Czy warto do niego jechać?

[dancehall___queen]

Jesteśmy ze sobą dwa lata. Muszę przyznać że nasz związek pozwole sobie powiedzieć - BYŁ bardzo burzliwy, dwa razy rozstaliśmy się na kilka miesięcy ale zawsze coś nas do siebie ciągneło mimo że bardzo często się kłóciliśmy głównie przez zazdrość.
On w sierpniu wyjechał do Anglii, ja wtedy pracowałam w PL także nie myślałam nawet żeby zmieniać pracę bo lubiłam mój zawod. Po pewnym czasie rozstaliśmy się, jednak po kilku miesiącach on podobno zrozumiał że jestem tą jedyną, przeprosił, obiecał że sie uspokoi, że postara sie abym była szczęśliwa, tam w Anglii. Miałabym wyjechać za miesiąc, on ma mieszkanie, dość dobrą pracę, wiem że i ja bym coś znalazła, że w końcu moglibyśmy być szczęśliwi i na swoim, może z dala od naszych znajomych którzy często nakręcali nasze kłótnie byłoby nam łatwiej a z drugiej strony boję się że on mnie wystawi bo tak naprawdę go nie znam na tyle żeby podjąć aż taki krok, boję się a z drugiej strony chciałabym dać nam szansę jak i sobie na lepsze życie bo w moim mieście jest bardzo ciężko z pracą.
Jak myślicie czy powinnam aż tak ryzykować?
Czy wrazie niepowodzenia naszego związku poradziłabym sobie ze znalezieniem mieszkania "od zaraz" (bo nasze kłótnie wyglądaly w ten sposób że padały słowa których teraz bym mu nie wybaczyła i napewno chciałabym jak najszybciej wyjść z dala od niego), z odłożeniem pieniedzy na powrotny bilet do Polski?
Może przesadzam z moimi założeniami, może tym razem by sie udało ale towarzyszy mi taka paskudna obawa - że znowu coś może nie wyjść a nie mam tam nikogo kto mógłby mi pomóc.
Może któraś z was była w podobnej sytuacji? W podobny sposób ryzykowała? bardzo proszę o odpowiedź bo nie mam pojęcia co mam robić.
Kocham go i mimo tych kłótni spędziliśmy ze sobą wiele cudownych chwil, ostatnie miesiace przed jego wyjazdem były cudowne, tych kłótni było coraz mniej ale... no własnie, pomocy

[Lena_ruda]

jak można po 2 latach powiedzieć,że się kogoś nie zna 'aż na tyle' ? myślę,że nie posunął by się do tego kroku.. i nie zawracałby sobie głowy takimi 'zabawami' ..
na Twoim miejscu dałabym mu szansę i spróbowała.. oczywiście jeżeli zrobisz to po części też dla siebie..
często otoczenie ma wpływ na życie w związku i myślę,że na samym początku jest najbardziej 'intensywnie' wywierana przez nich ta presja..
będąc razem z dala od wszystkich możecie zacząć poznawać siebie od nowa..

3mam za Ciebie kciuki

[dancehall___queen]

Napisane przez Lena_ruda

jak można po 2 latach powiedzieć,że się kogoś nie zna 'aż na tyle' ? myślę,że nie posunął by się do tego kroku.. i nie zawracałby sobie głowy takimi 'zabawami' ..
na Twoim miejscu dałabym mu szansę i spróbowała.. oczywiście jeżeli zrobisz to po części też dla siebie..
często otoczenie ma wpływ na życie w związku i myślę,że na samym początku jest najbardziej 'intensywnie' wywierana przez nich ta presja..
będąc razem z dala od wszystkich możecie zacząć poznawać siebie od nowa..

3mam za Ciebie kciuki

moje watpliwości napewno też biorą sie przez znajomych którzy radzą mi zostać tutaj zebym nie musiała znowu przez niego cierpieć, choć masz napewno wiele racji mówiąc ze nie zawracal by sobie glowy zeby mnie tam sciagac (zwlaszcza ze niewiadomo jak bedzie z pracą dla mnie) by sie mną zabawić przeraża mnie tylko ta przeszłość ktora do kolorowych czesto nie należala, a mówiąc nie znam go chodziło mi o to że bardzo malo ze sobą rozmawialiśmy na powazne tematy przez co mało go poznawalam, nie wiem w jaki sposob on mysli i co tak naprawde jest dla niego wazne, on ma takie a nie inne podejscie do zycia, zyje chwilą i boje sie ze nigdy z tego nie wyrośnie a ja chciałabym żeby to już był poważny związek i boję sie kolejnych rozczarowań

[Lena_ruda]

poleć tam na jakiś czas.
dajcie przede wszystkim sobie czas.. pójdźcie na kompromis.. załóżcie z góry czego oczekujecie.. ale tak od siebie wiesz.. co czujecie.. do czego chcecie dążyć.. jeżeli uda Wam się stworzyć taki związek jaki chcecie mieć, to tylko dzięki trudowi który włożycie w jego budowę
rozumie Cię,że się obawiasz.. dlatego mówię jeżeli zrobisz to dla siebie,to nie będziesz żałowała..

nie kochaj za dwóch.

będzie dobrze.. dajcie czasowi czas!

