Kopnąć go czy dać mu szanse???

[zonaNiezona]

Wiem, że decyzja należy do mnie, ale potrzebuje opinii kogoś z boku, kto na spokojnie oceni tą sytuację i może coś podpowie...
Od 7 miesięcy jestem mężatką, z mężem mieszkałam ok 8 tyg, rzeczywiście okres wspólnego mieszkania był krótszy, bo często nocowałam w swoim rodzinnym domu...
Mąż obiecał mi we wrześniu, że w styczniu na moje urodziny się przeprowadzimy już na 100000% i co lipa w tym miesiącu nie przeprowadzimy się, bo za mało zarobił i uważa, że nie poradzimy sobie finansowo...rzeczywiście w tym m-cu zarobił grosze, ale do dodaniu moich groszy i pomocy mojej rodziny damy sobie radę! On mi powie, że nie, że zamieszkamy za miesiąc razem a ja już mam dość!!! Obiecywałam mu, że jeśli nie przeprowadzimy się w styczniu to biorę z nim rozwód i co mam teraz dokonać tego??? Nie chcę kocham go, ale...
Nie ufam mu już, nie wierzę w ani pół jego słowa...
Wcześniej nie przeprowadziliśmy się, bo remontował nasze mieszkanie, tam już mamy wszystko, więc można się przeprowadzić...
Wczoraj cały wieczór przepłakałam na jego oczach, w nocy z nerwów dostałam dreszcze, ja zwariuje
Kopnąć go, rozmawiać z nim czy czekać a jeśli tak to ile??? Co jeśli za miesiąc znowu coś wypadnie i nie przeprowadzimy się???

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

miesiac cie chyba nie zbawi?
juz tu byl taki watek na forum skonczyl sie zle niestety dziewczyna sie wyprowadzila i wzieli rozwod (mieli nawet swoje mieszkanie ale trzeba bylo je remontowac maz zwlekal wybrzydzal z firmami remotowymi-mieli kase na remont.
moim zdaniem to nie reformowalny typ.
ale good luck!

[megustastu]

Dla mnie dziwne jest, jesli ludzie sa w zwiazku malzenskim i nie mieszkaja razem. Ciezko chyba tak zyc, zawsze wydawalo mi sie, ze z mezem to wspolne lozko, wspolna posciel, wspolne brudne pranie, kolacje i problemy

Tylko jesli cos sie nie uklada tak jak chcemy, to trzeba nad tym pracowac, zwlaszcza w malzenstwie. Kopniecie w tylek meza po kilku miesiacach dla mnie oznaczaloby tyle, ze facet nie jest dla Ciebie, a malzenstwo bylo pomylka.

[Kruk Czarny]

Dokładnie, poczekaj jeszcze miesiąc. Jak nie to wtedy wyprowadzka. Powodzenia

[lipgloss96]

Poczekaj jeszcze trochę, tylko kurcze dlaczego pozwolił ci płakać samej i nie pocieszył? Skoro widzi że to dla Ciebie takie ważne, powinien coś z tym zrobić przynajmniej jakoś pocieszać, jeśli nic się nie zmieni to odejdź na jakiś czas, niech ogarnie że to nie jest byle co, jak poczuje tęsknote za Tobą napewno coś zrobi, mówicie przecież że się kochacie, a to najważniejsze ;3

[Kruk Czarny]

Napisane przez megustastu

Dla mnie dziwne jest, jesli ludzie sa w zwiazku malzenskim i nie mieszkaja razem. Ciezko chyba tak zyc, zawsze wydawalo mi sie, ze z mezem to wspolne lozko, wspolna posciel, wspolne brudne pranie, kolacje i problemy

Pięknie napisane

[Lexie]

Mam wrażenie, że nieco przesadzasz i histeryzujesz.
Rozumiem, że wcześniej się nie przeprowadziliście, bo trwał remont.
Teraz się nie przeprowadzacie, bo - jak sama potwierdziłaś- on zarobił grosze i nie stać Was na życie.
Więc chyba ten jeden miesiąc nie zrobi tak wielkiej różnicy?

Inna sprawa, że jak już się przeprowadzicie i tak się zdarzy, że kasy będzie mało, to co zrobicie? Jakoś będziecie musieli dać radę.

