związek na odległość, jak przekonać partnera żebyśmy się nie rozchodzili - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-01-18, 01:45   #1
annettka93
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-04
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 6
Unhappy

związek na odległość, jak przekonać partnera żebyśmy się nie rozchodzili


Witam. Nie wiem co mam już robić dlatego proszę Was o radę.

Jestem z chłopakiem prawie 1,5 roku, niestety na odległość. W poniedziałek oznajmił mi, że się rozstajemy. Jako powód podał to, że widujemy się bardzo rzadko (na prawie 1,5 roku spotkaliśmy się 4 razy: w styczniu, czerwcu, lipcu i wrześniu). Mieszkamy od siebie 200 km. Znamy się prawie 5,5 roku. To nie jest nasz pierwszy związek ponieważ byliśmy już ze sobą jak mieliśmy po 15 lat, spotkaliśmy się raz i to bardzo krótko bo na 3 dni i ja byłam u niego, nie on u mnie. Tamten związek przetrwał prawie rok. Potem zostaliśmy przyjaciółmi. W między czasie zanim zaczęliśmy być znowu razem on miał 2 lub 3 dziewczyny, które niestety go same porzucały po bardzo krótkim czasie, a ja byłam z 1 chłopakiem z którym szybko się zaczęło i szybko skończyło bo związek wytrzymał raptem miesiąc. Ale widać było, że darzymy siebie uczuciem ponieważ po tym moim związku zaczęliśmy do siebie pisać tak jakbyśmy byli parą. Dodam też, że podczas kiedy każde z nas było w związku z inną osobą to kontakt nam się urywał bo byliśmy po prostu o siebie zazdrośni, a kiedy dochodziło do zerwania to kontakt znów się odnawiał i było jak dawniej. Będąc w klasie maturalnej przyszedł czas studniówek. Chociaż nie widzieliśmy się wtedy 3 lata to wybór padł na mnie. Stwierdził, że idzie ze mną na studniówkę lub wcale. Po ciężkich wojowaniach ze swoimi rodzicami oznajmił, że tamci się zgodzili. Dlatego też znów zostaliśmy parą. Czekaliśmy od października do stycznia na to żeby się ponownie spotkać, akurat na tej jego studniówce. Dodam to, iż na swoją studniówkę poszłam z kolegą z klasy bo mój chłopak nie mógł przyjechać bo nie miał jeszcze ferii. Zapomniałam dodać, że nie mieszkamy w tych samych województwach. Przyszedł styczeń, spotkaliśmy się, ja wytłumaczyłam sobie z jego matką to co miałam z nią na pieńku od pierwszego spotkania. Dziwnym faktem jest to, że ja jak głupia leciałam od razu po swojej studniówce do niego. Tzn. wróciłam o 5 do domu ze swojej studniówki, przespałam się trochę i już ok godz. 15 byłam w autobusie i jechałam do niego. Wszystko było ładnie, pięknie do momentu dostania warunku od jego matki, że możemy się dopiero spotkać w czerwcu po egzaminach zawodowych. Ciężko było ale to przełknęliśmy. Nadszedł czerwiec, egzaminy przeminęły i znów był zaś problem bo on nie chciał do mnie przyjechać. Pierw był bardzo potrzebny tacie w robocie i odkładało się nasze spotkanie, a potem sam się zapierał. Więc pytałam się nawet jego matki co się dzieje. Okazało się, że to on się zapierał sam w sobie, że jego rodzice mu pozwalali jechać, a on nie chciał. Jednak udało się nam we dwie go przekonać i przyjechał do mnie. Posiedział raptem 3 dni i uciekł do siebie. Stwierdził, że mieszkam w za małym, ciasnym domu ale tu akurat przyznam mu rację bo muszę dzielić pokój z bratem, a rodzice mają swój pokój. U niego dom jest o wiele większy i stąd te narzekanie na mój. Nie podobało mu się także przyjęcie go przez moją rodzinę jak przyjechał. Stwierdził, że czuje się jak śmieć bo nikt się nie cieszył na jego przyjazd oprócz mnie. Moi rodzice z nim prawie nie gadali bo oni nie mają w zwyczaju gadać z moimi ani brata znajomymi jak przyjdą do nas. Ma mi to za złe ponieważ jego rodzice ze mną rozmawiają jak u niego jestem i powiedzmy, że się cieszą na