zaprosić teściów?

[mu_minka1988]

Mój tz ma jutro sprawę do załatwienia z rodzicami w miejscowosci oddalonej ode mnie 5 km. i tak się zastanawiam czy nie powinnam zaprosić ich do siebie na kawe. czy nie muszę tego robić. ją u niego jestem raz na pół roku albo rzadziej. a wy jak uważacie że powinnam zrobić?

[cerveza]

Napisane przez mu_minka1988

Mój tz ma jutro sprawę do załatwienia z rodzicami w miejscowosci oddalonej ode mnie 5 km. i tak się zastanawiam czy nie powinnam zaprosić ich do siebie na kawe. czy nie muszę tego robić. ją u niego jestem raz na pół roku albo rzadziej. a wy jak uważacie że powinnam zrobić?

Nie rozumiem w ogóle zwrotów "powinnam" i "muszę". Zapraszanie kogokolwiek na kawę chyba nie powinno wynikać z żadnego rodzaju przymusu. Jeśli masz ochotę ich zaprosić, to ich zaproś, jeśli nie, to nie. Proste.

[33owieczka]

Jeżeli uważasz, ze musisz/powinnas ich zaprosic, to nie rób tego.
Jeżeli CHCESZ to zaproś

[kujawianeczka]

A jaki masz kontakt z tesciami? Nie układa się wam? Bo nie za bardzo rozumiem dlaczego zastanawiasz się nad tym czy ich zaprosić.

[Wisnia34]

myślę, że gdyby autorka miała ochotę ich zaprosić nie byłoby tego wątku.

zastanawia się tylko czy wypada.

w sytuacji, w której miałabym z nimi takie rzadkie kontakty, nie zapraszałabym.

[cbc6429be45513368b51b71e340d921ce6d338a3]

To są Twoi teściowie, czy rodzice chłopaka po prostu?
W zasadzie różnicy jeżeli chodzi o kawę może i nie ma, ale jakoś tak w tym przypadku określenie wydaje mi się mocno naciągane.
Czasem ludzie z jeszcze rodzicami dogadują się lepiej niż później z tymi samymi ludźmi w roli teściów.

Myślę, że fajnie by było zaoferować to zaproszenie, gdyby nie fakt, że czujesz bo tak wypada.
Chęci są tu daleko ważniejsze. Po co zapraszać do domu kogoś, kogo w nim tak naprawdę nie chcemy?

[201803290936]

Napisane przez cbc6429be45513368b51b71e3 40d921ce6d338a3

To są Twoi teściowie, czy rodzice chłopaka po prostu?
W zasadzie różnicy jeżeli chodzi o kawę może i nie ma, ale jakoś tak w tym przypadku określenie wydaje mi się mocno naciągane.
Czasem ludzie z jeszcze rodzicami dogadują się lepiej niż później z tymi samymi ludźmi w roli teściów.

Myślę, że fajnie by było zaoferować to zaproszenie, gdyby nie fakt, że czujesz bo tak wypada.
Chęci są tu daleko ważniejsze. Po co zapraszać do domu kogoś, kogo w nim tak naprawdę nie chcemy?

Dokładnie plus to, co napisała Wisnia34.

[Madzialenka_21]

Skoro widzisz ich raz na pół roku to w zasadzie w ogóle ich nie znasz.
Jaki w takim razie widzisz sens tego spotkania i jak w ogóle go sobie wyobrażasz?
Swoją drogą nie za bardzo rozumiem jaki związek ma załatwianie sprawy przez Twojego faceta, a Twoje zaproszenie na kawę.

[mu_minka1988]

To są rodzice mojego Tz z którym od roku jestem zaręczona za dwa lata ślub chcieliśmy za rok ale nie wydołamy finansowo. można powiedzieć że on praktycznie u mnie mieszka. jednak ja jego rodzicow prawie nie znam mimo że 5 lat razem już jesteśmy. oni mieszkają 40km ode mnie i dzisiaj właśnie mają przyjechać w pewnej sprawie. Tz u mnie nocował i teraz pojechal po nich i jak ich Odwiezie to przyjedzie z powrotem. nic nie mówiłam żeby przyjechal z nimi. nie chce im się narzucać. sam mógł zaproponować żeby pojechać z nim. przykro mi tylko że u mnie wszyscy uważają go za członka rodziny a mnie u niego nie.

