|
|
#1 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 32
|
jestem nieszczęśliwa
Napisałam tu niewiele postów ( nic nie wnoszących do tego), ale musiałam założyć nowe konto- poprzedni login zna mój TŻ.
Pewie wyjdzie długo i nieskładnie, ale liczę, że ktoś przeczyta, może pomoże? 3 lata temu moja niedoszła teściowa zabiła mnie tekstem, że znów przytyłam i jak chcę być ich synową to powinnam coś zrobić z sobą. Wiedziałam, że jestem gruba, ale nie umiałam się jakoś za to zabrać- ogólnie miałam dużo znajomych, nie czułam się gorsza. A prawda była taka: 175 wzrostu, 120 kg. Wzięłam się za siebie i schudłam 35kg. Tylko i wyłącznie dzięki sobie. Odchudzałam się mądrze, bez żadnych katujących diet, restrykcyjnych ćwiczeń. Trochę siłowni, trochę basenu, mniej i zdrowiej jadłam.Ważąc 85kg wyglądałam na dużo mniej- rozmiar 42 przy moim wzroście był ok, duże wcięcie w talii, wszyscy wokół sypali komplementy, ja sama czułam się świetnie, kupowałam mnóstwo ubrań. Poźniej rozstałam się z facetem, przeprowadziłam się do znajomych, zaczęłam imprezować i poznałam obecnego TŻ. Przytyłam 15kg. Dobiłam setki. Płakałam jak bóbr, nad samą sobą. Miałam ogromny żal do siebie, że zniszczyłam to, co SAMA osiągnęłam. Powoli doszłam do wagi 95kg i tak jest do dziś. Nie umiem się już sama zmotywować do odchudzania. Wcześniej uwielbiałam zdrowe jedzenie, ćwiczenia, teraz mój "zapał' mija po 2 dniach. Czuję się fatalnie.. Mieszkam z chłopakiem, który jest chudy jak szczypior, uwielbia moją polską kuchnie, je nocami, a ja...często z nim. I teraz do sedna.... czuję, że mniej mu się podobam. Gdy się poznaliśmy, ważyłam jakieś 87kg, grubsza, ale nic mi się "nie trzęsło", teraz jest inaczej. Gdy wtedy czasem mu rzuciłam, że jestem gruba, czy coś takiego, to szczerze się śmiał, żebym nawet tak nie żartowała, a dziś... Na moją odpowiedź do jakiegoś tematu " kiedyś to ja byłam młoda, piękna i chuda", on odpowiedział " nadal jesteś młoda i piękna". Gdy teraz czasem przymarudzę, że jestem gruba, on już nie zaprzecza jak kiedyś...milczy. Mieszkamy razem i widział mnie już w każdej odsłonie, a teraz....zaczynam odczuwać przed nim wstyd. Zaczynam czuć zażenowanie w łóżku, co wcześniej nie miało miejsca.. Wcześniej, te 7-8kg temu, często mieliśmy takie noce, że robił mi masaże całego ciała z oliwką itp..teraz jest to rzadko ( ale może to być spowodowane tym, że wtedy się poznawaliśmy, była wielka fascynacja sobą itd, a dziś mamy już siebie na codzień- mieszkamy razem itd). Nie umiem odnaleźć w sobie tej motywacji, którą miałam kiedyś. Nie umiem zyć zdrowo i czuć się świetnie sama ze sobą. Znów z pewnej siebie babki staję się zakompleksioną grubaską. Mówi się, że w szczęśliwych związkach kobiety tyją. Coś w tym jest, z tym, że ja już nie jestem szczęśliwa, bo szczęście przysłania mi mój tłuszcz. Te lato z jednej str było fajne- dużo wypadów, wspaniały TŻ przy boku, ale co z tego, jak nie mogłam poplażować, jak czułam wstyd, że koleżanki chude a ja wieloryb... Wiem, że sama jestem panią swego losu i to ode mnie zalezy , czy coś z tym zrobię. Chcę zrobić, ale jak?? |
|
|
|
|
#2 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 16 731
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Już czuję wysyp postów z podejściem "Ale przecież na pewno wyglądasz cudownie! A jak Twojego TŻ nie podnieca takie ciało, to rzuć buraka!". No ale nieważne.
