Dlaczego wizaż?

[nie_powiem]

Ostatnio zaczęło mnie to ciekawić. Co powoduje, że niektóre z nas tu siedzą i kolejne posty, często w sumie - nie urażając nikogo - o dupie Maryni? Z jednej strony pewnie jest to forma rozrywki czy odprężenia, ale z drugiej (na logikę) marnotrawienie czasu jak się patrzy. Zdarza się, i to wcale nie tak rzadko, że ktoś komuś pojedzie, gdzieś tam kręci się kolejna drama i robi się niemiło. Jak chcesz stworzyć swój wątek i jego się trzymać, to przez kilka stron wszystko trzyma się kupy, nie ma off-topów a potem sruu. Nagle okazuje się, że trzeba zmienić tytuł wątku, bo już dawno nie jest tym, czym pierwotnie miał być.

Część z nas ma jakieś plany czy cele, ma przecież znajomych, nierzadko ma rodzinę, której poświęcamy może odrobinę za mało czasu, na pracę i obowiązki a wszystko to kosztem czasem kilku godzin dziennie wyjętych z życia na fioletowe forum (biorąc pod uwagę ilość klepanych dziennie postów). A jednak ciągnie nas tu, jak przysłowiowego wilka do lasu. Może to już nałóg, tak czasem się zasiedzieć tu? Dlaczego? Dlaczego w sumie tu jesteście?


Ja przyznam, że nie wiem sama co mnie tu sprowadza. Mam z wizażem love-hate relację. Powracam i znikam. Czasem czuję, że mam ochotę powiedzieć, że "o matko, mam za mało czasu na coś tam" a potem sobie myślę, że no tak, dobre sobie - na wizaż to masz czas.

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez nie_powiem

Ostatnio zaczęło mnie to ciekawić. Co powoduje, że niektóre z nas tu siedzą i kolejne posty, często w sumie - nie urażając nikogo - o dupie Maryni? Z jednej strony pewnie jest to forma rozrywki czy odprężenia, ale z drugiej (na logikę) marnotrawienie czasu jak się patrzy. Zdarza się, i to wcale nie tak rzadko, że ktoś komuś pojedzie, gdzieś tam kręci się kolejna drama i robi się niemiło. Jak chcesz stworzyć swój wątek i jego się trzymać, to przez kilka stron wszystko trzyma się kupy, nie ma off-topów a potem sruu. Nagle okazuje się, że trzeba zmienić tytuł wątku, bo już dawno nie jest tym, czym pierwotnie miał być.

Część z nas ma jakieś plany czy cele, ma przecież znajomych, nierzadko ma rodzinę, której poświęcamy może odrobinę za mało czasu, na pracę i obowiązki a wszystko to kosztem czasem kilku godzin dziennie wyjętych z życia na fioletowe forum (biorąc pod uwagę ilość klepanych dziennie postów). A jednak ciągnie nas tu, jak przysłowiowego wilka do lasu. Może to już nałóg, tak czasem się zasiedzieć tu? Dlaczego? Dlaczego w sumie tu jesteście?


Ja przyznam, że nie wiem sama co mnie tu sprowadza. Mam z wizażem love-hate relację. Powracam i znikam. Czasem czuję, że mam ochotę powiedzieć, że "o matko, mam za mało czasu na coś tam" a potem sobie myślę, że no tak, dobre sobie - na wizaż to masz czas.

ostatnio też zaczęłam o tym myśleć nie wdaje się w niemiłe dyskusje i też raczej ich nie czytam. Ale to, że temat jest bardzo elastyczny, to mnie nie dziwi. W rozmowach na żywo też tak jest


To może głupio zabrzmi, ale gdyby nie wizaż, nie miałabym świadomości o wielu postawach, podejściach do różnych spraw... To nie to, że zawsze uważałam, że mam rację. Na pewno nie. Ale tutaj podpatrzyłam trochę wskazówek JAK ŻYĆ.

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Napisane przez nie_powiem

Ostatnio zaczęło mnie to ciekawić. Co powoduje, że niektóre z nas tu siedzą i kolejne posty, często w sumie - nie urażając nikogo - o dupie Maryni? Z jednej strony pewnie jest to forma rozrywki czy odprężenia, ale z drugiej (na logikę) marnotrawienie czasu jak się patrzy. Zdarza się, i to wcale nie tak rzadko, że ktoś komuś pojedzie, gdzieś tam kręci się kolejna drama i robi się niemiło. Jak chcesz stworzyć swój wątek i jego się trzymać, to przez kilka stron wszystko trzyma się kupy, nie ma off-topów a potem sruu. Nagle okazuje się, że trzeba zmienić tytuł wątku, bo już dawno nie jest tym, czym pierwotnie miał być.

