Kto przesadza? Ja czy on?! - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2013-10-03, 23:43   #1
Latiha
Zakorzenienie
 
Avatar Latiha
 
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 3 740

Kto przesadza? Ja czy on?!


Dziewczyny. Potrzebuję racjonalnego spojrzenia na moją obecną sytuację.
Studiuję arabistykę i w związku z tym wakacje spędziłam w Egipcie gdzie odrabiałam obowiązkowy staż w pewnym centrum językowym. W związku z tym potrzebowałam pokoju do wynajęcia. I po pewnych perypetiach trafiłam do mieszkania pana X. Na początku miałam być tak tylko 3 dni, bo kiedy jeszcze nie mogłam się zdecydować, on obiecał pokój pewnemu chłopakowi, ale potem mieliśmy "coś wymyślić". I tak wymyśliliśmy, że po 3 dniach przeniósł kanapę do swojego pokoju i go dzieliliśmy, oczywiście zrobił to bo bardzo mu się spodobałam, co widziałam po jego zachowaniu. Pan X jest pół Egipcjaninem pół Amerykaninem, wychowany większą cześć życia w Stanach, teraz żyje i pracuje na dobrej pozycji w Egipcie, nie wyznaje żadnej religii, biegłe mówi w 2 językach. Z wyglądu bardziej amerykański niż arabski, jasna skóra, włosy zgolone na łyso. Normalny człowiek. Żyjący aż nadto po "europejsku". Zero arabskiej mentalności.
No i żyliśmy sobie w piątkę, on, ja, dziewczyna z Kanady, dziewczyna z Rosji, chłopak z Niemiec.
Dodam, że jest ode mnie o 9 lat starszy. Ale zupełnie po nim tego nie widać, wygląda bardzo młodo, a jeszcze młodszy jest "duchem", nigdy nie poznałam tak optymistycznej osoby.
Zacznę od początku: pierwsze 3 dni kiedy tam zamieszkałam, traktował mnie cudownie, wołał zawsze do salonu na wspólne spędzanie czasu, żartował, schlebiał, pomagał we wszystkim. Kiedy byłam w pracy wysyłał smsy jak spałam i kiedy wrócę, bo czeka z lunchem.
Zaczęłam czuć do niego coraz większą sympatię, ale nadal nie był moim "typem z wyglądu" ani z charakteru. Jak kolega tak, ale nic więcej, był zbyt towarzyski, miał zbyt wiele "przyjaciółek". Nigdy nie szukałam takiego chłopaka.
Tak potem wyszło, że po paru nocach i którejś z kolei imprezie spędziliśmy ze sobą noc. I nadal było ok. Dla mnie ta relacja była raczej jak friends with benefits, nie oczekiwałam żadnego związku, nie tylko był sporo starszy i bardziej doświadczony, ale tak jak pisałam nigdy nie szukałam faceta z takim charakterem. Co się później stało. (Spróbuję streścić jak najbardziej). On chciał coraz bardziej ze mną rozmawiać. A ja bardzo nie lubię rozmawiać o sobie, nigdy tego nie robię, peszy mnie to. Potem zaczął przebąkiwać coś o związku. Wtedy się przestraszyłam (nie chciałam by się we mnie zabujał) i jeszcze bardziej nie chciałam z nim rozmawiać. W pewnym momencie interesowała mnie już tylko i wyłącznie relacja friends with benefits i starałam się mu to jasno zakomunikować. On się krzywił, mówił, że traktuję go jak malewhore, że dla niego życie ma więcej do zaoferowania niż sam seks. Wiele razy się o to kłóciliśmy. Potem, krok po kroku, moje uczucia zaczęły się zmieniać i to było przerażające... Nie jestem typem dziewczyny, która łatwo się angażuje, niedawno wydostałam się z toksycznego związku, a poza tym jestem realistką i wiedziałam, że ten związek będzie trudny... No ale serce nie sługa. Tak zakochałam się w nim, on mówił, że rzekomo zakochał się we mnie. Nadal mało o sobie mówiłam, co go wkurzało, ale co jest częścią mnie i wiem, że tego już nie zmienię. Wiele razy nazwał mnie selfish czy spoiled bez wyraźnego powodu. Gdy już zadecydowaliśmy, że oficjalnie będziemy razem, poszliśmy na imprezę, gdzie on powiedział, że oficjalnie przedstawi mnie znajomym jako swoją drugą połówkę i mam siedzieć przy jego boku. Ta impreza okazała się koszmarem. Siedziałam z boku, podczas gdy on odwrócił się do mnie plecami i adorował swoje półnagie przyjaciółki. Potem na Whatsapie zakomunikował mi, że nie zachowuję się jak prawdziwa girlfriend i że on wychodzi ze swoimi znajomymi i że mam ostatnią szansę, żeby pójść z nimi i się "zrehabilitować". Oczywiście z nimi nie poszłam. Co więcej, na drugi dzień zrobił mi aferę, że to wszystko była moja wina, zupełnie nie przyjmował do zrozumienia, że to on mnie olał na imprezie pełnej jego znajomych. No ale ok, potem jakoś się pogodziliśmy, stwierdził, że We will work on it together. Dobra.
Pokłóciliśmy się jeszcze o jakieś drobnostki parę razy, zawsze cała wina spadała na mnie, choć zawsze wszystko się brało z jego zmiennych humorów i ciągłego obrażania się. Kiedyś nawet zakomunikował mi, że mamy zapomnieć o wszystkim i wrócić do punku wyjścia, kiedy byłam tylko biedną dziewczyną szukającą zakwaterowania a on mi pomógł. Oczywiście sam potem szybko zmieniał zdanie. Jego zachowanie było naprawdę niespójne i nielogiczne. Kiedyś jeszcze powiedział mi, że dopiero jak go stracę i będzie z inną, zrozumiem jaki on był perfekcyjny i idealny. W końcu ustaliliśmy (wyszło to z jego inicjatywy) że będziemy kontynuować ten związek na odległość przez te 2 miesiące, powiedział, że zupełnie mi ufa i że ja mam zaufać jemu (po tym co widziałam na tej imprezie było mi ciężko...) powiedział, że będziemy w ciągłym kontakcie na skypie, że będziemy dużo rozmawiać, poznawać się, i kiedy wrócę wszystko będzie super.

Tak, od początku planowałam wrócić tam, bo bardzo mi się tam spodobało, to jeszcze zanim zaczęła się historia z nim.
Ale teraz... w sumie mój entuzjazm odnośnie Egiptu zmalał, jeśli tam polecę znowu, to tylko dla niego... Tylko pytanie, czy warto...?

Od kiedy wróciłam, a to już ponad miesiąc, na Skypie zadzwonił do mnie TYLKO RAZ i to zaraz po moim powrocie. Wiele razy go prosiłam i mnie zbywał. Piszemy tylko na Whatsapie i to często z mojej inicjatywy... A jak on się do mnie odnosi czasem. O ile w prawdziwym życiu charakteryzuje się wysokim poczuciem humoru (a jeszcze wyższym sarkazmu) o tyle kiedy piszemy na Whataspie nie posiada go zupełnie, wszystko co napiszę bierze zupełnie na serio, pisząc non stop Excuse me?! a ja naprawdę nic złego nie piszę, staram się być zabawna i miła. Ale to jeszcze nic. Kiedyś rzuciłam jakiś no może głupi tekst, pytając czy na pewno nikogo tam nowego nie poznał, a on odpowiedział mi, że cokolwiek powiem mam pass it by my brain first, co zupełnie nie wydaje mi się odpowiednim sposobem odnoszenia się do swojej rzekomej dziewczyny. Innym razem powiedział, że to co mówię jest taki głupie, że he will consider it as unsaid. Poza tym, co najmniej co drugi dzień nazywa mnie drama queen, to za każdym razem kiedy staram się mu powiedzieć cokolwiek o moich uczuciach, albo że go zachowanie mnie rani. Czuję się, jak jakaś głupia gówniara. A naprawdę robię co mogę by pokazać mu, że jestem dojrzałą młodą kobietą, cały czas staram się mu udowodnić, że jestem na jego poziomie. Kiedyś poprosił mnie o jakieś "sexi" fotki, a kiedy odmówiłam, spytał, kiedy będziemy świętować moje 10.te urodziny i że ma nadzieję, że będę legal zanim przyjadę. To był jego typowy sarkazm.