Masz dokładnie tyle samo wzrostu, co ja, przy nim tak naprawdę nawet 85 kilo to sporo, a sto, czy więcej, już w ogóle. Jeżeli sama nie potrafisz odnaleźć motywacji, nikt nie zrobi tego za Ciebie, taka smutna prawda. Nikt za Ciebie nie będzie ćwiczył, ani nie będzie się zdrowo odżywiał, to Ty sama musisz, mówiąc kolokwialnie, spiąć poślady i pilnować tego, w jaki sposób się odżywiasz. Twój TŻ, czy rodzina, przyjaciele, mogą Cię wspierać, ale na pewno nie zrobią tego za Ciebie i jak będziesz obżerała się w środku nocy, to zrobisz jeszcze większą krzywdę tylko sobie. Czy uprawiasz jakiś sport? Jeśli nie, byłoby dobrą opcją zacząć, jeżeli nie masz czasu na np. bieganie, czy rower, polecam ćwiczenia w domu, czy to hula-hop, czy rowerek stacjonarny, Chodakowska (moim zdaniem przereklamowana, ale dużo osób chwali), czy jakiekolwiek inne ćwiczenia, które możesz znaleźć na YouTube, zestawy z Mel B, czy Tiffany Rothe mają do piętnastu minut, zastanów się, ile czasu codziennie (czy też np. trzy razy w tygodniu), możesz na to poświęcić i złóż sobie po prostu odpowiedni czasowo zestaw. Ja prawie od roku ćwiczę w taki sposób, to pozwala pozostać w formie, poza tym jest bardzo wygodne, bez wychodzenia z domu, za darmo i zajmuje mało czasu. Ćwiczenia to jedno, ale przede wszystkim powinnaś zająć się dietą - polska kuchnia ma niestety to do siebie, że jest ciężka, tłusta i kaloryczna. Nie mówię o kompletnym przerzuceniu się na same sałatki, ale przede wszystkim należałoby ograniczyć spożycie ziemniaków, makaron zmienić na ciemny, jeść więcej kaszy, ryżu, ograniczyć, lub zupełnie usunąć ze swojej diety panierowane mięso, zamiast tego jeść mięso duszone, gotowane, ewentualnie grillowane. Zamiast schabowego, wcinać drób - kurczaka, indyka, do tego rybki. Oczywiście o takich sprawach jak ograniczenie spożycia piwa, słodyczy itd. to nawet nie mówię. Jeżeli jecie mało zieleninki, można wprowadzić jej więcej, w jakiejkolwiek formie, czy to gotowanej, czy surowej, czy w sałatce, jak już Ci pasuje. Oprócz tego zmiana pieczywa na ciemne. Twoim wielkim, ale to wielkim błędem jest jedzenie w nocy. Kolacja powinna być jedzona najpóźniej o 21, albo nawet i wcześniej. Wszelakie podjadanie między posiłkami również przekłada się na dodatkowy tłuszczyk. Ile razy w ciągu dnia jesz? Najlepiej rozłożyć sobie posiłki na pięć mniejszych, zamiast trzy duże. Kurczę, trudno mi tu trochę coś poradzić, nie znając dokładniej Twoich nawyków żywieniowych, gdybyś mogła przybliżyć tą sprawę w różnych aspektach, będę wdzięczna. Niemniej, naprawdę, nie smuć się Sytuacja jest spokojnie do uratowania, przy odrobinie dobrej woli i pracy, za nie tak wcale długi czas będziesz się z tego śmiać.
Edytowane przez daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e Czas edycji: 2013-09-09 o 23:08 |
|
|
|
|
#3 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 5 930
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Dieta przez całe życie jedynie to utrzyma Cię przy szczupłej sylwetce. Dieta to nie tylko podczas zrzucania kg ale również (przedewszystkim) po! Wracając do starych nawyków wrócimy do stanu przed diety.
Znajdź jakiś sport co Cię inspiruje. Może taniec? Zumba jest ostatnio baaaardzo popularna. Twój facet może nie reaguje już na Twoje marudzenie bo ileż można. Chcesz odniego usłyszeć "Nie kochanie wyglądasz super" dlatego tyle o tym gadasz. Moja rada. Udaj się do dietetyka, który inwidualnie ułoży Ci diete. To chyba najlepszy sposób. Słuchaj się poleceń i nigdy nie zbaczaj z ścieżki. Powodzenia! |
|
|
|
|
#4 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 2 200
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
wiesz, mysle ze problem jest troche w Twojej glowie bo 7-8kg to nie jest chyba jakas mega roznica-zwlaszcza,ze bez urazy ale juz masz spora nadwage(otylosc wrecz) i watpie zeby az tak dalo sie odczuc to kilka kg-mialam kiedys gruba kolezanka, ktora caly czas eczala o swoja wage bo chciala byc pocieszana-na poczatku mowilam jej to co chciala uslyszec czyli zeby sie nie przejmowala itp ale po pewnym czasie zaczelo mnie to mezczyc i milczalam-mysle,ze twoj tz moze miec tak samo
btw to jak wygladasz zalezy od Ciebie-tylko i wylacznie, sama musisz znalezc ta motywacje-a mysle,ze skoro juz Ci sie udalo tyle schudnac to jednak silna wole masz dolujac sie i poddajac tylko wpadasz w krag kompelksow, ktory na pewno zniszczy Ci zwiazek
|
|
|
|
|
#5 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 32
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;42721698]Już czuję wysyp postów z podejściem "Ale przecież na pewno wyglądasz cudownie! A jak Twojego TŻ nie podnieca takie ciało, to rzuć buraka!". No ale nieważne.
