Moja mama nie umie rozporzadzac pieniedzmi- co robic?

[aska_k9]

xxx

[201803290936]

Napisane przez aska_k9

Witam,
Mam problem ze swoja mama, otoz rodzice maja od 8-10 tys. zl wplywow i... maja dlugi, to znaczy mama ma, bo ojciec juz jest na emeryturze, a ciagle pracuje za granica. Caly czas jej brakuje i narzeka, ze nie ma. Maja 5 tys. zl dlugu u mojego brata, ze 3 tys. zl u mnie i kolejne pare tysiecy debetu w banku. Mama prowadzi bardzo konsumpcyjny tryb zycia, mamy tyle rzeczy w domu, tyle dekoracji, poscieli, ze moglibysmy bez problemu urzadzic 2 domy.
Najbardziej w calej tej sytuacji szkoda mi mojego taty, pracuje tutaj po 11 godzin, przyjedzie do Polski, oddaje jej kazda zlotowke i nic z tego nie ma. Narzeka caly czas na mame. Czasem lamie mu sie glos kiedy o tym wszystkim opowiada. W zeszle swieta bylam swiadkiem sytuacji, gdzie tata dostal 10 zl na 3 chleby i mama kazala mu oddac reszte. . Owszem, maja wyremontowany dom, garaz teraz stawiaja, ale czy tak ma wygladac zycie? Brat przyrodni mowi mi, ze to wlasnie ja powinnam cos zrobic, bo siostra jest mlodsza, jej nie posluchaja, a on nie za bardzo ma prawo sie na ten temat odzywac.
Co w takiej sytuacji mam zrobic? Dodam, ze mama jest osoba okropnie wladcza i nerwowa, jak ja mam jej przemowic do rozsadku, nie mam juz sily do tej calej niezdrowej sytuacji miedzy nimi.
Przepraszam za brak polskich znakow.

A poza tym wszyscy zdrowi? Twoi rodzice to dorośli ludzie, którzy takie sprawy powinni załatwiać między sobą. Twoja matka jest rozrzutna / nieodpowiedzialna / potajemnie wydaje kasę na coś lub na kogoś, ale i Twój ojciec nie lepszy: ustawia siebie w roli wykorzystywanej ofiary, to tak ma. Przecież nie musi jej oddawać jak małe dziecko całej swojej wypłaty. Ja bym ojcu przemówiła do rozsądku, o ile go w ogóle ma, a nie matce. Niech skończy robić za skarbonkę.

[LoveMessages]

Jedynie co możesz zrobić to przestać pożyczać im pieniądzę.

[cholernarejestracja]

Dlaczego pracujący ojciec oddaje matce całą wypłatę a później musi "dostawać" 10zł na chleb? To jest jakaś chora wersja przemocy ekonomicznej z ojcem porozmawiaj, żeby się zaczął przejmować domowymi finansami mimo bycia za granicą, to on musi mamę przycisnąć, żeby 1) na wszystko co kupuje brała rachunki żeby było widać na co się pieniądze rozchodzą i 2) żeby przestała wydawać więcej niż ma. W takiej sytuacji on musi nadzorować rodzinny budżet, a nie godzić się z obecną sytuacją.

[skazana_na_bluesa]

cóż... nie wiem, ile masz lat, ale najlepiej byłoby ograniczyć mamie dostęp do kasy. nie może rozporządzać całością. najlepiej, żebyś ty lub ojciec zajęli się opłatami, rozliczeniem długów. a matka dostawała do łapy jakieś tygodniówki. kwestia kupowania żarcia - do ustalenia. no i może by tak sprzedać część tych rzeczy, żeby pospłacać długi? powinniście usiąść w trójkę i o tym z nimi pogadać. najpierw dogadaj się z ojcem, żebyście stworzyli "jeden front".

[paula78]

Jeśli nie maja rodzielności majątkowej to też sa ojca długi. Rozdzielnośc nie jest taką głupia sprawą w takim przypadku.
A ojciec, no cóz dorosły czlowiek a daje sie robić jak dziecko. Powinnien trzasnąc w stół i zrobić porządek ze swoimi pieniędzmy i żoną.

