Czy powinien zaprosić mnie na wesele?

[joasii]

Miesiąc temu poznałam chłopaka. Spotykamy się w zasadzie w co drugi dzień, nikt tego jeszcze związkiem nie nazwał, ale ewidentnie zmierza to w tym kierunku. Jest nam ze sobą bardzo dobrze.

Pod koniec czerwca chłopak, z którym się spotykam ma wesele przyjaciela. Ciągle o nim mówi, a to w kontekście wzięcia urlopu, a to tego, że jest daleko i takie tam. Nigdy jednak nie wspomniał o tym, że chciałby, żebym ja mu towarzyszyła. Nie mam doświadczenia jeśli chodzi o wesela i nie wiem, ile wcześniej się kogoś zaprasza. Nie chcę go wprost pytać, nie chcę mu nic narzucać, chcę żeby to wyszło od niego.

Tak też myślałam, że może on już kogoś zaprosił, zanim mnie poznał, ale musiałby to zrobić dwa miesiące przed weselem I czy w takim wypadku, nawet jeśli zaprosił jakąś koleżankę, to powinien ją przeprosić i "wymienić" na mnie, w związku z tym, że mnie poznał?

Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie sytuacji, jeżeli nasza znajomość będzie się dalej rozwijała w takim tempie, żebym ja siedziała w domu a on się bawił z kimś na weselu, dziwnie bym się czuła

Ale nie mam doświadczenia jeśli chodzi o takie sytuacje, dlatego proszę Was o Wasze opinie

[201803290936]

Napisane przez joasii

Miesiąc temu poznałam chłopaka. Spotykamy się w zasadzie w co drugi dzień, nikt tego jeszcze związkiem nie nazwał, ale ewidentnie zmierza to w tym kierunku. Jest nam ze sobą bardzo dobrze.

Pod koniec czerwca chłopak, z którym się spotykam ma wesele przyjaciela. Ciągle o nim mówi, a to w kontekście wzięcia urlopu, a to tego, że jest daleko i takie tam. Nigdy jednak nie wspomniał o tym, że chciałby, żebym ja mu towarzyszyła. Nie mam doświadczenia jeśli chodzi o wesela i nie wiem, ile wcześniej się kogoś zaprasza. Nie chcę go wprost pytać, nie chcę mu nic narzucać, chcę żeby to wyszło od niego.

Tak też myślałam, że może on już kogoś zaprosił, zanim mnie poznał, ale musiałby to zrobić dwa miesiące przed weselem I czy w takim wypadku, nawet jeśli zaprosił jakąś koleżankę, to powinien ją przeprosić i "wymienić" na mnie, w związku z tym, że mnie poznał?

Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie sytuacji, jeżeli nasza znajomość będzie się dalej rozwijała w takim tempie, żebym ja siedziała w domu a on się bawił z kimś na weselu, dziwnie bym się czuła

Ale nie mam doświadczenia jeśli chodzi o takie sytuacje, dlatego proszę Was o Wasze opinie

Wasza znajomość równie dobrze może się zakończyć za 2 tygodnie - facet jest ostrożny. Jasne, czasami fajnie jest jak na spontanie ktoś nas gdzieś zaprosi, ale z drugiej strony Wy siebie znacie słabo, a co dopiero Ty wśród obcych sobie ludzi na weselu. Pewnie uważa, że musiałby koło Ciebie skakać, bo przecież nikogo tam nie znasz. A on może chcieć tam pojechać, aby pogadać z dawno nie widzianymi znajomymi, pobawić się etc. Wesele daleko, więc jest również kwestia dojazdu, noclegu.

Przesadzasz. Jest Wam ze sobą dobrze, to dopiero zmierza w stronę związku, ale wątek o tym, że facet robi beee już założony. Sama pomyśl jak to wygląda.

Jeżeli nie chcesz słuchać o tym weselu, to mu to powiedz - że fajnie, iż się pobawi i w ogóle, ale zmieńmy temat, bo mi trochę szkoda, że sama nie mam jakiegoś weselicha na tapecie .

