Co zrobić, może ktoś doradzi ? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-04-06, 00:08   #1
smuciak
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 21
Post

Co zrobić, może ktoś doradzi ?


Cześć wszystkim jestem tu nowa, założyłam to konto by poradzić się w sprawie sercowej. Być może podobne wątki już są ale potrzebuje opinii kogoś obcego, męczę się z tym problemem

Pewnego dnia to było ponad rok temu założyłam sobie Tindera. I jeden gość mnie znalazł i napisał na fejsie. Zaczeliśmy pisać, lecz nie byłam tym zainteresowana.. ale odpisywałam jak miałam wolną chwile. Gadaliśmy codziennie, pisało się super ale dalej to olewałam np. potrafiłam odpisać tylko kciukiem. Po 3 tygodniach padała propozycja spotkania. Nie zależało mi więc na początku mówiłam nie mam czasu, aż w końcu na 2 tydzień powiedziałam, że będę z koleżankami w klubie a on wykorzystał to mówiąc, że to możemy się na chwile spotkać - zgodziłam się. W dalszym ciągu miałam to gdzieś ubrałam się przeciętnie. Pisał do mnie,pytał się gdzie będę. Odpowiedziałam, że tu i tu. W końcu po jakimś czasie straciłam już nadzieję, że przyjdzie. I nagle dostrzegłam ciemnego, wysokiego bruneta, wystrojonego w czarną koszule i jasne spodnie. Myślałam sobie to na pewno nie on. Sprawdziłam kątem oka tak, żeby mnie nie widział - i jednak się myliłam to on. Poszłam tańczyć z koleżanką, w takie miejsce, żeby mieć go na oku i żeby on mógł zobaczyć mnie. Poźniej on siedział na loży z koleżankami i przyczepił się do mnie jakiś facet, zaczął mnie obejmować i podrzucać do góry na jego oczach. Nie chciałam, żeby to tak wyszło, bo bałam się że nazwijmy go Q. sobie pomyśli, daje się każdemu obejmować. Poźniej nagle go nie było. Zobaczyłam, że kieruje się w stronę wyjścia. Był sam. Stwierdziłam, że podejdę. Przywitałam się i miał coś takiego w oczach... odpowiedział i zaproponował, żebyśmy poszli spokojnie porozmawiać, w inne miejsce. Zgodziłam się wyszłam z nim. Weszliśmy do knajpy. Opowiadał o swojej byłej dziewczynie z którą był 6 lat ja opowiedziałam o swoim długim związku.. rozmawiało mi się z nim tak dobrze i swobodnie. Zamówiłam kawę za którą zapłacił, puścił mnie w drzwiach. I nagle znalazła mnie moja koleżanka - padł mi telefon i nie wiem jak to się stało.. przyszła do nas, że inne koleżanki już idą. Powiedziałam, że w takim razie nie zostawie Cie samej. Q poszedł z nami. I wszyscy wrociliśmy do klubu. Tanczyłiśmy we 3jke. Poźniej zadał mi pytanie czy może zatańczyć ze mną i czy koleżanka nie będzie zła. Opowiedziałam, że nie i tańczylismy... bez jakiś obmacanek prawił mi komplementy. Poźniej koleżanka powiedziała, że musi już iść, powiedziałam, że musze ja odprowadzic i czy Q idzie ze mna, odpowiedział, że tak. I pojechała. Popatrzyłam o której ja mam tramwaj okazało się, że albo biegnę 6 minut albo czekam godzinę. Ale Q zaproponował, że przejdziemy się do pijalni. Zgodziłam się. Zamówił piwo - i piliśmy na spółkę. Dużo rozmawialiśmy - wtedy wiem, że byłam już nim kompletnie zauroczona. Chociaż dużo rozmawialiśmy o jego pracy. Mieliśmy tyle tematów, że nawet nie wiedziałam kiedy zleciał ten czas. Odprowadził mnie na przystanek. Ale okazało się, że mój tramwaj już czeka. Wsiadłam odpowiadając na jego "mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy - może lub pewnie tak. Kiedy wysiadłam i prawie byłam już w domu napisałam, że bardzo miło spędziłam czas - dziękuję. Od tego momentu kontakt się osłabił. Dając mi do zrozumienia, że chce żebym to ja czasem odezwała się jako pierwsza. Tak, też zrobiłam. I dałam mu do zrozumienia, że jestem nim zainteresowana - lekko flirtując. Poźniej pisaliśmy już coraz rzadziej. I ja stwierdziłam, że 1 się nie odezwę już. Ale po tygodniu nie wytrzymałam. Napisałam i dostałam sms - że chyba za bardzo się angażuję w tą znajomość, żebym dała na luz. Stwierdziłam ok będzie tak jak na początku będę mieć wyrąbane na niego, ale nie miałam. Po 2 tygodniach napisałam, czy będzie może w klubie, bo będę to moglibyśmy się zobaczyć - napisał, że postara się. Ale tego dnia nie przyszedł. Napisałam czemu.. a on, że bardzo chciał ale miał dużo pracy i spał do 14. Poźniej jeszcze raz się odezwałam z propozycją spotkania ale coś tam znowu, że nie może. Ok stwierdziłam, przestań dziewczyno być natrętem. Przestałam się odzywać. Aż pewnego dnia pogadaliśmy chwilkę. Napisał 1 miesiąc pożniej pogadaliśmy 5 minut i go zbyłam. Po tygodniu odezwałam się ja - miał wtedy