|
|
#1 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 3
|
Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Nie wiem po co piszę, czego oczekuję... Może kopa w tyłek, może pogłaskania po głowie. Wiem, że jestem w dziwnej sytuacji, w której jestem nieszcześliwa, a wyplątanie się z niej wydaje mi się tak trudne, że boję się, że nie dam sobie rady i nie potrafię.
![]() Będzie długo. Mam 23 lata, mój mąż 27. Jesteśmy razem ponad 7 lat, małżeństwem od ponad 3. Kiedy się poznaliśmy, jak nietrudno policzyć miałam 16 lat, to był mój pierwszy związek i niewyobrażalne szczęście, że ktoś w ogóle zwrócił na mnie uwagę, że ktoś mnie "chce". Wiem, że to żałosne. Ale wtedy uważałam siebie za osobę tak brzydką, niewartą uwagi, zainteresowania, słowem miałam tak niską samoocenę, że uważałam ten związek za swoje największe szczęście i spełnienie. :/ Aż mi przykro teraz to czytać. Od początku nie było między nami super, bo byłam ciągle zazdrosna o jego koleżanki i przyjaciółki, których miał mnóstwo. Z perspektywy czasu widzę, ze głównym powodem mojej zazdrości była moja niska samoocena, bo nie mieściło mi się w głowie jak on moze tylko rozmawiać z kimś milion razy lepszym ode mnie, a być ze mną. Niestety, wtedy nie byłam taka mądra, ale nie o to teraz chodzi. Po ponad 2 latach razem zamieszkaliśmy razem (ja wtedy skończyłam szkołę i chciałam koniecznie wyprowadzić się od rodziców, bo moja sytuacja domowa była niezbyt sprzyjająca (niedługo wcześniej zamieszkaliśmy ze schorowaną babcią, która wczesniej przez wiele lat odmawiała leczenia, po wypadku w domu stała się najbiedniejszą osobą na świecie, której wszystko wolno; w skrócie było mnóstwo nerwów, kłótni, krzyków, płaczy, wzywania pomocy, boga i wszystkich świętych do późnej nocy; poza tym wydawało mi sie ze kocham tż i chcę z nim mieszkac). On miał i ma nadal dobra, stabilną pracę za dwukrotność najniższej krajowej i dużo dodatków, a ja zaczęłam pracę na pół etatu w drogerii). Kilka miesiecy wynajmowaliśmy mieszkanie, póxniej on wziął kredyt, a moi rodzice dołożyli 1/5 wartości w gotówce, tzn dali nam i to był w banku jego "wkład własny" do kredytu. (póxniej miałam stac sie współwłaścicielką mieszkania, -stety lub nie-, nie zrobiliśmy tego). jakiego puzzla brakuje w tej idealnej układance? no więc zaszłam w ciążę. nie będę wstawiać głodnych kawałków o tym, ze się spodziewałam, że dziecko scementuje nasz związek czy coś równie banalnego. nie żałuję tego, ale teraz myślę, ze byłam młoda i głupia, chciałam mieć dziecko, kochać kogoś itp. uważam ze córka dała mi bardzo dużo i bardzo ją kocham. teraz ona jest sensem mojego życia i jedyną radością. urodziłam dziecko, oczywiście przytyłam, miałam i mam okropne ciało po ciąży. (nie usprawiedliwiam się, nie wklejajcie mi zdjęć matki pięciorga dzieci z brzuchem płaskim jak stół, nie o to chodzi) ale tż twierdził, że mu sie podobam i jakiś czas wszystko było super. wtedy wydawało mi się, że jestem szczęśliwa. po macierzyńskim (wtedy nie trwał jeszcze rok) wróciłam do pracy, ale było mi bardzo ciężko zostawić córkę, zaczęłam mieć też problemy z kręgosłupem i kilka razy byłam na chorobowym. w pracy nie miałam też zrozumienia, mimo że pracowałam z samymi kobietami, doszło do tego, że kierowniczka zaczęła wstawiac mi same najgorsze zmiany, nie spodobała się jej bardzo moja rezygnacja z nocnych zmian, do której miałam prawo itp. kończyła mi się umowa ipo prostu mi jej nie przedłużono. początkowo nawet się ucieszyłam, że będę trochę w domu, spędzę więcej czasu z córką. tż zarabiał i zarabia tyle, że mógł nas utrzymywać. wtedy się zaczęło najgorsze i tż pokazał prawdziwą twarz. nie będę opisywac szczegółów i przytaczać wszystkich sytuacji. wtedy zaczęła się i trwa do dziś ciągła nerwówka, ciągle wyzwiska, gnojenie. od tamtego czasu słyszę cały czas, że jestem nierobem, leniem, "siedzę w domu", zasłaniam się dzieckiem, koledzy to się z niego smieją że jego baba siedzi w domu i"nic