|
|
#1 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 8 665
|
Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Przeczytałam już kawałek czasu temu książkę Cecelii Ahern Sto imion. Dobro jest w każdym z nas. Książka, jak i inne autorstwa Ahern, zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Zawsze, jak jestem w "jej" świecie, czuję się lepiej/bezpiecznej/spokojniej. Świat książki zawsze jest fascynujący i nasza wyobraźnia może pracować, jednak Ahern zawsze buduje klimat, który mimo przyziemnych spraw i trudnych wyborów (np. częstym motywem jest śmierć czy ogromne problemy w sferze zawodowej/uczuciowej/rodzinnej itd.), jest dobry i ciepły, można się w nim zatopić na te kilka/kilkanaście godzin i poczuć się świetnie...
Wracając jednak do tematu, niesamowite wrażenie zrobiła na mnie przedstawiona historia. Nie będę streszczać, o czym jest mniej więcej fabuła, bo teoretycznie cały ten wątek jest ogromnym nawiązaniem do niej. W jednym z chyba najpiękniejszych cytatów z całej książki autorka, przez Kitty (główną bohaterkę), mówi: Cytat:
W sumie pierwsza historia, która przychodzi mi na myśl dotyczy okresu, w którym miałam 10-11 lat. Jako dziecko dużo czasu spędzałam z moim rodzeństwem i towarzystwem raczej męskim. Myślę, że mocno to mnie ukształtowało. Z tego okresu pochodzą jednak wspomnienia mojego wuja, który w tym okresie był już leciwym staruszkiem. W tym okresie zapewne zbliżał się już do 90 (zmarł, gdy miałam 16 lat). Wuj był starszym, aczkolwiek bardzo aktywnym fizycznie i psychicznie człowiekiem, jak na swój wiek. Był uczestnikiem obu wojen, osobą odznaczoną za tajne nauczanie. Z bratem często do niego chodziliśmy posłuchać, jak opowiada o wojnie. Wuj, jako nauczyciel, próbował w nas krzewić miłość do muzyki (brata katował śpiewaniem do re mi fa sol...), historii kraju i literatury. Mieszkał w domu, więc w wakacje jedliśmy truskawki i winogrona (całością opiekowała się również nieżyjąca już ciocia), natomiast zimą kupował nam niezmiennie pudełeczkiem ciasteczek i herbaty owocowej. Przede wszystkim ciągnęły nas jednak historie i brak nudy. Sama chętnie układałam jego starawe zbiory (niektóre dostałam nawet 'w spadku, a są to okazy równie leciwe, co i nieżyjący wuj). Jestem pewna, że to wuj rozwinął we mnie miłość do czytania. Sam opowiadał nam historie, które, siłą rzeczy, zmuszały nas do używania wyobraźni. Podsuwał typowo dziecięce książki, które ciężko nam było przełknąć. Jednak sprawdzał nas, nagradzał kolejnymi opakowaniami ciasteczek (wiadomo już, skąd te dodatkowe kilogramy ), wzbudzał kult wiedzy zdobywanej w taki ciekawy i nienachalny sposób. Używał różnych śmiesznych, archaicznych słów, które na tę chwilę ciężko mi przytoczyć (człowiek czasem żałuje, że nie pisał pamiętnika kiedykolwiek, choć znając mój dom, byłby on notorycznie czytany ). Przypominam sobie, jak rozpalałam jako 13- czy 14- latka w jego kuchence węglowej (kosmos, co? skrajna nieodpowiedzialność), pamiętam drewniane, czyste panele, wiekowe meble, mające za sobą niejedną historię... Wuj zadziwiał się prawostronnym ruchem jazdy i lewostronnym ruchem pieszych Był lepszym i gorszym człowiekiem w młodości, co sam przyznawał (nie chodzi tu nawet o postępowanie w czasie wojny, tylko o relacje rodzinny), jednak umierał jako uroczy, dobry, interesujący staruszek. Pamiętam, jak płakałam na pogrzebie. Dziś na Jego wspomnienie tylko się uśmiecham - niewątpliwie dał mi ogromny prezent w postaci pasji do czytania. Pasje do innych rzeczy rozwinęły się we mnie same, zawsze wynikały jednak z ciekawości świata, którą rozwijałam już w wieku nastu lat...A Wy jakie historie macie do opowiedzenia?* *jestem ciekawa, czy ktoś w ogóle się wypowie, bo jak mawiał duński filozof S. Kierkegaard, trzeba mieć niemało odwagi, aby ukazać się takim, jakim się jest naprawdę. Dobra, dorabiam filozofię do tego, co jest po prostu... życiem
|
|
|
|
|
|
#2 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: Światełko w tunelu
Wiadomości: 163
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Cieszę się, że powstał taki wątek, bo zgadzam się z tym, że różne historie w życiu każdego z nas mogą być z jakiegoś powodu szalenie ważne, interesujące czy nawet fascynujące. To może być "zwykła" opowieść o miłości, niezwykła jednak dlatego, że np. dzięki niej widzi się cudowne piękno w drugim człowieku i dzięki której robi się rzeczy dobre i piękne.