[martynoszka]

skoro nie jestes pewna tego czy nie zostawi cie po kłótni na bruku (wtedy na pewno sie przekonasz czy jest odpowiedzialny i czy dorósł do życia z kimś-bedzie to taki 'test'dla was) lepiej miec przygotowane dodatkowe pieniadze na czarną godzine żeby nie okazalo sie ze pewnego dnia staniesz w srodku Anglii bez kasy i z walizkami - oczywiscie nie życze ci tego, mam nadzieje ze bedzie w porządku a wszystkie te obawy nie staną się rzeczywistością

[martiinkaaa]

Ja bym spróbowała... Ale faktycznie lepiej miej jakieś pieniądze odłożone. A nadal pracujesz w Polsce? może dałoby radę żebyś wzięła na początek bezpłatny urlop. Jakby coś nie poszło mogłabyś wrócić do pracy tutaj.
Moja siostra właśnie po dwóch latach związku wyjechała do chłopaka za granice bo tam pracował i są nadal razem. Też była pełna obaw ale jakoś wszystko się dobrze ułożyło.
Jeśli nie spróbujesz to się nie przekonasz, a pewnie byś w przyszłości zadawała sobie pytanie czy jednak nie warto było pojechać.
Jeśli jesteś młoda,nie masz dzieci to warto zaryzykować

[dancehall___queen]

aktualnie nie pracuje a z praca w moim miescie jest teraz dość ciężko, dla niego nie ufam w 100% bo własnie boje sie ze on jeszcze nie dorósł, że nadal emocje mogą brać nad nim górę i mimo że mówi i obiecuje ze wszystko sie zmieni mysle ze to jest tylko gadanie bo sam kiedys powiedział ze on dla nikogo sie nie zmieni, bardzo duzo musialam poswiecic dla tego zwiazku a on CHYBA dopiero teraz to docenił mimo ze wycierpiałam przez niego wiele... faktycznie jeśli nie spróbuje to sie nie dowiem ale że tak powiem należę do mało zaradnych osob,mam nadzieje ze kiedys sie to zmieni oby ten wyjazd mnie do tego nie zmusił i żeby wszystko sie ułożyło, dzieki dziewczyny troche mi pomogłyscie

[Lena_ruda]

pamiętaj.. bez ryzyka nie ma gry 3mam kciuki.. oczywiście informuj nas co i jak!

[201608040942]

Jak mu nie ufasz to odpowiedz jest jedna, dla mnie oczywiscie.

[dancehall___queen]

nie ufam bo w sumie nikomu nie ufam, boję sie rozczarowań ale z drugiej strony chcę z nim być i pracować nad tym związkiem mam nadzieje ze on pragnie tego samego.
Po nowym roku rezerwuje bilet, co ma być to będzie. Dzieki dziewczyny uwaga apropo kasy na czarną godzinę bardzo trafna, będę trzymać cokolwiek nawet gdybym miała głodem przymierać wtedy nawet gdyby coś nie wyszło nie bede miała problemów z powrotem, a zdąrze tam poznać jeszcze wielu ludzi. Słyszałam że anglicy są bardzo pomocnym narodem. Napewno jeśli tylko będę miała tam dostęp do internetu poinformuję was jak to wyszlo

[***luna]

Skoro masz wątpliwości, to zrób małe rozeznanie.
Sprawdź jakie są szanse na znalezienie zatrudnienia w regionie gdzie on mieszka, jakie ceny wynajmu mieszkań, pokoi i innych rzeczy np. transportu publicznego.

Jeśli się zdecydujesz wyjechać możesz już zacząć szukać pracy w UK będąc w Polsce (jeśli chodzio składanie aplikacji on-line).

Przygotuj sobie CV.

Sprawdź oferty pracy i możliwości w swoim zawodzie.

Tak w razie czego.
Poczytaj o realiach w UK, żebyś nie musiała polegać tylko na nim.


A co do związku czy warto jechać, musisz sobie odpowiedzieć sama.

[marronelle]

Zaufanie to podstawa związku.
Jak dla mnie odpowiedź jest oczywista.