[Madzialenka_21]

To może najwyższy czas porozmawiać o tym, dlaczego tak jest. Chyba lepiej zrobić to przed ślubem niż po...

[golgie]

a może zaproszenie na kawę będzie dobrą okazją do poznania bliżej rodziców tż?Myślę, że byłoby miło, a to czy skorzystają to już ich broszka

[monaa01]

jeśli to nie kłopot dla ciebie, to zaproś i nie dlatego że tak wypada, a dlatego że grzeczna i miła jesteś i to tylko kawa, jeśli odmówią to trudno, a tak może być miło, zatem dzwon do TZ i zaproponuj kawę

[201803290936]

Napisane przez mu_minka1988

To są rodzice mojego Tz z którym od roku jestem zaręczona za dwa lata ślub chcieliśmy za rok ale nie wydołamy finansowo. można powiedzieć że on praktycznie u mnie mieszka. jednak ja jego rodzicow prawie nie znam mimo że 5 lat razem już jesteśmy. oni mieszkają 40km ode mnie i dzisiaj właśnie mają przyjechać w pewnej sprawie. Tz u mnie nocował i teraz pojechal po nich i jak ich Odwiezie to przyjedzie z powrotem. nic nie mówiłam żeby przyjechal z nimi. nie chce im się narzucać. sam mógł zaproponować żeby pojechać z nim. przykro mi tylko że u mnie wszyscy uważają go za członka rodziny a mnie u niego nie.

Rozmawiasz z nim o tym, mówisz o swoich uczuciach i odczuciach? Czy "jak zwykle" wielkie planowanie ślubu, a komunikacja leży i kwiczy?

[Luba]

Napisane przez mu_minka1988

To są rodzice mojego Tz z którym od roku jestem zaręczona za dwa lata ślub chcieliśmy za rok ale nie wydołamy finansowo. można powiedzieć że on praktycznie u mnie mieszka. jednak ja jego rodzicow prawie nie znam mimo że 5 lat razem już jesteśmy. oni mieszkają 40km ode mnie i dzisiaj właśnie mają przyjechać w pewnej sprawie. Tz u mnie nocował i teraz pojechal po nich i jak ich Odwiezie to przyjedzie z powrotem. nic nie mówiłam żeby przyjechal z nimi. nie chce im się narzucać. sam mógł zaproponować żeby pojechać z nim. przykro mi tylko że u mnie wszyscy uważają go za członka rodziny a mnie u niego nie.

Ale jak tak dalej pójdzie, to nigdy nie będziesz tam uważana za "rodzinę, bo zwyczajnie nie będziecie się spotykać.
W tym konkretnym przypadku, to Ty jesteś gospodynią i zaproszenie musi wyjść od Ciebie a nie od potencjalnych gości, nikt tego nie uzna za "narzucanie się" ale raczej za miły gest.
Generalnie nie zgadzam się z twierdzeniami, że zawsze należy robić tylko to na co ma się ochotę , bo czasem trzeba coś zrobić, żeby np mieć z kimś dobry (lub w ogóle jakikolwiek) kontakt. Życie nie polega tylko na tym, żeby robić to na co mamy ochotę i przyjmowac tylko ludzi (tym bardziej, że nie chodzi o tygodniowy pobyt a o wizytę godzinną mniej więcej), których mamy ochotę Zresztą co innego gdy chodzi o nielubianą koleżankę a co innego gdy chodzi o rodziców naszego partnera.

Rezultat tego wszytskiego jest taki, że Ty masz żal i wrażenie, że tamci nie uważaja Cię za rodzinę czy tez kogos bliskiego a tamci mają może wrażenie, że Tobie na tych kontaktach nie zależy, jesteś wyniosła i moze nawet niezbyt dobrze wychowana
Spróbuj, zrób pierwsze kroki, chciej poznac rodziców przyszłego meża, spróbuj z nimi nawiązać jakiś kontakt, dopiero potem mozesz zacząc na nich narzekać lub nie.