mój przyjazd, tzn. próbują dać mi to tak odczuć chociaż ja czasami widzę, że tylko grają. Nie polubił się z moim bratem za co chwała mu bo mój braciak jest rozpieszczonym i rozwydrzonym bachorem bo rodzice traktują go bardzo łagodnie, a ja zawsze obrywam i stawiane są mi wymagania. Natomiast ja z jego bratem też nie mam zbyt dobrych relacji ponieważ on się mnie wstydzi. Jesteśmy roześnikami gdyż ja i mój chłopak mamy rocznikowo po 21 lat, a nasi bracia po 17. Lipcowe spotkanie było na prawdę super. Na wrześniowym spotkaniu zaczęło się psuć po tym jak zatańczyłam z jego ojcem na weselu jego chrześnicy. Bo niestety mało tańczyłam z chłopakiem więc dlatego się pokłóciliśmy o to. Ja niestety nie umiałam odmówić wciętemu facetowi bo nie wiadomo jakby się zachował. Nie znam jego ojca z tej strony. Potem jakoś mu to przeszło, trochę łez wylałam. Jeżdżąc do niego siedziałam zawsze tydzień żeby nadrobić trochę tej rozłąki. Potem przyszedł październik, rozpoczęcie studiów. Ja zaczęłam dzienne w swoim rodzinnym mieście, a on zaoczne tam u siebie. Z racji tego, że on się zaparł, że już więcej do mnie nie przyjedzie nie było jak się spotkać nawet w weekend. I tak trwaliśmy do grudnia. Mieliśmy się spotkać na Sylwestra i Nowy Rok. Oczywiście ja miałam jechać do niego. Nie pojechałam. Jego matka wierzy w zabobony i jakiś wynalazła. Pozwoliła mu za to przyjechać do mnie ale, że on jest uparty to się nie spotkaliśmy. Ja mogłam przyjechać do niego dopiero po Nowym Roku. Niestety on od razu po Nowym Roku miał 2 tyg. pod rząd zjazdy. Spotkania nie było i nie ma aż do dziś. Chociaż ja go prosiłam żebyśmy się spotkali chociaż na 1 dzień, to on mówi, że nie ma czasu bo może będzie jechał z ojcem pracować, a to, że zaraz sesja i się musi uczyć. Jeszcze jest taki fakt, że rzuciłam studia które mi nie szły po to żeby być bliżej niego. Ogólnie chcę się wynieść z domu bo nie wytrzymuje tej atmosfery dzięki której mój chłopak stwierdził, że jesteśmy patologiczną rodziną i on nie chce w to wchodzić. Boli mnie to ale jakoś nie daje po sobie tego poznać. Kiedy poruszam sprawę wyniesienia się do jego miasta to ten nazywa mnie głupią i twierdzi, że sie nie utrzymam za 1 tys. zł miesięcznie gdzie chciałam iść jeszcze od października na studia zaoczne. Odkąd u nas jest poruszana sprawa rozstania mam nerwobóle. Objawiają się bólem żołądka. Przez to prawie nic nie jem, czyli chudnę na potęgę. Jestem senna, płaczliwa, męczę się z tym bólem żołądka. Jedyny wpływ na ten nerwoból ma on sam. Jeżeli podczas rozmowy da mi poczucie, że między nami jest wszystko ok, że się nie rozchodzimy to nie boli mnie żołądek. A jeżeli się sprzeczamy na temat rozstania, to im bardziej zaciekła sprzeczka tym bardziej mnie boli żołądek. Mówił mi, że chce się rozstać bo myślał, że będziemy się częściej spotykać. Mówił też, że chce zacząć wszystko od nowa, że się skupi na studiach i pracy, a jak zapytałam się czemu nie może być wtedy również ze mną to odpowiedział, że nie wie. Jego tata ostatnio będąc pod wpływem alkoholu i było to chyba w Nowy Rok zaczął coś mówić na temat tego, że rodzice puścili mnie w wieku 15 lat do niego( gdzie mieliśmy rocznikowo 16). Chodziło mu chyba o to, że moi rodzice są nieodpowiedzialni, że puścili mnie do obcych ludzi w takim wieku. Chociaż tutaj leży wina po obu stronach bo oni też się zgodzili na mój przyjazd, a nie tylko moi rodzice. Ale tego już nie umiem wytłumaczyć mojemu chłopakowi bo uważa swoją rodzinę za świętość.. Chociaż ma te wady i jest wiecznym grajkiem na komputerze nawet kiedy się spotykaliśmy to i tak go kocham i tęsknie za nim. I non stop chodzi mi po głowie ta przeprowadzka do jego miasta żeby to wszystko ratować..

