Jakie i jak przełamujecie stereotypy w jakich zostałyście wychowane ?

[rossetka]

Jakie obaliłyście stereotypy życia w swoich rodzinach ( rodzice) ?
Z mojej obserwacji wynika że pokolenie dzisiejszych 50-60 latków najczęściej powielało stereotyp życia swoich rodziców, nie szukając niczego dla siebie. Zapewne to wynik nagle bardzo szybko zmieniającej się rzeczywistości (przepływ informacji, dostęp do dóbr). Jednak jakie są efekty ? Czym Wy się różnicie od Nich? Czym "rewolucjonizujecie" swoje rodziny ? Co odrzuciłyście?

[Baambi]

Moi rodzice to niestety równa się styl życia: ojciec pracuje i odpoczywa, max zrobi zakupy plus mama,która pracuje, malo odpoczywa, gotuje, sprząta i robi zakupy... A jeszcze jak nie daj Boze ugotuje coś nie po myśli taty to ma takie marudzenie! Tata wybrzydza.
Na pewno przełamuję to, tzn ja i moj TŻ jesteśmy bardziej partnerami, pomagamy sobie nawzajem, sprzątamy razem, robimy zakupy razem. Gotuję głównie ja, ale za to On zajmuje się kotami)

[Nightmare666]

Stereotyp mojej babci: gdy uważam, że facet równie dobrze może wykonywać czynności domowe, ona twierdzi, że jeszcze nie znam życia.
Drugie to bicie żony- twierdzę, że nie dopuszczalne jest to i takie rzeczy zgłasza się i odchodzi od tyrana- nie znam życia, choć ona nie była bita nigdy.
Trzecie- bicie dzieci! Dla mnie jest to porażką wychowawczą i słabością- będziesz miała swoje dzieci, to zobaczysz! Yhym.
Czwarte- dla babci i mamy ktoś, kto nie chce mieć dziecka jest malutkim odsetkiem, bo prawie każdy chce je mieć.
Piąte- może nie stereotyp, ale utarło się mamie i babci walenie wszędzie wegety Nie pomagają czy słowa czy moje gotowanie na ziołach i przyprawach.

[Pomaranczorange]

Stereotyp "jedz bo gorące,no jedz,bo ci wystygnie" i takie chuchanie na łyżkę Ja tam wolę poczekać jak będzie miało normalną temperaturę.

[rossetka]

Haha no tak :P Ta vegeta to zmora, tak jak Maggi :P Do tego jedzenia i picia wrzątku też się przyłączę. Jak jesteśmy w domu - to oczywiście mężczyźni niby gorsi w pracach domowych. Jednak nie myślimy że za taki stan rzeczy odpowiedzialne są kobiety - zamiast pozwolić na samodzielną naukę facetowi jak np sprzątnąć tak by było zadowalająco to babka z reguły "wyrwie tę ścierę" z bezradnych rączek męskich bo zrobi to lepiej

[Nightmare666]

Napisane przez rossetka

Haha no tak :P Ta vegeta to zmora, tak jak Maggi :P Do tego jedzenia i picia wrzątku też się przyłączę. Jak jesteśmy w domu - to oczywiście mężczyźni niby gorsi w pracach domowych. Jednak nie myślimy że za taki stan rzeczy odpowiedzialne są kobiety - zamiast pozwolić na samodzielną naukę facetowi jak np sprzątnąć tak by było zadowalająco to babka z reguły "wyrwie tę ścierę" z bezradnych rączek męskich bo zrobi to lepiej

Dokładnie Albo stereotypowy klasyk: i NAWET przy dziecku pomaga

[Nimfa20]

Napisane przez Baambi

Moi rodzice to niestety równa się styl życia: ojciec pracuje i odpoczywa, max zrobi zakupy plus mama,która pracuje, malo odpoczywa, gotuje, sprząta i robi zakupy... A jeszcze jak nie daj Boze ugotuje coś nie po myśli taty to ma takie marudzenie! Tata wybrzydza.
Na pewno przełamuję to, tzn ja i moj TŻ jesteśmy bardziej partnerami, pomagamy sobie nawzajem, sprzątamy razem, robimy zakupy razem. Gotuję głównie ja, ale za to On zajmuje się kotami)

