Milczek. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2011-03-18, 11:22   #1
niecosmutna1
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 6

Milczek.


Cześć Dziewczyny

Zacznę od tego, ze od ponad roku jestem w pierwszym powaznym związku- wcześniej dotyczyły mnie przelotne znajomości, dłuższe, krótsze, ale raczej nic na serio. Mam trochę ponad 20 lat i przez mój brak doświadczenia niezbyt wiem, co robić w poniższej sytuacji. Od kilku miesięcy mieszkamy razem w wynajętym mieszkaniu, studiujemy i pracujemy.

Po naszej pierwszej sprzeczce dawno temu on milczał- ja chciałam omówić temat, powiedziec, co mnie bolało etc. TŻ uparcie się nie odzywał ani słowem. Ja, zupełnie nieprzyzwyczajona do takiego traktowania rozpłakałam się (no oczywiście... ), całkiem bez sensu.

Za kolejnym razem kłotnia wynikła ewidentnie z jego winy, uraził mnie mocno- powiedziałam mu o tym, a on milczał, milczał, milczał i grał w grę na konsoli. Sytuacja idiotyczna- mówię do niego "Sluchaj, nie odzywasz się już godzinę, weź daj spokój, ile ty masz lat" a on nic. Słowem. Powiedziałam mu, że mnie zranił- nic. Zero. W końcu- ot niespodzianka- znów się rozpłakałam, więc on bez słowa sobie wyszedł z domu i wrócił po dwóch godzinach, bez słowa poszedł spać. Rano wciąż był na mnie obrażony (!)ale się odezwał- że ma dosyć tego, że nie umiem sama sobie poradzić, że ciągle tylko potrzebuję jego uwagi.

Zapytałam, czy nie jest mu przykro, że mnie uraził, powiedział,że nie zastanawia się nad tym, bo ciągle mu trajkoczę. Nie jest to prawdą- są dni, kiedy nie odzywa się dobre kilka godzin, ale...czuję się wtedy fatalnie. Autentycznie boję się, że jesli ja się do niego nie odezwę to on..no sama nie wiem co, on Aha, tego typu sytuacje nie sa nagminne, zdarzają się raz na powiedzmy 2-3 miesiące, ale chciałabym je zupełnie wyeliminować.

Dodam, że przez sytuację z dzieciństwa boję się odrzucenia, dosyć mocno. Chodze do psychologa, jednak z przyczyn finansowych tylko raz na dwa tygodnie, a chciałabym poznać w miarę uniwersalna receptę- co robić w sytuacji, gdy pokłócimy się, obydwoje czujemy się urażeni, on wychodzi/siedzi bez słowa? Też mam się nie odzywać? Przypomina mi to zabawę w "kto pierwszy się odezwie ten przegrywa". Brakuje mi wtedy rozmów, chcę jak najszybciej, żeby znowu było dobrze, nawet kosztem tego, że mnie nie przeprosi, choć powinien. Boję si.ę, że tak już będzie zawsze, przypominam sobie najlepsze chwile i martwię się, że już tak nie będzie nigdy... przez co chowam dumę do kieszeni i z miejsca mu wszystko wybaczam. Ale on akurat moje próby podejścia do niego ignoruje. Mam wrażenie, że przez to, że kiedy on potraktuje mnie źle a ja do niego przybiegam, traci do mnie na jakiś czas szacunek. Ale nie wiem co mam wtedy robić- też strzelić focha? Tez się nie odzywać? Myslałam, że mądrzejszy odezwie się pierwszy..a jesli on się w końcu odezwie, czy mam zachowywać się normalnie? Czy mam czekać aż jemu przejdzie a potem wracać do normalności? Sama nie wiem...

Czuję się okropnie, gdy po 3 godzinach milczenia przychodze do niego a on udaje, że mnie nie widzi...naburmuszony strasznie...boli mnie to mocno




Rozumiem, że ten problem może wydac się Wam błahy, ale proszę, weźcie pod uwagę mój brak doświadczenia - proszę bardziej doświadczone koleżanki o rady Pozdrawiam.

Edytowane przez niecosmutna1
Czas edycji: 2011-03-18 o 11:35
niecosmutna1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 11:49   #2
kocurek04
Raczkowanie
 
Avatar kocurek04
 
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 244
Dot.: Milczek.

Troche dziwne macie podejście do życia

Swoja drogą, jeżeli chodzisz do psychologa (niezaleznie jak często) to dlaczego jego/jej nie zapytasz o radę w tej kwestii? Myślę,że by Ci pomógł lepiej niz my tutaj
__________________
Nie wiem,
czy w ogóle jest to możliwe,
aby uchwycić moment,
w którym rozpoczyna się miłość.
Nie jakieś tam zakochanie,
ale miłość

BLOG
kocurek04 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 12:00   #3
syklamen
Zakorzenienie
 
Avatar syklamen
 
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Magiczna kraina Narnia, gdzieś na Latarnianym Pustkowiu...:)
Wiadomości: 6 518
Dot.: Milczek.