Część z nas ma jakieś plany czy cele, ma przecież znajomych, nierzadko ma rodzinę, której poświęcamy może odrobinę za mało czasu, na pracę i obowiązki a wszystko to kosztem czasem kilku godzin dziennie wyjętych z życia na fioletowe forum (biorąc pod uwagę ilość klepanych dziennie postów). A jednak ciągnie nas tu, jak przysłowiowego wilka do lasu. Może to już nałóg, tak czasem się zasiedzieć tu? Dlaczego? Dlaczego w sumie tu jesteście?


Ja przyznam, że nie wiem sama co mnie tu sprowadza. Mam z wizażem love-hate relację. Powracam i znikam. Czasem czuję, że mam ochotę powiedzieć, że "o matko, mam za mało czasu na coś tam" a potem sobie myślę, że no tak, dobre sobie - na wizaż to masz czas.

Moim zdaniem u mnie to już uzależnienie. Zbieram się, żeby zniknąć stąd na jakiś czas, ale nie udaje mi się :P.Dzięki wizażowi poznałam dużo ciekawych osób, z którymi wciąż mam kontakt i spotykam się na mieście.

Dramy nie robią na mnie wrażenia, kiedyś częściej brałam w nich udział, teraz mi się nie chce. Takie meh. Z trollami staram się nie wdawać w dyskusję. Bawią mnie wręcz czasami takie dziecinne przepychanki typu : Ona napisała, nie Ty napisałaś;, ona etc.

[Dobranka]

Ja uważam, że czytanie forow internetowych czy dyskutowanie może być częścią rozwoju osobistego. Zawsze warto poznawać opinie, spojrzenia innych ludzi, nawet jeśli jest to offtop.

[j_fly]

Ja wizażowe życie zaczęłam od forum modowego i przez dłuższy czas udzielałam się tylko tam. Później odkryłam plotkowe Czasem też napiszę coś na intymnym i kultura(lnie) oraz zajrzę poczytać mamę z klasą. Nie mam zwyczaju ciągłego pisania. Najczęściej udzielam się przez kilka miesięcy, a potem znikam na jakieś pół roku. W ostatnich miesiącach czytam i piszę częściej, bo po urodzeniu dziecka nie pracuję i mam więcej czasu. Nie uważam, żebym go marnowała. Syna nie zaniedbuję, cały czas mam na niego oko, bawimy się, chodzimy na spacery, męża i tak widuję tylko rano i wieczorem, czasem w ciągu dnia w przelocie (nie licząc niedziel), rodziców i brata mam na drugim końcu Polski (jak u nich jesteśmy, to Wizaż idzie całkowicie w odstawkę), no więc nie czuję, żeby moja rodzina była zaniedbana. Dom też ogarnięty Dzięki Wizażowi dowiedziałam się wielu rzeczy, o których nie miałam wcześniej pojęcia. No, a niektóre wątki, to moje odmóżdżacze

[cukierek_z_cykuty]

Mam do wizażu sentyment, bo daaawno temu (jakoś róenolegle z dinozaurami) udzielałam się tu w różnych wątkach tematyczno-społecznościowych. Lubiłam (i nadal lubię) czytać ludzi, którzy mają podobny do mojego światopogląd. Wiadomo, że nie wszyscy - ale mało to razy były jakieś aferki, jakie to wizażanki są wyzwolone, "modnie" niewierzące, czy co to tam jeszcze wizażowemu kolektywowi zarzucano? Wiadomo, że to są różni ludzoe, różne poglądy, różny stopoeń zgodności... ale tendencję widzę właśnie taką. No ja niestety w swoim otoczeniu takich osób praktycznie nie mam, chociaż tyle co tu sobie poczytam.

Rodziny nie zaniedbuję, postów za dużo nie piszę, w g*wnoburze się nie wdaję, czytam sobie co w trawie piszczy i czasem pogadam o dupie Maryni. No bo gdzie jak nie tu?

