Co was... wkurza w wyjazdach zorganizowanych?

[cranberry juice]

W miarę możliwości zawsze organizujemy sobie wakacje na własną rękę. W końcu kupienie biletów na samolot i rezerwacja hotelu to nie jest aż tak wielka filozofia, żeby był nam potrzebny pośrednik.

Niestety - już kilka razy za granicą spotkaliśmy się z takim zjawiskiem, że zwiedzenie jakiegoś miejsca na własną rękę jest dosyć problematycze i w najlepszym wypadku zatrważająco drogie. Na przykład - jest tylko jeden autobus dziennie, który przyjeżdża na miejsce o 22 i odjeżdża o 7 rano. Żeby cokolwiek zobaczyć, trzeba jak nic znaleźć hotel na dwie noce. Najlepiej więc dojechać taksówką - cena może być zaporowa. Albo wynająć samochód i jechać przez pięć godzin górskimi serpentynami.

Zawsze, ale to zawsze, znajduje się wtedy setka miejscowych biur podróży, które oferują wycieczki Ceny nader atrakcyjne i można sobie masy problemów oszczędzić, więc cóż - byliśmy już na takich wycieczkach parę razy. Często to te same wycieczki, które są przez polskie biura podróży oferowane jako fakultatywne. I to jest mój główny kontakt z turystyką zorganizowaną.

I powiem szczerze, że niezmiernie mnie taka turystyka zorganizowana wkurza! Stąd wątek - żeby zapytać, czy tylko mnie.

Co mnie wkurza w tyrystyce zorganizowanej?

1. Zbiórka. Obowiązkowo o 7 rano, a potem półtorej godziny rozkminy, który turysta ma wsiąść do którego autobusu.

2. Przerwy na jedzenie - w środku absolutnie niczego z jedną beznadziejną restauracją, która odpala kierowcy prowizję od sprzedaży. Nie wiem, czy kiedyś próbowałyście, ale niekupienie obiadu w takiej restauracji jest bardzo niemile widziane przez kierowcę

3. Przerwy w sklepach z pamiątkami. Muszę w ogóle komentować?

4. Zwiedzanie w pięciu językach naraz. Zawsze jestem pod wrażeniem, ile języków zna przewodnik i jak mało języków znają turyści.

5. Czekanie na współturystów. Bo jedna pani postanowiła sobie właśnie kurtkę skórzaną kupić.

Co jeszcze? Na pewno mi się niedługo coś przypomni, dopiszę.

Czy tylko ja tam mam, czy wymyślam, bo przecież wycieczki zorganizowane są super?

[melleczka]

Nie są super, ale jak chcesz mieć od A do Z po swojemu to płać, tak to już jest. Nie da się dopasować programu zgodnie z oczekiwaniami wszystkich uczestników, nie da się zorganizować wycieczki tak, żeby każdemu pasowało wszystko i żeby każdy był zadowolony. A dzięki tym współpracującym restauracjom i sklepom z pamiątkami Ci ludzie zarabiają, więc nie ma się co dziwić, bo wszędzie jest nastawienie tylko i wyłącznie na zysk, czasami ta prowizja od sprzedaży to jest jedyne wynagrodzenie dla tych ludzi.

[cranberry juice]

Napisane przez melleczka

Nie da się dopasować programu zgodnie z oczekiwaniami wszystkich uczestników, nie da się zorganizować wycieczki tak, żeby każdemu pasowało wszystko i żeby każdy był zadowolony.

IMO problem zaczyna się wtedy, kiedy absolutnie nikt nie jest zadowolony, np. z godzinnej przerwy na sklep z pamiątkami.

[melleczka]

Napisane przez cranberry juice

IMO problem zaczyna się wtedy, kiedy absolutnie nikt nie jest zadowolony, np. z godzinnej przerwy na sklep z pamiątkami.

A mimo wszystko każdy kupuje wycieczkę, chociaż w programie jak byk pisze, że będzie sklep z pamiątkami, a jeszcze znajdą się tacy co niemałe pieniądze w takim sklepie zostawią, mimo tego, że wcześniej pół dnia marudzą, że oni do takiego sklepu nie chcą.

[cranberry juice]

No bo jak ktoś chce zobaczyć na przykład Efez, to może albo kupic wycieczkę za 30 eurasów, jechać na własną rękę za 300 eurasów albo nie zobaczyć Efezu. Stąd popularność wycieczek

A, i kolejna rzecz - która wkurza mnie niezmiernie: że w programie nigdy nie ma ani słowa o sklepach z pamiątkami. Można sie o tym dowiedzieć tylko ze stron typu TripAdvisor. Albo w programie jest "lunch w mieście X", a w rzeczywistości lunch w środku pola.

I jeszcze jedno: w każdej miejscowości jest milion agencji, które sprzedają najlepszą i najbardziej profesjonalną wycieczkę, każda agencja w innej cenie. Dziwnym trafem wszystkie wycieczki są we wtorek i piątek, a klienci wszystkich agencji siedzą w jednym autobusie



Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Loyd]

Wszystko mnie wkurza. Od czasow liceum nie byłam na takiej wycieczce. Sama rezerwuje i sama sobie organizuje... Nie wyobrażam sobie pojechać na taka grupową wycieczkę..