No według mnie to widać jasno i wyraźnie, że Ty jesteś osobą, która kocha w tym związku bardziej. W sumie to ja Cię rozumiem, bo też miałam tak, że nawet jak to facet coś źle zrobił i mi było przykro, to w efekcie i tak ja przepraszałam jego. Wiązało się to z moim strachem przed odrzuceniem...zaraz ogarniała mnie ogromna panika:' nie chcę, żeby mnie zostawiał, 'ja tego nie przeżyję' itd...i w efekcie mimo, że sgtrasznie mnie to bolało i tak wyciągałam rękę do zgody.
Ale jak widzę Twój facet ma głęboko gdzieś Twoje uczucia, typowy przyklad egoisty. I jeszcze wydaje mi się, że Ty się w tym związku tylko męczysz, ponieważ ciągle cierpisz, ciągle jesteś takim zachowaniem raniona.
Powiedz mi, czy przypadkiem nie towarzyszy Ci prawie codziennie strach, że znowu coś źle powiesz i Twój facet się na Ciebie obrazi, znowu będzie Cię ignorował i nie będzie się do Ciebie odzywał?
Bo jak dla mnie to wybitny przykład gówniarza. I jeszcze jest przekonany, że mu wszystko wolno, bo Ty i tak za nim pobiegniesz i go przeprosisz?
Ponadto, sama mówisz, że boisz się odrzucenia...i mówisz to przy okazji opowiadania o swoim chłopaku...więc wnioskuję, że takie powody do strachu Ci daje...zastanów się czy lepiej czy naprawdę chcesz być z kimś takim, czy jest Ci z nim dobrze.
A co zrobisz, gdy będziecie mieli naprawdę poważny problem, powiedzmy po ślubie, a on zamiast Ci pomóc to przestanie się do Ciebie odzywać?
I jeszcze powie Ci, że go męczysz swoim trajkotaniem?
syklamen jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 12:16   #4
niecosmutna1
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 6
Dot.: Milczek.

Hmm..akurat strach przed odrzuceniem nie włączył mi się przy tym chłopaku- rodzice prowadzili hulaszczy tryb życia, pili,nie interesowali się mna w ogóle, tułałam się po znajomych, rodzinie- psycholog powiedział,że lęk przed odrzuceniem będzie mi towarzyszył przez długi czas i że potrzeba dużo pracy, żeby go wyeliminować.
Sama nie wiem- psycholog akurat broni mojego chłopaka, tutaj czytam, że to jego wina- czuję się skołowana, przyznam szczerze. Słyszałam już, że zbyt mocno reaguję, że chłopak jest zmęczony moim wchodzeniem na głowę (co sam przyznał, gdy poszedł ze mną do psychologa- sama się bałam, a bardzo mu ufam, więc poprosił mnie,żebym poszła, a on mi będzie towarzyszył), że boi się cokolwiek powiedzieć, bo ja się obrażam, więc ucieka w milczenie, ale że ja zamiast dać mu spokój ciągle go naciskam, żeby TERAZ już było dobrze, podczas, gdy on potrzebuje chwili spokoju. Jest wybuchowy, więc mówi,że woli przemilczeć niż powiedzieć coś niemiłego. Mówi, że czasem ma dosyć i że potrzebuje chwili spokoju.
I to rozumiem...po prostu nie wiem jak reagować w sytuacji, kiedy ta chwila przeciąga się w kilka godzin, a on wciąż milczy...
niecosmutna1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 12:25   #5
kocurek04
Raczkowanie
 
Avatar kocurek04
 
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 244
Dot.: Milczek.

Cytat:
Napisane przez niecosmutna1 Pokaż wiadomość
Hmm..akurat strach przed odrzuceniem nie włączył mi się przy tym chłopaku- rodzice prowadzili hulaszczy tryb życia, pili,nie interesowali się mna w ogóle, tułałam się po znajomych, rodzinie- psycholog powiedział,że lęk przed odrzuceniem będzie mi towarzyszył przez długi czas i że potrzeba dużo pracy, żeby go wyeliminować.
Sama nie wiem- psycholog akurat broni mojego chłopaka, tutaj czytam, że to jego wina- czuję się skołowana, przyznam szczerze. Słyszałam już, że zbyt mocno reaguję, że chłopak jest zmęczony moim wchodzeniem na głowę (co sam przyznał, gdy poszedł ze mną do psychologa- sama się bałam, a bardzo mu ufam, więc poprosił mnie,żebym poszła, a on mi będzie towarzyszył), że boi się cokolwiek powiedzieć, bo ja się obrażam, więc ucieka w milczenie, ale że ja zamiast dać mu spokój ciągle go naciskam, żeby TERAZ już było dobrze, podczas, gdy on potrzebuje chwili spokoju. Jest wybuchowy, więc mówi,że woli przemilczeć niż powiedzieć coś niemiłego. Mówi, że czasem ma dosyć i że potrzebuje chwili spokoju.
I to rozumiem...po prostu nie wiem jak reagować w sytuacji, kiedy ta chwila przeciąga się w kilka godzin, a on wciąż milczy...

