|  2011-12-07, 00:06 | #1 | 
| Przyczajenie Zarejestrowany: 2011-12 
					Wiadomości: 8
				 | muszę się podzielić... może pomożecie...
			
			Długo się zbierałam, czy napisać do was czy nie. Po części dlatego, że spodziewam się, co napiszecie... ale może tego mi właśnie potrzeba. Znalazłam się w sytuacji, w której nie do końca wiem, co zrobić. I muszę się komuś wygadać. Mam męża. Jesteśmy razem już b długo, znamy się świetnie, potrafimy się porozumieć, jest nam dobrze ze sobą. Wiadomo - nie przegadujemy codziennie ze sobą długich godzin, ale generalnie nie mogę narzekać na nasz związek. Mam też kolegę? znajomego? przyjaciela? nie wiem jak to nazwać. Na początku był kolegą. Potem tak się stało, że mieliśmy okazję spędzić ze sobą trochę czasu i porozmawiać. Okazało się, że nadajemy na tych samych falach, rozumiemy się, polubiliśmy się. Od tej pory nasza znajomość trwa, zacieśnia się, pogłębia... sporo rozmawiamy, dzielimy się ze sobą różnymi spostrzeżeniami, emocjami... Mamy mnóstwo tematów, dobrze czujemy się w swoim towarzystwie. On ma żonę, jest w szczęśliwym związku, zresztą od razu po naszej pierwszej rozmowie jasno przedstawiliśmy sobie, jakie są granice naszej znajomości, i że nic poza przyjaźnią nie wchodzi w grę. Jednak od początku widziałam, że on szuka ze mną kontaktu, zagaduje, pisze smsy, w pewnym momencie mąż zaczął (niby na żarty) denerwować się, że nasza komunikacja jest taka ożywiona. Czasami byłam zła na niego, że przegina, że za często chce ze mną rozmawiać, itd. Ale koniec końców poddałam się, i teraz mnie też zdarza się, że np wysyłam mu sms żeby o czymś powiedzieć (co mi się przydarzyło, ucieszyło, zasmuciło...) Mężowi od razu powiedziałam, że taki kolega jest, dogadujemy się, lubimy. Że koledze na pewno nie chodzi o nic więcej poza ewentualną przyjaźnią, że wszystko jest pod kontrolą i nie musi być zazdrosny. Oczywiście potem były (i są) różne uwagi, niby żartobliwe, typu "od kogo sms? do kogo sms?", ale utrzymuje, że jest zazdrosny tylko na żarty. Doprowadziłam do tego, żeby panowie się poznali (a ja poznałam żonę kolegi), mąż stwierdził, że kolega jest nieszkodliwy i nie musi być zazdrosny. Problem jednak jest w tym, że ja sama nie wiem, co z tym zrobić. Z jednej strony od samego początku tej sytuacji mój wewnętrzny głos mówi mi, żeby uciąć to i nie brnąć dalej, że nic dobrego z tego nie wyniknie, i prędzej czy później ta znajomość i uczucia wymkną się spod kontroli. Z drugiej strony, ten człowiek stał się dla mnie kimś ważnym, wiem że zawsze mnie wysłucha, a niejednokrotnie niestety zrozumie lepiej niż mąż (który ma swój odmienny punkt widzenia na wiele rzeczy). Wiem, że ciężko byłoby mi z tego zrezygnować, a poza tym - czy powinnam? Wiele mi daje ta znajomość... tylko boje się, co będzie dalej. Chwilami czuję, że już wymyka się to spod kontroli, skoro czasami rozmawiamy chętniej ze sobą niż ze swoimi małżonkami... I myślimy o sobie naprawdę często. Co gorsza, wydaje mi się, że on nie czuje tego lęku, zagrożenia, i nie zastanawia się, dokąd to zmierza. Więc może to ja przesadzam? Spodziewam się, że teraz zmyjecie mi głowę, że zdrada emocjonalna itd, czy chciałabym, żeby mój mąż robił coś takiego itd, itp. OK, przeczytam wszystko, może potrzebuję otrzeźwienia, a może jakiejś rady, która mi pomoże. Bo przyznam - już bardzo dawno nie miałam takiego uczucia, że naprawdę nie wiem co robić, i nie wiem z kim o tym porozmawiać (przecież nie z mężem, który zawsze był moim najbliższym przyjacielem...) | 
|     |   | 
|  2011-12-07, 01:06 | #2 | 
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2008-08 Lokalizacja: domek dla lalek 
					Wiadomości: 5 393
