Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2015-11-10, 10:47   #1
Esmeralda_22
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 9

Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?


Witam,
nie mam z kim o tym pogadać, bo jest to dla mnie bardzo bolesne i przykre, zdanie mojego M. znam ale może on jest nieobiektywny bo jest po mojej stronie?
No więc zacznę od początku: mam 30 lat, jestem zaręczona z moim M. Póki co mieszkamy oddzielnie, ja na razie mieszkam z rodzicami (mamy duży dom i w sumie po ślubie rozważaliśmy mieszkanie z moimi rodzicami).
Problem polega na tym, że moi rodzice mają cały czas do mnie jakieś pretensje, a ja już przestaję wytrzymywać to nerwowo i psychicznie. Jestem tym wszystkim wykończona!
Ktoś może powiedzieć - wyprowadź się. Niestety problem jest dużo poważniejszy. Niedawno zmarł mój brat i zostałyśmy we dwie z siostrą (młodszą) - ona od niedawna jest za granicą i jak łatwo się domyśleć rzadko bywa w domu, zresztą jak była w kraju też rzadko bywała, przyjeżdżała najpóźniej jak się dało a wyjeżdżała najwcześniej jak się dało. Generalnie miała wszystko w d... zresztą dalej ma.
Nawet jak brat chorował to jej nigdy nie było, przyjeżdżała raz na jakiś czas na kilka dni. To ja byłam na miejscu, rezygnowałam z własnego życia bo miałam wyrzuty sumienia, że ja idę się bawić (piwo czy kino - nie mówię tu już nawet o imprezach w klubach), mówiąc szczerze zaniedbywałam swojego narzeczonego i choć czasami się sprzeczaliśmy On to rozumiał, bo wiedział że stan mojego brata jest poważny. I w końcu stało się to co się musiało stać - brat zmarł, byłam z nim do ostatniej chwili trzymając go za rękę.
Moi rodzice ostatni czas poświęcili jemu, to wokół niego wszystko się kręciło. Teraz nagle nie mają co ze sobą zrobić, został ból po stracie dziecka, mają mnóstwo wolnego czasu z którym nie mają co robić. Wracają po pracy i zastają pusty dom. Ja to wszystko rozumiem, ale ja też mam prawo do własnego życia.
Od pogrzebu nie minęło jeszcze dużo czasu. I tu zaczynają się wieczne pretensje - że mimo iż urodziła trójkę dzieci została sama jak palec, wraca do pustego domu, ma do mnie pretensje że spędzam czas u mojego M. Niby wprost tego nie powie, tylko rzuca fochy jak w sobotę mówię że idę do niego. Mój M. chce abym się do niego przeprowadziła (on wynajmuje mieszkanie) ja też chcę ale nawet nie chcę myśleć co będzie jak im to powiem.
Ale to że mojej siostry nie ma w ogóle już nie jest problemem, to ja muszę poświęcić swoje życie żeby robić to co oni chcą.
Ostatnio mój M. zabrał mnie na weekend nad morze aby odpocząć psychicznie od tego wszystkiego i przede wszystkim pobyć razem. Oczywiście po powrocie foch jak wyżej - że zostali sami jak palec itp. itd. Ja tam nie pojechałam imprezować, tylko odpocząć i pobyć z narzeczonym razem, bo ostatnio nie mieliśmy dużo czasu dla siebie. Dwa dni!
Czy ja jestem aż taką egoistką że chcę mieć prawo do swojego życia? Czy naprawdę robię coś złego? Czy to moja wina że oni zostali sami? Czy oni mają prawo do wymagania ode mnie że mam zrezygnować ze swojego życia i robić to co oni chcą żeby było ok?
Czy mam prawo wymagać od mojego M. żeby cały czas tolerował że staram się pomagać i być przy rodzicach? Już kiedyś powiedział mi że on nie chce być cały czas na drugim miejscu bo na pierwszym jest brat, ale to rozumie bo brat jest umierający i to nie jest typowa sytuacja. Teraz znowu ma tak być?
A jeszcze jakby tego było mało to usłyszałam że to jak zachowałam się 1 listopada było nie na miejscu. A jak się zachowałam? Pojechaliśmy z moim M. najpierw do niego na cmentarz, potem do mojego dziadka i wróciliśmy do brata (to są trzy miejscowości oddzielone od siebie po 30 km w każdą stronę). Moja siostra nie przyjechała w ogóle, i to jest w porządku! To może miałam powiedzieć M. żeby sam jechał? Czyli ja mam od niego wymagać żeby wszystko poświęcał dla moich spraw a z jego mamy rezygnować? Do czego to doprowadzi? W prostej drodze do rozstania a na to nie pozwolę!! Za moment usłyszę od niego że mam wybierać: On albo rodzice.
Mój M. jest po mojej stronie i uważa, że rodzice nie mogą oczekiwać ode mnie że zrezygnuję z własnego życia, i że moja siostra powinna tez się trochę zainteresować problemem. Wiem, że ma rację.
Czy ja naprawdę jestem egoistka? Czy nie mam prawa do własnego życia? I czy robię coś złego? Nie mam juz siły na to wszystko!
Esmeralda_22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 10:53   #2
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Cytat:
Napisane przez Esmeralda_22 Pokaż wiadomość
Witam,
nie mam z kim o tym pogadać, bo jest to dla mnie bardzo bolesne i przykre, zdanie mojego M. znam ale może on jest nieobiektywny bo jest po mojej stronie?