[79 Marta]

Ojciec powinien odciąć dopływ swojej gotówki i tyle w temacie. niepokojące jest to robienie długów- bo robi je na obojga, niestety. Siąść i pogadać stanowczo.

[mpt]

Jak to co robić? Mieszkasz z rodzicami, więc to Ty zajmij się zakupami i oplatami, pospłacaj długi w przeciągu pół roku i w tym czasie sprawdź na co matka potrzebuje pieniędzy, bo mozliwe, że ma kogoś na boku. Co do debetu na jej koncie - jeśli nie zrozumie co się dzieje, to rozdzielnośc majątkowa, bo dalej będzie ciągnęła. A ojciec niech skończy z wygodnictwem, bo zarabia, ale w nic innego się chyba nie angażuje.

[grubella]

Napisane przez aska_k9

Witam,
Mam problem ze swoja mama, otoz rodzice maja od 8-10 tys. zl wplywow i... maja dlugi, to znaczy mama ma, bo ojciec juz jest na emeryturze, a ciagle pracuje za granica. Caly czas jej brakuje i narzeka, ze nie ma. Maja 5 tys. zl dlugu u mojego brata, ze 3 tys. zl u mnie i kolejne pare tysiecy debetu w banku. Mama prowadzi bardzo konsumpcyjny tryb zycia, mamy tyle rzeczy w domu, tyle dekoracji, poscieli, ze moglibysmy bez problemu urzadzic 2 domy.
Najbardziej w calej tej sytuacji szkoda mi mojego taty, pracuje tutaj po 11 godzin, przyjedzie do Polski, oddaje jej kazda zlotowke i nic z tego nie ma. Narzeka caly czas na mame. Czasem lamie mu sie glos kiedy o tym wszystkim opowiada. W zeszle swieta bylam swiadkiem sytuacji, gdzie tata dostal 10 zl na 3 chleby i mama kazala mu oddac reszte. . Owszem, maja wyremontowany dom, garaz teraz stawiaja, ale czy tak ma wygladac zycie? Brat przyrodni mowi mi, ze to wlasnie ja powinnam cos zrobic, bo siostra jest mlodsza, jej nie posluchaja, a on nie za bardzo ma prawo sie na ten temat odzywac.
Co w takiej sytuacji mam zrobic? Dodam, ze mama jest osoba okropnie wladcza i nerwowa, jak ja mam jej przemowic do rozsadku, nie mam juz sily do tej calej niezdrowej sytuacji miedzy nimi.
Przepraszam za brak polskich znakow.

Może to jest lokata kapitału , wiano dla was dzieci na przyszłość?
Może mama jest zakupoholiczką?

A na pewno tata jest zbyt mamie ulegający, podporządkowany. Może boi się mamy?Może ona stosuje wobec niego przemoc psychiczną a nawet fizyczną?

Trudno bowiem zrozumieć jak to możliwe, że dorosły facet, pracujący ojciec rodziny zamiast z wypłaty pospłacać długi oddaje wszystkie pieniądze rozrzutnej żonie i potem się prosi o kieszonkowe czy na drobne zakupy spożywcze.

[aska_k9]

Napisane przez Doris1981

A poza tym wszyscy zdrowi? Twoi rodzice to dorośli ludzie, którzy takie sprawy powinni załatwiać między sobą. Twoja matka jest rozrzutna / nieodpowiedzialna / potajemnie wydaje kasę na coś lub na kogoś, ale i Twój ojciec nie lepszy: ustawia siebie w roli wykorzystywanej ofiary, to tak ma. Przecież nie musi jej oddawać jak małe dziecko całej swojej wypłaty. Ja bym ojcu przemówiła do rozsądku, o ile go w ogóle ma, a nie matce. Niech skończy robić za skarbonkę.

Pytanie czy wszyscy zdrowi bylo chamskie i co najmniej i na poziomie podstawowki, mialam Cie Doris na tym forum za kogos duzo bardziej dojrzalego.
Ja juz dawno z rodzicami nie mieszkam i nic takiego nie napisalam, a co do ojca ktoras napisala, ze sie nie angazauje, ale przepraszam jak ma to robic? Na odleglosc? W zdrowym zwiazku nie powinno byc kontroli, kto na co ile wydaje, nikt nie powinien robic dlugow bez zgody drugiej osoby.
Dzieki za odpowiedzi i dobre rady, porozmawiam z mama na spokojnie.