[DzikaWozkowa]

Co Wam się tak do tego ślubu śpieszyło? Nie mogliście poczekać aż pomieszkacie sobie razem?

[Lexie]

Napisane przez lipgloss96

Poczekaj jeszcze trochę, tylko kurcze dlaczego pozwolił ci płakać samej i nie pocieszył? Skoro widzi że to dla Ciebie takie ważne, powinien coś z tym zrobić przynajmniej jakoś pocieszać,

Bo pewnie ten sam temat jest wałkowany od dawna i facet też pewnie ma dość.

Trzeba było poczekać z tym ślubem, wyremontować mieszkanie, wtedy się pobrać i przeprowadzić... Też nie ogarniam, że małżeństwo mieszka sobie osobno od pół roku

[Elfir]

Napisane przez zonaNiezona

tam już mamy wszystko, więc można się przeprowadzić...

To sie wprowadz tam sama.
Zobacz jak zareaguje

[Enigmatyczna_Maestria]

Napisane przez megustastu

Dla mnie dziwne jest, jesli ludzie sa w zwiazku malzenskim i nie mieszkaja razem. Ciezko chyba tak zyc, zawsze wydawalo mi sie, ze z mezem to wspolne lozko, wspolna posciel, wspolne brudne pranie, kolacje i problemy

Tylko jesli cos sie nie uklada tak jak chcemy, to trzeba nad tym pracowac, zwlaszcza w malzenstwie. Kopniecie w tylek meza po kilku miesiacach dla mnie oznaczaloby tyle, ze facet nie jest dla Ciebie, a malzenstwo bylo pomylka.

Też tak myślę. Dla mnie sytuacja dziwna, bo często już przed ślubem pary się dogadują co do tej kwestii. Może odłoży na miesiąc a potem znów będzie przedłużał? Coś tu nie gra, ale musicie o tym porozmawiać na spokojnie bez nerwów.

[takbonie]

Ile jesteście razem? Czy Ty też pracujesz?
Czy uważasz,że mąż i rodzina Was utrzyma?

[zlotniczanka]

Napisane przez zonaNiezona

Obiecywałam mu, że jeśli nie przeprowadzimy się w styczniu to biorę z nim rozwód i co mam teraz dokonać tego??? Nie chcę kocham go, ale...
Nie ufam mu już, nie wierzę w ani pół jego słowa...

skoro obiecałaś, to ty bądź słowna i pokaż, że nie rzucasz słów na wiatr. Bo na razie, to on Cię zwodzi, co może robić kolejne dekady. Może widok papierów rozwodowych go otrzeźwi

[migotka_m]

A po co i na jakiej podstawie był ślub?

Najpierw o rzeczach oczywistych:

- nie macie gdzie razem mieszkać
- nie macie za co się samodzielnie utrzymać, z góry zakładasz pomoc rodziny, nie tak to powinno wyglądać

Teraz o rzeczach mniej oczywistych:

- nie wyglądacie jak udany, zgrany związek
- nie darzysz go szacunkiem (nie wiem jak on Ciebie). Natomiast nie rozumiem jak o swoim mężu, z którym mam życie dzielić mogę napisać czy go "kopnąć".
- nie macie podstaw opanowanych jeśli chodzi o komunikację w związku
- argumentem u was jest grożenie rozwodem... przedszkole.

Podsumowując: chyba jedyną rzeczą jaka was łączy jest ten nie wiadomo po co i na jakiej podstawie wzięty ślub. Wyprowadzka nic nie zmieni, jak na moje to się i tak rozwiedziecie prędzej czy później.

[zonaNiezona]

Dziękuje za wszystkie odpowiedzi...
Post pisałam płacząc, wściekła na niego, pod wpływem emocji, chwili to chyba jest zrozumiałe...
Do ślubu nikt nas nie zmusił, nie byłam w ciąży chcieliśmy być ze sobą a planowany remont miał trwać kilka tygodni...
Mamy za co żyć, tylko ten miesiąc jest gorszy, ale ja wiem, że damy radę...
Co mi po takim małżeństwie jeśli nie jesteśmy razem nacodzień, nie dzielimy łóżka, nie gromadzimy wspólnych brudów etc
Mamy gdzie mieszkać, mieszkanie jest nasze bez kredytu...

