Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy! - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2018-10-16, 18:16   #1
sinnner
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 4

Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!


Cześć,

Cała ta sytuacja jest moją winą. I cierpię zasłużenie, ale nie mogę już tak dalej, bo zauważam u siebie bardzo niepokojące oznaki.
Od roku zdradzam męża (M) z innym (I). I nie wiem którego wybrać.

Od początku.
M poznałam w czerwcu 2014 roku. Od początku to ja tę znajomość pociągnęłam. Nawet o numer zapytałam pierwsza. M tylko napisał pierwszy smsa, resztę zrobiłam ja.
Zakochałam się, pomimo od początku komunikowanych problemów finansowych. Po 2 miesiącach, z różnych powodów, zamieszkaliśmy razem u niego. Początek był bajeczny. Wycieczki i fascynacja.
W listopadzie okazało się, że z powodu własnej beztroski, żeby nie powiedzieć głupoty M musi oddać Państwu 20 000 zł. To były dla nas wówczas ogromne pieniądze. Ja widząc jego strach przejęłam znów stery. Znalazłam i opłaciłam prawnika, jeździłam na spotkania i towarzyszyłam podczas rozpraw sądowych, przekonywałam, że damy sobie radę i, że jedna głupota nie określa człowieka.
Wspierałam, motywowałam, budowałam samoocenę i szukałam wyjścia.
Żeby spłacić dług musiał iść do prawdziwej pracy. Ta, którą znalazł zabijała go, ponieważ nie był w stanie fuknkcjonować normalnie po nocnej zmianie. Ciągle zmęczony, niezadowolony pracą a tydzień z nockami to była gehenna. Innej nie szukał, więc znowu ja znalazłam inną propozycję, napisałam cv, przygotowałam do rozmowy. Dostał tę pracę, ale ta okazało się bardzo stresująca ze względu na atmosferę w pracy. Jego samopoczucie bardzo odbijało się na moim. Oboje byliśmy chorzy ze stresu. Proponowałam dalsze poszukiwania, ale on był na etapie takiego zniechęcenia, że ja po raz kolejny, , tym razem bez jego wiedzy napisałam cv i wysłałam do nowego pracodawcy. W międzyczasie M się zwolnił a nowy pracodawca odpisał, że jest miejsce. Więc poszedł.
Mieliśmy trudną sytuację finansową. Wpadł na pomysł biznesowy, na który ja pożyczyłam dla niego pieniądze. Wierzyłam, że się uda. Nie udało. Więc oddałam pieniądze z własnej kieszeni.
Wprowadzając się, powiedziałam, że od tego momentu ma 1,5 roku, żeby się oświadczyć. Pół żartem, pół serio.
Oświadczył się, 5 dni przed terminem. Bez niespodzianki, w spontanicznej podróży zasponsorowanej przeze mnie. I zaczął się problem z kasą, bo jak zaręczyny to ślub.
Założyłam swoją firmę, pomogłam M założyć jego własną. Ale jego firma była sezonowa.
Zimą i wiosną obroty i rzeczy do zrobienia było mało. Liczyłam, ze pójdzie do pracy na etat, żeby zachować ciągłość dochodów.
Rok przed ślubem nie poszedł do pracy na zimę i wiosnę, bo dostał odszkodowanie za wypadek.
Już wtedy sygnalizowałam, że tak nie może być. Płakałam, prosiłam, tłumaczyłam, obiecał, że na następną zimę pójdzie.
W pamiętniku z tego okresu znalazłam notatki, że czuję się jak w klatce. Że nic nie przeżywam. Ciągle praca, dom, praca, dom. Nie mieliśmy dzieci, mogliśmy żyć. Ale on był zmęczony. Szkoda mu było pieniędzy. Zawsze coś ważniejszego do zrobienia. Nie naciskałam, starałam się przyjąć jego punkt widzenia. Nie mówiłam już, że chcę zwiedzać, żyć. Po prostu się zgodziłam, że żyjąc na wsi sobota to nie czas na odpoczynek tylko pracę.
W tym czasie zaczął się też problem męskości M. Zaczął zauważać, ze ja wszystkim steruję i znów stracił pewność siebie. Ja nie czułam, że mogę bezpiecznie jemu powierzyć nasze życie. Więc zaczęłam udawać, że to on rządzi. Ale nie ustawał w oskarżaniu mnie o zabieranie mu męskości. Doszło do tego, że przestałam się mu sprzeciwiać. Nie zgadzałam się, ale milczałam. Chciałam, żeby było dobrze.
Pół roku przed ślubem, M miał szansę zarobić większą kasę, potrzebną na ślub i jego stare długi. Niestety w ostatnim momencie klient się wycofał. Ja widząc jego przerażenie znów pożyczyłam dla niego pieniądze od mojej rodziny. I znów. Nie poszedł do pracy, bo żył za to, co zostało po spłaconym długu.
Nie dał mi ani złotówki na ślub. Wszystko, oprócz obrączek, garnituru i zaproszeń opłaciłam sama.
Na zmówinach jego Mama powiedziała, ze nie ma i, że nam nie dołoży.
Prawdą jest, że proponował kredyt w banku, na który się nie zgodziłam. Bo bałam się, że trzeba będzie oddać dużo więcej niż weźmie. I że znów, spadnie to na mnie.
Przed ślubem byłam tak zaślepiona przez cel zarabiania pieniędzy, żeby nie pożyczać, że zupełnie się w tym zatraciłam. Kłóciliśmy się codziennie. Było bardzo źle. W dzień ślubu byłam zdrętwiała. Było mi miło, bo byłam w centrum uwagi, ale nie czułam jedności z M. On się źle czuł. Stres bardzo źle działał na jego zdrowie. Odczuwał bóle, nudności, szukał chorób. Wierzyłam mu i się bałam, dlatego opłaciłam na kilka miesięcy prywatną opiekę, żeby przebadał się gruntownie. Tak zrobił. Nic nie wyszło.
Po ślubie, za jego namową, kupiłam mu dużą maszynę do firmy. Pół roku po ślubie, w zimie sprzedał ją i znów nie poszedł do pracy.
Ja na etacie plus firma już drugi rok. Zarabiam nieźle. Chciałam, żeby nasz dom (bardzo stary, od cioci M) był przyjazny. Po kolei chciałam go remontować. Dałam na to 3 000 zł. On nie dał nic. Rozpoczął remont i okazało się, że dom można sprzedać. Więc ani remontu ani moich pieniędzy.
Po ślubie żyliśmy sielanką do września. Wypoczęłam po stresie i wysiłku i się obudziłam.
W pamiętniku we wrześniu pisałam, że czuję się jak w klatce. Żałowałam tego, że się zobowiązałam na całe życie. Mijaliśmy się, nie widzieliśmy się całymi dniami. Był w firmie całymi dniami, ale nadal utrzymywałam nas ja. Nie wiem na co szły jego pieniądze. Nie wiem czy w ogóle jakieś zarabiał. Każda próba rozmowy kończyła się na oskarżeniach, że najpierw go podnoszę na duchu a później gnoję.
Wspólnych pieniędzy nie mieliśmy. Najpierw dlatego, że on nie miał, żeby się dorzucać do budżetu, później dlatego, że ja już nie poruszałam tego tematu w obawie, żeby go nie urazić rozmową o kasie, której wiedziałam, ze nie ma. Nie rozmawialiśmy ze sobą. Wszystkie moje sprawy były przyćmiewane przez jego kłopoty, niestety ale wyimaginowane choroby i bóle. Seks przestał sprawiać mi przyjemność, bo dla mnie trwał za krótko. W tłumionej złości nie chciałam inaczej kończyć niż z nim, a na drugą rundę nie miał ochoty. Później doszły zabawy, które mi nie odpowiadały, ale robiłam to dla niego, żeby mógł być męski. Ze wszystkim byłam sama. Nie jedliśmy razem, nie chodziliśmy na spacery. Obwiniałam się o to, że nie kocham go tak jak powinnam. Poczucie winy mam opisane w pamiętniku już w okolicach końca 2015 roku.
W listopadzie poznałam I. Broniłam się jak mogłam. Z tej perspektywy widzę, ze słabo, bo się nie udało. I był uważny, zaangażowany, od początku w pełni świadom, że mam M.
Słuchał, wspierał, pomagał, imponował mi, mogłam na niego zrzucić swoje kłopoty i on mnie z nich uwalniał. Ja nie umiałam się powstrzymać. Wpadłam w to. Po 3 miesiącach spotkałam się z nim jeszcze raz i poszło.
Od listopada do stycznia walczyłam o M. Dawałam mu szansę. Nie podołał. Dlatego, że nie chciał, a może też dlatego, że ja już nie umiałam docenić.
W grudniu odbyłam rozmowę. Powiedziałam, ze jestem nieszczęśliwa. Że chcę, żeby zaczął na nas pracować. Wykręcał się. Odbyliśmy tysiące rozmów w których padały argumenty od tego, że go gnoję po takie, że nie ma co odkładać kasy, bo jutro może być koniec świata.
Dałam czas do lata a później wyjeżdżam na wolontariat za granicę. Nie chciałam tam jechać, ale wiedziałam, ze muszę coś zrobić. Cały czas przypominałam o zbliżającym się terminie. Chodziłam po psychologach, byłam nawet u wróżki. Cały czas w kontakcie z I. Nadal wspierającym i zaangażowanym. M poszedł do pracy na kilka dni w maju, ale nasze relacje były już bardzo złe. Zero rozmowy. On wracał coraz później. Nie pytał mnie o nic, jeśli mówił to tylko on o sobie. Przestaliśmy ze sobą spać. Obwiniał mnie o nagły zwrot. Mówił, ze zawsze było dobrze, a teraz mi odbiło. Nie zauważał, ze znikam.
A ja znikałam, okropnie się czułam. Nie potrafiłam zerwać z I. Zaproponowałam wspólnego psychologa, ale nie chciałam już za niego płacić. Chciałam jego zdecydowanego działania. Nie otrzymałam. Po jednej wizycie nie poszliśmy więcej, bo terapia wyszłaby za drogo. 4 spotkania po 100 zł. Przed samym wyjazdem złapałam go na roksie. Nie przyznał się do spotkań. Mówił, że skoro nei chcę z nim spać to on sobie tylko ogląda obrazki. Nie drążyłam.
Znalazłam mu telefon, o którym nie wiedziałam. Pusto na nim. Żadnych połączeń ani smsów. Czysty telefon.
Przyszły wakacje. Wyjechałam. Przez pierwszy miesiąc się nie odzywał. Nie interesował się gdzie mieszkam, co robię, czy żyję. Zero kontaktu.
I ze mną pojechał, pobył ze mną pierwsze kilka dni, cały czas w kontakcie. Odwiedzał mnie czasem. Wspierał i pomagał. Nie było mnie 3 miesiące.
Przez ostatni M jakby się obudził. Chce się spotkać. Proponuje zacząć od nowa. Nie wie o I.
I jestem tu teraz. I nie wiem co robić. Mam taki dylemat i mętlik w głowie, że nie mogę funkcjonować. Na samą myśl o rozwodzie robi mi się niedobrze. Widzę M jako 2letniego chłopca przytulonego do mojej nogi. Jak mam go odrzucić? Był dla mnie dobry. Spokojny, czuły, nie podnosił głosu. Lubił się przytulać. Nigdy nie pisał z nikim.
Z kolei I zaczął naciskać. Czeka już prawie rok. Nie mówi tego wprost ale widzę jego zniecierpliwienie. Przez cały ostatni rok był dla mnie. Wspierał, czułam, że mam w nim ostoję. Uspokajał mnie i czułam się bezpiecznie. Teraz on oczekuje ode mnie zaangażowania. A ja raz, że nie mam sił się angażować. Oddałam wszystko co miałam M. A dwa, nadal potrzebuję wsparcia, bo nie umiem sobie poradzić sama. Dostaję go coraz mniej, bo jest zmęczony tą całą sytuacją. Rozumiem go. Zasługuje na więcej.
W tej chwili tak tęsknię za spokojem, że utożsamiam go z czasem spędzonym lata temu z M. Moja głowa zapomniała już jak było źle. Jak się dusiłam i chciałam żyć. Być otoczona opieką i bezpieczna.
W tej chwili chcę tylko uciec i nie czuć się tak, jak czuję.
Zerwałam kontakt z I, bo chcę mieć czystą głowę i możliwość swobodnego wyboru.
Ale nie jest mi łatwo. Rozpoczynam i kończę dzień łzami. Nie potrafię się skupić ani na firmie ani na etacie. Tęsknię za I, chociaż zdążyłam go już poznać z jego wadami. Równocześnie, nie jestem gotowa na podjęcie decyzji o rozwodzie. Impas nie może trwać, bo się boję o siebie, o M o I. Żaden z nich nie zasługuje na to, co im robię.
Pomocy.
I Drogie Panie, darujcie sobie, proszę, wyzwiska. Żadna z Was nie myśli o mnie tak źle jak ja o samej sobie.
sinnner jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-16, 19:26   #2
skara
Zakorzenienie
 
