Czy to jest normalne??? Chce poznać Wasze opinie.

[mariposa1988]

Mój facet oświadczył mi się pod koniec stycznia. Jesteśmy ze sobą 1,5 roku, jednak ilość wizyt w jego domu mogę policzyć na palcu jednej ręki. Stosunki z rodzicami ma normalne, nie są skłóceni czy coś w tym stylu. Wracając do rzeczy - zaręczyn- wszystko pięknie, romantycznie , tak jak powinno być w takiej "sytuacji". Byłam zachwycona, aż do momentu ,gdy tak mimochodem /przez przypadek , w rozmowie powiedział mi,że jego rodzina nie ma o tym pojęcia, nie powiedział im. Nie skomentowałam wtedy tego w ogóle, choć uraziło mnie to. Nie jestem dziewczyną, której mógłby się wstydzić. Ja nie wiem jak mam to rozumieć, czy to jest wg. Was normalne?? Bo to chyba jest ważny moment, dlaczego on to ukrywa przed rodziną? Ja się w tym wypadku ...nie czuję zaręczona. Nie chodzi mi o to,żeby biegał i chwalił się wszystkim, ale na Boga....wydawało mi się,że rodzinie się mówi takie rzeczy, nie?? Nie rozmawiałam z Nim o tym jeszcze, nie odpuszczę mu tego , ale najpierw chciałam Was dziewczyny zapytać co o tym sądzicie, bo może ja chcę zbyt wiele? Nie chcę wyjść na taką , która się czepia, ale dla mnie to jest nienormalne. Jak Wy widzicie taką sytuację? Proszę o szczere wypowiedzi za które z góry dziękuje

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

I co, nawet po zareczynach nic nie powiedzial rodzinie? Faktycznie dziwne, zapytaj go czemu trzyma to w tajemnicy i rzadko sie u niego spotykacie, bo Ci to przeszkadza i dziwnie sie czujesz. W ogole dziwne,ze pytasz o to na forum. Zgodzilas sie byc zona tego faceta, a szczypiesz sie, czy by nie zapytac o tak fundamentalna sprawe. Echh...

[leniwca]

Napisane przez mariposa1988

Mój facet oświadczył mi się pod koniec stycznia. Jesteśmy ze sobą 1,5 roku, jednak ilość wizyt w jego domu mogę policzyć na palcu jednej ręki. Stosunki z rodzicami ma normalne, nie są skłóceni czy coś w tym stylu. Wracając do rzeczy - zaręczyn- wszystko pięknie, romantycznie , tak jak powinno być w takiej "sytuacji". Byłam zachwycona, aż do momentu ,gdy tak mimochodem /przez przypadek , w rozmowie powiedział mi,że jego rodzina nie ma o tym pojęcia, nie powiedział im. Nie skomentowałam wtedy tego w ogóle, choć uraziło mnie to. Nie jestem dziewczyną, której mógłby się wstydzić. Ja nie wiem jak mam to rozumieć, czy to jest wg. Was normalne?? Bo to chyba jest ważny moment, dlaczego on to ukrywa przed rodziną? Ja się w tym wypadku ...nie czuję zaręczona. Nie chodzi mi o to,żeby biegał i chwalił się wszystkim, ale na Boga....wydawało mi się,że rodzinie się mówi takie rzeczy, nie?? Nie rozmawiałam z Nim o tym jeszcze, nie odpuszczę mu tego , ale najpierw chciałam Was dziewczyny zapytać co o tym sądzicie, bo może ja chcę zbyt wiele? Nie chcę wyjść na taką , która się czepia, ale dla mnie to jest nienormalne. Jak Wy widzicie taką sytuację? Proszę o szczere wypowiedzi za które z góry dziękuje

Proste pytanie 'czemu im nie powiedziałeś?' to ma być czepianie się

Jeśli coś ci nie pasuje, dziwi w zachowaniu faceta to go spytaj, nie wiem po co ci do tego opinia obcych ludzi. I nie przekonuje mnie w takich przypadkach, że wolisz się upewnić itp itd. Taka przykrywka dla słabej komunikacji w związku.
Nie wyobrażam sobie, że mam jakiś problem, i zamiast od razu spróbować go rozwiązać, dowiedzieć się czegoś więcej, zadać proste pytanie 'czemu...?' zaciskam zęby i konsultuję to najpierw z kimś spoza związku.