[klempaa]

Napisane przez joasii

Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie sytuacji, jeżeli nasza znajomość będzie się dalej rozwijała w takim tempie, żebym ja siedziała w domu a on się bawił z kimś na weselu, dziwnie bym się czuła

Dziwnie, bo? Bliźniętami syjamskimi jestescie czy jak? Dajże spokój, bardzo możliwe, że już wcześniej kogoś zaprosił (zaproszenia na wesele to zazwyczaj 2-3 miesiące wczesniej) i tyle. Nie jestescie jeszcze w związku, znacie się ledwie miesiąc, a Tobie się już bluszcz włącza? Zastanow się nad tym, bo to niezbyt dobrze.

[ambrelia]

Chyba trochę dziewczyny przesadzacie.

Rozumiem to, że on może nie być pewny gdzie ta znajomość dalej zajdzie, ale nie zaproszenie dziewczyny na wesele z takiego powodu, że obawia się, że musiałby koło niej skakać , bo ona nikogo nie zna, świadczyłoby o nim, że jest burakiem i tyle. Skoro Państwo Młodzi mieszkają daleko, to istnieje szansa, że widują się raz na rok i za rok też by ich nie znała, to by oznaczało, że nie może z nim jechać?

Ja zawsze zapraszam miesiąc przed. 2-3 miesiące przed to trochę za wcześnie, bo przez ten okres wiele się może wydarzyć.

[mpt]

Napisane przez joasii

Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie sytuacji, jeżeli nasza znajomość będzie się dalej rozwijała w takim tempie, żebym ja siedziała w domu a on się bawił z kimś na weselu, dziwnie bym się czuła

Myślę, że masz niecały miesiąc, żeby popracować nad wyobraźnią

[new woman in town]

Moja opinia jest taka: miesięczna znajomość nie zobowiązuje do niczego, tym bardziej nieokreślona. Dlatego nie miałabym mu za złe, że na razie nie zaprosił cię na to wesele.

Może jeszcze to zrobi? Może naturalne dla niego jest to, że skoro się spotykacie, to razem pojedziecie na tą imprezę?

Nie unoś się honorem, skoro temat spędza ci sen z powiek. Zapytaj wprost czy zamierza iść sam, czy już kogoś zaprosił. Pytanie nie jest narzucaniem się. I wszystko będzie jasne.

Może się okazać, że idzie sam. Być może dostał zaproszenie jednoosobowe?

Jeśli zaprosił już kogoś a wasza znajomość wskoczy w końcu na wyższy level, to naturalną rzeczą ( dla mnie ) byłoby odwołanie wcześniejszego zaproszenia i zabranie na przyjęcie właśnie ciebie.

[201803290936]

Napisane przez new woman in town

(...)
Jeśli zaprosił już kogoś a wasza znajomość wskoczy w końcu na wyższy level, to naturalną rzeczą ( dla mnie ) byłoby odwołanie wcześniejszego zaproszenia i zabranie na przyjęcie właśnie ciebie.

To byłoby bardzo chamskie. Ta teoretyczna osoba towarzysząca mogła już kupić z myślą o weselu buty, czy sukienkę, a tu nagle "nie, sorry, poznałem kogoś, więc nie idziesz". Wesele nie jest we wrześniu, czy później, ale pod koniec czerwca - zaledwie miesiąc jakby nie było.

[new woman in town]

Czy ja wiem, czy aż takie chamskie... Zależy jakie kto ma priorytety. Na początku też tak pomyślałam - zaprosił już kogoś, więc na miesiąc przed głupio odwołać. Tylko, że dla chcącego nic trudnego. Osobiście wolałabym się na weselu bawić ze swoim facetem niż z kumplem.

Nie wiem dlaczego, ale najbardziej prawdopodobną opcją wydaje mi się, że ten facet idzie sam na wesele.

[mpt]

Napisane przez new woman in town

[...]
Jeśli zaprosił już kogoś a wasza znajomość wskoczy w końcu na wyższy level, to naturalną rzeczą ( dla mnie ) byłoby odwołanie wcześniejszego zaproszenia i zabranie na przyjęcie właśnie ciebie.