jakiegoś doła - tym, że ma mało znajomych, że nie ma czasu na hobby, pocieszyłam go i spytałam czy mam trzymać kciuki na egzaminie odpowiedział, że tak. Na drugi dzień spytałam jak poszło? Odpisał krótko. Czasem jeszcze spytałam do dobrą nutę ale to nie były rozmowy takie jak kiedyś. Czułam, że już tak dobrze się nie rozmawia a jednak z każdą jego odpowiedzią serce łomotało jak głupie. Aż po pewnej takiej rozmowie - zgadaliśmy się o francuskim - odpowiedział, że zna w praktyce. Że lubi jak dziewczyny łapią oddech przy ścianie. I tak dalej. Po tym stwierdziłam, że albo chce mnie zniechęcić albo faktycznie tak jest i wyrywa tylko dla jednego. Jednak nie chciało mi się w to wierzyć lecz po tej rozmowie nie odezwałam się już. Po kilku miesiącach oburzony - napisał mi sms, że złożył mi życzenia na dzień kobiet na snapie - czemu nie odczytałam- zepsuł mi się wtedy telefon i nie mogłam napisałam, żeby sobie darował. Odpowiedział, że w takim razie wielka szkoda. Później los chciał, że zapoznałam innego chłopaka. Wtedy kiedy z Q była kilka miesięcy ciszy rozmawiałam z tym drugim nazwijmy go W. No więc W też się fajnie mi pisało... w końcu zaproponował spotkanie i umówiliśmy się. Po spotkaniu stwierdziłam, że jest fajny miły i tak dalej. Ale nie ma tego czegoś nie ma chemii. Później gadaliśmy z W codziennie aż pewnego dnia czułam, żę do Q coś nadal czuje - napisałam mu, żeby się nie angażował. Był miesiąc przerwy. Aż poźniej pod wpływem alkoholu napisałam do niego. Kontakt wrócił od nowa. I pod koniec marca zostaliśmy parą - czyli wszystko potoczyło się dość szybko. Po 2 miesiącach od 1 spotkania byliśmy już razem. Przez pierwsze 3 miesiące było cudownie, nie zwracałam uwagi na jakieś drobne fochy z jego strony. Sytuacja się zmieniła gdy Q zaczał lajkować moje zdjęcia. Zaczelam o nim myśleć ale zaraz przeszło. Poźniej kilka miesięcy dalej sytuacja się powtórzyła - ale tym razem wszystko wrociło, nie mogłam przestać myśleć o Q. A w moim związku z W nie było najlepiej mieliśmy okres docierania i kłótni średnio 2 w tygodniu. Powiedziałam o tym W żeby być fer - zabolało. Ale zrobiłam wszystko, żeby zapomieć po miesiącu udało się. Mimo, że z W dużo zaczeło się psuć nie było już tej namiętności a w dodatku przez 3 miesiące mieszkałam 100 km dalej od niego. Czyli głownie do siebie dzwoniliśmy a rzadko się widywaliśmy. Kiedy znowu miekszaliśmy w jednym mieście - trochę się poprawiło. Ale czułam, że moje uczucie się wypala. Częste kłotnie które w dalszym ciągu były - sprawiły, że powiedziałam dość - zerwałam by tego samego dnia ze łzami w oczach pojechać do niego i powiedzieć, że go kocham i do siebie wrócić. Po tym incydencie było miedzy nami lepiej już nie kłóciliśmy się aż tyle. Moje uczucie jednak osłabło zaczełąm się zastanawiać czy to nie jest tylko zauroczenie. W. sam mi powiedział, że wydaje mu się, że jestem z nim dlatego bo mi dobrze. Że w ogóle nie okazuje swoich uczuć. Powiedziałam, że taka jestem po prostu. Chciaż na początku byłam inna. I teraz nie dawno śnił mi się Q. Od tego momentu coś mi się stało. Zaczełam pragnać spotkania z nim, jego wzroku. Zaczełam za nim tęsknić. Znowu wszystko wróciło po takim czasie. Zaczełam wchodzić na profil (odblokowałam na insta i polubiłam nawet fotke, żeby wiedział, że jestem) nie wiem po co.. czułam się z tym podle jakbym zdradzała W i powiedziałam mu o wszystkim, był zły ale nie wyciągnął konsekwencji, powiedział, żebym się zastanowiła nad wszystkim. Że widzi, że mi nie mineło i nadal coś czuje do Q. Bo powiedziałam, że nie moge o nim zapomnieć i już nie wiem co mam zrobić. Dziewczyny co mam zrobić ? Jak zapomnieć ? Jak to sobie ułożyć ? Mam porządnego faceta, który mnie kocha a ja sama nie wiem czy ja go też. Boje się, że przez te częste kłótnie nie przetrwamy. Tyle razy już o tym rozmawiałam jest lepiej ale nadal nie tak. Nie wiem czy powinnam zerwać z nim ? i dać sobie czasu by zapomnieć ? Ale wiem, że już wtedy do niego nie wrócę. A z Q nie wiem czy nawet coś było - pewnie dawno o mnie zapomniał, a mimo wszystko czuję do niego coś więcej niż do W i nie rozumiem, dlaczego potem mnie tak olał... byłam zbyt natrętna? czy szukał laski do zaliczenia ?. I boję się, że to nie minie, bo wystarczy mały impuls i to wszystko wraca, chce byś okej ale czuję, że ranię W nie wiem co zrobić. To jest silniejsze ode mnie....
Dziękuję, za przeczytanie tych ogromnych wypocin ! i dziękuję za rady negatywne jak i te pozytywne