[skazana_na_bluesa]

ja bym się sama przeprowadziła do mieszkania. chyba masz do niego klucze?
a gdyby on po np. 2 tygodniach (maksymalnie) się nie przeprowadził to bym złożyła pozew.

[takbonie]

Napisane przez zonaNiezona

Dziękuje za wszystkie odpowiedzi...
Post pisałam płacząc, wściekła na niego, pod wpływem emocji, chwili to chyba jest zrozumiałe...
Do ślubu nikt nas nie zmusił, nie byłam w ciąży chcieliśmy być ze sobą a planowany remont miał trwać kilka tygodni...
Mamy za co żyć, tylko ten miesiąc jest gorszy, ale ja wiem, że damy radę...
Co mi po takim małżeństwie jeśli nie jesteśmy razem nacodzień, nie dzielimy łóżka, nie gromadzimy wspólnych brudów etc
Mamy gdzie mieszkać, mieszkanie jest nasze bez kredytu...

Jacyś młodzi bardzo jesteście, prawda?
O ile starszy od Ciebie jest Twój mąż?
Przez ile czasu macie za co żyć?

Czy Ty też pracujesz?

Opierasz swoje decyzje tylko na emocjach to nie wygląda za dobrze.

[zonaNiezona]

Napisane przez skazana_na_bluesa

ja bym się sama przeprowadziła do mieszkania. chyba masz do niego klucze?
a gdyby on po np. 2 tygodniach (maksymalnie) się nie przeprowadził to bym złożyła pozew.

Właśnie nie mam kluczy jeden komplet ma mój tż a drugi osoba, która nam robiła remont...

Rozmawiałam już z prawnikiem, sąd każe nam się dotrzeć i nie da nam rozwodu przed upływem roku od zawarcia związku małżeńskiego...

Napisane przez takbonie

Jacyś młodzi bardzo jesteście, prawda?
Przez ile czasu macie za co żyć?

Czy Ty też pracujesz?

Opierasz swoje decyzje tylko na emocjach to nie wygląda za dobrze.

Każde z nas pracuje, ja mam dodatkowo odłożone pieniądze, tż w ciągu max 2-3 miesięcy zmieni pracę i będzie zarabiał raz tyle co ma teraz...ten miesiąc mamy tylko patowy i on już uważa, że sobie nie poradzimy...

Tak myślę, że może jeśli nie chce mieszkać cały miesiąc, bo uważa, że zabraknie nam pieniędzy to może zaproponuje mu przeprowadzkę na 2 tygodnie przed wypłatą?

[takbonie]

Napisane przez zonaNiezona

Każde z nas pracuje, ja mam dodatkowo odłożone pieniądze, tż w ciągu max 2-3 miesięcy zmieni pracę i będzie zarabiał raz tyle co ma teraz...ten miesiąc mamy tylko patowy i on już uważa, że sobie nie poradzimy...

Autorko masz 22 lata skończone niedawno. Gdzie Ty się tak spieszysz ??
Taką histerią nic nie zdziałasz. Uspokój się trochę. Nie działaj tak pod wpływem emocji. Działasz bez potrzeby za szybko.
Na ile miesięcy możecie spokojnie przeżyć bez pomocy innych osób?

Czy mieszkałaś/ utrzymywałaś się kiedyś sama?

[DzikaWozkowa]

Napisane przez zonaNiezona

Każde z nas pracuje, ja mam dodatkowo odłożone pieniądze, tż w ciągu max 2-3 miesięcy zmieni pracę i będzie zarabiał raz tyle co ma teraz...ten miesiąc mamy tylko patowy i on już uważa, że sobie nie poradzimy...

Tak myślę, że może jeśli nie chce mieszkać cały miesiąc, bo uważa, że zabraknie nam pieniędzy to może zaproponuje mu przeprowadzkę na 2 tygodnie przed wypłatą?

A u niego wszystko w porządku? Może ma problemy z pracą do których nie chce się przyznać? On był w pełni gotowy na ten ślub?