nie robi" w najgorszych kłótniach okazało sie jeszcze, ze jestem gruba i zaniedbana. oczywiście popukacie się teraz w głowy i spytacie czemu się nie wziełam do roboty skoro mi pan tak kazał. początkowo naprawdę chciałam znaleźć tę pracę, chodziłam na mnóstwo rozmów, pracowałam krótko w kilku miejscach. i przez ten czas obserwowałam rozwój swojego dziecka, który odbiegał od normy i martwił mnie strasznie. dodam taką oczywista rzecz, że dziecko w tym wieku nie zostawało samo w domu, więc to oczywiście było moje główne zajęcie gdy "nic nie robiłam i w domu siedziałam". nie będę opisywac wszystkiego, co działo się z moją córką, jak się zachowywała, gdzie z nią byłam i co robiłam , w skrócie napiszę tylko, ze po roku jeżdżenia, opowiadania, badania, odwiedzenia móstwa specjalistów i konowałów została jej niedawno postawiona diagnoza: zespół Aspergera. nie wklejajcie mi linków o samotnych matkach, które wychowują 5 niepełnosprawnych dzieci i pracują na 8 etatów. nie o to chodzi. przez ten cały czas, gdy dażyliśmy do diagnozy, kręcąc się wokół zagadnień ze spektrum autyzmu (autyzm to była pierwsza diagnoza, potem był u córki duży progres) mąż twierdził i twierdzi nadal, że to wszystko moje wymysły, usprawiedliwienie bo mi się"robić nie chce" (z córką w domu oczywiście dużo ćwiczę, mamy mnóstwo zaleceń od terapeutów, masaży, jest naprawdę dużo pracy), wyszukałam dziecku chorobę a tak naprawdę to sama jestem nienormalna (kiedyś leczyłam się na depresję i bulimię) i leniwa i do niczego, nigdzie mnie nie chcą, nic nie umiem, do niczego się nie nadaję, jestem gruba i zaniedbana, śmieją się z niego. powodem, dla którego zdecydowałam, ze nie moge do tej pracy pójść nie była córka. to chcę dodać dla jasności. gdybym stanęła na głowie i jednoczesnie zrobiła szpagat to pewnie dałabym radę to jakoś pogodzić. powodem było to ze zrozumiałam, ze gdy pojde teraz do pracy to bede najpierw 8h pracować tam, potem robic wszystko w domu, bo on żadnych ćwiczeń z córką, masaży robić nie chce i "nie umie" i ze to wcale nie zmieni cudownie jego postawy. ze ta praca to tylko pretekst. mysle ze kolejny byłby taki, ze i tak zarabiam mniej, jego praca jest wazniejsza itp a w ogóle to ja jestem matką i on nic nie musi. nie będę też opisywac wszystkich problemów z córką, napiszę tylko, że mimo że ma juz 3,5 roku trzeba ją pilnować non-stop, bo nie wiem czy kiedy się obrócę mnie wsadzi palców do kontaktu, nie rozumie wielu społecznych sytuacji, nie rozumie tego, że np musi zatrzymac ze przed ulicą, jest tego mnóstwo, trzeba naprawdę zwracać na nią uwagę calutki czas, niemal cały czas jest w świecie swojej wyobraźnie gdzie jeździ na niewidzialnej hulajnodze i lata na księżyc, po prostu wymaga non-stop uwagi i pracy, dla własnego bezpieczeństwa. a z drugiej strony, ma fenomenalną pamięć, zna na pamięć wszytskie swoje książki, ma doskonały słuch, przez co szalenie łatwo się rozkojarza, bo słyszy wszystko. dużo by pisac. najgorsze jest jednak to, że strasznie kłócimy się o niemal wszystko związane z córką. nie będę przytaczać wszystkich przykładów, w skrócie to on uważa, ze ja za bardzo chcę ją trzymać pod kloszem i trzęsę się nad nią, oczywiście tym usprawiedliwiam swoje nieróbstwo. tylko że Ona naprawdę wymaga innego podejścia i traktowania. np. wycieczkę do wesołego miasteczka, gdzie jest głośno, kolorowo, grająco i migająco może przeżywać przez kilka tygodni. tż tego nie rozumie i widzę, że on nie ma dla córki takiego... serca, takiej cierpliwości, jakiej ona potrzebuje. kiedy są dni gdy córka zachowuje się "normalnie" on potrafi być ojcem niemal idealnym. jednak kiedy są problemy wrzeszczy na dziecko, potrafi się wtedy zachować w stosunku do niej naprawdę niefajnie i gówniarsko. :/ wtedy słyszę teksty, że przeciez ja nie pracuję bo mam się dzieckiem zajmowac, więc on mi nie musi w niczym pomagać przy Niej, wychodzi na to, że on chodzi do pracy i to jego jedyne zadanie, a ja mam przez calutki