[sensei1992]

może musi po prostu się chwile zebrać w sobie na odwagę, nie każdemu przychodzi to łatwo

[1999a18a2ffdaccef542471663304a63305f1c5c]

Nie bałaś się przyjąć oświadczyn a cykasz się zapytać o coś?


skąd się biorą tacy ludzie?

[mariposa1988]

Masz rację, ale sama już nie wiem. Może dla niektórych ludzi to normalne, może moje oczekiwania są zbyt "wygórowane" , może o takich "rzeczach " nie trzeba mówić w rodzinie? może któraś z Was miała tak samo i ja po prostu chciałam to wiedzieć. Chciałam wiedzieć jak Wy odebrałybyście taką sytuację. Jestem ciekawa.

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Napisane przez sensei1992

może musi po prostu się chwile zebrać w sobie na odwagę, nie każdemu przychodzi to łatwo

Bez przesady, jesli faktycznie autorka jest z rocznika '88 i jej facet z podobnego, no to nie maja 15 lat, zeby zbierac sie na odwage. No chyba, ze chca rodzine wziac z zaskoku i poinformowac o fakcie na miesiac przed planowanym slubem;p

[elsene]

Ale on mieszka z rodzicami?

Rozumiem, że po zaręczynach nie było okazji żeby powiedzieć rodzicom, że potrzebował czasu, żeby się zebrać, żeby zebrać rodziców.. Ale przez dwa (jeden?) miesiące to już powinien znaleźć chwilę i powiedzieć rodzinie.

Też bym się czuła "niezaręczona"

Dla nie po 1,5 roku zaręczyny to szybko. Dla mnie prawie brak wizyt w domu faceta jest dziwny. Będąc w związku na tyle poważnym, że myśli się o ślubie, chciałabym znać, a co więcej nawiązać jakieś relacje z jego rodziną. Oczekiwałabym również, że powie o tym WAŻNYM wydarzeniu rodzinie. -> Ale to wszystko ja.. .

[Mick]

Napisane przez mariposa1988

Masz rację, ale sama już nie wiem. Może dla niektórych ludzi to normalne, może moje oczekiwania są zbyt "wygórowane" , może o takich "rzeczach " nie trzeba mówić w rodzinie? może któraś z Was miała tak samo i ja po prostu chciałam to wiedzieć. Chciałam wiedzieć jak Wy odebrałybyście taką sytuację. Jestem ciekawa.

Zaręczyny dla mnie oznaczają rozpoczęcie przygotowań do ślubu (tempo dowolne). O ślubie też nie poinformuje?

Dziwna sprawa a Twoja reakcja jeszcze dziwniejsza...

[mariposa1988]

Tak, mieszka z rodziną:O

[elsene]

Zapytaj go wprost, dlaczego nie powiedział.

Może odpowie, że chciał powiedzieć przy uroczystej kolacji, anie ma kasy..i planuje ją za tydzień. Albo poda jakieś inne dobre wyjaśnienie.

Może powie, że "aaa... nie wiem, jakoś tak wyszło" -> tu bym się zaniepokoiła.. .

Zapytaj, porozmawiaj z nim.

[velara]

Zapytaj go wprost. Moim zdaniem Twoje oburzenie jest nieuzasadnione. Macie już datę ślubu? Jeśli nie, to chyba niczego nie ukrywa. Może powie im jak już zaplanujecie ślub. Niestety nie w każdej rodzinie relacje są tak zażyłe żeby o wszystkim rozmawiać.

[elsene]

Oburzenie może nie..., ale rozumiem, że poczuła się dziwnie. W końcu, jeśli mamy jakaś fantastyczną wiadomość, to pierwszym odruchem jest podzielenie się tym z najbliższymi... dlatego może dziwić, że nie powiedział jeszcze rodzicom.
Ale zgadzam się, że w każdej rodzinie panują inne zwyczaje/relacje.

[Damayanti]

też byłoby mi i przykro i dziwnie.
ale jeszcze dziwniejsze jest to, że będziesz żoną a wstydzisz się zapytać. jak nagle Wam kiedyś zniknie większa kwota z konta, to też nie zapytasz, żeby nie wyjść na czepialską?

