Sens? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-10-17, 17:48   #1
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383

Sens?


Hej, po raz drugi.
Stwierdziłam jednak,że może warto napisać tutaj swój wątek i jednak się doradzić,chociaż wydaje mi się,że odpowiedz jest prosta..
Minęło ponad 2,5 roku z moim chłopakiem.
Spodziewalam się życia do śmierci razem, chociaż może to tylko ja o tym mówiłam a chlopak.. po prostu na pocz się z tego śmiał a potem być może przytakiwał bo ja tak chciałam?Tego nie wiem do dziś.
Czas mijał w związku jak dla mnie szczęśliwie.Po mocnym kopie wcześniejszym od faceta , ten zaczął o mnie zabiegać.Bardzo długo.
Od samego początku mówiłam mu o swoich problemach,że może być ze mną kłopot w związku bo jestem zdruzgotana emocjonalnie przez poprzednie fatalne zauroczenie.
Nie mówił nic,bo w zasadzie przegadaliśmy całą noc wtedy.Opiekował się mną,robił mi obiady,przynosił kanapki do szkoły.Zaczęłam mu po prostu ufać.. potem ufałam mu całkowicie,może stąd pomysł na życie razem?
Byłam szczęśliwa.Był ktoś przy mnie,opiekował się.Zapominałam o poprzednim upokorzeniu które naprawdę kosztowało mnie rok totalnego odmóżdzenia, porażki.. To był okropny czas.
Jego hobby było strasznie dla niego ważne. Teraz dopiero zauważyłam ,że może za bardzo.. Początkowo spotykaliśmy się mniej,potem zaczełam mieć więcej czasu więc spotykaliśmy się więcej.
Przez to zaczęłam u niego przesiadywać więcej,częsciej nocować w zasadzie nocowałam u niego baardzo często. Byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy,bo samo siedzenie razem sprawiało mi przyjemność.Czułam jego obecność ,to mi wystarczało.
Byłam zauroczona do tego momentu, naprawdę nie było powodów do narzekań. Mieliśmy o czym rozmawiać, ja go chętnie słuchałam on mnie również.Spędzaliśmy miło czas. Widocznie i on również się w to wciągnał, bo jak pisałam wcześniej dbał o mnie na wiele sposobów, które pozwoliły mi zapomnieć.
Z perspektywy czasu widzę,ze gdy hormony opadły chyba oboje byliśmy w szoku.Nagle nastąpił moment,że było jakby trochę "pusto" we mnie.
Podejrzewam,ze on czuł to samo od jakiegoś czasu.Dało się to odczuć.Potem w zasadzie bardzo często widziałam jego zdjęcie, czułam ciepło w srodku, coś miłego,nie zawsze ale jednak często.Spodziewałam się,ze to miłość,minęła faza zakochania.. pierwszy raz byłam z kimś tak długo więc po prostu byłam pewna,że tak jest.Nawet przeczytałam artykuł w gazecie,który mnie upewnił,że trochę wszystko się zmienia po czasie. Po pewnym czasie zaczęły się problemy. Ja miałam dużo na głowie,byłam roztargniona co najwazniejsze-zdołowana. Chłopak początkowo probował mnie wyciągnąć gdzies,ale odpuścił po pewnym czasie i stawałam się coraz bardziej samotna.Nie radziłam sobie kompletnie.Czasem byłam weselsza,czasem zaczynałam dzień od płaczu. Jestem dosyć wrażliwą osobą,dlatego wszystko spadło na mnie jak z nieba i często płakałam.Spodziewałam się,ze zrobi to na nim wrażenie, wywoła przykrość,iż ja często płaczę.Niestety bardzo często mi się to zdarzało,podejrzewam,że mogła być to nawet depresja.. więc chłopak chyba odsunął się na bok.Czasami nawet mówił ,że to moja wina w taki smutny sposób.. ja nie odczułam z jego strony "dopingu" a pretensję..
Zaczęliśmy kłócić się o bzdury, ale nie bralam tego mocno pod uwagę,bo przecież każdy czasami się kłóci o tzw pierdoły.
Zauważyłam też że bywa często agresywny, a raczej nie radzi sobie ze stresem,z wieloma rzeczami. Czasami powiedział mi coś niemiłego,potem przepraszał..ale czasami przerażał mnie fakt,iż jest taki.. Potrafił wpaść w szał z moim zdaniem- byle powodu. Czasami miałam ochotę wyjść w środku nocy, płakałam .. bałam się. Potrafił przyjść wściekły i np kopać w biurko.Mówiłam mu,zeby poszedł do psychologa.. Długo to trwało,w koncu poszedł.A niestety psycholog chyba stwierdził,że to moja wina? i ze mu nie pomoze :/ za co potem on mial do mnie pretensje. Uwazał,ze lekarz mu nie jest potrzebny..
Gdy miał problem to zamykał się w sobie,nie dał sobie pomóc.Uważał,że komputer i gry mu pomogą..
Co też było tematem do dyskusji,bo jak dla mnie poświęcał na kompa za dużo czasu.. Pojawiło się wiele takich dyskusji, problemów naszych wspólnych które się z nami zadomowiły.Chłopak mnie nie słuchał ,często robił po swojemu.. Przepraszał czasami,ja przebolałam i znowu było dobrze.Moze to efekt mojego stanu, miał już dość i stąd te nerwy?

