Animatorzy niewolnicy

[hairytale]

Witam, pisze do was z dość nietypowym problemem ale juz sama nie wiem co mam zrobić.

Zdecydowałam sie na wyjazd za granice do pracy w animacji na własna rękę, bez żadnego pośrednika. Moj kontrakt tak naprawdę kontraktem nie jest, kiedy dostałam go do ręki dostałam polecenie by nie wpisywać na nim daty, tylko podpis, by uniknąć odprowadzania podatku (zawiłe, nie warto tłumaczyć, ale tak jest). Moj szef jest w porządku, dostaje normalnie wypłatę i troszcza sie tu o mnie, jest tylko jeden problem... Mimo mojej pelnoletnosci szef wymaga ode mnie i moich koleżanek z grupy byśmy zawsze pytały go o pozwolenie przed wyjściem z hotelu w naszym czasie wolnym (sic!). Wcześniej było to w porządku, bo kiedy nie pozwalał, miał ku temu powód (np niebezpieczna sytuacja w kraju czy kara), jednak od dwóch czy trzech tygodni nie opuscilam hotelu ponieważ nie miałam na to zgody. Gdybym nagiela reguły, byłabym z miejsca odesłana do domu. Wiele razy próbowałam pytać sie go, czemu nie pozwala nam wyjść, ale jego mottem jest "there's no why" i koniec dyskusji. Czujemy sie tutaj jak w klatce i nie mamy pojęcia co z tym zrobić, wiele z was może nie zrozumieć gdzie leży problem, ale trzy tygodnie bez wychodzenia z jednego obszaru są prawdziwym koszmarem.
Nie wiem co mam zrobić, nie pójdę do innej roboty bo przez sytuacje polityczna znalezienie pracy jest tu praktycznie niemożliwe, a na policji co powiem? "Szef nie pozwala mi iść do klubu"?

Co radzicie nam zrobić? Dziękuje za każda odpowiedz

[mary_poppins]

Napisane przez hairytale

Witam, pisze do was z dość nietypowym problemem ale juz sama nie wiem co mam zrobić.

Zdecydowałam sie na wyjazd za granice do pracy w animacji na własna rękę, bez żadnego pośrednika. Moj kontrakt tak naprawdę kontraktem nie jest, kiedy dostałam go do ręki dostałam polecenie by nie wpisywać na nim daty, tylko podpis, by uniknąć odprowadzania podatku (zawiłe, nie warto tłumaczyć, ale tak jest). Moj szef jest w porządku, dostaje normalnie wypłatę i troszcza sie tu o mnie, jest tylko jeden problem... Mimo mojej pelnoletnosci szef wymaga ode mnie i moich koleżanek z grupy byśmy zawsze pytały go o pozwolenie przed wyjściem z hotelu w naszym czasie wolnym (sic!). Wcześniej było to w porządku, bo kiedy nie pozwalał, miał ku temu powód (np niebezpieczna sytuacja w kraju czy kara), jednak od dwóch czy trzech tygodni nie opuscilam hotelu ponieważ nie miałam na to zgody. Gdybym nagiela reguły, byłabym z miejsca odesłana do domu. Wiele razy próbowałam pytać sie go, czemu nie pozwala nam wyjść, ale jego mottem jest "there's no why" i koniec dyskusji. Czujemy sie tutaj jak w klatce i nie mamy pojęcia co z tym zrobić, wiele z was może nie zrozumieć gdzie leży problem, ale trzy tygodnie bez wychodzenia z jednego obszaru są prawdziwym koszmarem.
Nie wiem co mam zrobić, nie pójdę do innej roboty bo przez sytuacje polityczna znalezienie pracy jest tu praktycznie niemożliwe, a na policji co powiem? "Szef nie pozwala mi iść do klubu"?

Co radzicie nam zrobić? Dziękuje za każda odpowiedz

W jakim kraju pracujesz?

[201610310857]

chora sytuacja... ja bym wracała do domu lub szukała pracy gdzie indziej.

jaki to kraj?

[Vivienne]

Pewnie Egipt, skoro mowa o niebezpiecznej sytuacji w kraju.

Dla mnie to chore, szukałabym pracy gdzie indziej.

[mbamboo]

Jeśli to Egipt, to chyba i tak raczej nie powinno się wychodzić poza kompleksy hotelowe przy obecnej sytuacji? Może dlatego szef Was nie wypuszcza, że jest to po prostu niebezpieczne?

[grubella]

Na czym polega twoja praca jako animator?
I też ciekawa jestem kraju.

[mary_poppins]

Też mi się wydaje że to Egipt, i szczerze mówiąc w ogóle nie dziwię się szefowi. Nie musisz oczywiście godzić się na to, choć jak rozumiem bunt wiąże się z utratą pracy, ale rozumiem. Na ulicach jest po prostu niebezpiecznie, powinnaś wiedzieć to najlepiej, a już szczególnie jeśli macie zamiar hulać bez męskiego towarzystwa. Jednak nawet z nim łażenie po mieście wiąże się w obecnej chwili z dużym ryzykiem. Niewykluczone, że szef po prostu się martwi o Was, nie wspominając już o tym że w razie tragedii pretensje ze strony rodzin byłyby prawdopodobnie skierowane do niego - bo wiedział, bo nie powiedział, bo nie upilnował, bo nie powstrzymał itd. Zaproponujcie mu może spisanie oświadczenia - czarno na białym, że olewacie jego wskazówki i na własną odpowiedzialność, świadome ewentualnych konsekwencji idziecie zaszaleć.