Zapomniałam dodać, że rano budzi mnie sms'ami, tak jak to było zanim podjął decyzję o rozstaniu. Jak idzie spać to też się ze mną żegna tak jakby nic nie było. Żadnej mowy o rozstaniu, itp. Podczas pisania na gg potrafi mi wysyłać emotkę ": *" co mnie czasami rozwesela, ale w większości razy wpienia niesamowicie.. Na facebook'u też nie zmienił statusu, więc dalej widniejemy jako para. Nie kazał mi także zmieniać zdjęcia profilowego na którym widnieje nasza podobizna. Na prawdę nie wiem co mam o tym myśleć, a przede wszystkim sądzić. Czasami wydaje mi się, że on też nie chce się ze mną rozstawać ale robi to z rozsądku albo, że ktoś miał wpływ na jego decyzje..

Edytowane przez annettka93
Czas edycji: 2014-01-18 o 02:13 Powód: dodanie akapitu
annettka93 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-18, 02:08   #2
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 872
Dot.: związek na odległość, jak przekonać partnera żebyśmy się nie rozchodzili

Nie wiem czy jest sens ratować taki związek, przecież widać jak na dłoni, że się nie układa. Może gdybyście byli starsi, każde "na swoim", widywalibyście się kiedy byście chcieli, a tak? 4 spotkania na półtora roku związku to mało, nawet jeśli byłaś u niego tydzień.
Z tego co zrozumiałam, chłopak podał kilka powodów/problemów:
- prawie się nie widujecie
- uważa, że pochodzisz z patologicznej rodziny, w którą on nie chce wchodzić (czemu tak uważa?)
- kłócicie się nawet o jakieś drobiazgi

Moim zdaniem jemu już nie zależy na Tobie i na tym związku. Nie chce nawet przyjechać by się spotkać kiedy ma okazję. Zakochany człowiek leci jak na skrzydłach spotkać się z dawno nie widziana połówką, a nie wymyśla sobie wymówki.
W związku z tym nie powinnaś się przeprowadzać z jego powodu - bo jak mu nie zależy, to ta przeprowadzka nic nie zmieni. Zresztą on chyba też daje Ci do zrozumienia, że nie chce żebyś się tam przenosiła.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-18, 02:17   #3
annettka93
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-04
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 6
Dot.: związek na odległość, jak przekonać partnera żebyśmy się nie rozchodzili

Patologiczna rodzina ponieważ u nas każdy na siebie krzyczy, sprzecza się non stop. Jedynym powodem jest za mała przestrzeń w domu i każdy musi ze sobą przebywać non stop. Nikt nie ma swojego azylu żeby się "zakopać" i nikt nie siedział na głowie. Nawet na Skype nie możemy pogadać otwarcie bo u mnie każdy słyszy i zawsze komentuje (najczęściej brat i matka) to co powiem do niego.. I to jest ten jedyny przewodni powód dlaczego uważa nas za patologiczną rodzinę. U niego każdy ma swój pokój, nikt nie siedzi sobie na głowie i można gadać, robić co sobie się żywnie podoba.

