Za dużo wymagam czy to nieodpowiedni facet?

[jestemzinnejbajki12]

Hej..to mój pierwszy post tutaj, potrzebuję wysłuchania i odniesienia się jakoś do mojego "problemu", choć pewnie dla wielu nie jest to problem. Otóż...nie czuję się wyjątkowa dla mojego partnera (jesteśmy ok. 1,5 roku), czuję się tak, jakby on ze mną był, bo jestem atrakcyjna, można ze mną pogadać na różne tematy, spędzić czas i gdzieś wyjść...i to tyle. On mówi, że nie potrzebuje fajerwerek w związku i prawda jest taka, że dwoje ludzi spotyka sie przypadkiem i tyle, że równie dobrze możemy mieć innego partnera, ale póki jest nam dobrze to jest fajnie i będziemy razem. Ok, to prawda...ale moje podejście jest takie, że nie jest łatwo zastąpić jedną osobę drugą, jeśli faktycznie czuje się do niej dużo...Nie ma jednakowych osób, a bycie "dla bycia" jest dla mnie bezsensu. Może jestem niedzisiejsza, ale zawsze chciałam by mój związek i osoba z która jestem był czymś wyjątkowym, żebym nie myślała w kategoriach "a jak coś to przecież znajdzie się ktoś inny i nie będę płakać", kurczę wolałabym być sama niż marnować z kimś czas i mieć takie nastawienie-to dla mnie bardzo dołujące. Mój chłopak mówi , że mnie kocha no i chce być ze mną i nie potrzebuje zmieniać dziewczyny, ale brakuje mi tego czegoś...Tego hm uczucia, że trafiło się na właściwą osobę. Z kolei on gdy się go o to pytam "mi jest dobrze jak jest i nie potrzebuje wiecej i nie wymagam więcej od związku"... Szkoda, bo myślę i wierzę, że można znaleźć tą jedną osobę i myśleć że w jakims stopniu na pewno jest dla nas niezastąpiona. Może mam głupią dusze romantyczki, ale chcę czerpać z życia więcej , a nie żyć wygodnie i tak jak "powinno się". Nie chcę mieć partnera po to by gdzieś wyjść, pogadać i uprawiać seks. To dla mnie za mało. Wymyślam czy też macie podobnie? Chyba warto żyć i przeżyć prawdziwą miłość niż być ze sobą dla korzyści psychicznych i fizycznych. Może wymagam księcia z bajki, ale myślę, że mimo czasów w jakich zyjemy, można jeszcze przeżyć intensywne uczucie. Dla uściślenia mam 24 lata i za sobą dwa dość długie związku ( 5 lat i prawie 2) , więc nie pisze tego 16-letnia gówniara czytająca sagę Zmierzch do poduszki

---------- Dopisano o 20:13 ---------- Poprzedni post napisano o 19:39 ----------

Jest tutaj ktoś?

[Barbarella05]

Ja jestem.

Powiem CI tak.
Fajerwerki w związku są do 2-3 lat od bycia ze sobą. I to się nazywa zauroczenie.
A kochanie kogoś to zupełnie inna sprawa...bardziej przemyślana i świadoma. To bycie z kimś, takim jakim jest i akceptowaniem go z jego zaletami i też wadami.

To co ty opisujesz, wydaje mi się, brakiem... Emocji super w związku
Jakiegoś kopa.

Czego byś chciała od związku?
Czego Ci brakhne?
Co wedlug Ciebie jest "czerpanie z życia więcej"?

[yoona]

no więc czego oczekujesz od partnera, konkretnie, skoro rozmowy, wyjscia i seks to za malo?

[jestemzinnejbajki12]

Poczucia, że druga osoba jet wyjątkowa i nie da się jej łatwo zamienić na inną, intensywniejszej miłości niż po prostu "bycia", które dla mnie jest po prostu wygodne, bo zawsze ktoś jest, z kims mozna wyjść, a jeszcze pouprawiać seks. Chociaż mój facet określił, że przecież nie męczyłby sie (tak, męczył) 1,5 roku w związku dla samego seksu, bo bycie razem jest trudne, wiadomo pojawiają się kłotnie itd. Ale czy to wystarczający powód? Dla mnie nie... Ciągle chyba licze , że spotkam "miłośc mojego życia" ...smutne to

[thirky]

Napisane przez Barbarella05

A kochanie kogoś to zupełnie inna sprawa...bardziej przemyślana i świadoma. To bycie z kimś, takim jakim jest i akceptowaniem go z jego zaletami i też wadami.

