Problem z wyborem studiów.

[ewelina1995]

Witajcie Jestem tegoroczną maturzystką. Za chwilę wyniki matur i czas na składanie dokumentów do szkoły, a ja mam coraz większy mętlik w głowie. Może zacznę od tego, że w liceum byłam na profilu biologiczno-chemicznym, jednak w maturalnej klasie zdecydowałam, że to nie jest dla mnie i chcę iść na finanse i rachunkowość. Skrycie marzyło mi się SGH, jednak nie miałam już szans. Tam trzeba zdawać rozszerzoną matematykę, a ja w kilka miesięcy bym tego nie nadrobiła. Trochę zrezygnowana zdecydowałam się pójść na studia zaoczne i na maturze zdawałam oczywiście polski, matematykę, angielski i dodatkowo hiszpański- wszystko na poziomie podstawowym. Byłam już zdecydowana iść na Uczelnię Łazarskiego. Czytałam o niej sporo dobrego. Jednak wiele osób uważa, że nie warto iść na prywatną uczelnię. Niektórzy uważają, że w ogóle nie warto iść na zaoczne. Teoretycznie mogłabym za rok drugi raz pisać maturę i startować na SGH. Jednak nie wiem, czy podołam. Musiałabym chodzić na korepetycje z 3 przedmiotów i sama motywować się do nauki. Nie wiem czy to dobry pomysł, aby odkładać studia o rok. A jeśli wtedy i tak się tam nie dostanę. W końcu trudno się tam przedostać. I nie wiem co powinnam zrobić. Praktycznie nie znam osób, które mogłyby mi coś poradzić z własnego doświadczenia, wszystko to suche opinie, które i ja sama mogę przeczytać gdzieś tam... Co myślicie o Łazarskim? A może dobrym pomysłem byłoby studiowanie FiRu zaocznie na UW? Zawsze to większa renoma uczelni, może pracodawcy też zwrócą na to uwagę...Będę niezwykle wdzięczna za Wasze opinie

[Velvet Wave]

Moim zdaniem, nie ma co tracić czasu i doradzałabym Ci studia zaoczne. Może uda Ci się znaleźć staż/pracę niejako w swoim zawodzie ? Serio, mi się tak udało (studiuję pedagogikę na prywatnej uczelni zaocznie i równolegle pracuję w żłobku) łapię staż pracy i wykształcenie . Nie żałuję swojego wyboru, mimo tego, że dostałam się na Uniwersytet na dzienne . A jeśli chodzi o pracodawców, to nie wiem czy kolosalne znaczenie ma renoma skończonej uczelni, moim zdaniem nie .

[20160901857]

Napisane przez ewelina1995

Witajcie Jestem tegoroczną maturzystką. Za chwilę wyniki matur i czas na składanie dokumentów do szkoły, a ja mam coraz większy mętlik w głowie. Może zacznę od tego, że w liceum byłam na profilu biologiczno-chemicznym, jednak w maturalnej klasie zdecydowałam, że to nie jest dla mnie i chcę iść na finanse i rachunkowość. Skrycie marzyło mi się SGH, jednak nie miałam już szans. Tam trzeba zdawać rozszerzoną matematykę, a ja w kilka miesięcy bym tego nie nadrobiła. Trochę zrezygnowana zdecydowałam się pójść na studia zaoczne i na maturze zdawałam oczywiście polski, matematykę, angielski i dodatkowo hiszpański- wszystko na poziomie podstawowym. Byłam już zdecydowana iść na Uczelnię Łazarskiego. Czytałam o niej sporo dobrego. Jednak wiele osób uważa, że nie warto iść na prywatną uczelnię. Niektórzy uważają, że w ogóle nie warto iść na zaoczne. Teoretycznie mogłabym za rok drugi raz pisać maturę i startować na SGH. Jednak nie wiem, czy podołam. Musiałabym chodzić na korepetycje z 3 przedmiotów i sama motywować się do nauki. Nie wiem czy to dobry pomysł, aby odkładać studia o rok. A jeśli wtedy i tak się tam nie dostanę. W końcu trudno się tam przedostać. I nie wiem co powinnam zrobić. Praktycznie nie znam osób, które mogłyby mi coś poradzić z własnego doświadczenia, wszystko to suche opinie, które i ja sama mogę przeczytać gdzieś tam... Co myślicie o Łazarskim? A może dobrym pomysłem byłoby studiowanie FiRu zaocznie na UW? Zawsze to większa renoma uczelni, może pracodawcy też zwrócą na to uwagę...Będę niezwykle wdzięczna za Wasze opinie