dzień zajmowac sie domem, wymagającym dzieckiem i jeszcze słuchac jego obelg i tekstów o swoim nieróbstwie. mam dosyć. na to jest wg niego jedno rozwiązanie. "jak mi się nie podoba mam wypi.er...... do mamusi". bo on się nie może wysypiać, bo on nie ma spokoju, bo on to nie może sobie spokojnie gapić się w internet (a robi to non stop jak nie w tel. to laptop). a on tu zarabia na wszystko. kiedy zrobi coś w domu (poodkurza, albo zmyje naczynia) zachowuje się jakby mi własnie okazał swoją pańską łaskę i oczekuje braw. bo on to zrobił "za mnie". nie ma między nami żadnej bliskości, o seksie nie wspominając, bo nie wyobrażam sobie zbliżenia z człowiekiem, który mnie tak wyzywa i traktuje. obrzydza mnie ta myśl. oczywiście nie jest tak cały czas. zdarzają się dni kiedy rozmawiamy "normalnie", ale to rzadkość. wystarczy jakaś nerwowa sytuacja z córką, których jest mnóstwo i zaraz są kłótnie. nie podoba mi się takie zycie, nie chcę tak. pojawił się temat rozwodu. wyszedł od niego, bo on chce "spokoju". na początku wydawało mi się to niemożliwe, płakałam, prosiłam żebyśmy jeszcze raz spróbowali, po prostu... nie miesciło mi się to w głowie. jednak z biegiem czasu on swoim zachowaniem, jeszcze bardziej oschłym i podłym uświadomił mi że ja rzeczywiście... chcę tego. zdawało mi się, że jakoś ułożyłam sobie to wszystko w głowie, rozmawiałam z mamą (bo to do rodziców musiałabym wrócić z córką), z nim zrobiliśmy jakieś ustalenia, że on ma mi oddać te pieniądze, które dali nam rodzice, że alimentów będzie płacił tyle i tyle, że chcemy szybki rozwód. zdawało mi się, ze jakoś juz sie z tym uporałam, ułożyłam sobie (?). myslałam, ze dostanę wsparcie od mamy, ale ona jeszcze dodatkowo mnie zdołowała pytaniami jak dam sobie radę finansowo, że remont, który chciałam zrobić (trzebaby wymienić pewne elementy w mieszkaniu dla bezpieczeństwa córki (moi rodzice kochają wnuczkę, wiec nie myslalam ze to bedzie problem, poza tym naprawdę chodzi o bezpieczenstwo)) i w ogóle że jak my sobie poradzimy. to mnie zdołowało, a w domu czekała na mnie kolejna "niespodzianka" bo tż nagle wymyślił, ze moze bysmy sie jednak pogodzili dla dobra córki, bo jak sie pare ostatnich dni nie kłóciliśmy to ona sie nawet lepiej zachowywała. i znowu mam namieszane w głowie. i boję sie ze jak dojdzie naprawdę do tego rozwodu i naszej wyprowadzki to on się nagle opamięta co zrobił i bedzie chciał wszystko odkrecic. boje sie ze ja jestem za słaba na to, to nie na moje nerwy. boje sie jak na to zareaguje moja córka, jest u niej ogromny problem z reakcją na zmiany. ale aktualny stan też nie jest dla niej dobry. ![]() mysle, ze tz bedzie lepszym ojcem "na odległość". jak sie przygotuje, wyspi itd to w końcu bedzie mógł poświęcić córce czas tak, jak tego potrzebuje. jednak czuję pewną niesprawiedliwość w tej sytuacji, że to ja będę z nią na codzień, słuchac krzyków w nocy, pilnowac na kazdym kroku, a on bedzie sobie przychodził i ją zabierał na jakieś przyjemności. nie wiem co robić wiem, że wyjścia mam dwa: rozwodzić się, albo się nie rozwodzić. może jednak ktoś przebrnie przez to wszystko, spojrzy z zewnątrz na mój problem i podpowie coś, czego nie widzę?aha, "godzenie się", które teraz proponuje tż miałoby wyglądac wg niego tak, że mam zrobic wszystko co on chce, a on łaskawie sie ze mną nie rozwiedzie. przepraszam, że tak długo, ale chciałam od razu wyjaśnić pewne sprawy, żeby sytuacja była bardziej przejrzysta. p.s. dla mnie powód rozwodu jest taki, że widzę, że nigdy nie dojdziemy do porozumienia w najwazniejszej dla mnie kwestii, tj kwestii choroby naszej córki. on, mimo ze bywa z nami u lekarzy nadal jest sceptycznie do tego nastawiony i uważa, że wszystko to moje wymysły i mi się "robić nie chce". ta postawa uwidacznia sie w każdej kłótni nt. stosunku i zachowania względem córki i widzę, że tu nigdy nie znajdziemy porozumienia, a to dla mnie najważniejsza rzecz w życiu. p.s. 2. wybaczcie poetycki tytuł.