Edytowane przez smuciak
Czas edycji: 2016-04-06 o 00:29
smuciak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-04-06, 00:28   #2
tarkowska
Zadomowienie
 
Avatar tarkowska
 
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 1 552
Dot.: Co zrobić, może ktoś doradzi ?

Cytat:
Napisane przez smuciak Pokaż wiadomość
Cześć jestem tu nowa, założyłam to konto by poradzić się w sprawie sercowej. Być może podobne wątki już są ale potrzebuje opinii kogoś obcego, męczę się z tym problemem
Pewnego dnia to było ponad rok temu założyłam sobie Tindera. I jeden gość mnie znalazł i napisał na fejsie. Zaczeliśmy pisać, lecz nie byłam tym zainteresowana.. ale odpisywałam jak miałam wolną chwile. Gadaliśmy codziennie, pisało się super ale dalej to olewałam np. potrafiłam odpisać tylko kciukiem. Po 3 tygodniach padała propozycja spotkania. Nie zależało mi więc na początku mówiłam nie mam czasu, aż w końcu na 2 tydzień powiedziałam, że będę z koleżankami w klubie a on wykorzystał to mówiąc, że to możemy się na chwile spotkać - zgodziłam się. W dalszym ciągu miałam to gdzieś ubrałam się przeciętnie. Pisał do mnie,pytał się gdzie będę. Odpowiedziałam, że tu i tu. W końcu po jakimś czasie straciłam już nadzieję, że przyjdzie. I nagle dostrzegłam ciemnego, wysokiego bruneta, wystrojonego w czarną koszule i jasne spodnie. Myślałam sobie to na pewno nie on. Sprawdziłam kątem oka tak, żeby mnie nie widział - i jednak się myliłam to on. Poszłam tańczyć z koleżanką, w takie miejsce, żeby mieć go na oku i żeby on mógł zobaczyć mnie. Poźniej on siedział na loży z koleżankami i przyczepił się do mnie jakiś facet, zaczął mnie obejmować i podrzucać do góry na jego oczach. Nie chciałam, żeby to tak wyszło, bo bałam się że nazwijmy go Q. sobie pomyśli, daje się każdemu obejmować. Poźniej nagle go nie było. Zobaczyłam, że kieruje się w stronę wyjścia. Był sam. Stwierdziłam, że podejdę. Przywitałam się i miał coś takiego w oczach... odpowiedział i zaproponował, żebyśmy poszli spokojnie porozmawiać, w inne miejsce. Zgodziłam się wyszłam z nim. Weszliśmy do knajpy. Opowiadał o swojej byłej dziewczynie z którą był 6 lat ja opowiedziałam o swoim długim związku.. rozmawiało mi się z nim tak dobrze i swobodnie. Zamówiłam kawę za którą zapłacił, puścił mnie w drzwiach. I nagle znalazła mnie moja koleżanka - padł mi telefon i nie wiem jak to się stało.. przyszła do nas, że inne koleżanki już idą. Powiedziałam, że w takim razie nie zostawie Cie samej. Q poszedł z nami. I wszyscy wrociliśmy do klubu. Tanczyłiśmy we 3jke. Poźniej zadał mi pytanie czy może zatańczyć ze mną i czy koleżanka nie będzie zła. Opowiedziałam, że nie i tańczylismy... bez jakiś obmacanek prawił mi komplementy. Poźniej koleżanka powiedziała, że musi już iść, powiedziałam, że musze ja odprowadzic i czy Q idzie ze mna, odpowiedział, że tak. I pojechała. Popatrzyłam o której ja mam tramwaj okazało się, że albo biegnę 6 minut albo czekam godzinę. Ale Q zaproponował, że przejdziemy się do pijalni. Zgodziłam się. Zamówił piwo - i piliśmy na spółkę. Dużo rozmawialiśmy - wtedy wiem, że byłam już nim kompletnie zauroczona. Chociaż dużo rozmawialiśmy o jego pracy. Mieliśmy