Oszustwa faceta.

[Milusss92]

Witajcie moje kochane !
Kiedyś Wam pisałam o swoim związku, o jego rozpadzie i w końcu odejściu po wielu złych rzeczach. Jednak po długim czasie, "on tak się zmienił" tak obiecał poprawę i daliśmy sobie kolejną szansę. Jednak niesłusznie.. Po długim czasie przez przypadek , dowiedziałam się ( nie od niego) że chodzi na imprezy, że baluje, świetnie się bawi beze mnie, gdy jeździ "do domu" załamałam się po tym , jak się tego dowiedziałam..straciłam całkowicie zaufanie do niego.. bo ból był ogromny, jak sobie przypomniałam, że mnie wypuścić nigdzie nie chciał na imprezę, a sam co weekend balował.. Rozstałam się z nim, ale po jakimś czasie przychodził, przepraszał, obiecał , że nigdy więcej mnie nie oszuka.. i wybaczyłam, ale w gruncie rzeczy tylko ze wzg na mieszkanie , bo mamy umowę do czerwca. Jednak teraz przegladając jego historię zauważylam , że wiele sie nie zmieniło.. ogląda pełno lasek, jakieś idealne ciała dziewczyn, pełno "dziwek " i samych rzeczy o seksie. Zagieło mnie kompletnie to co zobaczyłam.. mi mowi, że jestem idealna itp ale inne musi poogladać? Po tym jak straciłam do niego zaufanie, nadal mu mało.. Ja już nie wiem kompletnie co mam robić. Jak się wyplątać z tego głupiego związku, który trwa i trwa..

[Barbarella05]

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Ty zrobiłaś to raz, bo miałaś nadzieję,że coś sie zmieni na lepsze- to jest okej, nie ma co się czepiać.
Ale gdy Pan pokazał,że nic sie nie zmienił, Ty go rzuciłaś, i znowu z nim jesteś?To już Twój świadomy wybór i nie powinnaś narzekać. Masz to co chcesz, wiesz jaki on jest, przekonałaś sie o tym nie raz i nie dwa.
Więc ja nie rozumiem Twojego narzekania, bo Kochana, wiesz co robisz.

[Milusss92]

Napisane przez Barbarella05

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Ty zrobiłaś to raz, bo miałaś nadzieję,że coś sie zmieni na lepsze- to jest okej, nie ma co się czepiać.
Ale gdy Pan pokazał,że nic sie nie zmienił, Ty go rzuciłaś, i znowu z nim jesteś?To już Twój świadomy wybór i nie powinnaś narzekać. Masz to co chcesz, wiesz jaki on jest, przekonałaś sie o tym nie raz i nie dwa.
Więc ja nie rozumiem Twojego narzekania, bo Kochana, wiesz co robisz.

Masz rację, popełniam błąd za błędem.. ale to z wielu życiowych powodów brakuje mi pewności siebie, zaniżam swoją samoocenę takim typem jak on.

[kisielova]

Napisane przez Barbarella05

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.

Polecam doczytać co znaczy DOKŁADNIE to powiedzenie


Autorko, w zasadzie to nie rozumiem czemu narzekasz. Byliście razem, rozstaliście się, był wielki powrót i dalej związek jest do dupy. Na Twoim miejscu odeszłabym od faceta, który mnie oszukuje, a nie pisała na forum o poradę, bo Ty dobrze wiesz, co masz zrobić.
Dla swojego dobra kopnij go w tyłek i popracuj nad sobą.

[zlotniczanka]

ok, a ja mam pytanie - czy Wy kiedyś rozmawialiście o tych imprezach, mówiłaś mu, że Ci nie pasują? I drugie pytanie - czy rozmawiałaś z nim o tym oglądaniu? On wie, że Ci to przeszkadza? Nie mówię, że Twój facet nie jest burakiem. Ale skoro chcesz pracować nad sobą - to teraz masz kapitalną okazję - przed odejściem postaw mu jasne, wyraźne granice i zobacz, co się stanie.

[kisielova]

Napisane przez zlotniczanka

ok, a ja mam pytanie - czy Wy kiedyś rozmawialiście o tych imprezach, mówiłaś mu, że Ci nie pasują? I drugie pytanie - czy rozmawiałaś z nim o tym oglądaniu? On wie, że Ci to przeszkadza? Nie mówię, że Twój facet nie jest burakiem. Ale skoro chcesz pracować nad sobą - to teraz masz kapitalną okazję - przed odejściem postaw mu jasne, wyraźne granice i zobacz, co się stanie.

wyczuwam, że ta rozmowa skończy się jego wyrzutami i pretensjami o to, że autorka chce go ograniczać.