No więc zacznę od początku: mam 30 lat, jestem zaręczona z moim M. Póki co mieszkamy oddzielnie, ja na razie mieszkam z rodzicami (mamy duży dom i w sumie po ślubie rozważaliśmy mieszkanie z moimi rodzicami).
Problem polega na tym, że moi rodzice mają cały czas do mnie jakieś pretensje, a ja już przestaję wytrzymywać to nerwowo i psychicznie. Jestem tym wszystkim wykończona!
Ktoś może powiedzieć - wyprowadź się. Niestety problem jest dużo poważniejszy. Niedawno zmarł mój brat i zostałyśmy we dwie z siostrą (młodszą) - ona od niedawna jest za granicą i jak łatwo się domyśleć rzadko bywa w domu, zresztą jak była w kraju też rzadko bywała, przyjeżdżała najpóźniej jak się dało a wyjeżdżała najwcześniej jak się dało. Generalnie miała wszystko w d... zresztą dalej ma.
Nawet jak brat chorował to jej nigdy nie było, przyjeżdżała raz na jakiś czas na kilka dni. To ja byłam na miejscu, rezygnowałam z własnego życia bo miałam wyrzuty sumienia, że ja idę się bawić (piwo czy kino - nie mówię tu już nawet o imprezach w klubach), mówiąc szczerze zaniedbywałam swojego narzeczonego i choć czasami się sprzeczaliśmy On to rozumiał, bo wiedział że stan mojego brata jest poważny. I w końcu stało się to co się musiało stać - brat zmarł, byłam z nim do ostatniej chwili trzymając go za rękę.
Moi rodzice ostatni czas poświęcili jemu, to wokół niego wszystko się kręciło. Teraz nagle nie mają co ze sobą zrobić, został ból po stracie dziecka, mają mnóstwo wolnego czasu z którym nie mają co robić. Wracają po pracy i zastają pusty dom. Ja to wszystko rozumiem, ale ja też mam prawo do własnego życia.
Od pogrzebu nie minęło jeszcze dużo czasu. I tu zaczynają się wieczne pretensje - że mimo iż urodziła trójkę dzieci została sama jak palec, wraca do pustego domu, ma do mnie pretensje że spędzam czas u mojego M. Niby wprost tego nie powie, tylko rzuca fochy jak w sobotę mówię że idę do niego. Mój M. chce abym się do niego przeprowadziła (on wynajmuje mieszkanie) ja też chcę ale nawet nie chcę myśleć co będzie jak im to powiem.
Ale to że mojej siostry nie ma w ogóle już nie jest problemem, to ja muszę poświęcić swoje życie żeby robić to co oni chcą.
Ostatnio mój M. zabrał mnie na weekend nad morze aby odpocząć psychicznie od tego wszystkiego i przede wszystkim pobyć razem. Oczywiście po powrocie foch jak wyżej - że zostali sami jak palec itp. itd. Ja tam nie pojechałam imprezować, tylko odpocząć i pobyć z narzeczonym razem, bo ostatnio nie mieliśmy dużo czasu dla siebie. Dwa dni!
Czy ja jestem aż taką egoistką że chcę mieć prawo do swojego życia? Czy naprawdę robię coś złego? Czy to moja wina że oni zostali sami? Czy oni mają prawo do wymagania ode mnie że mam zrezygnować ze swojego życia i robić to co oni chcą żeby było ok?
Czy mam prawo wymagać od mojego M. żeby cały czas tolerował że staram się pomagać i być przy rodzicach? Już kiedyś powiedział mi że on nie chce być cały czas na drugim miejscu bo na pierwszym jest brat, ale to rozumie bo brat jest umierający i to nie jest typowa sytuacja. Teraz znowu ma tak być?
A jeszcze jakby tego było mało to usłyszałam że to jak zachowałam się 1 listopada było nie na miejscu. A jak się zachowałam? Pojechaliśmy z moim M. najpierw do niego na cmentarz, potem do mojego dziadka i wróciliśmy do brata (to są trzy miejscowości oddzielone od siebie po 30 km w każdą stronę). Moja siostra nie przyjechała w ogóle, i to jest w porządku! To może miałam powiedzieć M. żeby sam jechał? Czyli ja mam od niego wymagać żeby wszystko poświęcał dla moich spraw a z jego mamy rezygnować? Do czego to doprowadzi? W prostej drodze do rozstania a na to nie pozwolę!! Za moment usłyszę od niego że mam wybierać: On albo rodzice.
Mój M. jest po mojej stronie i uważa, że rodzice nie mogą oczekiwać ode mnie że zrezygnuję z własnego życia, i że moja siostra powinna tez się trochę zainteresować problemem. Wiem, że ma rację.
Czy ja naprawdę jestem egoistka? Czy nie mam prawa do własnego życia? I czy robię coś złego? Nie mam juz siły na to wszystko!
Twoja siostra się odcięła. Ja ją rozumiem. Ty trochę na siłę chcesz zbawiać świat i przy okazji swoją rodzinę. W imię czego? Kosztem czego? Twoi rodzice mają siebie, nie są ubezwłasnowolnieni, nie są przykuci do łóżek. Więc czemu niby masz z nimi siedzieć? Daj dorosłym ludziom przerobić ból po stracie dziecka. Nie wyręczaj ich w tym. I zacznij w końcu podejmować swoje własne, dorosłe decyzje w oparciu o dobro swoje i swojego faceta (póki ma cierpliwość do tej sytuacji), a nie rodziców.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 11:11   #3
zlotniczanka
plum plum
 