I przede wszystki mówi, że mnie nie skreśla, że możemy nadal ze sobą pisać. Wspominał też, że nie mam co liczyć na ślub. Szczerze powiedziawszy jakoś na razie po tym wszystkim nie mam ochoty brać ślubu, ani nawet zaręczać.

A co do przeprowadzki to miałabym bliżej z jego miasta na ten uniwerek co chcę iść na te zaoczne studia. Ostatnio tak myślałam, że jeśli miałabym się wynieść to i tak bym się chyba tam wyniosła żeby być daleko od rodziny i wreszcie od niej odpoczać. Nawet gdyby mi się z nim nie udało dalej być..

Edytowane przez annettka93
Czas edycji: 2014-01-18 o 02:23
annettka93 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-18, 08:35   #4
Estate
Raczkowanie
 
Avatar Estate
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 64
Dot.: związek na odległość, jak przekonać partnera żebyśmy się nie rozchodzili

Na 1,5 roku tylko 4 spotkania ?!?!?! Ja Cię strasznie przepraszam, ale jaki to związek, smsowo - facebookowy?? Związki na odległość są trudne, wymagają zaangażowania obojga partnerów i przede wszystkim spotkań kiedy tylko się da. Sama jestem w takim związku od 3,5 roku (na szczęście od przyszłego miesiąca się to zmienia) i my widywaliśmy się 2-3 razy w miesiącu na weekendy oraz wszystkie możliwe dłuższe okazje. Urlop zawsze cały razem. Wy nawet nie znacie swoich znajomych, środowisk, w których żyjecie. Przywiązałaś się do myśli, że z kimś jesteś, bo nie wiem czy to może być przywiązanie do tego chłopaka.
No i z tego co opisujesz to nie wydaje mi się, żeby jemu zależało na Waszej relacji, skoro do spotkań musisz go namawiać razem z jego mamą...
Może lepiej to skończyć i definitywnie urwać kontakt. Będzie jakiś czas bolało, ale da Ci szansę na zbudowanie prawdziwego związku.
__________________

Estate jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-18, 08:41   #5
Shevya
Skrzat leśny
 
Avatar Shevya
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: Elven Realm
Wiadomości: 10 312
Dot.: związek na odległość, jak przekonać partnera żebyśmy się nie rozchodzili

Jak dla mnie, to facet daje jasno do zrozumienia, że tego ciągnąć nie chce. I ja mu się nie dziwię, bo 4 spotkania na tyle czasu zdecydowanie nie są czymś, co przypomina relacje odpowiednie dla związku w takim wieku, kiedy chce się czuć bliskość danej osoby i przebywać z nią jak najczęściej. U Was to jest po prostu przyzwyczajenie i bardziej przyjaźń niż miłość - bo co to za zakochanie, kiedy facet nie chce do Ciebie przyjechać, nie chce żebyś Ty przyjechała, odradza Ci przeprowadzkę do jego miasta (a przecież bylibyście wtedy blisko siebie) i daje Ci wyraźnie do zrozumienia, że przyszłości z Tobą nie wiąże (bez szans na ślub, rozpoczęcie wszystkiego od nowa)? Według mnie on odsuwa się od Ciebie bo nie wie jak to zakończyć, a mimo wszystko nie chce Cię zranić, bo znacie się długo i próbuje doprowadzić do tego, żebyś sama zrozumiała aluzję. Możecie dalej "pisać", a to brzmi jak niezobowiązująca znajomość niemająca wiele wspólnego z podrywem nawet. Ja też "piszę" z kumplami, też wysyłają mi emotki-buziaki, no i co z tego? Nie to świadczy o stanie zakochania, tylko ogół zachowań i wypowiadanych słów.
Nie staraj się ratować związku, jeśli facet tego nie chce. Btw, gdyby mój TŻ się ze mną spotykał raz na ruski rok i jeszcze wtedy grałby na kompie zamiast cieszyć się wspólnymi chwilami (no, chyba że gralibyśmy razem albo to by mnie wybitnie interesowało), to bym się czułatrochę niefajnie. Moje zdanie

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________

˝ Słowa - więcej nic,
potrafimy pięknie gadać - nie umiemy żyć ˝

tumblr | last.fm
Shevya jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-18, 09:49   #6
natash88
Wtajemniczenie
 
Avatar natash88
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 2 128
Dot.: związek na odległość, jak przekonać partnera żebyśmy się nie rozchodzili

Cytat:
Napisane przez annettka93 Pokaż wiadomość
Witam. Nie wiem co mam już robić dlatego proszę Was o radę.