Avatar skara
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 552
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Od męża pewnie bym się wyprowadziła i myślała nad rozwodem. Z drugim panem na razie bym się nie spotykała, niepotrzebnie mąci Ci w głowie. Najpierw musisz sama sobie poukładać wszystko, przemyśleć i dojść do wewnętrznego spokoju. Inaczej nadal będziesz się miotać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
skara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-16, 20:12   #3
kalor
Gazela inteligencji
 
Avatar kalor
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 6 371
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

M się obudził, ale na jak długo? I w jakim sensie, tylko „walczenia” o ciebie, czy wreszcie w sensie ogarnięcia swojego życia? Bo mi wygląda na takiego, który przed pracą broni się rękami i nogami. I takiego, co zawsze będzie się bronił.
__________________
kalor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-16, 20:20   #4
Catjusza
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 490
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Do męża bym na twoim miejscu na pewno nie wróciła. On kocha tylko siebie, w ogóle to jakiś nieudacznik, niech spada.
Co do tego drugiego to słusznie, że zerwałaś z nim kontakt.
Najlepiej jak pobędziesz sama, odpoczniesz o tych pokręconych relacji.
Catjusza jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-16, 20:23   #5
PoPoo
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 1 198
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Nie rozumiem po co na sile pchałeś się temu M do życia.. wszystko za niego robiłaś, bawiłaś się w terapeutke a wdzięczności zero... Załatwiałas mu wszystko itd i pchałas się w ślub..

Masz jakieś logiczne wytłumaczenie na to wszystko?



Traci to wszystko twoja straszna desperacja.co w nim takiego było ze robiłaś takie rzeczy żeby go zdobyć i z nim być???
PoPoo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-16, 20:56   #6
wiekanka
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 071
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez sinnner Pokaż wiadomość
Cześć,

Cała ta sytuacja jest moją winą. I cierpię zasłużenie, ale nie mogę już tak dalej, bo zauważam u siebie bardzo niepokojące oznaki.
Od roku zdradzam męża (M) z innym (I). I nie wiem którego wybrać.