Avatar zlotniczanka
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Uległaś rodzicom, przyzwyczaili się do tego, że ustępujesz, więc teraz Cię szantażują. Postaw im się po prostu, ignoruj fochy, wyprowadź się, jeśli chcesz. Rodzicom powiedz, że są dla Ciebie ważni, mogą na Tobie polegać, ale jesteś dorosła i czas się usamodzielnić. I konsekwentnie postępuj. Uspokoją się.
__________________
May the Force be with You!

zlotniczanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 11:12   #4
Barbarella05
Wtajemniczenie
 
Avatar Barbarella05
 
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 2 713
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Twój M. Ma rację i Ty masz też prawidłowe odczucia.
Dorris napisała bardzo dobrze i popieram jej wypowiedź w 100 %.
Barbarella05 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 11:21   #5
magrat16
Zakorzenienie
 
Avatar magrat16
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Cetrum :)
Wiadomości: 3 770
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Na Twoim miejscu raczej wzbranialabym się przed zamieszkaniem z Twoimi rodzicami. Jeżeli Was stać na wynajem, to się nawet nie zastanawiajcie, bo będzie jeszcze gorzej. To nie Ty jesteś egoistką a Twoi rodzice. Nie daj im sobą manipulować. A może zajmij czymś rodziców? Może niech sami gdzieś pójdą, do kina czy na kolację. Być może po odchowaniu dzieci nie potrafią już ze sobą spędzać czasu. Powodzenia!
__________________
Magrat znowu bloguje, ostatni post:Jak oszczędzać w kuchni
Przeczytane w2016 35( 2015:70;2014:33; 2013: 61)


03.10.2015
magrat16 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 11:24   #6
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Cytat:
Napisane przez magrat16 Pokaż wiadomość
Na Twoim miejscu raczej wzbranialabym się przed zamieszkaniem z Twoimi rodzicami.
(...)
Mam nadzieję, że autorka już zdążyła porzucić tego typu głupie pomysły. No chyba, że koniecznie chce sobie zepsuć nerwy i zmarnować związek (bo cierpliwość faceta kiedyś się skończy).
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 11:32   #7
Esmeralda_22
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 9
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Cytat:
Napisane przez Doris1981 Pokaż wiadomość
Twoja siostra się odcięła. Ja ją rozumiem. Ty trochę na siłę chcesz zbawiać świat i przy okazji swoją rodzinę. W imię czego? Kosztem czego? Twoi rodzice mają siebie, nie są ubezwłasnowolnieni, nie są przykuci do łóżek. Więc czemu niby masz z nimi siedzieć? Daj dorosłym ludziom przerobić ból po stracie dziecka. Nie wyręczaj ich w tym. I zacznij w końcu podejmować swoje własne, dorosłe decyzje w oparciu o dobro swoje i swojego faceta (póki ma cierpliwość do tej sytuacji), a nie rodziców.
Cytat:
Napisane przez zlotniczanka Pokaż wiadomość
Uległaś rodzicom, przyzwyczaili się do tego, że ustępujesz, więc teraz Cię szantażują. Postaw im się po prostu, ignoruj fochy, wyprowadź się, jeśli chcesz. Rodzicom powiedz, że są dla Ciebie ważni, mogą na Tobie polegać, ale jesteś dorosła i czas się usamodzielnić. I konsekwentnie postępuj. Uspokoją się.
Dziewczyny dokładnie to samo mówi mój M.

Cytat:
Napisane przez magrat16 Pokaż wiadomość
Na Twoim miejscu raczej wzbranialabym się przed zamieszkaniem z Twoimi rodzicami. Jeżeli Was stać na wynajem, to się nawet nie zastanawiajcie, bo będzie jeszcze gorzej. To nie Ty jesteś egoistką a Twoi rodzice. Nie daj im sobą manipulować. A może zajmij czymś rodziców? Może niech sami gdzieś pójdą, do kina czy na kolację. Być może po odchowaniu dzieci nie potrafią już ze sobą spędzać czasu. Powodzenia!
Oj nie potrafią spędzać razem czasu. Dzieci chyba były łącznikiem między nimi. Teraz oczywiście są dwie barykady oni kontra ja ta zła. Zresztą ja całe życie byłam ta zła i niedobra. I może to dlatego staram się im tak przypodobać może potrzebuję ich akceptacji. Ale nie mam już siły. Fochy staram się ignorować i staram się nie dawać szantażować, ale różnie mi to jeszcze wychodzi.
Esmeralda_22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2015-11-10, 11:41   #8
Adrianna_8
Zakorzenienie
 
Avatar Adrianna_8
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Rodzice Tobą manipulują. Powinnaś im się postawić, nie reagować na fochy i żyć własnym życiem. Moja koleżanka miała podobne podejście i również rezygnowała z imprez, wyjść itp., bo rodzice nie mogą spędzić Sylwestra sami... To dorośli ludzie, bardziej doświadczeni, nie schorowani. Sami sobie dadzą radę i nie próbuj naprawiać świata, bo Ci się nie uda. Zacznij żyć własnym życiem, bo będziesz żałować.

I również uważam, że zamieszkanie razem u rodziców to BARDZO kiepski pomysł. Jak usłyszą, że chcecie wyjechać na tydzień na wymarzone wakacje to się śmiertelnie obrażą
Adrianna_8 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 11:47   #9
pfffh
Zadomowienie
 