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			Kobieta zawsze szuka jakiegos powiernika, kogos do rozmow, wygadania. To normalne. Jednak w przypadku malzenstw i tego,ze ten pan szuka Twojego kontaktu tak czesto... Z biegiem czasu cos z tego bedzie i mysle,ze z jego strony. Nie wierze w taka przyjazn  Instynkt Ci dobrze mowi,zeby to uciac. Mi by bylo glupio, gdyby przy mezu jakis facet do mnie zagadywal w domu   | 
|     |   | 
|  2011-12-07, 01:20 | #3 | |
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2009-03 Lokalizacja: ♥ 
					Wiadomości: 6 333
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 Cytat: 
 skoro chcesz urwac te znajomosc tzn, że masz lub on ma cos na sumieniu, że nie jest to tylko i wylacznie przyjacielska relacja. Jeśli coś miedzy wami jest, coś iskrzy, to ogranicz kontakty... Sama przyjaźn, tak intensywna, nie jest zła... Trzeba wiedzieć po prostu, gdzie ejst granica, której przekroczyć Wam nie wolno! | |
|     |   | 
|  2011-12-07, 01:45 | #4 | 
| Zadomowienie Zarejestrowany: 2010-12 Lokalizacja: maz 
					Wiadomości: 1 260
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			skończ to póki nie będzie za późno Wydaje mi się że ta przyjaźń miała okazję przetrwać, ale teraz jest już za późno. Gdybyś zareagowała w momencie gdy widziałaś, że kolega zbyt mocno szuka kontaktu, myślę że Wasze relacje byłyby wtedy dobrze uregulowane. Zdrada emocjonalna jest okropna, boli bardzo. Miałam podobną sytuację, kiedy TŻ spotykał się czasem z Naszą wspólną koleżanką. Byłam zazdrosna, ale ok, nie zabraniałam mu tego kontaktu, ufałam. W końcu zaczął z Nią dyskutować na pewne tematy, które mi nie odpowiadały. Dopóki wszystko zatrzymywało się na etapie 'chcę kupić rower, możesz mi coś doradzić' wszystko było ok. Gdy zaczęli rozmawiać o relacjach damsko-męskich zaczęło mnie to wkurzać, no ale czekałam... W końcu TŻ zwierzył się jej z osobistej sprawy, która dotyczyła również mnie. Szlag mnie trafił! Nie chciałam żeby jakaś baba, za którą nota bene średnio przepadałam znała moje osobiste życie. Sorry, ale pewne sprawy należy rozwiązywać w pierwszej kolejności z partnerami. Najpierw rozmawia się z partnerem. W tym momencie ich przyjaźń skończyła się, bo ja powiedziałam stanowcze NIE i już. Owszem znamy się i widujemy, ale TŻ i ta koleżanka nie są już w tak bliskiej relacji. Co innego gdy zwierzył się swemu wieloletniemu przyjacielowi, którego zna z domowego podwórka, bo rozumiem, że takie przyjaźnie są do grobowej deski. A nie jakiejś lasce, którą zna 2lata i sama ma problemy w związkach. 
				__________________ 1986... rocznik czarnobylski  ~ JEŚLI COŚ JEST MOJĄ ŚWIADOMĄ DECYZJĄ TO NIE BĘDĘ JOJCZYĆ, BO JEDYNĄ OSOBĄ, DO KTÓREJ MOGĘ MIEĆ PRETENSJE JESTEM JA SAMA! ~ (Gajaa) Edytowane przez rudy_moniq Czas edycji: 2011-12-07 o 01:48 | 
|     |   | 
|  2011-12-07, 01:48 | #5 | |
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2010-09 Lokalizacja: z najwyższej wieży 
					Wiadomości: 3 768
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 Cytat: 
  A może rozumie, tylko, że Ty wolisz zwierzać się ze swoich myśli i emocji komu innemu i dorabiasz sobie do tego filozofię?   
				__________________ just like Johnny Flynn said, 'the breath I've taken and the one I must' to go on  | |
|     |   | 
|  2011-12-07, 01:57 | #6 | |
| BAN stały Zarejestrowany: 2011-11 Lokalizacja: Zagłębie 
					Wiadomości: 557
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 Cytat: 
 | |
|     |   | 
|  2011-12-07, 09:18 | #7 | 
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2010-06 Lokalizacja: Kraków 
					Wiadomości: 3 350
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			Jeżeli chcesz rozwieść sie z mezem i byc z tym panem - kontynuuj, jesli nie chcesz przerywac malzenstwa - zrezygnuj z tej znajomosci. Nie mowie tego z zadnym naznaczeniem, co bedzie zle, a co dobre. To juz Twoje sumienie pomoze Ci zdecydowac.