No czasem lepiej sie nie odezwac wcale niz powiedziec o jedno słowo za dużo.
Może faktycznie problem tkwi w twoim podejściu, bo ilez mozna sie komus naprzykrzać, "wchodzić na głowe". przeciez każdy człowiek potrzebuje troche spokoju, a może spróbuj sie przy nim troche wyciszyc, razem z nim pomilczeć, przestać płakać za każdym razem gdy coś jest nie tak.
__________________
Nie wiem,
czy w ogóle jest to możliwe,
aby uchwycić moment,
w którym rozpoczyna się miłość.
Nie jakieś tam zakochanie,
ale miłość

BLOG
kocurek04 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 12:34   #6
niecosmutna1
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 6
Dot.: Milczek.

Tak własnie radził psycholog Staram się, naprawdę, z całych sił, tylko, że czasem włącza mi się opcja, że ..zabrzmi to głupio, ale.. zamilkł na zawsze :P, że nigdy nie będzie tak jak dawniej. I wówczas zamieniam się w kobietę bluszcza, jakiegoś potwora- zdaję sobie sprawę, że najlepiej byłoby wyjść do innego pokoju poczytac ksiazkę czy wizaż , ale histerycznie wszystkie moje myśli kierują się w stronę "TERAZ chcę rozmawiać, TERAZ musi być dobrze, bo inaczej..." i sama nie wiem co. Myślę, że na tym polega problem, ja mu się nie dziwę, że on wtedy nie chce rozmawiać, kiedy analizuję to na spokojnie; jednak kiedy on milczy, odczuwam straszny ból i koncentruję się tylko na tym...Nie umiem sobie z tym poradzić- może też powinnam wyjść z domu...? Sama nie wiem.

Dziękuję Wam za odpowiedzi
niecosmutna1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 12:35   #7
Buenaestrella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 582
Dot.: Milczek.

Bez sensu w ogóle szukać winy, lepiej skupić się na wspólnym rozwiązaniu problemu...

Na pewno milczenie to kiepski sposób na poprawę sytuacji, ale nie wiemy, na co reakcją jest to milczenie - tzn. czy to jest tak, że on milczy, żeby Cię ukarać za to, że się z nim nie zgadzasz czy może podczas wymiany zdań Ty go atakujesz i ranisz go tak, że się zamyka w sobie?

To o czym wspomniałaś to kłótnia, w której Ty żądałaś przeprosin. To jest moim zdaniem kiepski temat do kłótni - no bo tak naprawdę przedmiotem takiej kłótni jest to, czy on jest zły i niedobry czy nie

Może podczas kłótni to Ty się robisz agresywna? Wtedy owszem, zamykanie się w sobie nie jest najdolrzalszą reakcją, ale może TŻ nie widzi innego sposobu? Jesteś pewna, że on miał cudowne, szczęśliwe dzieciństwo i że np. naskakiwanie na niego nie przypomina mu jakichś złych wydarzeń z dzieciństwa?
Buenaestrella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 12:48   #8
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Milczek.

Cytat:
Napisane przez niecosmutna1 Pokaż wiadomość
Cześć Dziewczyny
Rano wciąż był na mnie obrażony (!)ale się odezwał- że ma dosyć tego, że nie umiem sama sobie poradzić, że ciągle tylko potrzebuję jego uwagi.

Dodam, że przez sytuację z dzieciństwa boję się odrzucenia, dosyć mocno. co robić w sytuacji, gdy pokłócimy się, obydwoje czujemy się urażeni, on wychodzi/siedzi bez słowa? Też mam się nie odzywać? Przypomina mi to zabawę w "kto pierwszy się odezwie ten przegrywa". Brakuje mi wtedy rozmów, chcę jak najszybciej, żeby znowu było dobrze, nawet kosztem tego, że mnie nie przeprosi, choć powinien. Boję si.ę, że tak już będzie zawsze, przypominam sobie najlepsze chwile i martwię się, że już tak nie będzie nigdy... przez co chowam dumę do kieszeni i z miejsca mu wszystko wybaczam. Ale on akurat moje próby podejścia do niego ignoruje. Mam wrażenie, że przez to, że kiedy on potraktuje mnie źle a ja do niego przybiegam, traci do mnie na jakiś czas szacunek. Ale nie wiem co mam wtedy robić- też strzelić focha? Tez się nie odzywać? Myslałam, że mądrzejszy odezwie się pierwszy..a jesli on się w końcu odezwie, czy mam zachowywać się normalnie? Czy mam czekać aż jemu przejdzie a potem wracać do normalności? Sama nie wiem...