Często lubię słuchać opowieści tzw."prostych" ludzi, bo oni też dokonują rzeczy wielkich, na co dzień, z tym, że mogą się one nie wydawać aż tak spektakularne i niesamowite, by o nich mówić. asia_aisa - podziwiam i gratuluje sposobu, w jaki piszesz; to, co napisałaś czyta się z tak wielką przyjemnością!! Jest w tym taka melodia, wdzięk, harmonia.. W ogóle uwielbiam nie tylko to, jak piszesz, ale to, o czym piszesz. Z pewnością Twoja historia była niesamowita i przez to Ty też jesteś "jakaś", interesująca. Ja o mojej historii napiszę później, jak znajdę troszkę więcej czasu |
|
|
|
|
#3 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 6 282
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Ja uważam, że życie każdego człowieka to super historia, codziennie zdarza się tyle ciekawych rzeczy, spotkań, opowiedzianych żartów i każdy ma takie historie, które jak opowiada, wydają się jak z filmu. Jedna historia to za mało, życie jest ich pełne. Ale na pewno nie zamierzam żadnej prywatnej opisywać na forum publicznynm
|
|
|
|
|
#4 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 11
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
A czy może być historia widziana męskimi oczami/oczyma ?
Prosta historia. Męska moim zdaniem. Zawsze fascynowali mnie, albo raczej interesowali mężczyźni (mężowie, ojcowie, dziadkowie) tzw. zaradni.. twardzi. Radzący sobie w skrajnych sytuacjach. Facet. Mąż, ojciec czwórki dzieci. Lata 80- te.. Zapracowany, troskliwy, uczciwy człowiek o wielkim sercu. Świetny wujek, mający czas na rozmowy o wszystkim (dzisiaj to słowo ma inne znaczenie..), potrafiący zaszczepić zainteresowanie przyrodą... spowodować by młody człowiek miał do niej szacunek i ją pokochał.. Inżynier budownictwa, tyrający po kilkanaście godzin , plus "fuchy fizyczne" , bo ciężkie czasy... I żona , alkoholiczka. Piękna, urocza .. ale ułomna. Walczył o nią jak lew, starał się sprostać trudnej sytuacji. Dzieci rosły. Matka.. starzejąca się , chorująca na parkinsona (ojciec już w piachu). Spośród 8- cioro rodzeństwa tylko on, podjął się opieki na nią (reszta była w dużo lepszej sytuacji "materialnej" i nie tylko...). Mając trójkę dzieci i żonę lawirującą od imprezy do imprezy... Walczył dalej, o jej dobre imię i o dzieci.. Nie dał na nią złego słowa powiedzieć, choć powody były. Zmarła, z przepicia.. Nie załamał się, przelał energię na dzieci. Wszystkie pokończyły studia, ale co ważniejsze są porządnymi ludźmi. Maja rodziny i ogromny szacunek do ojca. On, opiekuje się matką. Chora matką. Myślę , że lepiej niż nie jedna "certyfikowana" pielęgniarka (nikomu nie ujmując). Znosi jaj napady gniewu, złości..bezpodstawnych zarzutów. Kocha ją. Karmi, przewija.. opiekuje się całym sobą.. To jest dla mnie twardziel. Mój cichy bohater... True story ![]() ---------- Dopisano o 01:32 ---------- Poprzedni post napisano o 01:28 ---------- Jedno dziecko zdjąłem (ale nie wszędzie) dla utrudnienia skojarzenia... |
|
|
|
|
#5 |
|
Wizażowy Kot Igor
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 524
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Fajny temat i bardzo głęboki, sklaniający do przemyśleń.