[Mimiko]

Na wizaż trafiłam jako nastolatka, więc już daaawno temu. Wtedy czytanie wątków na intymnym czy plotkowym to było moje qulity pleasure. Udzielać się zaczęłam dużo później i tak już mi zostało. Teraz czytam wizaż i piszę tylko w trakcie pracy. Traktuję to jako przerywnik od pracy, bo nie umiem siedzieć przy kompie i tylko pracować, muszę sobie też w międzyczasie jakieś inne rzeczy robić.

[natash88]

Ja mam poczucie, że to forum rozwija mnie jakoś w sensie zawodowym (działam w branży psychologicznej) - w takim rozumieniu myślenia ludzi, spotykania się z wieloma różnymi postawami, jakoś poszerza mi to perspektywę i empatię.
Z drugiej strony jest to po prostu także jakieś realizowanie moich zainteresowan - a zainteresowaniem są ludzie i ich psychologia, a także grupa i socjologia grupy. Nie wiem gdzie indziej mogłabym mieć do tych obu dziedzin tak bezpośredni i szeroki dostęp

[Monia284]

Ja lubię Wizaż, bo jest właśnie na luzie. Nie ma sztywnej atmosfery jak na niektórych forach. Nikt się za bardzo nie oburza jak temat zbacza, są fajne offtopy Można dowiedzieć się różnych ciekawych rzeczy z różnych wątków, Wizażanki bez problemu wymieniają się uwagami, dają rady. Teraz jak i tak na razie z nikim się nie spotykam, to nie uważam tego za marnowanie czasu. Nie piszę cały dzień, ale lubię tu wejść, poczytać, napisać coś. Był czas, że kiedyś nie wchodziłam, bo praca zajmowała mi dużo czasu, ale nie widzę problemu, by chociaż na trochę zajrzeć

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Jakoś tak mam, że zawsze jest jakieś miejsce, w którym przesiaduję w sieci. Teraz wizaż, kiedyś coś innego.
To chyba nawyk, jak kawa rano.
Dyskusje na wizażu są ciekawsze, niż np. w jakichś grupach na fb, bo tu się użytkowników i użytkowniczki przynajmniej w części kojarzy, a w takiej grupie na fb z 100 000 członków trudno mówić o jakimś dyskutowaniu, to bardziej gadanie do ściany.
A dlaczego wizaż, a nie coś innego to nie wiem. Kiedyś przyszłam i zostałam. Tak jak w poprzednich miejscach w sieci, w których spędzałam wiecej czasu.

[kasztanka3]

Lubie Wizaz, jestem tu od 10 lat, udzielam sie na niektorych watkach od lat, kojarze rozne uzytkowniczki i zwyczajnie czuje do nich sympatie i lubie czytac, co u nich slychac. Poza tym od kilku lat Wizaz jest tez dla mnie wlasciwie jedynym miejscem, gdzie uzywam jezyka polskiego, co tez jest dla mnie wazne.

[natalia_t]

Nie wiem czy wizaż to taka strata czasu. Mnie nauczył tolerancji, zrozumienia i cierpliwości do innych ludzi. Również tego, że ludzie są zupełnie różni, mają różne poglądy, że mogą być kompletnymi ignorantami w jednej dziedzinie, ale specjalistami i geniuszami w innej. Że choćby nie wiadomo jak ktoś by się starał być spójny i logiczny, to jednak każdy jest w pewnym stopniu hipokrytą. Uczę się tego samego również o sobie - jak patrzę na swoje posty sprzed roku, dwóch, pięciu, to czasami mam ubaw, czasami mi smutno, a czasami jestem niezwykle zażenowana. Tak samo mam ze swoim profilem na fb - przeglądam i czasami nie wierzę, że coś opublikowałam. Normalnie ludzie by zapomnieli, ale nie Internet...

Na pierwszy rzut oka wizaż to głupota i strata czasu, ale po kilkuletniej aktywności tu - wcale nie, dał mi dużo. Czasami jak słyszę kolejne "ale jak to nie lubisz sernika?!" to myślę sobie "uuuuu ona to wizażu nie czyta". To oczywiście taka przenośnia - chodzi o to, że o wiele łatwiej mi znieść odmienność poglądów, upodobań albo różnych ścieżek rozumowania, niż wieeeeeelu innym osobom, które spotykam w realu. Mniej rzeczy mnie dziwi, mniej bulwersuje - bo spotkałam się z tym tutaj albo na innych forach.

