praca lic - plagiat

[summertime_eve]

Witajcie wszystkie

Piszę pierwszy raz, postaram się streścić.

Problem: mój znajomy bronił pracę licencjacką której nie napisał samodzielnie, napisał mu ją znajomy. Oboje w ogóle nie taili tego faktu, w tym znajomy napisał mu ją za symboliczne piwo. I teraz jest taki problem, że inny kolega postanowił donieść o tym fakcie na uczelnię od obrony minął już jakiś rok.

Jakie mogą być konsekwencje jeśli sprawa faktycznie wyjdzie?

Dzięki z góry za odpowiedzi

[visionAM]

W żaden sposób mu tego nie udowodnią

[Ostre wasabi]

Jeśli prawdziwy autor się wyprze, że pisał pracę lub jego materiały w magiczny sposób w niej wylądowały to nic mu nikt nie udowodni

A jeśli ktoś ma silne dowody, to chyba uczelnia ma obowiązek odebrać tytuł naukowy (?)

[Elfia4]

Napisane przez summertime_eve

Witajcie wszystkie

Piszę pierwszy raz, postaram się streścić.

Problem: mój znajomy bronił pracę licencjacką której nie napisał samodzielnie, napisał mu ją znajomy. Oboje w ogóle nie taili tego faktu, w tym znajomy napisał mu ją za symboliczne piwo. I teraz jest taki problem, że inny kolega postanowił donieść o tym fakcie na uczelnię od obrony minął już jakiś rok.

Jakie mogą być konsekwencje jeśli sprawa faktycznie wyjdzie?

Dzięki z góry za odpowiedzi

Jak już kantuje to miałby chociaż na tyle wstydu, żeby nie rozgłaszać na prawo i lewo, że palcem nie kiwnął przy pisaniu pracy licencjackiej
Pewnie ujdzie mu to na sucho, bo praca już obroniona i jeśli nie była plagiatem (co uczelnia powinna chyba sprawdzić przed obroną?), to uczelnia nic nie zrobi, ale może następnym razem chłopak pomyśli dwa razy zanim zacznie rozgłaszać kto i za ile napisał mu pracę, albo zepnie tyłek i sam się wysili.

[Ostre wasabi]

Napisane przez Elfia4

Jak już kantuje to miałby chociaż na tyle wstydu, żeby nie rozgłaszać na prawo i lewo, że palcem nie kiwnął przy pisaniu pracy licencjackiej
Pewnie ujdzie mu to na sucho, bo praca już obroniona i jeśli nie była plagiatem (co uczelnia powinna chyba sprawdzić przed obroną?), to uczelnia nic nie zrobi, ale może następnym razem chłopak pomyśli dwa razy zanim zacznie rozgłaszać kto i za ile napisał mu pracę, albo zepnie tyłek i sam się wysili.

Znam podobny przypadek z życia i to że praca jest obroniona nie świadczy że samozwańczemu autorowi nic nie grozi. Tytuły doktorom przecież też zabierają. A kolega Autorki może beknąć za wprowadzanie w błąd osoby uprawnionej do wystawiania dyplomu, ale to trzeba mieć dowody silne

[Elfia4]

Napisane przez Ostre wasabi

Znam podobny przypadek z życia i to że praca jest obroniona nie świadczy że samozwańczemu autorowi nic nie grozi. Tytuły doktorom przecież też zabierają. A kolega Autorki może beknąć za wprowadzanie w błąd osoby uprawnionej do wystawiania dyplomu, ale to trzeba mieć dowody silne

Jeśli udowodnią plagiat to tak, ale podobno teraz każda praca przed obroną powinna być sprawdzona pod kątem plagiatów. Z tego co pamiętam, to u mnie parę lat temu magisterki też sprawdzali w dziekanacie - na ile się przyłożyli to nie wiem, ale kontrole były.
To, że ktoś przy browarze wyznał komuś, że nie napisał pracy trudno udowodnić i pewnie ujdzie to chłopakowi na sucho.

