Usuwanie SMSów przez TŻ.

[all_is_full_of_love]

Witajcie, Wizażanki.

Zacznę może standardowo: mam czynne konto na wizażu już od kilku lat, ale na potrzeby tego wątku założyłam drugie - by uniknąć niepotrzebnych sytuacji. Post będzie raczej długi, więc dziękuję tym, którzy zdołają dotrwać do końca tej chaotycznej paplaniny...

Jestem z TŻ od 4 lat. Poznaliśmy się i zakochaliśmy na zabój, oboje. Po dwóch latach zamieszkaliśmy razem - i dalej wszystko kwitło.

Jakiś miesiąc temu zauważyłam w jego rejestrze połączeń w telefonie, że SMSuje z dawną koleżanką. Kiedyś coś ich łączyło, najprawdopodobniej flirt, kilka spotkań, możliwe, że też seks. To było na długo przed tym jak się poznaliśmy. Nie wiem o tym zbyt wiele, bo nie wkręcałam się w ten temat a i on niewiele wspominał.

Wszystko byłoby w miarę w porządku (nie robiłabym przecież afery o zwykłe pisanie ze znajomą, która odezwała się po jakimś czasie, aby po prostu sprawdzić co słychać), gdyby nie to, że on... skrzętnie te wiadomości usuwa. Tak, jak wszystkie inne SMSy z rodziną, znajomymi, kumplami normalnie w jego skrzynce są, tak te wymieniane z nią - znikają od razu. Jakby ewidentnie miał coś do ukrycia i nie chciał, bym o tym wiedziała. Widziałam tylko pierwszego, gdy, najprawdopodobniej po długim czasie nieodzywania się do niego napisała coś w stylu: "Hejka, dawno się nie odzywałeś, co tam u Ciebie? U mnie po staremu, nadal wolny strzelec... ; ))." Kolejne wiadomości już były usuwane.

Pisze z nią w godzinach pracy, gdy się nie widzimy. SMSów jest zazwyczaj kilka - kilkanaście w ciągu dnia.

Wiążę to również z tym, co działo się w naszym związku od jakiegoś czasu - przez to, że ja pracuję do wieczora i wracam wykończona - nie mamy zbyt wiele czasu dla siebie. Kolacja, prysznic, spanie. To sytuacja przejściowa (wakacyjna), ale mimo to odbija się na nas. Do tego dochodzi fakt, że on ma własne problemy w swojej pracy (jest pracoholikiem, bardzo się angażuje w to co robi i niestety ta praca "zjada" go od środka - czasem nie wyrabia psychicznie). Reasumując: częstsze sprzeczki o drobnostki, brak czułości, brak miłych, ciepłych słów, słowem: brak tego ulotnego, nieopisywalnego "czegoś", co sprawia, że jest nam z kimś dobrze i że się kochamy.

Rozmawiałam z nim o tym. Powiedziałam, że brakuje mi czułości i miłości - że mimo tego, iż mamy mniej czasu dla siebie, to chciałabym, by było tak, jak dawniej. Teraz jakby bardziej się stara: częściej mnie przytula, częściej pisze, dzwoni, okazuje czułość, całuje... Tylko, że moja głupia, kobieca psychika zaczyna sobie pomału wmawiać, że te jego starania to tylko taka przykrywka z jego strony. Żebym nie zaczęła czegoś podejrzewać.

Pytanie: czy ja przesadzam? Czy to, że on regularnie pisze ze starą znajomą, a potem te SMSy usuwa może świadczyć o tym, że najzwyczajniej w świecie znudziło mu się stateczne, ułożone życie w stylu: dom-praca-dom, w którym rzadko kiedy jest miejsce na flirty, ognisty seks, wspólne wyjazdy i szaleństwa? Że zachciało mu się tego, co mieliśmy cztery lata temu? Motylków brzuchu, fascynacji, zadurzenia?

Kocham go do szaleństwa i gdyby przyszło nam się rozstać, to wiem, że przypłaciłabym to sporym psychicznym załamaniem. Zwyczajnie sobie tego nie wyobrażam, a z drugiej strony - już raz przeżyłam podobną sytuację (zdjęcia "dobrej koleżanki" na poczcie mojego ex) i podświadomie coś mi mówi, że moje obawy mogą mieć uzasadnienie.

