Obsesja?

[cassie91910]

Czy mieliście kiedykolwiek obsesję na punkcie kogoś z poza waszego otoczenia? Tzn. jakaś sławna osoba typu aktor, muzyk czy ktoś pracujący w telewizji np. prezenter telewizyjny?
Jeśli tak to czy poznaliście tę osobę w realu? I czy po spotkaniu nadal czuliście, że jednak macie dużo ze sobą wspólnego i gdyby to była np. koleżanka ze szkolnej ławki czy sąsiadka to zostalibyście przyjaciółmi?
Czy napisaliście/nawiązaliście kontakt z tą osobą?
Czy to już jest obsesja?

[kalincia]

Jak byłam młodszą nastolatką, to się kochałam w piosenkarzu. Przeszło mi. Normalni ludzie przechodzą to jak chorobę dziecięcą i tyle. Potrafiłam wtedy godzinami słuchać jego piosenek, marzyć o naszym spotkaniu itp. Nie poznałam go osobiście, chociaż 2 razy byłam na koncercie.

[jeff]

tez mi sie wydaje, ze takie rzeczy mijaja oczywiscie pomarzyc o spotkaniu z ulubionym muzykiem mozna zawsze i nie ma to zwiazku z obsesja. osobiscie naleze do osob, ktore nie ganiaja swoich "idoli", a nawet nie uwazam, zeby moj ulubiony aktor byl dla mnie "idolem". kiedys potrafilam sleczec i szukac, jaki jest ulubiony kolor jakiegos tam wokalisty ale teraz w ogole nie obchodza mnie takie sprawy i bardzo sobie to cenie

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Też się kochałam w piosenkarzu, dawno, dawno, DAWNO temu. Marzyłam o spotkaniu, itd.
Nie nawiązałam kontaktu. Nie byłam na koncercie, w tamtym okresie nawet żadnego w Polsce nie było.
Ale obsesji nie miałam, jego ulubiony kolor i inne takie mnie nie obchodziły.

[lwia paszcza]

Typowa przypadłość wieku nastoletniego nie martw się, kiedyś to przejdzie

[arkadia1616]

Chyba każdy przechodzi w życiu taką "fazę"

Ja akurat miałam dużo szczęścia. Leciałam na koncert aż do Londynu. Szybką akcję pomogły mi skręcić najlepsze przyjaciółki na świecie. Nie był to nikt na maxa znany acz rozpoznawalny i komu kariera się rozkręcała. Przeżyłam jak dotąd najpiękniejszy dzień/noc w moim życiu Koncert ja w pierwszym, rzędzie on wchodzi na scene i pierwsze co robi to szuka mnie prosi, żebym mu się pokazała bo wie, że gdzieś tam jestem (cześniej pisałam mu przez Twittera, że halo lecę do Ciebie z Polski! ). Zaśpiewał na koncercie piosenkę, ze specjalną dedykacją dla mnie, mam masę zdjęć po koncercie miałam czas swobodnie z nim porozmawiać. Poznałam jego całą rodzinę, chcieli nas przenocowac u siebie w domu ale musiałysmy pędzić na samolot. Poznałam jego kolegów jak swoich znajomych. Na koniec zaciągnął mnie na back stage i zaśpiewał tylko dla mnie. Przyjaciółka robiła za operatora kamery więc mam to wszystko pięknie nagrane
Na koniec dowiedziałam się, że gdyby w ostatniej chwili nie naprawili metra to miała bym prywatny koncert u niego na chacie Info od jego mamy potwierdzone przez niego

Jak mówiłam najpiękniejszy dzień/noc mojego życia.
Ciężko było po wszystkim wrócić do normalności ale on wyjechał z rodziną do Stanów i trochę słuch po nim zaginął a ja cóż musiałam wrócic do szarej rzeczywistości.
W kazdym bądx razie nie nazwała bym tego obsesją. Ot zauroczenie Mija więc spokojnie

[Madiha]

Dwa przypadki.

1) Metallica
Byłam nimi głęboko zafascynowana, ogromnie i nigdy nawet nie myślałam, że mogę ich spotkać. Udało się, miałam okazję z nimi rozmawiać. Nie spodziewałam się, że to są tak normalni i fajni faceci. Fascynacja minęła, nadal ich uwielbiam, ale nie traktuję jak gwiazdy. Bardziej jak ludzi których "znam" grających fajną muzykę
Po prostu bez tego namaszczenia

2) Przypadek to jeden z muzyków, jako nastolatka byłam w niego bardzo wkręcona. Miałam okazję go spotkać i pogadać z nim kilka razy, miałam też szansę na wiadomo co . Nie skorzystałam i bardzo się cieszę. Nadal go bardzo lubię, szczególnie jego muzykę. Uważam, że jako facet ma w sobie coś przyciągającego, ale na mnie to już nie działa.

