|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 22
|
Zakochana w kimś, w kim już nie powinnam
Hej, jestem tu nowa.
Wiem dokładnie co mi będziecie radzić, ale bardzo chciałam sie wygadac. Byliśmy razem 3 lata i 10 miesięcy. Bywało bardzo różnie. Przez ponad trzy lata czułam od niego wielkie wsparcie, widywalismy sie praktycznie codziennie, mieszkaliśmy całkiem blisko siebie, wspieralismy sie, wszystko robiliśmy razem. Znaliśmy sie wcześniej, poznałam jeszcze przed związkiem wiele jego wad ( np. To ze po alkoholu potrafił nie być sobą i niszczyć wszystko na swej drodze), zawsze w rozmowach ze mną i ze znajomymi mega to docenial, ze znam go na wylot jak nikt a mimo to zdecydowałam sie z nim być. Spędziliśmy ze sobą bardzo dużo czasu, imprezowalismy razem, czasem osobno, nigdy nie było z tym problemu. Faktem jest ze bywalam o niego zazdrosna, ale to chyba normalne, on takze. Razem graliśmy na konsoli, lezelismy na trawie, jeździliśmy na rowerach i marzylismy, ale tez jak trzeba było chodziliśmy na koncerty muzyki klasycznej - jak to sie mówi byliśmy dla siebie i do tańca u do Rozanca. W zeszła zimę było cudownie. Wyjechaliśmy z jego znajomymi w góry przed Sylwestrem gdzie była jego ex a on bardzo wspieral mnie w tym wypadzie. Potem miał wypadek, codziennie odwiedzalam go w szpitalu i oboje stwierdziliśmy ze teraz dzięki temu zdarzeniu zrozumielismy jak bardzo nam na sobie zależy. Potem tez było pięknie, dalsza cześć zimy, mnóstwo wyjazdów na snb na którym uczył mnie jeździć, kochalam go coraz mocniej i coraz pewniej czułam sie w tym związku. Robiłam dla niego bardzo wiele jak to zakochana kobieta ale widziałam, ze on tez sie stara. Potem ja byłam w ciężkim stanie zdrowotnym - przyjeżdżał do mnie codziennie, mimo ze nawet nie miałam siły wstać z łóżka, umyć wlosow czy sie pomalować. Zakochalam sie na zabój. On mieszkał z babcia alkoholiczka, z która nie było łatwo. Kompletnie nie miał pieniędzy zeby sie od niej wyprowadzić. Razem przezywalismy te chwile, kiedy po raz kolejny robiła coś strasznego. Wspieralam go we wszystkim, widziałam, ze jest mi za to wdzięczny. Ze jestem dziewczyna która jest przy nim gdy nie ma nic, poza starym samochodem, który wiecznie nie odpalal, a ja glaskalam go po głowie, mówiłam, ze kiedyś będzie miał swój wymarzony i szlam po prostowania zeby ładować z nim akumulator. W końcu zaczął lepiej zarabiać. Przyszedl maj. Trzech kolegów (w tym dwóch singli) zaproponowało mu zeby z nimi zamieszkał. To mogła byc świetna ucieczka od babci, z która tak sie męczył. I była. Ale zaczęliśmy sie od siebie oddalac. Nie byliśmy domatorami, często chodziliśmy na imprezy, ale jak sie przeprowadził do nich nie było wolnego piątku czy soboty - ciagle impreza i ciagle odyspianie - często beze mnie. Bo męski wypad bo to bo tamto. Ok, rozumialam, ja tez sama wychodzilam. W lipcu pojechaliśmy na wakacje. Było bardzo fajnie, potem cały czas tęsknil, bo na wyjeździe staliśmy w jednym łóżku przez kilka nocy a po powrocie wróciliśmy do swoich domów i tylko co któraś noc była nasza. Czułam tez ze nie jesteśmy sobie aż tak na maksa bliscy, ze koledzy robią swoje, ze przeprowadzają coraz to nowe dziewczyny, a on na to patrzy. Dodatkowo częściej to ja jeździłam do niego, on dużo pracował, ja częściej miałam wolne, a jego nieszczęsny samochód ciągle był w rozsypce. Powiedział ze jak tylko kupi nowy wszystko mi wynagrodzi. Nie było to dla mnie jakieś wielkie poświęcenie. Dodam, ze odkąd zamieszkał z nimi i tak imprezowalismy miał trochę inne podejście do życia - ani razu nie był nawet na rowerze ze mną bo ciagle coś, a raczej odyspianie lub granie z chłopakami na konsoli. Pod sam koniec września przeprowadził sie w kolejne miejsce w którym tymczasowo miał mieszkać sam - kawalerka jego mamy. Ja szukałam lepszej pracy i byłam pewna ( teraz wiem ze tylko ja) ze zamieszkały razem. Dzień przed wyprowadzka od kolegów poszedł z nimi sam na imprezę, cały czas mi opowiadał jaka to była super impreza. Potem wyprowadzka i już następnego dnia zabrał mnie na spacer i placzac powiedział ze nie możemy byc razem. Ze on chce sie pospotykac z innymi, porandkowac, ze sie nie wyszalal, ze to dla niego za wczesnie zeby byc z kimś do końca życia ( ma 26 lat ja 24) ze chce gdzieś pojechać z chłopakami w podróż życia i ze mnie nie kocha. Byłam w szoku. Ogromnym. Chyba właśnie przez to ublagalam go o jeszcze miesiac, zeby sie zastanowił. Zgodził sie. Miesiąc był cudowny - już na jego nowym mieszkaniu. Dalej sie widywal na mieście z chłopakami, ale zabierał mnie tez na spacery i w miejsca w których nigdy nie byliśmy a zawsze chcieliśmy. Poszliśmy na kolejna imprezę, znów przy mnie mówił swojemu znajomemu jakie to super, ze znalalam go przed związkiem i wiem jaki jest, a nasz wspólny kolega na tej samej imprezie mówił nam ze łzami w oczach jak to sie cieszył jak sie dowiedział ze jesteśmy razem