Avatar pfffh
 
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Dziki Wschód
Wiadomości: 1 975
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Może zabrzmi to brutalnie ale kup rodzicom psa. Nie będą wracać z pracy do pustego domu, będą mieli zajęcie itp. itd. Sama wyprowadz się do narzeczonego a po ślubie NIE ZAMIESZKUJCIE z rodzicami. Nie słuchaj rodziców tylko żyj po swojemu.
__________________
"Mówimy o Polsce. Tam nic i nigdy nie jest normalne" A. Sapkowski "Narrenturm"
pfffh jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 11:50   #10
Esmeralda_22
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 9
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Cytat:
Napisane przez pfffh Pokaż wiadomość
Może zabrzmi to brutalnie ale kup rodzicom psa. Nie będą wracać z pracy do pustego domu, będą mieli zajęcie itp. itd. Sama wyprowadz się do narzeczonego a po ślubie NIE ZAMIESZKUJCIE z rodzicami. Nie słuchaj rodziców tylko żyj po swojemu.
Już mają psa
Esmeralda_22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 11:59   #11
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Autorko, dziewczyny dobrze piszą: rodzice Tobą manipulują. Powiedz to sobie na głos, bo niby coś tam widzisz, że źle robią, ale chyba cały czas tłumaczysz czymś tam (okolicznościami itd.). Skoro sama widzisz, jak jest, to rób z tym coś - w sensie zacznij od ignorowania ich jęczenia i układania sobie życia pod siebie. Bierz przykład z siostry. Ona pierwsza zrozumiałam, że życie nie powinno polegać jednak na siedzeniu i płakaniu nad losem. Spotkała Was wielka tragedia, ale tą tragedią nie można żyć przez resztę życia. Brat już nie cierpi, jest w lepszym miejscu. Czas iść do przodu, lepiej późno, niż wcale.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 12:01   #12
leksi88
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 44
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Postawiłam się na miejscu rodziców. Przez chwilę wyobraziłam sobie, co oni czują. Jednak nie potrafię sobie wyobrazić bólu po stracie dziecka. Tego co oni przeżyli, tego,że matka pochowała syna to jest straszne. Myślę,że oni Ciebie tak traktują, bo tylko Ty im zostałaś, jesteś najbliżej i chociaż bardzo Cię kochają, boją się,że i Ciebie stracą, dlatego są nerwy, i tak w kółko. Oni mają pretensje, Ty masz dosyć, jesteś rozbita, bo chcesz żyć swoim życiem. Chyba potrzebna Wam bardzo szczera rozmowa, usiądz i opowiedz im to wszystko powiedz,że nie dajesz rady, że bardzo ich kochasz ale swoim zaborczym zachowaniem niedługo doprowadzą do tego, że odetniesz się jak siostra. Ja myślę,że pomysł z psem jest bardzo fajny, mama wraca do domu a w drzwiach czeka na nią piesek zadowolony,że wróciła. To może zmienić ich podejście, będą mieli kim się opiekować. Przemyśl to.
leksi88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 12:09   #13
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Cytat:
Napisane przez leksi88 Pokaż wiadomość
(...)
Ja myślę,że pomysł z psem jest bardzo fajny, mama wraca do domu a w drzwiach czeka na nią piesek zadowolony,że wróciła. To może zmienić ich podejście, będą mieli kim się opiekować. Przemyśl to.
Mają już psa.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 12:25   #14
Ingel
Rozeznanie
 
Avatar Ingel
 
Zarejestrowany: 2013-12
Lokalizacja: z pieknego kraju
Wiadomości: 758
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Twoi rodzice to dorosli ludzie i Ty tez jestes dorosla, czas odciac pepowine.
Szybko wyprowadz sie z domu, poki Twoj narzeczony to wytrzymuje.
Nie musisz sie nikomu tlumaczyc ani czuc wyrzutow sumienia.
A zamieszkanie razem zeby rodzicom nie bylo przykro to beznadziejny pomysl, nawet jak macie duza chate.

Ten watek powinna przeczytac kazda osoba, ktora chwali sie, ze ma dzieci i to taaaakie wspaniale, bo bedzie mial kto podac szklanke wody na starosc, jasne
Ingel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 12:30   #15
201607110949
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 803
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Z moich obserwacji wynika, że zamieszkanie z rodzicami, niezależnie od tego jak się zachowują, to praktycznie zawsze zły pomysł. Poddanie się woli i manipulacjom niczego nie zmieni, pogłębi tylko patologię. Twoi rodzice muszą sami uporać się z żałobą i zrozumieć, że masz prawo do swojego, samodzielnego życia. Bez szoku, spowodowanego Twoją wyprowadzką, raczej to do nich nie dotrze.
201607110949 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 12:35   #16
pfffh
Zadomowienie
 
Avatar pfffh
 
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Dziki Wschód
Wiadomości: 1 975
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Skoro mają już psa to klops:/

Po prostu chyba ciężko im dojść do siebie po śmierci syna. Dlatego nie widzą jaką krzywdę Ci wyrzadzaja tym ciągłym jazgotem. Może by spróbowali porozmawiać z kimś zaufanym? Może mama ma jakąś przyjaciółkę od serca z ktora bys mogla pogadac, a która by mamie uzmysłowila ze ich postępowanie w stosunku do Ciebie jest złe?
__________________
"Mówimy o Polsce. Tam nic i nigdy nie jest normalne" A. Sapkowski "Narrenturm"
pfffh jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 12:47   #17
Esmeralda_22
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 9
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Cytat:
Napisane przez leksi88 Pokaż wiadomość
Postawiłam się na miejscu rodziców. Przez chwilę wyobraziłam sobie, co oni czują. Jednak nie potrafię sobie wyobrazić bólu po stracie dziecka. Tego co oni przeżyli, tego,że matka pochowała syna to jest straszne. Myślę,że oni Ciebie tak traktują, bo tylko Ty im zostałaś, jesteś najbliżej i chociaż bardzo Cię kochają, boją się,że i Ciebie stracą, dlatego są nerwy, i tak w kółko. Oni mają pretensje, Ty masz dosyć, jesteś rozbita, bo chcesz żyć swoim życiem. Chyba potrzebna Wam bardzo szczera rozmowa, usiądz i opowiedz im to wszystko powiedz,że nie dajesz rady, że bardzo ich kochasz ale swoim zaborczym zachowaniem niedługo doprowadzą do tego, że odetniesz się jak siostra. Ja myślę,że pomysł z psem jest bardzo fajny, mama wraca do domu a w drzwiach czeka na nią piesek zadowolony,że wróciła. To może zmienić ich podejście, będą mieli kim się opiekować. Przemyśl to.
Próbowałam rozmawiać, ale ja swoje ona swoje.