U mnie podobnie, z tym, że tata nie wybrzydza, wręcz przeciwnie i tu jest plus

[stesia]

w mojej rodzinnej miejscowości klasyk to on zarabia na dom, ona zajmuje się domem i dziećmi, nie zarabia, nie chciałabym być całe życie na utrzymaniu faceta, a i co mnie zawsze rozwala jak ktoś miał więcej kasy bo nie brał się za pierwszą lepszą pracę albo obydwoje pracowali to oczywiście inni się krzywo patrzą.
jeśli chodzi o pomoc faceta w domu to też ludzie się dziwią jak facet pomaga przy sprzątaniu czy zdarzy mu się ugotować obiad.
w domu rodzinnym powinna zamieszkać córka z mężem bo nieraz słyszałam jak ktoś się kogoś pytał "pozwolisz jej się wyprowadzić?" i tu czasem oburzenie albo "to kiedy ten zięć z wami zamieszka". jak wszystkie dzieci się wyprowadzą to też jest gadanie "i na co im przyszło, taki duży dom i zostali sami" wina oczywiście dzieci.
rozwody to rzadkość, nawet jak facet pije i znęca się nad rodziną to kobieta i tak nie odchodzi, bo dla rodziny lepiej jak jest ten mąż/ojciec choćby i najgorszy.

---------- Dopisano o 20:12 ---------- Poprzedni post napisano o 20:10 ----------

Napisane przez Nightmare666

Dokładnie Albo stereotypowy klasyk: i NAWET przy dziecku pomaga

o to to nieraz słyszałam jak się młodej matki ludzie pytają czy facet pomaga przy dziecku, u nas widząc podejście moje i TŻ to pewnie on będzie o mnie mówił że nawet pomagam

---------- Dopisano o 20:15 ---------- Poprzedni post napisano o 20:12 ----------

a co do dzieci to oczywiście po ślubie para musi się od razu postarać o dziecko bo jak tego dziecka długo nie ma to od razu idą ploty że pewnie nie może mieć dzieci, oczywiście to kobieta ma zawsze problemy z płodnością nikt nie uwierzy że to facet ma jakieś problemy

[201605090949]

Ja od swoich różnię się tym, że nie przejmuję się aż tak tym, co ludzie powiedzą. Nawet jak się denerwuję o to, to nie zmieniam zdania, byle tylko ludzie nie gadali. Chociaż kiedyś z tym było inaczej. Poza tym wypleniam zwyczaj do solenia i słodzenia wielu rzeczy, które tego nie potrzebują oraz dodawania ulepszaczy smaku jak glutaminian sodu itd. Nie podoba mi się też stereotyp, że kobieta wszystko ma w domu robić, nawet jak pracuje, a u mnie było tak zarówno z moim ojcem, jak i obecnym partnerem mamy - ona pracuje i ogarnia cały dom, oni tylko praca lub wolne. No i chodzenie do kościoła na siłę. Znam masę ludzi, co chodzą od święta ''bo tak trzeba'' mimo, że nie wierzą, albo wierzą po swojemu, a zasad chrześcijaństwa nie przestrzegają. Wkurza mnie to ''poszedłem do kościoła, bo babcia kazała'' i to u dorosłych osób.

[Nightmare666]

Napisane przez ZaleszczotekKsiazkowy

Ja od swoich różnię się tym, że nie przejmuję się aż tak tym, co ludzie powiedzą. Nawet jak się denerwuję o to, to nie zmieniam zdania, byle tylko ludzie nie gadali. Chociaż kiedyś z tym było inaczej. Poza tym wypleniam zwyczaj do solenia i słodzenia wielu rzeczy, które tego nie potrzebują oraz dodawania ulepszaczy smaku jak glutaminian sodu itd. Nie podoba mi się też stereotyp, że kobieta wszystko ma w domu robić, nawet jak pracuje, a u mnie było tak zarówno z moim ojcem, jak i obecnym partnerem mamy - ona pracuje i ogarnia cały dom, oni tylko praca lub wolne. No i chodzenie do kościoła na siłę. Znam masę ludzi, co chodzą od święta ''bo tak trzeba'' mimo, że nie wierzą, albo wierzą po swojemu, a zasad chrześcijaństwa nie przestrzegają. Wkurza mnie to ''poszedłem do kościoła, bo babcia kazała'' i to u dorosłych osób.

Te słowa mogę sobie przypisać w 100% . Cieszy mnie to, że teraz dużo młodych patrzy tak trzeźwo na w/w aspekty.