Chłopaka nie było praktycznie całe wakacje,ustaliliśmy wyjazd bo miał wolne dopiero pod koniec września bodajże.
Przyjechałam szczęśliwa bo wyjazd od dawna był moim celem, stał się jakby pasją po części której od dawna mi brakowało. Cieszyłam się ogromnie na ten wyjazd.
Niestety. Chłopak mi oznajmił ,ze niestety wyjezdza w wekend i czasu miał nie będzie już na wstępie.
Wtedy chyba wszystko siadło,bo ja bylam bardzo zła,że jedyny cel jakim chciałam sobie poprawić humor,który od niepamiętnych czasów był zimny albo sztuczny? znowu odejdzie w zapomnienie.
Niestety.. Nie zrozumiał,miał pretensje,że to taka wielka szansa dla niego a ja mu przeszkadzam w realizacji zamiast się cieszyć i go wspierać.Ze to są głupie wakacje itd.(gdzie niestety dla mnie jak napisałam wyżej był to istotny cel.. )
Powiedziałam ,że w takim razie wracam do domu co on źle odebral ,ze nie przyjechałam dla niego a dla wyjazdu..a ja zwyczajnie nie chciałam siedzieć w mieście znowu i się nudzić całymi dniami, a posiedziec jeszcze w domu(wyjasniam nie jesteśmy z jednego miasta).
Sprawa sie całkowicie posypała,siedziałam tam z nim u niego ale jak potem usłyszałam bardzo go bolało ,ze tak powiedziałam,co ja później prostowałam.. chyba coś zrozumiał ale cóż.
Wydawało mi się,ze nadal jest w miarę normalnie.
Po pewnym czasie poprosił zebym wyjechała do swojego mieszkania w tym samym mieście.Zdziwiło mnie to.. czasami tak robił, moze za bardzo siedziałam mu na głowie,nie byłam zadowolona ale tak zrobiłam.
On często mówił ,że potrzebuje wolności,że potrzebuje czasu..Był przyzwyczajony do siedzenia samemu przez długi okres czasu,może stąd to zamiłowanie po częsci do siedzenia samemu.(dodam,ze ja odwrotnie, lubię z kimś siedzieć, też tutaj chyba się nie dogadaliśmy po częsci)
Potem czułam,że niby odpisuje,że niby wszystko ok ale coś się kryje za tym wszystkim,że nie jest dobrze..
Różne syt o tym świadczyły.Pisał sms i nie dał mi przeczytac,co mu sie nigdy nie zdarzało,sam wpisał gdzies tam hasło..
Oburzał się z byle powodu...
Po tygodniu się spotkaliśmy.
Nie pamiętam zbyt wiele z tamtego czasu,ale padlo wiele smutnych słów, nawet krzywdzących mnie, typu że chyba to było zauroczenie przez rok potem sam nie wie co,ze mnie nie kocha i nie kochał chyba.. ze sie nie dogadujemy ,ze on nie chce mnie widzieć ,nie ma ochoty ze mna rozmawiać ani nic,ze nie byl pol roku szczesliwy..
Zatkało mnie kompletnie,wryło na miejscu.Ja byłam tam ale chciałam naprawić swoje błędy,nie było ich mało, chociaż wiedziałam czemu tak robię.Nie potrafiłam gotować ,na razie nie chciałam się uczyć,bo strasznie mnie to nie interesowało, czasami wyglupiałam się w nocy a on mówił ,ze nie daję mu odpocząć po ciężkim dniu (długo go nie bylo,chciałam czasem żeby mnie przytulił ,do czego mnie przyzwyczaił ale niestety on chciał jedynie spać..)że może za dużo siedziałam mu na głowie, powinnam wiecej zaakceptować(typu niech posiedzi trochę na komputerze).Wiele chciałam zmienić,przez tydzień zauważyłam swoje błedy.Niestety zapamiętałam tylko szczątki informacji..przeżyłam wtedy straszny szok.Zatkało mnie,iż nie wiedziałam co powiedzieć..
Oczywiscie rozchorowałam się z tego powodu, schudłam w parę dni parę kg.. byłam załamana kompletnie.Planowałam przyszlość(zapewne za wcześnie o tym cokolwiek mówiłam,ale ja czuję się nieco doroślejsza, chciałam już mieszkać w jednym miejscu a nie co rok się przeprowadzać i z jedną osobą),byłam pewna,że będziemy razem bardzo dlugo.. że chłopak jest odpowiedzialny.. Niestety odchorowałam to bardzo mocno.
Drugi raz dostałam kopa..
Widzielismy sie jeszcze jak musialam cos tam odebrać. Niestety nie umiałam trzymać języka za zębami,chciałam coś niecoś się dowiedzieć.Chyba miałam do tego prawo?powiedziałam mu,ze nie potrafił ze mną rozmawiać i wyjaśnić ,że coś się dzieje.On dodał,ze mówił o tym ,a ja stwierdziłam tylko ,ze nigdy nie powiedział,że coś się sypie ,że nie jest szczęśliwy. Nic,cisza. Jeszcze mam teraz stare smsy ,zapewnienia miłości.. Mialam pretensje,ze po takim czasie on mi mówi o tym,iż mnie nie kocha,że tyle to trwało,bo po co?łatwiej sie rozstać jak zwiazek trwa pół roku a nie kilka lat.. powiedział jeszcze wcześniej,że przeprasza iż mnie zaczepił w ogole.. co mnie przybilo kompletnie.
Jak dodałam w innym poście, on właśnie uważa,że powinien być akceptowany z kazdej strony, chyba skakać nad nim i gwarantować wszystkie możliwe rozrywki z uśmiechem na twarzy(tak mi się wydaje), przekonanie o tym,że chyba jedyne co w związku to radość.Sam powiedzial,iz myslal,ze ja mu przyniose troche radosci.. a tutaj co sie dzialo( makabra,myslalam,ze w zwiazku najwazniejsza jest druga osoba, ze jezeli cos sie dzieje to natychmiast sie ja wyciaga ze stanu tragicznego,bo przeciez skoro sie kogos kocha to i dla niego powinno to byc ciezarem?).
Ze powinnam znać wszystkie jego mysli,wiedzieć co czuje i nie robić tego czego on nie chce..albo uwielbiać jego hobby,robic to co on.. .A wydaje mi się,że naprawdę będę za tym tęsknić po części..Mowil gdzies ,ze robi to co ja chce-rowniez staralam sie to zmienic,po czesci mnie rozbestwil w tej sprawie,bo tak było od początku ,chociaz wiele dogadywaliśmy gdzies po drodze co robimy,jednak zapewne to nie jest żadne wytlumaczenie.
Przez ost miesiace rozmowy szły nam słabo. Nie wiem jak to się stało, mi się wydawało,że jestem szczęśliwa.Chyba z lekka pozornie byłam szczęśliwa,przynajmniej ostatnio..Gdzieś moze czułam iż on szczęśliwy nie jest i ja również byłam przybita.Widziałam,że czas sobie organizuje,często jeździł gdzies sam,jakby pomijając mnie w swoich planach.. Było mi przykro.
Odebrałam ostatnio swoje rzeczy, sprawa sie zamknęła powiedział na koniec powodzenia..
Gdzies tam podobno chcial rzucic hobby i wszystko, mial dola. Mowi ,ze mnie skrzywdzil i zeby kolezanka sie mna opiekowala.
Mnie niestety olewa,chyba udaje,ze nie widzi ,z czym niestety nie jest mi do smiechu..
Pomijam fakt swojego przeżywania tematu i rozpadnięcia się na kawałki totalnie..
Nawet w sumie nie wiem o co pytać.Na początku chciałam wrócić do niego,teraz sama nie wiem czy to ma sens po tym wszystkim co napisałam,co czułam w pewnych momentach.Uważam,że się myli w kwestii miłości.. ale on jest uparty. Nie mogę się z Nim dogadać,omija tematy.. Odpuściłam bo narzucanie się na pewno nic nie da.
Tylko kwestia ,co z tym zrobić.. Odpuścić?Pytam teoretycznie,bardziej skłaniam się ku odpuszczeniu tematu, obecnie nie czuję się najlepiej.. Jestem przybita. Chociaż ostatnio jest lepiej,staram się żyć , jakoś to idzie do przodu.Co gorsza mamy częstą okazję do widywania się. Niestety.. do tego moi znajomi się po częsci z Nim trzymaja,bo są nasi wspólni znajomi..
Mysle,czy kiedykolwiek powrót miałby sens ,bo w końcu ja go pokochałam(nie wiem jak w końcu z nim było)pomimo wad ,wraz za takimi zaletami.. Czy stwierdzić,że nie da się razem żyć i odpuścić sprawę..
chociaż podejrzewam,że łatwo nie będzie.
Bardzo dlugo myślałam nad tym związkiem,radziłam się wielu osób.. Sama już nie wiem co z tym zrobić.. Wiele rzeczy w Nim lubię,nie wiem co się stało przez ost rok i dzieje się teraz.. Kompletnie jestem skołowana..
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3

