ile powinien zarabiac mezczyzna?

[marte90]

Witam,

zakladam watek z czystej ciekawosci, nie mam na celu urazenia kogokolwiek, badz wyciagania wnioskow o materializmie kobiet Jak wspolczesne Panie widza zarobki swoich (potencjalnych) partnerow, z ktorymi planuja np. powazna relacje, gdzie w rachube wchodza slub ,dzieci, jakis kredyt.
Czy zwracacie uwage na kryterium zarobkow ( ew. wykonywanego zawodu - czy jest przyszlosciowy, pozadany na rynku pracy) przy doborze partnera?
Czy Panie, ktore np. maja w planach poszerzenie rodziny i pozostanie przez jakis czas w domu, przy opiece nad potomstwem preferuja jakies zabezpieczenie ze strony mezczyzny? Czy tez model ten odszedl juz dawno do lamusa? Na samym koncu, czy nie jest w obecnych czasach troche tak, ze gdy kobieta wprost informuje, ze chce w przyszlym mezu miec rowniez zabezpiecznie, czy ostoje jest linczowana i przypina jej sie natychmiastowo metke materialistki? Nie mowie tu o kobietach, ktore szukaja sponsorow, tylko o naturalnej potrzebie poczucia bezpieczenstwa. Jakie jest wasze zdanie na ten temat?

Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.

[danny1107]

Wiem, że pytanie do Pań, dlatego przepraszam, że się wtrące ale czy serio są kobiety które przy doborze partnera kalkulują czy jego zawód jest przyszłościowy i da mu dobrą wypłatę ? jak facet studiuje dajmy na to na politechnice i będzie inżynierem to można się umówić na randkę a jak pracuje na sztaplarce to nie opłaca się umówić bo za mało będzie zarabiał ? Tak, myślę że takie kobiety mają odrazu łatkę materialistki i wcale się temu nie dziwię, bo zarobki nie wyznaczają wartości człowieka. To, że facet mniej zarabia nie znaczy, że nie może być wspaniałym mężem i ojcem, ale przez niektóre kobiety jest odrazu skreślany. Dla mnie dawanie poczucia bezpieczeństwa kobiecie to wspieranie jej i oparcie dla niej psychiczne, to jaki jestem i jak się zachowuję, a nie zawartość mojego portfela. Jakoś się nigdy nie spotkałem z tym, żeby faceci się zastanawiali ile powinna zarabiać ich partnerka.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Powinien zarabiać tyle, żebym nie musiała go utrzymywać.

[bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5]

był bardzo podobny wątek: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=745293

Popieram wypowiedź powyżej, bo i tak wychodzę z założenia, że w życiu różnie może być, więc "umiesz liczyć licz na siebie"

[vretka]

Napisane przez danny1107

Wiem, że pytanie do Pań, dlatego przepraszam, że się wtrące ale czy serio są kobiety które przy doborze partnera kalkulują czy jego zawód jest przyszłościowy i da mu dobrą wypłatę ?

Owszem są takie kobiety. Sama się do nich zaliczam I bynajmniej nigdy nie zależało mi na tym, żeby mężczyzna mnie utrzymywał. Jestem osobą dość ambitną, zarabiam całkiem nieźle i nie wyobrażam sobie planowania przyszłości z kimś, kto do pieniędzy nie przywiązuje większej uwagi. Kiedy poznałam mojego obecnego TŻ był przysłowiowym gołodupcem, ale od początku widziałam, że zależy mu na tym, żeby się rozwijać i móc zapewnić bezpieczeństwo finansowe naszej (wtedy potencjalnej) rodzinie. Nie mogłabym się związać z kimś, kto jest oderwany od rzeczywistości i wychodzi z założenia, że się dzieci miłością nakarmi

[201803080934]

autorka zbiera jakieś dane?