Masz dokładnie tyle samo wzrostu, co ja, przy nim tak naprawdę nawet 85 kilo to sporo, a sto, czy więcej, już w ogóle. Jeżeli sama nie potrafisz odnaleźć motywacji, nikt nie zrobi tego za Ciebie, taka smutna prawda. Nikt za Ciebie nie będzie ćwiczył, ani nie będzie się zdrowo odżywiał, to Ty sama musisz, mówiąc kolokwialnie, spiąć poślady i pilnować tego, w jaki sposób się odżywiasz. Twój TŻ, czy rodzina, przyjaciele, mogą Cię wspierać, ale na pewno nie zrobią tego za Ciebie i jak będziesz obżerała się w środku nocy, to zrobisz jeszcze większą krzywdę tylko sobie. Czy uprawiasz jakiś sport? Jeśli nie, byłoby dobrą opcją zacząć, jeżeli nie masz czasu na np. bieganie, czy rower, polecam ćwiczenia w domu, czy to hula-hop, czy rowerek stacjonarny, Chodakowska (moim zdaniem przereklamowana, ale dużo osób chwali), czy jakiekolwiek inne ćwiczenia, które możesz znaleźć na YouTube, zestawy z Mel B, czy Tiffany Rothe mają do piętnastu minut, zastanów się, ile czasu codziennie (czy też np. trzy razy w tygodniu), możesz na to poświęcić i złóż sobie po prostu odpowiedni czasowo zestaw. Ja prawie od roku ćwiczę w taki sposób, to pozwala pozostać w formie, poza tym jest bardzo wygodne, bez wychodzenia z domu, za darmo i zajmuje mało czasu. Ćwiczenia to jedno, ale przede wszystkim powinnaś zająć się dietą - polska kuchnia ma niestety to do siebie, że jest ciężka, tłusta i kaloryczna. Nie mówię o kompletnym przerzuceniu się na same sałatki, ale przede wszystkim należałoby ograniczyć spożycie ziemniaków, makaron zmienić na ciemny, jeść więcej kaszy, ryżu, ograniczyć, lub zupełnie usunąć ze swojej diety panierowane mięso, zamiast tego jeść mięso duszone, gotowane, ewentualnie grillowane. Zamiast schabowego, wcinać drób - kurczaka, indyka, do tego rybki. Oczywiście o takich sprawach jak ograniczenie spożycia piwa, słodyczy itd. to nawet nie mówię. Jeżeli jecie mało zieleninki, można wprowadzić jej więcej, w jakiejkolwiek formie, czy to gotowanej, czy surowej, czy w sałatce, jak już Ci pasuje. Oprócz tego zmiana pieczywa na ciemne. Twoim wielkim, ale to wielkim błędem jest jedzenie w nocy. Kolacja powinna być jedzona najpóźniej o 21, albo nawet i wcześniej. Wszelakie podjadanie między posiłkami również przekłada się na dodatkowy tłuszczyk. Ile razy w ciągu dnia jesz? Najlepiej rozłożyć sobie posiłki na pięć mniejszych, zamiast trzy duże. Kurczę, trudno mi tu trochę coś poradzić, nie znając dokładniej Twoich nawyków żywieniowych, gdybyś mogła przybliżyć tą sprawę w różnych aspektach, będę wdzięczna. Niemniej, naprawdę, nie smuć się Sytuacja jest spokojnie do uratowania, przy odrobinie dobrej woli i pracy, za nie tak wcale długi czas będziesz się z tego śmiać.[/QUOTE]Dziękuję za odpowiedź. Cieszę się, że ktokolwiek zechciał cokolwiek napisać. Sęk w tym, że ja to wszystko wiem.. Przez ten czas, gdy schudłam te 35 kg nabyłam ogromną wiedzę o zdrowym żywieniu, ćwiczeniu itd. Swego czasu, z resztą i dziś mogłabym wykłady z tego prowadzić. Ale to teoria, nie umiem wprowadzić tego teraz w życie... |
|
|
|
|
#6 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 16 731
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Dietetyk to bardzo dobra opcja. W jakieś diety typu South Beach, czy nie daj borze szumiący, Dukan, się nie baw. Są mocno skomplikowane i ograniczające, łatwo wrócić do starej wagi, a przy okazji zniszczyć sobie organizm.
---------- Dopisano o 23:18 ---------- Poprzedni post napisano o 23:16 ---------- Cytat:
|
|
|
|
|
|
#7 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 4 765
|
Odp: jestem nieszczęśliwa
I co my Ci mamy doradzić? Waga od tak sobie w górę nie poszła. Zawsze najlepiej marudzić, że jest się nieszczęśliwym zamiast ruszyć dupsko i walczyć z otyłością. Powodzenia, na pewno utoniesz w komplementach od faceta przy takim podejściu.
Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
|
|
|
|
|
#8 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 1 217
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Nie wiem czy ktos napisal lub napisze tu, ze jesli nie podobasz sie swojemu chlopakowi taka, jaka jestes, to powinnas znalezc sobie innego, ktory pokocha cie cala, ale bylaby to kolejna bzdura. Nie wiem ile jestes w zwiazku, ale mniejsza z tym. Kazdy ma inny gust, same wszystkie uwazamy, ze kocha sie za wnetrzena, a nie za to jak wygladamy, wiec wzdura i hipokryzja by bylo takie gadanie. Jesli jestes gruba, to czemu mialby mowic, ze jest inaczej? Nie obrazajac nikogo. Moze mu sie to nie podoba, ale skoro z toba jest to znaczy, ze mu to nie przeszkadza, a to chyba dobrze, prawda? Co do odchudzania. Jak znalazlam pyszne rzeczy dietetyczne, jak odnalazlam zloty srodek i nie laze glodna, robie zamienniki przez co smak jest praktycznie taki sam to nie odchudzam sie a zyje zdrowo przy okazji jem to co lubie i chudne. Oczywiscie ograniczylam slodycze do minimum i zamienilam wszystkie napoje na wode gazowana i niegazowana poniewaz niegazowana pije tylko dlatego bo musze :P Cwicze 3-6 razy w tyg i czuje sie z tym dobrze. Najwazniejsze to czuc sie sama ze soba dobrze, jesli tak nie jest to problem tkwi w tobie. A jesli kiedykolwiek parner zarzuci ci, da ci do zrozumienia ze nie jestes atrakcyjna to albo zmien partnera albo zastanow sie czy ty sie czujesz ze soba dobrze i czy mowi to dla ciebie czy dla siebie.
__________________
W życiu nie ma powrotów, czas przecież nigdy nie zawraca... |
|
|
|
|
#9 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 5 930
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Dokładnie dlaczego teraz Ci się nie chce? Przypuszczam, że przedewszystkim lubisz smak swoich ulubionych potraw a niestety sałatka to nie jest. Już raz to zrobiłaś więc zrobisz i drugi raz.
Ja uważam, że człowiek czasami musi zjejść jakiegoś kebaba, jakąś pizze, batona jedynie nie można przesadzać. Jak raz na miesiąc coś takiego się zje to chyba nic poważnego się nie stanie. |
|
|
|
|
#10 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 5 276
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Autorko,
nie jest prawdą, że jest związek między szczęśliwym związkiem a tyciem. Prawdą jest natomiast, że ludzie mają tendencję do tłumaczenia swoich słabości różnymi okolicznościami, szczęściem, nieszczęściem, samotnością, tym, że wszyscy to robią albo nikt tego nie robi. Czytając to co napisałaś nie mogłam pozbyć się wrażenia, że nie jesteś do końca zdecydowana czy waga jest Twoim problemem czy nie. Twoim, nie problemem Twojego Mężczyzny albo Twojego związku. To naturalne że zabiegasz o akceptację Partnera i w Jego oczach (i słowach) szukasz potwierdzenia swojej atrakcyjności jednak to do Ciebie nie do Twojego Partnera należy ostateczna decyzja ile będziesz ważyła. W praktyce przekłada się ona na decyzję o diecie, aktywności fizycznej, postanowieniu niepodjadania w nocy, i podobnych. Podpytując Partnera, podpuszczając Go, grając z Nim w grę "czy jestem już gruba, czy mnie jeszcze akceptujesz" siebie i Jego skazujesz na dyskomfort, Ty żyjesz w nieustannej niepewności On zaś może czuć się osaczony albo obawiać się sprawić Ci przykrość. Jeśli czujesz, że ważysz za dużo jeśli niekomfortowo czujesz się w swoim ciele podejmij decyzję i zrób coś z tym. Jeśli uważasz że wszystko jest ok, zostaw wszystko jak jest. Ale nie przerzucaj decyzji na kogoś innego, nawet Ci najbliższego bo może się to skończyć tak jak sytuacja z Twoją niedoszłą teściową. Terapie szokowe czasami są skuteczne rzadko jednak bywają przyjemne. Czytając Cię miałam też wrażenie, że wstydzisz się. Nawet zmieniłaś nick by nie "rozpoznał" Cię Twój mężczyzna. Dlaczego? Czujesz się gorsza bo ważysz więcej niż kiedyś, czujesz się winna bo, jak piszesz, zmarnowałaś to co osiągnęłaś. Bezpieczeństwo emocjonalne i satysfakcjonujący związek rozluźniły Twoją dyscyplinę trzymania wagi. Jestem przekonana, że jeśli zechcesz ją odzyskać zrobisz to. Bo przecież świetnie wiesz jak, już raz to zrobiłaś ze świetnymi wynikami. Schudłaś. Jesteś ekspertką w traceniu wagi, to nie byle co. Możesz to powtórzyć jeśli tylko znów zachcesz. A potem zostanie tylko utrzymać to co wypracujesz.