Okej, mogłabym go zapytać wprost o co chodzi z tymi SMSami, ale w tym momencie wyjdzie na jaw to, że po pierwszym przypadkowym razie zaczęłam regularnie sprawdzać mu telefon. Że przestałam mu ufać i zaczęłam szpiegować. A jeśli okaże się, że pisze z nią "ot tak"? O pracy, o tym co u nich... Z drugiej strony, jeśli "ot tak" - to dlaczego usuwa te wszystkie wiadomości?

Nie wytrzymuję już tej niepewności. Każdego wieczoru zasypiam z głową wypełnioną najrozmaitszymi wizjami tego, co oni wypisują w tych cholernych SMSach. Brzmi to trochę jak gadanie chorobliwie zazdrosnej histeryczki.

Dodam jeszcze tylko, że TŻ nie jest typem zdradzającego faceta. Przeciwnie, to jego kiedyś zdradzono, a on należy raczej do tych statecznych, spokojnych, którzy nie bawią się w takie gierki, którzy "nie mogliby zrobić komuś czegoś takiego". Tym bardziej nie chce mi się wierzyć, że mógłby w tych SMSach...

Co ja mam robić? Czekać, aż to się skończy (w głębi serca mam nadzieję, że któregoś dnia po prostu przestaną pisać i wtedy chyba nigdy nie poruszę tego tematu...)? Walić prosto z mostu, o co chodzi i w co on pogrywa? Nie robić nic i przestać sobie wmawiać, że mnie zdradza, skoro jednoznacznych dowodów na to brak? Sama już nie wiem. Może nie powinnam robić nic?

Proszę Was o wsparcie, pomoc, radę, spojrzenie "obiektywnym" okiem i ewentualne sprowadzenie na ziemię, jeśli faktycznie przeginam z podejrzeniami. Dzięki.

[201803290936]

Napisane przez all_is_full_of_love

Witajcie, Wizażanki.

Zacznę może standardowo: mam czynne konto na wizażu już od kilku lat, ale na potrzeby tego wątku założyłam drugie - by uniknąć niepotrzebnych sytuacji. Post będzie raczej długi, więc dziękuję tym, którzy zdołają dotrwać do końca tej chaotycznej paplaniny...

Jestem z TŻ od 4 lat. Poznaliśmy się i zakochaliśmy na zabój, oboje. Po dwóch latach zamieszkaliśmy razem - i dalej wszystko kwitło.

Jakiś miesiąc temu zauważyłam w jego rejestrze połączeń w telefonie, że SMSuje z dawną koleżanką. Kiedyś coś ich łączyło, najprawdopodobniej flirt, kilka spotkań, możliwe, że też seks. To było na długo przed tym jak się poznaliśmy. Nie wiem o tym zbyt wiele, bo nie wkręcałam się w ten temat a i on niewiele wspominał.

Wszystko byłoby w miarę w porządku (nie robiłabym przecież afery o zwykłe pisanie ze znajomą, która odezwała się po jakimś czasie, aby po prostu sprawdzić co słychać), gdyby nie to, że on... skrzętnie te wiadomości usuwa. Tak, jak wszystkie inne SMSy z rodziną, znajomymi, kumplami normalnie w jego skrzynce są, tak te wymieniane z nią - znikają od razu. Jakby ewidentnie miał coś do ukrycia i nie chciał, bym o tym wiedziała. Widziałam tylko pierwszego, gdy, najprawdopodobniej po długim czasie nieodzywania się do niego napisała coś w stylu: "Hejka, dawno się nie odzywałeś, co tam u Ciebie? U mnie po staremu, nadal wolny strzelec... ; ))." Kolejne wiadomości już były usuwane.

Pisze z nią w godzinach pracy, gdy się nie widzimy. SMSów jest zazwyczaj kilka - kilkanaście w ciągu dnia.