[skara]

Uważam, że to ojciec powinien się tym zająć. Ty co najwyżej możesz nie pożyczać więcej. Twoja rozmowa z matką skończy się awanturą, fochem, ale niczego nie zmieni.

[madana]

Nie wierzę, że rozmowa z matką coś da- nie posłucha, a i tak zrobi po swojemu, czyli przepieprzy kasę; JEDYNA sensowna rada: nie pożyczaj ani złotówki. I powiedz ojcu, co i jak. Sprawa kasy i układów między rodzicami to ich sprawa- Ty co najwyżej nie daj z siebie robić matce jelenia, gdy widzisz, jak rozpuszcza bez sensu kasę.

[Joline]

Myślę że kluczowym pytaniem jest to czy Twoja mama widzi że ma z tym problem i czy sama chce coś na to poradzić?

Naprawdę da się żyć oszczędnie, godnie i mieć na wszystko - trzeba tylko chcieć, a co za tym idzie znaleźć sposoby.
Podam taki przykład - obecnie mieszkam w Londynie i na jedzenie wydaję 10 funtów tygodniowo - czyli ok. 50 złotych.
Zaznaczam, że odżywiam się zdrowo, jem co chcę, ale z głową.

W internecie jest wiele rad jak rozporządzać budżetem, tak samo książek, można popytać na forum.. Ekonomiczne życie to może być zabawa a nie udręka.

[mpt]

Napisane przez aska_k9

[...]Ja juz dawno z rodzicami nie mieszkam i nic takiego nie napisalam, a co do ojca ktoras napisala, ze sie nie angazauje, ale przepraszam jak ma to robic? Na odleglosc? W zdrowym zwiazku nie powinno byc kontroli, kto na co ile wydaje, nikt nie powinien robic dlugow bez zgody drugiej osoby.
Dzieki za odpowiedzi i dobre rady, porozmawiam z mama na spokojnie.

Chyba nie sądzisz, że ten związek jest zdrowy? Wtedy chyba nie byłoby problemu?
Napisałaś, że macie w domu dużo zbędnych rzeczy, więc uznałam, że też tam mieszkasz. Jesli nie mieszkasz - nie pożyczaj kasy i tyle.

[Joline]

Napisane przez mpt

Mistrzu, nauczaj! Jestem gotowa zapłacić za te triki.

Nie jestem żadnym tam mistrzem, po prostu lubię wydawać jak najmniej się da.
Kilka wniosków do których doszłam:

1. Zawsze chodzę do sklepu z listą rzeczy które potrzebuję i nie kupuję nic ponadto.
2. Zawsze mam określony budżet, np. 50 złoty i wiem że zwyczajnie nie mogę wydawać więcej niż ta kwota.
3. Rozpisuję jadłospis na cały tydzień - dokładnie - np. z czego ugotuję zupę i w ten sposób wiem jak wykorzystam te produkty które kupiłam.
4. Idąc na zakupy robię je właśnie pod ten jadłospis.

Właśnie przez robienie jadłospisu i robieniu zakupów 'pod niego' nie marnuję już jedzenia. W tamtym roku np. kupowałam dużo warzyw, a potem okazywało się że połowa jest do wyrzucenia, bo są już zbyt stare.. Teraz już owogole nie wyrzucam jedzenia, bo dokładnie wiem i mam obliczone na ile ma mi starczyć i co dokładnie z niego ugotuję.

Każdy ma swoje sposoby i grunt żeby działały dla Ciebie samej... Myślę że gospodarowania pieniędzmi uczymy się całe życie i zawsze można to jakoś polepszyć.

---------- Dopisano o 18:46 ---------- Poprzedni post napisano o 18:43 ----------

Napisane przez grubella

Przy porcjach jak dla niemowlaka popijanych wodą z kranu to da się.

Na tydzień trzeba zakupić:
2litry mleka
1 chleb
10jaj
0,30 kg szynki
0, 30 kg sera
1 masło
1 śmietana
1 makaron
1 płatki owsiane
1kg warzyw

W sumie to wyjdzie ok 10 funtów chyba wybierając najtańsze.