[kennedy]

Ten ^ zwiazek ^ nie ma racji bytu. Zrob cos madrego i w koncu zakoncz to na dobre.

[201803290936]

Czas wyhodować sobie damskie jaja i to zakończyć. Trwać w czymś takim, to po prostu głupota i niszczenie sobie życia na WŁASNE ŻYCZENIE. I potem można mieć pretensje tylko do siebie. Nie do tego faceta, bo on niefajny jest nie od wczoraj.

[madana]

Jednak po długim czasie, "on tak się zmienił" tak obiecał poprawę i daliśmy sobie kolejną szansę.

A od kiedy zmiana człowieka polega na obiecankach czy powiedzeniu "zmienię się"? Zmiana siebie, szczególnie tego, co jest złe i chce się zmienić samodzielnie (a nie ma życzenie kogoś) - to ciężka praca i przechodzenie przez swoje przyzwyczajenia. To kawał roboty do odwalenia , a nie bo "on obiecał poprawę". Chwilę pograć "innego/zmienionego" nie jest trudne.

[ag87]

Rozumiem danie sobie tej drugiej szansy, jestem w stanie pojąć, że chciałaś spróbować jeszcze raz, ale po co dawać kolejne szansy? Raz spartaczył, drugi raz spartaczył, teraz partaczy kolejny raz. Chyba nie miałaś nadziei, że tym razem to będzie właśnie ta 'szansa' i on się naprawdę zmienił? Jeśli tak, to już widzisz, że się nie zmienił ani nie zmieni. Tym razem daj szansę, ale sobie na poznanie kogoś wartościowego i zostaw go.


A żeby wyplątać się z tego związku to ty doskonale wiesz co robić, my ci tutaj żadnej 'ameryki' nie odkryjemy. Pakujesz manatki, szukasz miejsca na pobyt choćby tymczasowy, wszelkie wymówi typu pieniądze, mieszkanie, wspólne rzeczy itp. wyrzucasz do kosza, ugadujesz się z wynajmującym o wcześniejszym wymówieniu umowy, ewentualnie płacisz a sam wynajem do końca czerwca, bez czynszu i rachunków, albo szukasz wyjść pośrednich (kogoś na twoje miejsce), facetowi mówisz sajonara, blokujesz go na telefonie, facebooku, skypie i na czym tam go jeszcze masz, wszystkie ewentualne dogadanie sprawy i 'oddawanie rzeczy' załatwia za ciebie przyjaciółka, albo ktoś ci bliski i tyle. Przechodzisz swojego rodzaju żałobę i zamykasz ten rozdział swojego życia. Proste czyste cięcie, boli jak cholera, ale gwarantuję Ci, że takie rany szybciej się goją.

[Elfir]

Napisane przez Barbarella05

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.

Przysłów używaj zgodnie z ich sensem, bo tu użyte jest nieadekwatnie

[Milusss92]

Napisane przez zlotniczanka

ok, a ja mam pytanie - czy Wy kiedyś rozmawialiście o tych imprezach, mówiłaś mu, że Ci nie pasują? I drugie pytanie - czy rozmawiałaś z nim o tym oglądaniu? On wie, że Ci to przeszkadza? Nie mówię, że Twój facet nie jest burakiem. Ale skoro chcesz pracować nad sobą - to teraz masz kapitalną okazję - przed odejściem postaw mu jasne, wyraźne granice i zobacz, co się stanie.

Kochana !
Problem w tym, że on o tym doskonale wie.. i jego jedynym wytłumaczeniem ,że mnie okłamywał było to, że robił to dlatego, żebym się nie wkurzała i nie miała do niego pretensji. Samą odpowiedzią, przesadził.. i kłamał dalej, Ja nie jestem glupia, wiem ,ze powinnam odejść, ale tak jak pisałam Wam wcześniej, mamy wspólną umowę na mieszkanie, do końca czerwca. I muszę się z nim przemęczyć.. a łatwe to nie jest.. patrzeć na kogoś, kto tak zranił..

---------- Dopisano o 20:48 ---------- Poprzedni post napisano o 20:45 ----------

Napisane przez kisielova

wyczuwam, że ta rozmowa skończy się jego wyrzutami i pretensjami o to, że autorka chce go ograniczać.

