Jak często odwiedzacie swoich teściów?

[NAasia91]

?
I jakie macie stosunki wobec siebie?

[Kfiatuszek1987]

Ja bardzo lubie swoich teściów, mamy też bardzo zdrowy stosunek do siebie - odległości a mianowicie jakieś 60 km. Za daleko żeby wpadać co dzień bez zapowiedzi ale nie ma problemu gdy chcemy ich odwiedzić że cały dzień musimy spędzić w podróży. Często z teściową rozmawiam przez telefon bo ona po prostu spoko babka jest. Mogę się jej coś doradzić. Nigdy nie wtrącała się w nasze życie czy małżeństwo. Nie traktuje jej jak mamy, mówię jej po imieniu, tak samo teściowi. Uważam że mamy naprawdę zdrowe relacje.

[sloniatko007]

Nie jeżdze tam wcale ani oni mnie nie odwiedzają.
Nie lubimy sięwzajemnie więc nie mamy potrzeby aby się widywac.Tak jest dobrze

[All That Jazz]

Ja rodziców mojego faceta nie znam, moi jego też nie uważam że to najzdrowsza możliwa opcja (zresztą, jego rodzice o mnie nie wiedzą, o nim wie moja mama bo przypadkiem się dowiedziała, mój ojciec o nim nie wie). Także jest super

[201604181004]

Jak najrzadziej :- )

[_ema_]

Napisane przez All That Jazz

Ja rodziców mojego faceta nie znam, moi jego też nie uważam że to najzdrowsza możliwa opcja (zresztą, jego rodzice o mnie nie wiedzą, o nim wie moja mama bo przypadkiem się dowiedziała, mój ojciec o nim nie wie). Także jest super

O slubie ich nie zawiadomił?? Wybacz, ale dla mnie to juz numer po niżej pasa...

[Ineczka33]

Nie odwiedzam. Dla własnego zdrowia psychicznego

[GoodNight]

Napisane przez _ema_

O slubie ich nie zawiadomił?? Wybacz, ale dla mnie to juz numer po niżej pasa...

Podejrzewam ze to nie małżenstwo.

Odwiedzam nawet często. Imieniny, święta. W wakacje jeździmy bez okazji. Mieszkają na wsi więc sama radosc dla nas a szczególnie dla dziecka.

[minimini333]

mam tylko teścia,
świetny gość
odwiedzamy kiedy tylko się da, często kilka razy w tygodniu
zdarza się że sama, bez męża do niego jeżdżę, tak sobie pogadać
odległość 5 km
bardzo się cieszę że mamy dobre stosunki, dużo nam pomaga, a my jemu
zawsze mi mówi że jestem ukochaną synową-i jak może to mnie rozpieszcza

---------- Dopisano o 18:31 ---------- Poprzedni post napisano o 18:28 ----------

szczerze współczuje jak ktoś mówi że nienawidzi teściów itp. w końcu to rodzice naszych mężów, chłopaków, niedaleko pada jabłko od jabłoni

[madana]

Gdy żyli, mieszkałam od nich 400 km dalej- dlatego wtedy było to z reguły 2-3 razy do roku na kilka dni.

[Ineczka33]

Napisane przez minimini333;3824387[SIZE=39

s[/SIZE]zczerze współczuje jak ktoś mówi że nienawidzi teściów itp. wkońcu to rodzice naszych mężów, chłopaków, niedaleko pada jabłko od jabłoni

Nikt wyżej nie pisał, że nienawidzi swoich teściów. Najwyżej, że sie nie lubią. Ludzie są różni, nie zawsze stosunki da się ułożyć idealnie, jak na obrazku.
Moja teściowa na przykład pała do mnie niechęcią od samego początku. Tak ma, nie lubi kobiet i ogólnie jest nieszczęśliwa. Ja jej ducha uzdrawiać nie będę, bo od tego są specjaliści, więc usunęłam się z jej drogi, nie lubię kołtuństwa

Rodzic naszego chłopaka to nie teść/teściowa. To rodzic naszego chłopaka.

[Lady_inHeaven]

Rodzice Tż wiedzą o mnie, moi wiedzą o nim.
Ale jeszcze nie mieliśmy okazji się poznać. TŻ chciał przedstawić mnie rodzicom, ale ja nie chcę za dużo nasłuchałam się o jego toksycznej mamusi

[GoodNight]

Napisane przez Lady_inHeaven

Rodzice Tż wiedzą o mnie, moi wiedzą o nim.
Ale jeszcze nie mieliśmy okazji się poznać. TŻ chciał przedstawić mnie rodzicom, ale ja nie chcę za dużo nasłuchałam się o jego toksycznej mamusi

Bez sensu. Toż to wątek o odwiedzaniu tesciów (rodziców MĘŻA) a nie o pitu pitu czy poznałam rodziców bojfrenda.