Łazarski to akurat całkiem przyzwoita uczelnia, jedna z lepszych jeżeli chodzi o prywatne, więc o renomę bym się nie martwiła. Ja bym jednak nie rezygnowała z SGH, bo to jednak zupełnie inna liga i na tę akurat uczelnię pracodawcy patrzą i to bardzo. Po SGH, jeszcze znając języki obce, nie będziesz miała żadnych problemów z pracą, to raczej pewne. Co byś robiła w trakcie tych studiów zaocznych? To ważne, bo jeżeli musiałabyś już w tej chwili iść do jakiejkolwiek pracy to może być ci ciężko pracować, studiować i uczyć się do poprawy matury, ale jeżeli nie musiałabyś pracować to ja bym jednak przysiadła nad tymi 3 przedmiotami i próbowała. Nie zakładaj z góry, że się nie dostaniesz, bo jak się porządnie przyłożysz do nauki to dasz radę, a jak nie to trudno, zostaniesz na zaocznych.

Napisane przez Velvet Wave

Moim zdaniem, nie ma co tracić czasu i doradzałabym Ci studia zaoczne. Może uda Ci się znaleźć staż/pracę niejako w swoim zawodzie ? Serio, mi się tak udało (studiuję pedagogikę na prywatnej uczelni zaocznie i równolegle pracuję w żłobku) łapię staż pracy i wykształcenie . Nie żałuję swojego wyboru, mimo tego, że dostałam się na Uniwersytet na dzienne . A jeśli chodzi o pracodawców, to nie wiem czy kolosalne znaczenie ma renoma skończonej uczelni, moim zdaniem nie .

Zależy od branży, akurat w finansach jest cała masa świrów, dla których liczy się tylko SGH i UEKi, a cv od absolwentów szkół prywatnych po prostu wywalają do niszczarki.

[MissChievousTess]

Jeden rok to tyle co nic. Jak chcesz SGH to organizuj korki, przysiądź fałdów i startuj na SGH. Jak mnie zależało to powtórzyłam całą historię powszechną w 2 tygodnie. Po 5 latach przerwy od kontaktu z tym przedmiotem. Jak się bardzo chce i coś się robi w tym kierunku,żeby się czegoś nauczyć to w końcu się człowiek nauczy. Tyle, że wymaga to wysiłku i jest czasochłonne.
Tak jak pisała nouvelle90, SGH to całkiem inna liga. Jak mierzysz tak wysoko to 1 rok nie ma różnicy i możliwe, że jest wart wysiłku.
Lepszy rok przerwy niż 5 lat mało sensownych studiów. Np. język obcy można w międzyczasie podszkolić.

[Maboroshi]

Jeśli dasz radę zmobilizować się na tyle by samemu się przez rok uczyć - poczekaj rok i popraw maturę. Nie ma co marnować pieniędzy na studia zaoczne/prywtane jeśli możesz studiować za rok dziennie na wymarzonej uczelni.

[foreverandnever]

Radziłabym się zastanowić nad napisaniem matury za rok. Co innego jest poprawianie np. biologii, historii a co innego pierwszy raz np. matmy.
Ja zdawałam mature rok temu, ale w tym pisałam pierwszy raz właśnie matme r. Od grudnia chodziłam co chwile na korki, robiłam miliard zadań a matme rozszerzoną napisałam na... 10%? (poprzednie matury w domu pisałam na 60%+).
Ale uważam, że nie straciłam tego roku aż tak bardzo. Jeżeli byś się spieła i mocno walczyła to można. Każdy mówi, że można, ale wychodzi różnie

[MissChievousTess]

Chyba nie ma nic łatwiejszego do nauki niż matematyka.
Biologia czy historia to masa nauki pamięciowej a z matematyki wystarczy opanować kilka wzorów i metody rozwiązywania zadań.
Nie ma co porównywać poziomu trudności takich przedmiotów
Trudna to może być np. chemia, ale raczej nie matematyka

[ewelina1995]

