Wyjazd na rok i tęsknota

[mi_lady90]

W grudniu wyjeżdżam na rok i tak się zastanawiam jak sobie poradzić z tęsknotą za facetem. Nie wiem jak sobie poradzę z tym ;( mój facet też nie jest zachwycony i coraz mówi że wolałby żebym została. A wy co byście zrobiły?

[_ema_]

Napisane przez mi_lady90

W grudniu wyjeżdżam na rok i tak się zastanawiam jak sobie poradzić z tęsknotą za facetem. Nie wiem jak sobie poradzę z tym ;( mój facet też nie jest zachwycony i coraz mówi że wolałby żebym została. A wy co byście zrobiły?

to, co bym zrobiła, zależałoby od wielu kwestii - jak długo jesteśmy razem, jak traktujemy ten związek, po co wyjeżdżam, czy nie ma szans na wspólny wyjazd etc.

Jeśli wyjazd to szansa, a związek nowy i nie do końca wiadomo co z nim będzie - pojechałabym.
Miałabym problem na przykład w tej chwili i zdecydowanie zrezygnowałabym z wyjazdu - pozostawienie męża na rok raczej oznaczałoby, że nie ma po co wracać. Nie umiałabym być w związku na odległość, nigdy nie próbowałam bo znam siebie i wiem, że mogloby być źle.
Tak więc podaj więcej szczegółów.

[Fairylike]

Napisane przez mi_lady90

W grudniu wyjeżdżam na rok i tak się zastanawiam jak sobie poradzić z tęsknotą za facetem. Nie wiem jak sobie poradzę z tym ;( mój facet też nie jest zachwycony i coraz mówi że wolałby żebym została. A wy co byście zrobiły?

Czemu wyjeżdżasz ,jak można spytać?
Ja miałam taką sytuację, że mój TZ wyjechał za granicę ze względu na pracę, ja zostałam w Polsce, bo musiałam dokończyć pewne sprawy . Trwało to 9 miesięcy, odwiedzalismy się prawie co miesiąc. Było ciężko, czasami smutno, ale szybko zlecialo. Jesli jest perspektywa, że to określony czas, np.rok, to myślę, że da się wytrzymać. Dla mnie za ciężka byłaby sytuacja, kiedy jest się razem na odległość i niewiadomo ile to będzie trwało.
Także Powodzenia, dacie radę.

[annic]

Jeśli związek bardzo świeży a wyjazd to szansa na lepsze życie, za pracą - to bym pojechała jeśli nie szkoda byłoby mi związku gdyby się rozsypał. Obecnie, po kilku latach związku nie wyjechałabym za żadne skarby, zwłaszcza na rok. Potrzebuję codziennego kontaktu i bliskości i ich brak wyzwala we mnie jędzę co pewnie byłoby destrukcyjne dla związku Więc wolę nawet nie próbować.

[skazana_na_bluesa]

napisałaś tak mało na temat związku i wyjazdu, że moja odpowiedź brzmi - nie wiem.

[mi_lady90]

Jesteśmy razem 5 lat z przerwami, dostałam propozycję wyjazdu na roczny kurs w Australii

[mamaszkrabka]

Napisane przez mi_lady90

Jesteśmy razem 5 lat z przerwami, dostałam propozycję wyjazdu na roczny kurs w Australii

A z siostrą już rozmawiałaś?

[mi_lady90]

Napisane przez mamaszkrabka

A z siostrą już rozmawiałaś?

tak, widać że jest jej przykro ale mówi że rozumie i że mam jechać

[mary_poppins]

Sytuacja ciężka, bo w Australii się nie poodwiedzacie, pewnie maksymalnie jedna wizyta Twoja w PL albo jego tam będzie możliwa. Ale 5 lat związku to według mnie tyle, że traktujecie się bardzo poważnie i taką próbę możecie śmiało przetrwać. Zwłaszcza, że to wyjazd czasowy w bardzo konkretny sposób, tj. wyjeżdżasz i wiesz kiedy wrócisz, więc o wiele łatwiej jest w takiej sytuacji czekać i się tym czekaniem nie zdołować.

Tęsknota jest i będzie, to normalne, czasami potrzebne nawet. Niepokojące są tylko te Wasze przerwy w związku - z jakiego powodu one były? Jak Wam się układa w ogóle?

[suszarka]

przeżyjesz.