Zapewniam Cię że moje porcje nie są jak dla niemowlaka, chociaż piję dużo wody - przegotowanej.
Piję również herbatę i kawę.
Kupuję też inne składniki nie tylko te które podałaś, jadłospis akurat był z dzisiaj.
Kupię również piersi z kurczaka, pomidory, ziemniaki czy inne warzywa. Myślę że odżywiam się dobrze.

Jeśli chodzi o wybieranie najtańszych produktów, to zgadzam się że rzeczywiście tak robię - tak zostałam wychowana i w niczym mi to nie przeszkadza.

[201803290936]

Napisane przez aska_k9

Pytanie czy wszyscy zdrowi bylo chamskie i co najmniej i na poziomie podstawowki, mialam Cie Doris na tym forum za kogos duzo bardziej dojrzalego.
(...)

A ja uznałam, że jest właściwe (świadomie zaczepne), bo nie dzieci, czyli nie Ty, powinny się zajmować tego typu problemami, a rodzice. I to ojciec tu już dawno powinien zadziałać, pewne sprawy sobie z matką wyjaśnić, zmienić postawę, a nie że teraz córka się martwi i zachodzi w głowę co ma robić, co z jej siostrą, co z długami. Pomylenie pojęć, ról w rodzinie = chora sytuacja, więc pytanie, czy poza tym wszyscy zdrowi jak najbardziej uzasadnione. Przecież to nie trwa od przedwczoraj, ani od wczoraj, a od lat. Żal to powinnaś mieć do swoich rodziców (do obojga), że stawiają swoje dzieci w takiej sytuacji (z wizją dziedziczenia długów w tle i ojca, który w końcu się wykończy z przepracowania).

[grubella]

Napisane przez Joline

Nie jestem żadnym tam mistrzem, po prostu lubię wydawać jak najmniej się da.
Kilka wniosków do których doszłam:

1. Zawsze chodzę do sklepu z listą rzeczy które potrzebuję i nie kupuję nic ponadto.
2. Zawsze mam określony budżet, np. 50 złoty i wiem że zwyczajnie nie mogę wydawać więcej niż ta kwota.
3. Rozpisuję jadłospis na cały tydzień - dokładnie - np. z czego ugotuję zupę i w ten sposób wiem jak wykorzystam te produkty które kupiłam.
4. Idąc na zakupy robię je właśnie pod ten jadłospis.

Właśnie przez robienie jadłospisu i robieniu zakupów 'pod niego' nie marnuję już jedzenia. W tamtym roku np. kupowałam dużo warzyw, a potem okazywało się że połowa jest do wyrzucenia, bo są już zbyt stare.. Teraz już owogole nie wyrzucam jedzenia, bo dokładnie wiem i mam obliczone na ile ma mi starczyć i co dokładnie z niego ugotuję.

Każdy ma swoje sposoby i grunt żeby działały dla Ciebie samej... Myślę że gospodarowania pieniędzmi uczymy się całe życie i zawsze można to jakoś polepszyć.

---------- Dopisano o 18:46 ---------- Poprzedni post napisano o 18:43 ----------



Zapewniam Cię że moje porcje nie są jak dla niemowlaka, chociaż piję dużo wody - przegotowanej.
Piję również herbatę i kawę.
Kupuję też inne składniki nie tylko te które podałaś, jadłospis akurat był z dzisiaj.
Kupię również piersi z kurczaka, pomidory, ziemniaki czy inne warzywa. Myślę że odżywiam się dobrze.

Jeśli chodzi o wybieranie najtańszych produktów, to zgadzam się że rzeczywiście tak robię - tak zostałam wychowana i w niczym mi to nie przeszkadza.

Na podstawie jednodniowego jadłospisu i ilości jakie za te 10 funtów można kupić uwzględniając te niepodane przeze mnie to ja myślę , że źle się odżywiasz.
Ale czasem jest tylko taka opcja co rozumiem i szanuję.

[Joline]

Napisane przez grubella

Na podstawie jednodniowego jadłospisu i ilości jakie za te 10 funtów można kupić uwzględniając te niepodane przeze mnie to ja myślę , że źle się odżywiasz.
Ale czasem jest tylko taka opcja co rozumiem i szanuję.