Co nie wyklucza ciągłego zauroczenia

[Barbarella05]

Napisane przez thirky

Co nie wyklucza ciągłego zauroczenia

To prawda

---------- Dopisano o 21:34 ---------- Poprzedni post napisano o 21:32 ----------

Napisane przez jestemzinnejbajki12

Poczucia, że druga osoba jet wyjątkowa i nie da się jej łatwo zamienić na inną, intensywniejszej miłości niż po prostu "bycia", które dla mnie jest po prostu wygodne, bo zawsze ktoś jest, z kims mozna wyjść, a jeszcze pouprawiać seks. Chociaż mój facet określił, że przecież nie męczyłby sie (tak, męczył) 1,5 roku w związku dla samego seksu, bo bycie razem jest trudne, wiadomo pojawiają się kłotnie itd. Ale czy to wystarczający powód? Dla mnie nie... Ciągle chyba licze , że spotkam "miłośc mojego życia" ...smutne to

Chcesz oszalec na czyimś punkcie ?
Chcesz oszalec z miłości do kogoś?
Chcesz miłości jak z bajki albo filmu albo książki?

Wydaje mi się że czujesz się ze to nie jest to.
Mam rację?

[jestemzinnejbajki12]

Napisane przez Barbarella05

To prawda

---------- Dopisano o 21:34 ---------- Poprzedni post napisano o 21:32 ----------



Chcesz oszalec na czyimś punkcie ?
Chcesz oszalec z miłości do kogoś?
Chcesz miłości jak z bajki albo filmu albo książki?

Wydaje mi się że czujesz się ze to nie jest to.
Mam rację?

Niestety chyba tak...Nie czuję się wyjątkowa dla niego.Czuję się ładna, interesująca, bo można ze mną porozmawiać i porobić różne rzeczy i niestety to tyle, nie jestem pewna co do jego uczuć, tego czy jestem naprawdę znacząca. On oczywiście się wścieka na mnie, że wymyślam, kiedy próbuje z nim o tym porozmawiać, a ja chyba nie widze tego porozumienia ani empatii z jego strony w żadnej z sytuacji, po prostu potrzebuję czegoś więcej. Jest ogólnie fajnie, mamy co robić, ale jednocześnie czuje się trochę przezroczysta, jakby on po prostu potrzebował dziewczyny jako takiej, a nie koniecznie mnie.

[thirky]

Napisane przez jestemzinnejbajki12

Niestety chyba tak...Nie czuję się wyjątkowa dla niego.Czuję się ładna, interesująca, bo można ze mną porozmawiać i porobić różne rzeczy i niestety to tyle, nie jestem pewna co do jego uczuć, tego czy jestem naprawdę znacząca. On oczywiście się wścieka na mnie, że wymyślam, kiedy próbuje z nim o tym porozmawiać, a ja chyba nie widze tego porozumienia ani empatii z jego strony w żadnej z sytuacji, po prostu potrzebuję czegoś więcej. Jest ogólnie fajnie, mamy co robić, ale jednocześnie czuje się trochę przezroczysta, jakby on po prostu potrzebował dziewczyny jako takiej, a nie koniecznie mnie.

A czy dla Ciebie on jest wyjątkowy, jedyny, czujesz że jak nie ten, to żaden?

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Ja myślę, że ten chłopak nadużywa pojęcia miłość. Niby mówi, że Cię kocha, ale w zasadzie związek to dla niego takie bycie dla bycia razem, żeby nie być samemu. Jest zwiazek - ok, ale jak nie będzie - to trudno, będzie się z kimś innym.

Wszystko zależy od podejścia. Ja nigdy nie preferowalam związku od niechcenia. Takiego, że fajerwerków nie ma, ale w sumie mogę być z tą osobą bo jest ok. Jeśli ktoś tak chce robić, to proszę bardzo, ale niech nie nazywa tego miłością...