Czuję się okropnie, gdy po 3 godzinach milczenia przychodze do niego a on udaje, że mnie nie widzi...naburmuszony strasznie...boli mnie to mocno
Cześć.
Nie jest błahy Twój problem.
Ja też to przerabiam, a jestem starsza niż Ty, sporo.
To już kwestia osobowości i przeszłych doświadczeń, że nie chcemy konfliktów, że dążymy jak najszybciej do zasypania przepaści i żeby wszystko było jak dawniej. Jesteśmy w stanie wybaczyć, zapomnieć, natychmiast. To nie jest złe, ze potrafimy, ale mam wrażenie że gubi się w tym nasza autonomia, niezależność od drugiego człowieka.
Za bardzo zależy nam żeby było dobrze. Wkładamy mnóstwo swojej energii w to, żeby duet funkcjonował... jedna osoba to czasem za mało, żeby się dogadać...
Wymiana zdań, a potem milczenie przez długo, a ja pierwsza zawsze leciałam z wyciągniętą ręką do zgody, bez względu na to czy to moja czy nie moja wina. A potem szczęśliwa jak mały piesek, że znów tak jest jak dawniej. Pozornie. Bo przez lata kumulują się takie niewyjaśnione sprawy, brak przeprosin raz, drugi, trzeci, za jakieś nieprzemyślane raniace słowa. W końcu powstaje taki mur, że zza niego nie widać już uczucia.
Chodziłam do psychologa, ale nakłamał mi, więc nie wiem co jest dobrym podejsciem, a co nie.
Powiedział mi, żebym zajęła się absolutnie swoim życiem, tak bardzo, żeby dla niego nie było już w nim miejsca. Sam zacznie się dopominać uwagi.
W teorii wygląda to dobrze, powinno zadziałać.
W praktyce nie odzywał się do mnie miesiąc, otarło się o rozpad związku.
Musisz być i na to gotowa, może się okazać w wyniku takiego eksperymentu, ze ten związek to farsa, a ten facet obok to nie ten, który pasuje do układanki...

Inna sprawa, to my same. I ten nasz durny pęd do łatania dziur, które porobił ktoś inny. Trochę godności trzeba by sobie jednak zostawić.

Z czasem najważniejsze dla mnie stało się nie angażować swojej energii w przerabianie w myslach tego co on powiedział. Bo bywa, ze mówi jedno, a robi drugie... On stał się tylko częścią mojego życia, nie jest już całym moim życiem. Ja muszę być stabilna, stać na swoich własnych nogach i świat odbierać na granicy ja-rzeczywistość a nie wpuszczać wszystko w siebie bez filtra, jakby granicy między mną a wszystkim innym po prostu nie było. Na granicy ja-on muszę się zatrzymać wszystkie konflikty, z takiego dystansu moge o nich dyskutować, nie dam temu wejść głębiej, nie dam się ranić, bo nie mam ochoty przepłakać całego życia.

Zakręcone to trochę. Ta granica jest dla mnie bardzo ważna. On to on, ja to ja. Nadaję komunikat że to czy tamto mi się nie podoba. To co on zrobi z tą informacją zależy tylko i wyłącznie od niego. Ja podejmuję swoje decyzje na swoim terenie, łącznie z taką decyzją, ze nie mam ochoty na bycie z kimś, kto nie daje możliwości porozumienia się.

No i tu wkracza sprawa tej durnej, wymyślonej, zgubnej nadziei. Że on się zmieni, że będzie inaczej, że to chwilowy kryzys, że... nie wiem co jescze wstawić w miejsce kropek.

Zamknęłam głowę na niego, a otworzyłam na siebie. Teraz myślę czego ja chcę dla siebie. Błagania o uwagę, o uczucie, o miłość? Tego się nie da wyprosić. Albo się to dostaje albo nie. I zależy to nie tylko ode mnie, ale też od tej drugiej osoby.

Krótko - albo to trybi, albo nie. Jak trybi, będzie dobrze, jak nie, to trzeba wymienic trybik... Wyjścia innego nie widzę. I piszę to głównie z myślą o swoim związku...

Powodzenia.

Edytowane przez Patri
Czas edycji: 2011-03-18 o 13:10
Patri jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 12:53   #9
niecosmutna1
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 6
Dot.: Milczek.