Wiążę to również z tym, co działo się w naszym związku od jakiegoś czasu - przez to, że ja pracuję do wieczora i wracam wykończona - nie mamy zbyt wiele czasu dla siebie. Kolacja, prysznic, spanie. To sytuacja przejściowa (wakacyjna), ale mimo to odbija się na nas. Do tego dochodzi fakt, że on ma własne problemy w swojej pracy (jest pracoholikiem, bardzo się angażuje w to co robi i niestety ta praca "zjada" go od środka - czasem nie wyrabia psychicznie). Reasumując: częstsze sprzeczki o drobnostki, brak czułości, brak miłych, ciepłych słów, słowem: brak tego ulotnego, nieopisywalnego "czegoś", co sprawia, że jest nam z kimś dobrze i że się kochamy.

Rozmawiałam z nim o tym. Powiedziałam, że brakuje mi czułości i miłości - że mimo tego, iż mamy mniej czasu dla siebie, to chciałabym, by było tak, jak dawniej. Teraz jakby bardziej się stara: częściej mnie przytula, częściej pisze, dzwoni, okazuje czułość, całuje... Tylko, że moja głupia, kobieca psychika zaczyna sobie pomału wmawiać, że te jego starania to tylko taka przykrywka z jego strony. Żebym nie zaczęła czegoś podejrzewać.

Pytanie: czy ja przesadzam? Czy to, że on regularnie pisze ze starą znajomą, a potem te SMSy usuwa może świadczyć o tym, że najzwyczajniej w świecie znudziło mu się stateczne, ułożone życie w stylu: dom-praca-dom, w którym rzadko kiedy jest miejsce na flirty, ognisty seks, wspólne wyjazdy i szaleństwa? Że zachciało mu się tego, co mieliśmy cztery lata temu? Motylków brzuchu, fascynacji, zadurzenia?

Kocham go do szaleństwa i gdyby przyszło nam się rozstać, to wiem, że przypłaciłabym to sporym psychicznym załamaniem. Zwyczajnie sobie tego nie wyobrażam, a z drugiej strony - już raz przeżyłam podobną sytuację (zdjęcia "dobrej koleżanki" na poczcie mojego ex) i podświadomie coś mi mówi, że moje obawy mogą mieć uzasadnienie.

Okej, mogłabym go zapytać wprost o co chodzi z tymi SMSami, ale w tym momencie wyjdzie na jaw to, że po pierwszym przypadkowym razie zaczęłam regularnie sprawdzać mu telefon. Że przestałam mu ufać i zaczęłam szpiegować. A jeśli okaże się, że pisze z nią "ot tak"? O pracy, o tym co u nich... Z drugiej strony, jeśli "ot tak" - to dlaczego usuwa te wszystkie wiadomości?

Nie wytrzymuję już tej niepewności. Każdego wieczoru zasypiam z głową wypełnioną najrozmaitszymi wizjami tego, co oni wypisują w tych cholernych SMSach. Brzmi to trochę jak gadanie chorobliwie zazdrosnej histeryczki.

Dodam jeszcze tylko, że TŻ nie jest typem zdradzającego faceta. Przeciwnie, to jego kiedyś zdradzono, a on należy raczej do tych statecznych, spokojnych, którzy nie bawią się w takie gierki, którzy "nie mogliby zrobić komuś czegoś takiego". Tym bardziej nie chce mi się wierzyć, że mógłby w tych SMSach...

Co ja mam robić? Czekać, aż to się skończy (w głębi serca mam nadzieję, że któregoś dnia po prostu przestaną pisać i wtedy chyba nigdy nie poruszę tego tematu...)? Walić prosto z mostu, o co chodzi i w co on pogrywa? Nie robić nic i przestać sobie wmawiać, że mnie zdradza, skoro jednoznacznych dowodów na to brak? Sama już nie wiem. Może nie powinnam robić nic?

Proszę Was o wsparcie, pomoc, radę, spojrzenie "obiektywnym" okiem i ewentualne sprowadzenie na ziemię, jeśli faktycznie przeginam z podejrzeniami. Dzięki.

A jakich odpowiedzi oczekujesz (pytam, bo obawiam się kolejnego wątku pt. najpierw sobie ponarzekam, a potem wezmę faceta w obronę)? Nie jest typem zdradzającego faceta? A to ciekawe wobec tego, co przecież robi i jak bardzo kombinuje. Powinnaś patrzeć na fakty, a one są dla Ciebie raczej przykre.

[kate_rossi]

Skąd wiesz że jest ich kilka - kilkanaście dziennie skoro je kasuje?

