|
|||||||
| Notka |
|
| Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
|
Narzędzia |
|
|
#1 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 2
|
Nie wiem co robić, straciłam kontrolę nad własnym życiem
Z góry zaznaczam, że moje problemy mogą się wydać dziecinne i wydumane, nie wiem, czy mam prawo się nad sobą użalać. Najłatwiej byłoby wziąć się w garść, ale po prostu nie umiem.
Podstawowe info - mam 21 lat, studiuję typowo humanistyczny kierunek. Zacznę może od tego, że mam problemy ze swoim nastrojem. Nigdy nie leczyłam się u psychologa ani psychiatry, nie wiem, czy moja sprawa nie jest zbyt błaha (czyli czy sama tak naprawdę nie umiałabym sobie z tym poradzić), żeby zaczynać leczenie, ale ostatnio ledwo wytrzymuję. Mam naprzemiennie dwa, skrajnie różne stany co parę miesięcy. Od lutego do maja rozpierała mnie niesamowita euforia i energia. Robiłam wszystko, kurs szycia, 2 razy w tygodniu ścianka wspinaczkowa, biegałam o 6 rano, wychodziłam cały czas ze znajomymi (poznawałam też nowych, uwielbiałam wszystkich), poza tym to w tle miałam studia, potem zaczęłam jeszcze pracować w weekendy. Cały czas, codziennie coś robiłam, żyłam w biegu, ale czułam się bardzo radosna, zupełnie jakbym mogła wszystko i wszystko miało się udać. Miałam dużo planów i dużo chęci. A potem (ponad miesiąc temu) nagle wszystko zaczęło się psuć. I to zupełnie bez powodu. Tak po prostu, wyczerpała się moja energia (?), zaczęłam kłócić się ze wszystkimi naokoło. Nagle spostrzegłam, że nawet jak mam grono dalszych i bliższych znajomych, to jak jest źle, i tak nie mam komu się wygadać i muszę dzwonić do ludzi, którzy są kilkaset kilometrów dalej i spotkanie ot tak nie ma szans, zawsze to jakaś wyprawa. Miałam wrażenie, że wszyscy nagle mnie olali. Dodatkowo nie mam chłopaka, nie spotykam się z nikim, to też dobija, gdy wszyscy wokół są w szczęśliwych wieloletnich związkach - jakby coś mnie ominęło. Po tym poczuciu osamotnienia, przyszło poczucie zupełnej bezwartościowości. Nagle przypomniało mi się, że w mojej dwuletniej karierze studenckiej mam już 3 warunki... I nadal nie umiem zabrać się do nauki (ale o tym niżej). Wrócił stary zwyczaj - cięcie się. Gdy czuję się bardzo źle, jestem na siebie wkurzona, biorę żyletkę i tnę sobie ręce, uda (tak, metoda godna zbuntowanej gimnazjalistki)... Samobójstwo przewija się w moich myślach, ale jako marzenie, raczej coś w stylu przypadkowej śmierci, a nie czegoś, co rzeczywiście mogłabym zrobić. Zaczęłam palić bardzo często, nastąpił koniec ze zdrowym odżywianiem czy jakimkolwiek sportem. Opuściła mnie chęć walki i ochota do czegokolwiek. Teraz jest stan, w którym nie czuję zupełnie nic, poza ewentualnym rozczarowaniem samą sobą i światem. Nie mam siły na nic. Obiadu nie jadłam od tygodnia, codziennie tylko jakaś bułka, jogurt i litry kawy z mlekiem. Śpię krótko, ale często, budzę się co chwila w nocy. Próbuję się uczyć, ale nie umiem się skupić, rozmyślam o swojej beznadziejności. Nie chce mi się z nikim rozmawiać, wszyscy mnie irytują. Zaczęło mi być wszystko jedno. Jak założę ubrania i wyjdę z domu to już sukces. Studia to w moim przypadku ciężki temat. Chciałam z nich zrezygnować już po dwóch miesiącach, ale jakoś - głównie przez namawianie mojej mamy - zostałam. Po prostu, interesuje mnie jakoś 10% tego, co tam jest, to nie są studia dla mnie, pomyliłam się. Nauka i przebywanie tam to dla mnie cierpienie i katusze, a nie przyjemność (warto dodać, że to ogólnie studia wybierane ze względu na przyjemność, zainteresowania, a nie szanse na pracę i zawrotną karierę). W dodatku nauka idzie mi naprawdę opornie. Mam już mnóstwo warunków, a pewnie dojdą kolejne. Zrezygnowałabym, ale to już dwa lata - mama przekonuje mnie, żebym już zrobiła ten licencjat, bo szkoda czasu. Po części się z nią zgadzam, poza tym szkoda mi kasy rodziców, bo to oni mnie utrzymują. Czuję się naprawdę głupia i tępa. Do tego jestem