|
|
|
|
|
#2 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 970
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Chociaż to będzie trudne dla ciebie, dąż do rozwodu, masz ogrom problemów z córką, o tej chorobie tylko słyszałam i czytałam, ale jest bardzo specyficzna i niektórzy ludzie tak podchodzą jakby to był właśnie jakiś wymysł i coś nierealnego. Taki człowiek nie rozróżnia podstawowych rzeczy żyjąc wśród społeczeństwa, wszystko trzeba tłumaczyć, będziesz miała siłę jeszcze się użerać z mężem? Zamiast jednego problemu, będziesz mieć dwa, tylko, że córkę naprawdę kochasz i dasz radę a mąż cię tylko jeszcze zdołuje. Nie pozwól na to,bo bardzo trudne zadanie cie przypadło, to tak jakbyś żyła za dwie osoby i żadnego wsparcia od niego nie dostaniesz to po co ci on? dla jakiegoś ideału miłości? Absolutnie nie, jeszcze spotkasz kogoś kto cię zrozumie i pomoże, a jak będziesz się przy nim męczyła to nic takiego nie zyskasz. Dopóki córka nie nauczy się tych schematów życia na co dzień, będzie ci ciężko ale masz rodziców, jeśli ją kochają to pomogą. Jest w tym niesprawiedliwość bo ty będziesz tyrać a mąż będzie prowadził sielankowe życie..tylko, że w życiu nie ma żadnej sprawiedliwości a nagrodą za twój trud będzie twoja córka, jej radość wobec ciebie, taka jakiej nie zazna twój mąż. Swoją drogą jego zachowanie jest naprawdę szczeniackie, ale nie każdy nadąża żeby dojrzeć do pewnych sytuacji. Wstyd, żeby dorosły facet się tak zachowywał..
|
|
|
|
|
#3 |
|
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Moim zdaniem rozstanie jest najlepszym wyjściem.
Odejdzie ci stres obcowania z psycholem, będziesz miała więcej sił i energii, by żyć i dbać o siebie i córkę.
__________________
nauczycielu, zajrzyj
|
|
|
|
|
#4 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Rozwodzić się. Inaczej nadal będziesz poniżana i traktowana jak śmieć, jeśli nie spełnisz któregoś z warunków, które postawi pan i władca. Przy okazji - masz strasznego śmiecia za męża. Rozwiedź się czym prędzej, bo jako eks nie będziesz się musiala za niego postawę wstydzić.
I jeszcze. Nie ustalaj z nim ile zechce dawać na córkę. Chyba że to bardzo fajna kwota. Jeśli nie - zostaw sprawę sądowi. Konkretnie przedstawiając miesięczne wydatki i zaświadczenie, że dziecko musi być pod twoją stałą opieką. Mądrze i ładnie piszesz, inteligentna i ogarnięta chyba z ciebie babka z samoswiadomoscią i umiejetnścią wyciągania logicznych wnioskow. Szkoda cię dla takiego palanta.. |
|
|
|
|
#5 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 5 661
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#6 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 7 169
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Moje zdanie jest takie: rozwód i staranie się o spore alimenty, ze względu m. in. na specjalne potrzeby córki.
|
|
|
|
|
#7 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 223
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Autorko, a dlaczego się tak zapuściłaś? Rozumiem, że ciężko jest w Polsce znaleźć dobrą pracę, pisałaś, że krótko pracowałaś. Czy nie lepiej pracować za mniejsze pieniądze, ale pracować? Nie będę się odnosił do choroby córki, bo to już inna kwestia na której się nie znam.
|
|
|
|
|
#8 | ||
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 970
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Cytat:
Cytat:
Edytowane przez Heru19 Czas edycji: 2015-07-08 o 23:49 |
||
|
|
|
|
#9 | |
|
and cigarettes
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 6 965
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Oczywiście, że bierz rozwód, tu nie ma nad czym myśleć...
Twoja córka do przedszkola nie chodzi, że musisz się nią zajmować i nie możesz iść do pracy? Cytat:
Będziesz się starać o alimenty dla siebie od męża (byłego) czy tylko dla córki? |
|
|
|
|
|
#10 |
|
Naczelna Nastolatka
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Rozwiedz się. Przecież ten twój mąż to młotek jakiś jest. I nie miej żadnych skrupułów a propos finansów. Jak nie będzie dobrowolnie chciał alimentów płacić to idź do sądu.
__________________
Małgorzata i spółka. Matka natura to suka. |
|
|
|
|
#11 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 3
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Przede wszystkim dziękuję za odpowiedzi i za to, że ktoś przebrnął przez moją pisaninę.