[myszka197]

[QUOTE=cranberry juice;48840254]
1. Zbiórka. Obowiązkowo o 7 rano,

2. Przerwy na jedzenie - w środku absolutnie niczego z jedną beznadziejną restauracją, która odpala kierowcy prowizję od sprzedaży. Nie wiem, czy kiedyś próbowałyście, ale niekupienie obiadu w takiej restauracji jest bardzo niemile widziane przez kierowcę

3. Przerwy w sklepach z pamiątkami. Muszę w ogóle komentować?
.

zgadzam się z pogrubionym
na wycieczce zorganizowanej byłam RAZ - i na pewno był to pierwszy i ostatni raz
- mi si e nie podobał ramowy program wycieczki - ja wolę zwiedzać co chcę, kiedy chcę i w kolejności jaką sama wybiorę
- my mieliśmy codzienne przerwy na lokalnych bazarach, w okolicy nie było przeważnie żadnej knajpki, jak kogoś nie interesowały podrobione okulary i torebki LV, musiał godzinę czekać w skwarze pod autobusem.
- podczas tygodnia pobytowego śniadanie od 7 do 9 - nu kurczę na wakacjach to ja chcę się wyspać
- nie podoba mi się jedzenie, i nawet nie chodzi o to, że niedobre, ale szwedzkie stoły to coś, czego zdecydowanie nie polubiłam, jak się przychodziło na początku, to były kolejki, jak na końcu jedzenie było już zimnawe, do tego ta niby "restauracja" to była po prostu taka trochę elegantsza stołówka, zero atmosfery, bez porównania do uroczej tawerny w uliczce przy nadmorskiej plaży...
jak jadę sama, to przynajmniej jem co chcę, kiedy chcę, i wybieram miejsca, które są urocze, nawet jeśli mam wydać więcej pieniędzy...

[201703061208]

Napisane przez cranberry juice

4. Zwiedzanie w pięciu językach naraz. Zawsze jestem pod wrażeniem, ile języków zna przewodnik i jak mało języków znają turyści.

5. Czekanie na współturystów. Bo jedna pani postanowiła sobie właśnie kurtkę skórzaną kupić.

Ad. 4 Obecnie od przewodników wymaga się znajomości kilku języków, więc muszą w nich mówić. Biorąc pod uwagę jednak znajomość języków u przeciętnego człowieka przewodnicy nie używają skomplikowanych konstrukcji (czasem słownictwo musi być trudniejsze, jeżeli wykład dotyczy np. architektury). Wiadomo, że językiem wyjściowym w turystyce jest angielski i jeżeli dobrze znacie ten język zrozumiecie miejscowego przewodnika w każdym kraju. Dla osłuchania się ze słownictwem dotyczącym kultury, sztuki, historii, geografii i architektury polecam programy typu Globe Trekker na Travel Channel
Ad. 5 Musimy zaczekać na współtowarzyszy podróży, wiadomo że czas mają ograniczony ale jednak. Bierzcie pod uwagę, że dla wielu ludzi taka daleka podróż zaczynająca się od kilku tysięcy wzwyż to spełnienie marzeń, odkładają na to latami i mają jedyną możliwość zobaczyć dany kraj, do którego prawdopodobnie już nigdy nie pojadą. Wiadomo, że dużo rzeczy ich ciekawi, chcą zajrzeć do wielu sklepów, spotkać się z miejscową tradycją. Zazwyczaj wtedy jest tak, że w większym centrum, przy dużym nagromadzeniu sklepów pilot zarządza np. 2 godzinki przerwy, pilot idzie na kawkę a ludzie szczęśliwi robią zakupy na własną rękę. Z doświadczenia wiem, że to bardzo oczekiwany moment na wyjazdach

[cranberry juice]

Napisane przez aisha21

Wiadomo, że językiem wyjściowym w turystyce jest angielski i jeżeli dobrze znacie ten język zrozumiecie miejscowego przewodnika w każdym kraju. Dla osłuchania się ze słownictwem dotyczącym kultury, sztuki, historii, geografii i architektury polecam programy typu Globe Trekker na Travel Channel

Dzięki za radę, tylko akurat ja angielski znam na tyle, że Globe Trekker na Travel Channel już mi nie poprawi słownictwa. Znam też inne języki, ale mniejsza o to. Tylko niestety są też turyści, którzy są dumni, że znają swój język ojczysty, więc co się będą innych uczyć - i oczekują, że zwiedzanie będzie po niemiecku / francusku / włosku / polsku, bo oni tylko ten jezyk znają. OK, ich prawo. Tylko oczywiście organizator wycieczki oszczędza, więc nie ma mowy, żeby grupę podzielić na podgrupę angielską, niemiecką i włoską Nein. Grupa jest jedna, tylko przewodnik powtarza wszystko w trzech językach

[Soso]

Raz w życiu byłam na wycieczce zorganizowanej (W Tunezji kupiliśmy wycieczke fakultatywną na Saharę) i nigdy wiecej. Jak dla mnie koszmar. Wolałabym nie jechać wcale niż jechać z taką wycieczką.

[Wieszczka]

Ja też tylko raz byłam na zorganizowanym wyjeździe (Grecja) i wszystko byłoby naprawdę ok, gdyby nie to, że jedna kobieta spóźniła się pół godziny na końcową zbiórkę autokarową, bo zasnęła na plaży
Mimo wszystko znowu latem chcę jechać na zorganizowaną, mam wtedy mniej zmartwień i planowania.

[Nameria]

Też ninawidzę zorganizowanych wycieczek. Płaci się za nie zawsze słono, kilka, kilknaście razy są droższe, niz takie rozganizowane przez siebie. Nie możesz pójść tam gdzie chcesz tylko musisz iść za grupą.
Dla mnie jest to strasznie męczące.