Dziwna hodowla persów-proszę o pomoc!

[Nimfa20]

Mam do Was wielką prośbę: jeżeli znacie się na hodowlach kotów lub macie kogoś znajomego, to proszę Was o pomoc.Dzisiaj znowu byłam u weta z kotem i sprawa wygląda tak: Piszę od początku:

1. Wzięłam persa z ogłoszenia.
2. Przez tel. pani powiedziała mi, że ma 8 m-cy.
3. Jak po niego pojechałam, zapytałam się o szczepienie i tak:
a) pani twierdziła, że kot jest zaszczepiony i odrobaczony, bo robiła to
b) w zeszłym roku w czerwcu lub lipcu,ale...
c)...nie może znaleźć książeczki zdrowia, bo ma gdzieś(!) z rodowodami.

Czyli kot ma ponad rok, bo szczepi się koty bodajże ok. 1 m-ca życia.I ta pani wiedziała, że po niego przyjadę, a nie przygotowała książeczki...

4. Ta pani poprosiła mnie, żebym napisała jej oświadczenie, że biorę tego kota za darmo i napisała jej swój adres i telefon.W zeszycie było już jedno takie oświadczenie.

5.Na drugi dzień jadę z kotem do weta, ponieważ:
-łzawią mu oczy
-ma zatkany nos
-kicha
-kaszle

W lecznicy okazuje się, że ma jeszcze gorączkę 39,5 i ropę w nosie i oczach. Dostał leki, zastrzyki itd.
Przy drugiej wizycie, zapytałam weta czy może mi założyć książeczkę.Pani wet powiedziała, że ks. zakłada się za darmo przy szczepieniach lub płaci sie 5 zł. I jeżeli on ma książeczkę, to lepiej wziąć starą, gdzie są szczepienia itd.

Dzisiaj byłam z nim na 3 wizycie.Przy poprzednich wizytach, kot dostawał dużo tabletek i dzisiaj zapytałam się, co mu jest.Pani wet powiedziała, że ma ...koci katar! Normalnie szok!!!
W dodatku był zapchlony. Pchły przeszły na drugiego kota i 2 psy
Wszyscy dostali FRONTLINE.

Biorąc tego kota domyślałam się, że nie jest w 100% zdrowy, że muszę i tak iść z nim do lecznicy, ale czegoś takiego w hodowli się nie spodziewałam!!! Tym bardziej, że ta pani wiedziała, że mam drugiego kota.

Jak przyjechałam do domu, zadzwoniłam do tej pani i poprosiłam, aby przygotowała mi jego ks. zdrowia, bo okazało się, że kot ma koci katar.
Pani: -Ale po co pani ta książeczka?-oburzona.
Ja: -Bo chcę mieć wpisane, że go leczę.
P: -Ale nie musi tego pani wpisywać.
J: -Ale ja chcę, bo mam problemy z sąsiadami i muszę mieć wszystko zapisane.Poza tym, lekarz też chciał tą książeczkę.
P: -A po co mu ta książeczka? Nie, on nie musi jej mieć!
J: -Ale ja chcę zobaczyć, czy rzeczywiście on był szczepiony i odrobaczany.
P: -Dobrze, ja pani mogę znaleźć tą książeczkę, ale będzie mi musiała pani zapłacić za te wszystkie poprzednie szczepienia i odrobaczenia 150 zł.A gdzie pani leczy tego kota?
Ja jej nie powiedziałam tak dokładnie, bo nie chciałam, żeby czegoś nie namąciła.I pytam się:
J: -A gdzie pani szczepiła kota?
P: - Jak mi pani powie dokładnie, gdzie leczy pani kota, to ja pani powiem, gdzie go szczepiłam.


Ale tak kręciła z tą książeczką i jaka była oburzona!!!

Dziwne, dla mnie to ona powinna mi dać tę książeczkę wraz z kotem, a nie żądać jeszcze za to kasy!

Zadzwoniłam do tego weta i powiedziałam tej pani o książeczce.

Pani wet: -Wie pani, niech sobie pani da spokój z tą książeczką, bo to bardzo dziwne, że każe płacić za książeczkę. Poza tym, ta pani mogła tego kota nie szczepić, a może dać książeczkę innego kota, bo tak często w hodowlach bywa, a ten dalej nie będzie szczepiony. Jeżeli pani będzie chciała, zaszczepimy go 2 razy i będzie 100 % pewności, że ten kot jest szczepiony.