Jak tak na poważnie się nad tym zastanowiłam, to poprawianie matury za rok nie wchodzi w grę. Musiałabym napisać nie tylko rozszerzoną matmę, ale i np. geografię i jeden z języków. Mam zdany angielski i hiszpański, ale oba na poziomie podstawowym. Poza tym nie jestem pewna, czy w moim przypadku studia dzienne byłyby na pewno dobrym wyborem. Chcę trochę odciążyć rodziców i sama nieco się usamodzielnić. Teraz pracuję. Zaraz po zdaniu ostatniej matury zaczęłam staż w Urzędzie Gminy. Także nie jest źle, poniekąd to w moim przyszłym zawodzie, zawsze czegoś tam się nauczę. Zresztą nie sądzę, żebym zmobilizowała się do rzetelnej, samodzielnej nauki. U mnie bardziej sprawdzają się krótkodystansowe wyzwania. Długodystansowe często mi nie wychodzą, zaczynam wątpić w siebie w kryzysowych momentach. Także zostanę przy studiach zaocznych. FiR jest dostępny w takim systemie, czyli wychodzę z założenia, że da się go tak nauczyć. Znam dziewczynę, która studiuje to dziennie na SGGW i ma zajęcia 2-3 razy w tygodniu... Także teraz pozostaje dylemat, którą szkołę wybrać. Co będzie lepsze- Łazarski czy UW? Jakie jest Wasze zdanie?

[20160901857]

Jak już tak strasznie się upierasz przy zaocznych to UW, ale szczerze mówiąc i tak uważam, że sama sobie podcinasz skrzydła na starcie. Studiując na SGH pewnie już na II-III roku mogłabyś się starać o super pracę w zawodzie i za bardzo dobre pieniądze i raczej nie powinno być problemu z pogodzeniem zajęć z pracą (korporacje, banki często proponują studentom elastyczny czas pracy, pół etatu, itp i to za ciekawą pensję).
Nie wiem, jak sobie myślę co ja bym zrobiła w takiej sytuacji, to wolałabym przez rok się uczyć, pracować nawet w jakimś sklepie czy innym barze, ale zainwestować w coś, co na pewno przyniesie dobre efekty.


Ciekawostka: akurat w tej chwili wypełniam formularz aplikacyjny do pewnej wielkiej firmy finansowo-prawnej i widzę, że dla studentów i absolwentów SGH jest w ogóle odrębna rekrutacja, bez miliona etapów i pięciu rozmów po angielsku. Żadna inna uczelnia nie ma takich przywilejów.

[ewelina1995]

Ja rozumiem, że SGH to elitarna liga, ale myślę, że po prostu tak czy siak nie będzie mnie stać na dzienne studia. Nie mieszkam w Warszawie, więc musiałabym znaleźć sobie tam lokum plus jedzenie, dojazdy, jakieś inne wydatki, również te związane ze szkołą... Pewnie gdybym się uparła to rodzice by się zgodzili, ale myślę, że stworzyłabym przez to sporo nieprzyjemności. Już dość dawno stwierdziłam, że z wielu powodów lepiej będzie, jak trochę sama sobie zarobię. Także chciałam iść na Łazarski, byłam już pewna, ale pewne zdarzenia namąciły mi w głowie. Dzisiaj dowiedziałam się, że na zaocznych na UW zajęcia często robią też w trakcie tygodnia...To by odpadało. Sama już nie wiem. Odpowiadał mi ten Łazarski, ale też chciałabym, żeby mój dyplom w przyszłości miał jakąś wartość.

[Winston_Smith]

a zaoczne na SGH? już chyba nie ma egzaminów wstępnych i liczy się kolejność zgłoszeń.

[ewelina1995]

Niestety również na zaoczne są wymagane te wszystkie rozszerzenia A co myślicie o Łazarskim?

[Callitus]

Hmm, a co ze stypendiami socjalnymi na uczelni (jeśli Twoja rodzina ma wystarczająco niskie dochody?) + praca w weekendy (gdzie możesz zarobić 700-800 zł, wiem, bo sama pracuję )? Mieszkanie w akademiku nie jest chyba aż tak drogie, a rodzice może byliby w stanie dokładać się te 200 zł w miesiącu (to już jest spora kwota dla studenta i pomaga przeżyć do 1 )?