Od początku.
M poznałam w czerwcu 2014 roku. Od początku to ja tę znajomość pociągnęłam. Nawet o numer zapytałam pierwsza. M tylko napisał pierwszy smsa, resztę zrobiłam ja.
Zakochałam się, pomimo od początku komunikowanych problemów finansowych. Po 2 miesiącach, z różnych powodów, zamieszkaliśmy razem u niego. Początek był bajeczny. Wycieczki i fascynacja.
W listopadzie okazało się, że z powodu własnej beztroski, żeby nie powiedzieć głupoty M musi oddać Państwu 20 000 zł. To były dla nas wówczas ogromne pieniądze. Ja widząc jego strach przejęłam znów stery. Znalazłam i opłaciłam prawnika, jeździłam na spotkania i towarzyszyłam podczas rozpraw sądowych, przekonywałam, że damy sobie radę i, że jedna głupota nie określa człowieka.
Wspierałam, motywowałam, budowałam samoocenę i szukałam wyjścia.
Żeby spłacić dług musiał iść do prawdziwej pracy. Ta, którą znalazł zabijała go, ponieważ nie był w stanie fuknkcjonować normalnie po nocnej zmianie. Ciągle zmęczony, niezadowolony pracą a tydzień z nockami to była gehenna. Innej nie szukał, więc znowu ja znalazłam inną propozycję, napisałam cv, przygotowałam do rozmowy. Dostał tę pracę, ale ta okazało się bardzo stresująca ze względu na atmosferę w pracy. Jego samopoczucie bardzo odbijało się na moim. Oboje byliśmy chorzy ze stresu. Proponowałam dalsze poszukiwania, ale on był na etapie takiego zniechęcenia, że ja po raz kolejny, , tym razem bez jego wiedzy napisałam cv i wysłałam do nowego pracodawcy. W międzyczasie M się zwolnił a nowy pracodawca odpisał, że jest miejsce. Więc poszedł.
Mieliśmy trudną sytuację finansową. Wpadł na pomysł biznesowy, na który ja pożyczyłam dla niego pieniądze. Wierzyłam, że się uda. Nie udało. Więc oddałam pieniądze z własnej kieszeni.
Wprowadzając się, powiedziałam, że od tego momentu ma 1,5 roku, żeby się oświadczyć. Pół żartem, pół serio.
Oświadczył się, 5 dni przed terminem. Bez niespodzianki, w spontanicznej podróży zasponsorowanej przeze mnie. I zaczął się problem z kasą, bo jak zaręczyny to ślub.
Założyłam swoją firmę, pomogłam M założyć jego własną. Ale jego firma była sezonowa.
Zimą i wiosną obroty i rzeczy do zrobienia było mało. Liczyłam, ze pójdzie do pracy na etat, żeby zachować ciągłość dochodów.
Rok przed ślubem nie poszedł do pracy na zimę i wiosnę, bo dostał odszkodowanie za wypadek.
Już wtedy sygnalizowałam, że tak nie może być. Płakałam, prosiłam, tłumaczyłam, obiecał, że na następną zimę pójdzie.
W pamiętniku z tego okresu znalazłam notatki, że czuję się jak w klatce. Że nic nie przeżywam. Ciągle praca, dom, praca, dom. Nie mieliśmy dzieci, mogliśmy żyć. Ale on był zmęczony. Szkoda mu było pieniędzy. Zawsze coś ważniejszego do zrobienia. Nie naciskałam, starałam się przyjąć jego punkt widzenia. Nie mówiłam już, że chcę zwiedzać, żyć. Po prostu się zgodziłam, że żyjąc na wsi sobota to nie czas na odpoczynek tylko pracę.
W tym czasie zaczął się też problem męskości M. Zaczął zauważać, ze ja wszystkim steruję i znów stracił pewność siebie. Ja nie czułam, że mogę bezpiecznie jemu powierzyć nasze życie. Więc zaczęłam udawać, że to on rządzi. Ale nie ustawał w oskarżaniu mnie o zabieranie mu męskości. Doszło do tego, że przestałam się mu sprzeciwiać. Nie zgadzałam się, ale milczałam. Chciałam, żeby było dobrze.
Pół roku przed ślubem, M miał szansę zarobić większą kasę, potrzebną na ślub i jego stare długi. Niestety w ostatnim momencie klient się wycofał. Ja widząc jego przerażenie znów pożyczyłam dla niego pieniądze od mojej rodziny. I znów. Nie poszedł do pracy, bo żył za to, co zostało po spłaconym długu.
Nie dał mi ani złotówki na ślub. Wszystko, oprócz obrączek, garnituru i zaproszeń opłaciłam sama.
Na zmówinach jego Mama powiedziała, ze nie ma i, że nam nie dołoży.
Prawdą jest, że proponował kredyt w banku, na który się nie zgodziłam. Bo bałam się, że trzeba będzie oddać dużo więcej niż weźmie. I że znów, spadnie to na mnie.
Przed ślubem byłam tak zaślepiona przez cel zarabiania pieniędzy, żeby nie pożyczać, że zupełnie się w tym zatraciłam. Kłóciliśmy się codziennie. Było bardzo źle. W dzień ślubu byłam zdrętwiała. Było mi miło, bo byłam w centrum uwagi, ale nie czułam jedności z M. On się źle czuł. Stres bardzo źle działał na jego zdrowie. Odczuwał bóle, nudności, szukał chorób. Wierzyłam mu i się bałam, dlatego opłaciłam na kilka miesięcy prywatną opiekę, żeby przebadał się gruntownie. Tak zrobił. Nic nie wyszło.
Po ślubie, za jego namową, kupiłam mu dużą maszynę do firmy. Pół roku po ślubie, w zimie sprzedał ją i znów nie poszedł do pracy.
Ja na etacie plus firma już drugi rok. Zarabiam nieźle. Chciałam, żeby nasz dom (bardzo stary, od cioci M) był przyjazny. Po kolei chciałam go remontować. Dałam na to 3 000 zł. On nie dał nic. Rozpoczął remont i okazało się, że dom można sprzedać. Więc ani remontu ani moich pieniędzy.
Po ślubie żyliśmy sielanką do września. Wypoczęłam po stresie i wysiłku i się obudziłam.
W pamiętniku we wrześniu pisałam, że czuję się jak w klatce. Żałowałam tego, że się zobowiązałam na całe życie. Mijaliśmy się, nie widzieliśmy się całymi dniami. Był w firmie całymi dniami, ale nadal utrzymywałam nas ja. Nie wiem na co szły jego pieniądze. Nie wiem czy w ogóle jakieś zarabiał. Każda próba rozmowy kończyła się na oskarżeniach, że najpierw go podnoszę na duchu a później gnoję.
Wspólnych pieniędzy nie mieliśmy. Najpierw dlatego, że on nie miał, żeby się dorzucać do budżetu, później dlatego, że ja już nie poruszałam tego tematu w obawie, żeby go nie urazić rozmową o kasie, której wiedziałam, ze nie ma. Nie rozmawialiśmy ze sobą. Wszystkie moje sprawy były przyćmiewane przez jego kłopoty, niestety ale wyimaginowane choroby i bóle. Seks przestał sprawiać mi przyjemność, bo dla mnie trwał za krótko. W tłumionej złości nie chciałam inaczej kończyć niż z nim, a na drugą rundę nie miał ochoty. Później doszły zabawy, które mi nie odpowiadały, ale robiłam to dla niego, żeby mógł być męski. Ze wszystkim byłam sama. Nie jedliśmy razem, nie chodziliśmy na spacery. Obwiniałam się o to, że nie kocham go tak jak powinnam. Poczucie winy mam opisane w pamiętniku już w okolicach końca 2015 roku.
W listopadzie poznałam I. Broniłam się jak mogłam. Z tej perspektywy widzę, ze słabo, bo się nie udało. I był uważny, zaangażowany, od początku w pełni świadom, że mam M.
Słuchał, wspierał, pomagał, imponował mi, mogłam na niego zrzucić swoje kłopoty i on mnie z nich uwalniał. Ja nie umiałam się powstrzymać. Wpadłam w to. Po 3 miesiącach spotkałam się z nim jeszcze raz i poszło.
Od listopada do stycznia walczyłam o M. Dawałam mu szansę. Nie podołał. Dlatego, że nie chciał, a może też dlatego, że ja już nie umiałam docenić.
W grudniu odbyłam rozmowę. Powiedziałam, ze jestem nieszczęśliwa. Że chcę, żeby zaczął na nas pracować. Wykręcał się. Odbyliśmy tysiące rozmów w których padały argumenty od tego, że go gnoję po takie, że nie ma co odkładać kasy, bo jutro może być koniec świata.
Dałam czas do lata a później wyjeżdżam na wolontariat za granicę. Nie chciałam tam jechać, ale wiedziałam, ze muszę coś zrobić. Cały czas przypominałam o zbliżającym się terminie. Chodziłam po psychologach, byłam nawet u wróżki. Cały czas w kontakcie z I. Nadal wspierającym i zaangażowanym. M poszedł do pracy na kilka dni w maju, ale nasze relacje były już bardzo złe. Zero rozmowy. On wracał coraz później. Nie pytał mnie o nic, jeśli mówił to tylko on o sobie. Przestaliśmy ze sobą spać. Obwiniał mnie o nagły zwrot. Mówił, ze zawsze było dobrze, a teraz mi odbiło. Nie zauważał, ze znikam.
A ja znikałam, okropnie się czułam. Nie potrafiłam zerwać z I. Zaproponowałam wspólnego psychologa, ale nie chciałam już za niego płacić. Chciałam jego zdecydowanego działania. Nie otrzymałam. Po jednej wizycie nie poszliśmy więcej, bo terapia wyszłaby za drogo. 4 spotkania po 100 zł. Przed samym wyjazdem złapałam go na roksie. Nie przyznał się do spotkań. Mówił, że skoro nei chcę z nim spać to on sobie tylko ogląda obrazki. Nie drążyłam.
Znalazłam mu telefon, o którym nie wiedziałam. Pusto na nim. Żadnych połączeń ani smsów. Czysty telefon.
Przyszły wakacje. Wyjechałam. Przez pierwszy miesiąc się nie odzywał. Nie interesował się gdzie mieszkam, co robię, czy żyję. Zero kontaktu.
I ze mną pojechał, pobył ze mną pierwsze kilka dni, cały czas w kontakcie. Odwiedzał mnie czasem. Wspierał i pomagał. Nie było mnie 3 miesiące.
Przez ostatni M jakby się obudził. Chce się spotkać. Proponuje zacząć od nowa. Nie wie o I.
I jestem tu teraz. I nie wiem co robić. Mam taki dylemat i mętlik w głowie, że nie mogę funkcjonować. Na samą myśl o rozwodzie robi mi się niedobrze. Widzę M jako 2letniego chłopca przytulonego do mojej nogi. Jak mam go odrzucić? Był dla mnie dobry. Spokojny, czuły, nie podnosił głosu. Lubił się przytulać. Nigdy nie pisał z nikim.
Z kolei I zaczął naciskać. Czeka już prawie rok. Nie mówi tego wprost ale widzę jego zniecierpliwienie. Przez cały ostatni rok był dla mnie. Wspierał, czułam, że mam w nim ostoję. Uspokajał mnie i czułam się bezpiecznie. Teraz on oczekuje ode mnie zaangażowania. A ja raz, że nie mam sił się angażować. Oddałam wszystko co miałam M. A dwa, nadal potrzebuję wsparcia, bo nie umiem sobie poradzić sama. Dostaję go coraz mniej, bo jest zmęczony tą całą sytuacją. Rozumiem go. Zasługuje na więcej.
W tej chwili tak tęsknię za spokojem, że utożsamiam go z czasem spędzonym lata temu z M. Moja głowa zapomniała już jak było źle. Jak się dusiłam i chciałam żyć. Być otoczona opieką i bezpieczna.
W tej chwili chcę tylko uciec i nie czuć się tak, jak czuję.
Zerwałam kontakt z I, bo chcę mieć czystą głowę i możliwość swobodnego wyboru.
Ale nie jest mi łatwo. Rozpoczynam i kończę dzień łzami. Nie potrafię się skupić ani na firmie ani na etacie. Tęsknię za I, chociaż zdążyłam go już poznać z jego wadami. Równocześnie, nie jestem gotowa na podjęcie decyzji o rozwodzie. Impas nie może trwać, bo się boję o siebie, o M o I. Żaden z nich nie zasługuje na to, co im robię.
Pomocy.
I Drogie Panie, darujcie sobie, proszę, wyzwiska. Żadna z Was nie myśli o mnie tak źle jak ja o samej sobie.
Rozwiesc sie.
Twoj M, to zyciowy nieudacznik i nieodpowiedzialny facet. Od samego poczatku mialas sygnaly, ze kasa sie jego nie trzyma. To nie ty bylas beztroska i nie rob sobie zadnych wyrzutow, tylko on - powodujac na poczatku ten dlug. Nie ty go zaciagnelas, tylko on sam i nie wazne na jaki cel. To on powinien liczyc sily na zamiary i zastanowic sie, czy go stac na taka rozrzutnosc. Nie rob sobie zadnych wyrzutow.
Ten facet nie mysli i nie przejmuje sie co bedzie jutro. On sie nie zmieni. A ten tekst, ze "utro moze byc koniec swiata," to ja tez slyszalam przez 2o lat.
wiekanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-16, 21:19   #7
kennedy
Zakorzenienie
 