[Elfir]

może wie, że trzepiesz mu pocztę, a, że w SMSach narzeka na ciebie lub rozmawia o waszym związku, to je usuwa.

[all_is_full_of_love]

Napisane przez Doris1981

A jakich odpowiedzi oczekujesz (pytam, bo obawiam się kolejnego wątku pt. najpierw sobie ponarzekam, a potem wezmę faceta w obronę)? Nie jest typem zdradzającego faceta? A to ciekawe wobec tego, co przecież robi i jak bardzo kombinuje. Powinnaś patrzeć na fakty, a one są dla Ciebie raczej przykre.

Nie, nie - raczej wyrosłam już z etapu stawania w obronie faceta, który robi coś podejrzanego. I nie chcę go bronić, jedynie staram się przedstawić sytuację taką, jaką ja widzę. Włącznie z tym, co myślę o TŻ jako jego kobieta.

W życiu bym go o zdradę nie podejrzewała, to samo np. moi znajomi, którzy go znają. Nie wiem, czy dobrze to rozumiesz - są po prostu tacy faceci, po których jakoś tak "widać", że skoki w bok to nie ich bajka. Zwłaszcza, jeśli swoje w życiu przeżyli i sami ledwo wyszli cało ze związku z kobietą, która zdradzała.

Tak jak już pisałam, miałam już do czynienia z podobną sytuacją, z tym, że wówczas:

1) byłam nieźle stłamszona przez mojego ex, bałam się konfrontacji (teraz też się boję, ale nie aż tak), bałam się dosłownie wszystkiego i przez to właśnie nie chciało do mnie dojść, że to on jest tu winny, a nie ja;

2) była to sytuacja jasna i klarowna - nagie fotki robione na "szybcika", ewidentnie na jego poczcie. Tutaj? Usunięte SMSy, w których mogło być absolutnie wszystko.

Oczekuje... jakiegoś świeżego spojrzenia może. Takiego z zewnątrz. I kopa w tyłek, jeśli za bardzo przesadzam.

---------- Dopisano o 14:36 ---------- Poprzedni post napisano o 14:33 ----------

Napisane przez kate_rossi

Skąd wiesz że jest ich kilka - kilkanaście dziennie skoro je kasuje?

W rejestrze połączeń widać ile SMSów się wymieniło z danym numerem telefonu w ciągu dnia.

Napisane przez Elfir

może wie, że trzepiesz mu pocztę, a, że w SMSach narzeka na ciebie lub rozmawia o waszym związku, to je usuwa.

Jasne, taką możliwość też dopuszczam. Chociaż z drugiej strony myślę, że gdyby wiedział, że to robię - powiedziałby mi o tym. W końcu to ewidentny brak zaufania. Więc raczej by ze mną o tym porozmawiał, nawet jeśli by się to przerodziło w awanturę.

[Elfir]

znam faceta, któremu eks-zona rogi przyprawiała, który bardzo ciężko to przeżył.
Potem nagle coś mu odbiło.
Nowej partnerce rogi przyprawia z co najmniej dwoma kobietami (z jedną ma chyba dziecko, przynajmniej ona tak twierdzi)

[201705042038]

Napisane przez all_is_full_of_love

W życiu bym go o zdradę nie podejrzewała, to samo np. moi znajomi, którzy go znają. Nie wiem, czy dobrze to rozumiesz - są po prostu tacy faceci, po których jakoś tak "widać", że skoki w bok to nie ich bajka. Zwłaszcza, jeśli swoje w życiu przeżyli i sami ledwo wyszli cało ze związku z kobietą, która zdradzała.

W życiu byś go nie podejrzewała, ale pocztę mu sprawdzasz. Okłamujesz samą siebie.
Zresztą, niestety... gdyby zdradzali tylko ci, których wszyscy o to mogą podejrzewać, żyłoby się łatwiej.

[201803290936]

Napisane przez all_is_full_of_love

(...)
W życiu bym go o zdradę nie podejrzewała, to samo np. moi znajomi, którzy go znają. Nie wiem, czy dobrze to rozumiesz - są po prostu tacy faceci, po których jakoś tak "widać", że skoki w bok to nie ich bajka. Zwłaszcza, jeśli swoje w życiu przeżyli i sami ledwo wyszli cało ze związku z kobietą, która zdradzała.
(...)