[la'Mbria]

im rzadziej tym lepiej
wychodzi tego jakieś 3 razy do roku, ale tez teściowa przyjeżdza do nas mniej więcej raz na 1,5 -2 miesiące, więc w sumie to widzimy się pewnie ok6 razy w roku mniej-więcej dzień lub najdłużej weekend

[xvxaniaxvx]

Ja jeszcze nie mam teściów ale rodziców mojego partnera odwiedzam jak najrzadziej się da, jego matka to typ kobiety która chce by jej syn został przy niej do końca jej dni za wszelką cene, także wole odpuścić sobie z tą kobieta spotkania. Dobrze jest jak jest

[Panna Mia]

różnie, raz w tygodniu, czasem raz na dwa a czasem 3 razy w ciągu jednego tygodnia, podobnie jak z rodzicami - zwykle na niedzielnym obiadku bywamy raz u jednych, raz u drugich

[kalincia]

Napisane przez All That Jazz

Ja rodziców mojego faceta nie znam, moi jego też nie uważam że to najzdrowsza możliwa opcja (zresztą, jego rodzice o mnie nie wiedzą, o nim wie moja mama bo przypadkiem się dowiedziała, mój ojciec o nim nie wie). Także jest super

Istotnie, zdrowie aż tryska z takiej relacji.

[201604181004]

Ah sorry, to cofam, ja ślubu nie mam pytanie nie do mnie

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Przynajmniej raz w tygodniu w niedzielę :d na rosołku 1,5km od nas mieszkają, mamy normalne relacje (czyli nie słodkopierdzące, potrafimy normalnie gadać, przebywać ze sobą i nawet różne zdania mieć i się nie gryziemy), moja córa uwielbia tam chodzić i najczęściej jak się w połowie niedzieli dotelepiemy to do wieczora siedzimy. Bywa, że i w sobotę wpadniemy a nawet w trakcie spaceru z córką - odwiedzamy teściową w pracy. Jak nam się chce

nawet zdarza nam się poobgadywać mężów

[All That Jazz]

Napisane przez _ema_

O slubie ich nie zawiadomił?? Wybacz, ale dla mnie to juz numer po niżej pasa...

Napisałam faceta a nie męża, mylnie założyłam że chodzi o rodziców partnera w ogóle

Napisane przez kalincia

Istotnie, zdrowie aż tryska z takiej relacji.

Wierz mi że to najzdrowsza opcja na jaką można liczyć w przypadku naszych rodziców

[Dotka90]

Kiedyś częściej, ostatnio: jak najrzadziej i w przyszłości się to pewnie nie zmieni.
Przyszła teściowa z fajnej, pogadanej kobitki zmieniła się w toksyczną mamusię, która ma o wszystko pretensje i skuteczne wkurza tym mnie i narzeczonego.
Ostatnio powiedziała o parę słów za dużo (do niego), choć pewnie nie wiedziała, jakie będą tego konsekwencje, więc w święta się do niej nie wybieram.
I tak Wigilię spędzimy razem, bo organizuje ją chrzestna narzeczonego i będzie cała jego rodzina.

[sine.ira]

Napisane przez drabineczka

Jak najrzadziej :- )

Również.

Niestety mamunia nas "nawiedza" kiedy jej się żywnie podoba - oczywiście, bez uprzedzenia. A dodam, że nie mieszka w Polsce. Co się będzie kobita patyczkować. Paręnaście razy już pocałowała klamkę, ale może lubi ten sport.

[golgie]

Różnie-czasem dwa razy w m-cu, czasem 3, a czasem raz
Lubię teściów i oni mnie ,a za wnuczką przepadają

[79 Marta]

srednio raz w miesiácu. Albo oni albo my dzwonimy czasem w tygodniu. Ogólnie sié lubimy

[Marika_1987]

Baaaaaaaaaardzo rzadko obecnie. A jeszcze do niedawna teściowa wpadała prawie codziennie bez zapowiedzi. Ale zastosowałam się do rad Wizażanek i teściowa nagle, magicznie odwiedzać przestała Zresztą ona jest z osób co to myślą, że synek całe życie z nią będzie ( niestety tak nie będzie), mamy bardzo wiele różnych poglądów i lepiej kiedy się nie widzimy, tak jest bezpieczniej dla zdrowia psychicznego. Zaprosiliśmy kulturalnie na wigilię ale fochem rzuciła i się nie zjawi. Ja tam płakać z tego powodu nie będę akurat