Jak dla mnie, to sama nie wiesz czego chcesz i szukasz wymówek. Na Twoim miejscu przysiadłabym na tyłku przez rok, popracowała, zaoszczędziła trochę pieniędzy i poprawiała maturę ze wszystkich przedmiotów, które potrzebne są na SGH. Ale moim zdaniem, to Tobie się nie bardzo chce

[ewelina1995]

Poprawiać maturę rzeczywiście nie bardzo mi się chcę. Tak jak wspomniałam w pierwszym swoim poście SGH gdzieś tam kiedyś mi się marzyło, ale już dawno przestałam na poważnie myśleć o tej uczelni. Wiem, że to super szkoła, wyższa liga. Ale myślę, być może naiwnie, że jeśli naprawdę nabędę konkretne umiejętności, będę się rozwijać, uczyć języków, będę potrafiła walczyć o swoje to poradzę sobie na rynku pracy. Nie musze też być dyrektorem w jakiejś wielkiej korporacji. Zadowolę się skromniejszą posadą. Oczywiście nie mówię, że byłabym szczęśliwa zarabiając najniższą krajową, ale spokojna pracą w jakimś mniejszym przedsiębiorstwie też bym nie pogardziła. Może i nie wiem do końca czego chcę. Od 3 lat ciężko mi było zdecydować się, jakiego zawodu powinnam się uczyć. Pewnie brak mi determinacji na SGH. Pochodzę też z malutkiej miejscowości, wszyscy by mówili, że nie zdałam matury, jeśli zostałabym rok w domu. Wiem, że zdanie innych jest mało istotne, aczkolwiek trochę się takimi rzeczami przejmuję. Nie jestem pewna, czy moi rodzice by zrozumieli, w naszej rodzinie prawie nikt nie studiował. I chyba najważniejsze. Nie mam gwarancji, że po tym roku dostałabym się. Moja pewność siebie w większości sfer życiowych jest baaardzo niska i po prostu nie starczyłoby mi wiary, aby walczyć. Nie chcę być rok do tyłu. Zresztą mniejsza o to. Zakładając ten wątek głównie chodziło mi o opinie na temat UW i Łazarskiego. Jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji, ale chyba zostanę przy wcześniej planowanym Łazarskim.

[ama]

Moim zdaniem zdecydowanie UW. Lazarski to prywatna uczelnia. Z definicji jest daleko za państwowymi szkołami (które wcale takie super nie sa, nie wierz w te opowieści o tym, ze po sgh to od razu praca za 10 tys i służbowy mercedes. Trzeba duzo pracy włożyć w to, zeby to osiągnąć. Znam akurat wiele osob z sgh, bo 10% mojego roku na prawie na uw studiuje także sgh i to sa naprawdę pracowici ludzie, którzy robią masę rzeczy poza szkoła - to im daje przewagę na rynku pracy, a nie sam papier z sgh).

Natomiast dobrze sie zastanów nad tymi zaoczymi studiami. Wiesz ile kosztuje zycie w Warszawie? Skoro chcesz odciążyć rodzicow to będziesz musiała zarobić na czesne (na uw koszt ok 8 tys. Za rok) i utrzymanie (min. 1300zl/miesiąc a czasami i wiecej, bo koszt ksiazek, mieszkania, karty miejskiej jest spory, jedzenie tez jest droższe niż w innych miastach). Tutaj praca tez nie leży na ziemi i zarabianie wiecej niż 1700 zł nie jest takie łatwe. Wiem, co mowie, bo szukałam teraz pracy i wiem jakie stawki proponują w pracy biurowej. Przemysł dobrze, czy stać cie na zaoczne.

[ewelina1995]

Oczywiście, wiem, że życie w Warszawie jest mega drogie. Jednak na razie, przynajmniej do końca listopada mam pracę u siebie na miejscu, więc kosztów utrzymania nie ponoszę. Później też spróbuję znaleźć coś w swojej okolicy, a jeżeli się nie uda to dopiero pomyślę o stolicy. Rodzice obiecali dokładać mi połowę miesięcznej kwoty na czesne, czyli jakieś 400 zł. Gdybym zarobiła te 1700 to spokojnie wystarczyłoby mi na szkołę i skromne utrzymanie. Zawsze pozostaje mi też alternatywa dojazdów. Co prawda mieszkam około 80 km od Warszawy, ale mnóstwo znajomych dojeżdża. Ja też całe życie wszędzie dojeżdżałam, oczywiście nie tak daleko, ale jestem przyzwyczajona. Wtedy miałabym jedynie koszty biletów i ewentualnie jakiegoś jedzenia.

A to co w tym momencie dyskwalifikuje dla mnie UW to zajęcia w piątki. Chcę koniecznie znaleźć szkołę z zajęciami tylko w weekend.