[khloe]

jak dla mnie nie do udowodnienia
powiedzieć można wszystko- tylko trzeba to udowodnić

poza tym dla mnie to nie plagiat, tylko zlecenie napisania pracy, a tow wielka różnica

[marlen1366]

Plagiatem by była gdyby treść pracy pokrywała się z inną pracą naukową, ale jeśli ktoś pomagał (czyt. napisał) pracę, która jest już obroniona to nic nie zrobią. Poza tym praca, która ma być obroniona jest sprawdzana w programie plagiat.pl

[sowaaaaa]

Napisane przez marlen1366

Plagiatem by była gdyby treść pracy pokrywała się z inną pracą naukową, ale jeśli ktoś pomagał (czyt. napisał) pracę, która jest już obroniona to nic nie zrobią. Poza tym praca, która ma być obroniona jest sprawdzana w programie plagiat.pl

nie na wszystkich uczelniach są sprawdzane...na niekórych wogóle a na niektórych losowe prace.... ale zgadzam się że nic nie zrobią....nie ma szans na udowodnienie że nie napisał jej sam....

[summertime_eve]

Niestety kolega jest w stanie to udowodnić bo w pracy użyto jego fotografii i podpisano je autorstwem domniemanego autora pracy lic.

[summertime_eve]

nie dodało poprzedniej wiad. jest twardy dowód że to nie on pisał - ktoś ma oryginały fot użytych w tej pracy i jest ich autorem

[Ostre wasabi]

Napisane przez summertime_eve

nie dodało poprzedniej wiad. jest twardy dowód że to nie on pisał - ktoś ma oryginały fot użytych w tej pracy i jest ich autorem

Cóż... to ma lekko przekichane

[visionAM]

Ktoś czyli kto? A te foty skąd się wzięły w pracy?
Są ogólnodostępne w internecie?

[Angel_00]

Ktoś wykorzystał zdjęcia bez zgody autora fot?? NO to nie fajnie... to nawet nie plagiat tylko kradzież...

[summertime_eve]

Tak zdjęcia w pracy są z naszej wycieczki i są autorstwa koleżanki. Ona nam wysłała potem te zdjęcia jako no wiadomo pamiątka z wycieczki a on je umieścił w pracy i podpisał jako swoje

[Ostre wasabi]

Napisane przez summertime_eve

Tak zdjęcia w pracy są z naszej wycieczki i są autorstwa koleżanki. Ona nam wysłała potem te zdjęcia jako no wiadomo pamiątka z wycieczki a on je umieścił w pracy i podpisał jako swoje

Matko jak ja gardzę takimi leniami śmierdzącymi i cwaniakami

[coffee]

Napisane przez summertime_eve

Niestety kolega jest w stanie to udowodnić bo w pracy użyto jego fotografii i podpisano je autorstwem domniemanego autora pracy lic.

Napisane przez summertime_eve

nie dodało poprzedniej wiad. jest twardy dowód że to nie on pisał - ktoś ma oryginały fot użytych w tej pracy i jest ich autorem

Napisane przez summertime_eve

Tak zdjęcia w pracy są z naszej wycieczki i są autorstwa koleżanki. Ona nam wysłała potem te zdjęcia jako no wiadomo pamiątka z wycieczki a on je umieścił w pracy i podpisał jako swoje

Nie rozumiem.
Kto zrobił zdjęcia? Kto je umieścił w pracy? Kto został wpisany jako autor? Jak to niby udowadnia kto napisał pracę?
Ma oryginały w sensie negatywy? (Nie znam się na zdjęciach - co to są oryginały w cyfrowych zdjęciach? Tzn. jak je rozpoznać? Po dacie pliku?)

Nic nikomu nie zrobią, bo nic nikomu nie udowodnią. Tyle ode mnie.

