Udostępnienie mieszkania siostrze TŻ

[Stokrota99]

Cześć. Opisze wam moja sytuację. Proszę o trzeźwe spojrzenie i Wasze zdanie na ten temat.

Jestem z TŻ od 4 lat, od 1,5 roku mieszkamy razem. TŻ ma dwie siostry. Jedna, młodsza (18lat) mieszka z rodzicami za granicą, druga - starsza (po 30tce)w tym samym mieście co my ze swoim TŻem.
Mieszkanie kupiłam sama, na "dozywotni kredyt", dwa lata temu mając nadzieję założyć z TŻ rodzinę. Do tej pory niestety nic nie ruszyło w tym temacie, chociaż nie raz nie dwa byłam ciągana do jubilera, pierścionek był już podobno nawet zamówiony (rok temu).
Od jakiegoś czasu w temacie założenia rodziny, ogarnięcia finansów itp toczymy spory.
TŻ twierdzi, że skoro mieszkanie nie jest na niego, to nie musi płacić za wszystkie rachunki, najlpepiej byłby żebym czynsz i ratę hipoteki wzięła sobie na głowę - na co nie mogę się z wiaodmych względów zgodzić. Ostatnio doszliśmy do porozumienia i postanowiłam podzielić wszystkie wydatki związane z mieszkaniem na pół, mam nadzieję, że to rozwiaże problem.

Starsza siostra ma ekhm problemy - i z prawem i z używkami, jej wybranek również, żyją sobie w długach, do pracy im się nie kwapi i tak im radośnie życie plynie. Nasze stosunki oscyluja pomiędzy względnie pokojowymi, przez napięte do otwartej wojny (głównie między moim TŻ a jego siostrą - sprawa długa, przede wszystkim dotycząca oszustw finansowych siostry itp.).

Młodszą siostrę miałam okazje poznać - bardzo fajna, rezolutna dziewczyna, bardzo ja polubiłam. Dwa razy byłam u rodziców TŻa za granicą.

W czym problem?

Młodsza siostra od jakiegoś czasu ma chłopaka (nie znam go w ogóle, nie znam tez języka). Postanowiła, że przyjedzie tuż przed sylwestrem do Polski. My zostaliśmy zaproszeni do rodziców TŻa za granicę. Termin przylotu młodszej siostry wypada w takim terminie, że nikogo nie byłoby w mieszkaniu, a TŻ chce im je udostepnić. Dla mnie to nie do pomyślenia - po pierwsze nie znam chłopaka siostry TŻa (może się okazać wspaniałym człowiekiem, no ale...), po drugie starsza siostra TŻa z racji problemów z prawem, będzie w tym czasie cały czas w domu.

TŻ oświadczył, że skoro tak, to nie mamy o cym rozmawiać, on się wyprowadza itp.
Nie czuję obowiązku przyjmowania obcego faceta do swojego domu, tym bardziej, że mnie w nim nie będzie! Tym bardziej, że nie jesteśmy małżeństwem i wielką rodziną. Mimo wszystko czuje się niekomfortowo, bo mamy jechać do rodziców lada dzień i wychodzę na zołzę.

Jak Wy to widzicie?

[szprotka_]

Nie czaję co z tą starszą siostrą. w czyim ona domu ona będzie w tym czasie? W swoim czy twoim?

Ja jestem bardzo terytorialny człowiek i dla mnie jest problemem, że mi babcia grzebie po szafkach, a co dopiero zostawić kogoś obcego w mieszkaniu. Nie no odpada. Są hotele, hostele, starsza siostra i inne możliwości, żeby sobie taki wyjazd zorganizować.

[motyla]

Napisane przez Stokrota99

(...)
TŻ twierdzi, że skoro mieszkanie nie jest na niego, to nie musi płacić za wszystkie rachunki, najlpepiej byłby żebym czynsz i ratę hipoteki wzięła sobie na głowę (...)

skoro paniczowi nie podoba się współopłacanie rachunków, tzn że dla niego to mieszkanie nie jest wspólne. a skoro nie jest dla niego wspólne, to niech nie oczekuje, że przekiblujesz w nim jego siostrę.

