|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 1
|
Mam już wszystkiego dość
Jestem załamana tym co dzieje się ostatnio w moim życiu.
Skumulowało mi się tyle problemów, że zaczynam mieć dziwne myśli czy dam w ogóle temu radę i czy w ogóle się mierzyć z tym wszystkim. Czasami myślę, że chyba lepiej byłoby gdyby mnie nie było. Albo marzę, żeby rzucić wszystko łącznie z rodziną i znajomymi i wyjechać gdzieś daleko, poszukać byle jakiej pracy fizycznej i żyć z daleka od swojego dotychczasowego życia w nadziei, że nikt nigdy nie będzie mnie szukał. Wiem,że to dziwne, ale ja naprawdę mam takie myśli... Nigdy nie pomyślałabym,że będę pisać na forum o swoich problemach. Ale chyba muszę się wygadać, a nie potrafię rozmawiać o problemach ze znajomymi. Jeśli ktoś przeczyta mój post i odpowie,co o tym myśli -z góry dziękuję. Bo zdaję sobie sprawę, że nie jestem w stanie obiektywnie patrzeć na swoje problemy. No więc zaczyna się chyba od tego, ze nie mam przyjaciół. Mam znajomych, mam z kim wyjść na piwo czy na imprezę, ale od kilku lat nie mam żadnej przyjaciółki. Ciężko jest mi się otworzyć przed kimś, zawsze tak było. O ile jednak wcześniej jakoś dawałam sobie radę z problemami - od 5 lat piszę pamiętnik i to mi pomagało - tak ostatnio czuję się strasznie samotna, pewnie dlatego, że teraz zdaję sobie sprawę, że wcześniejsze problemy w porównaniu do aktualnych były błahostkami. Nawet nie chodzi mi o to, żeby się komuś wygadać - ale o samą myśl, że jest ktoś na kim mogę polegać, do kogo mogę napisać itd. Kolejnym problemem są - chyba- zaburzenia odżywiania. Jestem na diecie od ok. 6 lat. Bywało z tym różnie, przerobiłam chyba wszystkie diety, mnóstwo głodówek które kończyły się kompulsami i tak w kółko. Co jakiś czas starałam się dać na luz, jeść normalnie chociażby przez tydzień lub dwa, ale to odchudzanie chyba nigdy nie wyjdzie z mojej głowy. Tak strasznie zazdroszczę ludziom, którzy na co dzień jedzą normalnie. Wiem, że jeśli czyta to ktoś bez zaburzeń, pomyśli że przesadzam,że sama mogę jeść normalnie i tutaj nie ma co zazdrościć... Ale nie umiem opisać poczucia winy jakie czuję po zjedzeniu czegoś, co w moim mózgu nie jest zaprogramowane jako dozwolone. To jest jakiś wstręt do samej siebie, nawet nie umiem opisać tego uczucia. Zwłaszcza, że kiedy jestem u rodziców,przez 2-3 dni jem "normalnie" - z gigantycznym poczuciem winy, ale jem nawet czasami za 2 osoby. Tylko po to, żeby po powrocie do swojego życia zacząć dietę... W końcu zjadłam tyle przez ostatnie kilka dni, że trzeba się tego pozbyć. Dochodzi do tego, że staram się jak najrzadziej odwiedzać rodziców, a jak już muszę tam jechać to staram się skrócić ten czas do minimum tłumacząc się byle czym. Przez to wszystko - głodówki, kompulsy, wszelkie diety, nieregularne jedzenie od tylu lat - nabawiłam się chyba problemów z układem pokarmowym, bo po większości produktów źle się czuję. Boli mnie brzuch, mam biegunkę, czuję się jak balon. I przez to jeszcze bardziej boję się normalnego jedzenia, zwłaszcza przez ostatnie tygodnie. A najgorszą rzeczą w tym wszystkim jest to, że zdaję sobie sprawę, że nie jestem otyła. Ważę 56kg przy 172cm i wiem, że ćwiczenia sprawdziły by się lepiej niż dieta... ale nie umiem, po prostu nie potrafię nie być na diecie. Mam wrażenie, że to głowny sens mojego życia (co brzmi raczej żałośnie...). Dwa miesiące temu rzucił mnie facet. Najpierw zdradził, wybaczyłam