[201604181004]

Jeśli to jest Egipt to nie wiem o co ci chodzi. Facet chyba uznał że musi wam matkować i prawdopodobnie robi to słusznie. Nie wiem, jaka tam jest umowa i jaka byłaby dla niego odpowiedzialność karna bo jesteście obcokrajowcami ale jeśli by beknął gdyby wam coś się stało to ja w ogóle się nie dziwię. Co nie znaczy że zostawiłabym tak sytuację jeśli uznajesz że wiesz lepiej to j/w oświadczenie

[hairytale]

Jest to Egipt, jednak troska nie jest tu argumentem, ponieważ mieszkam w prywatnej miejscowości ogrodzonej murem do której jest tylko jeden wjazd z ochrona sprawdzająca każdy samochód z psami. Tutaj terroryzm nie dociera, nie raz, nie dwa wychodziłam już sama ubrana w krótkie szorty na miasto o 1:00 czy 2:00, w czasie 30-minutowego spaceru spotykam sześciu ochroniarzy na swojej drodze. Nawet szef powtarza, że mamy szczęście że tu mieszkamy, bo w tak zamkniętym otoczeniu nic złego związanego z Bractwsm Muzulmanskim i ich chorymi ideami nie może nam sie stać.
Co wiecej, wczoraj zapytałam sie go czy moge wziąć 3 dni wolne w październiku i pojechać sama do Kairu i nie miał nic przeciwko.
Druga sprawa jest taka, że nie dostałam nawet ubezpieczenia zdrowotnego i on nie bierze odpowiedzialności za żadne urazy poniesione tutaj.

A pracy zmienić nie mogę jak już powiedziałam, bo turystyka tutaj jest w tej chwili prawie martwa i wiele hoteli się zamyka.

[mary_poppins]

Napisane przez hairytale

Jest to Egipt, jednak troska nie jest tu argumentem, ponieważ mieszkam w prywatnej miejscowości ogrodzonej murem do której jest tylko jeden wjazd z ochrona sprawdzająca każdy samochód z psami. Tutaj terroryzm nie dociera, nie raz, nie dwa wychodziłam już sama ubrana w krótkie szorty na miasto o 1:00 czy 2:00, w czasie 30-minutowego spaceru spotykam sześciu ochroniarzy na swojej drodze. Nawet szef powtarza, że mamy szczęście że tu mieszkamy, bo w tak zamkniętym otoczeniu nic złego związanego z Bractwsm Muzulmanskim i ich chorymi ideami nie może nam sie stać.
Co wiecej, wczoraj zapytałam sie go czy moge wziąć 3 dni wolne w październiku i pojechać sama do Kairu i nie miał nic przeciwko.
Druga sprawa jest taka, że nie dostałam nawet ubezpieczenia zdrowotnego i on nie bierze odpowiedzialności za żadne urazy poniesione tutaj.

A pracy zmienić nie mogę jak już powiedziałam, bo turystyka tutaj jest w tej chwili prawie martwa i wiele hoteli się zamyka.

To w takim razie nie wiem o co chodzi, warto go jeszcze raz zdecydowanie spytać - w grupie najlepiej, nie pojedynczo, to może Was nie zbędzie.

A nie możesz wrócić i szukać pracy w innym kraju turystycznym, albo w ogóle zmienić zawód?

[hairytale]

Napisane przez mary_poppins

To w takim razie nie wiem o co chodzi, warto go jeszcze raz zdecydowanie spytać - w grupie najlepiej, nie pojedynczo, to może Was nie zbędzie.

A nie możesz wrócić i szukać pracy w innym kraju turystycznym, albo w ogóle zmienić zawód?

Oczywiście, ze moge, jednak ze sporą stratą finansowa (bilety lotnicze).

[mary_poppins]

Napisane przez hairytale

Oczywiście, ze moge, jednak ze sporą stratą finansowa (bilety lotnicze).

Myślę, ze lepsze to, niż męka na miejscu i kiszenie się w zamknięciu w kraju objętym taką rozróbą. Jest mnóstwo innych krajów, w których mogłabyś pracować, no i warto byłoby jednak poszukać miejsca, gdzie Cię zatrudnią legalnie, z ubezpieczeniem i wszelkimi udogodnieniami. Zdecydowanie mniej stracisz na biletach, niż jakbyś musiała np. podjąć tu leczenie na własny koszt.

[201604181004]

ej właśnie masz ubezpieczenie? bo jakbyś nie miała to oceniłabym sytuacje jako wysoce nierozsądną

[coffee_candy]

Mimo strat finansowych radziłabym wrócić do domu. Lepiej dmuchać na zimne, a takie zachowania są niepokojące.