Avatar kennedy
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Zle ze zdradzilas...natomiast bardzo ci wspolczuje tej calej sytuacji. Ciezko sie to czyta... od poczatku mialas wlasciwie pewnosc ze maz nie umie zarzadzac pieniedzmi, ze bedziesz musiala za niego ciagnac. Szkodaze w ogole za niego wyszlas... glupie to bylo. Gosciu cie ciagnal w dol za soba. Teraz nie ma co ntslec tylko sie rozwoesc i zaczac zyc dla siebie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”.
kennedy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 06:21   #8
mariamalaria
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2017-03
Wiadomości: 4 900
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Chcesz całe życie opiekować się tym chłopcem uczepionym twojej nogi, czy mieć mężczyznę?
Z twojego M. mężczyzny nie zrobisz, nie zmienisz go. Pozostanie nieodpowiedzialny smarkacz i ty, jego mamusia. Chcesz z nim zostać z litości i zdradzać za plecami? Po co? Odeszłabym , probowalabym z I. Jeśliby mnie jeszcze chciał po zerwaniu. Bo ile można czekać, nawet na kochaną osobę.
mariamalaria jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 10:40   #9
Hultaj
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Za chinskiego boga bym nie wyrobiła z facetem który od 4 lat (przez cały okres ''znajomości'', u ciebie to już nawet małżeństwo) nie ma pracy i trzeba mu wiecznie dawać na coś kasę i go utrzymywać. Już samo to że koleś nie szukał pracy bo miał jakieś odszkodowanie i siedział sobie na dupce. Ferdka kiepskiego miałabym dość po paru tygodniach (raczej od razu, jak tylko bym się zorientowała że typ lubi wieczne wakacje...) a ty jeszcze za niego wyszłaś. W dodatku nie dość że go utrzymujesz to jeszcze robisz mu kosztowne prezenty, jakieś maszyny, jakieś rozruchy biznesu.
Fajnie że jest dobry i miły, psychopaci również potrafią być (udawać, że są) dobrzy i mili. Żart; może to i w porządku facet ale jesteś mega frajerką utrzymując zdrowego trutnia który jak wszyscy powinien pracować. Nie musi być żadnym milionerem, ale żebyś ty nie mogła na niego liczyć gdybyś to ty miała problem i żeby nie dokładał się do waszych rachunków, parodia, gdzie ty miałaś i masz głowę.

---------- Dopisano o 11:36 ---------- Poprzedni post napisano o 11:29 ----------

Cytat:
najpierw go podnoszę na duchu a później gnoję.
tak, gnoisz, ciekawą facet ma filozofię życiową, pomijając że dorwał ciebie, a w sklepie jak kasjerka mu każe zapłacić za batonik albo spółdzielnia za wodę gnojony się nie czuje? Czemu on jeszcze nie mieszka w lesie (są w ogóle jakieś gdzie można ; )) i nie żywi się korzonkami, ''nąkąformista'' od 7 boleści.


Edytowane przez Hultaj
Czas edycji: 2018-10-17 o 10:55
Hultaj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 11:20   #10
lubiekielbase
Zadomowienie
 
Avatar lubiekielbase
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 1 582
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Mam nadzieje, ze macie intercyze?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Wszystkie nicki zajęte.
lubiekielbase jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 12:24   #11
wiekanka
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 071
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Podejrzewam, ze facet cie musial mocno zmanipulowac ma gadane i tyle. Czy nie widzisz, ze ty go ciagle usprawiedliwiasz? A usprawiedliwiasz, bo sam do ciebie sie usprawiedliwil. Sprzedaje ci glodne kawalki typu - jestem zmeczony po nocce, jestem zestresowany, klient sie wycofal (najwyrazniej ten mial nosa),gnoisz mnie, po co dom remontowac - najlepiej sprzedac, zreszta maszyne tez. A najlepiej, to wziac kredyt.
Zyjesz w nierealnej stworzonej przez niego bance. On cie ciagle ciagnie w dol a ty stwarzasz pozory, ze jest dobrze a g....o jest dobrze. Twoj wybor to porazka i przestan zyc uluda, ze cos sie mu odmieni i pojdzie do normalnej pracy na 8h i tam przepracuje x lat. To sobie wybij z glowy. On jest leniem i lekkoduchem, taki wieczny Piotrus pan. Jest nie zdolny do odpowiedzialnosci a najchetniej zrzucilby ja na ciebie, co zreszta udaje mu sie z powodzeniem. Jest mu poprostu bardzo wygodnie i bezpiecznie przy tobie ale na odwrot tego nigdy nie doswiadczysz. Bylam w podobnej sytuacji i wiem, co mowie.
To nie on a TY OBUDZ SIE i rozwiedz sie, bo szkoda zycia a dam sobie glowe uciac, ze jesli tego nie zrobisz za nastepne 4. 8, 16 lat dopiszesz nowe cuda w twojej znajomosci z nim, bo to oczywiste, ze to nie malzenstwo, tylko nedzna atrapa i znow nie pojdzie do pracy , bo wstaw, co chcesz.


Moja przyjaciolka, jak do mnie dzwonila (dzielila nas spora odleglosc) zawsze zaczynala rozmowe od" a M (o kurcze! tez M) pracuje?"Gdy zaczynalam odpowiedz "nie, bo..." zaraz mi przerywala i mowila "ty debiiilu" i dalej mi tlumaczyc, zebym sie opamietala. Tylko, ze ja rozumialam a pojac nie umialam.
Juz po 3 latach myslalam o rozwodzie i wydawalo mi sie, ze w kazdej chwili moga go wziac. Ale tak tylko mi sie wydawalo. Im dalej w las tym wiecej drzew.Wiej jak mozesz najszybciej!!!

Z I bym sie nie wiazala, bo poznalas go bedac zagubiona i nie soba. To latwy cel dla kazdego.
Moja rada. Poznaj kogos, gdy bedziesz juz poza tym wszystkim, gdy bedziesz wolna i szczesliwa. Zycze duzo sily i madrego wyboru.

Edytowane przez wiekanka
Czas edycji: 2018-10-17 o 12:26
wiekanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-10-17, 13:04   #12
tinkerver2
Zakorzenienie
 
Avatar tinkerver2
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 109
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez PoPoo Pokaż wiadomość
Nie rozumiem po co na sile pchałeś się temu M do życia.. wszystko za niego robiłaś, bawiłaś się w terapeutke a wdzięczności zero... Załatwiałas mu wszystko itd i pchałas się w ślub..

Masz jakieś logiczne wytłumaczenie na to wszystko?



Traci to wszystko twoja straszna desperacja.co w nim takiego było ze robiłaś takie rzeczy żeby go zdobyć i z nim być???
Bo tak czasem jest. Facet sprawia wrażenie trochę pogubionego, ale wiesz, ty mu podasz rękę i nagle wszystko będzie ok
Naprawdę, wiele kobiet tak myśli, że facet CHCE ale ojojoj biedny misiaczek nie potrafi. W dodatku kobiety są wychowywane "bo musi być facet", więc jak już jakiegoś się złapie, to trzeba go trzymać!
Często, jak w przypadku autorki, czy moim (miałam podobną historię) jest to zupełnie NIEŚWIADOME. tzn niby wiadomo, że coś tu śmierdzi, ale hej, on jest dla mnie dobry, a ze taki nieporadny to przecież JA MU POMOGĘ.