Cytat:
Napisane przez Buenaestrella Pokaż wiadomość
Może podczas kłótni to Ty się robisz agresywna? Wtedy owszem, zamykanie się w sobie nie jest najdolrzalszą reakcją, ale może TŻ nie widzi innego sposobu? Jesteś pewna, że on miał cudowne, szczęśliwe dzieciństwo i że np. naskakiwanie na niego nie przypomina mu jakichś złych wydarzeń z dzieciństwa?
Wiesz, wydaje mi się, że trafiłas w sedno. Jego rodzice byli z kolei nadopiekuńczy- jeżeli robił coś nie po ich myśli (dotyczy to głownie matki), wrzeszczała na niego, miała- jak sam mówił- wieczne pretensje, do tej pory jego mama potrafi zwrócić mu uwagę, że np. szalik mu nie pasuje do płaszcza i że to wstyd przed ludźmi, żeby nie chodził po nocy- czasem, gdy się spotkamy po kryjomu wypytuje się mnie, co dostał z ostatniego egzaminu i żebym przypilnowała go, żeby miał same piątki...mój TŻ nie znosi takiego zachowania. Rozmawialiśmy kiedyś o tym, mówił, że jego zdanie nigdy się nie liczyło, że cieszy się, że nie musi już mieszkac z rodzicami.

A to, co napisałas przypomniało mi, za co się na niego wściekłam- w złości krzyknął mi, że jestem taka sama jak jego matka, że wszystkie chcemy wejść mu na głowę... kurczę, że sama na to nie wpadłam. Po tym przestał się do mnie odzywać. I fakt, na co dzień nie jestem agresywna, ale w kłótni taka sie staję. Nie krzyczę, tylko mu dopiekam słownie, niestety Czasem zbyt mocno Ale to błędne koło, bo jedyną rzeczą, która mnie może sprowokować jest ..jego milczenie

O rany...ale sama już nie wiem- skoro obydwoje mamy nierozwiązane kwestie z dzieciństwa, kto ma ustąpić...? Czy ja mam siedzieć i przeżywać, że on się nie odzywa, czy on ma do mnie podchodzić i odzywać się...ech, strasznie to skomplikowane. Dziękuję za odpowiedzi, bardzo mi pomagacie w naprowadzeniu sprawy na własciwe tory
niecosmutna1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 12:55   #10
60514_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 202
Smile Dot.: Milczek.

mysle, ze Twoj chlopak ma prawo do takiego "chwilowego przemilczenia" (tak to nazwijmy) sprawy; teraz juz wie jak reagujesz na jego zachowanie i bedzie Ci trudno to zmienic;
ja bym zrobila tak:
1) dalabym mu mozliwosc wymilczenia sie (najprawdopodbniej on mysli o Waszej klotni),
2) nastepnego dnia sprobowalabym porozmawiac- spokojnie i bez placzu; powiedz o tym co czujesz, ale NIE PRZY KONSOLI!!!
3) uswiadomic problem- wyraznie(!) go powiedziec, a lepiej jeszcze naprowadzic go na to, by to on wpadl dlaczego wlasciwie sie klocicie
4) ustalic w jaki sposob problem rozwiazac
5) spytac (tak, konkretnie spytac) czy chce, zeby problem nie powracal i co trzeba zrobic, zeby tak bylo, czyli ustalic jakies zmiany, nowe zasady etc.

Wiem, co mowie, bo na poczatku z moim TŻ kompletnie nie potrafilismy sie klocic- pamietam jak kiedys przez telefon mnie urazil, kazalam mu przyjechac nastepnego dnia i potem milczelismy 2 godziny- pokazalam mu, ze to bez sensu- ba! sam do tego doszedl i zaczelismy "pracowac nad naszymi klotniami"; obecnie nie mamy problemu milczenia- owszem, jezcze kilka miesiecy temu slyszalam "poburkiwania" w stylu "e tam..." (jakby nie chcial mowic, bo nie ma sensu), ale wtedy po prostu mu mowilam, ze moze mi powiedziec wszystko; ze akceptuje to, ze ma inne zdanie i mam nadzieje rozwiazemy problem i dojdziemy do kompromisu...

Na koniec powiem Ci, zebys zadala sobie pytanie czy go akceptujesz. Kiedy nie bedziecie sie klocic, a najlepiej jak bedzie zrelaksowany zapytaj go o to i oczywiscie co mozesz zrobic, zeby tak sie czul; wiesz mezczyzni tez lubia kiedy kobiety poswiecaja im uwage
60514_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 14:31   #11
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 388
Dot.: Milczek.

Cytat:
Napisane przez niecosmutna1 Pokaż wiadomość
Cześć Dziewczyny

Zacznę od tego, ze od ponad roku jestem w pierwszym powaznym związku- wcześniej dotyczyły mnie przelotne znajomości, dłuższe, krótsze, ale raczej nic na serio. Mam trochę ponad 20 lat i przez mój brak doświadczenia niezbyt wiem, co robić w poniższej sytuacji. Od kilku miesięcy mieszkamy razem w wynajętym mieszkaniu, studiujemy i pracujemy.

Po naszej pierwszej sprzeczce dawno temu on milczał- ja chciałam omówić temat, powiedziec, co mnie bolało etc. TŻ uparcie się nie odzywał ani słowem. Ja, zupełnie nieprzyzwyczajona do takiego traktowania rozpłakałam się (no oczywiście... ), całkiem bez sensu.