[Pani_Mada]

Napisane przez nie_powiem

Ostatnio zaczęło mnie to ciekawić. Co powoduje, że niektóre z nas tu siedzą i kolejne posty, często w sumie - nie urażając nikogo - o dupie Maryni? Z jednej strony pewnie jest to forma rozrywki czy odprężenia, ale z drugiej (na logikę) marnotrawienie czasu jak się patrzy. Zdarza się, i to wcale nie tak rzadko, że ktoś komuś pojedzie, gdzieś tam kręci się kolejna drama i robi się niemiło. Jak chcesz stworzyć swój wątek i jego się trzymać, to przez kilka stron wszystko trzyma się kupy, nie ma off-topów a potem sruu. Nagle okazuje się, że trzeba zmienić tytuł wątku, bo już dawno nie jest tym, czym pierwotnie miał być.

Część z nas ma jakieś plany czy cele, ma przecież znajomych, nierzadko ma rodzinę, której poświęcamy może odrobinę za mało czasu, na pracę i obowiązki a wszystko to kosztem czasem kilku godzin dziennie wyjętych z życia na fioletowe forum (biorąc pod uwagę ilość klepanych dziennie postów). A jednak ciągnie nas tu, jak przysłowiowego wilka do lasu. Może to już nałóg, tak czasem się zasiedzieć tu? Dlaczego? Dlaczego w sumie tu jesteście?


Ja przyznam, że nie wiem sama co mnie tu sprowadza. Mam z wizażem love-hate relację. Powracam i znikam. Czasem czuję, że mam ochotę powiedzieć, że "o matko, mam za mało czasu na coś tam" a potem sobie myślę, że no tak, dobre sobie - na wizaż to masz czas.

nie da się przez cały czas być na najwyższych obrotach i robić cały czas coś pożytecznego i konstruktywnego. ciężko oczekiwać ze człowiek przyjdzie po 8 godzinach intensywnej umysłowej pracy i w rama relaksu to sobie będzie zawsze czytał wymagającą literaturę piękną czy uczył się nowego języka. pisanie na forum jest takim samym marnotrawieniem czasu jak granie w gry czy oglądanie seriali. ludzie to robią żeby się odstresować i ja bym w tym nei doszukiwała jakieś wielkiej straty czasu. jakby człowiek nie zmarnował czasu na forum to zmarnowałby go w inny sposób.

nie da się być zawsze w 100% produktywnym i promowanie takiego podejścia jest wg mnie zwyczajnie szkodliwe. bo potem ludzie mają wyrzuty sumienia bo ośmielili się odpocząć czy mało konstruktywnej rozrywce a mogliby oglądać dokumenty o I wojnie światowej czy czytać artykuły naukowe o topniejących lodowcach.

ostatecznie z forum też można wynieść wartościowe rzeczy. a już zwłaszcza lubię sobie poczytać "wszystko co chcecie wiedzieć..." - tam się przewija takie wszystko i nic, ale sporo człowiek zapamiętuje. i jak potem wybrudzi bluzkę krwią to od razu wie co robić, bo kiedyś w wątku padło takie pytanie i dziewczyny udzieliły sporo bardzo dobrych sposobów. a wiec niby marnowanie czasu a kiedyś jednak to procentuje

interakcja z ludźmi przez internet ma wiele wad, ale i wiele zalet, których nie ma spotykanie się z rodziną lub ze znajomymi. chociażby to, że pisanie na forum jest mniej wymagające. przyjdzie człowiek zmęczony z pracy i sobie może usiąść na pół godziny i potem jak sie tym zmęczy - wyjść. nie rozmawia sie z nikim personalnie i intensywnie. znudzi się? wychodzę. bez urywania w połowie rozmowy, bez zostawiania rozmówcy z poczuciem że był tylko odskocznią na chwilę.
rozmawiając z rodziną czy znajomymi to się tak nie da - nie wyjdziesz ze spotkania po 20 min bo to niegrzecznie. trzeba się angażować, udzielać, wykazywać... nie zawsze człowiek ma na to ochotę i siłę.
no i dodatkowo... można się w jakimś stopniu udzielać na forum i jednoczesnie nie zaniedbywać normalnych relacji z ludźmi.


czy nałóg? dla niektórych pewnie tak. łatwo stworzyć bardziej idealną, fajniejszą, lepszą wersję siebie, taką, której nie uda się wcisnąć normalnym znajomym. to uzależnia. ludzie widzą nas w internecie tak jak chcemy aby nas widzieli.