tyle tematów, że nawet nie wiedziałam kiedy zleciał ten czas. Odprowadził mnie na przystanek. Ale okazało się, że mój tramwaj już czeka. Wsiadłam odpowiadając na jego "mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy - może lub pewnie tak. Kiedy wysiadłam i prawie byłam już w domu napisałam, że bardzo miło spędziłam czas - dziękuję. Od tego momentu kontakt się osłabił. Dając mi do zrozumienia, że chce żebym to ja czasem odezwała się jako pierwsza. Tak, też zrobiłam. I dałam mu do zrozumienia, że jestem nim zainteresowana - lekko flirtując. Poźniej pisaliśmy już coraz rzadziej. I ja stwierdziłam, że 1 się nie odezwę już. Ale po tygodniu nie wytrzymałam. Napisałam i dostałam sms - że chyba za bardzo się angażuję w tą znajomość, żebym dała na luz. Stwierdziłam ok będzie tak jak na początku będę mieć wyrąbane na niego, ale nie miałam. Po 2 tygodniach napisałam, czy będzie może w klubie, bo będę to moglibyśmy się zobaczyć - napisał, że postara się. Ale tego dnia nie przyszedł. Napisałam czemu.. a on, że bardzo chciał ale miał dużo pracy i spał do 14. Poźniej jeszcze raz się odezwałam z propozycją spotkania ale coś tam znowu, że nie może. Ok stwierdziłam, przestań dziewczyno być natrętem. Przestałam się odzywać. Aż pewnego dnia pogadaliśmy chwilkę. Napisał 1 miesiąc pożniej pogadaliśmy 5 minut i go zbyłam. Po tygodniu odezwałam się ja - miał wtedy jakiegoś doła - tym, że ma mało znajomych, że nie ma czasu na hobby, pocieszyłam go i spytałam czy mam trzymać kciuki na egzaminie odpowiedział, że tak. Na drugi dzień spytałam jak poszło? Odpisał krótko. Czasem jeszcze spytałam do dobrą nutę ale to nie były rozmowy takie jak kiedyś. Czułam, że już tak dobrze się nie rozmawia a jednak z każdą jego odpowiedzią serce łomotało jak głupie. Aż po pewnej takiej rozmowie - zgadaliśmy się o francuskim - odpowiedział, że zna w praktyce. Że lubi jak dziewczyny łapią oddech przy ścianie. I tak dalej. Po tym stwierdziłam, że albo chce mnie zniechęcić albo faktycznie tak jest i wyrywa tylko dla jednego. Jednak nie chciało mi się w to wierzyć lecz po tej rozmowie nie odezwałam się już. Po kilku miesiącach oburzony - napisał mi sms, że złożył mi życzenia na dzień kobiet na snapie - czemu nie odczytałam- zepsuł mi się wtedy telefon i nie mogłam napisałam, żeby sobie darował. Odpowiedział, że w takim razie wielka szkoda. Później los chciał, że zapoznałam innego chłopaka. Wtedy kiedy z Q była kilka miesięcy ciszy rozmawiałam z tym drugim nazwijmy go W. No więc W też się fajnie mi pisało... w końcu zaproponował spotkanie i umówiliśmy się. Po spotkaniu stwierdziłam, że jest fajny miły i tak dalej. Ale nie ma tego czegoś nie ma chemii. Później gadaliśmy z W codziennie aż pewnego dnia czułam, żę do Q coś nadal czuje - napisałam mu, żeby się nie angażował. Był miesiąc przerwy. Aż poźniej pod wpływem alkoholu napisałam do niego. Kontakt wrócił od nowa. I pod koniec marca zostaliśmy parą - czyli wszystko potoczyło się dość szybko. Po 2 miesiącach od 1 spotkania byliśmy już razem. Przez pierwsze 3 miesiące było cudownie, nie zwracałam uwagi na jakieś drobne fochy z jego strony. Sytuacja się zmieniła gdy Q zaczał lajkować moje