		
		 
				__________________ bynajmniej TO NIE przynajmniej   | 
|     |   | 
Najlepsze Promocje i Wyprzedaże
|  2011-12-07, 09:34 | #8 | 
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2009-11 
					Wiadomości: 5 911
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			Jeśli chcesz zakończyć swój związek i zacząć z tamtym to radziłabym najpierw dowiedzieć się o jego uczucia, bo jest jakieś prawdopodobieństwo, że roisz sobie te myśli w głowie, że i on coś do Ciebie czuje więcej. I takie dopytywanie może zniszczyć przyjaźń ale nie masz wyboru. I wtedy najpierw uświadamiasz mężowi że to koniec a później związujesz się z tamtym panem ale tylko w takiej nie innej kolejności. Podejrzewam że będzie to cholernie trudna droga przez mękę bo oboje jesteście w związkach, na dodatek wszyscy czworo się razem znacie i ogólnie będzie to okropnie nieciekawa i bolesna sytuacja dla Twojego męża i jego żony. Jeśli chcesz zostać z mężem bo go kochasz(czego notabene nigdzie tu nie przeczytałam) to zakończ to, bo przynajmniej z jednej strony(Twojej) ten układ nie jest czysto przyjacielski na pewno. Im wcześniej to skończysz-tym lepiej. Przede wszystkim radziłabym na jakiś czas zupełnie odciąć się od tego przyjaciela, nie odzywać się nie spotykać, jeśli masz taką możliwość wyjechać gdzieś na parę dni i na spokojnie zastanowić się czego właściwie w życiu chcesz. I zdrada emocjonalna jest faktycznie tak samo bolesna jak zdrada fizyczna, kto wie czy czasem nie bardziej. | 
|     |   | 
|  2011-12-07, 09:50 | #9 | 
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2010-12 Lokalizacja: Gdzie indziej jestem 
					Wiadomości: 8 397
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			Wiesz, facet wydaje Ci się fajny bo jest nowy, bo Cię rozumie etc.  Tyle,ze tak naprawdę go nie znasz. Wiele już było przypadków, gdzie facet jako przyjaciel był świetny a potem jako mężczyzna zmieniał się - to normalne, w końcu trzeba się odnaleźć w nowej roli. Nawet gdybyście byli razem - nie bałabyś się każdego przychodzącego do niego smsa? Ufałabyś mu? On Tobie? | 
|     |   | 
|  2011-12-07, 10:04 | #10 | 
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2004-05 
					Wiadomości: 17 071
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			Nie wierzę w tak zdefiniowaną przyjaźń męsko-damską: bo tu zaczynają wchodzić w grę emocje, nad którymi TERAZ jeszcze mozesz zapanować, potem będzie trudniej i skończy się w łóżku. Na dodatek każde w was jest w związku małżeńskim i wasza nakręcająca się relacja zaważy  na życiu 4 osób (albo i więcej, gdy są dzieci). Bo potem będą nakręcone emojce, ukradkowe spotkania, oszukiwanie. | 
|     |   | 
|  2011-12-07, 10:49 | #11 | 
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2008-01 Lokalizacja: Warszawa 
					Wiadomości: 5 921
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			Znam dokładnie identyczną historię.  byli razem 10 lat, ona nie do końca szczęśliwa, ale wierna. pojawił się dawny przyjaciel oddany jak zawsze, przez rok spotykali się na stopie koleżeńskiej. rozumieli się bez słów. w końcu on zaczął słać maile z piosenkami o tęsknotach, ona też coś tam.. i tak myśleli, że można się przyjaźnić i sobie zwierzać. ona rzuciła swojego faceta, i po niespełna 2 latach wzięli ślub i mają dziecko. także taka to przyjaźń była. także Twoja znajomość idzie w tym samym kierunku. sądzę, że skoro znalazłaś przyjaciela, to Tobie również czegoś brakuje w związku. | 
|     |   | 
Okazje i pomysĹy na prezent
|  2011-12-07, 10:57 | #12 | |
| Konto usunięte Zarejestrowany: 2007-12 
					Wiadomości: 11 924
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 Cytat: 
 No to juz, koncz to. Oplucz sie tak przyslowiowo zimna woda, pozniej posprzataj, przewietrz i idz, tym razem pod cieply prysznic ze swoim mezem!  ---------- Dopisano o 11:57 ---------- Poprzedni post napisano o 11:54 ---------- Jak i kazdemu z nas na jakims etapie.. a od czego sa rozmowy? od czego jest chec wychodzenia z kryzysow? wszystko da sie jak sie chce! oczywiscie, ze najlatwiej rzucic sie w wir nowej znajomosci, bo oh, jakie przyjemne te motylki w brzuchu! A to nic innego jak potworna niedojrzalosc! Gdzie jest trojkat (w tym przypadku czworokat!), to zawsze jest niedojrzalosc ktorejs ze stron. Edytowane przez eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 Czas edycji: 2011-12-07 o 10:58 | |
|     |   | 
|  2011-12-07, 11:13 | #13 | 
| Wtajemniczenie Zarejestrowany: 2009-09 
					Wiadomości: 2 313
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			Jezeli zależy Ci na mężu, to powinnaś natychmiast zakończyć definitywnie tę znajomość. Jeżeli jest to dla ciebie na tyle istotna sprawa, ze zakładasz o tym wątek tzn., że jest coś na rzeczy. Czujesz sie w porzadku wobec meza? Co by było, gdyby to on latał zwierzać się jakiejś babce zamiast Tobie?