Edytowane przez Clemence
Czas edycji: 2012-10-17 o 18:21
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 18:36   #2
_ema_
Zakorzenienie
 
Avatar _ema_
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 8 980
Dot.: Sens?

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Hej, po raz drugi.
Stwierdziłam jednak,że może warto napisać tutaj swój wątek i jednak się doradzić,chociaż wydaje mi się,że odpowiedz jest prosta..
Minęło ponad 2,5 roku z moim chłopakiem.
Spodziewalam się życia do śmierci razem, chociaż może to tylko ja o tym mówiłam a chlopak.. po prostu na pocz się z tego śmiał a potem być może przytakiwał bo ja tak chciałam?Tego nie wiem do dziś.
Czas mijał w związku jak dla mnie szczęśliwie.Po mocnym kopie wcześniejszym od faceta , ten zaczął o mnie zabiegać.Bardzo długo.
Od samego początku mówiłam mu o swoich problemach,że może być ze mną kłopot w związku bo jestem zdruzgotana emocjonalnie przez poprzednie fatalne zauroczenie.
Nie mówił nic,bo w zasadzie przegadaliśmy całą noc wtedy.Opiekował się mną,robił mi obiady,przynosił kanapki do szkoły.Zaczęłam mu po prostu ufać.. potem ufałam mu całkowicie,może stąd pomysł na życie razem?
Byłam szczęśliwa.Był ktoś przy mnie,opiekował się.Zapominałam o poprzednim upokorzeniu które naprawdę kosztowało mnie rok totalnego odmóżdzenia, porażki.. To był okropny czas.
Jego hobby było strasznie dla niego ważne. Teraz dopiero zauważyłam ,że może za bardzo.. Początkowo spotykaliśmy się mniej,potem zaczełam mieć więcej czasu więc spotykaliśmy się więcej.
Przez to zaczęłam u niego przesiadywać więcej,częsciej nocować w zasadzie nocowałam u niego baardzo często. Byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy,bo samo siedzenie razem sprawiało mi przyjemność.Czułam jego obecność ,to mi wystarczało.
Byłam zauroczona do tego momentu, naprawdę nie było powodów do narzekań. Mieliśmy o czym rozmawiać, ja go chętnie słuchałam on mnie również.Spędzaliśmy miło czas. Widocznie i on również się w to wciągnał, bo jak pisałam wcześniej dbał o mnie na wiele sposobów, które pozwoliły mi zapomnieć.
Z perspektywy czasu widzę,ze gdy hormony opadły chyba oboje byliśmy w szoku.Nagle nastąpił moment,że było jakby trochę "pusto" we mnie.
Podejrzewam,ze on czuł to samo od jakiegoś czasu.Dało się to odczuć.Potem w zasadzie bardzo często widziałam jego zdjęcie, czułam ciepło w srodku, coś miłego,nie zawsze ale jednak często.Spodziewałam się,ze to miłość,minęła faza zakochania.. pierwszy raz byłam z kimś tak długo więc po prostu byłam pewna,że tak jest.Nawet przeczytałam artykuł w gazecie,który mnie upewnił,że trochę wszystko się zmienia po czasie. Po pewnym czasie zaczęły się problemy. Ja miałam dużo na głowie,byłam roztargniona co najwazniejsze-zdołowana. Chłopak początkowo probował mnie wyciągnąć gdzies,ale odpuścił po pewnym czasie i stawałam się coraz bardziej samotna.Nie radziłam sobie kompletnie.Czasem byłam weselsza,czasem zaczynałam dzień od płaczu. Jestem dosyć wrażliwą osobą,dlatego wszystko spadło na mnie jak z nieba i często płakałam.Spodziewałam się,ze zrobi to na nim wrażenie, wywoła przykrość,iż ja często płaczę.Niestety bardzo często mi się to zdarzało,podejrzewam,że mogła być to nawet depresja.. więc chłopak chyba odsunął się na bok.Czasami nawet mówił ,że to moja wina w taki smutny sposób.. ja nie odczułam z jego strony "dopingu" a pretensję..
Zaczęliśmy kłócić się o bzdury, ale nie bralam tego mocno pod uwagę,bo przecież każdy czasami się kłóci o tzw pierdoły.
Zauważyłam też że bywa często agresywny, a raczej nie radzi sobie ze stresem,z wieloma rzeczami. Czasami powiedział mi coś niemiłego,potem przepraszał..ale czasami przerażał mnie fakt,iż jest taki.. Potrafił wpaść w szał z moim zdaniem- byle powodu. Czasami miałam ochotę wyjść w środku nocy, płakałam .. bałam się. Potrafił przyjść wściekły i np kopać w biurko.Mówiłam mu,zeby poszedł do psychologa.. Długo to trwało,w koncu poszedł.A niestety psycholog chyba stwierdził,że to moja wina? i ze mu nie pomoze :/ za co potem on mial do mnie pretensje. Uwazał,ze lekarz mu nie jest potrzebny..
Gdy miał problem to zamykał się w sobie,nie dał sobie pomóc.Uważał,że komputer i gry mu pomogą..
Co też było tematem do dyskusji,bo jak dla mnie poświęcał na kompa za dużo czasu.. Pojawiło się wiele takich dyskusji, problemów naszych wspólnych które się z nami zadomowiły.Chłopak mnie nie słuchał ,często robił po swojemu.. Przepraszał czasami,ja przebolałam i znowu było dobrze.Moze to efekt mojego stanu, miał już dość i stąd te nerwy?