[marte90]

Napisane przez danny1107

Wiem, że pytanie do Pań, dlatego przepraszam, że się wtrące ale czy serio są kobiety które przy doborze partnera kalkulują czy jego zawód jest przyszłościowy i da mu dobrą wypłatę ? jak facet studiuje dajmy na to na politechnice i będzie inżynierem to można się umówić na randkę a jak pracuje na sztaplarce to nie opłaca się umówić bo za mało będzie zarabiał ? Tak, myślę że takie kobiety mają odrazu łatkę materialistki i wcale się temu nie dziwię, bo zarobki nie wyznaczają wartości człowieka. To, że facet mniej zarabia nie znaczy, że nie może być wspaniałym mężem i ojcem, ale przez niektóre kobiety jest odrazu skreślany. Dla mnie dawanie poczucia bezpieczeństwa kobiecie to wspieranie jej i oparcie dla niej psychiczne, to jaki jestem i jak się zachowuję, a nie zawartość mojego portfela. Jakoś się nigdy nie spotkałem z tym, żeby faceci się zastanawiali ile powinna zarabiać ich partnerka.

Z drugiej strony, bo mowimy tutaj o powaznym zwiazku, w przypadku rodzicielstwa to kobieta ponosi wiecej "konsekwencji" zalozmy ze oboje pracuja, ona pracuje fizycznie, a wiadomo roznie bywa z ciaza, jedna kobieta przechodzi ja lepiej, druga gorzej, nie jest w stanie pracowac, zalozmy jeszcze gorszy scenariusz, pracuje na umowie smieciowej i co wtedy jezeli malzonek zarabia podobnie, albo mniej?
Osobiscie uwazam, ze o materializmie mowimy, kiedy kobieta szuka sponosra, na swoje zachcianki, ale jezeli swiadomie wybiera inzyniera, z potencjalem, zamiast pracownika budowy bez wyksztalcenia nie mozemy mowic o podlej materialistce. Wiadomo, chodzi rowiez o uczucia, pociag fizyczny, ale wydaje mi sie, ze szczypta zdrowego rozsadku znajdzie swoje miejsce w kazdej relacji.

---------- Dopisano o 14:13 ---------- Poprzedni post napisano o 14:11 ----------

Napisane przez Grin

autorka zbiera jakieś dane?

Absolutnie nie, do zalozenia watku zainspirowala mnie podsluchana rozmowa dwoch kobiet, ktore dywagowaly o mezczyznach i ich zarobkach.

[justynkag10]

Samego zawodu to w ogóle nie analizuję i nie zastanawiam się czy jest "przyszłościowy", bo taki moim zdaniem w ogóle nie istnieje. Jak ktoś ma potencjał to da sobie radę. To wszystko zależy od człowieka, a nie od profesji. Co do zarobków, to nie skreślałam facetów którzy mniej zarabiali, ale też nie wyobrażam sobie planowania rodziny w sytuacji gdy np. zarabia najniższą krajową. Po prostu trzeba być realistą, bo samą miłością człowiek się nie nakarmi.

[Lagoon]

Bardziej od wysokości zarobków interesowało by mnie w jaki sposób facet gospodaruje pieniędzmi.

[danny1107]

Napisane przez marte90

Z drugiej strony, bo mowimy tutaj o powaznym zwiazku, w przypadku rodzicielstwa to kobieta ponosi wiecej "konsekwencji" zalozmy ze oboje pracuja, ona pracuje fizycznie, a wiadomo roznie bywa z ciaza, jedna kobieta przechodzi ja lepiej, druga gorzej, nie jest w stanie pracowac, zalozmy jeszcze gorszy scenariusz, pracuje na umowie smieciowej i co wtedy jezeli malzonek zarabia podobnie, albo mniej?

Wiadomo, że kobieta w ciąży nie powinna pracować zwłaszcza fizycznie, ale idzie wtedy na L4 a potem dostaje macierzyński więc jakieś pieniądze są.
Ale dobra, to dyskusja dla Pań, a faceci mają troszkę inne postrzeganie tego tematu więc ja już nie rozwalam wątku. Pozdrawiam

---------- Dopisano o 14:28 ---------- Poprzedni post napisano o 14:24 ----------

Napisane przez greenlemon

A czy ty ożeniłbyś się z dziewczyną o pięknej osobowości, ale grubą i z krótkimi nogami??

W koncu pieniądze i uroda sie nie liczą....