[kamilan]

podpisuję się pod marronelle- jak nie ma zaufania, to nie ma związku...
chcesz jechać za granicę do faceta, który może Cię w każdej chwili zostawić... oj... uważaj na siebie
dziewczyny dobrze Ci radzą- spawdź czy dasz sobie radę sama- czy się utrzymasz i czy znajdziesz mieszkanie i pracę, czy mówisz po angielsku... a może weź namiary na kogoś znajomego, kto jest w uk niedalego Twojego faceta, wtedy w razie problemów możesz wsiąść w pociąg i do niego/niej jechać...

[dulcynea]

Ciekawe co zrobiła autorka wątku...?

Mogę Ci napisac jak było u mnie: kręciłam się w krótkich, bez zaangażowania związkach przez jakiś czas. W 7 dni po zakończeniu jednego takiego (wyjątkowo długiego, bo dwumiesięcznego) "związku" poznałam przez internet mojego TŻ. Był 15 marca. Uznałam, że flirt nie zaszkodzi... Rozmawiało się wspaniale. Aaaale on wkrótce mi napisał, że niedługo ma urlop w Polsce Przyjechał. Spotkaliśmy się 30 kwietnia pierwszy raz. I ja wtedy wiedziałam, że koniecznie go chce, bo tak dobrego i łagodnego człowieka nie spotkałam jeszcze!
Urlop mu się szybko kończył, więc na drugą randkę wybraliśmy wyjazd do miejscowości wypoczynkowej... Dzień, noc, dzień. Cudnie.
Wyjechał... Z pewną dozą nieśmiałości poprosiłam go, żeby poszedł ze mną na wesele znajomej. Wesele było 10 lipca. Przyleciał (mimo, że boi się latać) specjalnie dla mnie na weekend, brał dodatkowe godziny w pracy by móc się na ten weekend do mnie wybrać. Na tym weselu, a w zasadzie na poprawinach wyznaliśmy sobie co czujemy...
Przyjechał na dwutygodniowy urlop 8 sierpnia i... ja wiedziałam, że bez niego się zapłacze... Spędziliśmy caaaaalutki czas razem. W związku z tym gdy wyjeżdżał spakowałam parę sukienek i wsiadłam z nim do samochodu... Miało być "na dwa tygodnie"... Zostałam do teraz...
Czekamy na dziecko, szukamy mieszkania tylko dla nas, ślub mamy zaplanowany...
W życiu nie byłam tak szczęśliwa...

Ja zaryzykowałam...
Mimo, że widziałam go kilka razy w życiu...
Mimo, że zawsze mówiłam, że za nic w świecie nie wyemigruję.
Oczywiście, że nie jest mi łatwo, bo nie mam tu znajomych, ani rodziny...
Ale mam jego...

Czasem warto...

[lamia1980]

dulcynea odważna kobieta z ciebie fajnie, że się Wam układa a tak na marginesie gdzie teraz mieszkasz jakiej narodowości jest twój tż szczęścia

[dancehall___queen]

Napisane przez lamia1980

dulcynea odważna kobieta z ciebie fajnie, że się Wam układa a tak na marginesie gdzie teraz mieszkasz jakiej narodowości jest twój tż szczęścia

nie wyszło, nie pojechałam, nie jesteśmy razem i teraz mimo że jest mi ciężko wiem że to nie był facet na całe życie za które w końcu się wziełam, jestem sporo silniejsza i wiem że zasługuje na kogoś lepszego, nawet nie wiecie jak sie cieszę że tam nie pojechałam, to był zbyt toksyczny związek by mógł się udać, teraz czekam na prawdziwą miłość

[dulcynea]

Napisane przez lamia1980

dulcynea odważna kobieta z ciebie fajnie, że się Wam układa a tak na marginesie gdzie teraz mieszkasz jakiej narodowości jest twój tż szczęścia

A gdzie tam odważna
Pewnie się bałam widm tych angielek, które się wokół niego kręciły...
Dobrze wiedziałam jaki skarb mi przypadł, więc postanowiłam go osobiście popilnować
No i tęskniłam za nim strasznie

Mieszkamy teraz w UK (miasto Redditch, Worcestershire)
TŻ jest Polakiem

Dziękuję

Napisane przez dancehall___queen

nie wyszło, nie pojechałam, nie jesteśmy razem i teraz mimo że jest mi ciężko wiem że to nie był facet na całe życie za które w końcu się wziełam, jestem sporo silniejsza i wiem że zasługuje na kogoś lepszego, nawet nie wiecie jak sie cieszę że tam nie pojechałam, to był zbyt toksyczny związek by mógł się udać, teraz czekam na prawdziwą miłość

Troszkę szkoda... Ale najważniejsze to wiedzieć co jest dla nas najlepsze...
Życzę spotaknia lepszego TŻ