[thirky]

Dla mnie to w ogóle jakieś chore, kupujesz mieszkanie na kredyt, twój TŻ wesoło sobie w nim mieszka i ma jeszcze problem o płacenie rachunków, łaskawie się zgadza na 50/50 a jak nie chcesz aby jego siostra u was pomieszkiwała to grozi rozstaniem. Nie tak związek powinien wyglądać, czy to ja mam jakieś dziwne podejście?

[Stokrota99]

Już tłumaczę.

Chronologicznie:

Starsza siostra jest cały czas u siebie.

1. My jedziemy do rodziców tż, tam będzie jeszcze młodsza siostra tż.
2. w czasie kiedy my jeszcze będziemy u rodzicow tża, młodsza siostra leci do Polski
3. My wracamy kiedy młodsza siiostra jest jeszcze w Polsce
4. Młodsza siostra tża wylatuje, kilka dni po zakończeniu mojego urlopu

[K1987]

Po pierwsze, nie zostawiłabym pod swoją obecność mieszkania obcej osobie.
Po drugie, cwane to trochę, do czynszu się dokładać Tż nie chce (kredyt to już sprawa dyskusyjna), bo mieszkanie nie jego, ale decydowanie o 'wypożyczeniu' na czas waszej nieobecności już mu nie przeszkadza...

[Stokrota99]

Doprecyzuje jak wyglada obecnie sprawa placenia za rachunki, a co zaproponowalam po ostatniej sprzeczce.

Teraz:
ja place kredyt hipoteczny (ok 700zł), kredyt na kuchnie (ok 140zł),kredyt na remont (125zł), ubezpieczenie mieszkania (ok 200zł/rok)
TŻ płaci czynsz (ok 530) + rachunki gaz/prąd (ok 200zł), do tego internet.

Jak remontowalam mieszkanie wylozyl od siebie kwotę (nie mam informacji jaką, bo nie dostałam od niego żadnego wyciągu, abym mogła się odnieść) z kart kredytowych.

Po burzliwej dyskusji zaproponowalam, że skoro tak, to sumujemy wszystko: co wyżej + jego karty kredytowe i jego kredyt na spłate kart kredytowych i dzielimy na pół. TŻ kręci nosem i nie chce płacić czynszu. Jednak uważam, że zaproponowane przezae mnie rozwiązanie jest najbardziej sprawiedliwe. A może jestem w błędzie?

[Elfir]

Jakbym była facetem kredytu bym nie płaciła (bo spłacałabym cudze mieszkanie, bez szansy, że kiedyś będzie wspólne, jak się dziewczynie związek znudzi). Ale rachunki 50:50 owszem. Więc jak dla mnie to facet już i tak sporo płaci.

[Stokrota99]

Napisane przez Elfir

Jakbym była facetem kredytu bym nie płaciła (bo spłacałabym cudze mieszkanie, bez szansy, że kiedyś będzie wspólne, jak się dziewczynie związek znudzi). Ale rachunki 50:50 owszem. Więc jak dla mnie to facet już i tak sporo płaci.

Szanse są, od paru lat czekam na to aż TŻ się zdeklaruje, co do wspólnego życia. TŻ o tym doskonale wie. Piłka jest teraz po jego stronie.

Decyzja o zakupie mieszkania to był mój krok w stronę założenia rodziny. Nie będąc pewna tego, że chce tego z TŻem, nie brałabym kredytu na resztę życia.

[kasiab777]

A czyje bedzie mieszkanie po slubie?
Przepiszesz polowe na niego?
Moim zdaniem sprawiedliwe by bylo gdyby TZ placil polowe lasy za czynsz i rachunki. Moze powinien dolozyc jakas dodatkowa stowke albo dwie. Ale kompletnie nie rozumiem dlaczego ma placic Twoj kredyt. I nie rozumiem dlaczego nie oddasz mu kasy za remont TWOJEGO mieszkania.