No dobra poddaję się na nas też można wsiąść, za to że patrzymy na wygląd

[Varga]

Napisane przez danny1107

Wiadomo, że kobieta w ciąży nie powinna pracować zwłaszcza fizycznie, ale idzie wtedy na L4 a potem dostaje macierzyński więc jakieś pieniądze są.
Ale dobra, to dyskusja dla Pań, a faceci mają troszkę inne postrzeganie tego tematu więc ja już nie rozwalam wątku. Pozdrawiam [COLOR="Silver"]

A co jeśli pracuje na umowę zlecenie (co jest teraz częste)?

[vretka]

Napisane przez danny1107

Wiadomo, że kobieta w ciąży nie powinna pracować zwłaszcza fizycznie, ale idzie wtedy na L4 a potem dostaje macierzyński więc jakieś pieniądze są.

Z tym to akurat różnie bywa... Ja miałam to szczęście, że rzeczywiście macierzyński dostałam. Ale po jego zakończeniu nie miałam już czego szukać w mojej firmie. Gdyby nie odpowiednio wysoka pensja męża, nie byłoby kolorowo.

[marte90]

Napisane przez danny1107

Wiadomo, że kobieta w ciąży nie powinna pracować zwłaszcza fizycznie, ale idzie wtedy na L4 a potem dostaje macierzyński więc jakieś pieniądze są.
Ale dobra, to dyskusja dla Pań, a faceci mają troszkę inne postrzeganie tego tematu więc ja już nie rozwalam wątku. Pozdrawiam

Dlatego tez napisalam, o najgorszym scenariuszu, kobieta na umowie smieciowej, albo np. 3 miesiecznej, nie bedzie otrzymywac wynagrodzenia, wiec wtedy obowiazek spada na ojca, w przypadku oczywiscie jezeli razem zyja itd.

Jedna dziewczyna zwrocila uwage na druga kwestie. Bo ktory mezczyzna zwiaze sie z nieatrakcyjna dla niego kobieta. Wiadomo, kazdy ma swoje preferencje, ale mezczyzni przywiazuja uwage do atrakcyjnosci partnerki. I to jest wporzadku. W zgodzie z natura.
A jesli kobieta w zgodzie z natura szuka bezpieczenstwa u swojego partnera to materializm?

Zauwazylam rowniez pewna tendencje, mezczyzni, ktorych zarobki sa na dobrym poziomie nie maja nic przeciwko takiej opini kobiet, ktore tez wymagaja czegos wiecej od swoich partnerow, natomiast mezczyzni, ktorym nie uklada sie w zyciu finansowym zrzucaja wszystkie winy na karb interesownych kobiet
Podkresle znowu, nie chodzi o fundowanie wczasow, czy futerek, ale wydaje mi sie, ze mezczyzna powaznie myslacy o zalozeniu rodziny powinien brac pod uwage scenariusz, ze przez jakis czas on moze byc jedynym zrodlem utrzymania rodziny.

[marte90]

Napisane przez greenlemon

Mężczyźni to - a przynajmniej cześć - po prostu hipokryci. Polscy panowie nie są oszałamiająco przystojni (w porównaniu np. ze Skandynawami), ale mają wysokie ego i uważają ze ładna długonoga uśmiechnięta dziewczyna należy im się z urzędu).

A to tak nie działa.

Tak, ale piekna, wyksztalcona kobieta, ktora zwiaze sie z powiedzmy malo atrakcyjnym, slabo zarabiajacym panem po podstawowce, bo zakochana, bo tylko charakter sie liczy, a jemu to sie supermodelka nalezy, bo sie w telewizji naogladal. A ze ona bedzie chciala miec rodzine, kupic mieszkanie, to przeciez moze wziac dodatkowa prace, no a i ciaza to nie choroba, wiec czemu miala by kochanego stresowac problemem budzetowym.

Kiedy przystojny, wyksztalcony dobrze zarabiajacy dajmy na to prawnik wiaze sie z brzydka, pania z kasy w sklepie? Bo go strzala amora trafila, bo najwazniejsze jest to, ze ma cudowna osobowosc? Raczej nie widzialam takiego ewenementu, pierwszy przyklad juz tak.

Ale to tak nawiasem, bo troche odbieglam od glownego watku.