[_ema_]

Napisane przez mi_lady90

Jesteśmy razem 5 lat z przerwami, dostałam propozycję wyjazdu na roczny kurs w Australii

Czyli ile konkretnie?
Bo znam takie, co 5 lat z przerwami były, bo sobie zliczyły - byłam z nim rok, potem rok nie byłam, potem 2 lata, potem byłam z Kaźkiem, a potem znowu się zeszliśmy = jesteśmy razem 5 lat

[annic]

Gdyby o mnie chodziło to bym nie pojechała bez Tż. Loty do Australii są strasznie drogie więc nie byłoby możliwości częstych odwiedzin jak np. w przypadku wyjazdu do kraju w Europie. A po 5 latach to już w ogóle.
Ale to ja. Ty sama musisz usiąść i się zastanowić jakie wy macie charaktery. Musisz się zastanowić czy dacie radę wytrzymać tyle z kontaktem jedynie telefonicznym/skype, czy jednak nie i to może was zniszczyć. I czy jeśli związek się sypnie to czy będzie to dla ciebie straszna tragedia, czy może jakoś to przełkniesz. Pomyśl też czy będziesz miała jakieś realne korzyści z tego wyjazdu, czy to tylko i aż taki wyjazd życia, przygoda.
W wątku o weselu radziłam ci jechać i ja tez bym jechała gdyby wyjąć Tż z obrazka, ale biorąc pod uwagę jego bym nie potrafiła. No, niefajna sytuacja. U nas pewnie problemu by nie było bo mój pracuje zdalnie i może żyć gdzie mu się podoba. A twój Tż jest uziemiony w Polsce? Jest szansa by pojechał z tobą?

[mi_lady90]

Napisane przez _ema_

Czyli ile konkretnie?
Bo znam takie, co 5 lat z przerwami były, bo sobie zliczyły - byłam z nim rok, potem rok nie byłam, potem 2 lata, potem byłam z Kaźkiem, a potem znowu się zeszliśmy = jesteśmy razem 5 lat

przerwa trwała jakieś łącznie 3 miesiące

[skazana_na_bluesa]

jak ktoś robi więcej niż jedną przerwę to związek jest do dupy. ja bym jechała.

[mi_lady90]

Napisane przez skazana_na_bluesa

jak ktoś robi więcej niż jedną przerwę to związek jest do dupy. ja bym jechała.

na początku związku jak mieliśmy po 17 lat(czyli dzieciaki) rozstaliśmy się na miesiąc.. jakieś 1,5 roku temu rozstaliśmy się na 2 z powodu kłótni

[skazana_na_bluesa]

1,5 roku temu nie byliście dzieciakami, więc wiesz.
mam takich znajomych - rozstawali się kilka razy, ale na krótko. cała rodzina była przekonana, że och ach miłość po grób. jakimś cudem przewidziałam, że się rozejdą, bo skoro nie potrafili się dogadać.

[Fairylike]

To zależy jak się Wam układa teraz i jakie będziecie mieć nastawienie. Ja też sobie tego nie wyobrażałam, bo mieszkaliśmy razem, a tu nagle perspektywa,że będziemy się widywać raz na miesiąc albo rzadziej( chociaż wiem, że to dużo jeśli się mieszka w innym kraju). Tylko, że różne są sytuacje życiowe, zależy jak bardzo ten wyjazd jest dla Ciebie ważny. Ja przeżyłam ( bo i co mialam zrobić ) , ale mam nadzieję, że więcej nie będzie takich sytuacji.

[spaghettii]

Powinnas jechac. Taka szandsa moze sie czesto nie zdazac. A jaki to kurs?


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Kolor Bzu]

Za nic w świecie nie wyjechałabym sama na rok.

[ajah]

Nie wiem.
Rozmawialiście o taiej możliwości za nim starałaś się o wyjazd?
Nie było opcji, by wyjechać razem?

[mi_lady90]

Napisane przez ajah

Nie wiem.
Rozmawialiście o taiej możliwości za nim starałaś się o wyjazd?
Nie było opcji, by wyjechać razem?

ale ja się nie starałam bo po prostu dostałam taką propozycję, uczelnia mi zaproponowała i nic bym za to nie płaciła tylko sponsor uczelnii. On by nie mógł wyjechać ma tu pracę poza tym on już musiałby wszystko sobie sam opłacić(bilety, mieszkanie itp)

[seabear]

Napisane przez mi_lady90

ale ja się nie starałam bo po prostu dostałam taką propozycję, uczelnia mi zaproponowała i nic bym za to nie płaciła tylko sponsor uczelnii. On by nie mógł wyjechać ma tu pracę poza tym on już musiałby wszystko sobie sam opłacić(bilety, mieszkanie itp)

Bylam w Australii przez 8 miesiecy i moge powiedziec, ze to wspanialy kraj, zycie tam bardzo poszerza horyzonty. Dlatego ja bym pojechala, to byc moze jedyna taka okazja w twoim zyciu. No i dodatkowo wyjazd, ktory zwyklego smiertelnika kosztuje niemale pieniadze, ty masz zupelnie za darmo. Gdybym odrzucila taka szanse przez faceta to chyba do konca zycia bym tego zalowala. Pomysl tez troche o sobie, a nie o wszystkich wokol. Poza tym to tylko rok, jesli zwiazek jest mocny to przetrwa to bez problemu i jeszcze sie nabedziecie ze soba do konca zycia.