To traktowanie człowieka jak czasoumilacza: "nie miałem z kim iść, to Cię zaprosiłem, ale teraz jest ktoś lepszy, więc spadaj". Strasznie przykre.

---------- Dopisano o 09:53 ---------- Poprzedni post napisano o 09:52 ----------

Napisane przez new woman in town

[...]Osobiście wolałabym się na weselu bawić ze swoim facetem niż z kumplem. [...]

Czasem warto pomyśleć też o uczuciach tej drugiej osoby. Może się nastawiła na to wyjście, może lubi wesela, może kupiła ubranie.

[elvegirl]

Napisane przez joasii

Nie chcę go wprost pytać, nie chcę mu nic narzucać, chcę żeby to wyszło od niego.

Naprawdę wolisz się męczyć niż zapytać? Przecież to nie jest narzucanie się. Jeśli nie chcesz pisać wprost, to rzuć może zdanie, które zaproponowała Doris, neutralne jest

Napisane przez mpt

To traktowanie człowieka jak czasoumilacza: "nie miałem z kim iść, to Cię zaprosiłem, ale teraz jest ktoś lepszy, więc spadaj". Strasznie przykre.

Oj tak. Raz zostałam tak potraktowana, koszmarne uczucie. Zniechęciło mnie to do końca życia, nigdy już nie zgodzę się na koleżeńskie towarzyszenie weselne.

[Dotka90]

Ale się spinasz

1. Może już kogoś zaprosił, przecież nie powie tej osobie nagle: ej, poznałem nową laskę, więc daruj sobie, nie przychodź
2. Jesteś na razie dla niego KOLEŻANKĄ, czy to znaczy, że MUSI Cię zaprosić? Nie.
3. Może jeszcze Cię zaprosi.
4. Może zwyczajnie chce iść sam.

Popieram: popracuj nad wyobraźnią i zacznij sobie wyobrażać, że może być tak, że Cię NIE zaprosi.

[new woman in town]

Nie twierdzę, że to nie jest przykre czy łatwe. Ale może warto zapytać - być może ktoś nie miałby nic przeciwko temu? Nie ukrywam, że w tym przypadku piszę bardzo subiektywnie, dla mnie nie nie byłby to problem, gdyby kolega jednak wolał iść na wesele z dziewczyną a nie ze mną. Przeciwnie, cieszyłabym się z tego że kogoś fajnego znalazł.

Z drugiej strony, pamiętam, że przyjaciel mojego tż przyszedł do nas na wesele sam, mimo, że dwa tygodnie wcześniej poznał dziewczynę i był z nią na weselu jako osoba towarzysząca. Stwierdził jednak, że to za świeża znajomość, aby ją ciągnąć 200 km na wesele. I nikt nie miał do nikogo pretensji... a całkiem niedawno bawiliśmy się na ich weselu. Więc też tragedii nie było.

[klempaa]

Napisane przez ambrelia

Ja zawsze zapraszam miesiąc przed. 2-3 miesiące przed to trochę za wcześnie, bo przez ten okres wiele się może wydarzyć.

A to ile razy rozdawałaś zaproszenia na wesele? Bo wszyscy moi znajomi + my z TŻtem rozdawaliśmy zaproszenia 2-3 miesiące przed weselem. Miesiąc przed to już jest ostatni moment na deklarację będę - nie będę.

[Littlejackie]

A może on o tym weselu ciągle gada, żeby wybadać czy ty w ogóle byś chciała z nim iść? Bo trochę mi to tak wygląda. Może jest z gatunku nieśmiałych albo sam nie wie, jak ty go traktujesz?

Rozumiem Cię ale też z drugiej strony, jeżeli już kogoś zaprosił, nawet koleżankę to jednak trochę głupio jej teraz powiedzieć, że znalazł 'lepszą partię' i żeby spadała. Chociaż mi się wydaje, że jego ciągłe gadanie o weselu to może być takie coś, że Cię chce wybadać, czy byś miała ochotę pójść.
Dlatego ja bym zapytała z kim idzie itd.