Wydaje mi sie, ze dzisiejsze czasy probuja za wszelka cene odciazyc mezczyzn i zapobiec wszelkim stresujacym sytuacja.

Reasumujac:

Chce mezczyzny, ktory pozwoli mi w spokoju i dobrych warunkach odchowac potomstwo (natura) - nierob, materialistka, potwor nie kobieta.

Chce piekna kobiete, z nogami do nieba i ogromnym biustem, wysportowama (czyt. znowu natura) - norma.

[vouvray]

Napisane przez marte90

Tak, ale piekna, wyksztalcona kobieta, ktora zwiaze sie z powiedzmy malo atrakcyjnym, slabo zarabiajacym panem po podstawowce, bo zakochana, bo tylko charakter sie liczy, a jemu to sie supermodelka nalezy, bo sie w telewizji naogladal. A ze ona bedzie chciala miec rodzine, kupic mieszkanie, to przeciez moze wziac dodatkowa prace, no a i ciaza to nie choroba, wiec czemu miala by kochanego stresowac problemem budzetowym.

Kiedy przystojny, wyksztalcony dobrze zarabiajacy dajmy na to prawnik wiaze sie z brzydka, pania z kasy w sklepie? Bo go strzala amora trafila, bo najwazniejsze jest to, ze ma cudowna osobowosc? Raczej nie widzialam takiego ewenementu, pierwszy przyklad juz tak.

Ale to tak nawiasem, bo troche odbieglam od glownego watku.

Wydaje mi sie, ze dzisiejsze czasy probuja za wszelka cene odciazyc mezczyzn i zapobiec wszelkim stresujacym sytuacja.

Reasumujac:

Chce mezczyzny, ktory pozwoli mi w spokoju i dobrych warunkach odchowac potomstwo (natura) - nierob, materialistka, potwor nie kobieta.

Chce piekna kobiete, z nogami do nieba i ogromnym biustem, wysportowama (czyt. znowu natura) - norma.

Zgadzam się z Tobą. W moim środowisku też obserwuje takie zjawisko. Znam kilka par, gdzie ładna, mądra dziewczyna wiąże się z średnio atrakcyjnym i kiepsko rokującym facetem. Odwrotnej sytuacji niestety nie spotkałam.

Dla mnie to jest zupełnie naturalne, że oczekujemy od mężczyzny (tego też oczekuje od siebie, więc mam również takie same wymagania co do siebie), że w sytuacji tymczasowo awaryjnej będzie w stanie zapewnić mi byt. Nie uważam się za materialistkę absolutnie. Oczywiście w odwrotnej sytuacji też to działa, bo gdyby mój chłopak się musiał wycofać na jakiś czas z pracy zawodowej z powodów niezależnych od niego to też bym zrobiła wszystko, by nas jakoś utrzymać przez ten czas.

[danny1107]

Napisane przez greenlemon

Mężczyźni to - a przynajmniej cześć - po prostu hipokryci. Polscy panowie nie są oszałamiająco przystojni (w porównaniu np. ze Skandynawami), ale mają wysokie ego i uważają ze ładna długonoga uśmiechnięta dziewczyna należy im się z urzędu).

Część napewno, może nawet większość. Ja akurat tak nie uważam, moim zdaniem jeśli chce się mieć kobietę która wygląda jak Angelina, to samemu trzeba wyglądać jak Brad Pitt

Napisane przez marte90

Zauwazylam rowniez pewna tendencje, mezczyzni, ktorych zarobki sa na dobrym poziomie nie maja nic przeciwko takiej opini kobiet, ktore tez wymagaja czegos wiecej od swoich partnerow, natomiast mezczyzni, ktorym nie uklada sie w zyciu finansowym zrzucaja wszystkie winy na karb interesownych kobiet

Tu się muszę zgodzić. Chociaż jeśli to była aluzja bezpośrednio do mnie to się nie zgadza, bo ja (o ile mi się uda skończyć studia) będę miał dobrą pracę

Napisane przez marte90

Reasumujac:

Chce mezczyzny, ktory pozwoli mi w spokoju i dobrych warunkach odchowac potomstwo (natura) - nierob, materialistka, potwor nie kobieta.