Za kolejnym razem kłotnia wynikła ewidentnie z jego winy, uraził mnie mocno- powiedziałam mu o tym, a on milczał, milczał, milczał i grał w grę na konsoli. Sytuacja idiotyczna- mówię do niego "Sluchaj, nie odzywasz się już godzinę, weź daj spokój, ile ty masz lat" a on nic. Słowem. Powiedziałam mu, że mnie zranił- nic. Zero. W końcu- ot niespodzianka- znów się rozpłakałam, więc on bez słowa sobie wyszedł z domu i wrócił po dwóch godzinach, bez słowa poszedł spać. Rano wciąż był na mnie obrażony (!)ale się odezwał- że ma dosyć tego, że nie umiem sama sobie poradzić, że ciągle tylko potrzebuję jego uwagi.

Zapytałam, czy nie jest mu przykro, że mnie uraził, powiedział,że nie zastanawia się nad tym, bo ciągle mu trajkoczę. Nie jest to prawdą- są dni, kiedy nie odzywa się dobre kilka godzin, ale...czuję się wtedy fatalnie. Autentycznie boję się, że jesli ja się do niego nie odezwę to on..no sama nie wiem co, on Aha, tego typu sytuacje nie sa nagminne, zdarzają się raz na powiedzmy 2-3 miesiące, ale chciałabym je zupełnie wyeliminować.

Dodam, że przez sytuację z dzieciństwa boję się odrzucenia, dosyć mocno. Chodze do psychologa, jednak z przyczyn finansowych tylko raz na dwa tygodnie, a chciałabym poznać w miarę uniwersalna receptę- co robić w sytuacji, gdy pokłócimy się, obydwoje czujemy się urażeni, on wychodzi/siedzi bez słowa? Też mam się nie odzywać? Przypomina mi to zabawę w "kto pierwszy się odezwie ten przegrywa". Brakuje mi wtedy rozmów, chcę jak najszybciej, żeby znowu było dobrze, nawet kosztem tego, że mnie nie przeprosi, choć powinien. Boję si.ę, że tak już będzie zawsze, przypominam sobie najlepsze chwile i martwię się, że już tak nie będzie nigdy... przez co chowam dumę do kieszeni i z miejsca mu wszystko wybaczam. Ale on akurat moje próby podejścia do niego ignoruje. Mam wrażenie, że przez to, że kiedy on potraktuje mnie źle a ja do niego przybiegam, traci do mnie na jakiś czas szacunek. Ale nie wiem co mam wtedy robić- też strzelić focha? Tez się nie odzywać? Myslałam, że mądrzejszy odezwie się pierwszy..a jesli on się w końcu odezwie, czy mam zachowywać się normalnie? Czy mam czekać aż jemu przejdzie a potem wracać do normalności? Sama nie wiem...

Czuję się okropnie, gdy po 3 godzinach milczenia przychodze do niego a on udaje, że mnie nie widzi...naburmuszony strasznie...boli mnie to mocno




Rozumiem, że ten problem może wydac się Wam błahy, ale proszę, weźcie pod uwagę mój brak doświadczenia - proszę bardziej doświadczone koleżanki o rady Pozdrawiam.
Często macie takie kłótnie? Jesteś typem kobiety-bluszcza? Jeżeli faktycznie na stałe mu "trajkoczesz" i ciągle coś Ci się nie podoba, to nie dziwię się, że ma dosyć. Ale jeżeli sprzeczki są sporadyczne, a do tego Twój chłopak nigdy nie przeprasza i nigdy nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności, to jednak zdecydowanie przesadza...
Rozumiem, że po każdej kłótni Ty od razu chciałabyś sprawę wyjaśnić, on niekoniecznie. Czasami faktycznie trzeba sprawę przemyśleć, zastanowić się nad nią itp. Po co pod wpływem emocji powiedzieć coś, czego się potem będzie żałować.
Na Twoim miejscu po prostu pogadałabym z chłopakiem w chwili, w której nie jesteście pokłóceni. Choćby teraz. I spróbowałabym z nim ustalić, że po każdej kłótni np. milczycie przez godzinę, a potem omawiacie sprawę. Albo że np. po godzinie zaczynacie "listownie" załatwiać sprawę (jak ktoś jest bardzo emocjonalny to lepiej żeby pisał niż mówił, co mu leży an sercu- w ten sposób uniknie się wszelkich problemów związanych z bardzo emocjonalnymi reakcjami- typu krzyk, płacz itp).
Jak oboje przystaniecie na ustalone warunki (i będziecie się ich trzymać), to pewnie będzie trochę łatwiej
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 14:39   #12
szugarbejb
Zakorzenienie
 
Avatar szugarbejb
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 497
Dot.: Milczek.