ale osobiście nigdy nie rozumiałam sensu wątków wyliczankowych... to jest dla mnie już naprawdę nieproduktywne. w normalnych wątkach to przynajmniej toczą się jakieś mniej lub bardziej ciekawe rozmowy. można stworzyć iluzję kontaktów z innym człowiekiem... a w wyliczankach? klepanie postów dla klepania postów. jeśli tam jest jakiś wiekszy sens to mój rozum go nie ogarnia

[kasztanka3]

Napisane przez Pani_Mada

nigdy nie rozumiałam sensu wątków wyliczankowych... to jest dla mnie już naprawdę nieproduktywne. w normalnych wątkach to przynajmniej toczą się jakieś mniej lub bardziej ciekawe rozmowy. można stworzyć iluzję kontaktów z innym człowiekiem... a w wyliczankach? klepanie postów dla klepania postów. jeśli tam jest jakiś wiekszy sens to mój rozum go nie ogarnia

Mam podobne zdanie o wyliczankach.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[Pani_Mada]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

no ok, ale co daje liczenie do iluś tam czy codzienne meldowanie się oprócz klepania postów? bo może faktycznie coś mi umyka, a naprawdę mnie to ciekawi
mam na myśli jaką potrzebę to zaspokaja?

[Luxanna]

Ja tu siedzę dla wizażowych perełek i wątków pięterkowych

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Ja, podobnie jak jedna z wizazanek powyżej, trafiłam tu jako nastalotka i bardzo się z tego cieszę, bo to dzięki temu forum poznałam różne poglądy na przeróżne sprawy. W swoim otoczeniu raczej nie miałam wtedy osób o tak zróżnicowanych punktach widzenia, więc było to dla mnie ciekawe doświadczenie i dzięki temu sama sobie wyrobiłam zdanie na różne tematy. Wcześniej to było takie "ludzie z mojego otoczenia myślą A, więc ja chyba też tak myślę" a tu się okazało, że można myśleć jeszcze B, C i D. Wiadomo, można czytać książki czy artykuły w internecie, ale to nie to samo, co dyskusja z argumentami tocząca się na bieżąco.
Poza tym kiedy ma się jakiś problem, to Wizazanki naprawdę potrafią spojrzeć z dystansem i często mądrze doradzić, oczywiście o to samo można poprosić np. przyjaciółki, ale one nie zawsze są obiektywne, a tutaj jednak prościej o niezaangażowaną opinię.

[kasztanka3]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Tez sie zastanawiam. Jedynie sposob na zabicie czasu mi przychodzi do glowy.

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Napisane przez kasztanka3

Mam podobne zdanie o wyliczankach.

Też tego nie rozumiem dla mnie to głupota.

[kaledonia]

Napisane przez Luxanna

Ja tu siedzę dla wizażowych perełek i wątków pięterkowych

Trochę takie guilty pleasure, ale rozumiem, bo mam tak z czytaniem komentarzy pod niektórymi kanałami na YT

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez kaledonia

Trochę takie guilty pleasure, ale rozumiem, bo mam tak z czytaniem komentarzy pod niektórymi kanałami na YT

o tak

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Powiedz wszystkim uszanowanko mnie rozbawia pozytywnie xD

[nie_powiem]

[1=ad661336dba67467d5566b7 c0c939a9c82ec46ac_5f7e487 29cea2;87794028]Też tego nie rozumiem dla mnie to głupota.[/QUOTE]
Dla mnie może nie głupota, bo każdy robi co uważa za słuszne. Może kogoś to bawi, nie wiem. Jednak przyznaję, że dziwi mnie niesamowicie, bo to już jest dla mnie marnowanie czasu na poziomie hard