leniwa i zawsze robię wszystko w ostatniej chwili. Inni, nawet jak też działają w takim trybie jak ja, to pościągają, pokombinują, pobajerują na ustnym egzaminie i zaliczają. Ja tak nie umiem, z góry zakładam, że i tak mi się nie uda. Na ustnym milczę jak nie jestem czegoś pewna, nie próbuję nawet czegoś zrobić. Jestem na siebie naprawdę zła. Jeszcze jedna, mała sprawa. Zakochałam się w mężczyźnie, który jest ode mnie 20 lat starszy. Nikt o tym właściwie nie wie, staram się, żeby nie było tego widać. Chciałabym jego uwagi, ale nie wiem nawet czy ma żonę, rodzinę czy nie. Czy z mojej strony to czysta fascynacja, czy on mi po prostu imponuje... Nie wiem po co to właściwie piszę. Moje życie to jakaś porażka... Ogólnie - czuję się przygnębiona i beznadziejna. Zmęczona swoimi stanami emocjonalnymi. Nie wiem już co robić. Jednego dnia chcę się jak najszybciej przeprowadzić bliżej miasta rodzinnego. Potem decyduję, że powtarzam rok, bo i tak dojdą kolejne niezaliczone przedmioty, a jak nałoży mi się wszystko na siebie na licencjacie to nie dam rady. Zupełnie już nie wiem, od czego zacząć, mam nadzieję, że ktoś mi jakoś pomoże, podsunie jakiś pomysł Chciałabym być silną, młodą kobietą, która walczy o siebie i bliskich, kocha siebie, a nie nieporadnym mazgajem, który tnie się w wannie gdy mu źle :/
|
|
|
|
|
#2 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: Szczecinek :/
Wiadomości: 1 260
|
Dot.: Nie wiem co robić, straciłam kontrolę nad własnym życiem
Idź do psychiatry, szkoda się męczyć.
__________________
|
|
|
|
|
#3 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 970
|
Dot.: Nie wiem co robić, straciłam kontrolę nad własnym życiem
chcieć to móc, może masz za dużo czasu na myślenie o tym co ci się nie udaje? nie odpowiadają ci studia? to je zostaw bo na co ci one? jak masz zmienny nastrój to ćwicz, biegaj, pływaj, ale nie siedź i nie czekaj aż będzie gorzej a twoje myśli rozkręcą się na dobre. pomyśl co masz dobrego w życiu, każdemu coś tam nie wychodzi i nie ma w tym nic dziwnego. pracuj nas swoją samokontrolą, rozumiem, że można mieć zmienne nastroje ale lepiej nad nimi trochę panować. w zasadzie cię nie znam więc równie dobrze mogłaś się "wypalić" życiowo. taki zaczątek depresji. najlepiej iść do psychologa.
|
|
|
|
|
#4 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 10 440
|
Dot.: Nie wiem co robić, straciłam kontrolę nad własnym życiem
Wiem, ze to reakcja obronna, ale nie lubie, gdy ktos pisze, ze "byc moze to dziecinne i wydumane", a potem dowala z autoagresja i myslami "s".
Mamy wiele wspolnego, wspolczuje. Idz do psychiatry. Nie trzeba skierowania. |
|
|
|
|
#5 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 021
|
Dot.: Nie wiem co robić, straciłam kontrolę nad własnym życiem
Psychiatra, koniecznie.
|
|
|
|
|
#6 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 823
|
Dot.: Nie wiem co robić, straciłam kontrolę nad własnym życiem
Cytat:
Zastanawiałaś się jakie studia by Cię interesowały tak naprawdę? Albo jaka kariera? Żeby iść w tym kierunku, a nie męczyć się z czymś co Ci w ogóle nie pasuje. Poszukanie pomocy już Ci dziewczyny doradziły, popieram. Wpadnij też na wizażowy wątek o pozytywnym myśleniu. To nie panaceum na wszystkie nieszczęścia, ale pomaga zmienić nastawienie. |
|
|
|
|
|
#7 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 41
|
Dot.: Nie wiem co robić, straciłam kontrolę nad własnym życiem
Skieruj się do psychologa, który podpowie Ci co dalej. Wygląda mi to na chorobę afektywną dwubiegunową, ale opinia specjalisty jest tu najważniejsza i bardzo konieczna. Nie zwlekaj!
Edytowane przez eurydyka123 Czas edycji: 2015-06-13 o 09:27 |
|
|
|
|
#8 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 950
|
Dot.: Nie wiem co robić, straciłam kontrolę nad własnym życiem
Koniecznie psychiatra!
No i z całego serca doradzam rzucenie tych studiów, skoro nawet nie gwarantują dobrej pracy.