Pewnie, masz do tego prawo. Dziwne jest jednak to że nie wiesz co jeszcze kupuję ale i tak wiesz, że na pewno źle się odżywiam
Myślę że jest wręcz przeciwnie.

I nie - to nie jest taka opcja ani mus, że muszę wydać 10 funtów tygodniowo. W założeniu miałam 25 tygodniowo, ale zwyczajnie widzę że byłoby to z mojej strony martnotractwo i zwyczajnie bym niszczyła to jedzenie, które albo by się psuło, albo robiłabym tak duże porcje że połowę z tego musiałabym wyrzucać.

Dla przykładu, dzisiaj opublikowany artykuł w Daily Mail:
http://www.dailymail.co.uk/news/arti...ing-homes.html

Wynika z niego że 4 osobowa rodzina w UK potrzebuje na tydzień 56.80 funtów na same jedzenie. Wychodzi ok. 14 na jednego - co też nie jest jakąś dużą różnicą względem tego ile ja wydaję.

[Chatul]

aska_k9, po pierwsze, chroń siebie, a więc nie pożyczaj mamie więcej pieniędzy.
Po drugie, czy rodzice w ogóle rozmawiają z Tobą na temat finansów? Jeśli tak, to ojcu zaproponuj, żeby nie oddawał mamie wszystkich pieniędzy, a mamie zasugeruj wizytę u specjalisty. Być może mama ma poważny problem np. z uzależnieniem od robienia zakupów. Jeśli jednak rodzice nie rozmawiają z Tobą na temat finansów, to może być ciężko cokolwiek uzyskać. W gruncie rzeczy są dorośli i na siłę nie da się np. zabrać do psychologa. Możesz ewentualnie próbować poruszyć ten temat w kontekście długów, które mama ma u Ciebie, zwłaszcza, jeśli kolejny raz będzie chciała pożyczyć od Ciebie pieniądze.

Tak swoją drogą, czy mama od dawna ma takie problemy? Czy nie zbiegły się one np. z wyjazdem taty za granicę? Jaki kontakt mają Twoi rodzice? Jak ogólnie określiłabyś więzi w Waszej rodzinie? Czy możliwe jest, że mama bardzo przeżywa wyjazd Twój i taty, i zakupami próbuje sobie rekompensować Waszą nieobecność w domu?

[cava]

Napisane przez Joline

Nie jestem żadnym tam mistrzem, po prostu lubię wydawać jak najmniej się da.
Kilka wniosków do których doszłam:

1. Zawsze chodzę do sklepu z listą rzeczy które potrzebuję i nie kupuję nic ponadto.
2. Zawsze mam określony budżet, np. 50 złoty i wiem że zwyczajnie nie mogę wydawać więcej niż ta kwota.
3. Rozpisuję jadłospis na cały tydzień - dokładnie - np. z czego ugotuję zupę i w ten sposób wiem jak wykorzystam te produkty które kupiłam.
4. Idąc na zakupy robię je właśnie pod ten jadłospis.

Właśnie przez robienie jadłospisu i robieniu zakupów 'pod niego' nie marnuję już jedzenia. W tamtym roku np. kupowałam dużo warzyw, a potem okazywało się że połowa jest do wyrzucenia, bo są już zbyt stare.. Teraz już owogole nie wyrzucam jedzenia, bo dokładnie wiem i mam obliczone na ile ma mi starczyć i co dokładnie z niego ugotuję.

Każdy ma swoje sposoby i grunt żeby działały dla Ciebie samej... Myślę że gospodarowania pieniędzmi uczymy się całe życie i zawsze można to jakoś polepszyć.

---------- Dopisano o 18:46 ---------- Poprzedni post napisano o 18:43 ----------



Zapewniam Cię że moje porcje nie są jak dla niemowlaka, chociaż piję dużo wody - przegotowanej.
Piję również herbatę i kawę.
Kupuję też inne składniki nie tylko te które podałaś, jadłospis akurat był z dzisiaj.
Kupię również piersi z kurczaka, pomidory, ziemniaki czy inne warzywa. Myślę że odżywiam się dobrze.