Gdy byłam nastolatką ( tak w wieku chyba 14 lat), babcia powiedziała mi, że każdy człowiek pisze księgę swojego życia. Wtedy nie bardzo jeszcze rozumiałam w pełni, co miała na myśli. Teraz, pracując z ludźmi (taki kierunek studiow, zajmuję się ludzką 'duszą', kwintesencją człowieczeństwa) już dokładnie wiem i rozumiem. Każdy człowiek to osobna opowieść, każdego trzeba wysłuchać i postarać się zrozumieć jego motywy. Zrozumieć, dlaczego, ktoś jest "zły" czy "dobry", co te cechy w nim ukształtowało. Zrozumiałam też, że tak naprawdę nikt nie rodzi się zły a zło i dobro to generalnie pojęcia względne. Chyba własnie babci (niech spoczywa w pokoju) zawdzięczam moją miłość i otwartość na ludzi i na ich sprawy. Babcia nie miała wykształcenia uniwersyteckiego a jednak była najlepszym psychologiem, naturalnym talentem z wrodzoną intuicją psychologa. Pochlebiam sobie, że po niej odziedziczyłam te zdolności, bo głównie ona była mi w dzieciństwie nauczycielką i mistrzynią. To bardzo ważne, jak się dziecku pokazuje świat, bo obraz tego świata dziecko zabierze z sobą w podróż w dorosłe życie. Szczęśliwe dziecko zabierze swoje bezpieczne dzieciństwo w dorosłość jak wygodny, bezpieczny kocyk, którym się okryje w złych chwilach. Może to się wyda śmieszne w tych czasach, ale ja się wychowywałam w tak zwanym "dziecinnym pokoju", w ktorym nie było spraw, których dziecko nie rozumie. Babcia stanowiła serce i duszę domu, w którym czułam się bezpiecznie: opowiadała mi bajki, tłumaczyła świat, szyła sukienki, uczyła wierszyków, ukazywała piękno natury ( pamiętam jej słowa: " gdy będzie Ci ciężko, idź z otwartymi oczami przez las a ujrzysz potęgę Boga"), słuchała tego, co mam do powiedzenia i tłumaczyła ludzkie zachowania. Ilekroć czuję Evasion mam takie wrażenie, że Babcia jest gdzieś obok, blisko....zawsze mam butelkę tej wody na półce. Babcia zawsze mi się z tym zapachem kojarzy. Ktoś powie, że to była zwyczajna kobieta. Dla mnie była wzorem, któremu staram się bezskutecznie dorównać.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know? Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209 Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw No pasaran! |
|
|
|
|
#6 | |||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 8 665
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Cytat:
I też bardzo lubię słuchać historii innych. Lubię reportaże, biografie i choćby wycinki o dobrych ludziach. No i bardziej zdecydowanie imponują mi ci "mali". Chyba też umiem słuchać, choć ciągle nad tym pracuję (jak widzę, że ktoś jest niezbyt rozmowny to go zagaduję i staje się poniekąd moim lusterkiem samej siebie , jednak wiem o tym i pracuję nad tym ![]() [1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;45736336]Ja uważam, że życie każdego człowieka to super historia, codziennie zdarza się tyle ciekawych rzeczy, spotkań, opowiedzianych żartów i każdy ma takie historie, które jak opowiada, wydają się jak z filmu. Jedna historia to za mało, życie jest ich pełne. Ale na pewno nie zamierzam żadnej prywatnej opisywać na forum publicznynm [/QUOTE]A dlaczego nie chcesz? Mi się wydaje, że forum wypełnia tę przestrzeń między bardzo bliskimi nam osobami, z którymi możemy rozmawiać o wszystkim, a takimi, z którymi nie chcemy się dzielić szczegółami z naszego życia. Zresztą takie historie mają dla ludzi czytających jakąś wartość dodaną, coś można z nich wynieść, nie to, co w przypadku setnej historii o zdradzie przez facebooka, ciąży z powodu spóźniającego się o jeden dzień okresu itd. ![]() Cytat:
Cóż, w odniesieniu do reszty rodziny - niestety egoiści są wśród nas coraz częściej, co nawet widać na forum. Ja się cieszę jednak z każdej dobrej osoby. Jedna osoba może dać więcej uśmiechów innym, niż kilkadziesiąt osób zmuszonych do robienia czegoś pożytecznego.Historia życia mojej sąsiadki jest podobna, choć może nie aż tak heroiczna. W każdym razie to mądra i życzliwa kobieta. Cytat:
I kolejna piękna historia. Ilu wśród nas miało takie dzieciństwo? Na pewno taki serdeczny i piękny obraz babci na zawsze będziesz miała w sercu i w pamięci, co pomoże Ci przetrwać w trudnych chwilach. Interesującą masz pracę, choć chyba mocno stresującą? Przynajmniej takie jest moje wyobrażenie o zawodzie psychologa, który rzeczywiście podchodzi do pracy z pasją. Mniej więcej od roku interesuję się mocniej psychologią z powodu różnych rzeczy, które chciałam w sobie zrozumieć, ale ogrom materiałów, które przekopałam daje mi mizerne wyobrażenie samej siebie. Ciągle czegoś się dowiaduję, odkrywam, w sumie nigdy się nie nudzę ![]() Myślałam, że choć troszkę więcej osób opisze tutaj coś o sobie, ale chyba średnio wybrałam tytuł - wystarczyłoby napisać, że przespałam się z każdym, kto miał wyjątkową opowieść i mnie wzruszył na 1 randce i więcej osób by tu zajrzało. |
|||
|
|
|
|
#7 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Banał, niestety...