__________________
Jedynie skóra rozlicza zapach... |
|
|
|
|
#11 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 47 526
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Wątpię że to kwestia kilogramów - przy wadze rzędu 90 kg 7 kg w te czy wewte to żadna tragedia, wydaje mi się że problem leży gdzieś indziej.
|
|
|
|
|
#12 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 165
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
potrzeba Ci motywacji każdego dnia. Śledź profil np Ewy Chodakowskiej (wiem ze nie każdy ją lubi, często kogoś drażni że tyle jej w necie) ale naprawdę jest motywująca, i każdego dnia wrzuca coś co podnosi samopoczucie. Codziennie rozpoczynaj dzień od 5-10minut zajrzenia na motywujący cię blog ze zdjęciami, przepisami na zdrowe jedzenie, poradami dotyczącymi komponowania potraw,przekąsek... to tak gwoli motywowania samej siebie.
A tak pozatym małymi kroczkami rób każdego dnia coś dla siebie- pij więcej wody, skup się na ograniczaniu jedzenia nocą, zaopatrz się na takie okazje w jabłko.. kiedyś już dałaś radę jak sie zawziełaś, mozesz i dziś
|
|
|
|
|
#13 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 710
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Nie oszukujmy sie: jak na kobiete wazysz bardzo duzo. Wyglad zewnetrzny i to jak potrafimy o niego zadbac w duzej mierze mowi tez o nas samych i o naszym podejsciu do siebie. Niestety - ludzie nas odbieraja tak samo jak my samych siebie traktujemy. A Ty traktujesz siebie zle. Bo to juz nie chodzi o Twoj wyglad, ale rowniez o zdrowie - z taka waga predzej czy pozniej bedziesz miec problemy zdrowotne. I zdaje sobie sprawe z tego, ze musi Ci byc ciezko, dlatego uwazam, ze powinnas skorzystac z pomocy dietetyka (to tez czesto psycholog w jednym) - kogos kto sie zna na rzeczy i kto tak Ci diete ustali i zmotywuje, ze glodna nie bedziesz, a waga bedzie leciala w dol. Mloda jestes, nalegam, zebys o siebie zadbala. Juz nawet dla samej siebie.
Edytowane przez eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 Czas edycji: 2013-09-09 o 23:39 |
|
|
|
|
#14 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 34
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Jest naprawdę dużo wątków na ten temat, nie jesteś jedyna z problemem braku motywacji
![]() - ćwiczenia. Jednym z rozwiązań może być zapisanie się na jakieś ćwiczenia. Może stałe pory i ćwiczenie w grupie z innymi albo też fakt, że płacisz za to będzie dla Ciebie mobilizujące? Innym rozwiązaniem, może być poproszenie Twojego TŻ albo bliskiej koleżanki żeby zapisał się z Tobą na jakiś np. basen. Kupujesz karnet albo na wyznaczone godziny, albo sama je sobie ustalasz. Wyszukujesz filmiki na internecie i wyznaczasz pory, o których do nich zaglądasz. Bardzo przyspieszą cały proces chudnięcia ![]() - żywienie. Tutaj rozwiązań jest bardzo dużo. Możesz spróbować od niezmieniania sposobu żywienia, ale skupić się tylko na tym, żeby jeść mniejsze porcje. Możesz spróbować najpierw eliminować kolejne produkty - np. zaczynasz od niejedzenia chleba, czekolady czy czegoś. Odradzam od razu wykluczania całej grupy żywieniowej, bo może Ci być ciężko, chociaż są tacy, co dają radę:P Możesz sobie wyznaczyć jakiś jeden posiłek/dzień w tygodniu, kiedy jesz to, co chcesz. Możesz zacząć od jedzenia o stałych porach. Możesz po prostu przestać smażyć, albo zamienić jeden posiłek w ciągu dnia, np. kolację na jedzenie samych warzyw albo owoców. Możesz skupić się na słuchaniu swojego organizmu i jeść tylko wtedy, kiedy poczujesz głód i rzuć baaaardzo wolno... Niektórym pomaga woda pita ileś czasu przed jedzeniem. Możesz spróbować iść do dietetyka, jeśli sama nie czujesz się na siłach. Odchudzałaś się już kiedyś, więc pewnie wiesz, że jest masa możliwości. Piszesz, że Twój chłopak uwielbia Twoją polską kuchnię - z czego wnioskuję, że dobrze gotujesz. Można gotować zdrowo i smacznie, dla Ciebie jako dobrej kucharki może to być ciekawym rozwiązaniem na rozwijanie kreatywności ![]() Na pewno musisz zrezygnować z jedzenia w nocy. Spróbuj gotując nie podjadać. - myślenie. Nie wiem dokładnie jak wygląda Twój problem, ale może problem leży w Twoim myśleniu? Może to nadmiar stresu albo może nie umiesz nie jeść kiedy inni jedzą, może nie umiesz lub nie chcesz albo głupio Ci odmawiać kiedy ktoś Cię częstuje. Możesz się udać do jakiegoś psychologa jeśli uważasz, że Twój problem leży gdzieś "w środku" i wraz z nim (i odpowiednią dietą i ćwiczeniami ![]() Jeśli chodzi o sprawę z TŻ... Wiadomo, że jeśli on widzi, że jesteś mniej szczęśliwa