ponad trzy lata temu... Po miesiącu nagle znów zaczął płakać i powiedział ze teraz mu jeszcze trudniej ale ze nie możemy byc razem.... Podał te same argumenty. Podczas tego miesiąca wrócił do naszego miasta jego młodszy brat, który co tu dużo mówić - ma spore wzięcie i nie narzeka na brak dziewczyn na i po imprezach na noc. Rozmawialiśmy o tym, mój ex powiedział, ze widzi to jak dziewczyny szaleją za jego bratem, a jak to mówił w jego oczach widziałam, ze jakby mu zazdrościl... No i sie rozstalismy. Miesiąc temu. Wiem, ze mój ex skręcił sie w ekipę swojego brata, ktorej celem jest ciagle wyrywanie lasek na imprezach, imprezuje kilka dni w tygodniu, chodzi spać codziennie po 2, a rano do pracy. Dodatkowo znajomi z którymi mieszkał są już dla niego nudni - sam mi tak powiedział. Zadaje sie z ludźmi, o których zawsze mówił, ze są pozerami. A ja? A ja głupia ciagle zakochana. Wiem, ze on to już nie on, ale nie rozumiem tego jak z ciepłego człowieka zmienił sie w taka maszynkę do imprezowania i wykrywania lasek i ze nawet jego znajomi dawni sie nie liczą .... Wiem ze to głupie i naprawdę staram sie myśleć o sobie i zając sie sobą, ale tak bardzo bym chciała zeby był jak kiedyś .... Eh. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Raczkowanie
|
Dot.: Zakochana w kimś, w kim już nie powinnam
Trzeba się odkochać i tyle. Byłam w podobnej sytuacji - pan się po pewnym czasie (5 latach) rozmyślił... i tyle. Nic z tym nie zrobisz, nie zmusisz kogoś do miłości. Będzie bolało, a potem przejdzie - może to brzmi jak wyświechtane frazesy, ale to prawda
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 22
|
Dot.: Zakochana w kimś, w kim już nie powinnam
Cytat:
Najgorsze, ze mamy wielu wspólnych znajomych, których nie chcę tracić... |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 1 182
|
Dot.: Zakochana w kimś, w kim już nie powinnam
Czas leczy rany... Tobie w końcu przejdzie, a jemu kiedyś może otworzą się oczy, że miał fajną dziewczynę i z niej zrezygnował. Życzę Ci żebyś wtedy była już szaleńczo zakochana w kimś innym.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 | |
Raczkowanie
|
Dot.: Zakochana w kimś, w kim już nie powinnam
Cytat:
![]() ![]() ![]() Ja i mój były też mamy sporo wspólnych znajomych, jego kumple to także moi kumple i nie mam jakichś oporów, żeby iść sobie z nimi na piwo czy koncert ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 22
|
Dot.: Zakochana w kimś, w kim już nie powinnam
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Raczkowanie
|
Dot.: Zakochana w kimś, w kim już nie powinnam
Dopóki się nie odkochasz to lepiej żebyś go unikała. Nie wystawiaj się na dodatkowy ból. Poza tym - zawsze on musi być na tych spotkaniach? Nie mogłabyś wyjść z tymi znajomymi, ale bez niego?
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 310
|
Dot.: Zakochana w kimś, w kim już nie powinnam
Osoba, której pragniemy, kiedy jest źle to niekoniecznie ta sama osoba, której pragniemy, kiedy jest dobrze...
Byłaś z nim w ciężkich chwilach i sprawdziłaś się, ale może właśnie kojarzysz mu się z tamtym życiem. Teraz chce poszaleć, być nowym sobą... i już nie ma miejsca na Ciebie, bo przed Tobą ta cała sytuacja wyglądałaby głupio. Przykro mi, facet się zmienił, zmienił swoje życie, więc chciał zmienić też duży element swojego poprzedniego życia... Minął dopiero miesiąc, więc rozumiem co czujesz, ale czas wyleczy rany... |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 22
|
Dot.: Zakochana w kimś, w kim już nie powinnam
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Raczkowanie
|
Dot.: Zakochana w kimś, w kim już nie powinnam
Ech... Ty po prostu ciągle masz nadzieję, że do siebie wrócicie
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 74
|
Dot.: Zakochana w kimś, w kim już nie powinnam
Nie zastanawiałaś się przypadkiem czy on kogoś nie poznał? Miałam praktycznie identyczną sytuację z moim eks, z tym, że my ze sobą mieszkaliśmy - z dnia na dzień cegła na łeb i identyczne argumenty Po miesiącu dowiedziałam się, że po prostu poznał dziewczyne w pracy. Miałam doła, świat się walił i też liczyłam na to, że się opamięta. Jeśli Cię to pocieszy to miesiac później poznałam swojego obecnego TZta i nie wróciłabym do tamtych czasów i związku choćby mnie rozognionym prętem przypalali
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#12 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 22
|
Dot.: Zakochana w kimś, w kim już nie powinnam
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 | |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Zakochana w kimś, w kim już nie powinnam
Cytat:
__________________
-27,9 kg ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#14 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 22
|
Dot.: Zakochana w kimś, w kim już nie powinnam
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 04:29.