Cytat:
Napisane przez Ingel Pokaż wiadomość
Twoi rodzice to dorosli ludzie i Ty tez jestes dorosla, czas odciac pepowine.
Szybko wyprowadz sie z domu, poki Twoj narzeczony to wytrzymuje.
Nie musisz sie nikomu tlumaczyc ani czuc wyrzutow sumienia.
A zamieszkanie razem zeby rodzicom nie bylo przykro to beznadziejny pomysl, nawet jak macie duza chate.

Ten watek powinna przeczytac kazda osoba, ktora chwali sie, ze ma dzieci i to taaaakie wspaniale, bo bedzie mial kto podac szklanke wody na starosc, jasne
Ich tekst a propo dużego domu to cyt. "nie po to budowaliśmy duży dom żebyśmy w nim sami siedzieli". Do tego oczywiście teksty bo zostaliśmy sami jak palec i wracamy do pustego domu.

Cytat:
Napisane przez pfffh Pokaż wiadomość
Skoro mają już psa to klops:/

Po prostu chyba ciężko im dojść do siebie po śmierci syna. Dlatego nie widzą jaką krzywdę Ci wyrzadzaja tym ciągłym jazgotem. Może by spróbowali porozmawiać z kimś zaufanym? Może mama ma jakąś przyjaciółkę od serca z ktora bys mogla pogadac, a która by mamie uzmysłowila ze ich postępowanie w stosunku do Ciebie jest złe?
Jak mnie nie było w weekend w domu, to zadzwoniła do mnie jej siostra że ona się martwi o mamę bo jak do niej dzwoni to ona płacze a potem nie odbiera telefonu. Jak powiedziałam że mnie nie ma w domu i jak będę to z nią pogadam to usłyszałam: "no tak w tygodniu cię nie ma ale jest weekend no to wiesz" czyli generalnie ode mnie wszyscy oczekują że będę siedzieć w domu z nimi.
A jakiejś przyjaciółki od serca raczej nie ma, ma koleżanki ale to nie to samo. Przez czas choroby rodzice kontakty towarzyskie ucięli kompletnie, a teraz jest za wcześnie żeby je odnawiać. Ja rozumiem, że oni cierpią, do mnie to wszystko tez jeszcze dociera jak przez mgłę, ale nie mogą ode mnie oczekiwać że zostawię wszystko i będę siedzieć z nimi. Wszystko ma swoje granice, ale oni i tak tego nie rozumieją. I to nie jest jazgot - to jest wieczny foch, wieczne obrażenie, bąkanie półsłówkami, pretensje w głosie. Wracać do domu się nie chce.

Edytowane przez Esmeralda_22
Czas edycji: 2015-11-10 o 12:49
Esmeralda_22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 13:01   #18
leksi88
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 44
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Na Waszą rodzinę spadło ogromne nieszczęście, musicie jakoś dojść do porozumienia bo to Was zniszczy. Może jakaś rozmowa z psychologiem zaproponuj mamie, że pójdziecie razem.
leksi88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 13:01   #19
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Cytat:
Napisane przez Esmeralda_22 Pokaż wiadomość
(...)
Ich tekst a propo dużego domu to cyt. "nie po to budowaliśmy duży dom żebyśmy w nim sami siedzieli". Do tego oczywiście teksty bo zostaliśmy sami jak palec i wracamy do pustego domu.
(...)
Ale to był ICH pomysł i ICH wybór. Niech Cię takie argumenty nie wzruszają, bo będziecie mieć przesr... w związku i życiu siedząc z rodzicami jak jakieś dzieciaczki.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2015-11-10, 14:14   #20
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Dziewczyny dobrze piszą. Szantaż emocjonalny i manipulacja. Autorko, Ty masz prawdo do swojego życia i swojego szczęścia. wyprowadź się i zacznij żyć na własny rachunek emocjonalny i psychiczny. Jeśli czujesz, że taka decyzja Cię przerasta to szukaj pomocy psychologiczno-terapeutycznej. Potrzebujesz kogoś, kto nauczy cię jak pozbyć się poczucia winy i być zdrowo egoistyczną. Nie możesz się poświęcić i zatracić siebie.
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 14:45   #21
Esmeralda_22
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 9
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Cytat:
Napisane przez leksi88 Pokaż wiadomość
Na Waszą rodzinę spadło ogromne nieszczęście, musicie jakoś dojść do porozumienia bo to Was zniszczy. Może jakaś rozmowa z psychologiem zaproponuj mamie, że pójdziecie razem.
Już jej proponowałam, że może by poszła do kogoś, ale stwierdziła że musi sobie z tym sama poradzić

Cytat:
Napisane przez Doris1981 Pokaż wiadomość
Ale to był ICH pomysł i ICH wybór. Niech Cię takie argumenty nie wzruszają, bo będziecie mieć przesr... w związku i życiu siedząc z rodzicami jak jakieś dzieciaczki.
Cytat:
Napisane przez zakonna Pokaż wiadomość
Dziewczyny dobrze piszą. Szantaż emocjonalny i manipulacja. Autorko, Ty masz prawdo do swojego życia i swojego szczęścia. wyprowadź się i zacznij żyć na własny rachunek emocjonalny i psychiczny. Jeśli czujesz, że taka decyzja Cię przerasta to szukaj pomocy psychologiczno-terapeutycznej. Potrzebujesz kogoś, kto nauczy cię jak pozbyć się poczucia winy i być zdrowo egoistyczną. Nie możesz się poświęcić i zatracić siebie.
Problem polega na tym, że tą egoistką właśnie według nich jestem teraz bo mam swoje życie (przynajmniej częściowo) - oczywiście wprost tego nie usłyszałam jest to dorozumiane z zachowania i wyczytane między wierszami