Nie wiem już naprawdę jak mam do niego mówić. Zadzwonić do mnie nie chce, sam z siebie nie zagada, kiedy ja napiszę dzień dobry odpisze i tyle, ja ciągnę rozmowę, pytam jak w pracy, opowiadam co u mnie, robię to o co mnie prosił wcześniej, czyli pokazuję mu, że mi zależy. Kiedy napisałam, że czytam książkę, odpowiedział I didn't know you can read. Za każdym razem jest tak samo. Co wieczór wychodzi z przyjaciółmi i przyjaciółkami, widuję zdjęcia, które czasami mnie ranią, gdy obejmuje jakieś przyjaciółki... Najgorsze jest to, że pamiętam jak dobrze traktował mnie na samym początku, jak mu zależało na tym, byśmy się poznali bliżej i byli w związku, to był jego pomysł kurczę, a teraz mam wrażenie, że ma mnie gdzieś. Więc po co robił wszystko by mnie w sobie rozkochać? Teraz jestem zakochana i mi smutno gdy widzę co wyprawia. I pytam go kulturalnie, czy na pewno chce, abym wróciła, bo kosztuje mnie to dużo poświęcenia, przede wszystkim finansowego, bo jak wrócę, będę tam siedzieć nic nie robiąc przez 2 miesiące i boję się, że jak będziemy nadal się kłócić, to będę tego żałować. Więc go pytam, a on znowu, że jestem drama queena on nienawidzi dramatu, bo przecież mi powiedział, że chce i czeka na mnie. I dzisiaj miałam kupić już bilet, kiedy zobaczyłam zdjęcie u znajomego na fejsie, gdzie znalazł się nieświadomie pan X trzymając w dłoniach twarz jakiejś dziewczyny, patrzącej na niego z miłością, i zapytałam go czy tak rozrywa się każdego wieczoru i co mi odp? I'm having a bad day so watch out.
Mówię sobie nie, już nie mogę tego znieść, starałam się na wszelki sposoby udowodnić mu, że mi zależy, ale moja cierpliwość się wykończyła. Chyba nie kupię tego biletu. Chyba tam już nie wrócę. Chyba powinnam wymazać z pamięci całą tą historię i traktować tylko jak wakacyjny romans, bez szans na przetrwanie. Bo widocznie jemu na mnie niewiele zależy i nie tęskni za mną, skoro odnosi się do mnie w ten sposób.
Przepraszam, musiałam się tylko wygadać, bo mnie to dobija. Zrobił wszystko bym się w nim zakochała i uwierzyła, że może się udać, a teraz mnie olewa. Nadal twierdząc, że chce bym przyleciała, bo mnie kocha. Ale, że nigdy nie pójdzie na ustępstwa jeśli chodzi o jego własne szczęście. Nic już tego nie rozumiem.

Dziękuję za wysłuchanie.
__________________
moja wymianka
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1261940


moja fragrantica
http://www.fragrantica.com/member/213446/



Arabistka, w sercu i na papierze


...ماتت قلوب الناس ماتت بنا النخوة
Latiha jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-03, 23:55   #2
bita smietana
Zakorzenienie
 
Avatar bita smietana
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 3 371
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Cytat:
Napisane przez Latiha Pokaż wiadomość
Dziewczyny. Potrzebuję racjonalnego spojrzenia na moją obecną sytuację.
Studiuję arabistykę i w związku z tym wakacje spędziłam w Egipcie gdzie odrabiałam obowiązkowy staż w pewnym centrum językowym. W związku z tym potrzebowałam pokoju do wynajęcia. I po pewnych perypetiach trafiłam do mieszkania pana X. Na początku miałam być tak tylko 3 dni, bo kiedy jeszcze nie mogłam się zdecydować, on obiecał pokój pewnemu chłopakowi, ale potem mieliśmy "coś wymyślić". I tak wymyśliliśmy, że po 3 dniach przeniósł kanapę do swojego pokoju i go dzieliliśmy, oczywiście zrobił to bo bardzo mu się spodobałam, co widziałam po jego zachowaniu. Pan X jest pół Egipcjaninem pół Amerykaninem, wychowany większą cześć życia w Stanach, teraz żyje i pracuje na dobrej pozycji w Egipcie, nie wyznaje żadnej religii, biegłe mówi w 2 językach. Z wyglądu bardziej amerykański niż arabski, jasna skóra, włosy zgolone na łyso. Normalny człowiek. Żyjący aż nadto po "europejsku". Zero arabskiej mentalności.
No i żyliśmy sobie w piątkę, on, ja, dziewczyna z Kanady, dziewczyna z Rosji, chłopak z Niemiec.
Dodam, że jest ode mnie o 9 lat starszy. Ale zupełnie po nim tego nie widać, wygląda bardzo młodo, a jeszcze młodszy jest "duchem", nigdy nie poznałam tak optymistycznej osoby.
Zacznę od początku: pierwsze 3 dni kiedy tam zamieszkałam, traktował mnie cudownie, wołał zawsze do salonu na wspólne spędzanie czasu, żartował, schlebiał, pomagał we wszystkim. Kiedy byłam w pracy wysyłał smsy jak spałam i kiedy wrócę, bo czeka z lunchem.
Zaczęłam czuć do niego coraz większą sympatię, ale nadal nie był moim "typem z wyglądu" ani z charakteru. Jak kolega tak, ale nic więcej, był zbyt towarzyski, miał zbyt wiele "przyjaciółek". Nigdy nie szukałam takiego chłopaka.
Tak potem wyszło, że po paru nocach i którejś z kolei imprezie spędziliśmy ze sobą noc. I nadal było ok. Dla mnie ta relacja była raczej jak friends with benefits, nie oczekiwałam żadnego związku, nie tylko był sporo starszy i bardziej doświadczony, ale tak jak pisałam nigdy nie szukałam faceta z takim charakterem. Co się później stało. (Spróbuję streścić jak najbardziej). On chciał coraz bardziej ze mną rozmawiać. A ja bardzo nie lubię rozmawiać o sobie, nigdy tego nie robię, peszy mnie to. Potem zaczął przebąkiwać coś o związku. Wtedy się przestraszyłam (nie chciałam by się we mnie zabujał) i jeszcze bardziej nie chciałam z nim rozmawiać. W pewnym momencie interesowała mnie już tylko i wyłącznie relacja friends with benefits i starałam się mu to jasno zakomunikować. On się krzywił, mówił, że traktuję go jak malewhore, że dla niego życie ma więcej do zaoferowania niż sam seks. Wiele razy się o to kłóciliśmy. Potem, krok po kroku, moje uczucia zaczęły się zmieniać i to było przerażające... Nie jestem typem dziewczyny, która łatwo się angażuje, niedawno wydostałam się z toksycznego związku, a poza tym jestem realistką i wiedziałam, że ten związek będzie trudny... No ale serce nie sługa. Tak zakochałam się w nim, on mówił, że rzekomo zakochał się we mnie. Nadal mało o sobie mówiłam, co go wkurzało, ale co jest częścią mnie i wiem, że tego już nie zmienię. Wiele razy nazwał mnie selfish czy spoiled bez wyraźnego powodu. Gdy już zadecydowaliśmy, że oficjalnie będziemy razem, poszliśmy na imprezę, gdzie on powiedział, że oficjalnie przedstawi mnie znajomym jako swoją drugą połówkę i mam siedzieć przy jego boku. Ta impreza okazała się koszmarem. Siedziałam z boku, podczas gdy on odwrócił się do mnie plecami i adorował swoje półnagie przyjaciółki. Potem na Whatsapie zakomunikował mi, że nie zachowuję się jak prawdziwa girlfriend i że on wychodzi ze swoimi znajomymi i że mam ostatnią szansę, żeby pójść z nimi i się "zrehabilitować". Oczywiście z nimi nie poszłam. Co więcej, na drugi dzień zrobił mi aferę, że to wszystko była moja wina, zupełnie nie przyjmował do zrozumienia, że to on mnie olał na imprezie pełnej jego znajomych. No ale ok, potem jakoś się pogodziliśmy, stwierdził, że We will work on it together. Dobra.
Pokłóciliśmy się jeszcze o jakieś drobnostki parę razy, zawsze cała wina spadała na mnie, choć zawsze wszystko się brało z jego zmiennych humorów i ciągłego obrażania się. Kiedyś nawet zakomunikował mi, że mamy zapomnieć o wszystkim i wrócić do punku wyjścia, kiedy byłam tylko biedną dziewczyną szukającą zakwaterowania a on mi pomógł. Oczywiście sam potem szybko zmieniał zdanie. Jego zachowanie było naprawdę niespójne i nielogiczne. Kiedyś jeszcze powiedział mi, że dopiero jak go stracę i będzie z inną, zrozumiem jaki on był perfekcyjny i idealny. W końcu ustaliliśmy (wyszło to z jego inicjatywy) że będziemy kontynuować ten związek na odległość przez te 2 miesiące, powiedział, że zupełnie mi ufa i że ja mam zaufać jemu (po tym co widziałam na tej imprezie było mi ciężko...) powiedział, że będziemy w ciągłym kontakcie na skypie, że będziemy dużo rozmawiać, poznawać się, i kiedy wrócę wszystko będzie super.