__________________
You don’t have to be pretty. You don’t owe prettiness to anyone. Not to your boyfriend/spouse/partner, not to your co-workers, especially not to random men on the street. [...] Prettiness is not a rent you pay for occupying a space marked "female". Diana Vreeland
|
|
|
|
|
#9 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 20 469
|
Dot.: Nie wiem co robić, straciłam kontrolę nad własnym życiem
Wypisz wymaluj ChaD. Normalnie aż mnie zatkało, jakbym o sobie czytała.
Och, jak cię rozumiem. Koniecznie lekarz. |
|
|
|
|
#10 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 22 728
|
Dot.: Nie wiem co robić, straciłam kontrolę nad własnym życiem
Wpadlas w spirale i albo sama sie ogarniesz, albo nie, sama zdecyduj. Wiele osob przez to przechodzi, drugi kryzys następuje gdy konczysz studia, szukasz pracy i wszyscy nagle gdzies znikaja. Musisz miec jakas siłę na takie okresy, bo to nie tak, ze sobie wszystko wmawiasz, bo masz dola, zycie czasem faktycznie jest niefajne i trzeba przez to przejść.
Jesli te studia nie zapewnia pracy to bym rzucila, jeszcze masz czas na kolejne. Musisz zrobić coś, co pozwoli znowu zobaczyć plan na życie, bo bez tego to i lekarz nie pomoze. Ale może pomoc przestać sie ciac i przetrwać ten okres. I nie martw się, w takiej sytuacji wiele osob przechodzi to, co Ty, nie jestes jakas pechowa czy gorsza. Umów się na wizytę, wyrzuć żyletki i ustal plan działania z psychologiem albo z rodzicami, jeśli relacja na to pozwala. |
|
|
|
|
#11 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 2
|
Dot.: Nie wiem co robić, straciłam kontrolę nad własnym życiem
Hej, dzięki za wszystkie odpowiedzi!
Dzięki Wam udało mi się podjąć decyzję o zwróceniu się do specjalisty. Do psychiatry dzwonię jutro, będę próbować na nfz. Znalazłam parę takich ośrodków. Mam nadzieję, że trafię na kompetentnego lekarza. Koci Pazur Właśnie nie, to bardzo różnie u mnie bywa. Pamiętam na przykład, że rok temu w tym okresie temu byłam radosna, dużo wychodziłam ze znajomymi, jakoś optymistycznie podchodziłam do wszystkiego itd. Jeśli chodzi o karierę, to marzę o kostiumologii albo policealnej szkole projektowania ubioru (to pierwsze bardziej do mnie przemawia). Uwielbiam szyć (chociaż jestem mocno początkująca, nie zniechęcam się, potrafię to robić godzinami), jeszcze bardziej lubię wymyślać ubrania, kreacje, często wystylizowane (ale nie zawsze). Marzę o własnym internetowym sklepie z ciuchami swojego projektu. Ale to mało konkretne i pewne. Póki co, skończyłam kurs i ćwiczę szyjąc i przerabiając ubrania dla siebie i znajomych, rysuję nieporadnie to, co wymyślę, żeby w przyszłości uszyć. Chciałabym też zrobić kolejny stopień kursu szycia. Poza tym, uwielbiam uczyć się języków i chciałabym to rozwijać (ale to pewnego rodzaju podstawa dzisiaj). Ale to wszystko jest takim dodatkiem, chyba boję się na to postawić. Chciałabym mieć jakieś "plecy", coś, co mogę robić, w razie jak nie wypali mi pomysł z biznesem :P. Na wątek o pozytywnym myśleniu z chęcią zajrzę, dotychczas namiętnie przeglądałam wątek o prokrastynacji. eurydyka123, kaguya Też właśnie, po przeczytaniu objawów, pomyślałam, że może to być ChAD... Ale nie chcę też dodatkowo się nakręcać i podporządkowywać tego co czuję objawom choroby (jeśli wiecie, o co mi chodzi). Niech oceni psychiatra. Kaguya, fajny avatar! 8D candycotton Masz zupełną rację. Dziękuję. Wydaje mi się, że wszyscy wokół ogarniają życie, a ja jestem jakaś niedorozwinięta, ale może powinnam przestać się obwiniać, że coś mi nie wychodzi, dać sobie trochę czasu na odstresowanie, odpoczynek i zacząć działać - dla samej siebie. Masz rację, że potrzebuję planu. Ale w tej chwili nie umiem myśleć przyszłościowo. Gubię się i nie umiem się zdecydować. Dlatego pomyślałam o najbliższym czasie. Nie zrezygnuję teraz ze studiów, bo to zły moment, nie umiem myśleć obiektywnie. Nie wiem też, czy nie zrobić po nich magisterki z innego, pokrewnego