Koniec z bierną postawą! Kobieta bluszcz postanawia się "odwinąć" :)

[zakochana_bez]

Witam,

piszę z konta koleżanki, gdyż nie mam tu swojego i nie chcę zakładać- raczej wolę Was podczytywać niż sama się udzielać.
Jednakże dziś coś do mnie dotarło-o czym chciałabym porozmawiać z kimś obcym- a mianowicie zdałam sobie sprawę, że uzależniłam się od mojego TŻ.

Może najpierw parę informacji o nas i o tym co robimy:

jesteśmy razem ponad 1,5 roku bardzo intensywnego związku. Kochamy się, lubimy, szanujemy etc.
Mój TŻ jest bardzo aktywnym człowiekiem- o wielu pasjach i zainteresowaniach- ma swój zespół, studiuje,uprawia na st zawodowym sztuki walki,prowadzi treningi itd itd
Jednym słowem spełnia się zarówno zawodowo jak i życiowo.
Ja również studiuję - kierunek, który bardzo lubię i który mnie interesuje a do tego pracuję- w nijakiej pracy, ale dobrze płatnej- niestety z racji obecnej sytuacji na rynku muszę się jej trzymać.
Problemem, który mnie trapi jest brak pomysłu na siebie- wobec czego zdałam się na TŻ i można powiedzieć przejęłam jego zainteresowania- zaczęłam uczęszczać na zajęcia przez niego prowadzone-spotykać się z jego znajomymi, chodzić na jego koncerty. Wszystko było by dobrze, gdybym w między czasie robiła coś dla siebie co tylko mi sprawia przyjemność, ale ja pozwoliłam na zatracenie siebie- w zasadzie właśnie się obudziłam, że nie mam aktualnie żadnych zainteresowań- niczego odrębnego, niczego co lubię robić, niczego co by mnie pochłonęło.

Jednym słowem stałam się kobietą bluszcz- zdaną na mężczyznę, czekającą biernie, aż on sam coś zaproponuje, bez iskry i bez wlasnego wkładu ( mentalnego) w związek.

Wiem, że taka postawa czyni mnie nieatrakcyjną w jego oczach-może jeszcze sobie tego nie uświadomił zbyt pochłonięty swoimi pasjami- ale to kwestia czasu - nieatrakcyjnie również czuję się sama ze sobą- nudzę się w swoim towarzystwie i jestem nieciekawa sama dla siebie.

Najgorszym dla mnie w tej sytuacji jest to, że nigdy nie miałam zbyt wielu znajomych z którymi mogłabym gdzieś wyjść- jako osoba zapracowana itd po prostu przestałam pielęgnować kontakty towarzyskie i jak to bywa w takich przypadkach po prostu "zdechły"- oczywiście na moje własne życzenie.

Próbowałam je odnowić, ale jakoś nie bardzo-ludzie, którym wcześniej ja odmawiałam wcale nie mają teraz ochoty się ze mną spotkać co jest w pełni zrozumiałe.

Jestem raczej szybko działającą osobą więc sporo dziś się zastanawiałam jak odzyskać siebie. Oto co mi wpadło na razie do głowy:

- zapisać się na taniec- (od dawna marzę o tym rodzaju tańcu, ale brakowało mi odwagi a także mam nadzieję, że poznam na nim jakieś ciekawe osoby, z którymi mogłabym wyjść od czasu do czasu na kawę )

A może ktoś jeszcze ma taki problem jak ja? może któraś z Was ma podobną sytuację i brakuje jej koleżanki, z którą mogłaby wyjść czasem na kawę, spacer?





pozdrawiam

[ollaz]

Wydaje mi się, że jeśli odczuwasz, że straciłaś swoje pasje i zainteresowania - to rzeczywiście trzeba coś przedsięwziąć.
Po pierwsze poświęć trochę czasu tylko dla rozwijania siebie - rób to, co zawsze chciałaś - tak, jak wspomniałaś, jakiś taniec (to dobra okazja do zawarcia różnych znajomości), może jakiś kurs (ja na przykład zawsze chciałam nauczyć się francuskiego ), może siłownia, basen? Praca nad sobą to nigdy nie jest zmarnowany czas!
Po drugie - wspomniałaś, że studiujesz, pracujesz. Może w tamtych środowiskach są jakieś ciekawe osoby, z którymi załapiesz kontakt? A wśród znajomych TŻ - nie ma nikogo, z kim fajnie Ci się rozmawia? Wyjdź z inicjatywą rozmów, spotkania - a nóż okaże się to ktoś, kto będzie Ci bliski jako przyjaciel/przyjaciółka od serca.
Po trzecie, możesz spróbować zmienić się również wizualnie - wizyta u fryzjera, u kosmetyczki poprawi humor, da Ci motywację do działania. Nasz wygląd nawet podświadomie wpływa na nastrój. Mi to zawsze pomagało, jeśli nie miałam zapału do zmian. Taki mały impuls, a działa