[skazana_na_bluesa]

przemyślałam sprawę - ja bym się nie bawiła w buk wie jakie czekanie. nie wyobrażam sobie być żoną na odległość. napisz pismo, zaadresuj kopertę i pokaż mu to, że mówisz poważnie. nie chce mi się wierzyć, że sąd nie wyda zgody na rozwód - przecież nie prowadzicie nawet wspólnego gospodarstwa domowego!

[zonaNiezona]

Napisane przez takbonie

Autorko masz 22 lata skończone niedawno. Gdzie Ty się tak spieszysz ??
Taką histerią nic nie zdziałasz. Uspokój się trochę. Nie działaj tak pod wpływem emocji
Na ile miesięcy możecie spokojnie przeżyć bez pomocy innych osób?

Wiek podany na forum był przypadkowy stać nas na wspólne życie, skoro pracujemy musimy zarobić tylko na jedzenie i czynsz to chyba nie jest żaden wyczyn...

Mówicie, że przesadzam, histeryzuje, ale zobaczcie jak to wygląda z mojej strony...co mam z tego małżeństwa??? męża widzę tylko w weekend, zmieniłam nazwisko i mam dodatkowy pierścionek na paluchu tyle mam z tego małżeństwa dlatego tak dążę do wspólnego mieszkania, do wspólnego rozwiązywania problemów, etc...
Skoro obiecał mi we wrześniu, że przeprowadzimy się w styczniu to mam prawo tego oczekiwać, tak???
Wiedział, że zaczniemy swoje życie przecież mógł odkładać kasę, nawet po 100 zł, dziś uzupełniłby tą dziurę w naszym budżecie...ja zarabiając ok 60-70% tego co on potrafiłam odłożyć i mam na nas start...dodatkowo kupiłam już chemie...

Jesteśmy razem już kilka lat, skoro sam z siebie się oświadczył to znaczy, że jest gotowy na dorosłe życie, czy ja się mylę???

Rozmawiałam z prawnikiem stąd takie informację...

Poza tym mieszkaniem między nami jest bardzo dobrze, jeśli się kłócimy to to są awantury o wspólne mieszkanie...zrozumiałaby m go jeszcze gdybyśmy mieszkali np. u rodziców i mieli problem z przejściem na swoje a u nas jest problem z wyrwaniem się z domu...

Pracę ma stałą, ostatnio coś mu tam nie pasuje, ale pracuję i w ciągu najbliższych 2-3 m-cy zmieni pracę na lepszą...

[takbonie]

Napisane przez skazana_na_bluesa

przemyślałam sprawę - ja bym się nie bawiła w buk wie jakie czekanie. nie wyobrażam sobie być żoną na odległość. napisz pismo, zaadresuj kopertę i pokaż mu to, że mówisz poważnie. nie chce mi się wierzyć, że sąd nie wyda zgody na rozwód - przecież nie prowadzicie nawet wspólnego gospodarstwa domowego!

Dziwią mnie takie odpowiedzi coś nie wychodzi, nie ważne,że ich przyszłość jest niepewna ale pędźcie.
od razu wyrzuć go za okno.
Wspólczuje Wam relacji. Gońcie szybciej.

[DzikaWozkowa]

Napisane przez zonaNiezona

Mówicie, że przesadzam, histeryzuje, ale zobaczcie jak to wygląda z mojej strony...co mam z tego małżeństwa??? męża widzę tylko w weekend, zmieniłam nazwisko i mam dodatkowy pierścionek na paluchu tyle mam z tego małżeństwa dlatego tak dążę do wspólnego mieszkania, do wspólnego rozwiązywania problemów, etc...
Skoro obiecał mi we wrześniu, że przeprowadzimy się w styczniu to mam prawo tego oczekiwać, tak???
Wiedział, że zaczniemy swoje życie przecież mógł odkładać kasę, nawet po 100 zł, dziś uzupełniłby tą dziurę w naszym budżecie...ja zarabiając ok 60-70% tego co on potrafiłam odłożyć i mam na nas start...dodatkowo kupiłam już chemie...

Ponawiam pytanie: jesteś pewna że on chciał tego ślubu?

Widzę dopisałaś resztę postu już A co mu tam nie pasuje? Może faktycznie ma jakieś problemy?