Heru19 i kalincia dziekuję za miłe słowa ![]() jeśli chodzi własnie o alimenty to on zaproponował dosyć wysoką kwotę, podsuwając mi co chwilę przykłady swoich rozwiedzionych kolegów (okazuje się nagle, że wszyscy wokół nas są rozwiedzeni), którzy płacą rzekomo po 200 zł na dziecko (to w ogóle możliwe?), tym samym przedstawiając siebie jako łaskawcę, że chce płacić właśnie tyle. jednak z nim jest jeszcze taki problem, że odczuwam to jakby miał... dwie twarze i dwie osobowości. powiedziałąm mu, ze jesli bedzie trzeba to jestem w stanie zebrac dokumenty na potwierdzenie tego, ze córka potrzebuje wysokich alimentów. ale mam dosyc tej szarpaniny. coffee absolutnie nie chodziło mi o wsparcie finansowe od mamy, bo u nich też nie jest z tym zbyt dobrze. jesli od niego dostanę alimenty na córkę w deklarowanej przez niego wysokości, mam też zasiłek pielęgnacyjny to nie powinno być tak źle. chcę się też starać o świadczenie pielęgnacyjne na córkę, ale to dopiero jak będziemy mieć komisję o przedłużenie zaświadczenia o niepełnosprawności. miałam na myśli wsparcie psychiczne, które wiem ze naprawdę dużo by mi dało, zważywszy na fakt, że nie mam w swoim otoczeniu praktycznie żadnych osób od których mogę dostać takie wsparcie. córka jest zapisana do przedszkola, jednak w tym roku szkolnym akurat więcej jej nie było niż była (ciągle infekcje, non stop antybiotykoterapia, co też nie wpływało pozytywnie na jej główną chorobę), a kiedy jest w przedszkolu (5h dziennie) ja musze byc cały czas pod telefonem, bo wielokrotnie dzwoniono do mnie ze mam po nią przyjść, bo panie nie moga sobie poradzic z jej zachowaniem, nie mogą jej uspokoić. zdarza się rowniez że uczestniczę w zajęciach w przedszkolu, kiedy jest cos "nowego" a reakcja jej jest nie do przewidzenia, lub na jakiś "wyjściach".
|
|
|
|
|
#12 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Nie ulega wątpliwości, ze męża masz beznadziejnego i rozwieść się powinnaś.
Ale wybacz - Twoja postawa jest roszczeniowa. Choćby w stosunku do Twoich rodziców. Niestety, ale Twoja mama podsuwa Ci poważne tematy do zastanowienia się... i wcale nie dziwię się, że nie uśmiecha im się utrzymywanie dorosłej córki i chorej wnuczki. No po prostu. Dla Ciebie za to jest to coś oczywistego. I nie, alimenty + zasiłek pielęgnacyjny nie wystarczą. I nie wiem, jakie 3-latki znasz, ale te które ja znam (zdrowe) również trzeba praktycznie non stop pilnować.
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się. Śledź też pies! - blogujemy ♥ Edytowane przez klempaa Czas edycji: 2015-07-09 o 08:20 |
|
|
|
|
#13 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-06
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 62
|
Twój mąż Cię poniża i traktuje jak złą osobę, żonę i matkę. Jesteś z nim nieszczęśliwa. Nie podoba Ci się takie życie.
Niestety szanse na to, że mąż się zmieni - są minimalne. Chyba że zmiany tego typu: stanie się przy Was furiatem. Moim zdaniem powinnaś się rozwieść - to małżeństwo było pomyłką, która zamieniła się w totalną klapę. Co do utrzymania:
__________________
Ludzie są jak morze, czasem łagodni i przyjaźni, czasem burzliwi i zdradliwi. Przede wszystkim to jednak tylko woda. - Albert Einstein - |
|
|
|
|
#14 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 223
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Nie chcę urazić autorki, ale wydaje mi się, że nie do końca obraz całej sytuacji tak wyglądać musi i myślę, że mąż z całkiem innej perspektywy na to patrzy.
Jak juz pisałem, nie odnoszę się do choroby córki. Ale co zrobiłaś autorko, żeby wrócić do formy/wcześniejszego wyglądu? Dlaczego ciągle zmienialaś prace? Czy to nie było tak, że szukałaś przez kilka lat pracy, po czym przestałaś w momencie gdy pojawiła się diagnoza córki? To nie jest taka ucieczka przed pracą? Są różne rodzaje pracy, można spróbować pracować w domu, można pracować na pół etatu, pamiętaj, że całe życie z córką w domu siedzieć nie będziesz. Jak wygląda Twoj dzien w domu? Wstajesz, robisz posiłki sobie,córce, mężowi, co dalej? Co można robić w domu 24/h? Chyba nie trzymasz córki ciągle za rękę? Na pewno bardziej przykre jest to, w jaki sposób się mężczyzna odzywa do własnej kobiety. Ten pomysł jego z rozwodem musi oznaczać, że żałuje swojej decyzji, że zycie nie wygląda tak, jak sobie zakładał przed związaniem z Tobą/ślubem. Przypuszczam, że jest rozczarowany. Czy rozmawiałaś z nim kiedykolwiek o tym, jak on to widzi, co czuje? Czy tylko patrzysz na wszystko z własnej perspektywy? Nie chce go bronić, ale kij zawsze ma dwa końce. Na tym forum kobiety doradzają w każdym przypadku by "uciekać jak najprędzej, zostawić Pana" itp. Nie zdają jednak sobie sprawy, że to jest to rodzina, małżeństwo, w grę wchodzi wyższa wartość, najpierw trzeba zrobić wszystko, by naprawić relację, jeśli się nie uda to wtedy szukać alternatywnego rozwiązania. pozdrawiam |
|
|
|
|
#15 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 16 501
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Cytat:
---------- Dopisano o 08:55 ---------- Poprzedni post napisano o 08:54 ---------- Co można robić 24h w domu z malym dzieckiem z aspergerem. Wait... Edytowane przez 201604130936 Czas edycji: 2015-07-09 o 08:59 |
|
|
|
|
|
#16 | |
|
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Cytat:
Autorka jasno napisała czym się zajmuje. Wystarczy przeczytać.