Tak, zdarzają się tacy. Ale Ci, których znam z tego co wiem nie wymieniają się SMS-ami z jakimiś "koleżankami". Skupiają się na swojej rodzinie, pracy, hobby. Znajome płci przeciwnej jak najbardziej można mieć. Ale jak się jest w związku, to trochę dla mnie niepojęte jest utrzymywanie kontaktu z inną kobietą / facetem, jakieś ciągi SMS-ów, wiadomości. Po co?

Ale nawet jeżeli to jest niewinne, to wszystko rozbija się i tak o fakt, że Ty mu (już) nie ufasz.

[all_is_full_of_love]

Napisane przez anna87

W życiu byś go nie podejrzewała, ale pocztę mu sprawdzasz. Okłamujesz samą siebie.
Zresztą, niestety... gdyby zdradzali tylko ci, których wszyscy o to mogą podejrzewać, żyłoby się łatwiej.

Sprawdzam tę pocztę od około miesiąca - odkąd zauważyłam, że zaczął z nią pisać. Wcześniej nie tykałam jego telefonu i miałam do niego stuprocentowe zaufanie.
Gdybym tylko miała pewność, że mnie w tych SMSach zdradza, przyszłoby mi o wiele łatwiej powiedzenie sobie: "okej - może i cicha woda z niego, ale widocznie jednak mu się znudziło". Tyle że przez ten brak pewności (w tych smsach może być wszystko i nic) - sama nie wiem, czy mogę myśleć o nim w kategoriach tego, który zdradza.

[mogg]

nigdy nie bądź zapewna faceta, teskty: on nigdy by tego nie zrobił itp. - tego nie wiesz, to że był zdradzany nie oznacza że Ciebie nie zdrdzi.
Ja bym zapytała wprost , skoro go sprawdzasz i nie ufasz mu to znak że coś jest nie tak z tą relacją skoro cię ona tak niepokoi.

Musisz z nim porozmawiać, tak prostu, bo skoro cie takie myśli naszły to nie dzieje się dobrze.
Sam fakt że podejrzwasz zdradę lub flirt powinien dać ci do myślenia

[niebieskie_oczko]

Dla mnie jest to podejrzane.

A nigdy się nie zdarzyło, że napisała ona, gdy jesteście razem? Wtedy zawsze można coś zagaić, wybadać.

Albo wersja hard Jak trzepiesz mu telefon to już chyba możesz sobie pozwolić na napisanie do niej smsa z jego telefonu jako on Nawet głupie "Hej, co tam słychać?" i poczekać co odpisze i w jakim stylu. A potem usunąć. Tylko dodam, że dla mnie to już grubsze przekroczenie granicy, ale widać, że coś nie gra u was - sprawdzanie telefonu, usuwanie smsów, dziwne bardzo

[201705042038]

Napisane przez all_is_full_of_love

Tyle że przez ten brak pewności (w tych smsach może być wszystko i nic) - sama nie wiem, czy mogę myśleć o nim w kategoriach tego, który zdradza.

Skoro je usuwa, jest tam coś, czego wg niego nie powinnaś przeczytać. Obawiam się, że raczej nie obgaduje z nią niespodzianki na Twoje urodziny...

[Salamandera]

Z jednej strony może być tak, że Twój tż kasuje te wiadomości, bo nie chce, żebyś miała powód do zmartwień i "czepiania się",a to są zwykłe wiadomości, ale z drugiej może być różnie. I tak Cię podziwiam, że tyle wytrzymałaś-ja jestem większą zazdrośnicą, ale dzięki temu unikam takich niepewności.