[rossetka]

Takie komunały w stylu "jak cię widzą tak cię piszą"
oczywiście udawanie przed obcymi najlepiej kogoś lepszego niż się jest i nie przyznawanie się do niepowodzeń lub błędów, nie mówienie o słabościach znajomym to zawsze uważałam za dziwne, nie wiem jak tak można.
Taże stwierdzenie że rodzina najważniejsza...hhmmmm.. rodziny nie wybieramy zazwyczaj a przyjaciół - owszem. Przyjaciele to podstawa

[Baambi]

Napisane przez Nimfa20

U mnie podobnie, z tym, że tata nie wybrzydza, wręcz przeciwnie i tu jest plus

O to chociaż to Bo nie dość że żona sie stara, dogadza to jeszcze musi wysluchiwać

[paulinka1583]

Tak jak już któraś z was napisała- nie jem gorącej zupy, nie chodzę do kościoła co niedzielę nie zgadzam się też z tym poglądem że kobieta powinna w domu siedzieć dzieci rodzić i zajmować się wszystkim w domu łącznie z dbaniem o dobry humor męża gdy wróci z pracy.

Plus to dodam może nie stereotyp ale takie przekonanie, że chłopak nie może nocować u mnie bo ola Boga- co ludzie powiedzą jak to tak przed ślubem? moja mama nie mogła tego przeżyć bo jak to tak pod jej dachem ale z czasem jej przeszło, jednak to nie jest tak że jak będę mieć dorosłą córkę dam jej spać z każdym chłopakiem z którym będzie się z nią spotykać i to w młodym wieku, bo to nie o to chodzi
no ale to zależy od podejścia jak to mówiła babcia mojej koleżanki: co z tego że nie dasz młodym spać razem, jak i tak znajdą sposobność żeby pofiglować razem :p

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Facet nie POMAGA kobiecie w domowych pracach, a je z nią DZIELI. Takie sprostowanie. Niby każdy wie o co chodzi, a jednak to różnica. W języku odzwierciedla się mentalność

Moi rodzice to badzo otwarci, światli ludzie. Nie wzrastałam w oparach żadnych myślowych uproszczeń.
Wiem, że ojciec miał zawsze kiepskie mniemanie o myśliwych Tyle.

[narcyzowa]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;5044115 6]Facet nie POMAGA kobiecie w domowych pracach, a je z nią DZIELI. Takie sprostowanie. Niby każdy wie o co chodzi, a jednak to różnica. W języku odzwierciedla się mentalność [/QUOTE]

I to podniecenie niektórych, że "on taki dobry, w domu pomaga ". Taa, jak mu palcem pokażesz, w którym miejscu z kurzu wytrzeć
Panuje takie przekonanie, że tylko kobiety posiadły Tajemną Wiedzę Porządnego Mycia Kibla, wobec tego misiaczki należy naprowadzać.
Dla mnie każdy, kto nie potrafi podłogi umyć, zrobić prostego posiłku czy załatwić czegoś w urzędzie, jest najzwyczajniej w świecie życiowo nieogarnięty, nie toleruję takich ludzi, bez względu na płeć.

[paulinka1583]

Napisane przez narcyzowa

I to podniecenie niektórych, że "on taki dobry, w domu pomaga ". Taa, jak mu palcem pokażesz, w którym miejscu z kurzu wytrzeć
Panuje takie przekonanie, że tylko kobiety posiadły Tajemną Wiedzę Porządnego Mycia Kibla, wobec tego misiaczki należy naprowadzać.
Dla mnie każdy, kto nie potrafi podłogi umyć, zrobić prostego posiłku czy załatwić czegoś w urzędzie, jest najzwyczajniej w świecie życiowo nieogarnięty, nie toleruję takich ludzi, bez względu na płeć.

mnie to chyba najbardziej śmieszy, jak mężczyzna chce pomóc np. odkurzy to kobieta pochwali, że taki dobry, kochany a za 3 minuty i tak po nim poprawia :P

[papuzia]

Napisane przez Nightmare666

Stereotyp mojej babci: gdy uważam, że facet równie dobrze może wykonywać czynności domowe, ona twierdzi, że jeszcze nie znam życia.
Drugie to bicie żony- twierdzę, że nie dopuszczalne jest to i takie rzeczy zgłasza się i odchodzi od tyrana- nie znam życia, choć ona nie była bita nigdy.
Trzecie- bicie dzieci! Dla mnie jest to porażką wychowawczą i słabością- będziesz miała swoje dzieci, to zobaczysz! Yhym.
Czwarte- dla babci i mamy ktoś, kto nie chce mieć dziecka jest malutkim odsetkiem, bo prawie każdy chce je mieć.
Piąte- może nie stereotyp, ale utarło się mamie i babci walenie wszędzie wegety Nie pomagają czy słowa czy moje gotowanie na ziołach i przyprawach.