		
		 
				__________________   | 
|     |   | 
|  2011-12-07, 16:07 | #14 | 
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2008-08 Lokalizacja: domek dla lalek 
					Wiadomości: 5 393
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			Nie rob innym, co tobie nie mile. Cieszylabys sie, gdyby mezus pisal sobie i spotykal sie z inna kobieta, ktora "swietnie go rozumie"?  Dobrze robisz,ze sie nad tym zastanawiasz. Koncz. | 
|     |   | 
|  2011-12-07, 16:11 | #15 | 
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2010-08 
					Wiadomości: 5 308
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			Zdradzasz męża. Robisz z niego jelenia i idiotę. Odsuwasz się od niego. Nie rozmawiasz z nim już o swoich sprawach (a kiedyś podobno był Twoim najlepszym przyjacielem, więc jakoś się chyba dogadywaliście, co nie? ). Znalazłaś sobie "nowy obiekt" i egoistycznie chcesz miec ciastko i zjeśc ciastko. Poza tym nie przeszkadza Ci, że w pewnym sensie rozbijasz też czyjeś małżeństwo? Tu Cię sumienie nie rusza? Urwij to. I popracuj nad swoim małżeństwem, a nie nad tą pożal się boże, przyjaźnią. Byś małżeństwu poświęciła tyle uwagi i zaangażowania ile "przyjacielowi" to pewnie układałoby się wam na tyle świetnie, że nie miałabyś takich głupich rozkminek.   
				__________________ Wiek: 23 lata Wzrost: 165 cm Waga: Było: 83 kg Jest: 75,5 kg Będzie: 58 kg | 
|     |   | 
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
|  2011-12-07, 16:24 | #16 | |
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2009-10 Lokalizacja: W. 
					Wiadomości: 3 218
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			Macie dzieci? Pytam, bo generalnie dla nich byłoby warto założyć sobie przysłowiowy kaganiec i zakończyć na etapie bardzo platonicznego zauroczenia. Jeśli jednak nie macie dzieci ( ty i twój znajomy ) radziłabym podjąć ostateczną próbę naprawienia relacji z mężem. Jeśli nie będziesz z nim dalej szczęśliwa - wybrałabym na twoim miejscu nawet czasem samotną wolność niż nieszczęśliwy, nieszczery związek. ---------- Dopisano o 16:24 ---------- Poprzedni post napisano o 16:21 ---------- Cytat: 
 Jednak , trzeba brać pod uwagę, że jej uczucie do męża się wypaliło, związek już "nie gra". Małżeństwo nie zasłania oczu, nie wycisza potrzeb i ich automatycznie nie zaspokaja. Być może oboje z mężem , gdzieś potracili zapał do starania się, energię. Być może już im razem nie po drodze? Natomiast zdrada jest zdradą. Nie wierzę, że autorce z tym dobrze, do końca. | |
|     |   | 
|  2011-12-07, 16:31 | #17 | |
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2010-08 
					Wiadomości: 5 308
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 Cytat: 
 Tyle, że (może głupio myślę) jeśli się przyrzeka na dobre i na złe to o związek powinno się walczyc. Mówię rzecz jasna o związku gdzie nie ma patologii i jakichś agresywnych zachowań. Mówię o normalnym związku. Ot pojawia się jakiś rodzaj zagubienia, zatracenia, może się człowiek "zapomni" i zaczyna życ obok siebie nie razem. W takim związku powinno się o niego walczyc, a nie rzucac w znajomośc z przyjacielem i to jemu poświecac czas, zainteresowanie i energię. Jasne... Może w ostatecznym rozrachunku wyjśc: nie kochamy się już, nic się nie da zrobic. Tyle, że gdyby się nie kochali to mąż nie byłby zazdrosny o przyjaciela, a ona nie miałaby większych wątpliwości... Kontynuując tą znajomośc z przyjacielem to nie dośc, że zdradza, nie dośc, że rozbija małżeństwo, to jeszcze własne zaniedbuje na tyle... że niedługo nie będzie już czego ratowac. Nie powinno tak byc. I tyle. A u autorki tak właśnie jest... 