[ambrelia]

Gdybym ja była koleżanką zaproszoną na wesele to zrozumiałabym, że poznał w międzyczasie dziewczynę i naturalne, że woli iść i bawić się z dziewczyną. Nie traktowałabym tego na pewno jako- poznał lepszą- bo przecież to koleżanka a nie kandydatka na dziewczynę
Już też nie przesadzajmy, że ta koleżanka dwa miesiące wcześniej wykupiła pół sklepu.

[201803290936]

Napisane przez mpt

To traktowanie człowieka jak czasoumilacza: "nie miałem z kim iść, to Cię zaprosiłem, ale teraz jest ktoś lepszy, więc spadaj". Strasznie przykre.

---------- Dopisano o 09:53 ---------- Poprzedni post napisano o 09:52 ----------

Czasem warto pomyśleć też o uczuciach tej drugiej osoby. Może się nastawiła na to wyjście, może lubi wesela, może kupiła ubranie.

Dokładnie. Co innego, jakby do wesela zostało kilka miesięcy, a facet by już oficjalnie był w związku i grzecznie wyjaśnił co i jak wcześniej zaproszonej osobie, zapytał, czy to nie problem, że jednak zabierze swoją dziewczynę. Ale w takiej sytuacji? Chamstwo i tyle.

---------- Dopisano o 10:17 ---------- Poprzedni post napisano o 10:14 ----------

Napisane przez ambrelia

Gdybym ja była koleżanką zaproszoną na wesele to zrozumiałabym, że poznał w międzyczasie dziewczynę i naturalne, że woli iść i bawić się z dziewczyną. Nie traktowałabym tego na pewno jako- poznał lepszą- bo przecież to koleżanka a nie kandydatka na dziewczynę
Już też nie przesadzajmy, że ta koleżanka dwa miesiące wcześniej wykupiła pół sklepu.

1. To nie jest jego dziewczyna, a znajomość jest świeża. 2. Ta koleżanka (o ile istnieje, bo autorka wątku zamiast zapytać jak normalny człowiek, woli radzić się obcych ludzi na forum) nie musi wiedzieć, że on kogoś poznał. 3. Do wesela został miesiąc, nie dwa. 4. O takie rzeczy powinien dbać sam zainteresowany, a nie poproszona o towarzyszenie osoba.

[mpt]

Napisane przez new woman in town

Nie twierdzę, że to nie jest przykre czy łatwe. Ale może warto zapytać - być może ktoś nie miałby nic przeciwko temu? Nie ukrywam, że w tym przypadku piszę bardzo subiektywnie, dla mnie nie nie byłby to problem, gdyby kolega jednak wolał iść na wesele z dziewczyną a nie ze mną. Przeciwnie, cieszyłabym się z tego że kogoś fajnego znalazł. [...]

Ale jak: "Nie miałabyś nic przeciwko temu, żebym zamiast Ciebie zabrał poznaną miesiąc temu pannę?"
- "nie, jasne, że nie, w ogóle mi nie jest przykro (a tak naprawdę jest mi przykro jak cholera, ale co mam mu powiedzieć?)";
- "tak, mam coś przeciwko i pójdziesz ze mną, złamasie, mimo że wiem, że nie masz ochoty";
- "spoko, nie ma problemu".

Ja bym jednak wolała dalej mieć dobrą kumpelę, niż zadowolić dziuńkę, która może za tydzień już nie będzie moją panną.

[new woman in town]

Napisane przez Doris1981

Dokładnie. Co innego, jakby do wesela zostało kilka miesięcy, a facet by już oficjalnie był w związku i grzecznie wyjaśnił co i jak wcześniej zaproszonej osobie, zapytał, czy to nie problem, że jednak zabierze swoją dziewczynę. Ale w takiej sytuacji? Chamstwo i tyle.

Ale w tej sytuacji koleżanka nie może zrozumieć a dziewczyna już musi? Wydaje mi się, że osoba, do której coś czujemy, z którą jesteśmy i jej uczucia powinny być na pierwszym miejscu - a nie znajomych.