Jestem z chłopakiem prawie 1,5 roku, niestety na odległość. W poniedziałek oznajmił mi, że się rozstajemy. Jako powód podał to, że widujemy się bardzo rzadko (na prawie 1,5 roku spotkaliśmy się 4 razy: w styczniu, czerwcu, lipcu i wrześniu). Mieszkamy od siebie 200 km. Znamy się prawie 5,5 roku. To nie jest nasz pierwszy związek ponieważ byliśmy już ze sobą jak mieliśmy po 15 lat, spotkaliśmy się raz i to bardzo krótko bo na 3 dni i ja byłam u niego, nie on u mnie. Tamten związek przetrwał prawie rok. Potem zostaliśmy przyjaciółmi. W między czasie zanim zaczęliśmy być znowu razem on miał 2 lub 3 dziewczyny, które niestety go same porzucały po bardzo krótkim czasie, a ja byłam z 1 chłopakiem z którym szybko się zaczęło i szybko skończyło bo związek wytrzymał raptem miesiąc. Ale widać było, że darzymy siebie uczuciem ponieważ po tym moim związku zaczęliśmy do siebie pisać tak jakbyśmy byli parą. Dodam też, że podczas kiedy każde z nas było w związku z inną osobą to kontakt nam się urywał bo byliśmy po prostu o siebie zazdrośni, a kiedy dochodziło do zerwania to kontakt znów się odnawiał i było jak dawniej. Będąc w klasie maturalnej przyszedł czas studniówek. Chociaż nie widzieliśmy się wtedy 3 lata to wybór padł na mnie. Stwierdził, że idzie ze mną na studniówkę lub wcale. Po ciężkich wojowaniach ze swoimi rodzicami oznajmił, że tamci się zgodzili. Dlatego też znów zostaliśmy parą. Czekaliśmy od października do stycznia na to żeby się ponownie spotkać, akurat na tej jego studniówce. Dodam to, iż na swoją studniówkę poszłam z kolegą z klasy bo mój chłopak nie mógł przyjechać bo nie miał jeszcze ferii. Zapomniałam dodać, że nie mieszkamy w tych samych województwach. Przyszedł styczeń, spotkaliśmy się, ja wytłumaczyłam sobie z jego matką to co miałam z nią na pieńku od pierwszego spotkania. Dziwnym faktem jest to, że ja jak głupia leciałam od razu po swojej studniówce do niego. Tzn. wróciłam o 5 do domu ze swojej studniówki, przespałam się trochę i już ok godz. 15 byłam w autobusie i jechałam do niego. Wszystko było ładnie, pięknie do momentu dostania warunku od jego matki, że możemy się dopiero spotkać w czerwcu po egzaminach zawodowych. Ciężko było ale to przełknęliśmy. Nadszedł czerwiec, egzaminy przeminęły i znów był zaś problem bo on nie chciał do mnie przyjechać. Pierw był bardzo potrzebny tacie w robocie i odkładało się nasze spotkanie, a potem sam się zapierał. Więc pytałam się nawet jego matki co się dzieje. Okazało się, że to on się zapierał sam w sobie, że jego rodzice mu pozwalali jechać, a on nie chciał. Jednak udało się nam we dwie go przekonać i przyjechał do mnie. Posiedział raptem 3 dni i uciekł do siebie. Stwierdził, że mieszkam w za małym, ciasnym domu ale tu akurat przyznam mu rację bo muszę dzielić pokój z bratem, a rodzice mają swój pokój. U niego dom jest o wiele większy i stąd te narzekanie na mój. Nie podobało mu się także przyjęcie go przez moją rodzinę jak przyjechał. Stwierdził, że czuje się jak śmieć bo nikt się nie cieszył na jego przyjazd oprócz mnie. Moi rodzice z nim prawie nie gadali bo oni nie mają w zwyczaju gadać z moimi ani brata znajomymi jak przyjdą do nas. Ma mi to za złe ponieważ jego rodzice ze mną rozmawiają jak u niego jestem i powiedzmy, że się cieszą na mój przyjazd, tzn. próbują dać mi to tak odczuć chociaż ja czasami widzę, że tylko grają. Nie polubił się z moim bratem za co chwała mu bo mój braciak jest rozpieszczonym i rozwydrzonym bachorem bo rodzice