Czy moje odczucia się uzasadnione?

[anabeth949]

Mam kolegę. Znamy się od września, widujemy regularnie - chodzimy razem na jedne zajęcia. Gadałam z nim parę razy, po czym spotkaliśmy się na urodzinach wspólnej koleżanki w klubie. Zaskoczył mnie wtedy swoją otwartością w stosunku do mojej osoby. Fajnie się nam razem gadało, dobrze się bawiliśmy. Wydawało mi się nawet, że trochę ze mną flirtował. Po tym spotkaniu jednak, zaczął mnie traktować chłodno i z dystansem. Doszłam do wniosku, że ubzdurałam sobie cały ten flirt. Przyznaję - poczułam się odrobinę zraniona, odrzucona, ale to przecież nic takiego.

Minęło parę miesięcy - rzadko z nim gadałam, prawie w ogóle, jakoś tak wyszło. W tym czasie bardzo się zmieniłam, jeżeli chodzi o wygląd zewnętrzny. Sporo schudłam, zadbałam o siebie - wyglądam zupełnie inaczej.
Kolega... znowu się pojawił. I wygląda na konkretnie zainteresowanego, to już nie tylko moje mrzonki, ale też opinie innych osób. A ja... Mam ochotę tak trochę zrobić mu na złość - że skoro nie chciał mnie, jak byłam brzydka, to czemu ja mam mu dawać szansę teraz?

Kurczę, nie jestem jedną z tych osób, które wierzą w bajeczki o "pięknym wnętrzu" - wygląd jest ważny, wiem, jak wyglądałam, wiem, że mało prawdopodobne było wtedy, żeby ktoś się mną zainteresował i ja to najzupełniej rozumiem, nie mam pretensji. Ale i tak czuję się... dziwnie.

Przesadzam? Co byście zrobiły w tej sytuacji?

[xKlaudja]

Może wcale mu wtedy nie chodziło o Twoją tuszę tylko coś innego? Też weź to pod uwagę.

[czekoladkakinder]

Ja bym to zostawiła w spokoju.
Może faktycznie nie chodziło mu o Twój wygląd, a może tak, ciężko stwierdzić. Na początku w sumie nic takiego się nie stało, żeby miał mieć 2 szansę, pogadaliście, poflirtowaliście tyle.

[201803290936]

Napisane przez anabeth949

Mam kolegę. Znamy się od września, widujemy regularnie - chodzimy razem na jedne zajęcia. Gadałam z nim parę razy, po czym spotkaliśmy się na urodzinach wspólnej koleżanki w klubie. Zaskoczył mnie wtedy swoją otwartością w stosunku do mojej osoby. Fajnie się nam razem gadało, dobrze się bawiliśmy. Wydawało mi się nawet, że trochę ze mną flirtował. Po tym spotkaniu jednak, zaczął mnie traktować chłodno i z dystansem. Doszłam do wniosku, że ubzdurałam sobie cały ten flirt. Przyznaję - poczułam się odrobinę zraniona, odrzucona, ale to przecież nic takiego.

Minęło parę miesięcy - rzadko z nim gadałam, prawie w ogóle, jakoś tak wyszło. W tym czasie bardzo się zmieniłam, jeżeli chodzi o wygląd zewnętrzny. Sporo schudłam, zadbałam o siebie - wyglądam zupełnie inaczej.
Kolega... znowu się pojawił. I wygląda na konkretnie zainteresowanego, to już nie tylko moje mrzonki, ale też opinie innych osób. A ja... Mam ochotę tak trochę zrobić mu na złość - że skoro nie chciał mnie, jak byłam brzydka, to czemu ja mam mu dawać szansę teraz?

Kurczę, nie jestem jedną z tych osób, które wierzą w bajeczki o "pięknym wnętrzu" - wygląd jest ważny, wiem, jak wyglądałam, wiem, że mało prawdopodobne było wtedy, żeby ktoś się mną zainteresował i ja to najzupełniej rozumiem, nie mam pretensji. Ale i tak czuję się... dziwnie.