Bardzo mnie dziwią takie sytuacje. Z każdej strony.
1) Po co iść na studia, jeśli nie chce się pisać pracy? Przecież tytuł czy stopień naukowy naprawdę mało znaczy...
2) Po co kraść (podpisać się/kogoś innego niż w rzeczywistości jako autora) zdjęcia z wycieczek? Co na tych zdjęciach niby takiego wyjątkowego było?
3) Po co po roku osoba trzecia ma niby zgłaszać umowę między dwoma znajomymi? Nie chodzi mi o sam fakt zgłoszenia, ale czemu po roku? Skoro się tak bardzo nie kryli - nie lepiej było to zgłaszać wcześniej? Co się nagle zmieniło?

[JeanHarlow]

Zastanawiam sie co ma tytulowy plagiat wspolnego z calym watkiem. Autorko, chyba nie wiesz co znaczy to slowo.

A co problemu, zgadzam z opiniami ze mu tego nie udowodnia, choc tez nie wiem o co chodzi z tym enigmatycznym 'kims' i jego zdjeciami

---------- Dopisano o 21:06 ---------- Poprzedni post napisano o 21:02 ----------

edit: juz wiem, ale to nie plagiat nadal. zreszta.

---------- Dopisano o 21:06 ---------- Poprzedni post napisano o 21:06 ----------

edit: juz wiem, ale to nie plagiat nadal. zreszta.

[Elfia4]

Napisane przez summertime_eve

Tak zdjęcia w pracy są z naszej wycieczki i są autorstwa koleżanki. Ona nam wysłała potem te zdjęcia jako no wiadomo pamiątka z wycieczki a on je umieścił w pracy i podpisał jako swoje

A wystarczyło poprosić koleżankę o zgodę na użycie tych zdjęć i podpisanie ich nazwiskiem koleżanki... ludzie to sobie lubią komplikować życie i relacje ze znajomymi

[visionAM]

Ale co według Ciebie koleżanka pójdzie z tymi zdjęciami do dziekanatu i powie, że to jej, a on je ukradł i podpisał swoim nazwiskiem?
Ogólnie niezbyt rozumiem całą sytuację i to jaki niby wpływ miałyby mieć zdjęcia na to, czy się wyda, że ten kolega pisał sam pracę, czy nie.

Swoją drogą niezły "łoś" z kolesia, który napisał koledze pracę "za piwo"

[Angel_00]

Napisane przez coffee

Nie rozumiem.
Kto zrobił zdjęcia? Kto je umieścił w pracy? Kto został wpisany jako autor? Jak to niby udowadnia kto napisał pracę?
Ma oryginały w sensie negatywy? (Nie znam się na zdjęciach - co to są oryginały w cyfrowych zdjęciach? Tzn. jak je rozpoznać? Po dacie pliku?)

Nic nikomu nie zrobią, bo nic nikomu nie udowodnią. Tyle ode mnie.

Bardzo mnie dziwią takie sytuacje. Z każdej strony.
1) Po co iść na studia, jeśli nie chce się pisać pracy? Przecież tytuł czy stopień naukowy naprawdę mało znaczy...
2) Po co kraść (podpisać się/kogoś innego niż w rzeczywistości jako autora) zdjęcia z wycieczek? Co na tych zdjęciach niby takiego wyjątkowego było?
3) Po co po roku osoba trzecia ma niby zgłaszać umowę między dwoma znajomymi? Nie chodzi mi o sam fakt zgłoszenia, ale czemu po roku? Skoro się tak bardzo nie kryli - nie lepiej było to zgłaszać wcześniej? Co się nagle zmieniło?

Też bym się wkurzyla gdyby ktoś bez mojej wiedzy użył gdzieś zdjęć... więc się dziewczynie trochę nie dziwię... każde zdjęcie cyfrowe ma np nazwę aparatu fotograficznego, może dodatkowo ma je nie wykasowane ze swojego aparatu....w sumie też bym się starała jakoś udowodnić że do moje... może nawet to że ma tych zdjęć więcej niż osoby którym wysłała? No sama nie wiem... poza tym też mnie ciekawi co takiego było na tych zdjęciach że aż trzeba było je ukraść...