traktują go bardzo łagodnie, a ja zawsze obrywam i stawiane są mi wymagania. Natomiast ja z jego bratem też nie mam zbyt dobrych relacji ponieważ on się mnie wstydzi. Jesteśmy roześnikami gdyż ja i mój chłopak mamy rocznikowo po 21 lat, a nasi bracia po 17. Lipcowe spotkanie było na prawdę super. Na wrześniowym spotkaniu zaczęło się psuć po tym jak zatańczyłam z jego ojcem na weselu jego chrześnicy. Bo niestety mało tańczyłam z chłopakiem więc dlatego się pokłóciliśmy o to. Ja niestety nie umiałam odmówić wciętemu facetowi bo nie wiadomo jakby się zachował. Nie znam jego ojca z tej strony. Potem jakoś mu to przeszło, trochę łez wylałam. Jeżdżąc do niego siedziałam zawsze tydzień żeby nadrobić trochę tej rozłąki. Potem przyszedł październik, rozpoczęcie studiów. Ja zaczęłam dzienne w swoim rodzinnym mieście, a on zaoczne tam u siebie. Z racji tego, że on się zaparł, że już więcej do mnie nie przyjedzie nie było jak się spotkać nawet w weekend. I tak trwaliśmy do grudnia. Mieliśmy się spotkać na Sylwestra i Nowy Rok. Oczywiście ja miałam jechać do niego. Nie pojechałam. Jego matka wierzy w zabobony i jakiś wynalazła. Pozwoliła mu za to przyjechać do mnie ale, że on jest uparty to się nie spotkaliśmy. Ja mogłam przyjechać do niego dopiero po Nowym Roku. Niestety on od razu po Nowym Roku miał 2 tyg. pod rząd zjazdy. Spotkania nie było i nie ma aż do dziś. Chociaż ja go prosiłam żebyśmy się spotkali chociaż na 1 dzień, to on mówi, że nie ma czasu bo może będzie jechał z ojcem pracować, a to, że zaraz sesja i się musi uczyć. Jeszcze jest taki fakt, że rzuciłam studia które mi nie szły po to żeby być bliżej niego. Ogólnie chcę się wynieść z domu bo nie wytrzymuje tej atmosfery dzięki której mój chłopak stwierdził, że jesteśmy patologiczną rodziną i on nie chce w to wchodzić. Boli mnie to ale jakoś nie daje po sobie tego poznać. Kiedy poruszam sprawę wyniesienia się do jego miasta to ten nazywa mnie głupią i twierdzi, że sie nie utrzymam za 1 tys. zł miesięcznie gdzie chciałam iść jeszcze od października na studia zaoczne. Odkąd u nas jest poruszana sprawa rozstania mam nerwobóle. Objawiają się bólem żołądka. Przez to prawie nic nie jem, czyli chudnę na potęgę. Jestem senna, płaczliwa, męczę się z tym bólem żołądka. Jedyny wpływ na ten nerwoból ma on sam. Jeżeli podczas rozmowy da mi poczucie, że między nami jest wszystko ok, że się nie rozchodzimy to nie boli mnie żołądek. A jeżeli się sprzeczamy na temat rozstania, to im bardziej zaciekła sprzeczka tym bardziej mnie boli żołądek. Mówił mi, że chce się rozstać bo myślał, że będziemy się częściej spotykać. Mówił też, że chce zacząć wszystko od nowa, że się skupi na studiach i pracy, a jak zapytałam się czemu nie może być wtedy również ze mną to odpowiedział, że nie wie. Jego tata ostatnio będąc pod wpływem alkoholu i było to chyba w Nowy Rok zaczął coś mówić na temat tego, że rodzice puścili mnie w wieku 15 lat do niego( gdzie mieliśmy rocznikowo 16). Chodziło mu chyba o to, że moi rodzice są nieodpowiedzialni, że puścili mnie do obcych ludzi w takim wieku. Chociaż tutaj leży wina po obu stronach bo oni też się zgodzili na mój przyjazd, a nie tylko moi rodzice. Ale tego już nie umiem wytłumaczyć mojemu chłopakowi bo uważa swoją rodzinę za świętość.. Chociaż ma te wady i jest wiecznym grajkiem na komputerze nawet kiedy się spotykaliśmy to i tak go kocham i tęsknie za nim. I non stop chodzi mi po głowie ta przeprowadzka do jego miasta żeby to wszystko ratować..