mu (to był pocałunek po pijaku, nie seks) - płakał jak dziecko błagając mnie na kolanach o drugą szansę, a po 2 tygodniach sam mnie rzucił. Byliśmy razem trochę ponad rok, może to niewiele, ale to był pierwszy facet z którym planowałam przyszłość. Poznałam jego rodziców, znajomych, życie - mieszkałam z nim przez kilka miesięcy (mieszkamy daleko od siebie). I nagle, z dnia na dzień wszystko się rozsypało. Długo nie umiałam się z tym pogodzić, przez ponad miesiąc płakałam kilka razy dziennie. Nawet nie podał konkretnej przyczyny. Zamiast tego pisał, że jestem miłością jego życia, ale nie moglibyśmy być razem szczęśliwi. Oczywiście wiem, że to tylko gadanie, żeby było mi lżej, ale tak naprawdę sprawiało, że czułam się gorzej. Przez cały ten czas pisaliśmy do siebie jako znajomi - było mi ciężko, niesamowicie ciężko zwłaszcza, że jego zdjęcia i statusy na facebooku pokazywały (i nadal pokazują) jak świetnie się bawi korzystając z wolności. Ale powoli stawałam na nogi, aż kilka dni temu zaczął pisać,że za mną tęskni, że nie może o mnie zapomnieć, że chciałby przyjechać na weekend, że wierzy, że kiedyś będziemy razem, bo pomimo tego wszystkiego jestem jedyna dla niego. Nie uwierzyłam w ani jedno jego słowo, bo w ogóle nie zmienił stylu życia i generalnie coraz rzadziej się ostatnio do mnie odzywał - trochę za mało i za lakonicznie jak na kogoś kto tak tęskni... Napisałam mu, że zrywam z nim kontakt. Nie wyobrażam sobie ponownego bycia z nim, ale nadal go kocham chociaż czuję się zostawiona, zraniona, oszukana. Myślałam, że poznanie go to najlepsze co spotkało mnie w życiu. Miałam wtedy ciężki okres w zyciu, a on był ze mną - pomógł mi z pracą, wspierał mnie - nawet ograniczyłam bycie na diecie... A teraz jest jeszcze gorzej. I ostatnim problemem są pieniądze - miałam oszczędności na ten rok studiów, ale wynikło mnóstwo wydatków i sama też muszę przyznać, że nie oszczedzalam. Żałuję tego strasznie, teraz zapisuję każdą złotówkę, ale strasznie martwię się, że pewnego dnia zostanę bez pieniędzy. Muszę przetrwać do czerwca, a z pracą krucho pomimo, że rozsyłam CV gdzie mogę (doświadczenie jakieś tam mam, ponieważ pracowałam wcześniej podczas studiów). Piszę ogłoszenia, że szukam pracy, sprawdzam portale - naprawdę się staram... na nic. Nie sypiam w nocy, ciągle chodzę zmęczona, w dodatku pojawiły mi się problemy z alergią, nerkami, leci mi krew z nosa codziennie - lekarz rodzinny skierował mnie na usg i do laryngologa - wizyty są pod koniec kwietnia... Nie mam pieniędzy żeby chodzić prywatnie, nie martwię się jakoś specjalnie zdrowiem, ale wolałabym to szybko załatwić. I w całym tym bałaganie w mojej głowie, ciągle coś mi się dzieje - wczoraj np. spadł mi tablet, który dostałam od cioci na gwiazdkę. Zbiła się szybka... mam wrażenie, że wiecznie prześladuje mnie pech. Ze nic mi się nie udaje. Siedzę i płaczę, od czego mam zacząć? Nie mam ochoty spotykać się z ludźmi, wychodzić z domu - nie czuję się jakbym miała depresję itd. Czuję się jakby na myśl o jutrze opadały mi ręce, po prostu. Nie chcę wiedzieć co będzie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nigdy nie myślałam, że jestem taka słaba. Wiem, ze ludzie maja gorsze problemy, ze powinnam wziąć się w garść... Zawsze byłam (i nadal jestem) wesoła, z zewnątrz za nic w świecie nie pokażę, że coś w moim życiu jest nie tak. Staram się zająć swoją głowę czymś innym - dużo czytam, uczę