[sweetmedi25]

Ja mam straszną wkrętkę z Freddiem Mercurym, ale poznać go już nie poznam.

Nie uważam, że to obsesja, raczej fascynacja, zauroczenie osobą i muzyką

[Shinelikediamonds]

Myślę, że zwykłe zauroczenie , a nie obsesja..
Przejdzie Ci
ja mam fazę na jednego tancerza z amerykańskiego Dancing with the stars ...
jejciu, jak on się rusza..

[cassie91910]

Mam na myśli tu "obsesję" ale w takim pozytywnym znaczeniu, jak właśnie wspomniała jeff z tym ulubionym kolorem tyle, że w obecnych czasach można w bardzo prosty i szybki sposób dowiedzieć się więcej rzeczy na temat kogoś i to nawet takich z deczka prywatnych, bo znani czy nie znani każdy się otwiera na facebook'u czy instagramie, można poznać czyjś tok myślenia na pewne sprawy, jaką herbatę pije, jakiej muzyki słucha itp.

arkadia1616 ale ci zazdroszczę!!!

tak samo Madiha Metallica
a w drugim przypadku dobrze, że nie "skorzystałaś" ale wiem, że w takiej sytuacji może sodówka uderzyć do głowy bo wtedy ja pomyślałabym sobie "o em dżi skoro TA osoba leci na mnie to muszę być chyba kimś bombastycznym hahaha i to przeznaczenie xD" a później "ej dobra, sory ale jeśli mnie tylko sprawdza i chodzi mu tylko o jedno, to wyjdę na naiwną i to nie było moim celem w poznaniu tej osoby" i raczej bym na TĘ osobę krzywo patrzyła później, czar by prysł :P ale może to jest takie zagranie ze strony tych osób? bo chętnych fanek na świecie jest pełno, ale to chyba bardziej świadczy o tej sławnej osobie, nie?

gdzieś widziałam ostatnio na youtube chyba aferę związaną z tym, że jakaś nastolatka nie chcąc się wyrażać brzydko "zacieśniła więzi" z jednym z amerykańskich raperów i teraz chwali się tym w necie, dla mnie to porażka

w sumie to dużo jest takich przypadków

tak w ogóle to nie jestem nastolatką, bo mam 25 lat a nadal mi się trafiają takie "zauroczenia" no i co mnie bardzo męczy to to, że nie potrafię patrzeć na kogoś np. z telewizji jako zwyczajną osobę, zawsze się peszę dlatego mega was podziwiam, że potrafiłyście napisać, pogadać po ludzku i w ogóle, ja mam wciąż nie dosyt przez to, że tak idealizuję ludzi :p

[201705230905]

Napisane przez sweetmedi25

Ja mam straszną wkrętkę z Freddiem Mercurym, ale poznać go już nie poznam.

Nie uważam, że to obsesja, raczej fascynacja, zauroczenie osobą i muzyką

Ja tak samo tylko, że mi później przeszło

[sweetmedi25]

Napisane przez malwine55

Ja tak samo tylko, że mi później przeszło

Zobaczymy czy mi tez przejdzie:P

[201605090949]

Nie, nie miałem nigdy obsesji na niczyim punkcie. Są postacie, które uważam za autorytety (głównie ze świata nauki, ale nie tylko), ale tak żeby szalenie chcieć się spotkać czy być jakimś fanem to nigdy. Natomiast chętnie wysłuchałbym na żywo wykładu Dawkinsa o ewolucji czy Tysona o kosmosie.

[Hefrena]

O mój Boże, Metallica tak, szczególnie James
Byłam raz na ich koncercie, ale jestem bardzo niska a ludzi było tyle, że ledwo telebim widziałam
A poza tym często gdy byłam młodsza zdażało mi się popadać w zauroczenie różnymi osobami- na szczęście mi przeszło

[201607040946]

Tak, miałam. Przeszło z wiekiem.

[201607211025]

Miałam tak, chyba w 6 klasie. Kochałam się w pewnym sportowcu, aż któregoś dnia w szkole na informatyce wyczytałam, że ma żonę i w dodatku brzydką. Pomyślałam sobie: phi! Koniec z nami i przeszło mi natychmiast.