[summertime_eve]

Napisane przez Angel_00

Też bym się wkurzyla gdyby ktoś bez mojej wiedzy użył gdzieś zdjęć... więc się dziewczynie trochę nie dziwię... każde zdjęcie cyfrowe ma np nazwę aparatu fotograficznego, może dodatkowo ma je nie wykasowane ze swojego aparatu....w sumie też bym się starała jakoś udowodnić że do moje... może nawet to że ma tych zdjęć więcej niż osoby którym wysłała? No sama nie wiem... poza tym też mnie ciekawi co takiego było na tych zdjęciach że aż trzeba było je ukraść...

Na zdjęciach były obiekty architektury o których w pracy pisał ten kolega. Pojechaliśmy na wycieczkę, koleżanka robiła zdjęcia tej architektury - bo lubi po prostu fotografować i ładne zdjęcia robi. Wysłała nam wszystkim zdjęcia (wiadomo nam też robiła zdjęcia) a on wybrał te na których są te obiekty i je przywłaszczył jako swoje i wkleił do pracy i ktoś inny się wkurzył i zaczął się cyrk jak w telenoweli

[coffee]

Napisane przez summertime_eve

Niestety kolega jest w stanie to udowodnić bo w pracy użyto jego fotografii i podpisano je autorstwem domniemanego autora pracy lic.

Napisane przez summertime_eve

Tak zdjęcia w pracy są z naszej wycieczki i są autorstwa koleżanki. Ona nam wysłała potem te zdjęcia jako no wiadomo pamiątka z wycieczki a on je umieścił w pracy i podpisał jako swoje

Napisane przez Angel_00

Też bym się wkurzyla gdyby ktoś bez mojej wiedzy użył gdzieś zdjęć... więc się dziewczynie trochę nie dziwię... każde zdjęcie cyfrowe ma np nazwę aparatu fotograficznego, może dodatkowo ma je nie wykasowane ze swojego aparatu....w sumie też bym się starała jakoś udowodnić że do moje... może nawet to że ma tych zdjęć więcej niż osoby którym wysłała? No sama nie wiem... poza tym też mnie ciekawi co takiego było na tych zdjęciach że aż trzeba było je ukraść...

Tylko widzisz. Z tego co ja rozumiem, to:
1) Autorem zdjęć jest koleżanka. Koleżanka porozsyłała je po znajomych, ot, na pamiątkę. (W takim razie o co chodzi z tą pierwszą cytowaną przeze mnie wiadomością? 'Użyto jego fotografii'? Czyjej?)
2) Autor pracy (ten, który fizycznie tę pracę napisał), nazwijmy go A, umieścił te zdjęcia w pracy i podpisał je, jako autorstwa B (B to ten, który powinien był napisać pracę)? Czy A umieszczając te zdjęcia podpisał je jako swojego autorstwa (tak właściwie wynika z drugiej cytowanej wiadomości)? Tylko wcześniej napisała, że zdjęcia podpisane zostały, jako autorstwa 'domniemanego autora'. Zrozumiałam, że domniemany, to ten, który powinien napisać pracę, a nie ten, który napisał.
No, choć to w sumie nieważne, niczego nie zmienia.
3) Z tego wszystkiego wynika: Fakt, że praca została napisana przez A, a nie B zgłasza jeszcze inna osoba (jakiś kolega). Nie koleżanka, której ukradziono zdjęcia, nie koleżanka, która założyła wątek, nie kolega, który pracę napisał za piwo.
Koleżanka, której ukradziono zdjęcia nie ma nic przeciwko.
Kolega, który stracił co najmniej parę godzin życia za piwo nie ma nic przeciwko.