				__________________ Wiek: 23 lata Wzrost: 165 cm Waga: Było: 83 kg Jest: 75,5 kg Będzie: 58 kg | |
|     |   | 
|  2011-12-07, 16:34 | #18 | |
| Konto usunięte Zarejestrowany: 2007-12 
					Wiadomości: 11 924
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 Cytat: 
  Autorka w swoim pierwszym poscie pisze: (!!!) 'Mam męża. Jesteśmy razem już b długo, znamy się świetnie, potrafimy się porozumieć, jest nam dobrze ze sobą. Wiadomo - nie przegadujemy codziennie ze sobą długich godzin, ale generalnie nie mogę narzekać na nasz związek.' | |
|     |   | 
|  2011-12-07, 18:18 | #19 | 
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2011-01 
					Wiadomości: 14 017
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			nie rozumiem, czemu na wizażu nie wierzy się w przyjaźń damsko-męską. sama autorka napisała, że zarówno ona jak i jej przyjaciel są szczęśliwi w małżeństwie. jednak niepokojąca jest sprawa: "chętniej rozmawiamy ze sobą niż z małżonkami". to juz jest przegięcie. z drugiej jednak strony nie warto rezygnować z przyjaźni. moim zdaniem powinniście po prostu z przyjacielem porozmawiać i trochę ograniczyć te kontakty, na przykład do spotkania co weekend na kawie, gdzie byście nadrobili cały tydzień. bo takie codzienne pisanie smsów jeśli ma się przy sobie męża nie jest odpowiednie, nawet z przyjaciółką. w końcu mąż może zacząć domagać się większej uwagi.
		
		 | 
|     |   | 
|  2011-12-07, 18:28 | #20 | |
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2010-08 
					Wiadomości: 5 308
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 Cytat: 
 Pomijając fakt czy ktoś w przyjaźń damsko-męską wierzy. 
				__________________ Wiek: 23 lata Wzrost: 165 cm Waga: Było: 83 kg Jest: 75,5 kg Będzie: 58 kg | |
|     |   | 
|  2011-12-07, 18:41 | #21 | |
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2010-11 
					Wiadomości: 5 479
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 Cytat: 
 Problem siedzi tam, gdzie wskazuje andzia. Autorko, poratować sytuację może wyłącznie praca nad związkiem - to tutaj tkwi problem, a nie w jakimś tam pisaniu z kimkolwiek. Zaczęłaś z nim pisać, bo w zwiazku jest coś źle, a ty tego ani nie zauważasz, ani szukasz, ani co. Twoje zadanie to: szukać, co cię nudzi, męczy w związku. Szukaj tego prędko, określ to, napisz to na kartce najlepiej, albo pogadaj ze znajomą o tym. A następnie nad tym popracuj! Jeszcze nie jest źle, jeszcze się wszystko nie zawaliło, ale już przekroczyłaś tą linię, gdzie idzie wszystko ku upadkowi (przekroczyłaś ją, bo zaczęłaś dumać, snuć wizje "co by było, gdyby"). Edytowane przez JanePanzram Czas edycji: 2011-12-07 o 18:47 | |
|     |   | 
|  2011-12-08, 13:41 | #22 | 
| Konto usunięte Zarejestrowany: 2009-04 
					Wiadomości: 1 024
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			jeśli temu facetowi spowiadasz się ze swoich radości, smutków czy rozterek, to chyba coś jest nie tak w Twoim małżeństwie. Porozmawiaj z mężem, porozmawiaj z tym facetem. To z mężem powinnaś rozmawiać o tym co Cię 'boli', a nie z 'przyjacielem'. Jeśli jest Ci dobrze z mężem, to zerwij kontakt z tym facetem i idź rozmawiać z koleżankami... jeśli jest Ci dobrze z facetem, zastanów się nad swoim małżeństwem.
		
		 | 
|     |   | 
|  2011-12-08, 15:01 | #23 | 
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2008-08 Lokalizacja: domek dla lalek 
					Wiadomości: 5 393
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			Nie wierze w przyjaznie mesko-damskie. Predzej czy pozniej ktos sie zakocha. I co z tego,ze Ty na pewno nie, bo "on mi sie nie podoba", skoro on moze miec "chrapke" na Ciebie? I takie buty, lepiej nie ryzykowac jak sie jest w udanym zwiazku..