Zgadzam się z pierwszym czwartym i piątym. Do tego dorzuciłabym jeszcze kwestię kościelne (typu chodzenie bo wypada, nie jedzenie mięsa w piątek bo nie wypada itp. ) Do tego ślub kościelny, bo jak nie to co ludzie powiedzą (udało mi się to przełamać). I zbieractwo wszystkiego "bo kiedyś się przyda" (może to nie do końca stereotyp, ale chodzi mi o taki pogląd, że szkoda wszystkiego wyrzucić, jak to tak coś wyrzucić itd)

[201609102148]

Moja mama pochodzi z wielodzietnej rodziny w której, sila rzeczy, sie nie przelewalo. Wyniosla wiec nawyk, ze jedzenia POD ŻADNYM POZOREM nie wolno marnowac.

Dopiero uczę sie, ze wcale nie muszę zjeść wszystkiego, co mam nałożone na talerzu i ze jak wyrzucę cos z lodowki to świat sie nie zawali...

[Nimfa20]

Napisane przez Baambi

O to chociaż to Bo nie dość że żona sie stara, dogadza to jeszcze musi wysluchiwać

Z ciekawości zapytam mamy czy tata kiedyś na coś wybrzydzał

[laisla]

Moje bitwy ze stereotypami opierały się głównie na całkiem innym podejściu do Kościoła, to dominowało lata nastoletnie i wczesną młodość. I to się akurat nie zmieniło do tej pory. A reszta to mało ważne bzdety ponieważ rodzice byli otwartymi ludźmi, na szczęście ciekawymi świata i ludzi tak więc nie miałam za bardzo pola do popisu jeśli chodzi o łamanie innych stereotypów.
Z takich drugorzędowych to jeszcze mieszkanie przed ślubem razem, byłam pierwsza w rodzinie, która zaczęła to praktykować. No ale to akurat było związane z tą podstawową kwestią, o której wspomniałam na początku.

Stereotyp pracy etatowej od do także przełamałam, ale to przypadkiem się stało.

---------- Dopisano o 02:02 ---------- Poprzedni post napisano o 02:00 ----------

Napisane przez Farmakopea

Moja mama pochodzi z wielodzietnej rodziny w której, sila rzeczy, sie nie przelewalo. Wyniosla wiec nawyk, ze jedzenia POD ŻADNYM POZOREM nie wolno marnowac.

Dopiero uczę sie, ze wcale nie muszę zjeść wszystkiego, co mam nałożone na talerzu i ze jak wyrzucę cos z lodowki to świat sie nie zawali...

Oj nie znoszę tego robić, mam zakodowany opór przed wyrzucaniem jedzenia, pewnie zostało mi też z czasów komuny gdy były puste półki w sklepach

[rossetka]

Łamię religijną tradycję w mojej rodzinie. Jestem niewierząca, co kole w oczy bo czasem poruszam kwestie odn. religijności które zmuszają do myślenia lub wątpliwośći i mogą powodować niewiadome co chyba nie jest mile widziane W dodatku też żyję bez ślubu.

Przeprowadzam się. Najpierw na studia, teraz na drugi koniec Polski bo mam taką ochotę i mogę. Moja rodzina od urodzenia do śmierci w jednym miejscu. Dla nich to chyba coś niebezpiecznego - zmienianie otoczenia.

Nie jem mięsa, słodyczy, badziewia. Dla nich to głupota chociaż mają otyłości cukrzyce nadciśnienia buzujący cholesterol.Troszczę się o zwierzęta i ich dobro, co wg religijnych ludzi jest zazwyczaj dziwne bo bóg dał je nam do jedzenia używania czy coś tam :P

[201604250941]

Napisane przez rossetka

Nie jem mięsa, słodyczy, badziewia. Dla nich to głupota chociaż mają otyłości cukrzyce nadciśnienia buzujący cholesterol.Troszczę się o zwierzęta i ich dobro, co wg religijnych ludzi jest zazwyczaj dziwne bo bóg dał je nam do jedzenia używania czy coś tam :P

To jestes jak moi rodzice, a ja jako kolejne pokolenie odkrywam wlasnie jak bardzo latwiej w zyciu jest byc wychowywanym w jedzeniu miesa i ze mieso wcale nie powoduje otylosci ani cukrzycy i nikt z jego powodu nie umrze przedwczesnie.