Zawsze wiem czego chcę, czasem po prostu chcę nie wiadomo czego.
tinkerver2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 13:56   #13
wiekanka
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 071
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez tinkerver2 Pokaż wiadomość
Bo tak czasem jest. Facet sprawia wrażenie trochę pogubionego, ale wiesz, ty mu podasz rękę i nagle wszystko będzie ok
Naprawdę, wiele kobiet tak myśli, że facet CHCE ale ojojoj biedny misiaczek nie potrafi. W dodatku kobiety są wychowywane "bo musi być facet", więc jak już jakiegoś się złapie, to trzeba go trzymać!
Często, jak w przypadku autorki, czy moim (miałam podobną historię) jest to zupełnie NIEŚWIADOME. tzn niby wiadomo, że coś tu śmierdzi, ale hej, on jest dla mnie dobry, a ze taki nieporadny to przecież JA MU POMOGĘ.

Zawsze wiem czego chcę, czasem po prostu chcę nie wiadomo czego.
Nie wiem, jak u autorki, bo nic nie pisze ale w moim przypadku M byl pewny siebie i pomyslowy. Twierdzil, ze z pracy rak, jeszcze sie nikt nie dorobil. Sam rozkrecal jakies male firmy ale przewaznie zakonczene dlugiem. Tez zdarzalo sie, ze dawalam wlasne pieniadze na poczatek a potem bylo z tego wielkie NIC. I tez go pocieszalam. Nie tracil nadziei a ja sie cieszylam, ze tak walczy i mu kibicowalam. Po czym kolejne dlugi. Zatracilam sie w pracy, bo ktos w koncu musial zarabiac. Ciagle zmeczona, glowa nabita i jego odwieczny pech spowodowaly brak checi na seks. Ale on mial czas i na to.

W koncu stwierdzilam, ze mnie na pana nie stac.

Edytowane przez wiekanka
Czas edycji: 2018-10-17 o 13:58
wiekanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 19:38   #14
sinnner
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 4
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

[/COLOR]
Cytat:
Napisane przez PoPoo Pokaż wiadomość
Nie rozumiem po co na sile pchałeś się temu M do życia.. wszystko za niego robiłaś, bawiłaś się w terapeutke a wdzięczności zero... Załatwiałas mu wszystko itd i pchałas się w ślub..

Masz jakieś logiczne wytłumaczenie na to wszystko?



Traci to wszystko twoja straszna desperacja.co w nim takiego było ze robiłaś takie rzeczy żeby go zdobyć i z nim być???
Mam, chociaż niekoniecznie logiczną. Taki przyszedł czas po prostu.
Wszystko w swoim życiu robiłam wzorowo.
Wzrowe oceny przez wszystkie etapy edukacji. Studia magisterskie na dobrym kierunku. Szybka obrona. Praca na etat w zawodzie przed obroną. Znalazłam M. Dobrego, spokojnego, czułegi i stabilnego. Do tego zamieszkaliśmy razem. Krzywda mi się nie działa (nie bił, nie pił, nie zdradzał), więc nadszedł czas na małżeństwo.

---------- Dopisano o 19:36 ---------- Poprzedni post napisano o 19:33 ----------

Cytat:
Napisane przez skara Pokaż wiadomość
Od męża pewnie bym się wyprowadziła i myślała nad rozwodem. Z drugim panem na razie bym się nie spotykała, niepotrzebnie mąci Ci w głowie. Najpierw musisz sama sobie poukładać wszystko, przemyśleć i dojść do wewnętrznego spokoju. Inaczej nadal będziesz się miotać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Jest to trudne. Nie chcę go stracić. Czuję się jakbym chciała trzymać dwie sroki za ogon. Nie z pazerności. Tylko na I mi zależy a na M się boję, że może mi zależeć.
Czuję w sobie dużo sprzecznych emocji. Ogromne pokłady żalu i poczucia winy.
Zapytałam I, co to znaczy kogoś kochać. Odpowiedział mi, że chcieć lepiej dla niego niż dla siebie.
To mnie mocno uderzyło. Bo ja dopuszczam opcję zostania z M, żeby go nie krzywdzić.

---------- Dopisano o 19:38 ---------- Poprzedni post napisano o 19:36 ----------

Właśnie robię sobie wyrzuty. Że zamiast walczyć dalej to znalazłam sobie "łatwiejsze" rozwiązanie. Mam ogromne poczucie winy. Że za mało go kochałam, że go oszukałam, że sama przecięłam tę cieniutką nić porozumienia jaką mieliśmy. Że nie zasłużył na to jak go potraktowałam i jak go traktuję nadal.
sinnner jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 19:38   #15
wiekanka
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 071
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez sinnner Pokaż wiadomość
[/COLOR]
Mam, chociaż niekoniecznie logiczną. Taki przyszedł czas po prostu.
Wszystko w swoim życiu robiłam wzorowo.
Wzrowe oceny przez wszystkie etapy edukacji. Studia magisterskie na dobrym kierunku. Szybka obrona. Praca na etat w zawodzie przed obroną. Znalazłam M. Dobrego, spokojnego, czułegi i stabilnego. Do tego zamieszkaliśmy razem. Krzywda mi się nie działa (nie bił, nie pił, nie zdradzał), więc nadszedł czas na małżeństwo.
No ok. Ale moze opisz jego linie prosta, co on w zyciu osiagnal ? Bo cos mi sie zdaje ze najwiekszym jego osiagnieciem jestes TY.
wiekanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 19:46   #16
sinnner
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 4
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Mamy. Bałam się, że jego długi będą wpływać na mnie.

---------- Dopisano o 19:41 ---------- Poprzedni post napisano o 19:39 ----------

Cytat:
Napisane przez tinkerver2 Pokaż wiadomość
Bo tak czasem jest. Facet sprawia wrażenie trochę pogubionego, ale wiesz, ty mu podasz rękę i nagle wszystko będzie ok
Naprawdę, wiele kobiet tak myśli, że facet CHCE ale ojojoj biedny misiaczek nie potrafi. W dodatku kobiety są wychowywane "bo musi być facet", więc jak już jakiegoś się złapie, to trzeba go trzymać!
Często, jak w przypadku autorki, czy moim (miałam podobną historię) jest to zupełnie NIEŚWIADOME. tzn niby wiadomo, że coś tu śmierdzi, ale hej, on jest dla mnie dobry, a ze taki nieporadny to przecież JA MU POMOGĘ.

Zawsze wiem czego chcę, czasem po prostu chcę nie wiadomo czego.
Właśnie ta opcja. Tak go widzę nieporadny dzieciaczek, który szuka u mnie ratunku. Jak mogłabym go odtrącić.

---------- Dopisano o 19:44 ---------- Poprzedni post napisano o 19:41 ----------

Cytat:
Napisane przez wiekanka Pokaż wiadomość
No ok. Ale moze opisz jego linie prosta, co on w zyciu osiagnal ? Bo cos mi sie zdaje ze najwiekszym jego osiagnieciem jestes TY.
Dobre pytanie. I odpowiedź, którą sugerujesz wydaje się najprawdziwsza.

---------- Dopisano o 19:46 ---------- Poprzedni post napisano o 19:44 ----------

Cytat:
Napisane przez kalor Pokaż wiadomość
M się obudził, ale na jak długo? I w jakim sensie, tylko „walczenia” o ciebie, czy wreszcie w sensie ogarnięcia swojego życia? Bo mi wygląda na takiego, który przed pracą broni się rękami i nogami. I takiego, co zawsze będzie się bronił.
No i właśnie. Kwestia obudzenia się.
Spotkaliśmy się dzisiaj pierwszy raz po trzech miesiącach.
Mówi, że przemyślał wiele spraw. Wiele zrozumiał. Prosi mnie o szansę na naprawienie tego małżeństwa. Obiecuje, że będę mogła robić, co będę chciała. Że jak będę chciała wyjeżdzać to on będzie jeździł ze mną.
sinnner jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 20:02   #17
wiekanka
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 071
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez sinnner Pokaż wiadomość
Mamy. Bałam się, że jego długi będą wpływać na mnie.

---------- Dopisano o 19:41 ---------- Poprzedni post napisano o 19:39 ----------


Właśnie ta opcja. Tak go widzę nieporadny dzieciaczek, który szuka u mnie ratunku. Jak mogłabym go odtrącić.

---------- Dopisano o 19:44 ---------- Poprzedni post napisano o 19:41 ----------



Dobre pytanie. I odpowiedź, którą sugerujesz wydaje się najprawdziwsza.