Nawiasem mowiac to mam wrazenie, ze ty nie chcesz tam za bardzo jechac. Nie wygladasz na zadowolona z tej propozycji i szukasz wymowek (najpierw slub siostry, teraz facet). Jesli masz pojechac i byc niezadowolona to moze lepiej niech wyjedzie ktos, kto doceni i w pelni wykorzysta te szanse.

[MissChievousTess]

wyjechałam na rok po takim samym stażu związku jak Ty.
Przeżyliśmy. Ale na przyszłość już bym się na samotny wyjazd nie zdecydowała. Wolałabym jechać z nim.

[_ema_]

Może moja logika będzie dla niektórych dziwna, ale przyszło mi to do głowy - autorko, Ty rozważasz, czy jechać, czy rzucić wszystko i być z nim.
A czy on też rozważa - zostać, czy rzucić wszystko i jechać z Tobą?
Czy temat w tą stronę nie istnieje? To jednostronne rozterki?

[mi_lady90]

Ale on nie ma opcji by ze mną jechać
studia praca i do tego koszty.
Nie, ja już zdecydowałam że jadę ale tak się zastanawiam nad tym jak sobie radzić z tęsknotą. Jadę i wiem że mi się to spodoba ale trochę to dla mnie szok bo nigdy na dłużej sama nie wyjeżdżałam a zwłaszcza tak daleko

[vanniaa]

Napisane przez Kolor Bzu

Za nic w świecie nie wyjechałabym sama na rok.

A czego nie, jesli mozna spytac?

[Kolor Bzu]

Napisane przez vanniaa

A czego nie, jesli mozna spytac?

Bo najzwyczajniej w świecie nie nadaję się do związku na odległość. Przerabiałam taki epizod i nie chcę więcej.
Poza tym moja matka też pojechała za granicę pracować, wiem jak czuł się wtedy tata, jak ja się czułam.

Miesiąc, dwa- jeśli byłoby to ważne, to by było do przełknięcia, ale dłuższe wyjazdy uznaję tylko we dwoje.

Niemniej rozumiem, że są osoby, które myślą inaczej.

[_ema_]

Napisane przez mi_lady90

Ale on nie ma opcji by ze mną jechać
studia praca i do tego koszty.

Czyli nawet nie rozważał?
Acha, nie ma mozliwości.
Ty masz możliwość zrezygnować z ogromnej szansy, ale on nie ma możliwości wziąć dziekanki i znaleźć pracy tam na miejscu?
Okrutne jest to, że dla ludzi oczywistym jest, że to kobieta ma 'nie jechać', a nie facet 'jechać za nią'. Przecież w obu opcjach każde musi zrezygnować z czegoś ważnego. Więc obie opcje powinny być rozważane na równi.

[seabear]

Napisane przez _ema_

Ty masz możliwość zrezygnować z ogromnej szansy, ale on nie ma możliwości wziąć dziekanki i znaleźć pracy tam na miejscu?

Nie zapominajmy, ze aby pracowac w Australii legalnie potrzebna jest stosowna wiza, a o nia trudno jest nawet ludziom z kwalifikacjami i doswiadczeniem. Osoba na dziekance i bez dyplomu nie ma raczej szans na legalny wyjazd do pracy.

[_ema_]

Napisane przez seabear

Nie zapominajmy, ze aby pracowac w Australii legalnie potrzebna jest stosowna wiza, a o nia trudno jest nawet ludziom z kwalifikacjami i doswiadczeniem. Osoba na dziekance i bez dyplomu nie ma raczej szans na legalny wyjazd do pracy.

Super. Tylko czy ktokolwiek to rozważył? Poszedł spytać jakie są formalności? Zastanowił się, że jest też taka możliwość i pomyslał, żeby cokolwiek w tym temacie popytać?
Pewnie nie. Bo to kobieta ma lecieć za facetem.
Wiadomo, że może to opcja niewykonalna, bądź trudna do zrealizowania. Ale pytam czy rozważana, czy nie istniejąca w umyśle partnera. Dziewczyna nie wyjeżdza z dnia na dzień. A za próbowanie nikt nie bije.