[wandaweranda]

Napisane przez Luba

Ale jak tak dalej pójdzie, to nigdy nie będziesz tam uważana za "rodzinę, bo zwyczajnie nie będziecie się spotykać.
W tym konkretnym przypadku, to Ty jesteś gospodynią i zaproszenie musi wyjść od Ciebie a nie od potencjalnych gości, nikt tego nie uzna za "narzucanie się" ale raczej za miły gest.
Generalnie nie zgadzam się z twierdzeniami, że zawsze należy robić tylko to na co ma się ochotę , bo czasem trzeba coś zrobić, żeby np mieć z kimś dobry (lub w ogóle jakikolwiek) kontakt. Życie nie polega tylko na tym, żeby robić to na co mamy ochotę i przyjmowac tylko ludzi (tym bardziej, że nie chodzi o tygodniowy pobyt a o wizytę godzinną mniej więcej), których mamy ochotę Zresztą co innego gdy chodzi o nielubianą koleżankę a co innego gdy chodzi o rodziców naszego partnera.

Rezultat tego wszytskiego jest taki, że Ty masz żal i wrażenie, że tamci nie uważaja Cię za rodzinę czy tez kogos bliskiego a tamci mają może wrażenie, że Tobie na tych kontaktach nie zależy, jesteś wyniosła i moze nawet niezbyt dobrze wychowana
Spróbuj, zrób pierwsze kroki, chciej poznac rodziców przyszłego meża, spróbuj z nimi nawiązać jakiś kontakt, dopiero potem mozesz zacząc na nich narzekać lub nie.

samo sedno

[kamila2006]

Jesli macie dobry ale rzadki kontakt to ja bym zaprosila. Z grzecznosci. To dobra okazja zeby poznac sie blizej a i dobrze bedzie o Tobie świadczyc ze chcesz miec z nimi lepszy kontakt.

[cbc6429be45513368b51b71e340d921ce6d338a3]

Napisane przez mu_minka1988

To są rodzice mojego Tz z którym od roku jestem zaręczona za dwa lata ślub chcieliśmy za rok ale nie wydołamy finansowo. można powiedzieć że on praktycznie u mnie mieszka. jednak ja jego rodzicow prawie nie znam mimo że 5 lat razem już jesteśmy. oni mieszkają 40km ode mnie i dzisiaj właśnie mają przyjechać w pewnej sprawie. Tz u mnie nocował i teraz pojechal po nich i jak ich Odwiezie to przyjedzie z powrotem. nic nie mówiłam żeby przyjechal z nimi. nie chce im się narzucać. sam mógł zaproponować żeby pojechać z nim. przykro mi tylko że u mnie wszyscy uważają go za członka rodziny a mnie u niego nie.

Czterdzieści kilometrów - z mojej perspektywy - nie jest to aż taki długi dystans, żeby się nie odwiedzać. Żeby nie móc poznać rodziców. Żeby nie pokazać się im raz na jakiś czas. W tak zwanych normalnych okolicznościach.
Długim dystansem za to jest pięć lat związku i dlatego zakładam, że po pięciu latach Twoja sytuacja nie-bywania u przyszłych teściów z czegoś wynika. Nie wiem, jakie są tego przyczyny, czy to chłopak Cię świadomie izoluje, a może nie życzą sobie tego jego rodzice... Może mamy do czynienia z jakąś patologią, nieżyczliwością, brakiem uwagi, zainteresowania, wstydem, albo jeszcze czymś innym... Nie wnikam, bo w życiu zdarzają się różne sytuacje, jednak przy takim stażu bycia ze sobą mimo wszystko zakładam, że wie się, czy się coś powinno, czy nie nawet jeżeli potencjalnie nie ma się na to ochoty. A brak ochoty i chęci może być uzasadniony i wtedy kierowanie się jedynie bon tonem jest nie do końca trafione, bo może być tak, że wizyty czy też określonego zachowania nie oczekuje żadna ze stron.

Jeżeli po pięciu latach nie wiesz dlaczego nie jesteś mile widziana u rodziców chłopaka, to... chyba warto się w końcu tego dowiedzieć. Jeżeli zaś tak wychodzi po prostu, że kontaktu się nie trzyma, poza brakiem chęci nie czułabym obowiązku ani żadnej presji zapraszania do siebie kogokolwiek.