[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87793998]Ja, podobnie jak jedna z wizazanek powyżej, trafiłam tu jako nastalotka i bardzo się z tego cieszę, bo to dzięki temu forum poznałam różne poglądy na przeróżne sprawy. W swoim otoczeniu raczej nie miałam wtedy osób o tak zróżnicowanych punktach widzenia, więc było to dla mnie ciekawe doświadczenie i dzięki temu sama sobie wyrobiłam zdanie na różne tematy. Wcześniej to było takie "ludzie z mojego otoczenia myślą A, więc ja chyba też tak myślę" a tu się okazało, że można myśleć jeszcze B, C i D. Wiadomo, można czytać książki czy artykuły w internecie, ale to nie to samo, co dyskusja z argumentami tocząca się na bieżąco.
Poza tym kiedy ma się jakiś problem, to Wizazanki naprawdę potrafią spojrzeć z dystansem i często mądrze doradzić, oczywiście o to samo można poprosić np. przyjaciółki, ale one nie zawsze są obiektywne, a tutaj jednak prościej o niezaangażowaną opinię.[/QUOTE]
To prawda, nie spojrzałam na to z tego poziomu, co Ty. Bardzo fajnie to ujęłaś. Bezstronność i czasem mocny kop w dupę na ogarnięcie się, czego można nie doświadczyć w rzeczywistości, ze względu na jakąś zażyłość czy nie wiem, nieumiejętność powiedzenia czego prosto z mostu. A wizażanki są w tym najlepsze

Napisane przez Luxanna

Ja tu siedzę dla wizażowych perełek i wątków pięterkowych

Boże, to ja też trochę. Niestety, ale ten temat zawsze będzie mnie jarał. Chociaż po ostatnim razie z zamkniętym wątkiem odnośnie dom czy mieszkania, mam jakiś niesmak i mi przykro .

Napisane przez Pani_Mada

nie da się przez cały czas być na najwyższych obrotach i robić cały czas coś pożytecznego i konstruktywnego. ciężko oczekiwać ze człowiek przyjdzie po 8 godzinach intensywnej umysłowej pracy i w rama relaksu to sobie będzie zawsze czytał wymagającą literaturę piękną czy uczył się nowego języka. pisanie na forum jest takim samym marnotrawieniem czasu jak granie w gry czy oglądanie seriali. ludzie to robią żeby się odstresować i ja bym w tym nei doszukiwała jakieś wielkiej straty czasu. jakby człowiek nie zmarnował czasu na forum to zmarnowałby go w inny sposób.

nie da się być zawsze w 100% produktywnym i promowanie takiego podejścia jest wg mnie zwyczajnie szkodliwe. bo potem ludzie mają wyrzuty sumienia bo ośmielili się odpocząć czy mało konstruktywnej rozrywce a mogliby oglądać dokumenty o I wojnie światowej czy czytać artykuły naukowe o topniejących lodowcach.

ostatecznie z forum też można wynieść wartościowe rzeczy. a już zwłaszcza lubię sobie poczytać "wszystko co chcecie wiedzieć..." - tam się przewija takie wszystko i nic, ale sporo człowiek zapamiętuje. i jak potem wybrudzi bluzkę krwią to od razu wie co robić, bo kiedyś w wątku padło takie pytanie i dziewczyny udzieliły sporo bardzo dobrych sposobów. a wiec niby marnowanie czasu a kiedyś jednak to procentuje

interakcja z ludźmi przez internet ma wiele wad, ale i wiele zalet, których nie ma spotykanie się z rodziną lub ze znajomymi. chociażby to, że pisanie na forum jest mniej wymagające. przyjdzie człowiek zmęczony z pracy i sobie może usiąść na pół godziny i potem jak sie tym zmęczy - wyjść. nie rozmawia sie z nikim personalnie i intensywnie. znudzi się? wychodzę. bez urywania w połowie rozmowy, bez zostawiania rozmówcy z poczuciem że był tylko odskocznią na chwilę.
rozmawiając z rodziną czy znajomymi to się tak nie da - nie wyjdziesz ze spotkania po 20 min bo to niegrzecznie. trzeba się angażować, udzielać, wykazywać... nie zawsze człowiek ma na to ochotę i siłę.
no i dodatkowo... można się w jakimś stopniu udzielać na forum i jednoczesnie nie zaniedbywać normalnych relacji z ludźmi.


czy nałóg? dla niektórych pewnie tak. łatwo stworzyć bardziej idealną, fajniejszą, lepszą wersję siebie, taką, której nie uda się wcisnąć normalnym znajomym. to uzależnia. ludzie widzą nas w internecie tak jak chcemy aby nas widzieli.


ale osobiście nigdy nie rozumiałam sensu wątków wyliczankowych... to jest dla mnie już naprawdę nieproduktywne. w normalnych wątkach to przynajmniej toczą się jakieś mniej lub bardziej ciekawe rozmowy. można stworzyć iluzję kontaktów z innym człowiekiem... a w wyliczankach? klepanie postów dla klepania postów. jeśli tam jest jakiś wiekszy sens to mój rozum go nie ogarnia