Tak, od początku planowałam wrócić tam, bo bardzo mi się tam spodobało, to jeszcze zanim zaczęła się historia z nim.
Ale teraz... w sumie mój entuzjazm odnośnie Egiptu zmalał, jeśli tam polecę znowu, to tylko dla niego... Tylko pytanie, czy warto...?

Od kiedy wróciłam, a to już ponad miesiąc, na Skypie zadzwonił do mnie TYLKO RAZ i to zaraz po moim powrocie. Wiele razy go prosiłam i mnie zbywał. Piszemy tylko na Whatsapie i to często z mojej inicjatywy... A jak on się do mnie odnosi czasem. O ile w prawdziwym życiu charakteryzuje się wysokim poczuciem humoru (a jeszcze wyższym sarkazmu) o tyle kiedy piszemy na Whataspie nie posiada go zupełnie, wszystko co napiszę bierze zupełnie na serio, pisząc non stop Excuse me?! a ja naprawdę nic złego nie piszę, staram się być zabawna i miła. Ale to jeszcze nic. Kiedyś rzuciłam jakiś no może głupi tekst, pytając czy na pewno nikogo tam nowego nie poznał, a on odpowiedział mi, że cokolwiek powiem mam pass it by my brain first, co zupełnie nie wydaje mi się odpowiednim sposobem odnoszenia się do swojej rzekomej dziewczyny. Innym razem powiedział, że to co mówię jest taki głupie, że he will consider it as unsaid. Poza tym, co najmniej co drugi dzień nazywa mnie drama queen, to za każdym razem kiedy staram się mu powiedzieć cokolwiek o moich uczuciach, albo że go zachowanie mnie rani. Czuję się, jak jakaś głupia gówniara. A naprawdę robię co mogę by pokazać mu, że jestem dojrzałą młodą kobietą, cały czas staram się mu udowodnić, że jestem na jego poziomie. Kiedyś poprosił mnie o jakieś "sexi" fotki, a kiedy odmówiłam, spytał, kiedy będziemy świętować moje 10.te urodziny i że ma nadzieję, że będę legal zanim przyjadę. To był jego typowy sarkazm.

Nie wiem już naprawdę jak mam do niego mówić. Zadzwonić do mnie nie chce, sam z siebie nie zagada, kiedy ja napiszę dzień dobry odpisze i tyle, ja ciągnę rozmowę, pytam jak w pracy, opowiadam co u mnie, robię to o co mnie prosił wcześniej, czyli pokazuję mu, że mi zależy. Kiedy napisałam, że czytam książkę, odpowiedział I didn't know you can read. Za każdym razem jest tak samo. Co wieczór wychodzi z przyjaciółmi i przyjaciółkami, widuję zdjęcia, które czasami mnie ranią, gdy obejmuje jakieś przyjaciółki... Najgorsze jest to, że pamiętam jak dobrze traktował mnie na samym początku, jak mu zależało na tym, byśmy się poznali bliżej i byli w związku, to był jego pomysł kurczę, a teraz mam wrażenie, że ma mnie gdzieś. Więc po co robił wszystko by mnie w sobie rozkochać? Teraz jestem zakochana i mi smutno gdy widzę co wyprawia. I pytam go kulturalnie, czy na pewno chce, abym wróciła, bo kosztuje mnie to dużo poświęcenia, przede wszystkim finansowego, bo jak wrócę, będę tam siedzieć nic nie robiąc przez 2 miesiące i boję się, że jak będziemy nadal się kłócić, to będę tego żałować. Więc go pytam, a on znowu, że jestem drama queena on nienawidzi dramatu, bo przecież mi powiedział, że chce i czeka na mnie. I dzisiaj miałam kupić już bilet, kiedy zobaczyłam zdjęcie u znajomego na fejsie, gdzie znalazł się nieświadomie pan X trzymając w dłoniach twarz jakiejś dziewczyny, patrzącej na niego z miłością, i zapytałam go czy tak rozrywa się każdego wieczoru i co mi odp? I'm having a bad day so watch out.
Mówię sobie nie, już nie mogę tego znieść, starałam się na wszelki sposoby udowodnić mu, że mi zależy, ale moja cierpliwość się wykończyła. Chyba nie kupię tego biletu. Chyba tam już nie wrócę. Chyba powinnam wymazać z pamięci całą tą historię i traktować tylko jak wakacyjny romans, bez szans na przetrwanie. Bo widocznie jemu na mnie niewiele zależy i nie tęskni za mną, skoro odnosi się do mnie w ten sposób.
Przepraszam, musiałam się tylko wygadać, bo mnie to dobija. Zrobił wszystko bym się w nim zakochała i uwierzyła, że może się udać, a teraz mnie olewa. Nadal twierdząc, że chce bym przyleciała, bo mnie kocha. Ale, że nigdy nie pójdzie na ustępstwa jeśli chodzi o jego własne szczęście. Nic już tego nie rozumiem.

Dziękuję za wysłuchanie.
Trafiłaś na kolejnego toksycznego faceta, przeczytaj to co sama piszesz i pomyśl, czy warto marnować czas i pieniądze na taki "związek". I czy tak zachowywałby się ktoś, z kim wiążesz (nawet najbliższą i krótkotrwałą, ale jednak) przyszłość? Odpowiada Ci to?
__________________
bita smietana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 00:50   #3
magd102
Rozeznanie
 
Avatar magd102
 
Zarejestrowany: 2012-10
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 551
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Zadzwonić do mnie nie chce, sam z siebie nie zagada, kiedy ja napiszę dzień dobry odpisze i tyle, ja ciągnę rozmowę, pytam jak w pracy, opowiadam co u mnie, robię to o co mnie prosił wcześniej, czyli pokazuję mu, że mi zależy. Kiedy napisałam, że czytam książkę, odpowiedział I didn't know you can read. Za każdym razem jest tak samo. Co wieczór wychodzi z przyjaciółmi i przyjaciółkami, widuję zdjęcia, które czasami mnie ranią, gdy obejmuje jakieś przyjaciółki...

Powiedz mi,gdzie Ty tu widzisz tą jego miłość?
Traktował Cie wspaniale dopóki nie zdobył,potem okazało się że nie tak łatwo Cie wytresować więc pan zaczął robić klótnie z byle powoduno i oczywiście to zawsze była Twoja wina On nie ma do Ciebie szacunku nie łudź się,że to sie zmieni..

Byłas w toskycznym związki i pieknie pakujesz się w kolejny a powinnaś tym razem być mądrzejsza..


To,że nie jest arabem w 100% niei oznacza,że nie może być toksyczny lub ze będzie wierny !

Jesli do niego polecisz to zrobisz najgłupszą rzecz w życiu!

Obiecuje Ci śliwki na wierzbie - gdyby chciał byś była przy nim szczęśliwa to juz by sie o to staral,a nie dopiero jak przylecisz.Oczywiście pod warunkiem,że sie do niego dostosujesz bo jak sam Ci powiedzial nic dla Ciebie nie będzie zmieniac..
__________________

„Przeznaczenie zazwyczaj czeka tuż za rogiem. Jakby było kieszonkowcem, dziwką albo sprzedawcą losów na loterie; to jego najczęstsze wcielenia. Do drzwi naszego domu nigdy nie zapuka. Trzeba za nim ruszyć.”


magd102 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 00:55   #4
fragile_27
Zadomowienie
 