No nie wiem, sytuacja dla mnie strasznie dziwna, nie decydowałabym się na ślub nie mieszkając wcześniej kilka miesięcy razem. Kurczę, nie wiem czy tak dobrze się dogadujecie, skoro nie mieszkacie nawet razem.

[zonaNiezona]

Gdybym go nie kochała, nie chciała się przy nim zestarzeć to bym odeszła od niego a wcześniej nie brałabym ślubu z nim...zależy mi na nim/na nas dlatego o nas walczę!

[takbonie]

Napisane przez zonaNiezona

Wiek podany na forum był przypadkowy stać nas na wspólne życie, skoro pracujemy musimy zarobić tylko na jedzenie i czynsz to chyba nie jest żaden wyczyn...

Więc ile masz lat? Zapytałam się przez ile możecie się utrzymać sami? Ale ciągle pomijasz te pytanie.
Cała relacja wygląda jak w pośpiechu, nie podajesz jakiś szczegółów żeby łatwiej było zrozumieć Twojego męża ale rób jak uważasz.

---------- Dopisano o 19:46 ---------- Poprzedni post napisano o 19:45 ----------

Napisane przez zonaNiezona

Gdybym go nie kochała, nie chciała się przy nim zestarzeć to bym odeszła od niego a wcześniej nie brałabym ślubu z nim...zależy mi na nim/na nas dlatego o nas walczę!

Chyba o siebie.

Mogliście na przykład przed ślubem załatwić mieszkanie, odłożyć pieniądzie, po ślubie się wprowadzić no ale po co czekać. Przecież zaraz można się rozwieść.

[zonaNiezona]

Napisane przez takbonie

Więc ile masz lat? Zapytałam się przez ile możecie się utrzymać sami? Ale ciągle pomijasz te pytanie.
Cała relacja wygląda jak w pośpiechu, nie podajesz jakiś szczegółów żeby łatwiej było zrozumieć Twojego męża ale rób jak uważasz.

---------- Dopisano o 19:46 ---------- Poprzedni post napisano o 19:45 ----------



Chyba o siebie.

Jesteśmy przed 30 więc już starymi końmi
Skoro pracujemy, zarabiamy to stać nas na utrzymanie plus moje oszczędności...kredytów nie mamy jedyne nasze zobowiązania to czynsz i opłaty związane z mieszkaniem, utrzymanie naszych samochodó, telefony i karnet na siłownie...
O jakie szczegóły pytasz???

[takbonie]

Napisane przez zonaNiezona

Jesteśmy przed 30 więc już starymi końmi
Skoro pracujemy, zarabiamy to stać nas na utrzymanie plus moje oszczędności...kredytów nie mamy jedyne nasze zobowiązania to czynsz i opłaty związane z mieszkaniem, utrzymanie naszych samochodó, telefony i karnet na siłownie...
O jakie szczegóły pytasz???

np. o to przez ile czasu możecie się utrzymać sami? Na ile czasu macie odłożone te pieniędze? Macie pewną pracę?
Jak długo się byliście ze sobą wcześniej?

[zonaNiezona]

Napisane przez takbonie

np. o to przez ile czasu możecie się utrzymać sami? Na ile czasu macie odłożone te pieniędze? Macie pewną pracę?

Mamy stałą pracę, tż zmienia pracę, ale to też jest pewna...w nowej pracy zarobi raz tyle co ma teraz...
Ja mam odłożone pieniądze, myślę, że spokojnie do 6 miesięcy moglibyśmy się utrzymać gdyby żadne z nas nie pracowało...

Jesteśmy razem 5 lat, znamy się o prawie 2 lata dłużej...

Czy biedny facet kupiłby swojej kobiecie bransoletkę za ok 600 zł w prezencie urodzinowym??? Nie żebym się chwaliła jaką biżuterię dostałam tylko chcę pokazać, że nasza sytuacja finansowa jest dobra...

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez takbonie

Dziwią mnie takie odpowiedzi coś nie wychodzi, nie ważne,że ich przyszłość jest niepewna ale pędźcie.
od razu wyrzuć go za okno.
Wspólczuje Wam relacji. Gońcie szybciej.

ale na co tu czekać? mają ślub, a żyją jak znajomi, bo nawet razem nie mieszkają. ile jeszcze można czekać, pół roku to za mało?