i mniej się cieszysz, od razu to odczuje. Może też przytłacza go to, że ciągle tylko mu powtarzasz, że "jestem gruba" i nic nie robisz, albo widzi, że on już przestaje być powodem Twojej ciągłej radości i że źle się ze sobą czujesz. Na pewno nie jest mu lekko. Dlatego proponuję przede wszystkim pogadać z TŻ, porozmawiać z nim o jego pomocy w Twojej pracy nad sobą. Oczywiście, nie możesz polegać tylko na jego motywacji, ale może np. wspólnie zmienicie swój sposób żywienia na zdrowszy? Może będzie Cię zachęcał w tych "gorszych" chwilach? Kilka moich wskazówek co do motywacji :P - skup się na celu, przypominaj sobie jak będziesz się dobrze czuła z tym, że lepiej wyglądasz; wyobraź sobie jak do niego dążysz i... rób to ![]() - przede wszystkim plan. To jest to, od czego powinnaś zacząć. Wyznacz konkrety - co chcesz osiągnąć. Wypisz wszystkie rzeczy, które chcesz zmienić. Nie zaczynaj od razu wszystkiego - dużo ćwiczę, mało jem, a i tak prawie nic. Szybko stracisz całą motywację, będziesz się tym męczyć, a chodzi przecież o wyrobienie sobie trwałych nawyków, żeby nie przechodzić znów całej tej "walki", prawda? - spróbuj "eliminować" niesprzyjające czynniki z otoczenia - najpierw zastanów się co przeszkadza Ci (wszędzie) w osiągnięciu wymarzonej wagi (wszędzie - tzn. w Twoim środowisku, w trybie życia, w pracy, w domu, w ludziach, nawet przekonaniach, a przede wszystkim sposobie myślenia), a potem spróbuj konsekwentnie się ich pozbywać, np. jeśli masz tendencję do podjadania w pracy słodyczy, bo nie masz czasu gdzieś wyskoczyć zrobić coś normalnego - zamieniasz to na robienie sobie dzień wcześniej sałatki/zdrowych przekąsek i kiedy dopada Cię głód to takie sięgasz, oczywiście to był tylko przykład;p potem, w trakcie pracy nad sobą, wracaj do analizowania tego wszystkiego jeszcze raz będziesz mogła zobaczyć jakie zrobiłaś postępy.- jeśli masz problem ze znalezieniem problemu w tym co robisz, umyka Ci dlaczego jest "tak, a nie inaczej" spróbuj zapisywać sobie przez powiedzmy 5 dni/tydzień - co jadłaś, gdzie, ile i dlaczego - potem możesz usiąść sobie np. w weekend i na spokojnie przeanalizować to - gdzie jesz za dużo, gdzie jesz niepotrzebnie, czego nie zrobiłaś, a co zrobiłaś. Jestem ciekawa, co kiedyś spowodowało, że schudłaś te 35kg? Może spróbuj sobie to przypomnieć? No i najważniejsze - nie spoczywaj na laurach. To, że schudniesz, nie znaczy, że nie może się to znów zmienić, ważne, by nie wracać do starych, "złych" nawyków. Jak to powiedział ktoś kiedyś bardzo mądry: "Jeśli myślisz, że możesz coś zrobić, lub jeśli myślisz, że nie możesz, w obu przypadkach masz rację", więc myśl, że możesz i dasz radę. Ufff, się rozpisałam ![]() Żeby iść trzeba stawić pierwszy krok! Trzymam kciuki Edytowane przez zimnowa Czas edycji: 2013-09-09 o 23:56 |
|
|
|
|
#15 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: Oslo/Sopot
Wiadomości: 2 949
|
jestem nieszczęśliwa
Jedyne co mozesz zrobic to wziac sie za siebie i zaczac cwiczyc oraz zdrowo sie odzywiac. Po prostu zmus sie do tego, zeby codziennie cwiczyc, jest teraz tyle cwiczen na YT wiec z tym ne ma problemu. I codzienne spacery, przy tym mozna naprawde ladnie schudnac. Nie jedz po nocy, i moze przerzuc sie na inna kuchnie, ja polecam azjatycka, jest zdrowa i malo kaloryczna, ale nie wiem czy lubisz. Nie wiem co jeszcze Ci poradzic, tak jak dziewczyny mowia, wizyta u dietetyka moze byc dobrym pomyslem. Moze zapisz sie na silownie, moze Twoj tz albo ktos inny zapisze sie z Toba jesli sama nie chcesz? Powodzenia
![]() Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
![]() ![]() Moj blog _________________________ ___ ZAPUSZCZAM WLOSY pije pokrzywe-12.08.2012 lotion seboradin-25.08.2012 drozdze w tabletkach-28.08.2012 Cel I - do ramion ![]() cwicze: 6.01.2013
|
|
|
|
|
#16 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 1 217
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Cytat:
__________________
W życiu nie ma powrotów, czas przecież nigdy nie zawraca... |
|
|
|
|
|
#17 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 34
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Bardziej chodziło mi o wypunktowanie, że konkretnie te 3 rzeczy są najistotniejsze i że muszą ulec zmianie - oczywiście przyznaję rację, myślenie jest sprawą pierwszorzędną. Słuszna uwaga
|
|
|
|
|
#18 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 710
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Plus, przebadaj sie pod katem chorob, ktore moga wywolywac otylosc, bo mozliwe, ze to tutaj lezy pies pogrzebany.