[zakochana_bez]

Napisane przez ollaz

Wydaje mi się, że jeśli odczuwasz, że straciłaś swoje pasje i zainteresowania - to rzeczywiście trzeba coś przedsięwziąć.
Po pierwsze poświęć trochę czasu tylko dla rozwijania siebie - rób to, co zawsze chciałaś - tak, jak wspomniałaś, jakiś taniec (to dobra okazja do zawarcia różnych znajomości), może jakiś kurs (ja na przykład zawsze chciałam nauczyć się francuskiego ), może siłownia, basen? Praca nad sobą to nigdy nie jest zmarnowany czas!
Po drugie - wspomniałaś, że studiujesz, pracujesz. Może w tamtych środowiskach są jakieś ciekawe osoby, z którymi załapiesz kontakt? A wśród znajomych TŻ - nie ma nikogo, z kim fajnie Ci się rozmawia? Wyjdź z inicjatywą rozmów, spotkania - a nóż okaże się to ktoś, kto będzie Ci bliski jako przyjaciel/przyjaciółka od serca.
Po trzecie, możesz spróbować zmienić się również wizualnie - wizyta u fryzjera, u kosmetyczki poprawi humor, da Ci motywację do działania. Nasz wygląd nawet podświadomie wpływa na nastrój. Mi to zawsze pomagało, jeśli nie miałam zapału do zmian. Taki mały impuls, a działa

Hej, dzięki za fajną odpowiedź faktycznie- jest parę "ciekawych"osób w szkole i pracy, z którymi mam "wspólny język"- dzięki za podpowiedź

i już się umówiłam z dziewczyną przyjaciela TŻ w przyszły weekend na wino u mnie

a co do rady odnośnie siłowni i basenu- robiłam to wszystko z TŻ i jakoś nie czuję tego- tzn chyba potrzebuję poczuć się na nowo kobietą- zapisuję się na kurs tańca na rurze
a co do fryzury i ogólnie image tu fakt - zaniedbałam się- przytyłam, wkładam na siebie byle co- myślę, że zrobiłam się na jedną z tych kobiet co to już mają misiaczka i rozsiadają się w dresie przed tv z popcornem w misce- ehh leżę w łóżku chora i mam czas na przemyślenia - dość stagnacji czas na rozwój

dziękuję

[platekrozy]

Wyjdę chyba na zołzę,ale nie rozumiem problemu?Zobaczyłaś,że za bardzo żyjesz zainteresowaniami faceta i jesteś bierna i chcesz to zmienić i gdzie problem?
Żaden związek nie utrzyma się,gdy para jest ze sobą w każdej wolnej chwili - każdy chce odpocząć od drugiej osoby i od tego są inne zainteresowania Fajnie z facetem wspólnie gotować obiad,ale jak np.mój jedzie na jakiś zjazd typów od aut to nie wiem co ja bym w tym czasie tam robiła -choć mam koleżankę,która jeździ i podobno się tam nudzi,więc nie wiem jaki jest tego sens...
Chyba,że nie wiesz gdzie znaleźć nowe osoby?Ja na aerobiku mam multum koleżanek- teraz nie chodzę,ale koleżeństwo jest nadal.Poza tym praca.

[ollaz]

Napisane przez zakochana_bez

Hej, dzięki za fajną odpowiedź faktycznie- jest parę "ciekawych"osób w szkole i pracy, z którymi mam "wspólny język"- dzięki za podpowiedź

i już się umówiłam z dziewczyną przyjaciela TŻ w przyszły weekend na wino u mnie

a co do rady odnośnie siłowni i basenu- robiłam to wszystko z TŻ i jakoś nie czuję tego- tzn chyba potrzebuję poczuć się na nowo kobietą- zapisuję się na kurs tańca na rurze
a co do fryzury i ogólnie image tu fakt - zaniedbałam się- przytyłam, wkładam na siebie byle co- myślę, że zrobiłam się na jedną z tych kobiet co to już mają misiaczka i rozsiadają się w dresie przed tv z popcornem w misce- ehh leżę w łóżku chora i mam czas na przemyślenia - dość stagnacji czas na rozwój

dziękuję

Połową sukcesu do zmiany siebie, jest moim zdaniem, zauważenie konieczności zmian. Trzeba się rozwijać, bo świat idzie do przodu, a my stojąc w miejscu - będziemy się cofać Dlatego mówię tak - wszystkim zajęciom, które pomogą nam odkryć na nowo siebie. Chyba każdy z nas ma taki moment, w którym zastanawia się nad sobą - i to jest pozytywne. Trzeba zainwestować w siebie, bo to zawsze się odwdzięczy. Autorko! Dużo wiary w siebie i powodzenia życzę.