I cytat z książki jest banalny i zachwyt autorki. Czy naprawdę dopiero te zdania pozwoliły się domyślić, że każdy ma swoją historię? |
|
|
|
|
#8 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 389
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Cytat:
Przyznam, przytoczone historie fajne i temat wątku sam w sobie ciekawy, ale żeby aż tak się emocjonować? Ja żadnych godnych opowiedzenia historii na razie nie mam, za młoda jestem .
Edytowane przez 201702060922 Czas edycji: 2014-03-26 o 19:38 |
|
|
|
|
|
#9 |
|
jestę wieszczę
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: z lasu
Wiadomości: 12 581
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Na blogu opowiadałam już historię mojej niesamowitej więzi z psiakiem, ale niech tam, opowiem tym razem o tym, jak stałam się "świrem" i co z tego wynikło. "Świrem" zostałam we wczesnym dzieciństwie, a było to tak:
W wakacje jeździłam nad morze. Co roku na 2-3 miesiące. W tym czasie mieszkaliśmy u dziadków. Moja babcia była Ukrainką z Krymu, życia łatwego nie miała, ale zawsze była pełna ciepła dla dzieci, a ja byłam jej ukochaną wnusią. Najmłodszą i platynowowłosą w dodatku . Była dla mnie synonimem ciepła, bezpiecznej przystani. Gdy zmarła, miałam 5 lat. Gdy się o tym dowiedziałam, mimo że rodzice próbowali mi to jakoś delikatnie przekazać, popadłam w istne odrętwienie. Prawie nie jadłam, wyglądałam jak dziecko w chorobie sierocej. W kółko pytałam o babcię, co się z nią stało, ale żadna odpowiedź nie rozjaśniała mi w głowie. Stawałam się coraz bardziej przygnębiona, jakby całkowicie wycofana z życia. Pogrążałam się w tym jeszcze bardziej i bardziej, aż pewnej nocy przyśniła mi się babcia. Pożegnała się i poleciała prosto w błękit nieba. W stroju, w którym lubiła być. W czarnej spódnicy i granatowym swetrze. Następnego ranka obudziłam się dokładnie taka, jak byłam przed śmiercią babci. Narysowałam babcię idącą do nieba i... temat się skończył. I byłoby to jedynie zwykłą opowiastką, gdyby nie to, że od tej pory w moich snach zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Miałam 7 lat, gdy czułam ogromny niepokój, gdy pewnego dnia mama wyganiała mnie na siłę na podwórko. Poszłam, przemogłam strach. Tego dnia miałam wypadek. Spadłam z huśtawki i gdybym spadła odrobinę inaczej, mogłabym już nie żyć. Mama w szpitalu mnie przepraszała, że kazała mi iść, skoro nie chciałam i że chyba przeczuwałam coś i wtedy jej powiedziałam, że ja to wyśniłam dzień wcześniej. Miewam od czasu do czasu prorocze sny. Sny i przeczucia. Mam dyżurny sen, który powtarza się za każdym razem, gdy w moim otoczeniu będzie choroba lub śmierć. A wszystko to, co działo się wcześniej, prowadzi do najbardziej zdumiewającej historii ze snem w roli głównej. Oddaliłam się dość mocno od mojego przyjaciela, nie wiem czemu. Nie rozmawialiśmy długo. Pewnej nocy we śnie przedstawił mi swoją dziewczynę. Gdy się obudziłam, napisałam do niego, napisałam co mi się śniło. Okazało się, że owszem, nie tylko od niedawna z jakąś kręcił, ale gdy zobaczyłam zdjęcie, oniemiałam. Była niemal identyczna. I tak, rzeczywiście została jego dziewczyną, czym on może był zaskoczony, że się udało, ale ja zupełnie nie. Ciekawa jestem, skąd to mam. Zaczęło się od babci. Może to ona mi teraz podpowiada we śnie? Troszczy się o mnie? Tego nie wiem, ale ciekawa jestem, jak zakończy się ta moja dziwna historia.