się języków, szukam darmowych szkoleń itd. Staram się rozwijać,planować przyszłość, dbam o swój wygląd i ubiór - na zewnątrz wydaje się być wszystko ok. Ale w środku już mam dosyć. Kiedyś już miałam taką sytuację. Nie portafiłam wstać z łóżka miesiącami, zaniedbałam uczelnię,bo bylam przerażona wyjściem do ludzi i konfrontacją z prowadzącymi, z najlepszej studentki stałam się najgorszą... w końcu spakowałam się, rzuciłam wszystko i uciekłam do faceta na kilka miesięcy. Zmieniłam życie, pracę, otoczenie, poczułam się odrobinę lepiej. Na tyle lepiej, żeby wrócić na stare śmieci i zacząć rok na uczelni od nowa. I teraz wszystko się powtarza, boję się, że znowu będę się bała wyjść z łóżka... I nie mogę pozbyć się wrażenia, że ciągle popełniam błędy. Miałam stypendium naukowe, straciłam je. Musiałam więc iść do pracy, zaniedbałam uczelnię. Zaniedbałam uczelnię, więc straciłam rok. Pracowałam, odłożyłam kasę,ale się kasa się kończy i znowu problemy... Nie potrafię wyobrazić sobie dnia, w którym obudzę się spokojna i bez większych zmartwień. Wiem,że zawsze trawa w ogródku sąsiada zawsze wydaje się bardziej zielona, ale ja mam wrażenie, że wszystko co najgorsze trafia się mnie. Zapisałam się do psychologa już jakiś czas temu, ale miałam dopiero 2 wizyty, rozmowę i testy. Nawet nie wiem czy kwalifikuję sie do leczenia... czy może po prostu powinnam zaakceptować swoje problemy i przestać się użalać nad sobą. Nie wiem czy ktoś przeczytał całość, ale jeśli tak to proszę o komentarz - wiem, ze nikt nikomu nie pomoże przez forum, nie tego oczekuję. Chciałam po prostu zrzucić to z siebie. Wiem też, że z zewnątrz moja sytuacja może wyglądać inaczej - może ktoś swoim komentarzem pomoże mi wziąć się garść albo chociaż pomoże mi spojrzeć na swoją sytuację inaczej. Z góry dziękuję za każdy komentarz. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 6 523
|
Dot.: Mam już wszystkiego dość
Ja psychologiem nie jestem, ale ma przedziwne wrażenie wynikające z twojego opisu sytuacji że przechodziłąś depresję... z której chyba sobie nie zdawałaś sprawy a co za tym idzie nie było odpowiedniego leczenia.
I fakt trochę się użalasz nad sobą... widzisz wszystko w negatywach, wszystko co złe tobie się przytrafia... niekoniecznie, bo wszystko co się z nami dzieje co nas spotyka jest wynikiem naszych wcześniejszych działać... nic nie dzieje się bez przyczyny ;/ Chociażby to o twoich studiach, miałaś stypendium naukowe - straciłaś je - zapytaj się siebie dlaczego? Ponad to nie ma co siedziec na dupie i marudzić, poszłaś do psychologa to dobrze... weź sie w garść i idz do przodu. A faceta bym olała - nie wchodzi się 2 razy do tej samej rzeki - taki moje zdanie ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 190
|
Dot.: Mam już wszystkiego dość
Całkowicie się zgadzam z komentarzem powyżej
![]() Na pewno przyda Ci się konsultacja lekarska w związku z zaburzeniami odżywiania. Poza tym spróbuj wyjść do ludzi - zapisz się może na jakieś ćwiczenia, aerobik? Poznasz nowych ludzi, może się z kimś zaprzyjaźnisz. Ruszaj się z domu, żebyś nie myślała ciągle o facecie i o tym, jak Ci życie ucieka ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 5 284
|
Dot.: Mam już wszystkiego dość
Po pierwsze, fajnie że chodzisz do psychologa. Pierwsze kilka wizyt, wywiad i badania diagnostyczne może męczyć ale to niezbędny etap, dzięki niemu psycholog pozna Cię i Twoje problemy.