Jeśli chodzi o wybieranie najtańszych produktów, to zgadzam się że rzeczywiście tak robię - tak zostałam wychowana i w niczym mi to nie przeszkadza.

Mnie to osłabia, jak czytam takie rzeczy.
Jak ktoś musi oszczędzac na wszystkim, to trudno.
Ale jak para zarabia 10.000 miesięcznie i ogólnie jest ustawiona, to musieliby chyba paść na głowę żeby tak jeść jak mysz koscielna.
Akurat na jedzenie to ta kobieta na pewno nie przetrwania pieniedzy, skoro córka pisze ze wszytko amją poremontowan ena błysk a w domu masę rzeczy nakupowanych "na zapas"

Ja już "stara baba" mam ponad 40 lat, ciezko pracuję, uprawiam sport, zarabiam i nie będe sobie wydzielać cycka z kury i pomidorka bo by mi smej siebie było szkoda że tak sobie skąpię.
Zresztą, akurat piersi z kury i pomidory poza sezonem, wyobraź sobie , uważam za śmieciowe jedzenie. :/ Jadam to czasami "z braku laku" ale na pewno to nie ejst zdrowe odżywwianie się.

Na 1 treningu palę między 600 a 1600 kalorii, a w tygodniu mam 5-6 jednostek treningowych.
jak to sobie wyobrażasz na tak jałowej diecie za 50 zeta tygodniowo

[Joline]

Napisane przez cava

Mnie to osłabia, jak czytam takie rzeczy.
Jak ktoś musi oszczędzac na wszystkim, to trudno.
Ale jak para zarabia 10.000 miesięcznie i ogólnie jest ustawiona, to musieliby chyba paść na głowę żeby tak jeść jak mysz koscielna.
Akurat na jedzenie to ta kobieta na pewno nie przetrwania pieniedzy, skoro córka pisze ze wszytko amją poremontowan ena błysk a w domu masę rzeczy nakupowanych "na zapas"

Ja już "stara baba" mam ponad 40 lat, ciezko pracuję, uprawiam sport, zarabiam i nie będe sobie wydzielać cycka z kury i pomidorka bo by mi smej siebie było szkoda że tak sobie skąpię.
Zresztą, akurat piersi z kury i pomidory poza sezonem, wyobraź sobie , uważam za śmieciowe jedzenie. :/ Jadam to czasami "z braku laku" ale na pewno to nie ejst zdrowe odżywwianie się.

Na 1 treningu palę między 600 a 1600 kalorii, a w tygodniu mam 5-6 jednostek treningowych.
jak to sobie wyobrażasz na tak jałowej diecie za 50 zeta tygodniowo

Cava, to Twój wybór i masz prawo kupować i jeść co chcesz – jeśli czujesz się z tym szczęśliwa to w czym problem ? Dla mnie nie ma znaczenia czy zarabiam przykładowe 10.000 miesięcznie czy 20.000, żyłabym tak samo. Nie uważam też że żyję jak ‘mysz kościelna’, wręcz przeciwnie na wszystko mnie stać i niczego sobie nie odmawiam. Jeśli mam na coś ochotę, to to kupuję.
Super że wg. Ciebie zdrowo się odżywiasz, bo to tak jak ja, tyle że ja za mniejsze pieniądze. Obojgu nam to nie przeszkadza – żyj i daj żyć innym

[grubella]

Napisane przez Joline

Pewnie, masz do tego prawo. Dziwne jest jednak to że nie wiesz co jeszcze kupuję ale i tak wiesz, że na pewno źle się odżywiam
Myślę że jest wręcz przeciwnie.

I nie - to nie jest taka opcja ani mus, że muszę wydać 10 funtów tygodniowo. W założeniu miałam 25 tygodniowo, ale zwyczajnie widzę że byłoby to z mojej strony martnotractwo i zwyczajnie bym niszczyła to jedzenie, które albo by się psuło, albo robiłabym tak duże porcje że połowę z tego musiałabym wyrzucać.

Dla przykładu, dzisiaj opublikowany artykuł w Daily Mail:
http://www.dailymail.co.uk/news/arti...ing-homes.html

Wynika z niego że 4 osobowa rodzina w UK potrzebuje na tydzień 56.80 funtów na same jedzenie. Wychodzi ok. 14 na jednego - co też nie jest jakąś dużą różnicą względem tego ile ja wydaję.