Rany, ale ta babka oddała bardzo dużo kotów! One wszystkie muszą być chore, bo to choroba zakaźna!Teraz mnie nie dziwi, że kiedyś sprzedawała te koty za 1000-1200 zł, a teraz oddaje za darmo... Aż nie chcę myśleć o tych wszystkich kotach, co zostały oddane...
Na szczęście to można wyleczyć. Dobrze chociaż, że kotek się dobrze czuje

Gdzie mogę się dowiedzieć co zrobić z tą sytuacją? Nie chodzi mi już o mojego kota,bo go leczę, ale o te inne, co oddała chore i pewnie jeszcze odda...
Ona miała ich w mieszkaniu ok. 25- 30.
Jak byłam u niej, to naliczyłam 15 dorosłych kotów i ok. 15 kociąt w jednym pokoju, a wiem, że w innych pokojach też miała koty, bo miauczały głośno.
Poza tym pytam jej się:
J: A ile pani ma tych persów?
P: Wie pani, ja nawet nie wiem.

Jak brałam tego mojego, to w klatce były 2 kocięta. Pytam się:
J: - A te ile mają?
P: - Nie wiem..Chyba 3 tygodnie...:eek :

Opisałam pokrótce tę historię do PZF w Poznaniu, gdzie ta pani jest zarejestrowana, czekam na odpowiedź...

Co o tym myślicie? Wyjaśnić tę sprawę czy dać sobie spokój?

[the kamm]

Wg mnie wyjaśnić .
Z tego opisu sytuacji mi się też wydaję , że ona tych kotów nie szczepiła , skoro oddaje za darmo , i jak ma tych persów co najmniej 30 no to koszty jednak są i powinna sprzedawać je za kasę , chociażby żeby zwróciły się jej koszty szczepień , o kosztach utrzymania nie wspominając ....
Niewiem jak , ale może postaraj się to wyjaśnić ...

[Nimfa20]

Właśnie ona kiedyś je sprzedawała za 1000-1200 zł. Podejrzewam, a raczej mam 99 % pewności, że ona wie na co jej koty chorują i dlatego je oddaje.
Wyleczyć z kociego kataru 30 kotów?Nie wiem po ile musiała by je sprzedawać, aby potem chociaż w połowie zwróciły jej się te koszty! Ja za mojego zapłaciłam już ok. 200 zł.
Więc policzmy:
30 kotów x 200 zł = 6000 !
Co najmniej! Do tego jeszcze trzeba doliczyć koszty odpowiedniego żywienia... Nie ma szans!

[motylek1007]

bylabym upierdliwa i chciala to wyjaśnic, bo tu ewidentnie cos jest nie tak

[the kamm]

Napisane przez motylek1007

bylabym upierdliwa i chciala to wyjaśnic, bo tu ewidentnie cos jest nie tak

zgadzam się

[100-kroteczka]

Matko jedyna!! w żoładku mi się przewraca jak czytam takie rzeczy!! płacić za książeczkę... co za jedna wielka ściema z tej kobiety!! myslę że powinnać poważnie pomysleć o wszczeciu postepowania koci katar to naprawdę groźna choroba zwłaszcza dla małych kociaków. Jak narazie walcz o swojego kotka: codziennie dezynfekuj miskę, posłanie i kuwetę specjalnym preparatem dla niego nieszkodliwym który kupisz u weta lub w zoologicznym i oczywiście zastrzyki... trzymam kciuki

[babelot]

Napisane przez Nimfa20

Opisałam pokrótce tę historię do PZF w Poznaniu, gdzie ta pani jest zarejestrowana, czekam na odpowiedź...

Co o tym myślicie? Wyjaśnić tę sprawę czy dać sobie spokój?

Sprawa wymaga wyjaśnienia! Pani od której wziełaś persa jak sama piszesz jest zarejestrowana w PZF, czyli kiedyś musiała prowadzić swoją działalność poważnie. Wynika z tego co piszesz, że pani się "znudziła" hodowla i chce w miarę możliwości pozbyć się kociaków. Poważny hodowca nie odpowiada, że nie wie kiedy urodziły sie kocięta, albo kim są jego rodzice.
Daj znać jaką uzyskałaś odpowiedź z PZF-u.