[rossetka]

Napisane przez candycotton

To jestes jak moi rodzice, a ja jako kolejne pokolenie odkrywam wlasnie jak bardzo latwiej w zyciu jest byc wychowywanym w jedzeniu miesa i ze mieso wcale nie powoduje otylosci ani cukrzycy i nikt z jego powodu nie umrze przedwczesnie.

Hmmm to twoi rodzice nie jedzą mięsa i chorują ?
No niestety związek między jedzeniem mięsa a szeregiem chorób jest udowodniony fachowo i to jest fakt. W naszym kraju podobno bardzo częstą przypadłością w wieku około 60 lat są choroby jelit i odbytu powodowane zaleganiem gnijących złogów po długotrwałym procesie trawienia martwych zwierząt. No i wiem że znajomi rodziców maja takie problemy. Aha jeszcze wątroba. Ale przecież wystarczy wziąć teraz tabletkę i można dalej jeść, fe. No oczywiście różne są sposoby jedzenia mięsa niektórzy jedzą pstrąga od sitarza raz na tydzień a inni szyne z konserwantami i smażone w głębokim tłuszczu kotletasy :P

Candycotton... i w tym cały paradoks, może i jest łatwiej jeść mięso i nie stykać z ograniczeniami (np nie mogę sobie pójść do restauracji gdziekolwiek bo nie znajdę tam nic ciekawszego niż sałatka a na sałatkę mi się nie opłaca chodzić ), narzekaniem rodziny bliskich, dyskryminacją ale właśnie o to chodzi by się nie poddawać tej łatwiźnie ogólnej i być krytycznym wobec tego co tutaj teraz zastaliśmy....

[201604250941]

Napisane przez rossetka

Hmmm to twoi rodzice nie jedzą mięsa i chorują ?
No niestety związek między jedzeniem mięsa a szeregiem chorób jest udowodniony fachowo i to jest fakt. W naszym kraju podobno bardzo częstą przypadłością w wieku około 60 lat są choroby jelit i odbytu powodowane zaleganiem gnijących złogów po długotrwałym procesie trawienia martwych zwierząt. No i wiem że znajomi rodziców maja takie problemy. Aha jeszcze wątroba. Ale przecież wystarczy wziąć teraz tabletkę i można dalej jeść, fe. No oczywiście różne są sposoby jedzenia mięsa niektórzy jedzą pstrąga od sitarza raz na tydzień a inni szyne z konserwantami i smażone w głębokim tłuszczu kotletasy :P

Candycotton... i w tym cały paradoks, może i jest łatwiej jeść mięso i nie stykać z ograniczeniami (np nie mogę sobie pójść do restauracji gdziekolwiek bo nie znajdę tam nic ciekawszego niż sałatka a na sałatkę mi się nie opłaca chodzić ), narzekaniem rodziny bliskich, dyskryminacją ale właśnie o to chodzi by się nie poddawać tej łatwiźnie ogólnej i być krytycznym wobec tego co tutaj teraz zastaliśmy....

Nie chorują i wyglądają młodo jak na swój wiek, to jest fakt i wiekszosc znajomych mi wegetarian tak ma. Ale nie jest tak, jak probuja innym wmowic, jak nie wcinasz w kolko smażonej wieprzowiny i wolowiny to nie bedzie problemu z cholesterolem ani zdrowiem. A mieso trawi sie szybciej, wiec nie wiem o co chodzi z tymi złogami, po to pies ma krotkie jelita a krowa 4 zoladki, rosliny trawi sie najdluzej. I do tego wegetarianie maja czesto bardzo wrazliwe jelita i rozne problemy z tym zwiazane. Na obie strony znajdziesz cos przeciwko, w kazdym razie ja obalilam oba stereotypy - wegetarianie nie umieraja w kolysce na anemie, miesozercy nie umieraja mlodo na zawal. Ale jak bardzo chca to jedni i drudzy moga miec zawal w wieku 30 lat, to nie problem i nie od tego zalezy.

Moze i o to chodzi, ale w doroslym zyciu, nie w dziecinstwie gdzie nie mozesz isc na stolowke szkolna, pojechac wycieczke szkolna, pojsc na impreze rodzinna bo beda docinki. Z perspektywy takiego dziecka mowie szczerze, ze nie bylo fajnie, wolalabym zdecydowac w doroslym zyciu.