Avatar fragile_27
 
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 1 310
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Cytat:
Napisane przez Latiha Pokaż wiadomość
Dziewczyny. Potrzebuję racjonalnego spojrzenia na moją obecną sytuację.
Studiuję arabistykę i w związku z tym wakacje spędziłam w Egipcie gdzie odrabiałam obowiązkowy staż w pewnym centrum językowym. W związku z tym potrzebowałam pokoju do wynajęcia. I po pewnych perypetiach trafiłam do mieszkania pana X. Na początku miałam być tak tylko 3 dni, bo kiedy jeszcze nie mogłam się zdecydować, on obiecał pokój pewnemu chłopakowi, ale potem mieliśmy "coś wymyślić". I tak wymyśliliśmy, że po 3 dniach przeniósł kanapę do swojego pokoju i go dzieliliśmy, oczywiście zrobił to bo bardzo mu się spodobałam, co widziałam po jego zachowaniu. Pan X jest pół Egipcjaninem pół Amerykaninem, wychowany większą cześć życia w Stanach, teraz żyje i pracuje na dobrej pozycji w Egipcie, nie wyznaje żadnej religii, biegłe mówi w 2 językach. Z wyglądu bardziej amerykański niż arabski, jasna skóra, włosy zgolone na łyso. Normalny człowiek. Żyjący aż nadto po "europejsku". Zero arabskiej mentalności.
No i żyliśmy sobie w piątkę, on, ja, dziewczyna z Kanady, dziewczyna z Rosji, chłopak z Niemiec.
Dodam, że jest ode mnie o 9 lat starszy. Ale zupełnie po nim tego nie widać, wygląda bardzo młodo, a jeszcze młodszy jest "duchem", nigdy nie poznałam tak optymistycznej osoby.
Zacznę od początku: pierwsze 3 dni kiedy tam zamieszkałam, traktował mnie cudownie, wołał zawsze do salonu na wspólne spędzanie czasu, żartował, schlebiał, pomagał we wszystkim. Kiedy byłam w pracy wysyłał smsy jak spałam i kiedy wrócę, bo czeka z lunchem.
Zaczęłam czuć do niego coraz większą sympatię, ale nadal nie był moim "typem z wyglądu" ani z charakteru. Jak kolega tak, ale nic więcej, był zbyt towarzyski, miał zbyt wiele "przyjaciółek". Nigdy nie szukałam takiego chłopaka.
Tak potem wyszło, że po paru nocach i którejś z kolei imprezie spędziliśmy ze sobą noc. I nadal było ok. Dla mnie ta relacja była raczej jak friends with benefits, nie oczekiwałam żadnego związku, nie tylko był sporo starszy i bardziej doświadczony, ale tak jak pisałam nigdy nie szukałam faceta z takim charakterem. Co się później stało. (Spróbuję streścić jak najbardziej). On chciał coraz bardziej ze mną rozmawiać. A ja bardzo nie lubię rozmawiać o sobie, nigdy tego nie robię, peszy mnie to. Potem zaczął przebąkiwać coś o związku. Wtedy się przestraszyłam (nie chciałam by się we mnie zabujał) i jeszcze bardziej nie chciałam z nim rozmawiać. W pewnym momencie interesowała mnie już tylko i wyłącznie relacja friends with benefits i starałam się mu to jasno zakomunikować. On się krzywił, mówił, że traktuję go jak malewhore, że dla niego życie ma więcej do zaoferowania niż sam seks. Wiele razy się o to kłóciliśmy. Potem, krok po kroku, moje uczucia zaczęły się zmieniać i to było przerażające... Nie jestem typem dziewczyny, która łatwo się angażuje, niedawno wydostałam się z toksycznego związku, a poza tym jestem realistką i wiedziałam, że ten związek będzie trudny... No ale serce nie sługa. Tak zakochałam się w nim, on mówił, że rzekomo zakochał się we mnie. Nadal mało o sobie mówiłam, co go wkurzało, ale co jest częścią mnie i wiem, że tego już nie zmienię. Wiele razy nazwał mnie selfish czy spoiled bez wyraźnego powodu. Gdy już zadecydowaliśmy, że oficjalnie będziemy razem, poszliśmy na imprezę, gdzie on powiedział, że oficjalnie przedstawi mnie znajomym jako swoją drugą połówkę i mam siedzieć przy jego boku. Ta impreza okazała się koszmarem. Siedziałam z boku, podczas gdy on odwrócił się do mnie plecami i adorował swoje półnagie przyjaciółki. Potem na Whatsapie zakomunikował mi, że nie zachowuję się jak prawdziwa girlfriend i że on wychodzi ze swoimi znajomymi i że mam ostatnią szansę, żeby pójść z nimi i się "zrehabilitować". Oczywiście z nimi nie poszłam. Co więcej, na drugi dzień zrobił mi aferę, że to wszystko była moja wina, zupełnie nie przyjmował do zrozumienia, że to on mnie olał na imprezie pełnej jego znajomych. No ale ok, potem jakoś się pogodziliśmy, stwierdził, że We will work on it together. Dobra.
Pokłóciliśmy się jeszcze o jakieś drobnostki parę razy, zawsze cała wina spadała na mnie, choć zawsze wszystko się brało z jego zmiennych humorów i ciągłego obrażania się. Kiedyś nawet zakomunikował mi, że mamy zapomnieć o wszystkim i wrócić do punku wyjścia, kiedy byłam tylko biedną dziewczyną szukającą zakwaterowania a on mi pomógł. Oczywiście sam potem szybko zmieniał zdanie. Jego zachowanie było naprawdę niespójne i nielogiczne. Kiedyś jeszcze powiedział mi, że dopiero jak go stracę i będzie z inną, zrozumiem jaki on był perfekcyjny i idealny. W końcu ustaliliśmy (wyszło to z jego inicjatywy) że będziemy kontynuować ten związek na odległość przez te 2 miesiące, powiedział, że zupełnie mi ufa i że ja mam zaufać jemu (po tym co widziałam na tej imprezie było mi ciężko...) powiedział, że będziemy w ciągłym kontakcie na skypie, że będziemy dużo rozmawiać, poznawać się, i kiedy wrócę wszystko będzie super.

Tak, od początku planowałam wrócić tam, bo bardzo mi się tam spodobało, to jeszcze zanim zaczęła się historia z nim.
Ale teraz... w sumie mój entuzjazm odnośnie Egiptu zmalał, jeśli tam polecę znowu, to tylko dla niego... Tylko pytanie, czy warto...?

Od kiedy wróciłam, a to już ponad miesiąc, na Skypie zadzwonił do mnie TYLKO RAZ i to zaraz po moim powrocie. Wiele razy go prosiłam i mnie zbywał. Piszemy tylko na Whatsapie i to często z mojej inicjatywy... A jak on się do mnie odnosi czasem. O ile w prawdziwym życiu charakteryzuje się wysokim poczuciem humoru (a jeszcze wyższym sarkazmu) o tyle kiedy piszemy na Whataspie nie posiada go zupełnie, wszystko co napiszę bierze zupełnie na serio, pisząc non stop Excuse me?! a ja naprawdę nic złego nie piszę, staram się być zabawna i miła. Ale to jeszcze nic. Kiedyś rzuciłam jakiś no może głupi tekst, pytając czy na pewno nikogo tam nowego nie poznał, a on odpowiedział mi, że cokolwiek powiem mam pass it by my brain first, co zupełnie nie wydaje mi się odpowiednim sposobem odnoszenia się do swojej rzekomej dziewczyny. Innym razem powiedział, że to co mówię jest taki głupie, że he will consider it as unsaid. Poza tym, co najmniej co drugi dzień nazywa mnie drama queen, to za każdym razem kiedy staram się mu powiedzieć cokolwiek o moich uczuciach, albo że go zachowanie mnie rani. Czuję się, jak jakaś głupia gówniara. A naprawdę robię co mogę by pokazać mu, że jestem dojrzałą młodą kobietą, cały czas staram się mu udowodnić, że jestem na jego poziomie. Kiedyś poprosił mnie o jakieś "sexi" fotki, a kiedy odmówiłam, spytał, kiedy będziemy świętować moje 10.te urodziny i że ma nadzieję, że będę legal zanim przyjadę. To był jego typowy sarkazm.

Nie wiem już naprawdę jak mam do niego mówić. Zadzwonić do mnie nie chce, sam z siebie nie zagada, kiedy ja napiszę dzień dobry odpisze i tyle, ja ciągnę rozmowę, pytam jak w pracy, opowiadam co u mnie, robię to o co mnie prosił wcześniej, czyli pokazuję mu, że mi zależy. Kiedy napisałam, że czytam książkę, odpowiedział I didn't know you can read. Za każdym razem jest tak samo. Co wieczór wychodzi z przyjaciółmi i przyjaciółkami, widuję zdjęcia, które czasami mnie ranią, gdy obejmuje jakieś przyjaciółki... Najgorsze jest to, że pamiętam jak dobrze traktował mnie na samym początku, jak mu zależało na tym, byśmy się poznali bliżej i byli w związku, to był jego pomysł kurczę, a teraz mam wrażenie, że ma mnie gdzieś. Więc po co robił wszystko by mnie w sobie rozkochać? Teraz jestem zakochana i mi smutno gdy widzę co wyprawia. I pytam go kulturalnie, czy na pewno chce, abym wróciła, bo kosztuje mnie to dużo poświęcenia, przede wszystkim finansowego, bo jak wrócę, będę tam siedzieć nic nie robiąc przez 2 miesiące i boję się, że jak będziemy nadal się kłócić, to będę tego żałować. Więc go pytam, a on znowu, że jestem drama queena on nienawidzi dramatu, bo przecież mi powiedział, że chce i czeka na mnie. I dzisiaj miałam kupić już bilet, kiedy zobaczyłam zdjęcie u znajomego na fejsie, gdzie znalazł się nieświadomie pan X trzymając w dłoniach twarz jakiejś dziewczyny, patrzącej na niego z miłością, i zapytałam go czy tak rozrywa się każdego wieczoru i co mi odp? I'm having a bad day so watch out.
Mówię sobie nie, już nie mogę tego znieść, starałam się na wszelki sposoby udowodnić mu, że mi zależy, ale moja cierpliwość się wykończyła. Chyba nie kupię tego biletu. Chyba tam już nie wrócę. Chyba powinnam wymazać z pamięci całą tą historię i traktować tylko jak wakacyjny romans, bez szans na przetrwanie. Bo widocznie jemu na mnie niewiele zależy i nie tęskni za mną, skoro odnosi się do mnie w ten sposób.
Przepraszam, musiałam się tylko wygadać, bo mnie to dobija. Zrobił wszystko bym się w nim zakochała i uwierzyła, że może się udać, a teraz mnie olewa. Nadal twierdząc, że chce bym przyleciała, bo mnie kocha. Ale, że nigdy nie pójdzie na ustępstwa jeśli chodzi o jego własne szczęście. Nic już tego nie rozumiem.