[sunshain]

daj znać dziewczynom na www.miau.pl w dziale Hodowcy kotów

z pewnością pomogą

[punia10]

Napisane przez 100-kroteczka

Matko jedyna!! w żoładku mi się przewraca jak czytam takie rzeczy!! płacić za książeczkę... co za jedna wielka ściema z tej kobiety!! myslę że powinnać poważnie pomysleć o wszczeciu postepowania koci katar to naprawdę groźna choroba zwłaszcza dla małych kociaków. Jak narazie walcz o swojego kotka: codziennie dezynfekuj miskę, posłanie i kuwetę specjalnym preparatem dla niego nieszkodliwym który kupisz u weta lub w zoologicznym i oczywiście zastrzyki... trzymam kciuki

Mnie tak samo chciał wykiwać hodowca goldenów .I dotego powiedział mi że tylko 3 pierwsze szczeniaki dostają metryke a moja przyjdzie pocztą.Za książeczke kazał mi płacić 200 zł.na szczęście szybko wyczułam co się dzieje i odkryłam że to pseudohodowca psa kupiłam od innego hodowcy.

[Nimfa20]

Na pewno dam znać.

Dzwoniłam do TOZu w moim mieście, ale pan, który się tym zajmuje jest na urlopie. Pan ze schroniska powiedział, abym zadzwoniła w sierpniu.
Kurczę, że ja nie zapamiętałam chociaż imienia pani, która przede mną brała koty...Może znalazłabym ją na Naszej-Klasie...

[Tygrysiak]

koniecznie wyjaśnic, taka osoba nie powinna mianować się hodowcą i rozmnażac nieodpowiedzialnie koty. Jeśli tylko masz czas na to, warto coś zrobic w tej sprawie. Przede wszystkim szkoda tych biednych kociaków ale też własnie przez między innymi takich ludzi jak ona innym wydaje się że hodowle to tylko maszynki do robienia pieniędzy a koty z góry są skazane na zycie w nędznych warunkach. Jeśli potrzebujesz jakiejś pomocy, pisz. Ja należę do innego klubu ale mogę spróbować popytać co by się dało zrobić.

[Nimfa20]

Napisane przez Tygrysiak

Jeśli potrzebujesz jakiejś pomocy, pisz. Ja należę do innego klubu ale mogę spróbować popytać co by się dało zrobić.

Oczywiście, że potrzebuję!
Szukam jakichkolwiek informacji, gdzie mogłabym tę sprawę zgłosić.
Napisałam już do PZF , do tego związku w Poznaniu, dzwoniłam do TOZ.Wykorzystam wszelkie możliwości zgłoszenia tej sprawy.


TYM BARDZIEJ , ŻE TA PANI ZNOWU DAŁA OGŁOSZENIE, ŻE SPRZEDA KOTY!!! KTÓRE SĄ CHORE NA KOCI KATAR!!!-czego oczywiście przyszli właściciele nie wiedzą...


To jest normalnie bezczelność!!!

Żeby było gorzej, ona umieszcza w ogłoszeniach zdjęcia kotów, kiedy były małe. A jak się po nie pojedzie, to okazuje się, że mają ok. roku lub powyżej...

Ja zadzwonię do niej z innego nr -albo poproszę sąsiadkę- i zapytam, czy pani nie będzie miała nic przeciwko temu, żebym przyjechała obejrzeć koty z weterynarzem

Ciekawe, co ona na to ?

[the kamm]

Napisane przez Nimfa20

Ja zadzwonię do niej z innego nr -albo poproszę sąsiadkę- i zapytam, czy pani nie będzie miała nic przeciwko temu, żebym przyjechała obejrzeć koty z weterynarzem

Ciekawe, co ona na to ?

Świetny pomysł , wg mnie
Sprytne

[motylek1007]

ktos ze znajomych moze poudawac ze jest zainteresowany zakupem i najlepiej nagrac rozmowe dyktafonem (niektóre komórki maja taka opcje)

[Nimfa20]

Nie wiem tylko, czy moja ma
Dzwoniłam wczoraj do niej, ale nie odbierała...

[Tygrysiak]

hej

niestety mam dla Ciebie złą wiadomość, rozmawiałam ze znajomymi hodowcami i okazuje się ze nie bardzo można coś zrobić takim ludziom bo w klubach wszystko jest "zamiatane pod dywan", wszyscy mają znajomości i z klubu do klubu mozna się przenosic, nie ma przeciwskazań samej mi sie przykro zrobiło że nie ma "bata" na takich ludzi. Zostaje powództwo cywilne ale raczej nikt się w to nie bawi. Można też zrobić pani złą opinię i ostrzegać ludzi przed tą "hodowlą". A kota kochać, dbać, szczepić
niemniej mimo wszystko możesz próbować zawiadomić klub czy flp. Może coś z tego wyjdzie.

[Mirabelkaa]

Załamana jestem normalnie.. W tym kraju (winnych pewnie też.. ) nic nie da się zrobić żeby takie rzeczy naprawić.. Zawsze znajdzie się sposób by coś przytaić i tak to się kończy.. ehh..