[Elfir]

skoro brałaś pod uwagę TZ-a w swym życiu, dlaczego kredyt nie jest wspólny i mieszkanie wspólne?

Bo on nie chciał, prawda?

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez Stokrota99

Nie będąc pewna tego, że chce tego z TŻem, nie brałabym kredytu na resztę życia.

Ja tam nie wiem, ale na Twoim miejscu ja bym z tym panem niczego poważnego nie planowała.
Jak by Ci to powiedzieć... wydaje mi się, że on nie jest zainteresowany wspólnym życiem tak bardzo jak Ty, o ile w ogóle.

[Stokrota99]

Po ślubie planuję tak zrobić - ustanowić TŻa jako współkredytobiorcę, a więc i współwłaściciela mieszkania.

---------- Dopisano o 20:44 ---------- Poprzedni post napisano o 20:43 ----------

Napisane przez Elfir

skoro brałaś pod uwagę TZ-a w swym życiu, dlaczego kredyt nie jest wspólny i mieszkanie wspólne?

Bo on nie chciał, prawda?

TŻ nie miał zdolności kredytowej, więc musiałam o to zadbać sama.

[thirky]

Napisane przez Stokrota99

Po ślubie planuję tak zrobić - ustanowić TŻa jako współkredytobiorcę, a więc i współwłaściciela mieszkania.[COLOR="Silver"]

Ty planujesz, a on na to co?

Dla mnie to jakiś mały koszmarek- Ty kupujesz mieszkanie z myślą że to krok w stronę waszej rodziny xD której on tworzyć chyba za bardzo nie chce. Nie rozumiem dlaczego nie mogliście wynajmować razem mieszkania dzieląc się po połowie kosztami i w jaki sposób Twój kredyt przybliża Cię do pierścionka ale ok, Twój wybór, teraz on płaci sobie z łaską 800 zł za mieszkanie w nowym wyremontowanym mieszkaniu a Ty jesteś z kredytem na głowie i dużą częścią opłat, których byś nie miała gdyby nie pomysł że to przybliży was do siebie, eh Boże

[Elfir]

czyli ty jedna masz większą zdolność, niż wy we dwójkę?

Ja się nie dziwię, że facet nie chce się żenić. Ma kiepską pensję (bo nie ma zdolności), a po ślubie zwalisz mu na głowę konieczność płacenia rat za kredyt.
Sama bym unikała ślubu.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez Stokrota99

Po ślubie planuję tak zrobić - ustanowić TŻa jako współkredytobiorcę, a więc i współwłaściciela mieszkania.

Rozumiem, że on o tym wie, a do małżeństwa mu pomimo tego nie po drodze i żal ładować kasę w to mieszkanie już teraz. Wnioski nasuwają się same, aż dziwne, że jeszcze do nich nie doszłaś. Dobrze radzę - zbieraj papiery na każdy wydatek do tego mieszkania i dopilnuj żeby i on zbierał ilekroć poniesie wydatek, to ułatwi potem sporo kwestii. Wiadomo o jakie potem chodzi, mam nadzieję.

[Stokrota99]

Napisane przez Elfir

czyli ty jedna masz większą zdolność, niż wy we dwójkę?

Ja się nie dziwię, że facet nie chce się żenić. Ma kiepską pensję (bo nie ma zdolności), a po ślubie zwalisz mu na głowę konieczność płacenia rat za kredyt.
Sama bym unikała ślubu.

Jest różnica pomiędzy mieć małą zdolność kredytową, a nie mieć zdolności kredytowej. TŻ nie miał możliwości ubiegac się o żaden kredyt, ani hipoteczny, ani zwykły. Nie wynika to z pensji.

[Azhaar]

Sorry, ale ja nie rozumiem z jakiej on niby racji ma płacić za ratę Twojego kredytu??? Ja bym na jego miejscu w życiu się na to nie zgodziła i zakończyła związek.