Przesadzam? Co byście zrobiły w tej sytuacji?

Wygląda na konkretnie zainteresowanego, czyli robi co? Zaprosił Cię gdzieś?

[szynka_w_toscie]

Ja mu się nie dziwię. Pewnie nie podobają mu się trochę większe dziewczyny, ma do tego prawo (ale nie wiem jak wygladałaś wcześniej). Każdy ma inne gusta i nie można się na kogoś za nie wkurzać i robić na złość.
Wydaje mi się, że dzięki metamorfozie stałaś się pewniejsza siebie i to też może mieć wpływ na jego zachowanie.

[chwast]

O co ci właściwie chodzi. Wyładniałaś i podobasz się facetowi. Wtedy załóżmy mu się nie podobałaś. No i co, takie to karygodne?

[Precious things]

A może za pierwszym razem wcale nie flirtował, tylko Tobie się tak wydawało. Miałaś nadzieję na coś więcej, a tu klops.
A robią jemu teraz ,,na złość " możesz przy okazji zrobić kuku sobie. Może masz szanse na fajny związek. Kto wie.

[anabeth949]

Dziękuję za odpowiedzi dziewczyny

Może niejasno napisałam - myślę, że ten rzekomy flirt w klubie rzeczywiście był tylko w mojej wyobraźni. Ale jego późniejsze zachowanie każe mi sądzić, że wiedział o tym, że ja jestem nim trochę zainteresowana.

Napisane przez Doris1981

Wygląda na konkretnie zainteresowanego, czyli robi co? Zaprosił Cię gdzieś?

Zaprosił mnie na kawę w weekend, ale odmówiłam z powodu wyjazdu - powiedział, że może uda się następnym razem. I dlatego zaczęłam się zastanawiać, czy tego właśnie chcę.

Tak patrzę na wasze odpowiedzi i chyba rzeczywiście dam spokój, mam jakąś swoją dziwną dumę i ona mi podpowiada takie rzeczy.
A chłopak fajny.

[suzeta]

Nie odpuszczaj go sobie bo jesteś zbyt dumna. Idz na tą kawę jak koleżanka z kolegą, wybadaj go, zobacz co ma do powiedzenia TERAZ. Mineło troche czasu, a nóż widelec coś zaiskrzy. Tym bardziej , że uważasz go za fajnego chłopaka. Faceci (niestety) są wzrokowcami i on pewnie zauważył tą Twoją odmianę-proponując kawe dał Ci do zrozumienia, że chętnie spędził by z Tobą czas a potem....no właśnie , to zależało by od Was.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Mijanou]

Napisane przez anabeth949

Mam kolegę. Znamy się od września, widujemy regularnie - chodzimy razem na jedne zajęcia. Gadałam z nim parę razy, po czym spotkaliśmy się na urodzinach wspólnej koleżanki w klubie. Zaskoczył mnie wtedy swoją otwartością w stosunku do mojej osoby. Fajnie się nam razem gadało, dobrze się bawiliśmy. Wydawało mi się nawet, że trochę ze mną flirtował. Po tym spotkaniu jednak, zaczął mnie traktować chłodno i z dystansem. Doszłam do wniosku, że ubzdurałam sobie cały ten flirt. Przyznaję - poczułam się odrobinę zraniona, odrzucona, ale to przecież nic takiego.

Minęło parę miesięcy - rzadko z nim gadałam, prawie w ogóle, jakoś tak wyszło. W tym czasie bardzo się zmieniłam, jeżeli chodzi o wygląd zewnętrzny. Sporo schudłam, zadbałam o siebie - wyglądam zupełnie inaczej.
Kolega... znowu się pojawił. I wygląda na konkretnie zainteresowanego, to już nie tylko moje mrzonki, ale też opinie innych osób. A ja... Mam ochotę tak trochę zrobić mu na złość - że skoro nie chciał mnie, jak byłam brzydka, to czemu ja mam mu dawać szansę teraz?