Dziękuję za wysłuchanie.
Serio zastanawiałaś się czy tam wrócić tylko dla niego?
__________________
'Baby we both know
That the nights were mainly made
For saying things that you can't say tomorrow day'
fragile_27 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 06:17   #5
klempaa
Zakorzenienie
 
Avatar klempaa
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Laska, a tak serio - co Ty w nim widzisz?
Burak, prostak, cham. Ja widzę tyle. A Ty?
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.


Śledź też pies! - blogujemy


klempaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 07:25   #6
_ema_
Zakorzenienie
 
Avatar _ema_
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 8 980
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Przecież Wasz związek skończył się już w momencie kiedy miał Cię przedstawić znajomym a Cię olał.
Daj spokój, za tą kasę jedź sobie na super wakacje a nie do faceta, który ma Cię gdzieś. Przestań do niego się odzywać, zabiegać, prosić. A jeśli jednak strzeli Ci coś do głowy i polecisz tam, to zanim pójdziecie do łóżka, poproś o zrobienie badań, bo pod Twoją nieobecność mógł ładną kolekcję chorób zebrać [no chyba, że wierzysz, że Cię nie zdradzał...]
__________________
Cytat:
Napisane przez mpt Pokaż wiadomość
CSI Wizaż, proszę przyjechać na wątek!
_ema_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 07:45   #7
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

A w sumie co ty masz z tej znajomosci, bo zwiazkiem sie tego nie da nazwac... Powinnas isc do psychologa, skoro usilnie pchasz sie z toksycznego zwiazku w kolejna toksyczna znajomosc. Kompletnie nie rozumiem, co trzyma cie przy takik dupku?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 07:58   #8
xhankax
Zakorzenienie
 
Avatar xhankax
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: ze Śląska
Wiadomości: 5 454
GG do xhankax
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Aż żal czytać.
Człowiek cię nie szanuje, ma cię gdzieś i uważa za kompletną idiotkę. A ty zamiast unieść głowę do góry i powiedzieć stop, wręcz poniżająco przyjmujesz na swoje barki te wszystkie jego złośliwości.
Naprawdę tego nie widzisz??
__________________
KKV
xhankax jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 07:59   #9
gidran
Zadomowienie
 
Avatar gidran
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Zachodnia prowincja
Wiadomości: 1 364
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

No niezły psychol. Wygląda na to, że książę się obruszył, że nie zakochałaś się w nim od pierwszego wejrzenia i postanowił bardzo się postarać żeby pokazać Ci, gdzie Twoje miejsce. Serio chce Ci się gadać z kimś, kto stawia Cię w jakichś chorych sytuacjach (biedna dziewczyna szukająca kąta do spania, oficjalna girlfriend na którą przy ludziach wypina tyłek itd.) i do tego jeszcze dość mocno Cię obraża?
__________________
wątek wymiankowy: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1278509
gidran jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 08:11   #10
ameliar
Zadomowienie
 
Avatar ameliar
 
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 1 881
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Cytat:
Napisane przez Latiha Pokaż wiadomość
Mówię sobie nie, już nie mogę tego znieść, starałam się na wszelki sposoby udowodnić mu, że mi zależy, ale moja cierpliwość się wykończyła. Chyba nie kupię tego biletu. Chyba tam już nie wrócę. Chyba powinnam wymazać z pamięci całą tą historię i traktować tylko jak wakacyjny romans, bez szans na przetrwanie. Bo widocznie jemu na mnie niewiele zależy i nie tęskni za mną, skoro odnosi się do mnie w ten sposób.
Przepraszam, musiałam się tylko wygadać, bo mnie to dobija. Zrobił wszystko bym się w nim zakochała i uwierzyła, że może się udać, a teraz mnie olewa. Nadal twierdząc, że chce bym przyleciała, bo mnie kocha. Ale, że nigdy nie pójdzie na ustępstwa jeśli chodzi o jego własne szczęście. Nic już tego nie rozumiem.

Dziękuję za wysłuchanie.
Przeczytaj sobie swój własny osobisty podpis
Tam znajdziesz odpowiedz
__________________


"W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca" Paulo Coelho
(maj 2010-...)


ameliar jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 08:29   #11
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Cytat:
Napisane przez Latiha Pokaż wiadomość
Normalny człowiek. Żyjący aż nadto po "europejsku". Zero arabskiej mentalności.
Jesteś pewna? Bo ja mam wrażenie, że on właśnie jakby ma coś wspólnego z tą mentalnością...
Chociaż nawet jeśli to nie kwestia mentalności, to po prostu jest zwykłym chamem i prostakiem, który chce Cię gnoić.

Cytat:
Potem, krok po kroku, moje uczucia zaczęły się zmieniać i to było przerażające... Nie jestem typem dziewczyny, która łatwo się angażuje, niedawno wydostałam się z toksycznego związku, a poza tym jestem realistką i wiedziałam, że ten związek będzie trudny...
Niestety, z jednego toksycznego związku przeszłaś w kolejny. Może Twoje uczucia zaczęły się zmieniać, bo ten facet wykazał pewne podobieństwa do Twojego exa.

Cytat:
No ale serce nie sługa. Tak zakochałam się w nim, on mówił, że rzekomo zakochał się we mnie. Nadal mało o sobie mówiłam, co go wkurzało, ale co jest częścią mnie i wiem, że tego już nie zmienię. Wiele razy nazwał mnie selfish czy spoiled bez wyraźnego powodu. Gdy już zadecydowaliśmy, że oficjalnie będziemy razem, poszliśmy na imprezę, gdzie on powiedział, że oficjalnie przedstawi mnie znajomym jako swoją drugą połówkę i mam siedzieć przy jego boku. Ta impreza okazała się koszmarem. Siedziałam z boku, podczas gdy on odwrócił się do mnie plecami i adorował swoje półnagie przyjaciółki. Potem na Whatsapie zakomunikował mi, że nie zachowuję się jak prawdziwa girlfriend i że on wychodzi ze swoimi znajomymi i że mam ostatnią szansę, żeby pójść z nimi i się "zrehabilitować". Oczywiście z nimi nie poszłam. Co więcej, na drugi dzień zrobił mi aferę, że to wszystko była moja wina, zupełnie nie przyjmował do zrozumienia, że to on mnie olał na imprezie pełnej jego znajomych. No ale ok, potem jakoś się pogodziliśmy, stwierdził, że We will work on it together. Dobra.
Pokłóciliśmy się jeszcze o jakieś drobnostki parę razy, zawsze cała wina spadała na mnie, choć zawsze wszystko się brało z jego zmiennych humorów i ciągłego obrażania się. Kiedyś nawet zakomunikował mi, że mamy zapomnieć o wszystkim i wrócić do punku wyjścia, kiedy byłam tylko biedną dziewczyną szukającą zakwaterowania a on mi pomógł.
Facet Cię "ustawia", krytykuje, olewa, pokazuje Ci wszem i wobec jak mało znaczysz. Dąży do tego, żebyś sama zaczęła myśleć, że popełniasz same błędy, a on jest idealny. Uzależnia Cię od siebie.

Cytat:
Oczywiście sam potem szybko zmieniał zdanie. Jego zachowanie było naprawdę niespójne i nielogiczne. Kiedyś jeszcze powiedział mi, że dopiero jak go stracę i będzie z inną, zrozumiem jaki on był perfekcyjny i idealny. W końcu ustaliliśmy (wyszło to z jego inicjatywy) że będziemy kontynuować ten związek na odległość przez te 2 miesiące, powiedział, że zupełnie mi ufa i że ja mam zaufać jemu (po tym co widziałam na tej imprezie było mi ciężko...) powiedział, że będziemy w ciągłym kontakcie na skypie, że będziemy dużo rozmawiać, poznawać się, i kiedy wrócę wszystko będzie super.
Wbrew pozorom jego zachowanie jest całkiem logiczne - zachowuje się dość typowo dla toksycznego gościa, który odbiera Ci pewność siebie, podkopuje samoocenę, funduje huśtawkę emocjonalną.