najbardziej boli mnie to, że traktują nierówno mnie i siostrę, to że ona ma własne życie jest ok, nie przyjeżdża jest ok, nie przejmuje się niczym jets ok - bo jak usłyszałam - JEJ TU NIE MA,
ja jestem ale to nie znaczy że nie mam prawa do tego samego, tylko oni tego nie rozumieją. Zawsze czułam się gorsza, bo to ona była córunią mamuni, ja byłam tą złą, teraz niby mówi że z nią pod jednym dachem by nie wytrzymała, ale to do mnie wszelkie pretensje świata spadają. Przez takie właśnie traktowanie nasze relacje są takie sobie, nie ma między nami jakiejś więzi.
Esmeralda_22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 15:16   #22
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Nie rozumiesz. Nie ma znaczenia co oni mówią. Ty masz zadbać o siebie. I ja uważam że w tej chwili ratuje cie tylko terapia bo masz już wyprany mózg przez ta sytuacje.
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 15:24   #23
Iskra14
Zakorzenienie
 
Avatar Iskra14
 
Zarejestrowany: 2006-12
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 4 971
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Moim zdaniem niepotrzebnie obwiniasz siostrę, bo ja w jej postępowaniu widzę zdroworozsądkowe podejście do tego jak zachowują się wasi rodzice. Dla nich jej nieobecność i inne rzeczy to nie problem, bo dziewczyna postawiła jasne granice. Rodzice nie mają jej jak szantażować i wchodzić jej na głowę, więc się tym nie zajmują.

Pewnie, można dyskutować czy w trakcie choroby brata była dla Was odpowiednim wsparciem, ale koniec końców ja ją rozumiem i nie widzę nic złego w tym, że się odcięła, aby mieć własne życie.

A Twojego tż podziwiam za cierpliwość, bo nie każdy facet mam jej tyle. Pamiętaj, że inni wmówią Ci tyle na ile im pozwolisz.
Iskra14 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2015-11-10, 16:13   #24
201607110949
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 803
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Cytat:
Napisane przez Esmeralda_22 Pokaż wiadomość
Zawsze czułam się gorsza, bo to ona była córunią mamuni, ja byłam tą złą, teraz niby mówi że z nią pod jednym dachem by nie wytrzymała, ale to do mnie wszelkie pretensje świata spadają. Przez takie właśnie traktowanie nasze relacje są takie sobie, nie ma między nami jakiejś więzi.
Czyli problem z matką nie pojawił się wczoraj ani pół roku temu. Dlaczego więc w ogóle przyszło Ci do głowy mieszkać pod jednym dachem z rodzicami po ślubie Ucz się od siostry asertywności i postaraj jak najszybciej wyprowadzić z domu.
201607110949 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 19:38   #25
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Cytat:
Napisane przez Iskra14 Pokaż wiadomość
Moim zdaniem niepotrzebnie obwiniasz siostrę, bo ja w jej postępowaniu widzę zdroworozsądkowe podejście do tego jak zachowują się wasi rodzice. Dla nich jej nieobecność i inne rzeczy to nie problem, bo dziewczyna postawiła jasne granice. Rodzice nie mają jej jak szantażować i wchodzić jej na głowę, więc się tym nie zajmują.

Pewnie, można dyskutować czy w trakcie choroby brata była dla Was odpowiednim wsparciem, ale koniec końców ja ją rozumiem i nie widzę nic złego w tym, że się odcięła, aby mieć własne życie.

A Twojego tż podziwiam za cierpliwość, bo nie każdy facet mam jej tyle. Pamiętaj, że inni wmówią Ci tyle na ile im pozwolisz.
Dokładnie.

Autorko, rodzice często nie akceptują jakichś wyborów dzieci. Chcesz żyć pod ich dyktando tylko po to, by nie słyszeć głupiego oskarżenia pt. egoistka? A jak Cię tak nazwą to co się stanie? Świat się zawali? Zrozum: wszystkim nie dogodzisz.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 19:41   #26
potracona_przez_zycie
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 1
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Czytając tę historię czułam się tak, jakbym czytała moje własne myśli. Dziewczyny, to nie jest takie proste jak się wydaje, niestety... Najłatwiej napisać: wyprowadź się. Ale tutaj nie mówimy o niewygodnych współlokatorach, tylko o najbliższej rodzinie, która jest pogrążona w żałobie.

Też straciłam bardzo bliską osobę, moje plany też stanęły na głowie, cały świat do góry nogami. Miałam inne plany na najbliższe miesiące, łącznie z kupowaniem mieszkania i wiciem gniazdka. I powiem szczerze, nie wyobrażam sobie teraz wyprowadzić się z domu i zostawić bliską mi osobę pogrążoną w żałobie i smutku. Czas po śmierci ukochanej osoby to taki chaos, bałagan w mózgu i emocjach, że nie da się tego ogarnąć słowami.

Moja rada dla autorki: przegadać wszystko z rodziną. Na spokojnie, usiąść i zaplanować chociażby najbliższe pół roku. Powiedzieć co Was boli, ale wysłuchać też co boli rodziców, czego się boją. Spróbować dojść do porozumienia, dogadać się, porównać swoje plany i pomysły na najbliższe miesiące. To może być gorzka rozmowa (taka była w moim przypadku), ale powinna choć trochę oczyścić atmosferę.