zdjęcia. Zaczelam o nim myśleć ale zaraz przeszło. Poźniej kilka miesięcy dalej sytuacja się powtórzyła - ale tym razem wszystko wrociło, nie mogłam przestać myśleć o Q. A w moim związku z W nie było najlepiej mieliśmy okres docierania i kłótni średnio 2 w tygodniu. Powiedziałam o tym W żeby być fer - zabolało. Ale zrobiłam wszystko, żeby zapomieć po miesiącu udało się. Mimo, że z W dużo zaczeło się psuć nie było już tej namiętności a w dodatku przez 3 miesiące mieszkałam 100 km dalej od niego. Czyli głownie do siebie dzwoniliśmy a rzadko się widywaliśmy. Kiedy znowu miekszaliśmy w jednym mieście - trochę się poprawiło. Ale czułam, że moje uczucie się wypala. Częste kłotnie które w dalszym ciągu były - sprawiły, że powiedziałam dość - zerwałam by tego samego dnia ze łzami w oczach pojechać do niego i powiedzieć, że go kocham i do siebie wrócić. Po tym incydencie było miedzy nami lepiej już nie kłóciliśmy się aż tyle. Moje uczucie jednak osłabło zaczełąm się zastanawiać czy to nie jest tylko zauroczenie. W. sam mi powiedział, że wydaje mu się, że jestem z nim dlatego bo mi dobrze. Że w ogóle nie okazuje swoich uczuć. Powiedziałam, że taka jestem po prostu. Chciaż na początku byłam inna. I teraz nie dawno śnił mi się Q. Od tego momentu coś mi się stało. Zaczełam pragnać spotkania z nim, jego wzroku. Zaczełam za nim tęsknić. Znowu wszystko wróciło po takim czasie. Zaczełam wchodzić na profil (odblokowałam na insta i polubiłam nawet fotke, żeby wiedział, że jestem) nie wiem po co.. czułam się z tym podle jakbym zdradzała W i powiedziałam mu o wszystkim, był zły ale nie wyciągnął konsekwencji, powiedział, żebym się zastanowiła nad wszystkim. Że widzi, że mi nie mineło i nadal coś czuje do Q. Bo powiedziałam, że nie moge o nim zapomnieć i już nie wiem co mam zrobić. Dziewczyny co mam zrobić ? Jak zapomnieć ? Jak to sobie ułożyć ? Mam porządnego faceta, który mnie kocha a ja sama nie wiem czy ja go też. Boje się, że przez te częste kłótnie nie przetrwamy. Tyle razy już o tym rozmawiałam jest lepiej ale nadal nie tak. Nie wiem czy powinnam zerwać z nim ? i dać sobie czasu by zapomnieć ? Ale wiem, że już wtedy do niego nie wrócę. A z Q nie wiem czy nawet coś było - pewnie dawno o mnie zapomniał, a mimo wszystko czuję do niego coś więcej niż do W i nie rozumiem, dlaczego potem mnie tak olał... byłam zbyt natrętna? czy szukał laski do zaliczenia ?. I boję się, że to nie minie, bo wystarczy mały impuls i to wszystko wraca, chce byś okej ale czuję, że ranię W nie wiem co zrobić. To jest silniejsze ode mnie....
Wydaje Ci się, że czujesz coś do Q własnie dlatego że Cię ignorował. Nie sądzę byś go kochała, to raczej urażone ego. Idealizujesz jego postać, wymazujesz złe cechy. Olewaliście się naprzemiennie, więc i tak nie sądzę, by kiedykolwiek coś z tego wyszło. Daj sobie z nim spokój, chłopaka też albo zostaw, jeśli uczuć nie jesteś pewna, albo postaraj się naprawić ten związek. Zablokuj Q i cześć
tarkowska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-04-06, 06:53   #3
xxsven
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-01
Lokalizacja: poznań
Wiadomości: 148
Dot.: Co zrobić, może ktoś doradzi ?