Cytat:
Tak, od początku planowałam wrócić tam, bo bardzo mi się tam spodobało, to jeszcze zanim zaczęła się historia z nim.
Ale teraz... w sumie mój entuzjazm odnośnie Egiptu zmalał, jeśli tam polecę znowu, to tylko dla niego... Tylko pytanie, czy warto...?
Nie warto, absolutnie nie.
Moim zdaniem dostałaś prezent od losu w postaci tego wyjazdu plus jego milczenia, co pomogło Ci spojrzeć na to z lekkiego dystansu. Wykorzystaj tę szansę i nie wracaj do niego!

Cytat:
Czuję się, jak jakaś głupia gówniara. A naprawdę robię co mogę by pokazać mu, że jestem dojrzałą młodą kobietą, cały czas staram się mu udowodnić, że jestem na jego poziomie.
To jest właśnie efekt raz, Twojej przeszłości w toksycznej relacji, a dwa - toksyczności obecnej. Sama zobacz, facet Ci tłukł do głowy, że jesteś beznadziejna na rozmaitych płaszczyznach, a Ty zamiast się na niego wkurzyć i kazać mu spadać - zaczynasz się starać i coś mu pokazywać i udowadniać. Po co? Niczego mu nie udowodnisz, nieważne jak będziesz się starać, bo dla niego i tak zawsze, naprawdę zawsze, coś będzie źle. Mogłabyś być najwspanialsza na świecie, a on dalej będzie Cię gnoił i krytykował, bo to taki typ.

Cytat:
Nie wiem już naprawdę jak mam do niego mówić. Zadzwonić do mnie nie chce, sam z siebie nie zagada, kiedy ja napiszę dzień dobry odpisze i tyle, ja ciągnę rozmowę, pytam jak w pracy, opowiadam co u mnie, robię to o co mnie prosił wcześniej, czyli pokazuję mu, że mi zależy.
Najlepiej by było wcale do niego nie mówić.

Cytat:
Kiedy napisałam, że czytam książkę, odpowiedział I didn't know you can read.
Proszę Cię! Gdyby facet mi rzucił takim tekstem RAZ, to bym się poważnie zastanowiła nad znajomością z nim... A ten cham co chwilę mówi Ci coś w takim stylu, a Ty nic z tym nie robisz...


Cytat:
Najgorsze jest to, że pamiętam jak dobrze traktował mnie na samym początku, jak mu zależało na tym, byśmy się poznali bliżej i byli w związku, to był jego pomysł kurczę, a teraz mam wrażenie, że ma mnie gdzieś. Więc po co robił wszystko by mnie w sobie rozkochać? Teraz jestem zakochana i mi smutno gdy widzę co wyprawia.
To jest kolejna cecha charakteryzująca toksyczne związki... Bo przecież na początku facet był super, uroczy, kochany, było cudownie, więc co się stało?
No więc, tłumaczę - to nie tak, że Ty coś zrobiłaś, że on się nagle tak zmienił. On się w ogóle nie zmienił, on taki jest. Jest chamskim lovelasem, który na dodatek Cię zdradza. Jestem przekonana. Sama widzisz zdjęcia, i dajesz sobie wciskać, że to nic. Jest toksycznym facetem, który lubi się dowartościować czyimś kosztem, a swoją kobietę zmieniać w podnóżek.

Cytat:
Przepraszam, musiałam się tylko wygadać, bo mnie to dobija. Zrobił wszystko bym się w nim zakochała i uwierzyła, że może się udać, a teraz mnie olewa. Nadal twierdząc, że chce bym przyleciała, bo mnie kocha. Ale, że nigdy nie pójdzie na ustępstwa jeśli chodzi o jego własne szczęście. Nic już tego nie rozumiem.

Dziękuję za wysłuchanie.
Słuchaj, ja rozumiem, że uczucia, że facet był uroczy początkowo, że przekonał Cię do związku... Ale powiedz mi, jakim cudem po wyrwaniu się z toksycznego związku jesteś zupełnie ślepa na sygnały, że ten facet jest taki sam?

W żadnym razie nie jedź tam z powrotem.

I, to też bardzo ważne, bardzo poważnie przemyśl sobie co sprawiło, że weszłaś w związek z takim właśnie facetem. Gruntownie się zastanów, jakie były punkty wspólne, co ich łączy, jakie sygnały, jakie postawy. Zastanów się czy mogłaś poznać co to za facet. Ucz się na błędach
Bo drugi toksyczny związek to już znak, że może nie zauważasz czegoś niepokojącego, że może pozwalasz na zbyt wiele, albo wybierasz jakiś konkretny typ facetów. Może zastanów się nad psychologiem, by łatwiej odkryć co takiego się dzieje, że wybierasz takich panów.

I uwierz, że to co on mówił nie wynika z tego, że Ty jesteś zła, głupia, niedojrzała itp itd, tylko z tego, że on jest toksycznym facetem.

Edytowane przez Lexie
Czas edycji: 2013-10-04 o 08:30
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-10-04, 08:40   #12
paula78
Zakorzenienie
 
Avatar paula78
 
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 839
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Pamiętam twoje poprzednie wpisy i zastanawiam się czy masz az takie pecha do facetóe czy jestes aż tak "naiwna", że takich wybierasz.

Rozwiąż to szybko i z klasą i nie ogladaj się za siebie.
Osobiście - uwaga teraz wyjdzie ze mnie rasista- uciekałabym od wszelakich facetów, którzy mają cokolwiek wspólnego z egiptem, a już szczególnie od takich, którzy deklarują odmiennośc i brak egipskiej/muzułmańskiej mentalności. Sam pomysł wynajęcia pokoju u obcego faceta jest dla mnie chory.
__________________
Mleko migdałowe:
http://pichceiknoce.blogspot.com/



Edytowane przez paula78
Czas edycji: 2013-10-04 o 08:41
paula78 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 08:41   #13
mpt
Zakorzenienie
 
Avatar mpt
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 7 346
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Zawsze uderza mnie ten schemat: nie podobał mi się ani z wyglądu ani z charakteru=>polubiłam go=>ok, ale to tylko seks=>kiziaj mnie, kiziaj, kochaj mnie, kochaj!
No i druga mantra "on jest bardziej Amerykaninem/europejczykiem! Żaden z niego Arab! Ojej, ale ma dziwne podejście do kobiet, dlaczego?!"
Moja rada - zapomnieć i nie chwalić się tą naiwnością.
__________________
Tu wyjaśniam w prostych słowach trening, dietę i głowę: instagram.com/prostym_slowem
mpt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 08:51   #14
skara
Zakorzenienie
 
Avatar skara
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 554
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Przeżyłaś burzliwy wakacyjny romans. I tyle. Moim zdaniem facet nie zasługuje nawet na te wiadomości na whatsappie bo nie dość, że Cię olewa to jeszcze obraża.
Też miałam taki wakacyjny romans w obrębie Europy 10 lat temu. I nic dobrego z tego nie wynikło. Do tej pory wspominam z niechęcią.
skara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 09:03   #15
M_etallic_A
Przyczajenie
 
Avatar M_etallic_A
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 27
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Ja bym do niego więcej ani słowa nie napisała po tym co przeczytałam. Gość ma Cię totalnie w d...,zero szacunku, do tego jakieś panienki, dramat! Gotowa jestem się założyć,że jak przestaniesz pisać czy dzwonić, to on na bank tego nie zrobi i kontakt sie po prostu urwie. Napij się wody, przeczytaj to co napisałaś i pomyśl, czy takiego faceta szukasz i z kimś takim chcesz być?
__________________
M.


"Careful what you wish, careful what you say
Careful what you wish, you may regret it
Careful what you wish, you just might get it"
M_etallic_A jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 09:39   #16
zalotnica83
Zakorzenienie
 
Avatar zalotnica83
 
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 5 370
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Ciekawa historia, niestety nie wróże jej happy endu..facet ewidentnie toksyczny, próbuje Ci pokazac jaka jestes głupia i ograniczona by na tym budowac siebie...niestety byłam dość długo w takiej relacji, na szczescie udało mi sie z tego wyrwac i zbudowac nowy udany związek
Wiem tez ze pisząc na tym forum weszłas sie wygadac i pewnie ci ciutke lzej, ale doskonale wiedziałas jakie beda odpowiedzi...robiłam czasem podobnie- czytałam, a potem brnęłam dalej w ten nieudany związek...na początku zawsze jest "fascynacja"...mam nadzieje ze nie dasz sie zwieść...pisze to mimo że wiem ze sama nie słuchałam nikogo Zamiast udowadniać jemu ze jestes mądrą młodą kobieta, udowodnij to sobie...wiesz jak:P
zalotnica83 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 09:51   #17
szatanica1989
Zakorzenienie
 
Avatar szatanica1989
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 5 184
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Toksyczny palant, nie wiem nad czym Ty się zastanawiasz jeszcze Nie zależy mu na Tobie, pomiata Tobą na prawo i lewo i jeszcze się obstawia panienkami, a każdą uwagę na ten temat zbywa, bo to nie Twoja sprawa. Ja bym się tego typa zwyczajnie bała, ale to tylko moje zdanie.