Zapomniałam dodać, że rano budzi mnie sms'ami, tak jak to było zanim podjął decyzję o rozstaniu. Jak idzie spać to też się ze mną żegna tak jakby nic nie było. Żadnej mowy o rozstaniu, itp. Podczas pisania na gg potrafi mi wysyłać emotkę ": *" co mnie czasami rozwesela, ale w większości razy wpienia niesamowicie.. Na facebook'u też nie zmienił statusu, więc dalej widniejemy jako para. Nie kazał mi także zmieniać zdjęcia profilowego na którym widnieje nasza podobizna. Na prawdę nie wiem co mam o tym myśleć, a przede wszystkim sądzić. Czasami wydaje mi się, że on też nie chce się ze mną rozstawać ale robi to z rozsądku albo, że ktoś miał wpływ na jego decyzje..
czy Wy macie po 10 lat, ze rodzice wyrazaja zgode na Wasze spotkania i zdazylo sie to 4 razy?!

wtf - dorosnijcie i wchodzcie w zwiazki.

dziecinada, nawet bym tego zwiazkiem nie nazwala.

i pomyslec, ze macie 21 lat i jestescie 200 km od siebie jedynie!... cos niewyobrazalnego.
__________________
zakochana w sobie od urodzenia

natash88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-18, 10:26   #7
Zetowiczka
Raczkowanie
 
Avatar Zetowiczka
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 53
Dot.: związek na odległość, jak przekonać partnera żebyśmy się nie rozchodzili

200 km i 4 spotkania? Ostro! Ja się częściej spotykam z chłopakiem, chociaż mieszka w Irlandii.
Jak czytam Twoją wypowiedź to mam wrażenie, że masz 17 lat a nie 21. Wydajesz się być strasznie niedojrzała. "rocznikowo" też mam 21 lat i w ogóle nie rozumiem Waszych problemów. Chcę to lecę do chłopaka, nie pytam się o zdanie mamy, chłopak nie wypomina mi, że jestem z jakiejś patologicznej rodziny (co za tekst!). Jakbyście chcieli być razem to spokojnie byście się widywali 2 razy w miesiącu, bo taka odległość dla mnie osobiście to nic. No i nie mieli połowy problemów, jak nie więcej.
Zetowiczka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-18, 10:39   #8
v-x-n
Wtajemniczenie
 
Avatar v-x-n
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Nowhere
Wiadomości: 2 486
Dot.: związek na odległość, jak przekonać partnera żebyśmy się nie rozchodzili

Ten związek to jakaś farsa. Dziewczyno, 1.5 roku i 4 (słownie: cztery) spotkania?! Z moim kumplem, który mieszka pod Londynem, widuję się częściej.

Ja nie ogarniam, 200km to jest odległość, którą spokojnie w 3-4h można pokonać. Są busy, pociągi.. Normalnie w szoku jestem.

W sumie co za różnica dla Ciebie, czy się rozstaniecie czy nie? Skoro i tak piszecie na gadu i na fejsie, to między Wami nic się nie zmieni - będziecie nadal mieli wirtualną 'relację', niezależnie od statusu na fejsbuku. Wybacz, ale.. ja podziwiam chłopaka, że tak długo wytrzymał w tym fikcyjnym związku.