[201712111032]

Jak dla mnie to w jego rodzinie dzieje się coś, o czym nie chce Ci mówić - wstydzi się, no nie wiem. Też mam 'dobre' stosunki z rodziną ale nie czuję się z nimi super związana, wiele się kiedyś działo/dzieje się i nie czułabym potrzeby mówienia im o takich rzeczach. Zrobiłabym to bardziej z powodu 'bo powinnam' a nie 'bo chcę bardzo podzielić się moją radością'. Może u Twojego faceta jest podobnie? Zapytać i po sprawie

[Shira Yuki]

a mnie ciekawi jakie ma relacje z rodzicami,oraz to,czy akceptują związek z tobą

[mariposa1988]

Podobno nic nie mają przeciwko mnie, ale to tylko jego słowa. Nie wiem co można mieć przeciwko mnie? Jestem ładna, wykształcona, mam gdzie mieszkać . Uważam też , że skoro ktoś używa określenia "tatuś", "mama" to relacje nie mogą być jakieś złe. Męczy mnie to wszystko jednak. Do domu zaprosił mnie po 7 miesiącach znajomości i sama musiałam się doprosić, bo tak jak w tym przypadku uznałam to za nienormalne. Raz tam byłam i chyba uznał,że wystarczy bo póki co , był to 1 raz i ostatni.

[elsene]

Napisane przez mariposa1988

Podobno nic nie mają przeciwko mnie, ale to tylko jego słowa. Nie wiem co można mieć przeciwko mnie? Jestem ładna, wykształcona, mam gdzie mieszkać . Uważam też , że skoro ktoś używa określenia "tatuś", "mama" to relacje nie mogą być jakieś złe. Męczy mnie to wszystko jednak. Do domu zaprosił mnie po 7 miesiącach znajomości i sama musiałam się doprosić, bo tak jak w tym przypadku uznałam to za nienormalne. Raz tam byłam i chyba uznał,że wystarczy bo póki co , był to 1 raz i ostatni.

Jesteś z facetem 1,5 roku i byłaś u niego w domu RAZ?
Ta ilość wizyt u niego, którą "możesz policzyć na pacach jednej ręki" to RAZ?

[mariposa1988]

Tak. To jest dziwne i nienormalne, ale co mam robić? sama mam tam pojechać?

[201712111032]

Napisane przez mariposa1988

Tak. To jest dziwne i nienormalne, ale co mam robić? sama mam tam pojechać?

Mnie dziwi, że przez tan czas o to nie zagadałaś do niego
Zapytaj i rozwiejesz swoje wątpliwości. Można kogoś nazywać mamusią, tatusiem i innym dziadziem ale to nie świadczy o superzażyłości. Może chodzi o jakąś chorobę w rodzinie, no nie wiem. Porozmawiaj z nim.

[elsene]

Naprawdę???
Oj.... ja bym się na Twoim miejscu zastanowiła, nad 3 sprawami:

1. czy on ma dobry kontakt z rodzicami, czy są w konflikcie, w jakiejś trudnej lub toksycznej relacji?

2. jeśli wszystko dobrze z punktem pierwszym, to może on ma taki schemat relacji rodzinnych wyniesiony z domu? zastanów się, jaki Ty masz... bo skoro Cię to dziwi, to zakładam że masz inny...taki bardziej "bliski i rodzinny". Upewnij się, że macie podobne wizje wspólnego życia, bo może Ty widzisz święta raz z jednymi rodzicami, raz z drugimi, a jego wymarzone święta to wyjazd na narty.

3. relacje z rodziną są taką podstawową sferą... Powinnaś przynajmniej wiedzieć jak one wyglądają i dlaczego tak jest. Na pewno dobrze się znacie?