Instynkt podpowiada Ci, żeby uciekać - może warto go posłuchać?
__________________
Don't the sun look lonesome, oh lord lord lord, on the graveyard fence?
Don't my baby look lonesome when her head is bent?

Piszę.

Edytowane przez szatanica1989
Czas edycji: 2013-10-04 o 09:53
szatanica1989 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 10:13   #18
natash88
Wtajemniczenie
 
Avatar natash88
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 2 128
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Cytat:
Napisane przez Latiha Pokaż wiadomość
Dziewczyny. Potrzebuję racjonalnego spojrzenia na moją obecną sytuację.
Studiuję arabistykę i w związku z tym wakacje spędziłam w Egipcie gdzie odrabiałam obowiązkowy staż w pewnym centrum językowym. W związku z tym potrzebowałam pokoju do wynajęcia. I po pewnych perypetiach trafiłam do mieszkania pana X. Na początku miałam być tak tylko 3 dni, bo kiedy jeszcze nie mogłam się zdecydować, on obiecał pokój pewnemu chłopakowi, ale potem mieliśmy "coś wymyślić". I tak wymyśliliśmy, że po 3 dniach przeniósł kanapę do swojego pokoju i go dzieliliśmy, oczywiście zrobił to bo bardzo mu się spodobałam, co widziałam po jego zachowaniu. Pan X jest pół Egipcjaninem pół Amerykaninem, wychowany większą cześć życia w Stanach, teraz żyje i pracuje na dobrej pozycji w Egipcie, nie wyznaje żadnej religii, biegłe mówi w 2 językach. Z wyglądu bardziej amerykański niż arabski, jasna skóra, włosy zgolone na łyso. Normalny człowiek. Żyjący aż nadto po "europejsku". Zero arabskiej mentalności.
No i żyliśmy sobie w piątkę, on, ja, dziewczyna z Kanady, dziewczyna z Rosji, chłopak z Niemiec.
Dodam, że jest ode mnie o 9 lat starszy. Ale zupełnie po nim tego nie widać, wygląda bardzo młodo, a jeszcze młodszy jest "duchem", nigdy nie poznałam tak optymistycznej osoby.
Zacznę od początku: pierwsze 3 dni kiedy tam zamieszkałam, traktował mnie cudownie, wołał zawsze do salonu na wspólne spędzanie czasu, żartował, schlebiał, pomagał we wszystkim. Kiedy byłam w pracy wysyłał smsy jak spałam i kiedy wrócę, bo czeka z lunchem.
Zaczęłam czuć do niego coraz większą sympatię, ale nadal nie był moim "typem z wyglądu" ani z charakteru. Jak kolega tak, ale nic więcej, był zbyt towarzyski, miał zbyt wiele "przyjaciółek". Nigdy nie szukałam takiego chłopaka.
Tak potem wyszło, że po paru nocach i którejś z kolei imprezie spędziliśmy ze sobą noc. I nadal było ok. Dla mnie ta relacja była raczej jak friends with benefits, nie oczekiwałam żadnego związku, nie tylko był sporo starszy i bardziej doświadczony, ale tak jak pisałam nigdy nie szukałam faceta z takim charakterem. Co się później stało. (Spróbuję streścić jak najbardziej). On chciał coraz bardziej ze mną rozmawiać. A ja bardzo nie lubię rozmawiać o sobie, nigdy tego nie robię, peszy mnie to. Potem zaczął przebąkiwać coś o związku. Wtedy się przestraszyłam (nie chciałam by się we mnie zabujał) i jeszcze bardziej nie chciałam z nim rozmawiać. W pewnym momencie interesowała mnie już tylko i wyłącznie relacja friends with benefits i starałam się mu to jasno zakomunikować. On się krzywił, mówił, że traktuję go jak malewhore, że dla niego życie ma więcej do zaoferowania niż sam seks. Wiele razy się o to kłóciliśmy. Potem, krok po kroku, moje uczucia zaczęły się zmieniać i to było przerażające... Nie jestem typem dziewczyny, która łatwo się angażuje, niedawno wydostałam się z toksycznego związku, a poza tym jestem realistką i wiedziałam, że ten związek będzie trudny... No ale serce nie sługa. Tak zakochałam się w nim, on mówił, że rzekomo zakochał się we mnie. Nadal mało o sobie mówiłam, co go wkurzało, ale co jest częścią mnie i wiem, że tego już nie zmienię. Wiele razy nazwał mnie selfish czy spoiled bez wyraźnego powodu. Gdy już zadecydowaliśmy, że oficjalnie będziemy razem, poszliśmy na imprezę, gdzie on powiedział, że oficjalnie przedstawi mnie znajomym jako swoją drugą połówkę i mam siedzieć przy jego boku. Ta impreza okazała się koszmarem. Siedziałam z boku, podczas gdy on odwrócił się do mnie plecami i adorował swoje półnagie przyjaciółki. Potem na Whatsapie zakomunikował mi, że nie zachowuję się jak prawdziwa girlfriend i że on wychodzi ze swoimi znajomymi i że mam ostatnią szansę, żeby pójść z nimi i się "zrehabilitować". Oczywiście z nimi nie poszłam. Co więcej, na drugi dzień zrobił mi aferę, że to wszystko była moja wina, zupełnie nie przyjmował do zrozumienia, że to on mnie olał na imprezie pełnej jego znajomych. No ale ok, potem jakoś się pogodziliśmy, stwierdził, że We will work on it together. Dobra.
Pokłóciliśmy się jeszcze o jakieś drobnostki parę razy, zawsze cała wina spadała na mnie, choć zawsze wszystko się brało z jego zmiennych humorów i ciągłego obrażania się. Kiedyś nawet zakomunikował mi, że mamy zapomnieć o wszystkim i wrócić do punku wyjścia, kiedy byłam tylko biedną dziewczyną szukającą zakwaterowania a on mi pomógł. Oczywiście sam potem szybko zmieniał zdanie. Jego zachowanie było naprawdę niespójne i nielogiczne. Kiedyś jeszcze powiedział mi, że dopiero jak go stracę i będzie z inną, zrozumiem jaki on był perfekcyjny i idealny. W końcu ustaliliśmy (wyszło to z jego inicjatywy) że będziemy kontynuować ten związek na odległość przez te 2 miesiące, powiedział, że zupełnie mi ufa i że ja mam zaufać jemu (po tym co widziałam na tej imprezie było mi ciężko...) powiedział, że będziemy w ciągłym kontakcie na skypie, że będziemy dużo rozmawiać, poznawać się, i kiedy wrócę wszystko będzie super.

Tak, od początku planowałam wrócić tam, bo bardzo mi się tam spodobało, to jeszcze zanim zaczęła się historia z nim.
Ale teraz... w sumie mój entuzjazm odnośnie Egiptu zmalał, jeśli tam polecę znowu, to tylko dla niego... Tylko pytanie, czy warto...?

Od kiedy wróciłam, a to już ponad miesiąc, na Skypie zadzwonił do mnie TYLKO RAZ i to zaraz po moim powrocie. Wiele razy go prosiłam i mnie zbywał. Piszemy tylko na Whatsapie i to często z mojej inicjatywy... A jak on się do mnie odnosi czasem. O ile w prawdziwym życiu charakteryzuje się wysokim poczuciem humoru (a jeszcze wyższym sarkazmu) o tyle kiedy piszemy na Whataspie nie posiada go zupełnie, wszystko co napiszę bierze zupełnie na serio, pisząc non stop Excuse me?! a ja naprawdę nic złego nie piszę, staram się być zabawna i miła. Ale to jeszcze nic. Kiedyś rzuciłam jakiś no może głupi tekst, pytając czy na pewno nikogo tam nowego nie poznał, a on odpowiedział mi, że cokolwiek powiem mam pass it by my brain first, co zupełnie nie wydaje mi się odpowiednim sposobem odnoszenia się do swojej rzekomej dziewczyny. Innym razem powiedział, że to co mówię jest taki głupie, że he will consider it as unsaid. Poza tym, co najmniej co drugi dzień nazywa mnie drama queen, to za każdym razem kiedy staram się mu powiedzieć cokolwiek o moich uczuciach, albo że go zachowanie mnie rani. Czuję się, jak jakaś głupia gówniara. A naprawdę robię co mogę by pokazać mu, że jestem dojrzałą młodą kobietą, cały czas staram się mu udowodnić, że jestem na jego poziomie. Kiedyś poprosił mnie o jakieś "sexi" fotki, a kiedy odmówiłam, spytał, kiedy będziemy świętować moje 10.te urodziny i że ma nadzieję, że będę legal zanim przyjadę. To był jego typowy sarkazm.