[MALENSTWO84]

Napisane przez Nimfa20

Oczywiście, że potrzebuję!
Szukam jakichkolwiek informacji, gdzie mogłabym tę sprawę zgłosić.
Napisałam już do PZF , do tego związku w Poznaniu, dzwoniłam do TOZ.Wykorzystam wszelkie możliwości zgłoszenia tej sprawy.


TYM BARDZIEJ , ŻE TA PANI ZNOWU DAŁA OGŁOSZENIE, ŻE SPRZEDA KOTY!!! KTÓRE SĄ CHORE NA KOCI KATAR!!!-czego oczywiście przyszli właściciele nie wiedzą...


To jest normalnie bezczelność!!!:bac ik:

Żeby było gorzej, ona umieszcza w ogłoszeniach zdjęcia kotów, kiedy były małe. A jak się po nie pojedzie, to okazuje się, że mają ok. roku lub powyżej...

Ja zadzwonię do niej z innego nr -albo poproszę sąsiadkę- i zapytam, czy pani nie będzie miała nic przeciwko temu, żebym przyjechała obejrzeć koty z weterynarzem

Ciekawe, co ona na to ?

no to podejdź do osoby, która może się zając nieuczciwą babą i wskaż ardes internetowy okgłoszenia- będą mieli dowody

[L I L Y]

Boże, co za babsztyl!!! Jak tak można w ogóle postępować! Ech szkoda tylko tych biednych kociaków, przecież tam już wszystkie są chore na pewno Nimfa 3mam kciuki, żeby Ci się jakoś z pomocą innych jednak udało wyjaśnić tą sprawę. Przecież ta kobieta powinna mieć zabrane te biedne zwierzaki i powinna mieć zakaz hodowania jakiegokolwiek zwierzęcia. Aż się w głowie nie mieści... A ten pomysł z weterynarzem jest bardzo dobry. Ale lepiej byłyby chyba veta wziąć ze sobą do niej tak znienacka, bo tak umawiać się przez tel. to może się nie zgodzić.

[Nimfa20]

Normalnie jaki numer!
Otóż kupuję dzisiaj pastę na kłaczki dla kotów w zoologu.Za chwilę ktoś łapię mnie za rękę i mówi:
-Pani-Proszę chwilę poczekać, chciałam z panią porozmawiać.

Ja się obracam-to ta pani od persa!!!

Ja-Dobrze.
Wyszłyśmy z zoologa.
P-Proszę pani, co jest z tym kotem?
J-Ja byłam z nim u weterynarza i kot jest chory na koci katar.
P-Ale to niemożliwe, mnie nie chce się w to wierzyć.Ja pani oddałam zdrowego kota!
J- Proszę pani, jakby to było niemożliwe, to nie musiałabym jechać z nim do weterynarza.
P-A kiedy z nim pani pojechała?
J- Na drugi dzień.Byłam z nim już 4 razy.
P-Ale moje koty są zdrowe!
Pomyślałam sobie coś na ten temat, ale nic nie powiedziałam...
P-Wie pani, tak jak pani powiedziałam, ja mogę pani sprzedać tę książeczkę, ale za te 150 zł.
J-Wie pani, ja się dowiadywałam na ten temat i tę książeczkę to ja powinnam dostać razem z tym kotem.
P-Nie, absolutnie!
J-Poza tym, on ma już nową
P-Mnie bardzo zabolało, że pani mi tak za przeproszeniem chce koło tyłka zrobić.
J-A mnie zabolało, że pani ma i oddaje tak chore koty.
P- Ja oddałam pani najlepszego kota-to nic , że miał trochę wyciętej sierści, ale w każdej hodowli tak jest, gdzie jest dużo kotów-
J- Gdzie jest ZA dużo kotów...
P-Przez panią wydzwaniali do mnie ze związku felinologicznego!

Pomyślałam wtedy: I słusznie!
Czyli ktoś to sprawdził!

P-Było mi wtedy bardzo przykro.
J-A mnie było przykro, kiedy musiałam patrzeć, jak on się męczył.
P- Jeżeli pani chce, to może mi pani oddać tego kota.
J- Proszę pani, jeżeli ja biorę jakiekolwiek zwierzę, to ma ono u mnie dożywocie. Kot jest bardzo sympatyczny, milutki i się do niego przywiązałam.Poza tym, wydałam na niego dużo pieniędzy, aby go teraz oddać.

