Wątpliwości - nowy związek.

[Siouxsie]

Witam. Mój problem jest pewnie niedojrzały, ale proszę o wyrozumiałość. Od niedawna mam nowego chłopaka (a przynajmniej wszystko do tego zmierza). Problem w tym, że kiedyś już coś między nami zaszło, ale on nie chciał tego rozwinąć. Później widywaliśmy się przez wspólnych znajomych. Widziałam, jak zauroczył się inną dziewczyną. Mimo wszystko ta znajomość się nie rozwinęła i ona ma od roku innego chłopaka. Widziałam też jak obściskiwał pewną laskę w klubie, ale ostatecznie mu zwiała (byliśmy razem na wielu imprezach i nigdy tak nie robił, więc wiem - że akurat ta była bardzo w jego typie). Ja w tym czasie też nie próżnowałam. Widział kilka moich flirtów. Ostatecznie jednak nasze drogi znowu się zbiegły i tym razem to on chciał spróbować. Musiał do tego dojrzeć (jego słowa). Po kilku niezobowiązujących spotkaniach we dwoje - zaczęło się. Powiedział, że chce się bardziej zaangażować i czegoś poważniejszego. Zdarzyło się, że patrzył tym swoim maślanym wzrokiem i walnął mi komplement o tym jaka jestem piękna. Co jakiś czas pokazuje, że mu zależy i wspomina o swoich uczuciach. Zapewnia, że mu się podobam. No i niby wszystko ok, ale... No właśnie. Te wszystkie jego historie - których byłam świadkiem i o których słyszałam - wiąże jedno. Wszystkie laski w jego życiu były w jednym typie. Blondynki o specyficznej ,,żabiej" twarzy (nie mam tu na myśli nic obraźliwego). Na prawdę każda! Zawsze na widok takiej się obejrzy, albo nawet zarumieni. Nie chodzi o zazdrość, ale jednak ja jestem tego kompletnym przeciwieństwem. Brunetka przefarbowana na ciemną czerwień. To + fakt, że kiedyś dał mi kosza odbiera mi całą radość z tej znajomości. Ciągle boję się zaufać. W poprzednim związku w ogóle nie byłam zazdrosna/niepewna - bo mojemu byłemu podobały się dziewczyny podobne do mnie. Czy jest w tym wszystkim sens? Bez zaufania nie ma związku. Z drugiej strony - mocno się już zaangażowałam i zastanawiam się, czy nie przesadzam. Może po prostu za bardzo się przyzwyczaiłam do podejścia mojego byłego. Wiem, że nikt mi nie powie, czy powinnam zaryzykować, czy nie - ale może ktoś ma podobne doświadczenia. Dodam, że spotykamy się już od 2 miesięcy, a powiedzieliśmy sobie, że to tak na poważnie - niecały miesiąc temu.

[Mija62]

Napisane przez Siouxsie

Witam. Mój problem jest pewnie niedojrzały, ale proszę o wyrozumiałość. Od niedawna mam nowego chłopaka (a przynajmniej wszystko do tego zmierza). Problem w tym, że kiedyś już coś między nami zaszło, ale on nie chciał tego rozwinąć. Później widywaliśmy się przez wspólnych znajomych. Widziałam, jak zauroczył się inną dziewczyną. Mimo wszystko ta znajomość się nie rozwinęła i ona ma od roku innego chłopaka. Widziałam też jak obściskiwał pewną laskę w klubie, ale ostatecznie mu zwiała (byliśmy razem na wielu imprezach i nigdy tak nie robił, więc wiem - że akurat ta była bardzo w jego typie). Ja w tym czasinie próżnowałam. Widział kilka moich flirtów. Ostatecznie jednak nasze drogi znowu się zbiegły i tym razem to on chciał spróbować. Musiał do tego dojrzeć (jego słowa). Po kilku niezobowiązujących spotkaniach we dwoje - zaczęło się. Powiedział, że chce się bardziej zaangażować i czegoś poważniejszego. Zdarzyło się, że patrzył tym swoim maślanym wzrokiem i walnął mi komplement o tym jaka jestem piękna. Co jakiś czas pokazuje, że mu zależy i wspomina o swoich uczuciach. Zapewnia, że mu się podobam. No i niby wszystko ok, ale... No właśnie. Te wszystkie jego historie - których byłam świadkiem i o których słyszałam - wiąże jedno. Wszystkie laski w jego życiu były w jednym typie. Blondynki o specyficznej ,,żabiej" twarzy (nie mam tu na myśli nic obraźliwego). Na prawdę każda! Zawsze na widok takiej się obejrzy, albo nawet zarumieni. Nie chodzi o zazdrość, ale jednak ja jestem tego kompletnym przeciwieństwem. Brunetka przefarbowana na ciemną czerwień. To + fakt, że kiedyś dał mi kosza odbiera mi całą radość z tej znajomości. Ciągle boję się zaufać. W poprzednim związku w ogóle nie byłam zazdrosna/niepewna - bo mojemu byłemu podobały się dziewczyny podobne do mnie. Czy jest w tym wszystkim sens? Bez zaufania nie ma związku. Z drugiej strony - mocno się już zaangażowałam i zastanawiam się, czy nie przesadzam. Może po prostu za bardzo się przyzwyczaiłam do podejścia mojego byłego. Wiem, że nikt mi nie powie, czy powinnam zaryzykować, czy nie - ale może ktoś ma podobne doświadczenia. Dodam, że spotykamy się już od 2 miesięcy, a powiedzieliśmy sobie, że to tak na poważnie - niecały miesiąc temu.

Troche bym sie czuła, że wrócił, bo mu się inne opcje wyczerpały. Choć wcale tak być nie musi.

A jakie to żabie twarze?

[Siouxsie]

Napisane przez Mija62

Troche bym sie czuła, że wrócił, bo mu się inne opcje wyczerpały. Choć wcale tak być nie musi.

A jakie to żabie twarze?

Możliwe Z drugiej strony - gdzieś tam podświadomie wyczuwam, że w jakiś sposób mu zależy. Raczej nie chodzi o łóżko - bo na razie spędzamy czas na niewinnym randkowaniu. Chyba muszę mu powiedzieć o moich obawach i zobaczyć co on na to :/ Chociaż głupio mi o tym gadać, bo mam wrażenie, że to dziecinny problem. Nie wiem co mógłby odpowiedzieć. Przecież już mówił, że mu się podobam.

Oj tak napisałam z tą żabią urodą :P Nie chodzi mi, że wyglądają brzydko - tylko takie skojarzenie. Zawsze mają jakieś skwaszone miny i wydęte usta.

[Cytrynowe_Marzenie]

Ja bym z nim pogadała i postawiła sprawę jasno... Jeśli faktycznie mu zależy to będzie o Ciebie walczył...

[Pretty Little Liars]

Bez rozmowy zaufania nie zbudujesz. Wyjaśnij chłopakowi sprawę jasno. Powiedz o swoich uczuciach i zobacz jak on zareaguje na to.


"żabie twarze"