[Mija62]

Napisane przez jestemzinnejbajki12

Niestety chyba tak...Nie czuję się wyjątkowa dla niego.Czuję się ładna, interesująca, bo można ze mną porozmawiać i porobić różne rzeczy i niestety to tyle, nie jestem pewna co do jego uczuć, tego czy jestem naprawdę znacząca. On oczywiście się wścieka na mnie, że wymyślam, kiedy próbuje z nim o tym porozmawiać, a ja chyba nie widze tego porozumienia ani empatii z jego strony w żadnej z sytuacji, po prostu potrzebuję czegoś więcej. Jest ogólnie fajnie, mamy co robić, ale jednocześnie czuje się trochę przezroczysta, jakby on po prostu potrzebował dziewczyny jako takiej, a nie niekoniecznie mnie.

Wow.... jestem na tym samie etapie co ty autorko, dosłownie słowo w słowo.Szok i niedowierzanie xd ale tak jest, więc podpinam się pod wątek

[letitiah]

Związek to jest coś dla dwóch osób. To jest relacja, w której liczą się dla Ciebie emocje i opinie drugiej osoby - w Waszym przypadku tak nie jest. Jeśli on Ci odpowiada, że "jemu to nie przeszkadza", no to, kurczę, samolub. Uświadom mu to, że jemu może nie przeszkadzać, ale Tobie już tak. I niech to weźmie pod uwagę. A jeśli nie potrafi tego wziąć pod uwagę, to po co być w związku z kimś, kto nie ma na myśli Twojego zdania?
Moim zdaniem jesteście ze sobą, bo jesteście ze sobą i nic w tym nie ma - sądząc oczywiście tylko po tym, co napisałaś, bo inaczej nie mogę. Jeśli nie chcesz związku "bo tak", to dlaczego go nie zakończysz?

[zdradzo]

Dla niego związek z Tobą to męka, czy powiedział to w sensie, że nie męczyłby się dla samego seksu, gdyby inne aspekty nie były ok (a skoro są, to się nie męczy)?

Ja Cię rozumiem. "Letni" związek to za mało, szczególnie, że jesteście ze sobą krótko. Jeśli do tego nie mieszkacie razem, to powinny jeszcze iskry lecieć na spotkaniach.

Moim zdaniem on nie przeżył jeszcze wielkiej fascynacji i dlatego tak mówi, ale w końcu spotka dziewczynę, na której punkcie oszaleje i wtedy nie będzie mu wszystko jedno.

Szkoda mi Cię, ale skoro tak to wygląda, to chyba czas się ewakuować. Niefajnie czuć się jedną opcją z wielu (nawet, jeśli z logicznego punktu widzenia tak właśnie jest).

[kahoko hino]

to nie jest to, nie kochasz go. co najwyżej jesteś do niego przywiązana.

[a38a1b0a974f5d73215e245c69202722d64880d1_6886af71635fb]

Też byłam w takim związku, czułam się jakby mój facet myślał w stylu "niebrzydka, niegłupia, trafiła się i niech sobie będzie". Trochę tak jak z rzeczami, które niektórzy biorą zachłannie tylko dlatego, że jest są darmo, bez względu na późniejszą przydatność. Wytrzymałam 2,5 miesiąca . Ja rzuciłam ówczesnego chłopa. Potem się dowiedziałam, że strasznie to przeżył , co mnie baardzo zdziwiło, ale byłam już w innym związku i nie miałam zamiaru do tego wracać.

Proponuję porozmawiać z TŻ na ten temat. Czasem w związkach rzeczywiście nie ma motylków i wodotrysków, ale to wcale nie znaczy, że ludzie nic do siebie nie czują i że im nie zależy. Bo jeśli nic nie czuje, to.. zresztą zrobisz co zechcesz

Pozdrawiam

[berenka]

Zdecydowanie to nie jest odpowiedni facet.

[Rena]

No troche jakby byl z braku laku. Masz oprocz urody pewnie dosc przyjemny charakter, albo czerpie inne realne korzysci ze znajomosci np materialne. Stad deklaracja ze chodzi o cos wiecej niz seks. Ale to nadal nie wyglada na milosc.