__________________
Dołącz do akcji NA SZCZYT W SZCZYTNYM CELU na Facebooku. Za każdy zdobyty szczyt wpłacamy po 10 zł na ukończenie budowy domu całodobowej opieki dla osób z niepełnosprawnością intelektualną Dołącz do nas! *ponieważ jestem nieprzeciętna, nie obchodzą mnie tzw. powinności przeciętnej kobiety
|
|
|
|
|
#10 | |||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 8 665
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Cytat:
Wiesz, ja mam tak, że jak czytam, to staram się tak dobierać pozycje, żeby coś z nich wynieść (jeśli wybieram książki z merytorycznym przekazem) bądź żeby mnie w jakimś stopniu poruszyły (piszę o beletrystyce). To chyb nie jest więc dziwnym fakt, że czytając tak niesamowitą (ach, banał) historię przedstawioną przez Ahern, po prostu zmusiła mnie do przemyśleń? Cytat:
![]() Wiem, że jestem dziwna, bo mnie wiele małych, nudnych i z pozoru niezauważalnych rzeczy wzrusza. Cytat:
Rozmawiałaś z tym kiedyś z jakimś psychologiem? ![]() Zawsze mnie to zastanawia, skąd się biorą tacy ludzie (a słyszałam już tego typu magiczne historie od realnie znanych mi osób). I na jakiej podstawie to działa? Ja często słucham swojej wyobraźni i podświadomości, ale to przez czytanie kryminałów i chęć intensywnego przeżywania wszystkiego. Na razie nie zdarzyło się nic niezwykłego jednak :P |
|||
|
|
|
|
#11 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 212
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Nie wiem na ile ta moja opowieść wpisuje się do "niesamowitej", ale chciałam się nią podzielić, po tym jak przeczytałam na tym wątku cytat jakiegoś duńskiego filozofa, przytoczony przez którąś z Dziewczyn.
Mam obecnie 23 lata. Od dziecka byłam trochę inna niż inne dzieci i nadal ta inność we mnie tkwi czy chcę czy nie, ale nie chcę się tutaj wdawać w szczegóły, o co chodzi. Od kiedy pamiętam byłam bardzo wrażliwa, czuła, stała w uczuciach i bardziej odpowiedzialna niż inne dzieci. Gdy miałam 12 lat zakochałam się w chłopaku ode mnie o rok starszym. To było bardzo silne i dorosłe uczucie. Niestety on nic do mnie nie czuł. Cierpiałam tak bardzo, wypalałam się każdego dnia, wycofywałam się z życia, stawałam się wrakiem człowieka, aż pewnego dnia z 4 na 5 maja 2007 roku postanowiłam popełnić samobójstwo. Zażyłam leki, ale widocznie za mało, by odejść z tego świata. Byłam w amoku, szoku... Nie poszłam spać, nie umarłam, leki przyniosły odwrotny skutek... Widziałam jak budzi się dzień. Jak noc przechodzi w szarówkę, by potem mogło pojawić się słońce. Po tym zdarzeniu cierpiałam jeszcze dwa lata. Później było następne nieodwzajemnione uczucie, ale już nie tak silne jak to pierwsze. Nie bolało tak jak to pierwsze, szybko przeszło - poszło. Nigdy nikogo nie miałam i nigdy nikogo tak nie kochałam jak tego pierwszego chłopaka. Gdy go widzę, moje serce nadal jeszcze cierpi. Nie potrafię czuć do niego nienawiści, ale też chyba już nigdy o nim nie zapomnę i tego co do niego gdzieś tam w głębi czułam i czuję... Nie wiem czy to było niesamowite, ale potrzebowałam tego. Dziękuję Wytrwałym za uwagę. Pozdrawiam |
|
|
|
|
#12 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 13 378
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Niesamowity wątek, będę go chętnie czytać. Może kiedyś opowiem też moją historię.
__________________
"Któregoś dnia zrozumiesz, że szukasz tego, co już posiadasz".
Treningi 2016: 117/100 2017: 71/100 |
|
|
|
|
#13 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 4 164
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
|
|
|
|
|
#14 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 8 665
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Cytat:
Czasem wierzę, że Ktoś nam daje jakieś znaki - każdy może mieć swojego wybawcę. Tak zapewne było też w Twoim przypadku i dzięki temu wszystko zakończyło się dobrze. Trzymaj się i zawsze pamiętaj, że to Ty stanowisz wartość, a w razie problemów jest obok ktoś, z kim można porozmawiać. Nawet jak nie widzisz go na pierwszy rzut oka. |
|
|
|
|
|
#15 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 8 665
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Majówka, urlop od studiów/pracy, być może w domu... może ktoś ma ochotę coś dopisać?