Chłopaka nie było praktycznie całe wakacje,ustaliliśmy wyjazd bo miał wolne dopiero pod koniec września bodajże.
Przyjechałam szczęśliwa bo wyjazd od dawna był moim celem, stał się jakby pasją po części której od dawna mi brakowało. Cieszyłam się ogromnie na ten wyjazd.
Niestety. Chłopak mi oznajmił ,ze niestety wyjezdza w wekend i czasu miał nie będzie już na wstępie.
Wtedy chyba wszystko siadło,bo ja bylam bardzo zła,że jedyny cel jakim chciałam sobie poprawić humor,który od niepamiętnych czasów był zimny albo sztuczny? znowu odejdzie w zapomnienie.
Niestety.. Nie zrozumiał,miał pretensje,że to taka wielka szansa dla niego a ja mu przeszkadzam w realizacji zamiast się cieszyć i go wspierać.Ze to są głupie wakacje itd.(gdzie niestety dla mnie jak napisałam wyżej był to istotny cel.. )
Powiedziałam ,że w takim razie wracam do domu co on źle odebral ,ze nie przyjechałam dla niego a dla wyjazdu..a ja zwyczajnie nie chciałam siedzieć w mieście znowu i się nudzić całymi dniami, a posiedziec jeszcze w domu(wyjasniam nie jesteśmy z jednego miasta).
Sprawa sie całkowicie posypała,siedziałam tam z nim u niego ale jak potem usłyszałam bardzo go bolało ,ze tak powiedziałam,co ja później prostowałam.. chyba coś zrozumiał ale cóż.
Wydawało mi się,ze nadal jest w miarę normalnie.
Po pewnym czasie poprosił zebym wyjechała do swojego mieszkania w tym samym mieście.Zdziwiło mnie to.. czasami tak robił, moze za bardzo siedziałam mu na głowie,nie byłam zadowolona ale tak zrobiłam.
On często mówił ,że potrzebuje wolności,że potrzebuje czasu..Był przyzwyczajony do siedzenia samemu przez długi okres czasu,może stąd to zamiłowanie po częsci do siedzenia samemu.(dodam,ze ja odwrotnie, lubię z kimś siedzieć, też tutaj chyba się nie dogadaliśmy po częsci)
Potem czułam,że niby odpisuje,że niby wszystko ok ale coś się kryje za tym wszystkim,że nie jest dobrze..
Różne syt o tym świadczyły.Pisał sms i nie dał mi przeczytac,co mu sie nigdy nie zdarzało,sam wpisał gdzies tam hasło..
Oburzał się z byle powodu...
Po tygodniu się spotkaliśmy.
Nie pamiętam zbyt wiele z tamtego czasu,ale padlo wiele smutnych słów, nawet krzywdzących mnie, typu że chyba to było zauroczenie przez rok potem sam nie wie co,ze mnie nie kocha i nie kochał chyba.. ze sie nie dogadujemy ,ze on nie chce mnie widzieć ,nie ma ochoty ze mna rozmawiać ani nic,ze nie byl pol roku szczesliwy..
Zatkało mnie kompletnie,wryło na miejscu.Ja byłam tam ale chciałam naprawić swoje błędy,nie było ich mało, chociaż wiedziałam czemu tak robię.Nie potrafiłam gotować ,na razie nie chciałam się uczyć,bo strasznie mnie to nie interesowało, czasami wyglupiałam się w nocy a on mówił ,ze nie daję mu odpocząć po ciężkim dniu (długo go nie bylo,chciałam czasem żeby mnie przytulił ,do czego mnie przyzwyczaił ale niestety on chciał jedynie spać..)że może za dużo siedziałam mu na głowie, powinnam wiecej zaakceptować(typu niech posiedzi trochę na komputerze).Wiele chciałam zmienić,przez tydzień zauważyłam swoje błedy.Niestety zapamiętałam tylko szczątki informacji..przeżyłam wtedy straszny szok.Zatkało mnie,iż nie wiedziałam co powiedzieć..
Oczywiscie rozchorowałam się z tego powodu, schudłam w parę dni parę kg.. byłam załamana kompletnie.Planowałam przyszlość(zapewne za wcześnie o tym cokolwiek mówiłam,ale ja czuję się nieco doroślejsza, chciałam już mieszkać w jednym miejscu a nie co rok się przeprowadzać i z jedną osobą),byłam pewna,że będziemy razem bardzo dlugo.. że chłopak jest odpowiedzialny.. Niestety odchorowałam to bardzo mocno.
Drugi raz dostałam kopa..
Widzielismy sie jeszcze jak musialam cos tam odebrać. Niestety nie umiałam trzymać języka za zębami,chciałam coś niecoś się dowiedzieć.Chyba miałam do tego prawo?powiedziałam mu,ze nie potrafił ze mną rozmawiać i wyjaśnić ,że coś się dzieje.On dodał,ze mówił o tym ,a ja stwierdziłam tylko ,ze nigdy nie powiedział,że coś się sypie ,że nie jest szczęśliwy. Nic,cisza. Jeszcze mam teraz stare smsy ,zapewnienia miłości.. Mialam pretensje,ze po takim czasie on mi mówi o tym,iż mnie nie kocha,że tyle to trwało,bo po co?łatwiej sie rozstać jak zwiazek trwa pół roku a nie kilka lat.. powiedział jeszcze wcześniej,że przeprasza iż mnie zaczepił w ogole.. co mnie przybilo kompletnie.
Jak dodałam w innym poście, on właśnie uważa,że powinien być akceptowany z kazdej strony, chyba skakać nad nim i gwarantować wszystkie możliwe rozrywki z uśmiechem na twarzy(tak mi się wydaje), przekonanie o tym,że chyba jedyne co w związku to radość.Sam powiedzial,iz myslal,ze ja mu przyniose troche radosci.. a tutaj co sie dzialo( makabra,myslalam,ze w zwiazku najwazniejsza jest druga osoba, ze jezeli cos sie dzieje to natychmiast sie ja wyciaga ze stanu tragicznego,bo przeciez skoro sie kogos kocha to i dla niego powinno to byc ciezarem?).
Ze powinnam znać wszystkie jego mysli,wiedzieć co czuje i nie robić tego czego on nie chce..albo uwielbiać jego hobby,robic to co on.. .A wydaje mi się,że naprawdę będę za tym tęsknić po części..Mowil gdzies ,ze robi to co ja chce-rowniez staralam sie to zmienic,po czesci mnie rozbestwil w tej sprawie,bo tak było od początku ,chociaz wiele dogadywaliśmy gdzies po drodze co robimy,jednak zapewne to nie jest żadne wytlumaczenie.
Przez ost miesiace rozmowy szły nam słabo. Nie wiem jak to się stało, mi się wydawało,że jestem szczęśliwa.Chyba z lekka pozornie byłam szczęśliwa,przynajmniej ostatnio..Gdzieś moze czułam iż on szczęśliwy nie jest i ja również byłam przybita.Widziałam,że czas sobie organizuje,często jeździł gdzies sam,jakby pomijając mnie w swoich planach.. Było mi przykro.
Odebrałam ostatnio swoje rzeczy, sprawa sie zamknęła powiedział na koniec powodzenia..
Gdzies tam podobno chcial rzucic hobby i wszystko, mial dola. Mowi ,ze mnie skrzywdzil i zeby kolezanka sie mna opiekowala.
Mnie niestety olewa,chyba udaje,ze nie widzi ,z czym niestety nie jest mi do smiechu..
Pomijam fakt swojego przeżywania tematu i rozpadnięcia się na kawałki totalnie..
Nawet w sumie nie wiem o co pytać.Na początku chciałam wrócić do niego,teraz sama nie wiem czy to ma sens po tym wszystkim co napisałam,co czułam w pewnych momentach.Uważam,że się myli w kwestii miłości.. ale on jest uparty. Nie mogę się z Nim dogadać,omija tematy.. Odpuściłam bo narzucanie się na pewno nic nie da.
Tylko kwestia ,co z tym zrobić.. Odpuścić?Pytam teoretycznie,bardziej skłaniam się ku odpuszczeniu tematu, obecnie nie czuję się najlepiej.. Jestem przybita. Chociaż ostatnio jest lepiej,staram się żyć , jakoś to idzie do przodu.Co gorsza mamy częstą okazję do widywania się. Niestety.. do tego moi znajomi się po częsci z Nim trzymaja,bo są nasi wspólni znajomi..
Mysle,czy kiedykolwiek powrót miałby sens ,bo w końcu ja go pokochałam(nie wiem jak w końcu z nim było)pomimo wad ,wraz za takimi zaletami.. Czy stwierdzić,że nie da się razem żyć i odpuścić sprawę..
chociaż podejrzewam,że łatwo nie będzie.
Bardzo dlugo myślałam nad tym związkiem,radziłam się wielu osób.. Sama już nie wiem co z tym zrobić.. Wiele rzeczy w Nim lubię,nie wiem co się stało przez ost rok i dzieje się teraz.. Kompletnie jestem skołowana..