Wszystko też zależy od tego jak świeża jest żałoba. Jeśli to ledwie kilka miesięcy, to nie podejmowałabym żadnych drastycznych decyzji typu wyprowadzka. To jest taki stan, że człowiek sam nie wie czego chce, świruje, próbuje zaklinać rzeczywistość, rozpaczliwie przywrócić choć namiastkę tego co było przed śmiercią, potrzebuje wsparcia, bliskości drugiej osoby, nawet jeśli jest to wroga bliskość. Dajcie sobie czas na ochłonięcie, poukładanie wszystkiego, pamiętajcie o sobie i swoim życiu, ale pomyślcie też o rodzicach i o tym, co dzieje się z nimi.
potracona_przez_zycie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 19:46   #27
201607110949
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 803
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Cytat:
Napisane przez potracona_przez_zycie Pokaż wiadomość
Czytając tę historię czułam się tak, jakbym czytała moje własne myśli. Dziewczyny, to nie jest takie proste jak się wydaje, niestety... Najłatwiej napisać: wyprowadź się. Ale tutaj nie mówimy o niewygodnych współlokatorach, tylko o najbliższej rodzinie, która jest pogrążona w żałobie.

Też straciłam bardzo bliską osobę, moje plany też stanęły na głowie, cały świat do góry nogami. Miałam inne plany na najbliższe miesiące, łącznie z kupowaniem mieszkania i wiciem gniazdka. I powiem szczerze, nie wyobrażam sobie teraz wyprowadzić się z domu i zostawić bliską mi osobę pogrążoną w żałobie i smutku. Czas po śmierci ukochanej osoby to taki chaos, bałagan w mózgu i emocjach, że nie da się tego ogarnąć słowami.

Moja rada dla autorki: przegadać wszystko z rodziną. Na spokojnie, usiąść i zaplanować chociażby najbliższe pół roku. Powiedzieć co Was boli, ale wysłuchać też co boli rodziców, czego się boją. Spróbować dojść do porozumienia, dogadać się, porównać swoje plany i pomysły na najbliższe miesiące. To może być gorzka rozmowa (taka była w moim przypadku), ale powinna choć trochę oczyścić atmosferę.

Wszystko też zależy od tego jak świeża jest żałoba. Jeśli to ledwie kilka miesięcy, to nie podejmowałabym żadnych drastycznych decyzji typu wyprowadzka. To jest taki stan, że człowiek sam nie wie czego chce, świruje, próbuje zaklinać rzeczywistość, rozpaczliwie przywrócić choć namiastkę tego co było przed śmiercią, potrzebuje wsparcia, bliskości drugiej osoby, nawet jeśli jest to wroga bliskość. Dajcie sobie czas na ochłonięcie, poukładanie wszystkiego, pamiętajcie o sobie i swoim życiu, ale pomyślcie też o rodzicach i o tym, co dzieje się z nimi.
Przecież już rozmawiali i nic to nie dało. Ma się w ramach solidarności razem z nimi pogrążać i dawać po sobie jeździć bez powodu? Dawanie sobą manipulować to nie jest okazywanie wsparcia, tylko słabości, która niczemu dobremu nie służy. Dziewczyna skończy tylko z wypranym mózgiem i nerwicą.
201607110949 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 19:50   #28
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Cytat:
Napisane przez potracona_przez_zycie Pokaż wiadomość
Czytając tę historię czułam się tak, jakbym czytała moje własne myśli. Dziewczyny, to nie jest takie proste jak się wydaje, niestety... Najłatwiej napisać: wyprowadź się. Ale tutaj nie mówimy o niewygodnych współlokatorach, tylko o najbliższej rodzinie, która jest pogrążona w żałobie.

Też straciłam bardzo bliską osobę, moje plany też stanęły na głowie, cały świat do góry nogami. Miałam inne plany na najbliższe miesiące, łącznie z kupowaniem mieszkania i wiciem gniazdka. I powiem szczerze, nie wyobrażam sobie teraz wyprowadzić się z domu i zostawić bliską mi osobę pogrążoną w żałobie i smutku. Czas po śmierci ukochanej osoby to taki chaos, bałagan w mózgu i emocjach, że nie da się tego ogarnąć słowami.

Moja rada dla autorki: przegadać wszystko z rodziną. Na spokojnie, usiąść i zaplanować chociażby najbliższe pół roku. Powiedzieć co Was boli, ale wysłuchać też co boli rodziców, czego się boją. Spróbować dojść do porozumienia, dogadać się, porównać swoje plany i pomysły na najbliższe miesiące. To może być gorzka rozmowa (taka była w moim przypadku), ale powinna choć trochę oczyścić atmosferę.

Wszystko też zależy od tego jak świeża jest żałoba. Jeśli to ledwie kilka miesięcy, to nie podejmowałabym żadnych drastycznych decyzji typu wyprowadzka. To jest taki stan, że człowiek sam nie wie czego chce, świruje, próbuje zaklinać rzeczywistość, rozpaczliwie przywrócić choć namiastkę tego co było przed śmiercią, potrzebuje wsparcia, bliskości drugiej osoby, nawet jeśli jest to wroga bliskość. Dajcie sobie czas na ochłonięcie, poukładanie wszystkiego, pamiętajcie o sobie i swoim życiu, ale pomyślcie też o rodzicach i o tym, co dzieje się z nimi.
Ale autorka od wielu lat podporządkowuje życie rodzinie i coraz gorzej na tym wychodzi emocjonalnie. Poświęcała się już nieraz. I próbowała rozmawiać z rodzicami, bezskutecznie. Oni mają swoją jedyną słuszną wizję. Jej brat chorował, nie zginął tragicznie w wypadku. Śmierć dziecka jest straszna, ale jednak to inna śmierć, niż nagle ktoś odchodzi, bez przyczyny. Jej rodzice jednak mieli czas przygotować się na jego odejście. Tego nie da się nigdy zrobić do końca, ale jednak to co innego, niż gdyby odszedł nagle, bez powodu, bez ostrzeżenia. Siedzenie 30-letniej córki z rodzicami niczego nie zmieni. Natomiast może w końcu zmienić i to mocno negatywnie jej życie, bo każdy w końcu traci cierpliwość i nie zdziwię się, jeżeli jej facet ją w końcu straci. I wcale nie będzie "złym wilkiem", bo ileż można. Nie traktujmy dorosłych ludzi, którzy mają przecież siebie, jak dzieciaczków nad którymi się trzeba cały dzień i noc trząść. Żałoba będzie trwała zapewne długo, ale to nie jest powód do odwieszania swojego życia na wieszak. Poza tym wyprowadzka na swoje, układanie sobie życia z narzeczonym nie jest przecież równoznaczne z zerwaniem kontaktów.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 20:45   #29
tinpanalley
Zadomowienie
 