|
|
|
|
|
#16 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 954
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Cytat:
![]() W każdym kiosku znajdziesz "Sekrety Serca" i inne gazety z historiami z życia wziętymi. Nie traktuj niepopularnego wątku na forum jak osobistej porażki. |
|
|
|
|
|
#17 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 741
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Mi się watek bardzo podoba i jak najbardziej jest sie czym ekscytowac
![]() Moze to nie jest poowiesc zycia, ale pewna anegdota, ktora mi sie prztrafila i dala mi do myslenia. W odwiedziny do naszego rodzinnego domu przyjechala moja prababcia. Schorowana, wiecznie narzekajaca na swoj stan zdrowia i klepiaca rozaniec. Siedzialam z nia w kuchni i rozmawialam grzecznie o jej bolacych nogach i tym podobn,e kiedy ona nagle zlustrowala mnie i powiedziała "Nudze cie, prawda?" Oczywiscie zaprzeczylam a ona za to opowiedziala mi swoja sytuacje z dziecinstwa. Miala problemy z pamiecia i niepamietala czesto mojego imienia, ale ta sytuacje pamietala doskonale. Kiedy byla mala to ona zapytala swojej prababci "Babciuuuu? A zyje sie dlugo? Jak dlugo trwa zycie?" Prababcia w odpowiedzi rzucila tylko "wyjdz". Ona zaskoczona taka reakcja, jednak zrobila co jej polecono i ledwo zamknela za soba drzwi, uslyszala "a teraz wejdz." Weszla, nie wiedzac o co chodzi. "Tak wlasnie minelo mi zycie". Moja prababcia dodala, ze wtedy tego nie rozumiala, a teraz doswiadcza tego samego. Powiedziała, ze jeszcze jestem mlodziutka, ale zebym wyciskala z zycia ile moge i nigdy nie marnowala okazji. Powiem, ze ta opowiesc wywolala we mnie spore uczucia na kilka dni. I przepraszam za taka anegdote w anegdocie
__________________
my own heart is my temple, my philosophy is kindness Edytowane przez moemoe Czas edycji: 2014-05-03 o 01:55 |
|
|
|
|
#18 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 492
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#19 | |
|
histoire abracadabrante
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 7 554
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Cytat:
![]() Niezły kopniak, warto o tym pamiętać |
|
|
|
|
|
#20 | ||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 8 665
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Cytat:
![]() Ps. mój wpis, do którego się odniosłaś, był nawiązaniem do opublikowanego w tym terminie wątku i absolutnie nie był poważny :P Cytat:
Będę opowiadać znajomym
|
||
|
|
|
|
#21 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 907
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Moja "niesamowitość" historii... ech. Urodziłam się z pewnym talentem, dość mocno zrysowanym, co już dodaje mi trochę dziwactwa samo w sobie. Do tego mój tato taszczył mnie po różnych dziedzinach sportu, czasem nietypowych. Ale chyba najbardziej "dziwne" są moje przeżycia związane z Panem Bogiem. Kilka miesięcy temu opowiedziałam je pewnemu godnemu zaufania księdzu. Wysłuchał mnie cierpliwie przez długi czas, a potem powiedział, że te przeżycia są "niemal mistyczne". Z resztą, choć moja rodzina od zawsze była ateistyczna i raczej moi domownicy szydzili z takich rzeczy, to we mnie zawsze było coś innego od nich, zawsze bardzo się różniłam i czułam to, ale nie umiałam tego nazwać. Aż pewnego razu w liceum czytałam Dzienniczek św. Faustyny i pomyślałam sobie: "Ojej! Ale ona miała niezwykłe wizje i przeżycia! Też bym takie chciała!". A zaraz potem przyszła myśl: "Ale zaraz, zaraz... kurcze, przecież ja też takie miałam... przecież mi też się to zdarzyło...".
Jestem w pewien sposób (jak to nazwać w ogóle...?) "otwarta" na duchowość (???). To znaczy, że czuję pewne rzeczy bardzo wyraźnie. Czasem też moje prośby wobec Pana Boga spełniały się tak, że wielu ludzi by nie uwierzyło. Może to głupie, że piszę o takich sprawach na forum internetowym, ale... nie wiem w sumie co zrobić z tą historią, komu ją opowiedzieć. Na razie kisi się tylko w mojej głowie i trochę mi tego żal. |
|
|
|
|
#22 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 367
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Fajny wątek, ogarnę jutro....