Wiesz, nie spodziewałam się, że cały Twój związek wyglądał aż tak źle...
Przeczytałam cały tekst i wiesz co? Nie widzę w nim ani grama szczęście. Nic, zero szczęśliwych wspomnień, dużo smutku, zawiedzenia, rozczarowania tym człowiekiem, momentami strach (!).
Powiedz, za czym Ty tęsknisz? Co on dobrego wniósł w Twoje życie?
Od początku sama czułaś, że nie jest tak jak powinno ale tłumaczyłaś to upływającym czasem. Dobrze wiesz, że to tylko kiepskie wytłumaczenie i po prostu nie byłaś szczęśliwa. Wcale się nie dziwię po tym co napisałaś. Na prawdę w dalszym ciągu żałujesz, że to się skończyło? Wyobrażasz sobie, żeby reszta Twojego życia tak wyglądała?
__________________
Cytat:
Napisane przez mpt Pokaż wiadomość
CSI Wizaż, proszę przyjechać na wątek!
_ema_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 18:37   #3
willy_nilly
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 1 221
Dot.: Sens?

Czekam na wypowiedzi wizażanek, że popełniłaś podstawowy błąd, bo chciałaś zmieniać faceta, osaczyłaś go, do tego stopnia, że musiał uciekać przed Tobą w czas wolny, a Ty czułaś się unikana, ale... to wcale nie jest tak. Ja w moim związku, który zakończyłam miesiąc temu robiłam wręcz przeciwnie - nie osaczałam, nie deklarowałam za dużo, nie chciałam go zmieniać, miał tyle czasu dla siebie, ile chciał... i cóż, też się rozpadło. Także nie myślmy schematycznie. Jak dwoje ludzi dobierze się, to wyjdzie mimo wszystko... a jeśli będą się mijać w oczekiwaniach, to wszystko szlag trafi.

I Wy chyba właśnie minęliście się w oczekiwaniach. Ty chciałaś poważnego związku, dla niego "miłość" = zakochanie. Odfrunęły motylki, odfrunęła radość, odfrunął związek... Trochę infantylne podejście.

Trzymaj się ciepło.

Edytowane przez willy_nilly
Czas edycji: 2012-10-17 o 18:38
willy_nilly jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 19:08   #4
stella717
Raczkowanie
 
Avatar stella717
 
Zarejestrowany: 2012-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 160
Dot.: Sens?

Cytat:
Napisane przez _ema_ Pokaż wiadomość
Wiesz, nie spodziewałam się, że cały Twój związek wyglądał aż tak źle...
Przeczytałam cały tekst i wiesz co? Nie widzę w nim ani grama szczęście. Nic, zero szczęśliwych wspomnień, dużo smutku, zawiedzenia, rozczarowania tym człowiekiem, momentami strach (!).
Powiedz, za czym Ty tęsknisz? Co on dobrego wniósł w Twoje życie?
Od początku sama czułaś, że nie jest tak jak powinno ale tłumaczyłaś to upływającym czasem. Dobrze wiesz, że to tylko kiepskie wytłumaczenie i po prostu nie byłaś szczęśliwa. Wcale się nie dziwię po tym co napisałaś. Na prawdę w dalszym ciągu żałujesz, że to się skończyło? Wyobrażasz sobie, żeby reszta Twojego życia tak wyglądała?
Nie wiem co odpowie Autorka, ale moim zdaniem brakuje jej czyjejś bliskości i dlatego chce koniecznie wrócić do takiego związku. Był dla niej oparciem kiedy bardzo kogoś potrzebowała. Sama napisała "lubię z kimś siedzieć" i teraz brakuje tej osoby z którą spędzała dużo czasu.

Clemence zapomnij o nim i szukaj prawdziwego szczęścia gdzie indziej. Powodzenia
stella717 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 19:13   #5
TheKey
Wtajemniczenie
 
Avatar TheKey
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 2 073
Dot.: Sens?

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Spodziewalam się życia do śmierci razem
Ktoś jeszcze w to wierzy?
Nie ma czegoś takiego jak "do końca życia". Jest tylko dziś, każdego dnia nowe dziś.
Z irracjonalnych oczekiwań rodzą się irracjonalne rozczarowania.

Wydaje mi się, że to uczucie jakim obdarzyłaś tego chłopaka wynikało w dużej mierze z tego, że poprzedni źle Cię traktował. Więc jak zaznałaś trochę ciepła od drugiej osoby, to od razu Cię ruszyło.