---------- Dopisano o 19:46 ---------- Poprzedni post napisano o 19:44 ----------



No i właśnie. Kwestia obudzenia się.
Spotkaliśmy się dzisiaj pierwszy raz po trzech miesiącach.
Mówi, że przemyślał wiele spraw. Wiele zrozumiał. Prosi mnie o szansę na naprawienie tego małżeństwa. Obiecuje, że będę mogła robić, co będę chciała. Że jak będę chciała wyjeżdzać to on będzie jeździł ze mną.
Zadalam pytanie. Jaki ma zawod, jakie wyksztalcenie, co osiagnal oprocz ciebie? a to wytluszczone nie jest naprawa malzenstwa, tylko realizacja starego.
Wiesz co mi ex-tesc powiedzial, gdy dowiedzial sie, ze odchodze? "To teraz ja mam go utrzymywac??"
wiekanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 20:04   #18
Nimve
Zakorzenienie
 
Avatar Nimve
 
Zarejestrowany: 2012-07
Lokalizacja: Zołzarium
Wiadomości: 3 698
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez sinnner Pokaż wiadomość
No i właśnie. Kwestia obudzenia się.
Spotkaliśmy się dzisiaj pierwszy raz po trzech miesiącach.
Mówi, że przemyślał wiele spraw. Wiele zrozumiał. Prosi mnie o szansę na naprawienie tego małżeństwa. Obiecuje, że będę mogła robić, co będę chciała. Że jak będę chciała wyjeżdzać to on będzie jeździł ze mną.
Ale to najmniejszy problem, czy Ci pozwala robić co zechcesz, bo zawsze możesz, niczyim niewolnikiem nie jesteś, czy też łaskawie obiecuje, że będzie z Tobą wyjeżdżał. No poświęcenie, że hoho. On ma się stać odpowiedzialny i pokazać, że również potrafi utrzymać rodzinę, a nie być wiecznym trutniem i ciągle oglądać się na Ciebie: daj, daj, daj. Nie wiem ile z jego strony jest miłości, a ile czystego wygodnictwa, bo która inna będzie utrzymywać starego konia.

Są kobiety, które lubią mieć utrzymanków, ale takie przeważnie nie muszą harować za dwóch, żeby przy tym luksusie w ogóle utrzymać łeb na powierzchni. I przede wszystkim pasuje im taki podział ról, bo był oczekiwany od początku. A ty chyba jednak chciałaś stworzyć związek partnerski.

Przypomnę Ci tylko, że nie jesteś jego matką i niczego mu nie jesteś winna. Nie musisz brać za niego odpowiedzialności do końca życia. To dorosły chłop do jasnej cholery, ma dwie ręce i dwie nogi, da sobie rade, tylko idzie po linii najmniejszego oporu. Bo widzi, że może, Twoim kosztem. On się o Ciebie nie martwi. Paskudny typ.
Nimve jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 20:06   #19
wiekanka
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 071
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Ty potrzebujesz doroslego faceta a nie dzieciaczka. Dzieciaczki powinny byc dalej z rodzicami a nie bawic sie w doroslosc.
wiekanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 20:10   #20
Hanged
must be a hole in my hat
 
Avatar Hanged
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 132
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

W całej sytuacji najbardziej szkoda mi I. Rozmawiałaś z nim chociaż, że zrywasz kontakt i jaki jest powód?
Hanged jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 20:24   #21
wiekanka
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 071
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez sinnner Pokaż wiadomość
Zapytałam I, co to znaczy kogoś kochać. Odpowiedział mi, że chcieć lepiej dla niego niż dla siebie.
Zdziwisz sie ale I nie ma racji. Najpierw myslimy i kochamy siebie tzw. zdrowy egoizm a potem jest miejsce na druga osobe. Jesli to zrozumiesz, to juz pol sukcesu.
Ale ty ze swoim mysleniem jestes sory daleko w czarnej dupie i tez takie zycie bedziesz miala.
wiekanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 20:52   #22
lubiekielbase
Zadomowienie
 
Avatar lubiekielbase
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 1 582
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez sinnner Pokaż wiadomość
Mamy. Bałam się, że jego długi będą wpływać na mnie.

---------- Dopisano o 19:41 ---------- Poprzedni post napisano o 19:39 ----------


Właśnie ta opcja. Tak go widzę nieporadny dzieciaczek, który szuka u mnie ratunku. Jak mogłabym go odtrącić.

---------- Dopisano o 19:44 ---------- Poprzedni post napisano o 19:41 ----------



Dobre pytanie. I odpowiedź, którą sugerujesz wydaje się najprawdziwsza.

---------- Dopisano o 19:46 ---------- Poprzedni post napisano o 19:44 ----------



No i właśnie. Kwestia obudzenia się.
Spotkaliśmy się dzisiaj pierwszy raz po trzech miesiącach.
Mówi, że przemyślał wiele spraw. Wiele zrozumiał. Prosi mnie o szansę na naprawienie tego małżeństwa. Obiecuje, że będę mogła robić, co będę chciała. Że jak będę chciała wyjeżdzać to on będzie jeździł ze mną.
Przemyślał i zrozumiał.Czyli ma pracę, tak?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Wszystkie nicki zajęte.
lubiekielbase jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 20:57   #23
wiekanka
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 071
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Ty myslisz, ze twoja okropna sytuacje spowodowala znajomosc z I a to nieprawda.Ta sytuacja jest wpakowanie sie w malzenstwo z M, ktorej konsekwencja byla ucieczka do I. Nie wrzucaj wszystkiego do jednego wora, tylko odziel jednego od drugiego i zobacz w ktorym miejscu jestes. Ten facet trzyma sie ciebie kurczowo, bo nie ma nic do zaoferowania. Nie zadbal o siebie o przyszlosc, zeby byc atrakcyjnym pod kazdym wzgledem, tylko jakiego mnie Panie Boze stworzyles, takiego mnie masz. Niestety ale kazdy zdrowy dorosly czlowiek musi na siebie zapracowac.Jesli tego nie robi jest zyciowa kaleka. A ty godzisz sie w milczeniu na taki "luksus"w imie czego? Zabilas kogos?Nie on a ty jestes tu ofiara i radzilabym tobie isc na terapie sama, bo ciezko to widze i wiem, ze tu nikt cie nie przekona.

Edytowane przez wiekanka
Czas edycji: 2018-10-17 o 20:59
wiekanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2018-10-17, 22:08   #24
sinnner
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 4
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez wiekanka Pokaż wiadomość
Zadalam pytanie. Jaki ma zawod, jakie wyksztalcenie, co osiagnal oprocz ciebie? a to wytluszczone nie jest naprawa malzenstwa, tylko realizacja starego.
Wiesz co mi ex-tesc powiedzial, gdy dowiedzial sie, ze odchodze? "To teraz ja mam go utrzymywac??"
Wykształcenie zawodowe bez matury. Nie pracuje w zawodzie.
Nie bardzo rozumiem tego zdania: "a to wytluszczone nie jest naprawa malzenstwa, tylko realizacja starego."?

---------- Dopisano o 21:59 ---------- Poprzedni post napisano o 21:57 ----------

Cytat:
Napisane przez Hanged Pokaż wiadomość
W całej sytuacji najbardziej szkoda mi I. Rozmawiałaś z nim chociaż, że zrywasz kontakt i jaki jest powód?
Tak, rozmawiałam z nim. Wytłumaczyłam. Nie zerwałam też całkowicie kontaktu. Moim celem było ograniczenie go, żebym mogła swobodnie pomyśleć.
Mi też jest go szkoda. Nie chcę mu tego robić. Ale walczę cały czas sama ze sobą. Pomiędzy tym co powinnam jako żona i do czego mam prawo jako człowiek.

---------- Dopisano o 22:00 ---------- Poprzedni post napisano o 21:59 ----------

Cytat:
Napisane przez lubiekielbase Pokaż wiadomość
Przemyślał i zrozumiał.Czyli ma pracę, tak?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ma pracę od lipca. Już chce ją zmienić, bo mu nie odpowiada, że nie wraca o stałej porze do domu i coś źle mu liczą nadgodziny.

Zaczynam widzieć absurd i moje zaślepienie.

---------- Dopisano o 22:02 ---------- Poprzedni post napisano o 22:00 ----------

Cytat:
Napisane przez wiekanka Pokaż wiadomość
Ty myslisz, ze twoja okropna sytuacje spowodowala znajomosc z I a to nieprawda.Ta sytuacja jest wpakowanie sie w malzenstwo z M, ktorej konsekwencja byla ucieczka do I. Nie wrzucaj wszystkiego do jednego wora, tylko odziel jednego od drugiego i zobacz w ktorym miejscu jestes. Ten facet trzyma sie ciebie kurczowo, bo nie ma nic do zaoferowania. Nie zadbal o siebie o przyszlosc, zeby byc atrakcyjnym pod kazdym wzgledem, tylko jakiego mnie Panie Boze stworzyles, takiego mnie masz. Niestety ale kazdy zdrowy dorosly czlowiek musi na siebie zapracowac.Jesli tego nie robi jest zyciowa kaleka. A ty godzisz sie w milczeniu na taki "luksus"w imie czego? Zabilas kogos?Nie on a ty jestes tu ofiara i radzilabym tobie isc na terapie sama, bo ciezko to widze i wiem, ze tu nikt cie nie przekona.
Ta wypowiedź mnie uspokoiła. Obwiniałam (tak dla odmiany) siebie i I. ""Ty myslisz, ze twoja okropna sytuacje spowodowala znajomosc z I a to nieprawda.Ta sytuacja jest wpakowanie sie w malzenstwo z M, ktorej konsekwencja byla ucieczka do I."
DZIĘKUJĘ.