__________________
nauczycielu, zajrzyj
|
|
|
|
|
|
#17 | |
|
sissy that walk
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 668
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
I dlaczego trzeba mieć co robić przez 24h? Pan mąż przychodzi z pracy i przez resztę dnia odpoczywa. Jeśli autorka ma - oprócz opieki nad małym, wymagającym dzieckiem i praniem, sprzataniem, gotowaniem, wizytami u lekarza itp - godzinę albo dwie wolnego dziennie, to powinna w tym czasie zarabiać na dom?
__________________
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#18 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: U.K.
Wiadomości: 7 128
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Cytat:
__________________
|
|
|
|
|
|
#19 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 223
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Jak zwykle gdy ktoś prezentuje inne zdanie to w jego kierunku pojawiają się uszczypliwości.
Nie odnoszę się do choroby córki, ponieważ nie znam jej na tyle. Rozumiem, że wymaga dziecko opieki. Na czym polega ta opieka? Kolejna kwestia to opieka nad domem. Czy pranie/sprzątanie/gotowanie zajmuje aż tak dużo czasu? Czy sprząta się/pierze/prasuje codziennie? Rozumiem, że są ćwiczenia z dzieckiem, pewnie raz na jakiś czas wizyta u lekarza. Ale nie popadajmy w paranoję. paulinka - W czym przeszkadzała trudna sytuacja związana z chorobą córki w poprawie formy? W jaki sposob mozna w ogole to uczynić? Nie wiem skad zmiana męza, przeciez nie napisałem, ze wiem. Wskazałem, ze moze własciwa byłaby szczera zwykła rozmowa małzonków, zeby wszystko sobie wyjaśnili. mary_poppins ile czasu dziennie zajmuje Ci gotowanie,sprzątanie,pran ie itp? Czy codziennie pierzesz, sprzatasz,gotujesz? harleyka prawdopodobnie nie istnieje możliwość zmiany nicku. nie sprawdzałem tego, ale jesli masz mozliwosc tego uczynienia i tak bardzo zalezy Ci na tym, to chętnie uzyskam od Ciebie informacje na ten temat. wystarczyło napisać, że się ze mną nie zgadzasz. Nie odniosłem się do wygladu tylko i wyłacznie, aczkolwiek uwazam, ze jest to też wazny aspekt. Sama autorka o nim sporo pisała. |
|
|
|
|
#20 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 484
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Cytat:
serio, Ty czytasz i nie rozumiesz? on ją poniża, gnoi, nie wspiera, nie przejmuje się chorobą własnego dziecka, nie ruszy nawet palcem, żeby coś zrobić w domu, ogólnie ma wszystko gdzieś, bo on"pracuje" to on nic nie musi. a Ty się pytasz, czy ona coś zrobiła, żeby "naprawić" ich relacje, bo może on sobie to wszystko inaczej "wyobrażał"?
__________________
IT - programuj, dziewczyno! |
|
|
|
|
|
#21 | |
|
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Cytat:
Odnosisz się do 'zaniedbania' autorki, wiedząc niby co w tej kwestii? To, że mąż ją grubasem nazywa?
__________________
nauczycielu, zajrzyj
|
|
|
|
|
|
#22 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 16 501
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Poza tym. Eeee. No choroba jest tu głównym wątkiem jednak. Nie znam się, nie odniose się do głównego tematu (google), tak se tylko gadam.
|
|
|
|
|
#23 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: U.K.
Wiadomości: 7 128
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
meski_punkt rzuc okiem na to czym jest choroba na ktora cierpi corka autorki i wtedy zrozumiesz dlaczego jej musi poswiecac tyld czasu. W zaniedbaniu masz na mysli przytycie? No bo chyba autorka dba o podstawowa higiene. A facet z dwoma jajami stanal by na wysokosci zadania pomgajac zonie bo chyba na tym polega malzenstwo. I przede wszystkim jakis szacunek do zony to podstawa.
__________________
|
|
|
|
|
#24 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 484
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Cytat:
chyba nigdy nie robiłeś nic w domu, skoro zadajesz takie pytania i nie wiesz.