O, to jest bardzo mądra i konstruktywna wypowiedź w tym temacie. Faktycznie, nie można patrzeć na życie przez pryzmat produktywności czy jej braku, ciągłego samorozwoju czy analizowania tego, czy dobrze poświęciło się czas na taką czy inną aktywność. Miałam tu jednak na myśli raczej czy ktoś ma jakąś refleksję, że jednak tego wizażu jest np. trochę za dużo w czyimś życiu? Bo jednak, są tu użytkownicy, którzy klepią postów bardzo dużo, niemal codziennie lub codziennie. Z tego naprawdę może wyjść kilka godzin, sumując wszystko. A dobra, chcąc nie chcąc, ma 24 godziny. Ja uważam osobiście, że np. fejsowego messengera jest w moim życiu za dużo, co może mieć formę jakiegoś nałogu. Że wyświetlająca się chmurka nowej wiadomości czy dźwięk daje "pobudzenie", ciekawość i w taki sposób stymuluje mózg - negatywnie, rzecz jasna. Zastanawiałam się, czy inni też mają taką refleksje, że jednak too much.

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Napisane przez nie_powiem

Dla mnie może nie głupota, bo każdy robi co uważa za słuszne. Może kogoś to bawi, nie wiem. Jednak przyznaję, że dziwi mnie niesamowicie, bo to już jest dla mnie marnowanie czasu na poziomie hard



To prawda, nie spojrzałam na to z tego poziomu, co Ty. Bardzo fajnie to ujęłaś. Bezstronność i czasem mocny kop w dupę na ogarnięcie się, czego można nie doświadczyć w rzeczywistości, ze względu na jakąś zażyłość czy nie wiem, nieumiejętność powiedzenia czego prosto z mostu. A wizażanki są w tym najlepsze



Boże, to ja też trochę. Niestety, ale ten temat zawsze będzie mnie jarał. Chociaż po ostatnim razie z zamkniętym wątkiem odnośnie dom czy mieszkania, mam jakiś niesmak i mi przykro .





O, to jest bardzo mądra i konstruktywna wypowiedź w tym temacie. Faktycznie, nie można patrzeć na życie przez pryzmat produktywności czy jej braku, ciągłego samorozwoju czy analizowania tego, czy dobrze poświęciło się czas na taką czy inną aktywność. Miałam tu jednak na myśli raczej czy ktoś ma jakąś refleksję, że jednak tego wizażu jest np. trochę za dużo w czyimś życiu? Bo jednak, są tu użytkownicy, którzy klepią postów bardzo dużo, niemal codziennie lub codziennie. Z tego naprawdę może wyjść kilka godzin, sumując wszystko. A dobra, chcąc nie chcąc, ma 24 godziny. Ja uważam osobiście, że np. fejsowego messengera jest w moim życiu za dużo, co może mieć formę jakiegoś nałogu. Że wyświetlająca się chmurka nowej wiadomości czy dźwięk daje "pobudzenie", ciekawość i w taki sposób stymuluje mózg - negatywnie, rzecz jasna. Zastanawiałam się, czy inni też mają taką refleksje, że jednak too much.

Niestety zauwazylam ze w ostatnim miesiacu dosc duzo siedze na wizazu i mam z tego powodu jakies wyrzuty sumienia? Niby moje zycie toczy sie tak samo, nikogo nie zaniedbuje, potrafie robic kilka rzeczy naraz czy w pracy czy w domu, ale gdzies z tylu glowy mam mysl, ze moglabym w tym czasie poczytac ksiazke, ktora zaczelam i nie moge skonczyc Od 3 dni zbieram.sie zeby sobie zrobic przerwe od internetu takze fejsa, msg, insta, ale mi to nie wychodzi, wiec uwazam ze to juz w jakims stopniu uzaleznienie. Jak z tym walczyc? Nie mam pojecia moze ktos cos poradzi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Monia284]

Nie, na razie nie mam poczucia, że za dużo Wizażu w moim życiu. No i tak w większości siedzę w domu, a co chcę robić to też robię, książki też czytam, więc jest ok. Za to właśnie z Messengerem mam trochę tak, że w nadmiarze mnie drażni zwłaszcza ten dźwięk wiadomości hehe.