---------- Dopisano o 22:03 ---------- Poprzedni post napisano o 22:02 ----------

Cytat:
Napisane przez wiekanka Pokaż wiadomość
Zdziwisz sie ale I nie ma racji. Najpierw myslimy i kochamy siebie tzw. zdrowy egoizm a potem jest miejsce na druga osobe. Jesli to zrozumiesz, to juz pol sukcesu.
Ale ty ze swoim mysleniem jestes sory daleko w czarnej dupie i tez takie zycie bedziesz miala.
Tu mam problem. Racja. Zawsze wszyscy przede mną.

---------- Dopisano o 22:08 ---------- Poprzedni post napisano o 22:03 ----------

Cytat:
Napisane przez Nimve Pokaż wiadomość
Ale to najmniejszy problem, czy Ci pozwala robić co zechcesz, bo zawsze możesz, niczyim niewolnikiem nie jesteś, czy też łaskawie obiecuje, że będzie z Tobą wyjeżdżał. No poświęcenie, że hoho. On ma się stać odpowiedzialny i pokazać, że również potrafi utrzymać rodzinę, a nie być wiecznym trutniem i ciągle oglądać się na Ciebie: daj, daj, daj. Nie wiem ile z jego strony jest miłości, a ile czystego wygodnictwa, bo która inna będzie utrzymywać starego konia.

Tego też nie wiem. Ciągle mam w głowie, ze on mnie kocha nad życie.

Są kobiety, które lubią mieć utrzymanków, ale takie przeważnie nie muszą harować za dwóch, żeby przy tym luksusie w ogóle utrzymać łeb na powierzchni. I przede wszystkim pasuje im taki podział ról, bo był oczekiwany od początku. A ty chyba jednak chciałaś stworzyć związek partnerski.

Przypomnę Ci tylko, że nie jesteś jego matką i niczego mu nie jesteś winna. Nie musisz brać za niego odpowiedzialności do końca życia. To dorosły chłop do jasnej cholery, ma dwie ręce i dwie nogi, da sobie rade, tylko idzie po linii najmniejszego oporu. Bo widzi, że może, Twoim kosztem. On się o Ciebie nie martwi. Paskudny typ.
No nie martwi. Przez pierwszy miesiąc zupełnie się nie odzywał. Jak mu to dzisiaj powiedziałam, to się bronił, że nie chciałam kontaktu i chciał dać mi odpocząć. Niby prawda. Sama mu powiedziałam, że chcę ograniczyć kontakt. Ale z drugiej strony, przez ten miesiąc mogłam zdążyć zachorować, umrzeć i być już pochowana. Oczywiście przesadzam, ale chcę pokazać swój punkt myślenia. Ja osobiście nie dałabym się zbyć na jego miejscu informacją, że chcę mniej kontaktu
sinnner jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 22:23   #25
lubiekielbase
Zadomowienie
 
Avatar lubiekielbase
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 1 582
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez sinnner Pokaż wiadomość

Ma pracę od lipca. Już chce ją zmienić, bo mu nie odpowiada, że nie wraca o stałej porze do domu i coś źle mu liczą nadgodziny.

Zaczynam widzieć absurd i moje zaślepienie.
Czyli on się nic nie zmienił.
NIC.
Będzie między Wami tak samo.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Wszystkie nicki zajęte.
lubiekielbase jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-17, 22:44   #26
Nimve
Zakorzenienie
 
Avatar Nimve
 
Zarejestrowany: 2012-07
Lokalizacja: Zołzarium
Wiadomości: 3 698
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez sinnner Pokaż wiadomość
wszy miesiąc zupełnie się nie odzywał. Jak mu to dzisiaj powiedziałam, to się bronił, że nie chciałam kontaktu i chciał dać mi odpocząć. Niby prawda. Sama mu powiedziałam, że chcę ograniczyć kontakt. Ale z drugiej strony, przez ten miesiąc mogłam zdążyć zachorować, umrzeć i być już pochowana. Oczywiście przesadzam, ale chcę pokazać swój punkt myślenia. Ja osobiście nie dałabym się zbyć na jego miejscu informacją, że chcę mniej kontaktu [/I]
To też, ale mi akurat nie chodziło o ten brak zainteresowania z jego strony przez miesiąc (co oczywiście jest karygodne), tylko o całokształt. Ciągnie od Ciebie kasę bez skrępowania, widzi, że za darmo Ci do kieszeni nie spływa, jedziesz praktycznie na dwa etaty, ale ma to gdzieś, że tyrasz tylko po to, żeby on sobie mógł nie pracować. I jeszcze pretensje na koniec, że czuje się mało męski. No śmiech na sali. Masz utrzymać was oboje, dawać mu kaskę na jego wymysły i jeszcze kombinować, żeby on się czasami mało męski przez własne lenistwo nie poczuł. Przestań się z nim cackać w końcu! Bo robisz za frajerkę, a on Cię figę kocha. Kocha siebie i swoją wygodę. Gdyby tak nie było, to by robił wszystko żeby Cię odciążyć. Obudź się i przestań go żałować, lenia śmierdzącego. Nie łudź się, w każdej jednej pracy będzie mu coś nie pasowało, bo o zgrozo, w pracy trzeba pracować, a nie mieć pieniążki za leżenie. Facet chyba zapomniał, że się już wyprowadził od mamy i założył rodzinę, a za rodzinę trzeba brać odpowiedzialność i na nią zarabiać, a nie tylko oglądać się na żonę, niech da i niech sama się o wszystko martwi. Niby czemu tylko Ty masz to ciągnąć? Zostaw go w cholerę i niech w końcu poczuje, że jak się chce jeść i mieć gdzie mieszkać to trzeba zarabiać, bo za darmo manna nikomu z nieba nie leci.

Nie ma usprawiedliwienia dla niego, a on nie jest wcale biedny i bezradny. Rozumiałabym sytuację, a której jeden z małżonków nie musi pracować, bo pieniędzy wystarcza i nie ma takiej potrzeby. Rozumiałabym, gdyby szukał pracy, ale nie mógł przez jakiś czas znaleźć. Ale nie coś takiego, że Ty mu na siłę wynajdujesz, jedną, drugą, trzecią, a księciu wiecznie coś nie pasuje i zdziwiony, że trzeba się trochę wysilić. A Ty go jeszcze żałujesz. A kto Ciebie żałuje? Obudź się.
Nimve jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 04:44   #27
tinkerver2
Zakorzenienie
 
Avatar tinkerver2
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 109
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Posłuchaj. Związek to nie pole bitwy, w związku nie trzeba walczyć. O związek też nie trzeba walczyć.
Ja wiem jak się czujesz. Każdy chce być kochany, bezpieczny, potrzebny, a ty rzucając tego lenia stracisz całą stabilizację, jaką sobie wypracowałaś. Ja 3 razy wracałam do tego samego faceta, młodszego, alkusa, który mnie oszukiwał, olewał, miał głęboko w d... A wszystko to oboje tłumaczyliśmy jego młodym wiekiem. I odkąd rozstalismy się na dobre czuję się o wiele lepiej, zupełnie się zmieniłam. Na początku miałam okropne myśli samobójcze, chodziłam do psychiatry, ale teraz widzę jak bardzo byłam stłamszona. To, że musisz na typa zarabiać daje ci poczucie kontroli, poczucie, że jesteś potrzebna. Wiadomo, brałaś z nim ślub, więc trudno ci powiedzieć "e chłopie, wypindalaj z mojego życia". Pewnie go kochasz. Tylko ZAUFAJ MI. BÓL MIJA.
Widzisz, życie jest za krótkie na chujowe związki, brak wsparcia. To ma ci dawać związek. Bezpieczeństwo, wsparcie, pewność. Tobie tego TEN związek nie daje i nigdy nie da. Mi też nie dawał, a mimo wszystko tkwiła w nim jak głupia. Jestem piękną, mądrą, wykształconą, interesującą, wygadaną kobietą i ZASŁUGUJĘ na kogoś, kto będzie za mną szalał, będzie mnie kochał, będzie mnie szanował. Dokładnie tak samo jest z tobą.
Po co nam obu jakieś typki, które mają nasze potrzeby i zdanie w dupie? Po co nam typki, których trzeba prosić o zainteresowanie? Dajze spokój!
Jak wspominałam, ból mija. Ja chwilę po rozstaniu wyjechałam. Zaczęłam nowe życie. I jest DUŻO LEPIEJ. Typ wyjechał za granicę, ale czuję, jak ciągle dookoła krąży. Pochwaliłam się na fejsie obrona mgr - na drugi dzień od razu napisał SMS, że gratuluję pani magister (wszędzie mam go zablokowanego). Teraz dowiedziałam się od kumpeli, że ma jej coś dla mnie przekazać, a ona ma mi to dać. Czaicie? Typ kupował mi prezenty jak już go ZMUSIŁAM, bo inaczej miał wyje*ane i wolał sobie kupić alufelgi albo piąty komplet opon do swojego zdezelowanego auta, niż mi kupić prezent urodzinowy, teraz nagle się obudził i będzie mi kupował prezent urodzinowy.
Nie pozwól sobie na to. Nie pozwól sobie, żeby jakiś typek wkraczał do twojego życia i je rozwalał raz za razem. Zaczęłaś życie bez niego i je kontynuuj.