__________________
IT - programuj, dziewczyno! |
|
|
|
|
|
#25 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 16 501
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Może gdyby pan maz zajal się chora corka, to autorka by miala wiecej czasu dla samej siebie. Genialne nie?
|
|
|
|
|
#26 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 223
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Zajmuje się sam domem, dlatego uważam, że nie trzeba wiele czasu, by był porządek. Przeczytałem na wikipedii czym jest ta choroba, jednakże to tylko teoria, w praktyce inaczej zapewne to wygląda. Nigdzie nie napisałem, że mąż autorki jest bez winy czy, że on jest pokrzywdzony. Proszę czytać ze zrozumieniem. Musi być przyczyna zmiany podejścia męża autorki do niej samej i kwestii małżeństwa. Może to przeoczyłem, ale wydaje mi się, że autorka nie napisała nic o tym, czy rozmawiała poważnie z mężem czy tylko się ciągle przerzucają odpowiedzialnością. Nikomu źle nie życzę, rozumiem trudną sytuację, ale problem trzeba rozwiązać. To jest moje zdanie, można się z tym nie zgadzać, jest to prawo każdego. Tutaj kończę moją dyskusję, sama autorka musi zdecydować co czynić. pozdrawiam
|
|
|
|
|
#27 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 10 807
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Autorko, nie myślałaś o alimentach również na siebie?
Dziecko z takim schorzeniem wymaga szczególnej opieki, przez co nie możesz znaleźć pracy. Czy w Twojej okolicy (i/lub okolicy Twoich rodziców) jest przedszkole specjalne? |
|
|
|
|
#28 | ||
|
sissy that walk
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 668
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Cytat:
No czasu na pracę zostaje co niemiara, podobnie jak siły.
__________________
Cytat:
|
||
|
|
|
|
#29 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 3
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
Nie myślałam, że to się stanie tematem numer jeden, ale ok. Nie, ja nie jestem zaniedbana. Nie jestem mamuśką z tłustymi włosami i w brudnym dresie. Myję włosy codziennie (wg niego za często), ubieram się, powiedzmy że ładnie moim zdaniem, maluję się codziennie, ja siebie nie uważam za osobę zaniedbaną jeżeli chodzi o wygląd. Jedyne moje zaniedbanie to nadwaga, pewnie mogłabym schudnąć, zresztą chudłam już kilka razy i tyłam; ja codzień rano szukam motywacji żeby otworzyć oczy a nie rzucić się w przepaść z łóżka, wiec sorry nie mam ochoty ani czasu na brzuszki, dywanówki i bieganie, kiedy po całym dniu padam na twarz, po to żeby podobać się facetowi który mnie obraża. Bo sądzę, że podobam się innym facetom, wielokrotnie obcy faceci okazywali mi zainteresowanie. Mój facet również przytył sporo od kiedy się poznaliśmy, teraz nasza waga jest podobna. I on również nie ćwiczy, nie biega i dba o siebie dużo mniej niż ja. ;/ wiele razy musiałam go cofać od drzwi wyjściowych, bo na wizytę z córką w poradni chciał pójść w koszulce, w której własnie wstał z łóżka. ;/ więc nie dam sobie wmówić, ze chamstwo kapie mu z gęby bo ja ważę za dużo, zresztą zawsze twierdził, ze takie dziewczyny mu się podobają.
Shanaya, córka chodzi do przedszkola integracyjnego, ma tam wczesne wspomaganie rozwoju, będzie mieć też kształcenie specjalne. bardziej wyspecjalizowanej placówki dla dzieci w tym wieku nie ma w mojej okolicy, najbliższa chyba 150 km dalej. myslałam o alimentach na siebie, jednak on grozi, że jeśli będę o to wnioskować to będzie bardzo utrudniał rozwód, czego ja nerwowo nie wytzrymam. meski punkcie, pomijając pierdoły nt mojego wygladu, którego się tak doczepiłeś to wyobraź sobie, że konieczność opieki i to opieki bardzo intensywnej nad córką nie pojawiła się w momencie diagnozy. wcześniej też musiałam się nią zajmować, bo to małe dziecko. diagnoza pokazała mi, ze praca z nią musi być inna, ukierunkowana i bardzo specjalna. że to nie jest już tylko "zajmowanie się małym dzieckiem". ale praca z dzieckiem chorym. nie mam rozczeniowej postawy względem rodziców. oni nie mogą mnie utrzymywać, bo ich na to napewno nie stać. mysle ze alimenty w takiej kwocie jaką on proponuje (mam wrazenie ze chce...spłacic (?) problem) i zasiłek wystarczą mi na to by dołożyć się do opłat i jakoś utrzymać. jesli nie uda mi się uzyskać swiadczenia pielęgnacyjnego, bo wiem ze na Aspergera jest niechętnie przyznawany to myślę, że przy pomocy mojej mamy mogłabym spróbować zacząć pracę na pół etatu. myślę, że mama z czasem mogłaby wykonywać prostsze ćwiczenia z córką i spędzać z nią czas aktywnie (bo teraz, kiedy wychodzę np. na dłuższe zakupy to mąż zajmuje się nią tak, ze ona bawi się sama w swoim świecie (co częściowo odradzają mi specjaliści, bo to są zabawy bardzo schematyczne, niespołeczne-powinna bawic sie przy aktywnym, odpowiednio ukierunkowanym udziale drugiej osoby; a on gapi sie laptopa ;/) moja mama nie pracuje, ponieważ jest w podobnej sytuacji jak ja, tj. zajmuje sie swoja mamą, która wymaga tez cały czas opieki ;/ (ale raczej palców do kontaktu nie włozy, ani gorącej zupy na siebie nie ściągnie)-tzn ktos musi cały czas przy niej byc i pomagac przy najprostszych czynnosciach-obrócic sie na drugi bok czy "pójść" (bo babcia w ogole nie chodzi) do toalety. |
|
|
|
|
#30 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 970
|
Dot.: Jak nie wypaść z torów na zakręcie życia?