[ambrelia]

Napisane przez klempaa

A to ile razy rozdawałaś zaproszenia na wesele? Bo wszyscy moi znajomi + my z TŻtem rozdawaliśmy zaproszenia 2-3 miesiące przed weselem. Miesiąc przed to już jest ostatni moment na deklarację będę - nie będę.

No już z kilkanaście razy się zdarzyło- zarówno gdy ja zapraszałam, czy jak ktoś zapraszał mnie.
Ja się mogę zadeklarować znajomym, że przyjdę ale chyba niekoniecznie 3 miesiące wcześniej muszę wiedzieć z kim pójdę.

[smolinosek86]

Napisane przez Doris1981

To byłoby bardzo chamskie. Ta teoretyczna osoba towarzysząca mogła już kupić z myślą o weselu buty, czy sukienkę, a tu nagle "nie, sorry, poznałem kogoś, więc nie idziesz". Wesele nie jest we wrześniu, czy później, ale pod koniec czerwca - zaledwie miesiąc jakby nie było.

Zgadzam się z tym jak najbardziej! Też byłam kiedyś w podobnej sytuacji, tylko to ja zapraszałam osobę towarzyszącą. Pojechałam na wesele z kolegą ze studiów, którego zaprosiłam wcześniej i było bardzo fajnie. Dla mojego ówczesnego chłopaka taka sytuacja była naturalna i nie miał żadnych pretensji z tego powodu.
Ewentualnie możesz wypytać jaką koszulę bierze i krawat i subtelnie wypytać kogo zaprosił jako osobę towarzyszącą. Wtedy pozbędziesz się wątpliwości.

[new woman in town]

Napisane przez mpt

Ale jak: "Nie miałabyś nic przeciwko temu, żebym zamiast Ciebie zabrał poznaną miesiąc temu pannę?"
- "nie, jasne, że nie, w ogóle mi nie jest przykro (a tak naprawdę jest mi przykro jak cholera, ale co mam mu powiedzieć?)";
- "tak, mam coś przeciwko i pójdziesz ze mną, złamasie, mimo że wiem, że nie masz ochoty";
- "spoko, nie ma problemu".

Ja bym jednak wolała dalej mieć dobrą kumpelę, niż zadowolić dziuńkę, która może za tydzień już nie będzie moją panną.

Pytanie jak bardzo poważnie traktuje nową znajomość. Jeśli faktycznie mało zobowiązująco to tak, iść z koleżanką a nie z dziewczyną, której za tydzień może nie być.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez ambrelia

Chyba trochę dziewczyny przesadzacie.

Rozumiem to, że on może nie być pewny gdzie ta znajomość dalej zajdzie, ale nie zaproszenie dziewczyny na wesele z takiego powodu, że obawia się, że musiałby koło niej skakać , bo ona nikogo nie zna, świadczyłoby o nim, że jest burakiem i tyle. Skoro Państwo Młodzi mieszkają daleko, to istnieje szansa, że widują się raz na rok i za rok też by ich nie znała, to by oznaczało, że nie może z nim jechać?

Ja zawsze zapraszam miesiąc przed. 2-3 miesiące przed to trochę za wcześnie, bo przez ten okres wiele się może wydarzyć.

ale oni NIE SĄ w związku.

autorko - nie bądź bluszczem od początku znajomości, bo to po prostu nie przetrwa.

[201803290936]

Napisane przez new woman in town

Ale w tej sytuacji koleżanka nie może zrozumieć a dziewczyna już musi? Wydaje mi się, że osoba, do której coś czujemy, z którą jesteśmy i jej uczucia powinny być na pierwszym miejscu - a nie znajomych.

Ale ona nie jest jego dziewczyną, a znają się od niedawna. Jej zdaniem wszystko prowadzi do związku. Jego zdania nie znamy. Za miesiąc to nadal będzie świeża znajomość - może już nawet będzie po znajomości. Gdyby było między nimi już tak dobrze i blisko, to by go wprost zapytała o to wesele. Najwidoczniej nie jest.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez mpt

Ale jak: "Nie miałabyś nic przeciwko temu, żebym zamiast Ciebie zabrał poznaną miesiąc temu pannę?"
- "nie, jasne, że nie, w ogóle mi nie jest przykro (a tak naprawdę jest mi przykro jak cholera, ale co mam mu powiedzieć?)";
- "tak, mam coś przeciwko i pójdziesz ze mną, złamasie, mimo że wiem, że nie masz ochoty";
- "spoko, nie ma problemu".

