|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 1
|
problem ze związkiem...
Witajcie!
Czy słyszałyście o czymś takim jak przechodzony związek? Poznałam swojego faceta jeszcze będąc w gimnazjum, natomiast pod koniec liceum zaczęliśmy się spotykać - było naprawdę fajnie, motylki w brzuchu itp., później w miare upływu czasu pojawiały się kłotnie jakieś, problemy z rodzicami mojego chłopaka, którzy mnie ignoruja itp., ale jakoś przetrwaliśmy te problemy - studia, to, że jestesmy w tym samym wieku, praca, uzaleznienie pieniedzy rodzicow itp ale dawalismy rade, po3 latach zwiazku oswiadczyl mi sie, ucieszylam sie i powiedzialam tak, po zareczynach mozna powiedziec ze byl taki miodowy czas - bylo tak jakos fajnie, ale potem wszystko zaczelo sie sypac. do zwiazku wpadla jakas totalna rutyna. teraz jestesmy ze soba 5 lat i kompletnie nie wiem czy to ten jedyny - nie jestem tego pewna, drazni mnie to co robi, nie mam ochoty sie z nim widywac, nie ma tej chemi co kiedys, rozmawiamy ze soba jak koledzy albo poprostu robimy sobie na zlosc. moj narzeczony to dobry facet, zawsze mi pomaga, wspiera mnie, szanuje moje potrzeby, pamieta o rocznicach, jest czuly, moja rodzina go uwielbia, traktuja go jak swojego, ale ja teraz czuje taki metlik w glowie, chcialabym poczuc te motylki co kiedys, ale nie moge, on ciagle mi mowi ze mnie kocha a ja od jakiegos czasu nie potrafie tego powiedziec mimo ze w glowie mysle ze "to 5 lat, to taki dobry chlopak, jak mozna go nie kochac" czy to przechodzony zwiazek? czy to taki kryzys? jestesmy w tym samym wieku, niedlugo konczymy studia ale wciaz na utrzymaniu rodzicow. nie potrafilabym go rzucic, nie potrafie sobie wyobrazic ze mialabym go juz nie zobaczyc, nie moge sobie wyobrazic ze mialabym szukac innego faceta i wprowadzac go w swoje zycie! moj narzeczony wie o mnie totalnie wszystko, zna moje wady,moje slabosci, wszyscy mowia, że skoczyl by za mna w ogien, chcialabym poczuc ze jestem szalenie szczesliwa jak kiedys, ze to ten ale tak nie jest...nie wiem co zrobic z ta sytuacja... ![]() ---------- Dopisano o 23:38 ---------- Poprzedni post napisano o 23:35 ---------- dodam, że rodzina oczekuje, że niedlugo zaplanujemy nasz slub, że to czas najwyzszy itd...ze nie mozna tyle czasu tylko ze soba chodzic bo sie rozejdziemy.. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 937
|
Dot.: problem ze związkiem...
Zacznijmy od tego, że każdy związek przechodzi różne etapy. To nie jest tak, że wiecznie są motylki, feromony w powietrzu, a chemia powoduje, że lecicie do siebie jak ćmy do światła. Zawsze w mniejszym lub większym stopniu namiętność i "symptomy zakochania" cichną z biegiem czasu.
Jest sobie taki pan Sternberg, który wytypował pewne fazy związku i tak mamy: 1. Faza zakochania Zaczynają rozwijać się trzy składniki, przy czym najsilniej przybiera na sile namiętność. Pojawią się symptomy charakterystyczne dla miłości. 2. Faza romantycznych początków Charakteryzuje się wzrostem intymności. Jest zazwyczaj krótkotrwała. Rozbudzeni namiętnością partnerzy zaczynają częściej się spotykać, rozmawiać o sobie, lepiej się poznawać, efektem tego jest wzrost intymności. Pojawia się także decyzja co do utrzymania związku i przechodzi on w fazę trzecią. 3. Faza związku kompletnego Występują tu wszystkie trzy składniki, co zazwyczaj wiąże się z podjęciem decyzji o ślubie, zamieszkaniu razem, a więc decyzji co do trwania danego związku. Jest to faza najbardziej zadowalająca dla partnerów, a także najbardziej nasycona emocjami. Osiągają oni najwyższy stopień intymności. Podobnie teraz ich zobowiązanie jest bardzo mocne. Koniec tej fazy jest jednoznaczny z nieuchronnym końcem namiętności. Nagłe osłabnięcie namiętności wyznacza wejście w fazę czwartą. 4. Faza związku przyjacielskiego Jest pozbawiona składnika namiętności, który jeśli był utożsamiany z samą miłością, może oznaczać, że w danym związku miłość wypaliła się. Dla wielu ludzi wejście w fazę związku przyjacielskiego oznacza najbardziej satysfakcjonujący okres dla ich związku. Uwzględniając fakt, że w fazie tej dominuje zaangażowanie, które jest zależne od naszej woli, jak i intymność, która tylko po części także jest od niej zależna, możemy stwierdzić, że przedłużenie tej fazy jest zależne od woli obojga partnerów. Problemem może być dla nich podtrzymanie intymności na wysokim poziomie, a więc wzajemne zaufanie, lubienie się, chęć pomagania i otrzymywania pomocy. Jeśli nie uda się podtrzymać intymności, związek przechodzi w ostatnią z faz. 5. Faza związku pustego Jedynym składnikiem podtrzymującym związek jest zaangażowanie, więc należy się liczyć z możliwością, że któryś z partnerów zapragnie zmiany i zrezygnuje z dalszego trwania takiego związku. Jest to faza, która nie musi pojawić się w związku, o ile partnerom uda się podtrzymać intymność. Jednak w momencie spadku intymności, zaangażowanie może również podtrzymywać dany związek z równie dobrym rezultatem. Jeżeli dochodzi do tej fazy najczęściej związek przechodzi w fazę szóstą. 