Wiem bo napisałaś.Że jeszcze pierś, pomidory, ziemniaki,inne warzywa.
I potrafię obliczyć ile tego wagowo jesteś w stanie kupić za sumę , którą sobie narzuciłaś.
Za te niecałe 1,5 funta na dzień nie da się kupić odpowiedniej ilości wszystkich potrzebnych organizmowi produktów.
Masz w diecie za mało białka, witamin, mikro i makro elementów.

[Joline]

Napisane przez grubella

Wiem bo napisałaś.Że jeszcze pierś, pomidory, ziemniaki,inne warzywa.
I potrafię obliczyć ile tego wagowo jesteś w stanie kupić za sumę , którą sobie narzuciłaś.
Za te niecałe 1,5 funta na dzień nie da się kupić odpowiedniej ilości wszystkich potrzebnych organizmowi produktów.
Masz w diecie za mało białka, witamin, mikro i makro elementów.

Wg. Ciebie. Musiałby się temu dokładnie przyjrzeć dietetyk, tak samo jak i Twojej diecie. Na pewno mało jest osób które pomyślnie by to przeszły. Ja staram się jeść dużo warzyw, owoców, białka, jaja, mięso, ziarna, ryby. Po co miałabym kupować więcej produktów jak nie byłabym ich w stanie spożyć ? Bezsensu Wiem bo tak żyłam i mijało się to z celem.

[grubella]

Napisane przez Joline

Wg. Ciebie. Musiałby się temu dokładnie przyjrzeć dietetyk, tak samo jak i Twojej diecie. Na pewno mało jest osób które pomyślnie by to przeszły. Ja staram się jeść dużo warzyw, owoców, białka, jaja, mięso, ziarna, ryby. Po co miałabym kupować więcej produktów jak nie byłabym ich w stanie spożyć ? Bezsensu Wiem bo tak żyłam i mijało się to z celem.

Ile kosztuje porcja obiadowa ryby czy piersi?

[Joline]

Napisane przez grubella

Ile kosztuje porcja obiadowa ryby czy piersi?

Piersi - 3 funty (4 piersi).
Ryby nie wiem, zamierzam kupić w przyszłym tygodniu.

[mpt]

Myślę, że można tanio żyć, ale trzeba mieć mnóstwo wolnego czasu, żeby to rozpisywać, kupować po taniości, obrabiać na milion sposobów itp. I na pewno nie służy to godności i jakości życia

[grubella]

Napisane przez Joline

Piersi - 3 funty (4 piersi).
Ryby nie wiem, zamierzam kupić w przyszłym tygodniu.

Średnia cena ryb to ok 7 funtów za kg. Ale i za 4 za kg można kupić.
czyli 1 funt na porcję o,25kg.
Pierś według ciebie to 0,75 funta za porcję.
czyli to więcej niż polowa z twojego dziennego budżetu.
Jeśli za pozostałe 0,70 funta potrafisz kupić jeszcze warzywa , ziemniaki czy kasze do obiadu, mleko i owsiane do śniadania, chleb i coś do chleba na kolację i jeszcze takie dodatki jak rodzynki do owsianki, owoce
to gratuluję.
David Copperfield może ci czyścić buty.
Dziękuję, nie mam więcej pytań.

[linaya]

Napisane przez mpt

Myślę, że można tanio żyć, ale trzeba mieć mnóstwo wolnego czasu, żeby to rozpisywać, kupować po taniości, obrabiać na milion sposobów itp. I na pewno nie służy to godności i jakości życia

Coś w tym jest .
Można wrzucić na patelnie grillową steki wołowe i podać z sałatką z sałaty lodowej i pomidorów - szybkie podanie, a można zaoszczędzić i nalepić miskę pierogów i posiekać główkę kapusty na bigos/surówkę - oszczędność pieniędzy, ale za to większa czasochłonność.