Cytat:
Napisane przez niecosmutna1 Pokaż wiadomość
Po naszej pierwszej sprzeczce dawno temu on milczał- ja chciałam omówić temat, powiedziec, co mnie bolało etc. TŻ uparcie się nie odzywał ani słowem. Ja, zupełnie nieprzyzwyczajona do takiego traktowania rozpłakałam się (no oczywiście... ), całkiem bez sensu.
Dlaczego bez sensu ? Ja też bym to zrobiła, to całkiem normalne (tzn. najpierw chyba bym go czymś zbiła).
Cytat:
Za kolejnym razem kłotnia wynikła ewidentnie z jego winy, uraził mnie mocno- powiedziałam mu o tym, a on milczał, milczał, milczał i grał w grę na konsoli. Sytuacja idiotyczna- mówię do niego "Sluchaj, nie odzywasz się już godzinę, weź daj spokój, ile ty masz lat" a on nic. Słowem. Powiedziałam mu, że mnie zranił- nic. Zero. W końcu- ot niespodzianka- znów się rozpłakałam, więc on bez słowa sobie wyszedł z domu i wrócił po dwóch godzinach, bez słowa poszedł spać. Rano wciąż był na mnie obrażony (!)ale się odezwał- że ma dosyć tego, że nie umiem sama sobie poradzić, że ciągle tylko potrzebuję jego uwagi.
Cham i prostak. Sorry.
Cytat:
Zapytałam, czy nie jest mu przykro, że mnie uraził, powiedział,że nie zastanawia się nad tym, bo ciągle mu trajkoczę.
Cooooo ?
Cytat:
Ale nie wiem co mam wtedy robić- też strzelić focha? Tez się nie odzywać?
Zmienić chłopaka na osobę kulturalną, dobrze wychowaną, miłą i wyrozumiałą dla osoby po ciężkich przeżyciach w dzieciństwie.
__________________

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
(...)
i oczywiście ma mieć ładnego penisa, jasnego i zadbanego a nie jakieś ogóra nabrzmiałego w fuj kolorach.
szugarbejb jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 15:34   #13
whip
psy-chopatka
 
Avatar whip
 
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 1 633
Dot.: Milczek.

Cytat:
No według mnie to widać jasno i wyraźnie, że Ty jesteś osobą, która kocha w tym związku bardziej.
Bardzo odważne stwierdzenie i myśle że błędne.
Ludzie są różni, jeden w nerwach dostaje słowotoku inny się zacina, abo celowo nic nie mówi, woli dać sobie troche czasu bo wie że powie o kilka słów za dużo i będzie załował.

Ciężko obiektywnie ocenić sytuacje, myśle że oboje powinniście po porstu nauczyć się rozmawiać, ty przestań trajkotać i histeryzować a on jak chce przeczekać niech po prostu powie np "nie chce teraz o tym rozmawiać, pogadamy po kolacji" a poźniej siadacie i rozmawiacie.

Ludzie, traktujcie się normalnie.
__________________
"Love it, change it or leave it "
whip jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 17:29   #14
niecosmutna1
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 6
Dot.: Milczek.

Bardzo dziękuję za odpowiedzi, każda dała mi do myślenia. Próbowałam wcześniej zamieścić post, ale coś mi nie szło, nadrabiam teraz

Jak pisałam, każdą odpowiedź przeanalizowałam, a przy tym fragmencie
Cytat:
Napisane przez Buenaestrella Pokaż wiadomość
Może podczas kłótni to Ty się robisz agresywna? Wtedy owszem, zamykanie się w sobie nie jest najdolrzalszą reakcją, ale może TŻ nie widzi innego sposobu? Jesteś pewna, że on miał cudowne, szczęśliwe dzieciństwo i że np. naskakiwanie na niego nie przypomina mu jakichś złych wydarzeń z dzieciństwa?
aż pacnęłam się w czoło

Rozmawialiśmy kiedyś z TŻ-em na ten temat. Jego dzieciństwo było skrajnie inne niż moje- jego rodzice, szczególnie matka, byli nadopiekuńczy. Nietrudno mi w to uwierzyć gdy spotykam jego mamę i ciotkę. Wiele razy " wiielkiej tajemnicy" byłam wypytywana "Co mój syn dostał z egazminów" i "Pamiętaj, że masz dopilnować, żeby miał piątki"; telefony do mnie " Jest dziś zimno, czy nałożył szalik? Pamiętaj, żeby nałożył szalik". Mnie to bardziej bawiło, może czasem drazniło, ale TŻ chodził struty przez długi czas. Wiele razy przy rodzinnym obiedzie słyszałam rzucane śmiechem- żartem opowieści o buncie mojego TŻ- a, który czytał ksiązki o satanizmie ( chodzi tu o Władcę Pierścieni ). Traktowany jest wciąż jak dziecko- jesli mówi matce, żeby przestała mówić takie rzeczy, uzyskuje tylko jej pobłazliwy usmiech i słowa "Dobrze syneczku" oraz mruganie do mnie i dawanie mi dziwnych znaków, które odczytuję jako "Nasze słodkie dziecko się zdenerwowało".