Ratę kredytu płaci się za prawo własności do mieszkania, on takiej nie ma i musiałby być frajerem by spłacać Twój kredyt i zostać z niczym.

Rachunki, czynsz - ok, bo również korzysta z mieszkania. Ale ratę??

Ja jestem na etapie kupowania własnego mieszkania i chce by było tylko moje i nie wyobrażam sobie ze jak znajdę faceta to będę mu kazała dokładać się do raty, WTF xD Twój kredyt, Twój problem.

Niby równouprawnienie, ale jak przychodzi co do czego to się okazuje, że każda niezależna ale ze sponsorem :p

[Stokrota99]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;5377089 0]Rozumiem, że on o tym wie, a do małżeństwa mu pomimo tego nie po drodze i żal ładować kasę w to mieszkanie już teraz. Wnioski nasuwają się same, aż dziwne, że jeszcze do nich nie doszłaś. Dobrze radzę - zbieraj papiery na każdy wydatek do tego mieszkania i dopilnuj żeby i on zbierał ilekroć poniesie wydatek, to ułatwi potem sporo kwestii. Wiadomo o jakie potem chodzi, mam nadzieję.[/QUOTE]

Doszłam do tych wniosków niestety.

Moja pensja nie wystarcza na pokrycie wszystkich rachunków i utrzymywanie TŻ. Dodam, że TŻ prowadzi firmę, która zarejestrował w naszym mieszkaniu. Na codzień pracuję w korporacji. Wolne chwile spędzam pomagając mu w rozwijaniu działalności, bezinteresownie. Po zakończeniu związku też nic z tego mieć nie będę - a pomysł na firmę, grupy klientów, kontakt z klientami lezy po mojej stronie, łącznie z obsługa FP. Nigdy nie myslałam o tym co robie w kategoriach "co bede miec z tego jak sie rozejdziemy", a profity z mojej pomocy są niezłe - zawsze uważałam, że to dla nas, nie dla mnie czy TŻa.

[LadyChatterbox]

W zyciu nie placilabym za kogos kredytu bo wciska mi on bajere pt. "kupilem to z mysla o nas i dla nas". Tia, ale po rozstaniu to ty bedziesz grzal tylek w mieszkaniu w polowie splaconym z mojej kasy, gdy ja bede sie szwendac bez dachu nad glowa. Never ever.

[thirky]

Napisane przez Azhaar

Sorry, ale ja nie rozumiem z jakiej on niby racji ma płacić za ratę Twojego kredytu??? Ja bym na jego miejscu w życiu się na to nie zgodziła i zakończyła związek.

Ratę kredytu płaci się za prawo własności do mieszkania, on takiej nie ma i musiałby być frajerem by spłacać Twój kredyt i zostać z niczym.

Rachunki, czynsz - ok, bo również korzysta z mieszkania. Ale ratę??

Ja jestem na etapie kupowania własnego mieszkania i chce by było tylko moje i nie wyobrażam sobie ze jak znajdę faceta to będę mu kazała dokładać się do raty, WTF xD Twój kredyt, Twój problem.

Niby równouprawnienie, ale jak przychodzi co do czego to się okazuje, że każda niezależna ale ze sponsorem :p

"Decyzja o zakupie mieszkania to był mój krok w stronę założenia rodziny. Nie będąc pewna tego, że chce tego z TŻem, nie brałabym kredytu na resztę życia." - cytuję autorkę. Z tego- logicznie rzecz biorąc- wynikałoby, że kupno mieszkania to przemyślany i przegadany 100 razy pomysł w ich związku. Chłopak nie ma zdolności kredytowej, dziewczyna więc wzięła takowy sama uważając ze jest to krok w stronę założenia rodziny (bardzo mądra decyzja), na moje wynikałoby z tego że on również powinien się do mieszkania dokładać, skoro obgadali to razem i chcą w nim razem mieszkać jako rodzina.
Tylko że niestety coś wydaje mi się że TŻ ze ślubem się nie spieszy, a Ty troszkę się wkopałaś droga Autorko.