[Shira Yuki]

Napisane przez mariposa1988

Tak. To jest dziwne i nienormalne, ale co mam robić? sama mam tam pojechać?

ja bym pojechała i przedstawiła się jako narzeczona.chciałabym wiedzieć,dlaczego jest taka sytuacja.
czy to dziecko nadopiekuńczych rodziców,którzy nie akceptują konkurencji,czy może jest juz zonaty,a nikt nie wie o twoim isnitniu.
cokolwiek by to było chciałabm wiedzieć z kim się wiążę i kto wejdzie do mojej rodziny

[sensei1992]

[1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;45292070]Bez przesady, jesli faktycznie autorka jest z rocznika '88 i jej facet z podobnego, no to nie maja 15 lat, zeby zbierac sie na odwage. No chyba, ze chca rodzine wziac z zaskoku i poinformowac o fakcie na miesiac przed planowanym slubem;p[/QUOTE]

ale autorka pisała że ilość wizyt w jego domu można policzyć na palcach jednej ręki, może chce jakoś przygotować rodziców na tę wiadomość czy coś takiego? rocznik 88 to znowu nie taki stary, często jeszcze mniej lub bardziej zależny od rodziców

[mariposa1988]

Napisane przez Shira Yuki

ja bym pojechała i przedstawiła się jako narzeczona.chciałabym wiedzieć,dlaczego jest taka sytuacja.
czy to dziecko nadopiekuńczych rodziców,którzy nie akceptują konkurencji,czy może jest juz zonaty,a nikt nie wie o twoim isnitniu.
cokolwiek by to było chciałabm wiedzieć z kim się wiążę i kto wejdzie do mojej rodziny

Nie wiem czy to dobry pomysł...przecież widzę,ze mają mnie gdzieś. Normalna ,kulturalna rodzina zaprosiłaby mnie do siebie (mam tu na myśli jego rodziców, gdyby byli normalni chyba chcieliby poznać dziewczynę u której on spędza 90% swojego czasu wolnego, nie?) Mój luby dzieli pokój z bratem, bo jego najstarszy brat "wpadł" i mieszka ze swoją "rodziną" w drugim pokoju. Mają te pokoje dwa. Ale wracając do początku-I co? pojadę rozmawiać z ludźmi o średnim poziomie, że tak powiem i pytać dlaczego mnie nie chcą? Myślisz,że im da się wytłumaczyć,że moim zdaniem jest zdecydowanie coś nie tak w tych "relacjach " których nie ma? Wątpię. Upokorzę się tylko sama i nic nie zyskam.

[elsene]

Napisane przez sensei1992

ale autorka pisała że ilość wizyt w jego domu można policzyć na palcach jednej ręki, może chce jakoś przygotować rodziców na tę wiadomość czy coś takiego? rocznik 88 to znowu nie taki stary, często jeszcze mniej lub bardziej zależny od rodziców

Autorka wyraźnie napisała, że była u niego w domu JEDEN RAZ.
Jest 1,5 z facetem, z którym od ponad miesiąca jest zaręczona, a w jego domu była JEDEN raz.
Może chłopak się musi przygotować psychicznie na drugą wizytę? Za kolejne 1,5 roku? Może. Ale jeśli tak, to niech Autorka wie, na czym stoi w jaką rodzinę wchodzi.

---------- Dopisano o 18:35 ---------- Poprzedni post napisano o 18:27 ----------

Napisane przez mariposa1988

Nie wiem czy to dobry pomysł...przecież widzę,ze mają mnie gdzieś. Normalna ,kulturalna rodzina zaprosiłaby mnie do siebie (mam tu na myśli jego rodziców, gdyby byli normalni chyba chcieliby poznać dziewczynę u której on spędza 90% swojego czasu wolnego, nie?) Mój luby dzieli pokój z bratem, bo jego najstarszy brat "wpadł" i mieszka ze swoją "rodziną" w drugim pokoju. Mają te pokoje dwa. Ale wracając do początku-I co? pojadę rozmawiać z ludźmi o średnim poziomie, że tak powiem i pytać dlaczego mnie nie chcą? Myślisz,że im da się wytłumaczyć,że moim zdaniem jest zdecydowanie coś nie tak w tych "relacjach " których nie ma? Wątpię. Upokorzę się tylko sama i nic nie zyskam.

Słuchaj, nawet zakładając, że z tymi rodzicami jest coś nie tak, to z Twoim narzeczonym też jest. Powinien Ci powiedzieć: "moi rodzice nie są rodzinni.". A nie doprowadzać do takiej sytuacji, w której musisz pytać obcych ludzi co zrobić z tym, że nie znasz jego rodziców.

Dziewczyno, Ty nie wiesz z jakiej rodziny on pochodzi. Nie wiesz, jakie ma wzorce. Jak to się stało, że do tej pory nigdy o tym nie rozmawialiście? Nie przeszkadzało Ci to wcześniej? Mnie by bardzo zaniepokoiło.. .