[af6a7928a10f2efb7030debf852af0b1c87659cc]

Napisane przez Dotka90

Kiedyś częściej, ostatnio: jak najrzadziej i w przyszłości się to pewnie nie zmieni.
Przyszła teściowa z fajnej, pogadanej kobitki zmieniła się w toksyczną mamusię, która ma o wszystko pretensje i skuteczne wkurza tym mnie i narzeczonego.
Ostatnio powiedziała o parę słów za dużo (do niego), choć pewnie nie wiedziała, jakie będą tego konsekwencje, więc w święta się do niej nie wybieram.
I tak Wigilię spędzimy razem, bo organizuje ją chrzestna narzeczonego i będzie cała jego rodzina.

To tak jak u mnie, identycznie. Najpierw miło i przyjemnie, a potem...
Też o parę słów za dużo i jakichkolwiek kontaktów z nią mi się odechciało.
Na Wigilię oczywiście pojedziemy, nawet i w święta odwiedzimy, ale potem jeszcze długo tam nie zawitam.

Z tym, że nie teściowa, a matka TŻta.

[79 Marta]

jedyny zdrowy układ jest wtedy, gdy jest zachowana odległość i nie siedzi się sobie ciągle na głowie. Mimo poprawnych relacji, nie wyobrażam sobie mieszkania z teściami. Oni ze mną pewnie też nie dlatego odwiedziny owszem, ale raz w miesiącu jest optymalnie

[Visez]

Napisane przez All That Jazz

Napisałam faceta a nie męża, mylnie założyłam że chodzi o rodziców partnera w ogóle

Jak na moje oko to tytuł wątku brzmi raczej jednoznacznie Teściowie to teściowie....

[GothicLolita22]

Napisane przez sine.ira

Niestety mamunia nas "nawiedza" kiedy jej się żywnie podoba - oczywiście, bez uprzedzenia. A dodam, że nie mieszka w Polsce.

Hardkorowa sztuka

Ja u teściowej bywam jakoś raz na 3 tygodnie, lub rzadziej. Na dłuższą metę ma dość ciężkostrawny charakter więc raczej nie przewiduję w przyszłości zwiększenia częstotliwości tych wizyt

[sine.ira]

Napisane przez minimini333

mam tylko teścia,
świetny gość
odwiedzamy kiedy tylko się da, często kilka razy w tygodniu
zdarza się że sama, bez męża do niego jeżdżę, tak sobie pogadać
odległość 5 km
bardzo się cieszę że mamy dobre stosunki, dużo nam pomaga, a my jemu
zawsze mi mówi że jestem ukochaną synową-i jak może to mnie rozpieszcza

---------- Dopisano o 18:31 ---------- Poprzedni post napisano o 18:28 ----------

szczerze współczuje jak ktoś mówi że nienawidzi teściów itp. w końcu to rodzice naszych mężów, chłopaków, niedaleko pada jabłko od jabłoni

Tak, oczywiście. A jaka mać taka nać. Kocham te bzdurne powiedzonka.
Świetnie, że postrzegasz świat przez pryzmat wyłącznie swoich dobrych relacji z teściem. To ja Tobie współczuję braku umiejętności patrzenia dalej niż czubek własnego nosa oraz wkręcania sobie czegoś, czego nikt tu nie zadeklarował - o tej rzekomej nienawiści mówię.

---------- Dopisano o 16:03 ---------- Poprzedni post napisano o 16:00 ----------

Napisane przez GothicLolita22

Hardkorowa sztuka

Ja u teściowej bywam jakoś raz na 3 tygodnie, lub rzadziej. Na dłuższą metę ma dość ciężkostrawny charakter więc raczej nie przewiduję w przyszłości zwiększenia częstotliwości tych wizyt

Jej się wydaje, że ja z jej synem nic innego nie robimy, tylko siedzimy w domu i czekamy na jej niezapowiedziany przyjazd Przynajmniej tak to sobie tłumaczę, bo innego powodu takiego nieroztropnego zachowania nie znajduję Nie wiem ile razy już ją syn prosił, żeby zrobiła mu tę łaskę i uprzedziła go o przyjeździe, a gdzie tam - grochem o ścianę.
To zresztą jeden z najmniejszych "przypałów" tej kobiety. 10 lat już ją znam, a za cholerę rozgryźć nie umiem. Ojciec mojego męża też próbował, ale po 8 latach wspólnego życia dał sobie spokój, spakował manatki i tyle go widzieli.
Szczerze zazdroszczę osobom, które mają dobre relacje w najbliższej rodzinie. Ale cóż, wyżej nerek nie podskoczysz.