Z czasem się coś wypaliło - przecież to normalne, stan zakochania utrzymuje się max. do 2 lat, później mózg przestaje reagować na substancje które go wywołują. Biologia się kłania.
Szkoda że on też o tym nie wie, może wtedy nie pierniczyłby, że "nigdy Cię nie kochał" tylko uczciwie przyznał, że owszem, kochał, ale z czasem mu przeszło.

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Potrafił wpaść w szał z moim zdaniem- byle powodu. Czasami miałam ochotę wyjść w środku nocy, płakałam .. bałam się. Potrafił przyjść wściekły i np kopać w biurko.
No ja też bym się bała takiego człowieka. Serio za tym tęsknisz?

Ja na Twoim miejscu wywaliłabym stare smsy, przeszłość zostawiła w spokoju i zajęła się tym co jest teraz. A teraz nie ma już nic dobrego między wami. On odpuścił, Ty też musisz. Jasne że będzie bolało, ale z czasem przejdzie, zawsze przechodzi.
__________________
The best way to a man’s heart is straight through his chest with a sharp knife.

There is never any point in telling people they are wrong or how it is. When people are ready to learn they will learn in their own way.
TheKey jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 19:26   #6
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Sens?

Dopowiem coś jeszcze kwestii mojego myślenia,być może jest błędne.. szczegolnie patrząc na to co dzieje się dziś.
Jestem zdania,że da się zbudować związek który będzie procentował wiele lat. Po prostu w to wierzę.Może to niemądre z mojej strony, realia się kłaniają.. ale ja w to wierzę.

Co do poznania:
To nie było tak,że pojawił się ktoś i ja zadowolona wpadlam w jego ramiona Parę facetów mnie nachodziło,w sumie nawet podczas związku.. ale po prostu ten chłopak zgadzał się ze mną w wielu kwestiach,wykazywał pewną mądrość i oczywiście mieliśmy wspólne poglądy.To mi zaimponowało tak naprawdę na początku. Rozmawialiśmy dosyć długo o wielu sprawach, dlatego też weszłam w to dalej,że tak powiem.

---------- Dopisano o 20:26 ---------- Poprzedni post napisano o 20:24 ----------

ps: ze ja miałam podobnego tatę,który szybko się denerwował , to trochę przywykłam do tego. Tłumaczyłam że stres rozladowywuje się inaczej ,że powinien coś z tym zrobić .. niestety coś opornie to szło,bo był nowy powód do stresu..
poza tym On ma klopoty w rodzinie i wszystko się nawarstwiało.
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 19:33   #7
Elfir
Zakorzenienie
 
Avatar Elfir
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
Dot.: Sens?

ja jak jestem wściekła to uderzam klawiaturą w stół albo rzucam rzeczami i bluzgam. Ale mój facet tylko się z tego śmieje. To po prostu sposób na wyładowanie emocji. Żeby z tego powodu płakać i bać się?
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir

***
Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy.
T.Pratchett
Elfir jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-10-17, 19:49   #8
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Sens?

Co innego jak robi to facet a co innego jak kobieta
Poza tym jak wspomnialam wczesniej,u mnie były takie akcje od małego.. I naprawdę były różne.Kiedys tata połamał w ręku pistolet z plastiku bo się wściekł że go naprawić nie może.. krew się leje ,cuda wianki.
To nie jest rzucenie sobie rzeczą. Jezeli widziałam coś takiego znowu, chciałam żeby ktoś rozładował emocje trochę inaczej, np proponowałam w stanie stresu i po nim w normalnej sytiacji zeby poszedł gdzieś się wyżywać typu pobiegać.
Wg mnie to jest lepsze wyjście z sytuacji niż demolka domu.
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 20:18   #9
Kaja-ja
Wtajemniczenie
 
Avatar Kaja-ja
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 2 481
GG do Kaja-ja
Dot.: Sens?

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Wg mnie to jest lepsze wyjście z sytuacji niż demolka domu.
Oczywiście, że lepsze wyjście z sytuacji. Ale widać, że nigdy nie dotyczył Cię bezpośrednio problem choleryzmu (lub "furiowatości" ).
Ja osobiście jestem z natury furiatką. Tak jak moja mama i siostry. Dopiero przy TŻ-flegmatyku ( ) nauczyłam się nad sobą panować. Ale bywało różnie. Moim przegięciem było to, jak ze względu na brak argumentów w naszej - jednej z niewielu - kłótni, rzuciłam W NIEGO pilotem od telewizora (bo akurat - na szczęście - tylko to było pod ręką). Nie raz zdarzyło mi się "przypadkiem" zbić talerz w ataku furii.
Dzięki niemu, a także dzięki Wizażowi (wątki o przemocy psychicznej i fizycznej) zdałam sobie sprawę, że muszę nad sobą panować w inny sposób. Nauczyłam się "wyłączać" na chwilę, kiedy ogarnia mnie złość.
Najgorzej mi to idzie, kiedy mam PMS, ale i tak nieźle sobie radzę.
Mój TŻ był bardzo wyrozumiały, nigdy się mnie nie bał...
Kaja-ja jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 20:30   #10
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Sens?

Kurcze,nie wiem co odpowiedzieć w zasadzie na ten temat, ja po prostu czulam stres.Zauwazylam ,ze jak tata jest bardziej nerwowy to jest podobnie i wydaje mi sie,ze od tego sie zaczelo.
Zaczęłam się stresować w takiej sytuacji i zaczęłam się bać..
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 20:32   #11
JanePanzram
Zakorzenienie
 
Avatar JanePanzram
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 5 479
Dot.: Sens?

Cytat:
Od samego początku mówiłam mu o swoich problemach,że może być ze mną kłopot w związku bo jestem zdruzgotana emocjonalnie przez poprzednie fatalne zauroczenie.
(...)Zapominałam o poprzednim upokorzeniu które naprawdę kosztowało mnie rok totalnego odmóżdzenia, porażki.. To był okropny czas.
Jak długo, podczas tego związku, trwało twoje leczenie się z poprzedniego związku.

Cytat:
Po pewnym czasie zaczęły się problemy. Ja miałam dużo na głowie,byłam roztargniona co najwazniejsze-zdołowana.
Po jak długim czasie od poznania się? To jest: w którym roku związku.

Edytowane przez JanePanzram
Czas edycji: 2012-10-17 o 20:34
JanePanzram jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 20:44   #12
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Sens?

Tzn ja już byłam wyleczona,ale jednak pamiętałam ile mnie to kosztowało, ale tak po 4 miesiacach zapomnialam o temacie.