200km, a problemy jakby dzieliły Was co najmniej 3000km. Nie ogarniam, dosłownie nie ogarniam. Przecież to 3-4h autobusem lub pociągiem..
__________________
"La curiosidad mató al gato."
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
[ Nie kupuję nowych zanim nie zużyję starych ]
[ Biegam ] 10 - 15 - 20 - hM - 30 - M
v-x-n jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-18, 11:51   #9
czekoladkakinder
Raczkowanie
 
Avatar czekoladkakinder
 
Zarejestrowany: 2013-11
Wiadomości: 95
Dot.: związek na odległość, jak przekonać partnera żebyśmy się nie rozchodzili

ręce opadają. 200 km to nie tragedia. Z tego co piszesz, jak jesteś u niego to nawet tydzień, więc jego rodzicom to nie przeszkadza, że mieszkasz wtedy u nich, to nie wiedzę problemu, żeby przyjeżdżać do niego np co weekend albo co drugi. Jest wiele związków na odległość jeszcze większą niż wasza i jakoś dają rade.
Taki związek z 4 spotkaniami na 1,5 roku to nie jest związek! Rozstaliście się ale będziecie mieć kontakt, więc to tak jakby się nic nie zmieniło
czekoladkakinder jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-18, 12:09   #10
chwast
Zakorzenienie
 
Avatar chwast
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 367
Dot.: związek na odległość, jak przekonać partnera żebyśmy się nie rozchodzili

Nie wiem no może wsadź w zęby różę, klęknij przed nim i błagaj?
chwast jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-18, 12:10   #11
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 872
Dot.: związek na odległość, jak przekonać partnera żebyśmy się nie rozchodzili

No niestety, zgadzam się że 200 km to niewiele. Sama byłam w związku na odległość jakieś pół roku i widywaliśmy się prawie co weekend, a do przejechania było 300 km. 3-4 godziny w pociągu i już.
Podejrzewam, że autorka i jej chłopak są na utrzymaniu rodziców, jeśli rodzice im pozwalają lub nie pozwalają na spotkania (dają kasę na bilet, to rządzą). Albo tylko chłopak, bo to chyba on ciągle dostaje "pozwolenia" - pozwolenie na pójście z autorką na studniówkę, pozwolenie na przyjazd...
Może jego rodzina nie jest zachwycona wyborem syna więc mu rzucali kłody pod nogi z wyjazdami? Bo to tak trochę brzmi jakby on toczył jakieś boje o to żeby móc się spotykać. Albo tylko on to tak przedstawił...

Sporo tu niewiadomych, nie wiemy jak to do końca było z jego strony - chciał się spotykać, czy nie chciał... Ale na pewno teraz pokazuje na wszelkie możliwe sposoby, że już nie chce być w tym związku.
Związek można ratować jak jest jakaś trudna sytuacja do rozwiązania, można ratować kiedy obie strony tego chcą, a tutaj on raczej już się zdecydował. Ja tak naprawdę też mu się nie dziwię, bo przy takiej częstotliwości spotkań ciężko w ogóle poczuć, że się jest w związku.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-18, 13:39   #12
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: związek na odległość, jak przekonać partnera żebyśmy się nie rozchodzili

Nie ten czas, nie te okoliczności, nie Ci ludzie. Po co chcesz z nim być? Dla samego faktu bycia w związku? Dla pochwalenia się koleżankom? Dla poczucia "mam chłopaka"? Bo innych powodów nie widzę.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-19, 12:40   #13
Magdallen
Zakorzenienie
 
Avatar Magdallen
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: :)
Wiadomości: 7 223
Dot.: związek na odległość, jak przekonać partnera żebyśmy się nie rozchodzili

Nie szkoda Ci czasu? Zamiast być w jakimś nierealnym związku moglabys już pewnie dawno znaleźć kogoś na miejscu.
Magdallen jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-19 12:40:49


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 04:09.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.