Mnie spotykają co jakiś czas dziwne rzeczy, ale nigdy nikomu o tym nie powiem bo i tak nikt w nie nie uwierzy
|
|
|
|
|
#23 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2012-09
Lokalizacja: młp
Wiadomości: 2 122
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Cytat:
__________________
"Granica tego, co możliwe, jest w Twojej głowie. Mogą Cię zatrzymać tylko te ściany, które stawiasz sam." "Odważni nie żyją wiecznie ale ostrożni nie żyją wcale."
|
|
|
|
|
|
#24 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 317
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Ciekawy wątek
Nie wiem, czy moja historia tutaj pasuje, możliwe, że powinnam to napisać w innym miejscu lub od razu udać się do psychiatry, ale zaryzykuję Odkąd pamiętam miałam piękne sny. Moje sny nie były prawie nigdy zwykłymi snami, z których niewiele się pamięta i w których nic nie ma sensu. Większość z nich jest wyrazista, pełna fizycznych odczuć (ciepło promieni słonecznych na skórze, podmuchy wiatru, smaki, zapachy i niestety czasem też ból - kiedy śniło mi się, że kolega wbił mi igłę w rękę poczułam wielką igłę mocno wbijaną w ramię, oczywiście budząc się z takich snów okazuje się, że nie ma żadnego racjonalnego powodu, bym czuła to, co czuję we śnie, bo nic nie boli i nie drętwieje, okno zamknięte, kołdra leży na miejscu itd.), a także bogata w treści typu muzyka, a nawet filmy czy książki, których nikt nigdy nie nakręcił i nikt nie napisał. Po wyrazistych snach przyszła pora na świadome sny, mniej więcej w podstawówce - w ich trakcie nie tylko wiem, że śpię, ale też w pełni sen kontroluję, mogę robić wszystko, czego zapragnę - zmieniać otoczenie, całą scenografię, ludzi, ich zachowania itp. Najpierw te sny były krótkie, bo kiedy budziła się moja świadomość bardzo szybko czułam, jak coś 'wyrzuca' mnie z tego snu. Potem pojawiły się paraliże senne, w czasie których ciało śpi, ale nie śpi umysł. Byłam wtedy więźniem w swoim ciele, mającym świadomość jaki jest dzień tygodnia, gdzie jestem, a nawet w jakiej pozycji mniej więcej leżę, ale nie mogę się ruszyć i nie czuję ciała. Na początku strasznie się tego bałam, szamotałam w środku i miałam uczucie, że wsysa mnie jakiś wir. Panika była ogromna, bałam się zasypiać, a najgorsze było to, że w czasie tych paraliży często miałam wrażenie, że ktoś koło mnie siedzi lub stoi, ktoś kogo nie znam, czasem kilka osób. Z biegiem czasu trochę przywykłam, nauczyłam się to ignorować (innego wyjścia nie miałam oprócz 'weź się w garść, w końcu to musi minąć'), dowiedziałam się też, że moja mama ma tak samo, co trochę mnie pocieszyło, że nie zwariowałam do reszty Po pewnym czasie nauczyłam się kontrolować oddech i od kilku lat jestem w stanie "poinformować" śpiącego obok mnie męża, że mam oto właśnie paraliż senny i należy mną potrząsnąć, by obudzić moje ciało. Niestety (lub stety?) ostatnio nauczyłam się też otwierać w trakcie tego procesu oczy, co spowodowało lekką dezorientację u małżonka (budzić? nie budzić? ma otwarte oczy to śpi czy co jej znowu jest??), ale też niespodziewanie przyniosło inne efekty. W ubiegłym roku mój teść był w śpiączce i przeżywałam wtedy naprawdę trudne chwile. Czułam się dziwnie, cały czas o nim myślałam, bo wiedziałam, że z tego nie wyjdzie i miałam dziwne wrażenie, że teść jest gdzieś obok (pokój mój i męża dzieliła ściana od pokoju teścia, bo przyjechaliśmy wtedy do jego domu by być bliżej). W tym czasie w moją sferę związaną ze snem wkradło się po prostu szaleństwo: wpadłam w swoistą spiralę paraliży sennych (każdej nocy, po kilka razy, nigdy wcześniej się to nie zdarzało), a dodatkowo otwieranie oczu pozwoliło mi obserwować to, co się ze mną dzieje. Na początku myślałam, że zwariowałam już konkretnie, ale potem dowiedziałam się o OBE. Nigdy nie interesowała mnie ezoteryka, w sumie nadal nie interesuje, ograniczyłam się do informacji z Wikipedii i cóż, wyszło, że chyba mam swego rodzaju dar. Z paraliżu sennego udaje mi się obecnie "wyskoczyć" z ciała, tak jak to opisują ludzie, którzy przeżyli śmierć kliniczną, z tą różnicą, że czuję się w trakcie tego procesu zupełnie normalnie. Dzięki otartym oczom mogę w trakcie tego doznania zmieniać perspektywę widzenia. Niesamowite uczucie wstać z łóżka (czując swoje ciało fizycznie, chociaż jest ono w innym miejscu) i zobaczyć siebie leżącego... na łóżku z otwartymi oczami. Podczas ostatniej mojej, że się tak wyrażę, duchowej przechadzki po mieszkaniu wstąpiłam też na balkon do sąsiadki, u której nigdy wcześniej nie byłam, a ze swojego mieszkania balkonu nie widzę, bo zasłania go ściana. Naprawdę mocno się zdziwiłam, kiedy jakieś 2 tyg. później miałam sprawę do tej właśnie sąsiadki i miałam okazję zobaczyć jej balkon. Rzeczy, które na nim miała były prawie takie jak widziałam je podczas swojej eskapady, więc może nie jest ze mną do końca tak źle? Mam tylko nadzieję, że już więcej dziwnych rzeczy mnie w trakcie snu nie spotka, ale patrząc na wszystkie te wydarzenia wstecz: od świadomych snów do właściwie pewnej kontroli nad 'duchową powłoką' to kto wie, co jeszcze może się wydarzyć? Żeby było zabawniej, nie jestem wierząca, więc istnienie czegoś takiego jak dusza(?) mnie mocno zaskoczyło.