[Stokrota99]

Napisane przez Azhaar

Sorry, ale ja nie rozumiem z jakiej on niby racji ma płacić za ratę Twojego kredytu??? Ja bym na jego miejscu w życiu się na to nie zgodziła i zakończyła związek.

Ratę kredytu płaci się za prawo własności do mieszkania, on takiej nie ma i musiałby być frajerem by spłacać Twój kredyt i zostać z niczym.

Rachunki, czynsz - ok, bo również korzysta z mieszkania. Ale ratę??

Ja jestem na etapie kupowania własnego mieszkania i chce by było tylko moje i nie wyobrażam sobie ze jak znajdę faceta to będę mu kazała dokładać się do raty, WTF xD Twój kredyt, Twój problem.

Niby równouprawnienie, ale jak przychodzi co do czego to się okazuje, że każda niezależna ale ze sponsorem :p

Do sponsoringu moja droga tu bardzo daleko.

Był czas kiedy TŻ nie miał gdzie się podziać - bez problemu zamieszkał w mieszkaniu, ja mieszkałam jeszcze z rodzicami. Były sytuacje, kiedy sama płaciłam za wszystko, bo TŻ miał dołek finansowy.

nie mieszkam w stolicy, jak Ty, tutaj zarobki sa smiesznie małe, i czy się wynajmuje, czy mieszka na swoim, zmusza to do solidarnego partycypowania w kosztach.

[banana84]

Tez mi sie wydaje ze on ma duze watpliwosci czy chce sie z toba wiazac I malzenstwem I kredytem. Dlatego to troche mydli ci oczy tymi wizytami u jubilera.
Nie wiem gdzie mieszkacie - ale jesli jest to jakies duze miasto to 800 zl to tyle sie placi za pokoik (w wawie I wiecej) w mieszkaniu dzielonym z wieloma osobami. I nie zawsze o wysokim standardzie. A tu wszystko nowe, na jakby swoim, I do tego plusy z posiadania dziewcyny. Ale widac I to mu sie robi za "drogo"
Do tego jeszcze rozwijasz jego firme. no coz chlopak sie dobrze ustawil. Ma do tego pracownika za darmo ;p

Jednak zgadzam sie z tym ze kredyt I to co zwiazane z zakupem mieszkania jest po twjej stronie. Sa co prawda tacy ktorzy zwlaszczarzeczywiscie planujac przyszlosc z kims by sie dokladali I do tego kredytu.


Najgorsze co mozesz chyba zrobic to w tej sytuacji brac z nim slub I podzielic kredyt jak I wspolwlasnosc. Jesli wam sie nie ulozy (a sa ku temu zadaki) to bedziecie sie tylko szarpac z tym mieszkaniem

[kasiab777]

Jakie utrzymywanie TZ? Jak na razie to Ty chcesz zeby on utrzymywal mieszkanie placac Ci cale rachunki i czynsz.

---------- Dopisano o 22:17 ---------- Poprzedni post napisano o 22:13 ----------

i chyba nalezalo to wszystko przedyskutowac przed braniem kredytu a nie po?

[thirky]

Jeśli byłaby to przemyślana, rozsądna decyzja OBOJGA dorosłych osób (nie tylko Twoja) to wyglądałoby to inaczej. Teoretycznie: para chce kupić mieszkanie bo są już ze sobą dobrych parę lat, oboje są pewni że to jest TO, że chcą być ze sobą, wziąć ślub. Jedna osoba bierze kredyt bo druga nie ma zdolności, wtedy ta druga osoba moim zdaniem powinna mieć również jak największy wkład finansowy w to mieszkanie. Tak chyba chciałaś aby to wyglądało, niestety w rzeczywistości pewnie podjęłaś tę decyzję sama, nie mówiąc tż-owi jakie masz oczekiwania wobec niego i co chcesz zdziałać kupując to mieszkanie. Ot, i tak to się kończy

[Stokrota99]

Nie wiem czy zauwazyłyście, że TŻ chce abym mu pomogła spłacac Karty kredytowe - cały limit na pewno nie poszedł na remont. Karty to w sumie ok 7tys +10.000 kredytu na ich spłatę.