Tylko zastanawia mnie, jak ci ze związku się zorientowali, że to ona, jeżeli nie znali moich danych, ani tej pani...Nawet nie podałam z jakiego jestem miasta...Napisałam tylko: Proszę o odpowiedź, ponieważ ta pani jest zarejestrowana w Waszym związku.
Za krótko rozmawiałam z tą panią, bo zapomniałam w ogóle zapytać: z jakiego powodu ona w ogóle oddaje koty?
Jeżeli kiedyś sprzedawała je za 1000 zł, a teraz je sprzedaje za 300 zł lub oddaje ...? Od razu coś jest nie halo...

[Mirabelkaa]

Czyli ktoś już zgłaszał, bo widać już znają jej zagrania... I to w jakim teraz jest stanie, jej pseudo hodowla. Szok..
Ps. Czy ten opis dotyczy tego kotka?

[Nimfa20]

Napisane przez Mirabelkaa

Ps. Czy ten opis dotyczy tego kotka?

Podpis dotyczy mojej chomiczki, która niestety zdechła

[Mirabelkaa]

Już na jakimś wątku pisałam, ale napisze jeszcze raz, przykro mi dlatego nigdy nie chciałam chomika, ze względu na ich krótkie życie.. Za łatwo idzie się przywiązać...

[lolek_87]

Oj trzeba uważać na nieuczciwych "hodowców". Gdy zdecydowałam się na Kotka w domu zaczęłam szukać odpowiedniej hodowli. Zastanawiałam się nad dwiema rasami: persami właśnie oraz ruskami. Po przejrzeniu wielu str i rozmowach z hodowcami doszłam do wniosku, że wybiorę ruska, no ale mniejsza z tym. Wcześniej zadzwoniłam do Pani, która hodowała persy i chciałam się umówić na "obejrzenie" kotków (ponieważ miała ich dwa). Przez tel usilnie zachęcała mnie do jednego z nich. Tłumaczyła, że jest ładniejszy, że wszyscy w domu go uwielbiają, że jest mniejszy i bardziej pocieszny. Pani ta mieszkała na drugim krańcu Warszawy. Szkoda mi było kotków i całej podrózy więc powiedziałam, że ja do niej przyjadę. Ale ona się upierała, twierdziła, żę ma remont a jej sklep jest niedaleko mojego miejsca zamieszkania i pod koniec pracy mąż pojedzie po kotki do odmu i nam je przywiezie. nie mając innego wyjścia zgodziłam się. Do spotkania doszło pod sklepem. Kotki były urocze no ale niestety w pewnym momencie przyszła ich znajoma, razem z nami podziwiała kotki i spytała się "Pani z hodowli" czy to ten co był tak chory i nie dziwne, że jest tak mały skoro tyle przeszedł. Nasza Pani udała, że tego nie słyszała a jak znajoma wspomniała o tym raz jeszcze dała jej do zrozumienia, że my o niczym nie wiemy i tamta uciekła. My grzecznie podziękowaiśmy i również wrocilismy do domu Podejrzewam, że kotki siedziały zamkniete tam w transportrze caaaly dzien!!!!!!!!!!! UWAZAJCIE NA PSEUDOHODOWCOW!

[Nimfa20]

O rany, to też nieźle trafiłaś!

Jak ja poszłam do tej pani, pierwsze, co mnie uderzyło to zapach, a raczej smród kocich siuśków .Druga rzecz, to mnogość kotów: w jednym pokoju było ok. 15 dorosłych kotów, oraz ok 15 kociąt.
Trzecia, to dzikość kotów, które potencjalnie miały zostać moimi.
Akurat ten co go mam, teraz jest niesamowitym pieszczochem, więc trafiłam dobrze
Ale ta pani nie mogła go złapać...

[Malla]

A "hodowla" wciąż prężnie funkcjonuje...

[Nimfa20]

Napisane przez Malla

A "hodowla" wciąż prężnie funkcjonuje...

Jesteśmy z tego samego miasta

[Malla]

Nie, nie, chodzi tylko o to, że wątek pochodzi sprzed 3 lat, a z tego co napisałaś w kocim wątku, tam nadal dzieje się to samo...

[Nimfa20]

Napisane przez Malla

Nie, nie, chodzi tylko o to, że wątek pochodzi sprzed 3 lat, a z tego co napisałaś w kocim wątku, tam nadal dzieje się to samo...

Niestety tak. Może uda mi się dowiedzieć, czy coś się zmieniło.

Dostałam odpowiedź 30 kwietnia, że do tej pory (czyli od początku marca 2011r.) wciąż to samo. Jeśli sprawa trafi do sądu, chyba poszłabym jako świadek...

[Nimfa20]

Odświeżam: podobno w bloku dalej to samo