Skąd ta osoba trzecia - ten kolega - wie po roku, co było w pracy znajomego? Ja nie wiem, co moi znajomi mają w swoich pracach licencjackich... Tym bardziej po roku od ich obrony nie mam ochoty na przeglądanie prac i zgłaszanie czegokolwiek. Dlaczego dopiero po roku chce to wszystko zgłaszać? Jakaś mała zemsta? Jakieś małe osobiste zatargi? To jest wg mnie równie żenujące, jak pisanie komuś pracy za piwo.
Po takim czasie nie ma szans na udowodnienie czegokolwiek. I to, że zdjęcia w pracy zostały podpisane nazwiskiem innego autora też niczego nie zmienia i nie udowadnia, kto napisał pracę.

[Ostre wasabi]

Napisane przez coffee

Tylko widzisz. Z tego co ja rozumiem, to:
1) Autorem zdjęć jest koleżanka. Koleżanka porozsyłała je po znajomych, ot, na pamiątkę. (W takim razie o co chodzi z tą pierwszą cytowaną przeze mnie wiadomością? 'Użyto jego fotografii'? Czyjej?)
2) Autor pracy (ten, który fizycznie tę pracę napisał), nazwijmy go A, umieścił te zdjęcia w pracy i podpisał je, jako autorstwa B (ten, który powinien był napisać pracę). Czy to B sam sobie swoje nazwisko dopisał?
3) To, że praca została napisana przez A, a nie B zgłasza jeszcze inna osoba (jakiś kolega). Nie koleżanka, której ukradziono zdjęcia, nie koleżanka, która założyła wątek, nie kolega, który pracę napisał za piwo.

Skąd ta osoba trzecia - ten kolega - wie po roku, co było w pracy znajomego? Ja nie wiem, co moi znajomi mają w swoich pracach licencjackich... Tym bardziej po roku od ich obrony nie mam ochoty na przeglądanie prac i zgłaszanie czegokolwiek. Dlaczego dopiero po roku chce to wszystko zgłaszać? Jakaś mała zemsta? Jakieś małe osobiste zatargi? To jest wg mnie równie żenujące, jak pisanie komuś pracy za piwo.
Po takim czasie nie ma szans na udowodnienie czegokolwiek. I to, że zdjęcia w pracy zostały podpisane nazwiskiem innego autora też niczego nie zmienia i nie udowadnia, kto napisał pracę.

Dokładnie, cała sprawa zalatuje żenem

Jeden wniosek z całej sprawy: trzeba samodzielnie pisać swoje prace

Żeby sprawa miała jakikolwiek sens, prawdziwy autor tych fotografii musiałby zgłosić kradzież a nie trzecia osoba z rzędu, która słyszała że tamten powiedział, że tamta powiedziała iż tamta zrobiła itd. itp.

[summertime_eve]

Wyżej wskoczył wreszcie post o tym co było na zdjęciach. Myślę że on za bardzo chwalił się tym że sam nie pisze i imprezuje podczas gdy inni robili to samodzielnie i siedzieli przy komputerach w domu

[Ostre wasabi]

Napisane przez summertime_eve

Wyżej wskoczył wreszcie post o tym co było na zdjęciach. Myślę że on za bardzo chwalił się tym że sam nie pisze i imprezuje podczas gdy inni robili to samodzielnie i siedzieli przy komputerach w domu

to idiota będzie miał nauczkę. niech płaci za lenistwo.

[manuszek]

Znalazłem temat plagiatu na forum Wizażu. Co prawda nie mam z tym nic wspólnego, ale w moim otoczeniu wielu studentów opowiadało mi o przykrych konsekwencjach, jakie ich spotkały. Wiecie , że obowiązkiem ustawowym jest powiadomienie organów śćigania nawet prze Waszą promotorkę? Więcej o konsekwencjach plagiatu tutaj :

http://www.prace-licencjackie.org/od...ko-za-plagiat/

[dacn]

Wstyd! praca licencjacka to naprawdę nie jest duzy wysiłek i mozna napisac ja samemu. Kradziez zdjęć to nadal kradzież. Za plagiaty i inne oszustwa odbierano juz tytuły naukowe.