		
		 | 
|     |   | 
|  2011-12-08, 17:41 | #24 | 
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2011-01 
					Wiadomości: 14 017
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			[1=9cfdbdf4a8633c241406c59  618b1b1f07a8603a7_62eda0f  28d492;30950003]jeśli temu facetowi spowiadasz się ze swoich radości, smutków czy rozterek, to chyba coś jest nie tak w Twoim małżeństwie. Porozmawiaj z mężem, porozmawiaj z tym facetem. To z mężem powinnaś rozmawiać o tym co Cię 'boli', a nie z 'przyjacielem'. Jeśli jest Ci dobrze z mężem, to zerwij kontakt z tym facetem i idź rozmawiać z koleżankami... jeśli jest Ci dobrze z facetem, zastanów się nad swoim małżeństwem.[/QUOTE] a dlaczego ma mu się nie zwierzać? czy małżeństwo jest naprawdę traktowane jak bycie ze sobą na wyłączność? zero przyjaciół płci przeciwnej? wybaczcie, ale to jest dla mnie chore. ogólnie chore jest dla mnie podejście do tematu damsko męskiej przyjaźni. bo ja jakoś od 15 lat mam przyjaciela, z którym w życiu nie przekroczyliśmy magicznej bariery i nie przekroczymy bo jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo. i mój chłopak o tym wie i jeśli zabroniłby mi się z przyjacielem spotykać, to prędzej przestałabym się z nim spotykać. no i na litość, dziewczyna podkreśliła że w małżeństwie jest szczęśliwa i nigdzie nie napisała, że nie rozmawia z mężem. nie radźcie jej całkowitego zerwania kontaktu z przyjacielem, bo wcale nie bedzie z tego powodu szczęśliwsza. moja rada jest niezmienna: po prostu ogranicz te kontakty żebyś nie miała wyrzutów sumienia i koniec. | 
|     |   | 
|  2011-12-09, 09:52 | #25 | |
| Konto usunięte Zarejestrowany: 2009-04 
					Wiadomości: 1 024
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 Cytat: 
 | |
|     |   | 
|  2011-12-10, 02:03 | #26 | 
| Przyczajenie Zarejestrowany: 2011-12 
					Wiadomości: 8
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			Cześć dziewczyny. Dziękuję za wszystko, co napisałyście. Dodałyście co prawda trochę dramatyzmu rodem z wenezuelskiej telenoweli - zdrada, rozbijanie małżeństwa, rozwód, "już go nie kocham", itd... No aż tak dramatycznie nie jest, moje drogie  I mam nadzieję, że nie będzie! Ale doszłam do pewnych wniosków, może niezbyt odkrywczych, ale kręcąc się w kółko tylko we własnych myślach, trudno na nie wpaść. Po pierwsze, stwierdziłam, że powinnam założyć oddzielny wątek pt. "ja i moje problemy małżeńskie". Znajomość z tamtym - obcym przecież człowiekiem - daje mi to, czego brakuje mi na co dzień w moim związku: zainteresowania, okazywania zrozumienia, oraz zwykłych małych, miłych gestów, które wywołują uśmiech na mojej twarzy. Czyli tego, co, jak podejrzewam, powoli wraz z czasem zanika w każdym związku... niestety. Ale nie znaczy to oczywiście, że stałam się nieszczęśliwa w moim małżeństwie, że już nie kocham itd. Kocham mojego M i nie wyobrażam sobie świata bez niego. Znudzona? rzadko. Rozżalona? często... Ale dla wyjaśnienia - nie zwierzam się z tego "przyjacielowi" - uważam, że zwierzanie się innemu facetowi z problemów małżeńskich to gwóźdź do trumny (tego małżeństwa). W ogóle raczej mu się nie zwierzam - po prostu gadamy, dzielę się z nim swoimi myślami i emocjami. Oczywiście z moim M też dzielę się moimi myślami i uczuciami, tyle że on często reaguje na to milczeniem albo niezrozumieniem. Po prostu niektóre rzeczy widzimy inaczej - co dla mnie nigdy nie było argumentem, żeby się z nim rozstać (chyba zanudziłabym się z kimś, kto myśli zawsze tak jak ja). Po drugie, co do "przyjaciela"... Podejrzewam, że i jemu czegoś brak w jego związku (jak każdemu zresztą, jak sądzę, przynajmniej po upływie dajmy na to - roku). A że jest z gatunku "dasz palec - weźmie całą rękę", to jeżeli ja np. odpiszę na 1 SMS, to on wyśle mi następnych 5. Co czasami strasznie mnie denerwuje i już kilkukrotnie próbowałam mu wytłumaczyć, że "nie tędy droga" (robię to zresztą od początku naszej znajomości). Nigdy jednak nie powiedziałam mu, dlaczego... a prawda jest taka, że - jak napisała