Na początku nie rozumiałam wściekłości mojego TŻ- a na rodziców, zwłaszcza, że ja sama nie zaznałam miłości rodzicielskiej w ogóle; z czasem rozumiałam więcej, np. gdy TŻ usiłował wytłumaczyć jakąś kwestię matce, ona zaś skwitowała go usmiechem i mówiła "Dobrze synku, na pewno masz rację". Na pewno nie jest traktowany jak dorosły człowiek, raczej jak nastolatek, co - o czym wiem- frustruje go mocno. wiele razy próbował wytłumaczyć rodzinie, że ma dosyć, ale kończy się to pobłazliwym usmiechem, jego złością, co pokazuje mamie, że " Hormony w nim wciąż buzują".

Pomyslałam więc chwilę i stwierdziłam, że rzeczywiście, jego milczenie w stosunku do mnie spowodowane jest zawsze tym, że- jak on sam mówi-szukam zaczepki, nie mogę go zaakceptować takim jaki jest. To nieprawda, ale rozumiem, że niektóre moje słowa mógł odebrać opacznie.

Pogadałam z nim. Przyznał mi rację, zresztą te analogie sa dosyć widoczne. Mówił, że jego milczenie to nie jest foch i chęć gry w idiotyzmy; mówi, że cholernie go bolą moje niektóre słowa, że czuje się atakowany i że nie ma siły na rozmowe ze mną. Zapisał się zresztą do psychologa, wieczorem spróbujemy opracowac tymczasowy kompromis w tej trudnej sytuacji.

Dzięki dziewczyny za tyle nowych tropów i pomysłów, jestem spokojniejsza, bo wiem, czego mam się trzymac i co powiedziec psychologowi.

I..taka refleksja...staram się o tym nie myslec, ale to naprawdę przykre, że przez błędy swoich rodziców trzeba się zbierac niekiedy latami...

Wielkie,wielkie dziękuję
niecosmutna1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 17:44   #15
szugarbejb
Zakorzenienie
 
Avatar szugarbejb
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 497
Dot.: Milczek.

Cytat:
Napisane przez niecosmutna1 Pokaż wiadomość
Pogadałam z nim. Przyznał mi rację, zresztą te analogie sa dosyć widoczne. Mówił, że jego milczenie to nie jest foch i chęć gry w idiotyzmy; mówi, że cholernie go bolą moje niektóre słowa, że czuje się atakowany i że nie ma siły na rozmowe ze mną. Zapisał się zresztą do psychologa, wieczorem spróbujemy opracowac tymczasowy kompromis w tej trudnej sytuacji.
Chociaż tyle. Tylko wiesz, moim zdaniem jego dzieciństwo nie ma nic wspólnego z tym, że człowiek ma Cię zdrowo gdzieś, kiedy jesteś zdenerwowana, obraża się, zamiast powiedzieć "słuchaj, pogadamy, jak się uspokoisz", albo "nie chcę teraz z Tobą rozmawiać". Chłopak po prostu nie ma do Ciebie szacunku.
Cytat:
I..taka refleksja...staram się o tym nie myslec, ale to naprawdę przykre, że przez błędy swoich rodziców trzeba się zbierac niekiedy latami...
Z jednej strony. A z drugiej - jest ogrom osób ze spapranym dzieciństwem, a potrafią sobie radzić w życiu i nie grają na konsoli, kiedy bliska osoba płacze im przed nosem.
__________________

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
(...)
i oczywiście ma mieć ładnego penisa, jasnego i zadbanego a nie jakieś ogóra nabrzmiałego w fuj kolorach.
szugarbejb jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-18, 18:22   #16
niecosmutna1
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 6
Dot.: Milczek.

Cytat:
Napisane przez szugarbejb Pokaż wiadomość
Chociaż tyle. Tylko wiesz, moim zdaniem jego dzieciństwo nie ma nic wspólnego z tym, że człowiek ma Cię zdrowo gdzieś, kiedy jesteś zdenerwowana, obraża się, zamiast powiedzieć "słuchaj, pogadamy, jak się uspokoisz", albo "nie chcę teraz z Tobą rozmawiać". Chłopak po prostu nie ma do Ciebie szacunku.
A no niestety, masz tu rację- sądzę,że jedno zdanie wystarczyłoby, żeby nie było całej tej awantury- nie dostałabym histerii i tak dalej. Jest to kwestia, która absolutnie musi omówić z psychologiem. Ja zresztą też. Nie wyobrażam sobie dalszego wspólnego życia, jesli takie sytuacje będą trwały, wyniszczają nas oboje :/

...się porobiło...
niecosmutna1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:02.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.