|
|
|
|
|
#19 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 1 217
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;42722403]Plus, przebadaj sie pod katem chorob, ktore moga wywolywac otylosc, bo mozliwe, ze to tutaj lezy pies pogrzebany.[/QUOTE]
nie robmy sobie wszystkie nadziei :P Jak schudla, to raczej nie. Kobiera bez nic nie robie, siedzenia spala 1500kcal. Podobno pol kajzerki ma juz 200 kcal, no to sobie obliczmy
__________________
W życiu nie ma powrotów, czas przecież nigdy nie zawraca... |
|
|
|
|
#20 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 813
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Cytat:
![]() Czytałam gdzieś taką radę, że najrozsądniej zaczynać dietę gdy psychicznie czujesz się silna, a nie jako akt desperacji. Wtedy jest szansa na powodzenie. A może dołącz do jakiejś grupy wsparcia, chociażby tutaj..jest wiele takich wątków gdzie dziewczyny motywują się, dzielą trudnościami i kolejnymi sukcesami.. Edytowane przez laisla Czas edycji: 2013-09-10 o 00:21 |
|
|
|
|
|
#21 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 1 217
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Cytat:
__________________
W życiu nie ma powrotów, czas przecież nigdy nie zawraca... |
|
|
|
|
|
#22 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 813
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
|
|
|
|
|
#23 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 638
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Cytat:
), a właściwie jestem już w trakcie zmian Nie wiem jak u innych ale u mnie motywacją ogromną jest ładna, czysta buzia, którą widzę oczami wyobraźni Patrzę na aktorki z idealnie gładkimi buźkami (wiem, że make up i photoshop też tam jest ale nie ważne ) i myślę sobie: "kurcze, kiedy mam być gładka, piękna i powabna jeśli nie teraz?!"Dlatego dieta + ćwiczenia + odpowiednia pielęgnacja to mus. Myślę, że to trzeba robić zawsze dla siebie. Inne czynniki mogą się zmieniać ale zawsze powinnyśmy mieć na względzie nasze dobro. Zdrowsza dieta to mniej chorób w przyszłości! To ładna sylwetka, zdrowsze włosy, paznokcie itd. Po prostu warto się zmobilizować ![]() I nie trzeba wcale rezygnować całkiem z ulubionych potraw. W przypadku problemów z trądzikiem to jest gorzej, bo ja jak zjem paczkę chipsów nawet raz na miesiąc to... wysypuje mnie, a później przez kilka tygodni zmagam się z tym okropieństwem ![]() Ale jak chodzi o odchudzanie się, to swoje ulubione potrawy można traktować jak nagrodę. Np uda mi się przez miesiąc zdrowiej odżywiać, to pójdę sobie po tym w któryś dzień na pizzę/kebaba/inną kaloryczną ale pyszną rzecz Byle tylko nie jeść tego za często.Poza tym w niskokalorycznych potrawach też można odnaleźć swoje przysmaki . Ugotowany, bez żadnych dodatków jest lekki i nie tuczy
__________________
Alles met mate...maar bier met vaten! |
|
|
|
|
|
#24 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 908
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
A ja Cię, Autorko rozumiem. To znaczy nie rozumiem, ale sama siebie też pojąć nie mogę. Już wyjaśniam.
Odchudzam się od zawsze. Teoria? Obcykana. Praktyka? W sumie też. Bo potrafię pilnować diety (w moim przypadku zresztą to obowiązkowe - cukrzyca). Jak ćwiczę, to ćwiczę rzetelnie, bez wymówek. Mam hantle, sztangę, ławeczkę, komp zapchany filmami z treningami. Używam! Biegam, ćwiczę i mam z tego radochę. A jak efekty zaczynają być widoczne... Odpuszczam. Zawsze Tak jakby jakaś cząstka mnie chciała być gruba. Chore, wiem. Ale mam wrażenie, że dopóki nie poukładam sobie wszystkiego w głowie - nie ruszę z miejsca. Może Ty też tego potrzebujesz? Takich przemyśleń bez znieczulenia? Dokopania się do tego, co Cię boli, czego się boisz? Ponoć odchudzanie zaczyna się w głowie. Ja myślę, że wszystkie zmiany się od głowy muszą zacząć .
|
|
|
|
|
#25 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Kozi Gród
Wiadomości: 1 623
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Przesadzasz chyba trochę. Nieszczęśliwa bo nie chce ci się ruszyc tyłka? Nieszczęśliwa bo leniwa
|
|
|
|
|
#26 | |
|
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 057
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Cytat:
autorko, przede wszystkim motywacja musi być w tobie. po drugie - dołącz do jakiejś grupy na podforum dietetyka. dziewczyny potrafią niesamowicie zmotywować. sama też będę się zmagać ze zbędnymi kilogramami...eh.