Ja bym jednak wolała dalej mieć dobrą kumpelę, niż zadowolić dziuńkę, która może za tydzień już nie będzie moją panną.

zgadzam się. przykładowo załatwia sobie wolne w pracy, poświęcam czas i kasę na zakup odpowiedniej kreacji, a ktoś za moment traktuje mnie per noga. no nie, nie wyobrażam sobie tego. dobrze, że moi znajomi też nie.

[new woman in town]

Napisane przez Doris1981

Ale ona nie jest jego dziewczyną, a znają się od niedawna. Jej zdaniem wszystko prowadzi do związku. Jego zdania nie znamy. Za miesiąc to nadal będzie świeża znajomość - może już nawet będzie po znajomości. Gdyby było między nimi już tak dobrze i blisko, to by go wprost zapytała o to wesele. Najwidoczniej nie jest.

Czyli jak wyżej - jeśli to jest luźna znajomość, to odpuścić.

Tak czy siak bym zapytała faceta z kim idzie na wesele i przestała się zastanawiać.

[kennedy]

Za krotko zeby zapraszac na wesele przyjaciela. Nie zaprosilabym .

[mpt]

Napisane przez new woman in town

Czyli jak wyżej - jeśli to jest luźna znajomość, to odpuścić.

Tak czy siak bym zapytała faceta z kim idzie na wesele i przestała się zastanawiać.

A nawet gdyby przez ten miesiąc wywiązał się szał i nieomal zrękowiny Autorki z delikwentem, to naprawdę tego jednego dnia bez siebie nie wytrzymają? W imię komfortu zaproszonej wcześniej osoby? Czy na weselach jest jakiś obowiązek współżycia pomiędzy gośćmi, którzy przyszli razem? Moim zdaniem impreza jak każda inna.

[Goonita]

Jestem bezpośrednią osobą i na Twoim miejscu zapytałabym się wprost, z kim się wybiera na to wesele. Przecież w pysk Ci za to nie da i będziesz miała jasną sytuację, bez żadnych rozkmiń czy zamierza iść sam czy z towarzyszką

[Dotka90]

Napisane przez mpt

Ale jak: "Nie miałabyś nic przeciwko temu, żebym zamiast Ciebie zabrał poznaną miesiąc temu pannę?"
- "nie, jasne, że nie, w ogóle mi nie jest przykro (a tak naprawdę jest mi przykro jak cholera, ale co mam mu powiedzieć?)";
- "tak, mam coś przeciwko i pójdziesz ze mną, złamasie, mimo że wiem, że nie masz ochoty";
- "spoko, nie ma problemu".

Ja bym jednak wolała dalej mieć dobrą kumpelę, niż zadowolić dziuńkę, która może za tydzień już nie będzie moją panną.

Zgadzam się

No sorry, nie wiemy, czy laska miała kieckę, czy nie, czy miała plany, czy nie.
A jak wydała kasę na kieckę, buty, torebkę, biżu, wzięła wolne w pracy, a przede wszystkim NASTAWIŁA się na wesele, to co, ma jej powiedzieć, że poznał nową dupeczkę i zabiera ją?
No sorry, dla mnie taki facet bylby już skreslony jako kumpel

[201803290936]

Napisane przez mpt

A nawet gdyby przez ten miesiąc wywiązał się szał i nieomal zrękowiny Autorki z delikwentem, to naprawdę tego jednego dnia bez siebie nie wytrzymają? W imię komfortu zaproszonej wcześniej osoby? Czy na weselach jest jakiś obowiązek współżycia pomiędzy gośćmi, którzy przyszli razem? Moim zdaniem impreza jak każda inna.

Dokładnie.