kierunku. Po pierwsze, idę do psychiatry, rozpoczynam leczenie, psychoterapię (o ile tak stwierdzi specjalista). Po drugie, zamierzam zaliczyć w sesji tyle, ile się da. Na pewno będę miała jakiś warunek. Zastanawiam się nad powtarzaniem roku. Żeby zrobić wszystko w wolniejszym tempie. Zalety są takie, że mam stypendium socjalne i mogę się utrzymać, mogę uczyć się kolejnego języka za darmo dzięki uczelni (myślę o francuskim), będę mieć czas na kurs i jakąś dorywczą pracę (status studenta pomaga). Ale zdecyduję o tym we wrześniu, mam nadzieję, że wtedy rozjaśni mi się w głowie. Po trzecie, zacznę normalnie jeść (potrzebuję warzyw i owoców plus właściwego nawadniania) i będę uprawiać dużo sportu. Zamierzam chodzić przynajmniej 2 razy w tygodniu na ściankę wspinaczkową i biegać też 2 razy w tygodniu rano. To pomoże mi też zorganizować sobie dzień. W ogóle wysiłek bardzo mi pomaga, wspinanie dodatkowo działa bardzo dobrze na moją psychikę i wiarę w samą siebie. Ostatnie, głupie, ale też coś - pójdę do fryzjera i postaram się zadbać o wygląd. Ubieranie uroczych sukienek bardzo poprawia mi humor :P Nie wiem natomiast, co zrobić z bliskimi ludźmi wokół mnie. Z tatą nie mam właściwie więzi, więc pomijam. Mama jest dla mnie bardzo ważna, ale tym razem zrobię po swojemu. Uważa, że nie ma potrzeby, żebym szła do psychiatry i wmawiała sobie choroby i że mam się ogarnąć. Ale ja tak nie umiem. Ogólnie mam wrażenie, że większość ludzi wokół traktuje mnie trochę... z pobłażaniem? Jakbym nie czuła fizycznego otępienia i braku chęci do życia, oczekują właśnie, że w 0,5 sekundy zamienię się w pełną radości osobę. Niektórzy nawet zauważyli, że się tnę - reakcją była po prostu drwina z mojej niedojrzałości, nic więcej. Szczerze mówiąc, chcę skupić się zupełnie na sobie, nie chce mi się ciągle im odpowiadać, że nie, nie umiem uwierzyć, że będzie dobrze, że muszę to sobie spokojnie przeżyć i powoli się pozbierać. W ogóle nie chce mi się z nikim rozmawiać, ale prawda jest taka, że znajomi się przydają, a potem może mi być ciężko i smutno bez nich, jak wydobrzeję. Aż nachodzi głupia myśl: "Wcale nie udaję! Udowodnię wam to!". Przepraszam, że takie wywody. Napisałam to też trochę dla siebie, pozwoliło mi to pozbierać myśli. |
|
|
|
|
#12 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 22 728
|
Dot.: Nie wiem co robić, straciłam kontrolę nad własnym życiem
Jak masz 21 lat to sie domyslam, ze zaraz dyplom? Dokoncz to w takim razie i pomysl co tam dalej, plany bardzo uspokajaja.
Ogarnij diete i plan dnia, bo jak nie sa dobre to potrafia dawac objawy depresji itp., moze tez masz problem z tarczyca albo jakims hormonem. Psychiatra by Ci to rozjasnil. Sukienki i wyglad nie sa glupie, absolutnie ogolnie daj sobie troche wiecej czasu dla wlasnych przyjemnosci, porozpieszczaj się, po sesji oczywiscie, jedz smaczne potrawy, uprawiaj ciekawe sporty, skoro to Ci daje radosc i sile, lato zaraz, bedzie okazjaCo do znajomych - postaraj sie naprawde nie nastawiac, ze im pokazesz, ze jestes chora, nie tedy droga, nie lam sobie nogi na zlosc mamie, zyjesz dla siebie i to Ty zostaniesz ze sznytami, nie oni. Jak chcesz im cos udowodnic, to udowodnij jakas jestes wytrwala.A kontaktu postaraj sie nie urwac, bo nawet najlepsze rzeczy potrafia byc smutne w samotnosci, postaraj sie unikac kontaktu gdy akurat masz gorsza chwile. nie przejmuj sie wywodem, to moze wygladac jak rozmowa rodem z bravo, ale widocznie jej potrzebowalas, a nie mialas jak jej przeprowadzic w realu |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:26.



Chciałabym być silną, młodą kobietą, która walczy o siebie i bliskich, kocha siebie, a nie nieporadnym mazgajem, który tnie się w wannie gdy mu źle :/









ogolnie daj sobie troche wiecej czasu dla wlasnych przyjemnosci, porozpieszczaj się, po sesji oczywiscie, jedz smaczne potrawy, uprawiaj ciekawe sporty, skoro to Ci daje radosc i sile, lato zaraz, bedzie okazja