[rossetka]

No właśnie zwierzęta mięsożerne maja krótkie układy pokarmowe żeby im to nie zalegało...... Ludzie mają długie jelita w stosunku do własnej masy (wielkości) podobniej do roślinożerców.... No ale to już wątek merytoryczny i zawsze skonćzy się na tym że wierzymy w to co chcemy

Co do wychowania dziecka - dziecku na pewno trzeba dać wybór i możliwość jedzenia co chce, z tym że z pełną świadomością co to jest i skąd się wzięło. Nie mam dziecka i raczej nie będę miała właśnie z powodów demagogii społecznych, które skrzywdziły by mnie i to dziecko... Może więc w Twoich rodzicach tkwi wielka odwaga i dbałość skoro Ciebie na wegejedzeniu wychowali

[charsi]

pogląd, że to kobieta powinna zajmować się domem (klasyczny podział prac na te "męskie" i "kobiece") - nie wpłynęło to jakoś bardzo na mój światopogląd, rodzina ma dość staroświeckie podejście do roli kobiety i mężczyzny, ale rodzicom jakoś pasuje ten układ, a ja mogłam iść swoją drogą

no i jeszcze konieczność wiecznego oszczędzania - nie na konkretny cel, po prostu nie wydawanie pieniędzy na rzeczy inne niż tak zwane podstawowe; wyrosłam trochę z tego, ale nadal zastanawiam się pół godziny nad zakupem jednej koszulki i czuję się winna, że kupuję za dużo kosmetyków

[Baambi]

Napisane przez paulinka1583

mnie to chyba najbardziej śmieszy, jak mężczyzna chce pomóc np. odkurzy to kobieta pochwali, że taki dobry, kochany a za 3 minuty i tak po nim poprawia :P

Dokładnie, i sobie tym sposobem sama robi problemy. Taki facet pomyśli, że po co ma się starać skoro i tak ktoś po nim poprawi.

[Laurelindorenan]

Pogląd, że wstawanie później niż o 8 rano to "marnowanie dnia" i wpędzanie w poczucie winy, że się za późno wstało. Już mi się udało jako tako nauczyć rodzinę, że do mnie się nie dzwoni przed 10 Tłumaczę też stale, że jeśli czegoś nie zrobię rano, to zrobię wieczorem. Zwykle siedzę nad robotą (tzn. tą jej częścią, którą mogę wykonywać w domu) w nocy, gdy większość ludzi już śpi - wtedy najlepiej mi się myśli i mniej jest rozpraszaczy (np. nikt nie dzwoni). Kto inny woli wstać o 5 i wtedy popracować - jego sprawa, ale niech nie twierdzi, że jego sposób jest lepszy.

[nelciak]

Napisane przez candycotton

Moze i o to chodzi, ale w doroslym zyciu, nie w dziecinstwie gdzie nie mozesz isc na stolowke szkolna, pojechac wycieczke szkolna, pojsc na impreze rodzinna bo beda docinki. Z perspektywy takiego dziecka mowie szczerze, ze nie bylo fajnie, wolalabym zdecydowac w doroslym zyciu.

Ja byłam wegedzieckiem i uważam, że mój wegetarianizm był w pełni warty różnych ograniczeń... zresztą teraz sa całkiem inne czasy, znaleźć wegańskie przedszkole to nie problem. Strasznie bym chciała, zeby moi rodzice też byli wege

[jaksy]

Syn "wychodzi" z domu, córka zostaje, by się opiekować rodzicami - wyprowadziłam się
Matka jest najważniejsza i ma zawsze rację - ekhm...
Co ludzie (sąsiedzi) powiedzą, więc np. nie wiesza się prania w niedzielę na balkonie, a duże gabarytowo śmieci wynosi się jak się ściemni - mam to głęboko w d.
Z ładnego garnka się nie najesz - i mój dopisek: a z brzydkiego nie smakuje
Zlanie dupska jako metoda wychowawcza - raczej sposób na zastraszenie
No i z tą vegetą też u mnie w domu było. Co ciekawe kostki rosołowe to syf, a vegetka supcio.




Z aplikacji. Przepraszam za literówki - czasem nie trafiam w klawisze.

---------- Dopisano o 20:02 ---------- Poprzedni post napisano o 19:59 ----------

Ogólnie chyba sporo takich bzdetów się nasłuchałam, jak mi się przypomni to dopiszę

Z aplikacji. Przepraszam za literówki - czasem nie trafiam w klawisze.