taki męski punkt widzenia to sobie można w buty wsadzić. Pomagał jej przy córce? Nie, wykręcił się pracą, wymyślał jej i obrażał, tak się upierasz przy tej pracy, gdyby tobie kobieta mówiła, że twoja praca jest nic nie warta, ty się do niczego nie nadajesz, a po tej pracy wracałbyś do domu i wpadał w kolejną pracę bo trzeba ogarnąć dom, zrobić ćwiczenia z córką poświecić kolejny czas, energię, chciałoby ci się? Efekt byłby taki, że robiłbyś wszystko byle jak bo brakłoby cie sił, żeby ciągnąć to w pojedynkę. Tak ma wyglądać małżeństwo? Sądziłam, że chodzi w tym właśnie o to, że gdy pojawia się nowy członek rodziny to już nie partner jest taki najważniejszy , wszystko schodzi na dalszy plan tym bardziej, że tu pojawiła się choroba, którą jej mąż zlekceważył. Gdyby powiedział, że nie wie co ma robić jak pomóc, nie umie własną córką się zająć, okej, facet jest w porządku, można by wspólnie próbować, autorka zyskałaby trochę czasu dla siebie. Ale tu nic takiego nie nastąpiło, zdołował ją jeszcze bardziej, to jest czysto egoistyczne, bo wygląd się zmienił? to jest najważniejsze? a o dziecku kiedy pomyśli? to ma być dorosłość i odpowiedzialność? po to się zakłada rodzinę? kiedy ona ma się tak z nim cackać? Wcale mnie to nie dziwi, że zrezygnowała z pracy, słabo płatna, mąż ją dołuje mimo, że pracuje nadal mu nie pasowało, po pracy do domu, żeby znowu pracować, i tak ma się męczyć dla niskiej pensji? czy pracuje czy nie jest tak samo, tyle, że jest może mniej zmęczona i może lepiej pomóc córce. To jest dorosły facet, którego nikt nańczyć nie będzie, on jest rozczarowany? a czego się spodziewał idylli małżeńskiego życia jak z filmu? Ona też na pewno jest, zmienił się traktuje ją źle, każdy by chciał, mieć zdrowe dzieci sielankowe życie, wygląd greckiego boga, świetną pracę, czas na swoje pasje. No i co z tego? W życiu tak się nie zdarza, trzeba ciągle coś poświęcać dla czegoś innego i ustawiać od nowa swoje priorytety. A on się chyba zatrzymał w czasie.
---------- Dopisano o 12:27 ---------- Poprzedni post napisano o 12:22 ---------- Cytat:
nie zatraciłaś się w myślach "jestem beznadziejna, on wie lepiej", masz swoje zdanie, słuchasz innych ale nie zapominasz o swoich racjach, tylko je ulepszasz bardzo dobrze, myślę, że sobie poradzisz ze wszystkim, nie jesteś oszołom kobieta, jesteś ogarnięta i to na konkretnym poziomie, twoja córka ma szczęście. ![]() ---------- Dopisano o 12:33 ---------- Poprzedni post napisano o 12:27 ---------- meski_punkt jeśli nie bierzesz pod uwagę wszystkich czynników, które generują konkretną sytuację, to na twoim miejscu zrezygnowałabym z wypowiadania się w jakichkolwiek wątkach. Pisać, żeby sobie popisać to można na jakimś czacie a nie drugiemu człowiekowi doradzać, bo została pominięta przez ciebie najbardziej kluczowa kwestia, bez której cały pierwszy post autorki traci kształt i sens. Edytowane przez Heru19 Czas edycji: 2015-07-09 o 12:28 |
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:04.














chyba nigdy nie robiłeś nic w domu, skoro zadajesz takie pytania i nie wiesz.
nie zatraciłaś się w myślach "jestem beznadziejna, on wie lepiej", masz swoje zdanie, słuchasz innych ale nie zapominasz o swoich racjach, tylko je ulepszasz 