Kurczę, nie jestem jedną z tych osób, które wierzą w bajeczki o "pięknym wnętrzu" - wygląd jest ważny, wiem, jak wyglądałam, wiem, że mało prawdopodobne było wtedy, żeby ktoś się mną zainteresował i ja to najzupełniej rozumiem, nie mam pretensji. Ale i tak czuję się... dziwnie.

Przesadzam? Co byście zrobiły w tej sytuacji?

Ja bym dała szansę. Przy pierwszym spotkaniu Tobie być może on się spodobał, Ty jemu nie. Bywa przecież. To, co Ty wzięłas za flirt, z jego strony mogło flirtem wcale nie być.

[empress83]

Czasami kobiety odczytują to co mówi bądź robi mężczyzna niewłaściwie, ponieważ one są zainteresowane i starają się doszukiwać we wszystkim pozytywnych przesłanek....
Przytoczę przykład z życia wzięty, mojego znajomego. Siedział z dziewczyna z którą się spotykali od czasu do czasu, związku nie było ale było spotykanie i sex, dla niego luźny układ dla niej związek... to raz.
dwa któregoś dnia oglądali jakiś film czy program i zaczeła sie rozmowa odnośnie zaręczyn, ślubów podejścia tdo tego itp.. (zaczęła ta dziewczyna). w trakcie rozmowy on powiedział że fajną data na zaręczyny wg. niego był by jakiś tam dzień. I zapytał co ona o tym sądzi.... że nie usłyszała i zapytała co on głupim tekstem walnął co uważa, czy taka data jest fajna na zaręczyny np. z nim...Głupi nieprzemyślany tekst z drugiej strony zwykły marketing aby wieczór się lepiej rozwinął... Co się okazało ta dziewczyna była przekonana że on nie tylko chciał się podpytac ale wręcz się jej oświadczał...
Jak widać zadarza się że kobiety lubią nadinterpretację

więc może za pierwszym razem naprawdę wydawało ci się, może po prostu był miły bo cię lubił, a teraz nie tylko lubi ale mu się podobasz to chyba dobrze

[201607040940]

Napisane przez empress83

Czasami kobiety odczytują to co mówi bądź robi mężczyzna niewłaściwie, ponieważ one są zainteresowane i starają się doszukiwać we wszystkim pozytywnych przesłanek....
Przytoczę przykład z życia wzięty, mojego znajomego. Siedział z dziewczyna z którą się spotykali od czasu do czasu, związku nie było ale było spotykanie i sex, dla niego luźny układ dla niej związek... to raz.
dwa któregoś dnia oglądali jakiś film czy program i zaczeła sie rozmowa odnośnie zaręczyn, ślubów podejścia tdo tego itp.. (zaczęła ta dziewczyna). w trakcie rozmowy on powiedział że fajną data na zaręczyny wg. niego był by jakiś tam dzień. I zapytał co ona o tym sądzi.... że nie usłyszała i zapytała co on głupim tekstem walnął co uważa, czy taka data jest fajna na zaręczyny np. z nim...Głupi nieprzemyślany tekst z drugiej strony zwykły marketing aby wieczór się lepiej rozwinął... Co się okazało ta dziewczyna była przekonana że on nie tylko chciał się podpytac ale wręcz się jej oświadczał...
Jak widać zadarza się że kobiety lubią nadinterpretację

więc może za pierwszym razem naprawdę wydawało ci się, może po prostu był miły bo cię lubił, a teraz nie tylko lubi ale mu się podobasz to chyba dobrze

ups, to może ja mojego narzeczonego też źle zrozumiałam i się bidulek męczy żeby mi wyjaśnić?

---------- Dopisano o 15:54 ---------- Poprzedni post napisano o 15:52 ----------

Podoba Ci się więc daj mu szansę, idziesz z nim na kawę a nie do ołtarza.