Po drugie: zaburzenia odżywiania. Myślę, że Twoje ciało ma dość ciągłego katowania dietami, być może stąd krwawienia z nosa, problemy z nerkami. Niedożywienie zmniejsza odporność organizmu, zaburza homeostazę i zwiększa podatność na różnego rodzaju choroby a także wzmaga depresję, chandrę, karmi smutek. Myślę że Twoja terapia psychologiczna w dużej mierze skierowana będzie na ED ale Ty już teraz możesz z nimi walczyć. Możesz oprzeć się pokusie obcinania kolejnych kalorii w Twojej diecie a ze smutkiem, lękiem, bezradnością radzić sobie inaczej, ot choćby opisać swoje emocje w pamiętniku albo pójść na spacer. Albo zrobić coś innego co poprawi choć odrobinę nastrój albo odwróci Twoją uwagę od czarnych myśli. Zadbaj o siebie. Twoje ED nie jest dbaniem o siebie. Po trzecie: Twój ex-chłopak. Jego zachowanie wskazuje na wiek rozwojowy w okolicach 5latka. To taki czas kiedy dziecko jest cudownie egocentryczne, wierzy że wszystko mu wolno i testuje granice. Jego zachowania są nakierowane na własną jedynie satysfakcję a wszystko co złe da się wymazać jednym czy dwoma słodkimi słowami. To jednak co naturalne i akceptowalne u pięciolatka u dorosłego mężczyzny jest co najmniej niepokojące. Utrata boli, to normalne. Myślę sobie że po prostu trzeba Ci czasu by przeboleć ten związek. Czy to jednak naprawdę był partner dla Ciebie? Czy realistycznie patrzyłaś planując Waszą wspólną przyszłość? Przemyśl to proszę jeszcze raz. Trzymam za Ciebie kciuki.
__________________
Jedynie skóra rozlicza zapach... |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Dziki Wschód
Wiadomości: 2 303
|
Dot.: Mam już wszystkiego dość
Po pierwsze, nie katuj się dietami odchudzającymi, tylko zacznij jeść zdrowo - nie wszystko co popadnie, tylko ZDROWO. Nie licz sobie kalorii, tylko sprawdzaj etykiety, wyeliminuj produkty wysoko przetworzone, sztuczne. Nadal będziesz na diecie, ale ZDROWEJ i zapewniam Cię, że Twój organizm bardzo Ci za to podziękuje. Zazwyczaj gdy nie dostarczasz swojemu organizmowi niezbędnych składników odżywczych (zwykle diety odchudzające eliminują któryś) coś w organizmie siada - nerki, wątroba, gospodarka hormonalna, a co za tym idzie - koncentracja, dobre samopoczucie itd.
Po drugie, poczytaj swój pamiętnik, wróć do zapisów sprzed 5 lat i śmiej się sama ze swoich problemów sprzed lat - dla mnie to zawsze była świetna terapia. Po trzecie, dobrze że chodzisz do lekarza, nie rezygnuj z wizyt, mam nadzieję, że trafiłaś na dobrego psychologa. Po czwarte, mniej użalania, a więcej robienia ![]() Po piąte, zacznij uprawiać sport, choćby bieganie, pływanie, ważne żeby było to coś co sprawia Ci przyjemność - to nie musi dużo kosztować, a endorfiny jakich sobie dostarczysz są bezcenne! Powodzenia, więcej optymizmu.
__________________
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Mam już wszystkiego dość
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: Habana
Wiadomości: 1 304
|
Dot.: Mam już wszystkiego dość
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Wizażowy Kot Igor
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 524
|
Dot.: Mam już wszystkiego dość
Ja szukałabym źródła problemu w zaburzeniach odżywiania, jak ktoś już zauważył. Być może nadwerężyłaś organizm, co wpłynęło też na pracę mózgu, co może mieć miejsce przy poważnym osłabieniu fizycznym.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know? Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209 Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw No pasaran! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-09
Lokalizacja: wieża błaznów
Wiadomości: 55
|
Dot.: Mam już wszystkiego dość
Ja też podpiszę się z największym przekonaniem pod radami Wizażanek, które zwróciły uwagę na niezwykle istotny wpływ odżywiania na pracę mózgu, a co za tym idzie, na powstawanie lub nasilanie się problemów typu depresja, nerwica, etc. Sama na sobie niejednokrotnie w latach wczesnej dorosłości (choć dorosła to ja się chyba dopiero teraz czuję, osiągnąwszy 30tkę
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 12:31.