I uważacie że fakt, że proponuję mu spłatę kart + kredytu w pełnej kwocie , niezależnie, że na moje mieszkanie wydał nie więcej niż 2000 - to juz jest ok?

W tym momencie biorę tez na głowę jego prywatne wydatki.

---------- Dopisano o 21:20 ---------- Poprzedni post napisano o 21:19 ----------

Napisane przez kasiab777

Jakie utrzymywanie TZ? Jak na razie to Ty chcesz zeby on utrzymywal mieszkanie placac Ci cale rachunki i czynsz.

---------- Dopisano o 22:17 ---------- Poprzedni post napisano o 22:13 ----------

i chyba nalezalo to wszystko przedyskutowac przed braniem kredytu a nie po?

Dyskusja była, przez rok płaciliśmy w ten sposób.

Teraz zaproponowałam mu podział wszystkich wydatków na pół, łącznie z jego kredytem i kartami kredytowymi, z których tylko część (mała w porównaniu do ogółu) poszła na remont

---------- Dopisano o 21:22 ---------- Poprzedni post napisano o 21:20 ----------

Napisane przez thirky

Jeśli byłaby to przemyślana, rozsądna decyzja OBOJGA dorosłych osób (nie tylko Twoja) to wyglądałoby to inaczej. Teoretycznie: para chce kupić mieszkanie bo są już ze sobą dobrych parę lat, oboje są pewni że to jest TO, że chcą być ze sobą, wziąć ślub. Jedna osoba bierze kredyt bo druga nie ma zdolności, wtedy ta druga osoba moim zdaniem powinna mieć również jak największy wkład finansowy w to mieszkanie. Tak chyba chciałaś aby to wyglądało, niestety w rzeczywistości pewnie podjęłaś tę decyzję sama, nie mówiąc tż-owi jakie masz oczekiwania wobec niego i co chcesz zdziałać kupując to mieszkanie. Ot, i tak to się kończy

Dokładnie takie podejście miałam kupując mieszkanie. Jednak TŻ wiedział, że kupuję mieszkanie aby założyć rodzinę (to nie jest mała kawalerka, a 3-pokojowe mieszkanie).

Może miałabym inne podejście, gdyby mi nie smędził o zaręczynach, pierścionkach, slubie, nie oglądał obrączek itp.

[kasiab777]

Sorka ale macie jakas dziwna sytuacje. Nie rozumiem dlaczego Ty masz mu cos splacac albo on Tobie? Jestescie razem ale wyglada na to ze do slubu jednak nie dojdzie i rodzina nie bedziecie.

[thirky]

Czy przed zakupem mówiłaś mu jakie masz oczekiwania finansowe wobec niego? Czy on się na to zgodził, przyznał Ci rację, sam coś zaproponował czy tylko powiedział "ok" dla świętego spokoju?

Co mówi na temat ślubu, zaręczyn?

[Elfir]

Napisane przez Stokrota99

I uważacie że fakt, że proponuję mu spłatę kart + kredytu w pełnej kwocie , niezależnie, że na moje mieszkanie wydał nie więcej niż 2000 - to juz jest ok?

A chcesz tego?
Bo jakbyś nie chciała, tobyś nie spłacała.

On nie chce płacić i nie płaci.
Albo, co bardziej prawdopodobne, go nawet nie stać, by coś więcej się dokładać.

[pfffh]

Dziewczęta dyskutujecie nie o tym z czym autorka tu przychodzi. Ja nie udostepnialabym MOJEGO mieszkania siostrze tż i jej chłopakowi. Niech pomieszka u starszej siostry a jak wrocicie od rodziców tż to wtedy może pomieszkać z wami.

A teraz z innej beczki. Opłaty za mieszkanie na pół ale bez raty kredytu. Kredyt jest twój i Ty go powinnaś spłacać.