Chce piekna kobiete, z nogami do nieba i ogromnym biustem, wysportowama (czyt. znowu natura) - norma.

No, muszę przyznać rację. Pod wpływem czytania wypowiedzi Pań przyznaję, że zaczynam zmieniać swoje zdanie z pierwszego postu. Trochę źle odebrałem temat wątku, myślałem że właśnie chodzi o te wspomniane futra itp.

[Hiyori]

Może nie ile powinien, a ile mógłby- bo mógłby jak najwięcej (wiadomo, zwykle im więcej pieniędzy tym przyjemniejsze życie), a powinien chociaż tyle, żeby w razie czego móc utrzymać całą rodzinę i wciąż mieć chociaż na mniejsze przyjemności.

Napisane przez Lagoon

Bardziej od wysokości zarobków interesowało by mnie w jaki sposób facet gospodaruje pieniędzmi.

Napisane przez greenlemon

Mężczyźni to - a przynajmniej cześć - po prostu hipokryci. Polscy panowie nie są oszałamiająco przystojni (w porównaniu np. ze Skandynawami), ale mają wysokie ego i uważają ze ładna długonoga uśmiechnięta dziewczyna należy im się z urzędu).

A to tak nie działa.

Też tak myślę. W większości same gollumy albo szerokogębne prosiaki, czerwieniące się od byle powiewu wiatru, ewentualnie typ krótkonożny- niziołek mniej lub bardziej "opalony". Łatwo jest spotkać atrakcyjną Polkę, ale faceta... Chociaż akurat twój przykład też jest trochę do pupy, tzn. to zależy od gustu, ale mnie się akurat piegaci, rumiani na gębie ryżo-blondyni nie podobają.
Często jest tak, że im większy paszczur, tym większe wymagania

[Lexie]

Napisane przez danny1107

Wiem, że pytanie do Pań, dlatego przepraszam, że się wtrące ale czy serio są kobiety które przy doborze partnera kalkulują czy jego zawód jest przyszłościowy i da mu dobrą wypłatę ? jak facet studiuje dajmy na to na politechnice i będzie inżynierem to można się umówić na randkę a jak pracuje na sztaplarce to nie opłaca się umówić bo za mało będzie zarabiał ? Tak, myślę że takie kobiety mają odrazu łatkę materialistki i wcale się temu nie dziwię, bo zarobki nie wyznaczają wartości człowieka. To, że facet mniej zarabia nie znaczy, że nie może być wspaniałym mężem i ojcem, ale przez niektóre kobiety jest odrazu skreślany. Dla mnie dawanie poczucia bezpieczeństwa kobiecie to wspieranie jej i oparcie dla niej psychiczne, to jaki jestem i jak się zachowuję, a nie zawartość mojego portfela. Jakoś się nigdy nie spotkałem z tym, żeby faceci się zastanawiali ile powinna zarabiać ich partnerka.

Naiwne jest myśleć, że ludzie nie zwracają uwagi na zarobki partnera. Myślę, że większość zwraca. W końcu zazwyczaj ludzie chcą żyć w miarę komfortowo, dzieci mieć, mieszkanie kupić, na wakacje czasem pojechać... No ja bym nie chciała raczej być z facetem, który całe życie będzie zarabiał minimalną krajową albo coś koło tego, bo nie miałabym komfortu psychicznego. Kobiety zachodzą w ciąże, pensje mają niższe niż faceci (średnio), pracodawcy patrzą na nie podejrzliwie, bo a nuż postanowią iść na macierzyński.

A tak do tematu wątku, to zależy na jaki etapie kariery jest ten facet, bo wiadomo, że na początku zarabia się mniej. Ale tak ogólnie, to dobrze by było, żeby zarabiał te 5-6 tys netto (nie, obecnie ani ja tyle nie zarabiam, ani mój facet, ale wierzę, że z czasem się dorobimy ).

[niebieskie_oczko]

Najlepiej, aby zarabiał tyle, aby umiał się sam utrzymać. Ja przynajmniej do tego dążyłam, aby liczyć na siebie
Dodam, że mój facet ostatnio stracił pracę, bo rozwiązali cały jego dział i zanim znalazł inną, na równym poziomie trochę minęło. Była to nieciekawa sytuacja, ale pokazała mi jedną z dobrych stron mojego faceta - oszczędność. W chwili gdy nie było przychodów miał na tyle, by nie odczuwać za bardzo tego braku pracy.