Mój ukochany (prawie 6 lat razem) pewnego razu spotkał swoją koleżankę, przypadkiem. Ona tak o zaczęła do niego pisać, co tam, jak w pracy itd. Wiedziałam i o tym psotkaniu i o tych rozmowach, więc nie sprawdzałam go ani w to nie ingerowałam. Ale pewnego dnia coś mnie podkusiło i zajrzałam do jego archiwum na fb. Nie było tam co prawda nic zdrożnego, ale kobieta czuje, kiedy inna flirtuje. A ona ewidentnie to robiła. teksty w stylu: dzięki Tobie polubiłam żużel, jak Ci się odwdzięczę? Albo: szkoda, że dzisiaj nie gadaliśmy, bo mój dzień byłby lepszy. I też miałam dylemat: powiedzieć, że szpiegowałam, czy udać, że się nic nie stało? Wybrałam pośrodku: powiedziałam, że zostawił komputer włączony i akurat do niego napisała, a ja to przeczytałam i kolejne wcześniejsze wiadomości i że jak chce, to niech z nią rozmawia, ale niech pisze o mnie (bo do tej pory tego nie robił): że był ze swoją dziewczyną na wakacjach, dlatego nie pisał do niej, bo było tak super, że właśnie jemy kolację po pracy i nie ma czasu gadać, że szykuje dla mnie niespodziankę itd. itp. I jak zaczął pisać o mnie, to tamta straciła zapał i już teraz jest spokój.

Dla niego teraz może być to tylko flirt, odskocznia. Jemu możesz ufać, innym kobietom-raczej nie powinnaś. Rozegraj to tak, żeby mu uświadomić, że wiesz i że nie musi ukrywać, a jak ukrywa, to widocznie ma powód. Niepewność Cię psychicznie rozstraja, więc nie daj się rozwinąć dalej sytuacji i trzymaj rękę na pulsie. Powodzenia!

[201803290936]

Napisane przez Salamandera

(...)
Jemu możesz ufać, innym kobietom-raczej nie powinnaś.
(...)

Jasneee.

[all_is_full_of_love]

Napisane przez Doris1981

Tak, zdarzają się tacy. Ale Ci, których znam z tego co wiem nie wymieniają się SMS-ami z jakimiś "koleżankami". Skupiają się na swojej rodzinie, pracy, hobby. Znajome płci przeciwnej jak najbardziej można mieć. Ale jak się jest w związku, to trochę dla mnie niepojęte jest utrzymywanie kontaktu z inną kobietą / facetem, jakieś ciągi SMS-ów, wiadomości. Po co?

Ale nawet jeżeli to jest niewinne, to wszystko rozbija się i tak o fakt, że Ty mu (już) nie ufasz.

I ja również nie miałabym nic przeciwko znajomym płci żeńskiej. Sama mam kilku dobrych kumpli - facetów. Jasne, też czasem z nimi piszę - ale nie usuwam takich SMSów, czy rozmów na fb, bo najzwyczajniej w świecie nie muszę. Gdyby TŻ je przeczytał - dowiedziałby się jedynie, że znowu potrzebuję notatek z jakiegoś wykładu, że Titanic II to beznadziejny film, albo że ktoś tam zaprasza na imprezę. Nie są to ciągi kilkunastu SMSów pod rząd, skrzętnie usuwane. Nie mam nic do ukrycia i tego samego oczekuję od niego.

Najgorsze jest to utracone zaufanie. I niepewność, czy powiedzieć mu, że: tak, przeglądam Twoje połączenia, bo od jakiegoś czasu Ci nie ufam. Bo, jak już wcześniej pisałam, w tych smsach przecież wcale nie musi być nic podejrzanego.

[AlaZala]

Napisane przez Doris1981

Znajome płci przeciwnej jak najbardziej można mieć. Ale jak się jest w związku, to trochę dla mnie niepojęte jest utrzymywanie kontaktu z inną kobietą / facetem, jakieś ciągi SMS-ów, wiadomości. Po co?

Chyba nie zrozumiałam... Można mieć znajome, ale utrzymywanie z nimi kontaktu jest już niepojęte? Czyli można mieć znajome, ale nie można utrzymywać z nimi kontaktu?

[ultra_violence]

W tej sytuacji przyznałabym się do przetrzepania telefonu. Uważam, że skoro te smsy są kasowane, to prawdopodobieństwo, że znajdują się w nich treści, które bardzo by Ci się nie spodobały jest duże. Może jestem mało wyrozumiała, ale nie ogarniam sensu urządzania sobie codziennych smsowych pisanek z jakąś koleżanką, z którą kiedyś być może uprawiało się seks. I jeszcze ten jej tekst, że nadal jest wolnym strzelcem

[201803290936]

Napisane przez AlaZala

Chyba nie zrozumiałam... Można mieć znajome, ale utrzymywanie z nimi kontaktu jest już niepojęte? Czyli można mieć znajome, ale nie można utrzymywać z nimi kontaktu?