6. Rozpad związku Nie znaczy to oczywiście, że każda para musi dobrnąć do rozpadu, bo czasem pary zatrzymują się na którymś etapie i tak już zostają. Musisz sama zobaczyć w jakiej fazie jest Twój związek, ocenić czy czujesz pożądanie, stabilność. Czasem niektórzy zbyt pochopnie rezygnują z czegoś, bo tego nie doceniają i dopiero po rozstaniu widzą, co stracili. Inni niepotrzebnie przeciągają bycie w związku z różnych powodów. Jeśli Twoje uczucie do faceta całkiem wygasło, nie czujesz intymności ani namiętności, partner Cię nie podnieca (i mimo wprowadzenia jakiś zmian), to raczej nic z tego nie będzie. Jak długo trwa ta faza, w której czujesz jakbyście byli kolegami a nie parą? Swoją drogą "rozmowa lekiem na całe zło", więc uważam, że powinnaś powiedzieć facetowi, co Ci leży na sercu. Do tanga trzeba dwojga, może któreś z Was przestało się starać, żeby Was związek rozkwitał i dlatego tak to wygląda? A jeśli rzeczywiście, to jakie miał ku temu powody? Lenistwo, wygodnictwo, czy może właśnie niechęć do tej drugiej osoby? Powiedz facetowi dokładnie to, co tutaj napisałaś - na spokojnie, bez nerwów, a może razem znajdziecie odpowiedzi na to, czy to już wypalone uczucie, czy jeszcze się tli, ale ogień trzeba rozdmuchać ![]() Najgłupszy tekst jaki usłyszałam/przeczytałam. Jak się macie rozejść, to się rozejdziecie. Małżeństwo to nie jest lek na całe zło, bo jak się ludzie nie dogadują przed ślubem, to po ślubie też nie będą. Lepiej rozstać się bez "papierkowej roboty" i dodatkowych kosztów, jakie byłyby po ślubie. Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy uważają, że "czas najwyższy się żenić, bo jak nie, to się rozstaniecie". Może mi ktoś wytłumaczyć logikę takiego myślenia? |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 8 980
|
Dot.: problem ze związkiem...
Cytat:
Skup się na uczuciach, a nie na tym, czy to 'znośny kandydat'. Bo znośnych kandydatów, co nie łobuzują, szanują i kochają jest mnóstwo, a ślub brać należałoby z kimś wyjątkowym, kto nie tylko 'znośny' ale i wspaniały i jedyny i szczerze czujesz, że kochasz. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 937
|
Dot.: problem ze związkiem...
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 819
|
Dot.: problem ze związkiem...
Jeśli nie jest Wam pisane wspólne życie, to się rozejdziecie bez względu na to, czy będzie ślub, czy nie. Nieistotne jest, czego oczekuje od Was rodzina, bo to jest Wasze życie i to Wy będziecie mierzyć się z konsekwencjami podjętych decyzji. Musisz spokojnie się nad wszystkim zastanowić, a potem koniecznie porozmawiać z narzeczonym i powiedzieć, co czujesz oraz zapytać, jak on widzi całą sytuację. Może wspólnymi siłami uda się Wam rozwiązać problemy, nazwać swoje odczucia, popracować nad nimi i będzie ok.
Natomiast jeśli nic się między Wami nie zmieni, nie będzie woli współpracy albo mimo chęci, nie osiągniecie porozumienia, to wyjścia, moim zdaniem, są dwa: złe - czyli ślub i nadzieja na to, że samo się ułoży, bo szkoda to zmarnować i skoro jesteście już tyle czasu razem, to jakoś tam będzie i dobre, czyli rozstanie i szanse na inne życie, inny związek. Z tym że pierwsza opcja to byłoby małżeństwo z kimś na kształt kumpla, który pomaga, jest dobry, troskliwy, zna Cię jak mało kto, a nie z kimś wyjątkowym, jedynym w swoim rodzaju, który oprócz tego, że szanuje itd., to zwyczajnie Cię kręci. Edytowane przez RubyFaelivrin Czas edycji: 2014-04-10 o 17:21 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
|
Dot.: problem ze związkiem...
Ciężkocoś poradzić,bo z jednej strony iz drugiej Ciebie riozumiem.
Tyle lat razem,znasz go,wiesz ,ze mozesz liczyc... z drugiej zastanawiasz się czy to jest to. Mysle,ze u was to jest jednak jawnykryzys i poczekalabym troche..
__________________
> and I'm like... and I'm like... and I'm like... 'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !
<3 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:34.