któraś z Was - boję się, że ktoś się zakocha, jeśli zbliżymy się do siebie za bardzo. Ponieważ jednak zależy mi w jakiś sposób na tej znajomości, jest to ostatnia rzecz, jakiej bym chciała! Ale nie powiem mu tego... bo to byłoby moim zdaniem już zbyt głębokie "wyznanie", przekroczenie pewnej granicy... Trzecia sprawa: radzicie definitywnie zerwać znajomość. Zacznijmy od tego, że nie mam w tej chwili takiej możliwości, pracujemy razem, więc i tak będziemy się widywać. Ale poza tym... wcale nie wiem, czy jest to najlepsze rozwiązanie. Póki co, nikt się nie zakochał (tzn ja na pewno nie, on - mam nadzieję, że też nie), i nikt nikogo nie zdradza... Po czwarte, wydaje mi się, że poza problemami w moim małżeństwie, jest też jakiś problem we mnie... Przez wiele lat mojego związku ograniczałam, ochładzałam wszelkie bliższe kontakty z innymi ludźmi (poza moim M), żyjąc w przekonaniu, że tylko jemu powinnam się zwierzać i tylko z nim dzielić tym, co we mnie. Zawsze miałam też problem z wyrażaniem i okazywaniem swoich uczuć (co udaje mi się przełamać właściwie tylko przy moim M). A już największym lękiem napawały mnie relacje z innymi mężczyznami, bo moje poprzednie doświadczenia mówiły mi, że zawsze skończy się to czyimś zakochaniem. Stąd i teraz moje lęki... które może wcale nie są uzasadnione? Teraz zrodził się we mnie jakiś wewnętrzny bunt i chęć otworzenia się także na innych ludzi, bo mąż nie zastąpi mi całego świata, i niestety - nie zaspokoi wszystkich potrzeb emocjonalnych (swoją drogą - nie wierzę w idealne związki, w których tak jest) Podsumowując - cały czas wierze, że uda mi się osiągnąć i utrzymać stan równowagi, tzn ja i mój M w małżeńskim szczęściu (tutaj bez wątpienia kilka rzeczy jest do poprawki, i to chyba najważniejszy wniosek z całej tej historii), mój "przyjaciel", który jednak nie przekracza pewnych granic (czyli koniec "pokątnych" SMSów i zbyt zażyłych pogaduszek), a z którym mogę porozmawiać o rzeczach, które mojego męża niekoniecznie interesują... i nikt się w nikim nie zakochuje. Pytanie tylko, czy taki scenariusz jest możliwy? Na razie podążam wg niego, stosunki z "przyjacielem" mocno ochłodziłam, męczy mnie tylko to, że to zawsze ja jestem tym "głosem rozsądku", a on pewnych rzeczy po prostu nie chwyta... i zapędza się za daleko. No i smuci mnie to, że tak jak przez wiele lat mojego życia, muszę budować jakiś mur ochronny wokół siebie, a uczucia dusić w środku. Wydaje mi się, że mimo wszystko rozwiązanie pt. uciekać jak najdalej od "przyjaciela" bez wyjaśnienia i zmierzenia się ze swoimi emocjami, jest strasznie jakieś takie... niedojrzałe? To tak jakbym uciekała od samej siebie... ---------- Dopisano o 02:03 ---------- Poprzedni post napisano o 01:51 ---------- Strasznie się rozpisałam ze swoją autoanalizą, a może powinnam odnieść się jeszcze do Waszych postów: - nie chcę się rozwieść ani być z moim "przyjacielem", w ogóle nie ma takiej opcji!!! - nie zwierzam się obcemu facetowi zamiast mężowi, rozmawiam z moim mężem, i rozmawiam też z "przyjacielem" (ale nie nazwałabym tego zwierzaniem się z tego co mnie boli) - gdyby mój mąż zaprzyjaźnił się z inną kobietą... czułabym się dziwnie, ale byłby to dla mnie znak, że muszę bardziej się postarać o niego  - i stanowczo sprzeciwiam się stwierdzeniu, że kogokolwiek zdradzam. No ale to już pewnie kwestia interpretacji... | 
|     |   | 
|  2011-12-10, 03:25 | #27 | ||
| Wtajemniczenie Zarejestrowany: 2007-12 Lokalizacja: Białystok 
					Wiadomości: 2 418
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 Cytat: 
  Przerażają mnie poglądy zaprezentowane przez andzię. Może niech dziewczyna przyowdzieje żałobną szatę, zakryje twarz i zamknie się w domu, aby przypadkiem nie była narażona na pożądliwe spojrzenia mężczyzn lub - o zgrozo - nie nawiązała kontaktu z kimś z zewnątrz! Autorko, jak dla mnie, to relacje zaprezentowane przez Ciebie noszą znamię tylko i wyłącznie przyjaźni. Cała reszta to już tylko Twoja nadinterpretacja. Czujesz, że się zauroczyłaś, podkochujesz etc., a zależy Ci na małżonku - ogranicz kontakt z przyjacielem. ---------- Dopisano o 03:25 ---------- Poprzedni post napisano o 03:21 ---------- Cytat: 