Autorka twierdzi, że tych wiadomości (usuwanych potem i to jest podejrzane) jest sporo. Zamiast skupiać się więcej na związku, jest skupianie się na SMS-owaniu z kimś trzecim. Wątpię, czy z tego może wyjść coś dobrego. To tak jakbym narzekała TŻ, że nie do końca dobrze się między nami dzieje, po czym szła pisać z kolegą na fejsie przez kilka godzin.

---------- Dopisano o 15:58 ---------- Poprzedni post napisano o 15:56 ----------

Napisane przez all_is_full_of_love

I ja również nie miałabym nic przeciwko znajomym płci żeńskiej. Sama mam kilku dobrych kumpli - facetów. Jasne, też czasem z nimi piszę - ale nie usuwam takich SMSów, czy rozmów na fb, bo najzwyczajniej w świecie nie muszę.
(...)

I pewnie nie jest to też dla Ciebie jednak sprawa priorytetowa, coś na czym się nadmiernie skupiasz, prawda? Ja wiem o co Ci chodzi. Jest różnica między "idę z kumpelą na piwo se pogadać, nawet nieco ponarzekać przy okazji", a między "SMS-owanie i kasowanie, wymienianie się dużą ilością wiadomości".

[all_is_full_of_love]

Napisane przez niebieskie_oczko

Dla mnie jest to podejrzane.

A nigdy się nie zdarzyło, że napisała ona, gdy jesteście razem? Wtedy zawsze można coś zagaić, wybadać.

Albo wersja hard Jak trzepiesz mu telefon to już chyba możesz sobie pozwolić na napisanie do niej smsa z jego telefonu jako on Nawet głupie "Hej, co tam słychać?" i poczekać co odpisze i w jakim stylu. A potem usunąć. Tylko dodam, że dla mnie to już grubsze przekroczenie granicy, ale widać, że coś nie gra u was - sprawdzanie telefonu, usuwanie smsów, dziwne bardzo

"Niestety", piszą tylko, gdy jesteśmy osobno. (Jakby się, cholera, umówili, że do 16:00 mają czas, a potem cicho-sza, bo jeszcze się tak trafi, że SMS dojdzie przy mnie ).
Nie, nie, pisanie do laski z jego numeru to dla mnie faktycznie grubsza przesada. Albo się dowiem od niego, albo wcale. Chyba.

Napisane przez Salamandera

Z jednej strony może być tak, że Twój tż kasuje te wiadomości, bo nie chce, żebyś miała powód do zmartwień i "czepiania się",a to są zwykłe wiadomości, ale z drugiej może być różnie. I tak Cię podziwiam, że tyle wytrzymałaś-ja jestem większą zazdrośnicą, ale dzięki temu unikam takich niepewności.

(...)

Dla niego teraz może być to tylko flirt, odskocznia. Jemu możesz ufać, innym kobietom-raczej nie powinnaś. Rozegraj to tak, żeby mu uświadomić, że wiesz i że nie musi ukrywać, a jak ukrywa, to widocznie ma powód. Niepewność Cię psychicznie rozstraja, więc nie daj się rozwinąć dalej sytuacji i trzymaj rękę na pulsie. Powodzenia!

Racja, też myślałam na początku, że usuwa, żebym się nie martwiła i nie miała powodów do zazdrości. Ale to by pasowało, gdyby to była jednorazowa, albo kilkudniowa akcja. Nosz kurde, ile można pisać o "zwykłych rzeczach"? Na pewno nie miesiąc...

[201803290936]

Napisane przez all_is_full_of_love

"Niestety", piszą tylko, gdy jesteśmy osobno. (Jakby się, cholera, umówili, że do 16:00 mają czas, a potem cicho-sza, bo jeszcze się tak trafi, że SMS dojdzie przy mnie ).
(...)

Skąd wiesz, czy tak nie jest?

[MagdalenaSzs]

Napisane przez all_is_full_of_love

Dodam jeszcze tylko, że TŻ nie jest typem zdradzającego faceta. Przeciwnie, to jego kiedyś zdradzono, a on należy raczej do tych statecznych, spokojnych, którzy nie bawią się w takie gierki, którzy "nie mogliby zrobić komuś czegoś takiego". Tym bardziej nie chce mi się wierzyć, że mógłby w tych SMSach...