A patrząc obiektywnie, to nie wiesz, czy to rodzice są dziwni, czy on, czy wszyscy. Nie wiem, czy to powinność rodziców zaprosić dziewczynę syna... . Ale nawet jeśli, to nie wiesz, czy nie rzucili kiedyś "przyprowadź swoją dziewczynę na obiad". Nie wiesz też, czy Twój facet nie odpowiedział im "Ale ona jest zajęta, nie będzie miała czasu."

Może w ogóle nie wiedzą, że on kogoś ma -od ostatniej wizyty mogliście się przecież rozstać. Może nie mówi "mamo, tato wychodzę do X." i może oni nie wiedzą gdzie spędza tyle czasu.

To, że nie bywasz u niego w domu, to jest w głównej mierze JEGO wina. Nie Twoja, nie jego rodziców.

Nie oceniaj rodziców, skoro ich nie znasz -może oni uważają, że Ty jesteś dziwna, bo nigdy nie przyszłaś. Jeśli uważasz, że im powinno zależeć na poznaniu Ciebie, to przyjmij też, że Tobie powinno zależeć na poznaniu ich.

Dla mnie sytuacja mocno dziwna.

[mariposa1988]

Napisane przez elsene

Autorka wyraźnie napisała, że była u niego w domu JEDEN RAZ.
Jest 1,5 z facetem, z którym od ponad miesiąca jest zaręczona, a w jego domu była JEDEN raz.
Może chłopak się musi przygotować psychicznie na drugą wizytę? Za kolejne 1,5 roku? Może. Ale jeśli tak, to niech Autorka wie, na czym stoi w jaką rodzinę wchodzi.

Wiesz? Przeraża mnie to,ale ja nie wejdę w żadną rodzinę. Od początku widzę to izolowanie mnie od jego rodziny. On ma życie w swojej rodzinie i życie u mnie u mojej rodziny. Te dwa jego światy nigdy się nie łączą. Nie sądzę,żeby to miało się nagle odmienić. Zastanawiam się tylko czy tak można żyć? Kocham go,ale nie mogę tego zaakceptować. Rozmowy nic nie dadzą, wiem to. Przecież "wyprosiłam tę jedną wizytę" i co ? I dalej to samo. Jak tak żyć?

---------- Dopisano o 18:41 ---------- Poprzedni post napisano o 18:38 ----------

Od początku mi to przeszkadzało, że nie uczestniczę w tym jego "rodzinnym" życiu, ale co ja miałam zrobić? Wpraszać się na siłę, przyjeżdżać tam sama nieproszona?nie umiałam. A z czasem to już nie chciałam, ale niestety nie moge nadal tego zaakceptować.

[elsene]

Nie dziwię się. Nie potrafiłabym tego zaakceptować. Mogłabym jeszcze zrozumieć, że on ucieka od rodziny i nie chce mieć z nimi nic wspólnego i macie wspólne życie -wasze.
Układ on ma swoje sprawy, swoją rodzinę plus Ciebie i Twoją, a bez wzajemności, bo Ty do jego rodziny nie masz dostępu jest nie w porządku.
Powinnaś wiedzieć, dlaczego tak jest i ewentualnie zdecydować, że się na to godzisz.

Skoro on się nie zmieni, to albo Ty to zaakceptujesz, albo się rozstaniecie. Ja bym tak nie potrafiła żyć. Ty dzielisz się z nim wszystkim, a on Ciebie trzyma na dystans? Niee.. .
I rozumiem, że może mieć ku temu powody i że Ty byś to zaakceptowała. Ale sam fakt, że nie wiesz na czym stoisz jest przerażający.. .
Poważnie się zastanów nad waszą przyszłością. Nad tym, czy widzisz siebie w takim układzie.

[madana]

Napisane przez mariposa1988

Wiesz? Przeraża mnie to,ale ja nie wejdę w żadną rodzinę. Od początku widzę to izolowanie mnie od jego rodziny. On ma życie w swojej rodzinie i życie u mnie u mojej rodziny. Te dwa jego światy nigdy się nie łączą. Nie sądzę,żeby to miało się nagle odmienić. Zastanawiam się tylko czy tak można żyć? Kocham go,ale nie mogę tego zaakceptować. Rozmowy nic nie dadzą, wiem to. Przecież "wyprosiłam tę jedną wizytę" i co ? I dalej to samo. Jak tak żyć?