[zlotniczanka]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;48668800]Powinien zarabiać tyle, żebym nie musiała go utrzymywać.[/QUOTE]
uważam, że kobiety, które chcą być utrzymywane przez mężczyzn same kręcą sobie powróz, nic w życiu nie trwa wiecznie, a ile to 40 i 50-latek tkwi obecnie u boku zdradzającego męża, bo nie dadzą radę utrzymać się same? Zresztą, nie tylko starsze babki, znam jedną 25latkę, która znosi upokorzenia ze strony toksycznego męża, a nie zostawia go tylko z powodu kasy.
Gdybym miała odwrócić pytanie, to powiedziałabym, że jako facet także wolałabym związać się z dziewczyną niezależną finansowo. Oczywiście, wiadomo, okres ciąży i wychowania dziecka to inna kwestia, wynikają ze wspólnych ustaleń. Ale poza tym - łatwiej płynie się przez życie, gdy nie ciągnie się balastu w postaci konieczności utrzymywania partnera.
Przez jakiś czas w moim poprzednim związku to ja byłam głównym żywicielem i nie wspominam tego dobrze, choć mój facet także zarabiał, ale nieregularnie. To stres i nie chciałabym, by ktoś się martwił jeszcze tym, że musi mi zapewnić odpowiedni status życia. Ja ogólnie jestem wielbicielką niezależności i samodzielności, uważam, że to dobra cecha i tego samego szukam u mężczyzny. Myślę, że związek lepiej rozwija się, gdy sprawy finansowe nie ciągną kamieniem w dół, a obie strony umieją o siebie zadbać.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Podobno mężczyzna zaczyna się od 3,5 k (w PLNach) na rękę

[201608010929]

Napisane przez zlotniczanka

uważam, że kobiety, które chcą być utrzymywane przez mężczyzn same kręcą sobie powróz, nic w życiu nie trwa wiecznie, a ile to 40 i 50-latek tkwi obecnie u boku zdradzającego męża, bo nie dadzą radę utrzymać się same? Zresztą, nie tylko starsze babki, znam jedną 25latkę, która znosi upokorzenia ze strony toksycznego męża, a nie zostawia go tylko z powodu kasy.
Gdybym miała odwrócić pytanie, to powiedziałabym, że jako facet także wolałabym związać się z dziewczyną niezależną finansowo. Oczywiście, wiadomo, okres ciąży i wychowania dziecka to inna kwestia, wynikają ze wspólnych ustaleń. Ale poza tym - łatwiej płynie się przez życie, gdy nie ciągnie się balastu w postaci konieczności utrzymywania partnera.
Przez jakiś czas w moim poprzednim związku to ja byłam głównym żywicielem i nie wspominam tego dobrze, choć mój facet także zarabiał, ale nieregularnie. To stres i nie chciałabym, by ktoś się martwił jeszcze tym, że musi mi zapewnić odpowiedni status życia. Ja ogólnie jestem wielbicielką niezależności i samodzielności, uważam, że to dobra cecha i tego samego szukam u mężczyzny. Myślę, że związek lepiej rozwija się, gdy sprawy finansowe nie ciągną kamieniem w dół, a obie strony umieją o siebie zadbać.

Popieram. Uważam, że przede wszystkim kobieta powinna być niezależna finansowo, czyli zarabiać tyle, żeby mogła spokojnie się sama utrzymać. Natomiast w mężczyznie szukałabym partnera, którego nie musiałabym sponsorować. Nie jest tak ważny kierunek, który studiuje, ważne zeby był ogarnięty i zaradny. Taki typ zawsze sobie poradzi na rynku pracy.