2 pytanie: tak ponad 2 lata sie zaczelo problemy..
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 20:46   #13
JanePanzram
Zakorzenienie
 
Avatar JanePanzram
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 5 479
Dot.: Sens?

Czyli z obecnym chłopakiem poznałaś się gdzieś tak w rok po poprzednim związku?

[nie patrz na to, czy moje pytania są sensowne i na temat, pytam się z określonego powodu ]
JanePanzram jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 21:18   #14
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Sens?

Spoko nie ma sprawy
Tzn tak poltora roku po zdarzeniu ,ale ogolnie rok kiedy temat sie wyczerpal - mój dół.
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 21:24   #15
JanePanzram
Zakorzenienie
 
Avatar JanePanzram
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 5 479
Dot.: Sens?

To dobrze wiedzieć, bo inaczej mój post wyglądałby zupełnie inaczej. [Na początku byłam przekonana, że weszłaś w ten związek z takim bagażem, i że twój facet robił za kogoś, kto ciebie z tego wyciągał, czy miał być lekiem na to. I że po okresie pomagania ci stracił w końcu cierpliwość.]

Cały twój post jest napisany z taką, hmm, rezygnacją; ale nie jest to smutek, tylko: jakbyś ledwo o siłach to pisała. Taka, nie wiem, szarość z tego bije.

Czemu jego wysłałaś do psychologa, kiedy tobie on się przyda bardziej, bo ty jakby problemy dusisz w sobie, jakbyś je chowała, zakrywała - tak jakbyś z tamtej depresji wcale nie wyszła na dobre, jakby to było tylko schowane.
JanePanzram jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2012-10-17, 21:28   #16
Kaja-ja
Wtajemniczenie
 
Avatar Kaja-ja
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 2 481
GG do Kaja-ja
Dot.: Sens?

Cytat:
Napisane przez JanePanzram Pokaż wiadomość
Cały twój post jest napisany z taką, hmm, rezygnacją; ale nie jest to smutek, tylko: jakbyś ledwo o siłach to pisała. Taka, nie wiem, szarość z tego bije.

Czemu jego wysłałaś do psychologa, kiedy tobie on się przyda bardziej, bo ty jakby problemy dusisz w sobie, jakbyś je chowała, zakrywała - tak jakbyś z tamtej depresji wcale nie wyszła na dobre, jakby to było tylko schowane.
Zgadzam się Autorko
To Tobie bardziej potrzebny jest psycholog. Ktoś, kto pomoże Ci się uporać samej ze sobą. A dopiero potem przyjdzie czas na związek
Zgadzam się, że problem w Tobie nadal tkwi.
I wbrew pozorom, problem z Twoim związkiem nie jest głównym problemem... to tylko wierzchołek góry lodowej, który przelał czarę goryczy.
Kaja-ja jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 21:48   #17
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Sens?

Wiesz, moge odpowiadac na pytania jezeli komus cos to rozjasni ,takze luzik.

Wiesz, minelo dwa tygodnie, mi sie wydaje ze jest szaro niestety.Kurcze jakos nie spodziewalam sie,ze z tego bije smutek..
no cóż,ale mam teraz nie lepszy humor moze tez dlatego..

Mi sie wydaje,ze jednak wyciagac to mnie nie wyciagal,balam sie zaufac facetowi,ale jakos to "szło"do przodu ze tak powiem.
Moze wlasnie powinnam pójść,coś z tym wszystkim zrobić.. ja mam w moim mieście lekarza ,moze rzeczywiscie sie zapisze..
a chcialam zeby on poszedł,zeby sie tak nie irytowal,zeby rozwiazal tez swoje problemy,ktore mam wrazenie mialy wplyw na jego zachowanie i te np nerwy..

---------- Dopisano o 22:48 ---------- Poprzedni post napisano o 22:29 ----------

ps: musze powiedziec,ze jak przeczytalam ten post to rzeczywiscie taki smutny jest.. a mialo byc raczej informacyjnie ..
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 21:57   #18
Kaja-ja
Wtajemniczenie
 
Avatar Kaja-ja
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 2 481
GG do Kaja-ja
Dot.: Sens?

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
a chcialam zeby on poszedł,zeby sie tak nie irytowal,zeby rozwiazal tez swoje problemy,ktore mam wrazenie mialy wplyw na jego zachowanie i te np nerwy..
I może to był Twój błąd?
Nie wiem czy taka jest zasada, ale powiem na moim przykładzie. Moim i moich sióstr.
Jest tak: jak coś mnie denerwuje i z czymś sobie nie radzę, to się złoszczę, wyżywam, przeklinam, rzucam przedmiotami Cokolwiek, żeby się "wyżyć". I bardzo szybko mi przechodzi...

Z siostrami jak się kłóciłam, to skakałyśmy sobie do gardeł, mama włosy z głowy darła... a nam po 15 minutach przechodziło i wszystko wracało do normy.
Natomiast duszenie w sobie frustracji prowadzi do przeciwnej reakcji... Nie ma tego wentylka do spuszczenia powietrza, więc wszystko się kumuluje. Coraz bardziej i bardziej.
W efekcie, osoba nerwowa, choleryk łatwiej radzi sobie z problemami w sposób "efektowny", ale również efektywny.
Osoba taka, jak Ty, skrywająca problem w sobie... w końcu musi skorzystać z pomocy kogoś innego, bo sama już nie jest sobie w stanie poradzić.
Kaja-ja jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 22:22   #19
JanePanzram
Zakorzenienie
 
Avatar JanePanzram
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 5 479
Dot.: Sens?

Nie smutek właśnie, tylko takie zrezygnowanie, brak sił.
Cytat:
Ze powinnam znać wszystkie jego mysli,wiedzieć co czuje i nie robić tego czego on nie chce..albo uwielbiać jego hobby,robic to co on.. .A wydaje mi się,że naprawdę będę za tym tęsknić po części..Mowil gdzies ,ze robi to co ja chce-rowniez staralam sie to zmienic,po czesci mnie rozbestwil w tej sprawie,bo tak było od początku ,chociaz wiele dogadywaliśmy gdzies po drodze co robimy,jednak zapewne to nie jest żadne wytlumaczenie.
Przez ost miesiace rozmowy szły nam słabo
W twoim pierwszym poście więcej można wyczytać tak jakby o tobie, a mniej, bardziej ogólnie - o nim. Jakby ten post to był zarys, a cała historia jest jeszcze do opowiedzenia. Opisujesz w doskonały sposób swoje własne odczucia.
Na przykład takie coś:
Cytat:
Z perspektywy czasu widzę,ze gdy hormony opadły chyba oboje byliśmy w szoku.Nagle nastąpił moment,że było jakby trochę "pusto" we mnie.
Podejrzewam,ze on czuł to samo od jakiegoś czasu.Dało się to odczuć.
Tu jest wiele o tobie, a o nim praktycznie nic. Po czym to poznałaś, że on tak mógł mieć? Czym to się objawiało?
Cytat:
Chłopak początkowo probował mnie wyciągnąć gdzies,ale odpuścił po pewnym czasie i stawałam się coraz bardziej samotna.Nie radziłam sobie kompletnie.
Znów: o twoim stanie emocjonalnym, a o nim w zarysie.