Właśnie zostałam tak skomentowana przez niego.. że próbuję go ograniczyć, że jest dorosły i że może robić co chcę. Jak dla mnie, sama ta definicja mówi o braku dorosłości. Do tego sam fakt, że mi nigdzie nie pozwalał chodzić, jak się szykowałam potrafił mi stać w drzwiach, żebym nie wyszła.. ale on? robił co chciał.. to takie upodlenie mnie.. przez niego tracę wiarę w siebie.. tracę na swojej wartości.
W tym tygodniu idę się zapisać do terapeuty na wizytę..

---------- Dopisano o 20:49 ---------- Poprzedni post napisano o 20:48 ----------

Napisane przez kennedy

Ten ^ zwiazek ^ nie ma racji bytu. Zrob cos madrego i w koncu zakoncz to na dobre.

Zakończę ! Tylko potrzebuje mądrych rad bo sama jestem już przez niego za słaba..


Dziękuję Wam za każdą odpowiedź

---------- Dopisano o 20:52 ---------- Poprzedni post napisano o 20:49 ----------

Napisane przez madana

A od kiedy zmiana człowieka polega na obiecankach czy powiedzeniu "zmienię się"? Zmiana siebie, szczególnie tego, co jest złe i chce się zmienić samodzielnie (a nie ma życzenie kogoś) - to ciężka praca i przechodzenie przez swoje przyzwyczajenia. To kawał roboty do odwalenia , a nie bo "on obiecał poprawę". Chwilę pograć "innego/zmienionego" nie jest trudne.

Jak mam to rozumieć? Bo przecież wiele osób , które popełniają błąd, chcąc to naprawić obiecują to poprawę i się zmieniają. I dlatego ja tak ślepo wierzyłam, że ta zmiana nastąpi też i w nim. Ale pewnie masz rację, że nie dzieje się to z dnia na dzień.. bo oprócz tej obietnicy, nie zrobił nic.. Nawet przeprosiny uważam za byle jakie..

---------- Dopisano o 20:58 ---------- Poprzedni post napisano o 20:52 ----------

Napisane przez ag87

Rozumiem danie sobie tej drugiej szansy, jestem w stanie pojąć, że chciałaś spróbować jeszcze raz, ale po co dawać kolejne szansy? Raz spartaczył, drugi raz spartaczył, teraz partaczy kolejny raz. Chyba nie miałaś nadziei, że tym razem to będzie właśnie ta 'szansa' i on się naprawdę zmienił? Jeśli tak, to już widzisz, że się nie zmienił ani nie zmieni. Tym razem daj szansę, ale sobie na poznanie kogoś wartościowego i zostaw go.


A żeby wyplątać się z tego związku to ty doskonale wiesz co robić, my ci tutaj żadnej 'ameryki' nie odkryjemy. Pakujesz manatki, szukasz miejsca na pobyt choćby tymczasowy, wszelkie wymówi typu pieniądze, mieszkanie, wspólne rzeczy itp. wyrzucasz do kosza, ugadujesz się z wynajmującym o wcześniejszym wymówieniu umowy, ewentualnie płacisz a sam wynajem do końca czerwca, bez czynszu i rachunków, albo szukasz wyjść pośrednich (kogoś na twoje miejsce), facetowi mówisz sajonara, blokujesz go na telefonie, facebooku, skypie i na czym tam go jeszcze masz, wszystkie ewentualne dogadanie sprawy i 'oddawanie rzeczy' załatwia za ciebie przyjaciółka, albo ktoś ci bliski i tyle. Przechodzisz swojego rodzaju żałobę i zamykasz ten rozdział swojego życia. Proste czyste cięcie, boli jak cholera, ale gwarantuję Ci, że takie rany szybciej się goją.

Wow..
Najgorsze jest, to że ze wszystkim się zgadzam co tu piszesz.. wszystko mi pasuje i chcę tak zrobić, ale jestem tak słaba, że nie potrafię. Ale to z wielu przyczyn.
Nie pracuje, nie mam kasy na płacenie za oba mieszkania (nawet jakiejś malej części). Rodziców na to nie stać.. Dlatego myśle o przezyciu do czerwca.. ale po tym co napisałaś, boję się, że coś mi odbije i znowu dam mu szansę. Nie no ! to się musi skończyć..
Nie ma innej opcji ! Przemyślę to wszystko od A do Z. Zadzwonię do właściciela, może zrozumie powagę sytuacji.. i poszukam czegoś innego.
Bo innego wyjścia nie mam, jak odejść. Tak jak pisałaś, tych szans już za wiele..