Potrzebuję wsparcia
Witam
Miesiąc temu zostawił mnie chłopak. Nie byliśmy ze sobą długo - tylko rok - ale czułam, że to jet to. Nasz związek był bardzo udany choć miewaliśmy trudne chwile. Wszystko zaczęło psuć się w sierpniu. Mieliśmy wspólne plany na przyszłość, okazało się, że plany innych są ważniejsze, wtrąciły się osoby trzecie, bardzo mnie zranił i zawiódł. Jego obietnice okazały się słowami które mówił, bo ja chciałam je usłyszeć. Popełniłam ogromny błąd zaczęłam robić się marudna, płaczliwa, wymagająca. Nie potrafiłam sobie z sytuacją poradzić ponieważ poczułam że nie jestem dla Niego na tyle ważna by o mnie zawalczyć. Kryzys trwał właściwie cały czas ale bardzo się starałam by jeszcze to uratować, choć tak naprawdę czułam się coraz bardziej nieszczęśliwa. Pewnego dnia jechaliśmy moim samochodem, dzień spędziliśmy w napięciu. Powiedziałam mu spokojnie, że jestem nieszczęśliwa, że tracę pewność siebie bo nie jestem dość ważna dla niego. Poprosiłam o szczerą odpowiedz czy myślał o ślubie i o przyszłości, odpowiedział "nie". Niewiele mówił. Powiedział, że to koniec. Spytałam czy nie chce jeszcze zawalczyć, odpowiedział "skoro jesteś nieszczęśliwa to nie ma już po co". kazał zatrzymać samochód, wysiadł i odszedł. Teraz mija miesiąc. Jest mi bardzo źle, wiem że już nie ma żadnych szans żebyśmy do siebie wrócili, choć bardzo Go kocham. Wczoraj napisałam i poprosiłam o spotkanie. Chciałam Go przeprosić, tak po prostu, za swoje łzy i słabości. Napisał "nie mamy już o czym rozmawiać". Jest mi ciężko, ale wiem, że muszę dać mu spokój. Ciągle jednak nie rozumiem dlaczego tak to wszystko uciął, do rozpadu naszego związku doprowadziliśmy boje, ale ja nie uważam żeby sprawy były zakończone. Jego wina jest bardzo duża. Dlaczego nie chce zwyczajnej rozmowy? Proszę napiszcie co sądzicie.
|