[pannaatopowa]

Mój Narzeczony jako po zawodówce zarabia najniższą krajową. Ja po liceum, ale też tyle. Ważne jest jak gospodaruje pieniędzmi. Wiem że jest gotowy wziąć druga fuchę jeśli coś by się stało. Facet musi być zaradny i wiedzieć kiedy można sobie pozwolić na drogie buty a kiedy kupić adidasy za 50 zł. I tyle
Jeśli Facet nie umie rządzić kasą to nawet przy 3 tys będzie ciężko

[2016050952]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;4867059 6]Podobno mężczyzna zaczyna się od 3,5 k (w PLNach) na rękę [/QUOTE]

Ciekawa teza

Ile musi zarabiać mężczyzna? W zasadzie jest mi to obojętne, fajnie byłoby, gdyby docelowo mój zarabiał tyle samo, co ja, ale niestety to raczej mało prawdopodobne na etacie. Teraz dysproporcja nie jest taka duża, za kilka lat już pewnie będzie.
Ważniejsza jest dla mnie ambicja i chęć rozwoju. Pracować musi, za ile to już drugorzędna sprawa.
Bezpieczeństwo finanowe zapewniam sobie sama, od partnera tego nie oczekuję.

[201801191006]

a ja zwracałam zawszę uwagę na zawód. może niekoniecznie od razu na zarobki na chwilę obecną, ale na to jakie będą perspektywy, bo też trudno od studenta wymagać 5k, ale po studiach już czemu nie.

nie wyobrażam sobie żeby mój facet pracował za najniższą krajową. ( ja też za tyle nie pracuję, żeby nie było )

[martynusia222]

Ja przywiązuję uwagę. Samą miłością się nie żyje, nie naje i rachunków nie zapłaci. Oczywiście nie oczekuję od faceta, że będzie mnie utrzymywał, bo uważam, że koszty życia powinno się dzielić. Sama na chwilę obecną zarabiam dosyć dobrze i tego oczekuję od faceta - podobnego pułapu finansowego i podobnego podejścia do wydawania pieniędzy.

[eyo]

ja ze swoim TZ zaczęłam związek jak miałam 15 lat a że wtedy się żyło motylkami w brzuchu to na kwestie materialne nie zwracałam uwagi - właściwie oboje pod względem finansowych pochodzimy z bardzo podobnych rodzin

natomiast u nas wyszło tak, że oboje przyzwoicie zarabiamy i - co się dziwić - odpowiada mi to
gdybym miała teraz szukać partnera to przyznam szczerze, że brałabym kwestie finansowe pod uwagę ponieważ - jakkolwiek okropnie to by nie brzmiało - samą miłością się nie żyje i mimo, że pieniądze same w sobie szczęścia nie dają to dzięki nim można sobie zaoszczędzić wielu kłótni i goryczy
i nie piszę tak ponieważ potrzebuje sponsora bo jak pisałam - nie mam problemu z zarobieniem na siebie - natomiast wolę ograniczyć ryzyko, że będę co miesiąc się zastanawiać czy mi starczy do pierwszego albo pluć sobie w brodę, że zaszłam w ciąże a mnie na dziecko nie stać...

i jasne - różnie może w życiu być - natomiast wiem też, że mój obecny partner nawet gdyby mu się trafiło być bezrobotnym to nie usiadł by na tyłku i nie pił piwa tylko starałby się coś z tą sytuacją zrobić, prędzej czy później ją rozwiązując co w sumie jest dla mnie istotniejsze niż obecne zarobki - no bo każdy jakoś zaczyna (sami zaczynaliśmy od 3zł/godz) ale ważne są ambicje i chyba właśnie takiego człowieka bym szukała - który chciałaby i czynił starania by dobrze zarabiać nawet jeżeli w danej chwili tak jeszcze nie jest

[xenon88]

Facet ma zarabiać na mnie, na siebie, na dzieci i na wnuki. Koniec kropka.

[201703061208]

zauważyłam, że młode dziewczyny bardziej patrzą na wygląd aby misiaczek niczym model dawał po oczach otoczeniu i koleżanki mdlały z zachwytów (ach ten szpan), później myśląc o rodzinie zaczynają patrzeć na zarobki, im większe tym lepiej.
PS nie mówię o żadnej patolce, normalne osoby na/po studiach, tylko z pustym podejściem do ludzi.

[Bananalama]

nie będę wybrzydzać, 500 000 rocznie wystarczy.