[Joline]

Napisane przez grubella

Średnia cena ryb to ok 7 funtów za kg. Ale i za 4 za kg można kupić.
czyli 1 funt na porcję o,25kg.
Pierś według ciebie to 0,75 funta za porcję.
czyli to więcej niż polowa z twojego dziennego budżetu.
Jeśli za pozostałe 0,70 funta potrafisz kupić jeszcze warzywa , ziemniaki czy kasze do obiadu, mleko i owsiane do śniadania, chleb i coś do chleba na kolację i jeszcze takie dodatki jak rodzynki do owsianki, owoce
to gratuluję.
David Copperfield może ci czyścić buty.
Dziękuję, nie mam więcej pytań.

Tak jak i wielu innym osobom mieszkającym i utrzymującym się w Anglii za 10 funtów.
Podam Ci do przykładu inne ceny, bo zachowuję paragony:

owsianka - 1kg - £ 1,19 (przy czym jedna osoba nie jest w stanie zjeść 1kg owsianki w tydzień, nawet gdyby jadła ją codziennie rano na śniadanie - więc wychodzi to na dłużej niż tydzień).
ziemniaki - 2kg - £ 1,50
mleko - 2 litry - £ 1
rodzynki - £ 0.84 (500g - starcza na 2 tyg)
kapusta kiszona - £ 0.73
brukselki - £ 1

---------- Dopisano o 20:30 ---------- Poprzedni post napisano o 20:23 ----------

Napisane przez linaya

Coś w tym jest .
Można wrzucić na patelnie grillową steki wołowe i podać z sałatką z sałaty lodowej i pomidorów - szybkie podanie, a można zaoszczędzić i nalepić miskę pierogów i posiekać główkę kapusty na bigos/surówkę - oszczędność pieniędzy, ale za to większa czasochłonność.

To naprawdę nie jest czasochłonne.
Napisanie jadłospisu na cały tydzień zajmuje około 15 minut...maksymalnie.

Linava dopiero po chwili doczytałam i rozumiem że wg. Ciebie steki wołowe + sałata z pomidorami to jest droższa wersja i taniej jest zrobić pierogi.
To nieprawda. Można jeść i to i przy tym samym również wydawać mało pieniędzy. Jedne naprawdę nie wyklucza drugiego i uwierz mi że się da.

Na dzień dzisiejszy z ręką na sercu mogę powiedzieć że gdyby ktoś się mnie zapytał co mogłabym zjeść, na co miałabym ochotę gdybym 'nie musiała się przejmować ceną' to bym odpowiedziała że nic - bo zwyczajnie w świecie jem to na co mam ochotę i naprawdę się nie ograniczam. Chociaż rozumiem że jeśli ktoś potrzebuje wydawać o wiele więcej to ciężko jest mu to zrozumieć - mnie też by było, ale odkąd spróbowałam tak żyć to naprawdę widzę że się da.
(Oczywiście można powiedzieć że mam małe wymagania, albo jestem zacofana i po prostu nie znam takich wykwintnych dań, dlatego też mam małe wymagania. - Nie obraża mnie to, być może to prawda, nie wiem. Wiem tylko że niczego mi nie brakuje.)

[tiniaczek]

Napisane przez Joline

Tak jak i wielu innym osobom mieszkającym i utrzymującym się w Anglii za 10 funtów.

10 funtow na tydzien? Ja wydaje na dwie ososby Ł 80-100 na 7 dni, ale planujemy ograniczyc do Ł 60-70, wciaz zaopatrujac sie w ekologiczne i zdrowe produkty. Dycha to jakis kosmos, oszczedzanie na jakosci i kombinowanie. Pewnie, ze mozna kupic tanie mieso, maslo czy mleko Tesco value, ale bedzie to zywnosc podlej jakosci po prostu, nie odwazylabym sie na takie cos, nie z dzisiejsza wiedza o tym, co sie pakuje do jedzenia
No chyba ze mieszkasz na wsi i masz wszytko za pol darmo i ekologiczne, ale jezeli Twoj jadlospis opiera sie na Tesco value i innych najtanszych produktach, to troche szkoda zdrowia.

Autorko, niestety to sprawa tylko i wylacznie Twoich rodzicow, ja bym nie smiala swoim grzebac w finansach. Nie pozyczaj mamie wiecej pieniedzy, pogadaj z bratem, by tez tego nie robil, chyba tylko tyle mozesz zrobic.