 Edytowane przez krolowazimy Czas edycji: 2011-12-10 o 03:34 | ||
|     |   | 
|  2011-12-10, 03:34 | #28 | 
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2011-04 
					Wiadomości: 9 016
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 
			
			Uważam, że powinnaś zdecydowanie ograniczyć kontakty z nim. Zerwać może i nie, bo wiadomo, że można mieć kogoś płci przeciwnej, z kim możemy pogadać, ale niech ta znajomość nie będzie tak intensywna jak teraz. A wtedy popracuj nad związkiem z mężem, bo skoro więcej czasu zaczynasz poświęcać przyjacielowi, to dobrze, że zaświęca Ci się lampka. Skoro coś w głowie mówi Ci, że to idzie zbyt daleko, to na pewno coś w tym jest, takie myśli nie biorą się z niczego. Widocznie widzisz, że Wasze relacje już nie są tak bardzo czysto koleżeńskie. No i teraz radziłabym częściej rozmawiać z mężem, skupić się na nim. Samo to, żeby mieć znajomych innej płci nie jest niczym złym, sama mam kolegów. Ale uważam, że jeśli zaczyna się koledze poświęcać więcej czasu niż partnerowi to nie jest dobrze. Gdy ktoś bardziej angażuje się w znajomość z kolegą, to raczej nie wyniknie z tego nic dobrego. I wydaję mi się, że większość akcji typu 'zakochałam /zakochałem się' wynika z tego, że np zamiast porozmawiać z mężem o naszych problemach idziemy do przyjaciela z tym. OK, ja rozumiem, że przyjaciel może wesprzeć, ale uważam, że o problemach związkowych powinno rozmawiać się tylko z partnerem. Bo inaczej zaczynasz myśleć 'o kurcze, on mnie rozumie lepiej niż maż" i to już nie jest niewinne. Takie jest moje zdanie. Pozdrawiam  . | 
|     |   | 
|  2011-12-10, 03:38 | #29 | |
| Wtajemniczenie Zarejestrowany: 2007-12 Lokalizacja: Białystok 
					Wiadomości: 2 418
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 Cytat: 
 Bardzo zdrowe podejście. Wycofuję nadinterpretację   | |
|     |   | 
|  2011-12-11, 00:59 | #30 | |
| Zakorzenienie Zarejestrowany: 2010-08 
					Wiadomości: 5 308
				 | 
				
				
				Dot.: muszę się podzielić... może pomożecie...
				
			 Cytat: 
 Mam znajomych, koleżanki itd. Jednak przyjacielem i powiernikiem jest mój Tż. Nie odcinam się od świata, ale to on, jako najbliższa mi osoba, wie o mnie najwięcej, jest mnie najbliżej, z nim dzielę największe strachy, porażki ale też największe radości. Dla mnie to zdrowe. Nie zniosłabym innych TAK BLISKICH osób trzecich. Na szczęście Tż myśli podobnie. Dla mnie małżeństwo jest bardzo monogamiczną instytucją. I całkowicie oddana i oddani, jesteśmy sobie nawzajem. Nie odcinamy się od świata, mamy znajomych, koleżanki, kolegów, ale istnieje taka granica między my- sobie oddani i najbliżsi, a reszta świata. I dla mnie nie jest to chory i przerażający pogląd. Dla mnie jest zdrowy i nie prowadzi do tworzenia dziwnych emocjonalnych trójkątów, wyrzutów sumienia, wzajemnego o coś żalu. Już w ogóle pomijam fakt, że dla mnie nie istnieje coś takiego jak damsko-męska przyjaźń, a nawet jeśli istnieje to ja nie chciałabym miec na tym polu konkurencji. Tż ma przyjaciół-mężczyzn, ale wiem, że nie jest z nimi tak blisko emocjonalnie jak ze mną, że tylko ja wiem o pewnych rzeczach, lękach czy radościach. Nie wyobrażam sobie bym miała te informacje dzielic z inną kobietą czy innym człowiekiem w ogóle bo "tak się przyjaźnią". Może to niepopularny pogląd, ale dla mnie nie jest chory. W dodatku nikogo na siłę sobie pod mój pogląd nie urabiałam. Ot związałam się z człowiekiem, który myśli podobnie. 
				__________________ Wiek: 23 lata Wzrost: 165 cm Waga: Było: 83 kg Jest: 75,5 kg Będzie: 58 kg Edytowane przez andzia1989r Czas edycji: 2011-12-11 o 01:05 | |
|     |   | 
|  | 
|  Nowe wątki na forum Intymnie | 
|  | 
 
 
 
	| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
| 
 | 
 | 
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:23.
 
                















 