Cytat:
Gdy miał problem to zamykał się w sobie,nie dał sobie pomóc.Uważał,że komputer i gry mu pomogą..
Tu coś o nim - on tak zawsze miał? Jeżeli jest przed 25 rokiem życia, to nie są to cechy stałe, to raczej objaw ucieczki od problemów.

Cytat:
Chłopak mnie nie słuchał ,często robił po swojemu.. Przepraszał czasami,ja przebolałam i znowu było dobrze.Moze to efekt mojego stanu, miał już dość i stąd te nerwy?
Czy on w obliczu problemów ma zwyczaj nie okazywać słabości, nie szuka oparcia, tylko radzi sobie ze wszystkim sam?
To jego pierwszy długi związek?

(wybieram tylko fragmenty, jakby cały post rozłożyć, to post by był bardzo długi)

Ja nawet nie wiem, czy o niego pytać, ponieważ twój post daleko więcej mówi o tobie, o twoich odczuciach, o twoich stanach - w opisach konkretnych sytuacji określasz swoje związane z tym uczucia, co ty o tym myślałaś.
Stąd też wnoszę, że większym problemem jest właśnie to o czym najwięcej piszesz: to, co czujesz w związku z tym czy tamtym. Jakbyś miała dużą potrzebę porozmawiać właśnie o tym.

---------- Dopisano o 23:07 ---------- Poprzedni post napisano o 22:57 ----------

Cytat:
Z perspektywy czasu widzę,ze gdy hormony opadły chyba oboje byliśmy w szoku.Nagle nastąpił moment,że było jakby trochę "pusto" we mnie.
Podejrzewam,ze on czuł to samo od jakiegoś czasu.Dało się to odczuć.
zresztą ten fragment był powodem, dla którego się zastanawiałam: czy nie byłaś z nim od samego początku po części z rozsądku, jakbyś ty właśnie mniejsze (!) miała uczucia do niego, niż on co ciebie - i tak było przez cały czas. Własnie dlatego w konsternację mnie twój post w paru momentach wprawia, ponieważ czasami to wygląda tak, że: jesteś przekonana o jednym, a twoje słowa mówią o innym. Albo ja to interpretuję nieprawidłowo, widzę w wykrzywiony sposób.

---------- Dopisano o 23:18 ---------- Poprzedni post napisano o 23:07 ----------

a, już widzę, że tak właśnie było, że on nie szukał oparcia, jak miał problem.
Dlatego i tobie nie umiał pomóc: bo on swoje problemy rozwiązywał w określony sposób, więc i nie umiał zrozumieć, że ty tam czegoś chcesz, płaczesz.
On inaczej na te rzeczy patrzył: ty potrzebujesz pomocy, to on może dać ci radę, może w konkretnej rzeczy pomóc, ale nie będzie umiał wysłuchiwać, wczuwać się, bo sam tego od innych nie oczekuje i uważa to za bezcelowe. Bo on słuchając ciebie najpierw czuł się zobligowany, by coś konkretnego dla ciebie zrobić. A ty potrzebowałaś wsparcia przede wszystkim, a nie działań i rad - on na to nie wpadł.
W takich przypadkach jest wskazane mówić: "chcę po prostu pogadać z tobą, opowiedzieć, co czuję, nie musisz mi pomagać, mi potrzebne jest po prostu, bym mogła ci się wygadać - już to da mi wsparcie, że ma mnie kto wysłuchać, że nie muszę się z tym męczyć sama".

---------- Dopisano o 23:22 ---------- Poprzedni post napisano o 23:18 ----------

piszę ci to nie po to, aby ciebie dołować, bo ja nie skupiam się tutaj w ogóle na temacie "kto winien"
to co ci piszę - łatwo jest mi pisać, sama jednak, jak byłam w problemie to wcale nie miałam czystego osądu; nie bierz więc tych słów do siebie; ktoś z boku nie ma związanych z tym emocji więc o wiele łatwiej mu pisać

Edytowane przez JanePanzram
Czas edycji: 2012-10-17 o 22:24
JanePanzram jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-17, 22:25   #20
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Sens?

Omg postaram sie to ogarnać

Kurcze,to miło wiedziec,ze w sumie pisze o sobie..moze tak jest po czesci z tego powodu,ze ja mam rowniez krzywy zarys tego co on uwaza.
Nie do konca to wiem.
Dlaczego?poniewaz wyniklo z przedostatniego naszego spotkania,ze on był nieszczesliwy itd. Z czego dostawalam od niego sprzeczne sygnały typu chociazby te smsy.. i tu sie sprawa miesza.
Bo ja nie wiem czy on udawał swoje zachowania ? bo jezeli pisze smsy kocham Cię itd.. to dlaczego potem tekst o byciu nieszczęśliwym ?

Po czym wnioskuje,ze on też tak miał.. bo wtedy wlaśnie mi mówił,że też jakoś emocje w Nim opadly i to jest dziwna sprawa.
Czy zawsze to nie wiem.. na początku jakby nie opowiadal o problemach aż tyle,bo wdrażałam się dopiero w to jak on żyje. Ale powiem szczerze,że jak zauważyłam to często tak robił,albo chciał zostać sam.Nie ma jeszcze 25 lat.(jeszcze jakies 3 lata ma do tego)
Tzn miał jeszcze 8 miesieczny mniej wiecej zwiazek,w ktorym dziewczyna mu powiedziala,ze go nie kochala (klapa)..
W sumie on odrazu po tym mnie poznal i juz sie samo potoczyło,moze to było za szybko przejscie z jednego w drugi zwiazek..
Powiem Ci szczerze- tak było.Bardziej patrzyłam rozsądkiem,też miał różne wady jeżeli chodzi o wygląd ale z kolei starałam się go zapewniać ,że mi odpowiada- bardzo podobała mi się jego twarz.
O jednej rzeczy w wyglądzie moze mówiłam za czesto i to tez nie było chyba dobre,bo niby on nie miał z tym problemu a jednak chyba było odwrotnie.

Nie ma sprawy ,dam sobie radę
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:32.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.