__________________
-27,9 kg |
|
|
|
|
|
#27 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 305
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Może chciałabyś schudnąć łatwo i bez wysiłku,a po diecie wrócić do starych nawyków, ale to jest zawsze skazane na porażkę.
Odchudzanie wymaga silnej woli, odmawiania sobie różnych rzeczy, wysiłku fizycznego, zmęczenia...Nawyki żywieniowe trzeba zmienić już na całe życie, a nie tylko na czas diety. Komórki tłuszczowe raz utworzone nie znikną już nigdy, organizm zawsze będzie dążył, żeby je napełnić, dlatego trzeba już zawsze trzymać dyscyplinę. Jeśli chcesz schudnąć, to lepiej nie traktuj jedzenia jako przyjemności, a tylko jako potrzebę fizjologiczną, bez dorabiania do tego jakiejś otoczki i ideologii. Masz sporą wiedzę o odżywianiu, ćwiczeniach, więc sama wiesz najlepiej od jakich małych zmian możesz zacząć, np. od ograniczenia syropu GF albo produktów z wysokim IG (np. ziemniaki, białe pieczywo). Generalnie, to ludzie nie mają motywacji do różnych rzeczy, więc co tu można poradzić. Może zmusi Cię do zmiany dopiero zimny prysznic (np.informacja o chorobie) albo nie osiągnęłaś jeszcze "dna", punktu, gdzie oprócz narzekania wstaniesz i podejmiesz działania.
__________________
|
|
|
|
|
#28 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 3 626
|
Dot.: Odp: jestem nieszczęśliwa
prawda jest taka,że dieta,czy ruch musi być stosowana do końca życia.nie można odchudzac się przez pół roku i wrócić do starych nawyków.
jesteś niewolnikiem odchudzania (zdrowej diety i ruchu) i albo to zaakceptujesz,albo się poddasz i siądziesz na kanapę.
__________________
Twierdzisz,że to co mówię jest chamskie?
Ciesz się,że nie słyszysz co myślę ![]() *** Opowiadając obcym ludziom o swoich problemie ,musisz liczyc sie z tym,że 20% ma gdzieś twój problem,a 80 % cieszy się z twojego kłopotu. *** Jestem jak dziki Mustang. Jesli mnie oswoisz ,na zawsze będę Twoja. |
|
|
|
|
#29 |
|
Naczelna Nastolatka
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 778
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
ja ciebie autorko rozumiem aż za dobrze. Przytyłam 20 kg i nie mogę się zebrać żeby to zgubić. Wiedzę o żywieniu dobrym mam obcykaną, wiem, że powinnam się ruszać. I tkwię w miejscu z wagą. Chodziłam na aerobik, basen, rowerki, biegałam. Niestety, za każdym razem zmuszałam się do ruchu, żadna forma nie spodobała mi się na tyle żebym z ochotą i satysfakcją biegła na trening. Mam gigantyczny problem z motywacją, którego nie umiem przeskoczyć
__________________
Małgorzata i spółka. Matka natura to suka. |
|
|
|
|
#30 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 266
|
Dot.: jestem nieszczęśliwa
Weź się za siebie i schudnij. Sama z siebie waga Ci nie spadnie. Nie będziesz mogła jeść tyle co Twój tż, ale trudno. Trzeba mieć jakieś wyrzeczenia, jak się do czegoś dąży. Jakbyś była bardziej zdeterminowana to mogłabyś zejść z wagą i do 70kg, tylko przyznaj, że Ci się po prostu nie chce. Lepiej jeść te wszytskie dobre rzeczy a póżniej płakać, że Tż przy wadze 100kg nie mówi Ci już, że jesteś chuda. Ja przy takim samym wzroście waże o połowę mniej i wcale szczypiorkiem nie jestem. Tż się nawet ze mnie czasem podśmiewa, że mam grubsze uda od niego. Także Twoje 100kg to wg. mnie za dużo i bardzo niezdrowo. Dziewczyno zrób coś dla siebie samej.
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 06:21.





Sytuacja jest spokojnie do uratowania, przy odrobinie dobrej woli i pracy, za nie tak wcale długi czas będziesz się z tego śmiać.












), a właściwie jestem już w trakcie zmian 