Avatar tinpanalley
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 1 490
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

zapytaj rodziców dlaczego w takim razie oni opuścili swoich rodziców i czy ich rodzice mieli do nich pretensje, kiedy chcieli usamodzielnić się. I jak rozumieją wyfrunięcie z gniazda.
tinpanalley jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-11-10, 21:43   #30
Esmeralda_22
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 9
Dot.: Problemy z rodzicami...a gdzie moje życie?

Cytat:
Napisane przez potracona_przez_zycie Pokaż wiadomość
Czytając tę historię czułam się tak, jakbym czytała moje własne myśli. Dziewczyny, to nie jest takie proste jak się wydaje, niestety... Najłatwiej napisać: wyprowadź się. Ale tutaj nie mówimy o niewygodnych współlokatorach, tylko o najbliższej rodzinie, która jest pogrążona w żałobie.

Też straciłam bardzo bliską osobę, moje plany też stanęły na głowie, cały świat do góry nogami. Miałam inne plany na najbliższe miesiące, łącznie z kupowaniem mieszkania i wiciem gniazdka. I powiem szczerze, nie wyobrażam sobie teraz wyprowadzić się z domu i zostawić bliską mi osobę pogrążoną w żałobie i smutku. Czas po śmierci ukochanej osoby to taki chaos, bałagan w mózgu i emocjach, że nie da się tego ogarnąć słowami.

Moja rada dla autorki: przegadać wszystko z rodziną. Na spokojnie, usiąść i zaplanować chociażby najbliższe pół roku. Powiedzieć co Was boli, ale wysłuchać też co boli rodziców, czego się boją. Spróbować dojść do porozumienia, dogadać się, porównać swoje plany i pomysły na najbliższe miesiące. To może być gorzka rozmowa (taka była w moim przypadku), ale powinna choć trochę oczyścić atmosferę.

Wszystko też zależy od tego jak świeża jest żałoba. Jeśli to ledwie kilka miesięcy, to nie podejmowałabym żadnych drastycznych decyzji typu wyprowadzka. To jest taki stan, że człowiek sam nie wie czego chce, świruje, próbuje zaklinać rzeczywistość, rozpaczliwie przywrócić choć namiastkę tego co było przed śmiercią, potrzebuje wsparcia, bliskości drugiej osoby, nawet jeśli jest to wroga bliskość. Dajcie sobie czas na ochłonięcie, poukładanie wszystkiego, pamiętajcie o sobie i swoim życiu, ale pomyślcie też o rodzicach i o tym, co dzieje się z nimi.
cóż rozumiem co masz na myśli. u mnie sprawa jest świeża i staram się rozumieć ale ciągłe pretensje i fochy w tym nie pomagają

Cytat:
Napisane przez Doris1981 Pokaż wiadomość
Ale autorka od wielu lat podporządkowuje życie rodzinie i coraz gorzej na tym wychodzi emocjonalnie. Poświęcała się już nieraz. I próbowała rozmawiać z rodzicami, bezskutecznie. Oni mają swoją jedyną słuszną wizję. Jej brat chorował, nie zginął tragicznie w wypadku. Śmierć dziecka jest straszna, ale jednak to inna śmierć, niż nagle ktoś odchodzi, bez przyczyny. Jej rodzice jednak mieli czas przygotować się na jego odejście. Tego nie da się nigdy zrobić do końca, ale jednak to co innego, niż gdyby odszedł nagle, bez powodu, bez ostrzeżenia. Siedzenie 30-letniej córki z rodzicami niczego nie zmieni. Natomiast może w końcu zmienić i to mocno negatywnie jej życie, bo każdy w końcu traci cierpliwość i nie zdziwię się, jeżeli jej facet ją w końcu straci. I wcale nie będzie "złym wilkiem", bo ileż można. Nie traktujmy dorosłych ludzi, którzy mają przecież siebie, jak dzieciaczków nad którymi się trzeba cały dzień i noc trząść. Żałoba będzie trwała zapewne długo, ale to nie jest powód do odwieszania swojego życia na wieszak. Poza tym wyprowadzka na swoje, układanie sobie życia z narzeczonym nie jest przecież równoznaczne z zerwaniem kontaktów.
I tego właśnie się obawiam, że w końcu przyjdzie moment że mój M. powie żebym wybierała on albo rodzice. Ale zrobię wszystko aby do tego nie dopuścić.

Cytat:
Napisane przez tinpanalley Pokaż wiadomość
zapytaj rodziców dlaczego w takim razie oni opuścili swoich rodziców i czy ich rodzice mieli do nich pretensje, kiedy chcieli usamodzielnić się. I jak rozumieją wyfrunięcie z gniazda.
ja nie muszę pytać, bo znam odpowiedź z góry - oni mieli w domu inaczej, oni poświęcili dla nas wszystko, my się nie musieliśmy martwić żeby mieć co do garnka włozyć itp.
Esmeralda_22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2015-11-11 13:19:23


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 11:08.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.