Q skonczyl długi zwiazek i pewnie szukał pocieszenia/koleżanki na seks, raczej nie jest Toba zainteresowany i nigdy nie bedzie, wiec olej sprawe i tyle - nic innego zrobic nie możesz. A co do W jesli nie czujesz ze Ci na nim zależy i myślisz o innym to zerwij, bo bez sensu ciagnąć zwiazek w taki sposób. Co do Q to oprócz pocieszenia przychodzi mi do głowy jeszcze opcja, ze chemia była jednostronna i on po prostu po spotkaniu na żywo stwierdził, ze go nie interesujesz.
xxsven jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-04-06, 19:04   #4
carpediem
Rozeznanie
 
Avatar carpediem
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 937
Dot.: Co zrobić, może ktoś doradzi ?

Jakby Q ignorował Cię po spotkaniu przez krótki czas, to pomyślałabym, że to może jakieś gierki. Ale ignorował Cię długo i wytrwale, a Ty strasznie się na niego nakręciłaś z tego powodu.

Prawdopodobnie facet chciał wtedy zaliczyć i tyle. Nie wyszło, toteż dał sobie siana, a Ty zaczęłaś pisać, próbować się umawiać itd., na co on zwyczajnie nie miał ochoty.

I prawdopodobnie dalej nie ma. Do tanga trzeba dwojga. Jakbyś mu się podobała, to do teraz już pewnie byś o tym wiedziała.
carpediem jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-04-06, 19:31   #5
smuciak
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 21
Dot.: Co zrobić, może ktoś doradzi ?

No tak tylko, że chciał się umówić na kolejne spotkanie mówiąc mi o tym ale pewnie, myślał, że może wykażę więcej inicjatywy i z czasem zaliczy? ale tak sie nie stało. I dlatego dał sobie spokój.. mimo, wszystko wiedząc to ciężko mi o nim zapomnieć. No głupia ze mnie baba wiem...
smuciak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-04-07, 11:36   #6
201703061049
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 1 247
Dot.: Co zrobić, może ktoś doradzi ?