Zawsze wiem czego chcę, czasem po prostu chcę nie wiadomo czego.
tinkerver2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 12:46   #28
OlkaLolkaLa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 61
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez sinnner Pokaż wiadomość

No i właśnie. Kwestia obudzenia się.
Spotkaliśmy się dzisiaj pierwszy raz po trzech miesiącach.
Mówi, że przemyślał wiele spraw. Wiele zrozumiał. Prosi mnie o szansę na naprawienie tego małżeństwa. Obiecuje, że będę mogła robić, co będę chciała. Że jak będę chciała wyjeżdzać to on będzie jeździł ze mną.
No jasne, byle za Twoją kasę.
Cytat:
Napisane przez tinkerver2 Pokaż wiadomość
Posłuchaj. Związek to nie pole bitwy, w związku nie trzeba walczyć. O związek też nie trzeba walczyć.
Ja wiem jak się czujesz. Każdy chce być kochany, bezpieczny, potrzebny, a ty rzucając tego lenia stracisz całą stabilizację, jaką sobie wypracowałaś. Ja 3 razy wracałam do tego samego faceta, młodszego, alkusa, który mnie oszukiwał, olewał, miał głęboko w d... A wszystko to oboje tłumaczyliśmy jego młodym wiekiem. I odkąd rozstalismy się na dobre czuję się o wiele lepiej, zupełnie się zmieniłam. Na początku miałam okropne myśli samobójcze, chodziłam do psychiatry, ale teraz widzę jak bardzo byłam stłamszona. To, że musisz na typa zarabiać daje ci poczucie kontroli, poczucie, że jesteś potrzebna. Wiadomo, brałaś z nim ślub, więc trudno ci powiedzieć "e chłopie, wypindalaj z mojego życia". Pewnie go kochasz. Tylko ZAUFAJ MI. BÓL MIJA.
Widzisz, życie jest za krótkie na chujowe związki, brak wsparcia. To ma ci dawać związek. Bezpieczeństwo, wsparcie, pewność. Tobie tego TEN związek nie daje i nigdy nie da. Mi też nie dawał, a mimo wszystko tkwiła w nim jak głupia. Jestem piękną, mądrą, wykształconą, interesującą, wygadaną kobietą i ZASŁUGUJĘ na kogoś, kto będzie za mną szalał, będzie mnie kochał, będzie mnie szanował. Dokładnie tak samo jest z tobą.
Po co nam obu jakieś typki, które mają nasze potrzeby i zdanie w dupie? Po co nam typki, których trzeba prosić o zainteresowanie? Dajze spokój!
Jak wspominałam, ból mija. Ja chwilę po rozstaniu wyjechałam. Zaczęłam nowe życie. I jest DUŻO LEPIEJ. Typ wyjechał za granicę, ale czuję, jak ciągle dookoła krąży. Pochwaliłam się na fejsie obrona mgr - na drugi dzień od razu napisał SMS, że gratuluję pani magister (wszędzie mam go zablokowanego).

Zawsze wiem czego chcę, czasem po prostu chcę nie wiadomo czego.
Byle tylko nie dac o sobie zapomnieć. Mam podobnie, wymiksowałam się z patologii ponad 2 lata temu, a chłop dalej do mnie pisze, że nie może o mnie zapomnieć. Ale jak bylismy razem i wyjeżdżał z kumplami na tydizeń to najlepiej, żeby wcale nie musiał pisać, bo wtedy nie mógł o mnie pamietać. A teraz mi się próbuje wpierdalać w życie bo mu ból dupe ściska, że ja jestem szczęśliwa, a on samotny. Te typy tak mają.


Autorko, nie wierz temu człowiekowi. Przez ostatanie lata wykorzystywał Cię bardzo mocno. Sama mówisz, że kolejną pracę chce rzucić bo mu nie pasuje. I znowu będzie żerował na Tobie i ciągnął kasę od Ciebie, oskarżając Cie jeszcze, że go gnoisz, taki facet to nie facet, niezaradna ciapa. A nie czekaj, przeciez on jest bardzo zaradny i wie najlepiej jak sie nie narobić, a zarobić (na swojej żonie).
OlkaLolkaLa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 14:32   #29
kalor
Gazela inteligencji
 
Avatar kalor
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 6 371
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Fajnie, będzie z tobą jeździł, rozmawiał, ale o pracy dalej ani słowa. Nie widzę ŻADNYCH chęci z jego strony rozwiązania największego problemu. Nawet mu się nie chce kłamać na ten temat.
__________________
kalor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-10-18, 20:29   #30
wiekanka
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 071
Dot.: Wpakowałam się w okropną sytuację. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez Nimve Pokaż wiadomość
Ale to najmniejszy problem, czy Ci pozwala robić co zechcesz, bo zawsze możesz, niczyim niewolnikiem nie jesteś, czy też łaskawie obiecuje, że będzie z Tobą wyjeżdżał. No poświęcenie, że hoho. On ma się stać odpowiedzialny i pokazać, że również potrafi utrzymać rodzinę, a nie być wiecznym trutniem i ciągle oglądać się na Ciebie
Cytat:
Napisane przez kalor Pokaż wiadomość
Fajnie, będzie z tobą jeździł, rozmawiał, ale o pracy dalej ani słowa. Nie widzę ŻADNYCH chęci z jego strony rozwiązania największego problemu. Nawet mu się nie chce kłamać na ten temat.
W sumie, to dziewczyny odpowiedzialy na to pytanie, ktorego nie rozumiesz.
On zwyczajnie sie przestraszyl i czuje, ze grunt usuwa mu sie z pod nog. Boi sie o siebie . Trafilas mu sie, jak slepej kurze ziarno i gdy odstawisz go od cycka, bedzie musial radzic sobie sam. Dlatego nie chce cie wypuscic z reki i obiecuje, ze bedziesz mogla robic co chcesz, jezdzic, gdzie chcesz ale oczywiscie w bonusie z nim. Bo co zrobi, gdy krowa dojna urwie mu sie z lancucha? Nie ma pomyslu na siebie ale jako pasozyt dobrze sie dalej ustawia i dalej toba manipuluje. Uczepil sie ciebie, jak g....o statku i udaje, ze plywa.

Co innego, gdyby przestal sie na ciebie ogladac i po prostu poszedl do roboty. Sam bez twojej pomocy znalazl prace i zwyczajnie zaczal zarabiac pieniadze. I nie pare mscy ale co najmniej 3 lata.
Natomiast on jest przerazony i obiecujac ci, ze bedzie jezdzic wszedzie z toba, bo wcale nie mysli o tobie a przewrotnie O SOBIE. Jest mu wygodnie i za zadne skarby tak latwo cie nie wypusci.
A to, ze tlumaczyl sie, ze chcial dac ci odpoczac jest proste. Raczej chcial, zebys mogla odetchnac. Naladowala akumulatory i ruszyla pod gore z nowa energia z nim u szyji. Zaczyna dostrzegac, ze sil ci po malu brakuje, ze sie oddalasz, ze zaczynasz sie zastanawiac a to jemu nie pasuje. To dawaj! Wszedzie z toba, rob co chcesz a ja przy tobie tez!

Autorko wchodzisz w drugi etap. On ci teraz bedzie obiecywal poprawe, ze pojdzie do pracy, ze bedzie sie staral, nawet za granice pojedzie. Zobaczysz minie kolejne kilka mscy i bedzie to samo. Moze nawet zlapie jakas prace ale zaraz sie okaze, ze chory albo redukcja etatow. No nie jego wina...
Tak bym chciala, zeby ci ta zaslona spadla z oczu, tak bardzo chcialabym ci pomoc.

Zobacz mowisz, ze jest po zawodowce ale nie pracuje w zawodzie. DLACZEGO? Przeciez, jak ktos idzie do ZSZ, to po to, zeby wykonywac dany zawod, jakiego nauczyl sie w tej szkole. Nie kazdy musi miec mature i byc magistrem i po to sa zawodowki aby szybko zdobyc konkretny zawod i zarabiac. A on nawet tu wyglada cieniutko. Jak ma o ciebie zadbac i dac ci bezpieczenstwo, skoro nie zadbal o siebie?
Piszesz, szlas po lini prostej, jak burza, to dobrze. Ale meza nie wybralas sobie dobrego. On cie ogranicza i hamuje. Naprawde.
wiekanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2018-10-19 19:05:38


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 12:10.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.