[manolita]

Napisane przez Luba

Ale jak tak dalej pójdzie, to nigdy nie będziesz tam uważana za "rodzinę, bo zwyczajnie nie będziecie się spotykać.
W tym konkretnym przypadku, to Ty jesteś gospodynią i zaproszenie musi wyjść od Ciebie a nie od potencjalnych gości, nikt tego nie uzna za "narzucanie się" ale raczej za miły gest.
Generalnie nie zgadzam się z twierdzeniami, że zawsze należy robić tylko to na co ma się ochotę , bo czasem trzeba coś zrobić, żeby np mieć z kimś dobry (lub w ogóle jakikolwiek) kontakt. Życie nie polega tylko na tym, żeby robić to na co mamy ochotę i przyjmowac tylko ludzi (tym bardziej, że nie chodzi o tygodniowy pobyt a o wizytę godzinną mniej więcej), których mamy ochotę Zresztą co innego gdy chodzi o nielubianą koleżankę a co innego gdy chodzi o rodziców naszego partnera.

Rezultat tego wszytskiego jest taki, że Ty masz żal i wrażenie, że tamci nie uważaja Cię za rodzinę czy tez kogos bliskiego a tamci mają może wrażenie, że Tobie na tych kontaktach nie zależy, jesteś wyniosła i moze nawet niezbyt dobrze wychowana
Spróbuj, zrób pierwsze kroki, chciej poznac rodziców przyszłego meża, spróbuj z nimi nawiązać jakiś kontakt, dopiero potem mozesz zacząc na nich narzekać lub nie.

zgadzam się z Lubą, absolutnie.

Czasami należy robić to co wypada zrobić , a nie tylko to na co ma się ochotę. Moim zdaniem w tym konkretnym przypadku po prostu wypadałoby zaprosić rodziców Tż do domu chociażby na kawę.

[KarolinaK]

Ja uwazam ze powinnas bo tak wypada, bo planujesz zostac zona bo znacie sie 5 lat a Ty ich jeszcze dobrze nie poznalas, zaby okazac zwykly szacunek, chociazby z samej grzecznosci.
Jakby nie bylo to beda Wam towarzyszyc cale zycie.
Wiec warto zainwestowac w taka znajomosc.

[mu_minka1988]

to czemu tam nie bywam trochę zawiłe. raczej z winy mojego Tz. a z zaproszenia nici bo mój ojciec już od rana ma wypite :-( i nie chce się wstydu najeść... a szczerze chcialam to zrobić

[KarolinaK]

Napisane przez mu_minka1988

to czemu tam nie bywam trochę zawiłe. raczej z winy mojego Tz. a z zaproszenia nici bo mój ojciec już od rana ma wypite :-( i nie chce się wstydu najeść... a szczerze chcialam to zrobić

Aha to zmienia postac rzeczy .
Bralam pod uwage ze mieszkasz sama albo w akademiku. Ale mozesz jeszcze ich zaprosic do kawiarni . Zaproponuj co Ci szkodzi.

[201803290936]

Napisane przez mu_minka1988

to czemu tam nie bywam trochę zawiłe. raczej z winy mojego Tz. a z zaproszenia nici bo mój ojciec już od rana ma wypite :-( i nie chce się wstydu najeść... a szczerze chcialam to zrobić

Na czym owa "zawiłość sytuacji" polega? I co na to Twój facet? Rozmawialiście już o tym, macie jakiś pomysł na zmianę tej sytuacji?

[Lea_ny]

Napisane przez mu_minka1988

nic nie mówiłam żeby przyjechal z nimi. nie chce im się narzucać. sam mógł zaproponować żeby pojechać z nim. przykro mi tylko że u mnie wszyscy uważają go za członka rodziny a mnie u niego nie.

A co ma zaproszenie przyszłych teściów na kawę do narzucania się?

To on miał załatwiać jakąś swoją sprawę czy jego rodzice (a on im tylko towarzyszy)? Bo jeśli jego rodzice, to nie za bardzo rozumiem z jakiej racji miałabyś zostać zaproszona na "załatwianie spraw" (cokolwiek to znaczy) przez ludzi, których prawie nie znasz Przykro Ci, że Cię ze sobą nie zabrali, a sama nie za bardzo chciałaś ich na kawę zaprosić (co jest normalniejszą sytuacja jeśli chodzi o spotkanie z przyszłymi teściami, których się dopiero poznaje) - jakoś logiki tu nie widzę