---------- Dopisano o 18:41 ---------- Poprzedni post napisano o 18:38 ----------

Od początku mi to przeszkadzało, że nie uczestniczę w tym jego "rodzinnym" życiu, ale co ja miałam zrobić? Wpraszać się na siłę, przyjeżdżać tam sama nieproszona?nie umiałam. A z czasem to już nie chciałam, ale niestety nie moge nadal tego zaakceptować.

- to JAKI sens jest w ogóle bawić się w jakieś zaręczyny, pierścionki? Bo zaręczyny normalnie z reguły prowadzą do rozmów o ślubie, a ślub to wejście Twoje i jego do waszych rodzin.
I JAKI sens widzisz w zaręczynach, gdy nie jesteś w stanie sensowonie w chłopem pogadać,nie da się pogadać, bo "rozmowy nic nie dają"???
Po prostu wskaż mi jakikolwiek sens w tajniackich zaręczynach?
Bo pierścionek? bo nagle z bycia dziewczyną "awansujesz" na bycie "narzeczoną"???

[mariposa1988]

Nie, wątpię,żeby chciał się od nich odcinać. Nic na to nie wskazuje. Jemu jest dobrze tak jak jest teraz. Dla niego to bardzo wygodne. Dla Mnie nie. To dla mnie trudna sytuacja, bo nie wiem jak mam się pogodzić z nienormalnością, wątpię też, żeby rozmowa miała uzdrowić te 1,5 roczne zaniedbania. Poczekam aż życie przyniesie jakieś rozwiązanie...

---------- Dopisano o 18:56 ---------- Poprzedni post napisano o 18:54 ----------

Napisane przez madana

- to JAKI sens jest w ogóle bawić się w jakieś zaręczyny, pierścionki? Bo zaręczyny normalnie z reguły prowadzą do rozmów o ślubie, a ślub to wejście Twoje i jego do waszych rodzin.
I JAKI sens widzisz w zaręczynach, gdy nie jesteś w stanie sensowonie w chłopem pogadać,nie da się pogadać, bo "rozmowy nic nie dają"???
Po prostu wskaż mi jakikolwiek sens w tajniackich zaręczynach?
Bo pierścionek? bo nagle z bycia dziewczyną "awansujesz" na bycie "narzeczoną"???

Nie miałam pojęcia, że te zaręczyny są dosłownie tylko dla mnie. Gdybym wiedziała,że nikt o tym nie wie, nie zgodziłabym się.

[madana]

Napisane przez mariposa1988

Nie, wątpię,żeby chciał się od nich odcinać. Nic na to nie wskazuje. Jemu jest dobrze tak jak jest teraz. Dla niego to bardzo wygodne. Dla Mnie nie. To dla mnie trudna sytuacja, bo nie wiem jak mam się pogodzić z nienormalnością, wątpię też, żeby rozmowa miała uzdrowić te 1,5 roczne zaniedbania. Poczekam aż życie przyniesie jakieś rozwiązanie...

- Ty jakaś z kosmosu jesteś Nie da się gadać, ale pan narzeczonym sekretnym zostaje, widać, że coś między wami leży i kwiczy, ale pierścień na palcu jest; i nie - jak coś w związku jest nieprzegadane, nie da się sensownie rozmawiać, to żadne życie nie "przyniesie" rozwiązania.
Skąd ten pęd do zaręczyn, ślubu (jako dalszego ciągu), gdy mowa o jakiś "1,5 rocznych zaniedbaniach" ??? W kanał się chcesz wpakować?Bo gdyby w związku było wszystko ok, to zwyczajnie wiedziałaby,ś od niego, co jest powodem braku Twoich wizyt dlaczego relacje z rodzicami wyglądają tak, a nie inaczej- to Z KIM - jak nie narzeczonym, a potem mężem masz być szczera , a on szczery z Tobą? CO daje Ci ten pierścionek?
Jak dla mnie opisana sytuacja jest tak niedorzeczna, że zwyczajnie oddałabym ten pierścionek, niech pan dorośnie. No chyba że jesteście licealistami i stąd macie taką zabawę w "zaręczyny"- wtedy tak, takie tajniactwo rozumiem.