Dynia nie tylko na Halloween:D

[Sophie24]

Po pokrzywach, skrzypie polnym, drożdżach - przyszedł czas na dynię. Wczoraj moja mama sprzedała mi newsa (przynajmniej dla mnie) o jedzeniu surowej dyni by w rezultacie otrzymać:
- piękne włosy
- ładny koloryt skóry
- oczyszczoną krew
Wszystko oczywiście się ze sobą łączy: dzięki oczyszczonej krwi (z toksyn zapewne) poprawia nam się ukrwienie skóry głowy i włosy zaczynają być silniejsze, zdrowsze - piękniejsze po prostu.
Poprawa koloryt skóry działa pewnie jak jedzenie marchewki.

Jak to się je?
Kupuje się średniej wielkości dynię (może być nawet całkiem mała) i zajada się nią codziennie po kawałeczku na surowo. Po wyciągnięciu pestek i tego luźniejszego miąższu zostawiamy resztą (skórki oczywiście nie jemy) i codziennie jakiś kawałeczek (przykładowo 1cmx2cm) wcinamy w dowolnej postaci (zmielone, zmiksowane, w kawałku, starte, z surówką itd.) ale jak wspomniałam - koniecznie na surowo.

Dla mnie to nowość ale może któraś z Was już próbowała? Jakieś uwagi? Może coś pokręciłam?
O efektach powiem tyle, że na razie tylko ze słyszenia wiem, że działa i to całkiem nieźle. Problem jedynie w dostępności dyni w niektórych porach roku no i czekanie na efekty zawsze trochę trwa (jak to przy tych naturalnych metodach).

[linka_12]

Napisane przez Sophie24

Po pokrzywach, skrzypie polnym, drożdżach - przyszedł czas na dynię. Wczoraj moja mama sprzedała mi newsa (przynajmniej dla mnie) o jedzeniu surowej dyni by w rezultacie otrzymać:
- piękne włosy
- ładny koloryt skóry
- oczyszczoną krew
Wszystko oczywiście się ze sobą łączy: dzięki oczyszczonej krwi (z toksyn zapewne) poprawia nam się ukrwienie skóry głowy i włosy zaczynają być silniejsze, zdrowsze - piękniejsze po prostu.
Poprawa koloryt skóry działa pewnie jak jedzenie marchewki.

Jak to się je?
Kupuje się średniej wielkości dynię (może być nawet całkiem mała) i zajada się nią codziennie po kawałeczku na surowo. Po wyciągnięciu pestek i tego luźniejszego miąższu zostawiamy resztą (skórki oczywiście nie jemy) i codziennie jakiś kawałeczek (przykładowo 1cmx2cm) wcinamy w dowolnej postaci (zmielone, zmiksowane, w kawałku, starte, z surówką itd.) ale jak wspomniałam - koniecznie na surowo.

Dla mnie to nowość ale może któraś z Was już próbowała? Jakieś uwagi? Może coś pokręciłam?
O efektach powiem tyle, że na razie tylko ze słyszenia wiem, że działa i to całkiem nieźle. Problem jedynie w dostępności dyni w niektórych porach roku no i czekanie na efekty zawsze trochę trwa (jak to przy tych naturalnych metodach).

Zazwyczaj jak jest sezon dyniowy to zażeram się surową dynią w każdej postaci i żadnej poprawy nie zauważyłam. A dla mnie sezon trwa jakieś 2,5 miesiąca, więc jakieś efekty powinnam zauważać, a nie widzę. Chyba, że totrzeba jeśćjakąś konkretnąodmianę?

[nie_ma_mnie]

chyba chodzi o jakiś niepsikany rodzaj, z dobrej gleby, w którym zostało jeszcze trochę jakiś skł. odżywczych

[kamki]

prawdę mówiąc ja jem takie kupione pestki dyni (do łuskania) i jakiegoś zbawiennego wpływu nie widzę: jem bo lubię.
Jednak podobnie jak Ty słyszałam, ze działa dynia bardzo dobrze na naszą cerę paznokcie i włosy, ale sądzę, że zwykła zbilansowana dieta, w której jest mało cukrów prostych, a jeśli już to max 25 g. fruktozy, odpowiednia ilość białka i dobre źródła tłuszczu załatwią sprawę.