Wiesz ile razy to słyszałam
Jacy oni biedni, pokrzywdzeni, bo ich była zdradziła, okrutna ona, a
jak przyszło co do czego, czyny mówiły więcej, niż słowa i okazywało się, kto był tym zdradzającym.
Ja postawiłabym kawe na ławe, powiedziałabym, że wiem, że z nią piszę, że kasuję smsy. To, że usuwa te smsy, dla mnie jest podejrzane.
Nie lubię takich gierek, bić się z myślami, nie spac po nocach, takie sytuacje najlepiej jak najszybciej rozwiązywać.

[niebieskie_oczko]

Może się tak właśnie umówili? Że piszą tylko o ustalonych godzinach?

W ogóle ona wie, że jesteście razem?
Może twój facet też udaje wolnego strzelca i po prostu traktuje to jak flirt i odskocznie?
Ja bym nie wytrzymała w takiej niepewności.

[all_is_full_of_love]

Napisane przez Doris1981

I pewnie nie jest to też dla Ciebie jednak sprawa priorytetowa, coś na czym się nadmiernie skupiasz, prawda? Ja wiem o co Ci chodzi. Jest różnica między "idę z kumpelą na piwo se pogadać, nawet nieco ponarzekać przy okazji", a między "SMS-owanie i kasowanie, wymienianie się dużą ilością wiadomości".

Dokładnie tak. Ja bym zrozumiała, jakby pisali, nie wiem, dwa-trzy SMSy w tygodniu właśnie na zasadzie popisania "o pierdołach", o "co słychać". Ale najdłuższy taki ciąg SMSów wynosił 16, jeśli dobrze pamiętam. Szesnaście smsów, wymienianych co dwie-trzy minuty. Usuniętych.

[Margot45]

Kolejny przypadek panny, która grzebie TŻ-owi w telefonie i szuka usprawiedliwienia.

[kate_rossi]

Nie masz innego wyjścia niż wziąć go w krzyżowy ogień pytań. Chyba że znasz się na jakiś tajniackich programach, które zhakują mu telefon i smsy będą przychodzić także do ciebie.

[all_is_full_of_love]

Napisane przez Margot45

Kolejny przypadek panny, która grzebie TŻ-owi w telefonie i szuka usprawiedliwienia.

Mylisz się, nie szukam usprawiedliwienia.

Napisane przez niebieskie_oczko

Może się tak właśnie umówili? Że piszą tylko o ustalonych godzinach?

W ogóle ona wie, że jesteście razem?
Może twój facet też udaje wolnego strzelca i po prostu traktuje to jak flirt i odskocznie?
Ja bym nie wytrzymała w takiej niepewności.

Nie wiem, czy ona to wie, bo nie wiem, co jej odpisał na pytanie "co słychać". Możliwe, że jest tak, jak mówisz...

Napisane przez Doris1981

Skąd wiesz, czy tak nie jest?

Wiedzieć, nie wiem - ale coraz częściej podejrzewam...

[Rose969]

.

[shanta]

Umawianie się ' pisz tylko do 16' to standard kręcenia na boku. W weekend też pracujesz?

[skazana_na_bluesa]

jak by ci to powiedzieć... można się przejechać na teorii, że facet nie jest typem zdradzającego fagasa. przykład z życia - spotykałam się z pewnym facetem, a po jakimś czasie dowiedziałam się, że facet ma żonę (przyznał się po x miesiącach znajomości). później żona znalazła do mnie kontakt, opowiedziała o kiepskim małżeństwie i uświadomiła, że facet miał do niedawna jeszcze dwie kobiety...

[AlaZala]

Nie możesz zapytać Twojego chłopaka, co u tej dziewczyny słychać i kiedy mieli ostatnio kontakt?

Jeśli odpowie, że nie miał z nią kontaktu od dawna, to będziesz od razu wiedziała, że kłamie. Jeśli zacznie opowiadać, to raczej nie ma powodu do niepokoju. Możesz wtedy zaproponować, żeby zaprosił ją w weekend do Was, porozmawiacie sobie we trójkę i spokojnie będziesz mogła przeanalizować charakter ich znajomości.