Nie wiem już naprawdę jak mam do niego mówić. Zadzwonić do mnie nie chce, sam z siebie nie zagada, kiedy ja napiszę dzień dobry odpisze i tyle, ja ciągnę rozmowę, pytam jak w pracy, opowiadam co u mnie, robię to o co mnie prosił wcześniej, czyli pokazuję mu, że mi zależy. Kiedy napisałam, że czytam książkę, odpowiedział I didn't know you can read. Za każdym razem jest tak samo. Co wieczór wychodzi z przyjaciółmi i przyjaciółkami, widuję zdjęcia, które czasami mnie ranią, gdy obejmuje jakieś przyjaciółki... Najgorsze jest to, że pamiętam jak dobrze traktował mnie na samym początku, jak mu zależało na tym, byśmy się poznali bliżej i byli w związku, to był jego pomysł kurczę, a teraz mam wrażenie, że ma mnie gdzieś. Więc po co robił wszystko by mnie w sobie rozkochać? Teraz jestem zakochana i mi smutno gdy widzę co wyprawia. I pytam go kulturalnie, czy na pewno chce, abym wróciła, bo kosztuje mnie to dużo poświęcenia, przede wszystkim finansowego, bo jak wrócę, będę tam siedzieć nic nie robiąc przez 2 miesiące i boję się, że jak będziemy nadal się kłócić, to będę tego żałować. Więc go pytam, a on znowu, że jestem drama queena on nienawidzi dramatu, bo przecież mi powiedział, że chce i czeka na mnie. I dzisiaj miałam kupić już bilet, kiedy zobaczyłam zdjęcie u znajomego na fejsie, gdzie znalazł się nieświadomie pan X trzymając w dłoniach twarz jakiejś dziewczyny, patrzącej na niego z miłością, i zapytałam go czy tak rozrywa się każdego wieczoru i co mi odp? I'm having a bad day so watch out.
Mówię sobie nie, już nie mogę tego znieść, starałam się na wszelki sposoby udowodnić mu, że mi zależy, ale moja cierpliwość się wykończyła. Chyba nie kupię tego biletu. Chyba tam już nie wrócę. Chyba powinnam wymazać z pamięci całą tą historię i traktować tylko jak wakacyjny romans, bez szans na przetrwanie. Bo widocznie jemu na mnie niewiele zależy i nie tęskni za mną, skoro odnosi się do mnie w ten sposób.
Przepraszam, musiałam się tylko wygadać, bo mnie to dobija. Zrobił wszystko bym się w nim zakochała i uwierzyła, że może się udać, a teraz mnie olewa. Nadal twierdząc, że chce bym przyleciała, bo mnie kocha. Ale, że nigdy nie pójdzie na ustępstwa jeśli chodzi o jego własne szczęście. Nic już tego nie rozumiem.

Dziękuję za wysłuchanie.

pogrubione - przeczytaj siebie jeszcze raz!


z g*wna zwiazek chcialas zrobic, to zrobilas. tak samo g*wniany jak wybranek...
__________________
zakochana w sobie od urodzenia

natash88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 17:17   #19
kennedy
Zakorzenienie
 
Avatar kennedy
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Jezu autorko ten facet to jakis koszmarny manipulant. Daj sobie spokoj.
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”.
kennedy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-10-04, 21:43   #20
wiekanka
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 071
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Bog jak chce ukarac,to odbiera rozum
wiekanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-04, 23:35   #21
Alexzus
Rozeznanie
 
Avatar Alexzus
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 877
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Bahaha
przeczytaj sobie Behrendt Greg - Nie zależy mu na Tobie. Koniec złudzeń
Zapewne w podobnych tematach będę kopiować ten tytuł jeszcze wiele razy..
Mogłabym się zastanawiać, czy to aby nie prowokacja, ale po długości tekstu zakładam że nie.
Łysy, blady, fałszywy - czego chcieć więcej? Sama się nakręcasz, szukasz świni a potem za nim beczysz.
__________________
Do pupy z tym wszystkim

skromna wymianka, głównie kosmetyki https://wizaz.pl/forum/showthread.php?p=59150636 zakończona - kwiecień
Alexzus jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-05, 00:27   #22
Hultaj
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

serio?

przez miesiąc zadzwonił raz (w dodatku na skajpa nie na komórkę), wieczorami zalicza imprezy i poznaje panny czym namiętnie chwali się w sieci on lub jego przyjaciele, do tego ten mało nadziejny charakter, i Ty chcesz bilet kupować i siedzieć u niego bez niczego do roboty 2 miesiące? o_0


Cytat:
Więc po co robił wszystko by mnie w sobie rozkochać?
bo to zła mężczyzna była..?
jest wesołkiem i się weselił? ;-)
nudziło mu się?
Hultaj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-05, 00:39   #23
MonnieB
Zakorzenienie
 
Avatar MonnieB
 
Zarejestrowany: 2013-08
Lokalizacja: Londyn
Wiadomości: 3 960
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Nie sądzę, że między wami jest/było cokolwiek niż chwilowa fascynacja, przecież żaden związek tak nie wygląda. Ale powiem Ci tyle, tak to jest jak się pakujesz w friends with benefits, mój facet chciał tak jak Ty, myślał sobie, że na luzie się pospotykamy wiesz, bez niczego na serio, postawiłam ultimatum od razu, albo jesteśmy oficjalnie razem albo wcale, proste, bo takie rzeczy właśnie wychodzą.
Byliście super jako kumple, on Cię zdobył (tak jak chciał), zobaczył, że wpadłaś jak śliwka w kompot i teraz sobie pogrywa i bawi się w macho, ja bym go olała, i tak między wami nic nie ma.
__________________
Cytat:
Some people think they are champagne in a tall glass, when in fact they are lukewarm piss in a plastic cup.
MonnieB jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2013-10-05, 07:06   #24
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Nie wiem czy oni się zdążyli zakumplować wcześniej, bo w poście autorki stoi, że przez 3 dni ją super traktował zanim się do niego przekonała Po trzech dniach znajomości już dzielili pokój, a zdaje się kilka dni później już ze sobą sypiali, więc autorka nie zdążyła go tak naprawdę w ogóle poznać. Teraz poznała i nie może uwierzyć, że faktycznie jest taki jak widzi.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-05, 07:21   #25
Mijanou
Wizażowy Kot Igor
 
Avatar Mijanou
 
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 524
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Cytat:
Pan X jest pół Egipcjaninem pół Amerykaninem, wychowany większą cześć życia w Stanach, teraz żyje i pracuje na dobrej pozycji w Egipcie, nie wyznaje żadnej religii, biegłe mówi w 2 językach. Z wyglądu bardziej amerykański niż arabski, jasna skóra, włosy zgolone na łyso. Normalny człowiek. Żyjący aż nadto po "europejsku". Zero arabskiej mentalności.

Serio? Zero Arabskiej mentalności? To dlaczego potraktował Cię jak typowy Arab traktuje białą kobietę nie-muzułmankę? Czy aby napewno wybrałas dobry kierunek studiów skoro tak mało wiesz o zwyczajach i mentalności Arabów?

Dziewczyno: muzułmanki to on by nawet nie dotknął przed ślubem bo nie miałby szans. Tobą się na chwilę zafascynował i zaliczył bo w jego opinii nie popełnił wykroczenia przeciw Allachowi zaliczając nie-muzułmankę. Na co Ty jeszcze liczysz? W USA to może i on był "amerykański', czy 'europejski' ( a miał wyjście inne niż się dostosować?) ale teraz zyje w swoim kręgu kulturowym a mentalności nie da się zupełnie w tych warunkach wykorzenić.

Potraktuj to jako przeszłość. Było, minęło. No chyba, że lubisz być tak traktowana.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know?



Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209


Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw

No pasaran!
Mijanou jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-05, 11:27   #26
Hultaj
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Cytat:
Nie wiem czy oni się zdążyli zakumplować wcześniej, bo w poście autorki stoi, że przez 3 dni ją super traktował zanim się do niego przekonała Po trzech dniach znajomości już dzielili pokój, a zdaje się kilka dni później już ze sobą sypiali, więc autorka nie zdążyła go tak naprawdę w ogóle poznać. Teraz poznała i nie może uwierzyć, że faktycznie jest taki jak widzi.
mnie rozczuliło , że dziewczyna zgodziła się dzielić pokój z mężczyzną, którego kompletnie nie znała. Bo mu się ''spodobała''.
Hultaj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-10-05, 11:48   #27
ktoregos_dnia
Zakorzenienie
 
Avatar ktoregos_dnia
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 8 967
Dot.: Kto przesadza? Ja czy on?!

Najpierw chciałam zacytować najbardziej chamskie zachowania, ale stwierdziłam, że musiałabym po prostu wkleić Twój post, a to bez sensu.
W skrócie- popiszesz się niezłą głupotą jeśli pojedziesz do niego.
ktoregos_dnia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:12.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.