|
|
|
|
|
#25 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 1 834
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
mi ostatnio przydarzyła się baaaardzo miła przygoda. byłysmy z koleżanką nad jeziorem rowerami i podszedł do nas cyklista, nieco straszy od nas, jakies 3 lata, i pojeździliśmy sobie trochę. czasem się zgadujemy i robimy naprawdę fajne trasy. dla mnie to jest niesamowite, bo coraz częściej ludzie się od siebie odsuwają, a to było takie zaskoczenie
|
|
|
|
|
#26 | |
|
histoire abracadabrante
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 7 554
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#27 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 13
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Pdbijam, ciekawy watek
![]() Opowiadajcie dalej! Ja tez pozniej opowiem swoja
__________________
? |
|
|
|
|
#28 | ||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 4 741
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
Cytat:
Każdy ma jakąś historie ale ciekawą tylko jednostki Cytat:
Np z dziadkiem co otworzył szeroko drzwi i pomału je zamykał demontrując że tak mu właśnie mineło życie
|
||
|
|
|
|
#29 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 1 968
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
W to że każdy jest unikalny i ma historię inną niż wszyscy którą można opisać - z tym się zgodzę
Nadawania temu z marszu oznak dobra dlatego, że jest się wyjątkową jednostką już mnie co nieco mierzi.... Musiałabym tak pomyśleć o sąsiedzie zza ściany - typ lekko schizofreniczny, sprowadza nam karaluchy, mieszkanie lepi się od brudu, na klatkę czuć koci mocz, rzeczonym kotem rzucał kiedyś po ścianach. Cytat:
|
|
|
|
|
|
#30 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 002
|
Dot.: Każdy ma swoją (niesamowitą) historię do opowiedzenia...
każdy ma swoja historię, ale w książkach ta historia ma jakiś sens- spóźniłam się na pociąg, ale na peronie spotkałam swojego przyszłego męża i coś w tym stylu :P A zycie zwykłych ludzi czasem takiego sensu nie ma... ja dobrze zapamiętałam kilka historii z czasu wojny, które opowiadała mi ciocia. Kiedy Niemcy atakowali wieś, ludzie uciekli do lasu i schronili się w jakichś okopach czy w schronie. Niemcy za nimi przybiegli i już chcieli rzucić w ten okop granaty, ale jedna kobieta trzymała na rękach małe dziecko i to małe dziecko chyba pomylił Niemca z kimś, bo zawołało do niego - Tato! no i Niemiec nie rzucił granatu i tym sposobem między innymi moja ciocia przeżyła.
Nie wiem, na ile jest to prawdziwa historia, ale mnie porusza. |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:16.



), wzbudzał kult wiedzy zdobywanej w taki ciekawy i nienachalny sposób. Używał różnych śmiesznych, archaicznych słów, które na tę chwilę ciężko mi przytoczyć (człowiek czasem żałuje, że nie pisał pamiętnika kiedykolwiek, choć znając mój dom, byłby on notorycznie czytany
Był lepszym i gorszym człowiekiem w młodości, co sam przyznawał (nie chodzi tu nawet o postępowanie w czasie wojny, tylko o relacje rodzinny), jednak umierał jako uroczy, dobry, interesujący staruszek. Pamiętam, jak płakałam na pogrzebie. Dziś na Jego wspomnienie tylko się uśmiecham - niewątpliwie dał mi ogromny prezent w postaci pasji do czytania. Pasje do innych rzeczy rozwinęły się we mnie same, zawsze wynikały jednak z ciekawości świata, którą rozwijałam już w wieku nastu lat...



, jednak wiem o tym i pracuję nad tym