Cytat:
Napisane przez smuciak Pokaż wiadomość
Cześć wszystkim jestem tu nowa, założyłam to konto by poradzić się w sprawie sercowej. Być może podobne wątki już są ale potrzebuje opinii kogoś obcego, męczę się z tym problemem

Pewnego dnia to było ponad rok temu założyłam sobie Tindera. I jeden gość mnie znalazł i napisał na fejsie. Zaczeliśmy pisać, lecz nie byłam tym zainteresowana.. ale odpisywałam jak miałam wolną chwile. Gadaliśmy codziennie, pisało się super ale dalej to olewałam np. potrafiłam odpisać tylko kciukiem. Po 3 tygodniach padała propozycja spotkania. Nie zależało mi więc na początku mówiłam nie mam czasu, aż w końcu na 2 tydzień powiedziałam, że będę z koleżankami w klubie a on wykorzystał to mówiąc, że to możemy się na chwile spotkać - zgodziłam się. W dalszym ciągu miałam to gdzieś ubrałam się przeciętnie. Pisał do mnie,pytał się gdzie będę. Odpowiedziałam, że tu i tu. W końcu po jakimś czasie straciłam już nadzieję, że przyjdzie. I nagle dostrzegłam ciemnego, wysokiego bruneta, wystrojonego w czarną koszule i jasne spodnie. Myślałam sobie to na pewno nie on. Sprawdziłam kątem oka tak, żeby mnie nie widział - i jednak się myliłam to on. Poszłam tańczyć z koleżanką, w takie miejsce, żeby mieć go na oku i żeby on mógł zobaczyć mnie. Poźniej on siedział na loży z koleżankami i przyczepił się do mnie jakiś facet, zaczął mnie obejmować i podrzucać do góry na jego oczach. Nie chciałam, żeby to tak wyszło, bo bałam się że nazwijmy go Q. sobie pomyśli, daje się każdemu obejmować. Poźniej nagle go nie było. Zobaczyłam, że kieruje się w stronę wyjścia. Był sam. Stwierdziłam, że podejdę. Przywitałam się i miał coś takiego w oczach... odpowiedział i zaproponował, żebyśmy poszli spokojnie porozmawiać, w inne miejsce. Zgodziłam się wyszłam z nim. Weszliśmy do knajpy. Opowiadał o swojej byłej dziewczynie z którą był 6 lat ja opowiedziałam o swoim długim związku.. rozmawiało mi się z nim tak dobrze i swobodnie. Zamówiłam kawę za którą zapłacił, puścił mnie w drzwiach. I nagle znalazła mnie moja koleżanka - padł mi telefon i nie wiem jak to się stało.. przyszła do nas, że inne koleżanki już idą. Powiedziałam, że w takim razie nie zostawie Cie samej. Q poszedł z nami. I wszyscy wrociliśmy do klubu. Tanczyłiśmy we 3jke. Poźniej zadał mi pytanie czy może zatańczyć ze mną i czy koleżanka nie będzie zła. Opowiedziałam, że nie i tańczylismy... bez jakiś obmacanek prawił mi komplementy. Poźniej koleżanka powiedziała, że musi już iść, powiedziałam, że musze ja odprowadzic i czy Q idzie ze mna, odpowiedział, że tak. I pojechała. Popatrzyłam o której ja mam tramwaj okazało się, że albo biegnę 6 minut albo czekam godzinę. Ale Q zaproponował, że przejdziemy się do pijalni. Zgodziłam się. Zamówił piwo - i piliśmy na spółkę. Dużo rozmawialiśmy - wtedy wiem, że byłam już nim kompletnie zauroczona. Chociaż dużo rozmawialiśmy o jego pracy. Mieliśmy tyle tematów, że nawet nie wiedziałam kiedy zleciał ten czas. Odprowadził mnie na przystanek. Ale okazało się, że mój tramwaj już czeka. Wsiadłam odpowiadając na jego "mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy - może lub pewnie tak. Kiedy wysiadłam i prawie byłam już w domu napisałam, że bardzo miło spędziłam czas - dziękuję. Od tego momentu kontakt się osłabił. Dając mi do zrozumienia, że chce żebym to ja czasem odezwała się jako pierwsza. Tak, też zrobiłam. I dałam mu do zrozumienia, że jestem nim zainteresowana - lekko flirtując. Poźniej pisaliśmy już coraz rzadziej. I ja stwierdziłam, że 1 się nie odezwę już. Ale po tygodniu nie wytrzymałam. Napisałam i dostałam sms - że chyba za bardzo się angażuję w tą znajomość, żebym dała na luz. Stwierdziłam ok będzie tak jak na początku będę mieć wyrąbane na niego, ale nie miałam. Po 2 tygodniach napisałam, czy będzie może w klubie, bo będę to moglibyśmy się zobaczyć - napisał, że postara się. Ale tego dnia nie przyszedł. Napisałam czemu.. a on, że bardzo chciał ale miał dużo pracy i spał do 14. Poźniej jeszcze raz się odezwałam z propozycją spotkania ale coś tam znowu, że nie może. Ok stwierdziłam, przestań dziewczyno być natrętem. Przestałam się odzywać. Aż pewnego dnia pogadaliśmy chwilkę. Napisał 1 miesiąc pożniej pogadaliśmy 5 minut i go zbyłam. Po tygodniu odezwałam się ja - miał wtedy jakiegoś doła - tym, że ma mało znajomych, że nie ma czasu na hobby, pocieszyłam go i spytałam czy mam trzymać kciuki na egzaminie odpowiedział, że tak. Na drugi dzień spytałam jak poszło? Odpisał krótko. Czasem jeszcze spytałam do dobrą nutę ale to nie były rozmowy takie jak kiedyś. Czułam, że już tak dobrze się nie rozmawia a jednak z każdą jego odpowiedzią serce łomotało jak głupie. Aż po pewnej takiej rozmowie - zgadaliśmy się o francuskim - odpowiedział, że zna w praktyce. Że lubi jak dziewczyny łapią oddech przy ścianie. I tak dalej. Po tym stwierdziłam, że albo chce mnie zniechęcić albo faktycznie tak jest i wyrywa tylko dla jednego. Jednak nie chciało mi się w to wierzyć lecz po tej rozmowie nie odezwałam się już. Po kilku miesiącach oburzony - napisał mi sms, że złożył mi życzenia na dzień kobiet na snapie - czemu nie odczytałam- zepsuł mi się wtedy telefon i nie mogłam napisałam, żeby sobie darował. Odpowiedział, że w takim razie wielka szkoda. Później los chciał, że zapoznałam innego chłopaka. Wtedy kiedy z Q była kilka miesięcy ciszy rozmawiałam z tym drugim nazwijmy go W. No więc W też się fajnie mi pisało... w końcu zaproponował spotkanie i umówiliśmy się. Po spotkaniu stwierdziłam, że jest fajny miły i tak dalej. Ale nie ma tego czegoś nie ma chemii. Później gadaliśmy z W codziennie aż pewnego dnia czułam, żę do Q coś nadal czuje - napisałam mu, żeby się nie angażował. Był miesiąc przerwy. Aż poźniej pod wpływem alkoholu napisałam do niego. Kontakt wrócił od nowa. I pod koniec marca zostaliśmy parą - czyli wszystko potoczyło się dość szybko. Po 2 miesiącach od 1 spotkania byliśmy już razem. Przez pierwsze 3 miesiące było cudownie, nie zwracałam uwagi na jakieś drobne fochy z jego strony. Sytuacja się zmieniła gdy Q zaczał lajkować moje zdjęcia. Zaczelam o nim myśleć ale zaraz przeszło. Poźniej kilka miesięcy dalej sytuacja się powtórzyła - ale tym razem wszystko wrociło, nie mogłam przestać myśleć o Q. A w moim związku z W nie było najlepiej mieliśmy okres docierania i kłótni średnio 2 w tygodniu. Powiedziałam o tym W żeby być fer - zabolało. Ale zrobiłam wszystko, żeby zapomieć po miesiącu udało się. Mimo, że z W dużo zaczeło się psuć nie było już tej namiętności a w dodatku przez 3 miesiące mieszkałam 100 km dalej od niego. Czyli głownie do siebie dzwoniliśmy a rzadko się widywaliśmy. Kiedy znowu miekszaliśmy w jednym mieście - trochę się poprawiło. Ale czułam, że moje uczucie się wypala. Częste kłotnie które w dalszym ciągu były - sprawiły, że powiedziałam dość - zerwałam by tego samego dnia ze łzami w oczach pojechać do niego i powiedzieć, że go kocham i do siebie wrócić. Po tym incydencie było miedzy nami lepiej już nie kłóciliśmy się aż tyle. Moje uczucie jednak osłabło zaczełąm się zastanawiać czy to nie jest tylko zauroczenie. W. sam mi powiedział, że wydaje mu się, że jestem z nim dlatego bo mi dobrze. Że w ogóle nie okazuje swoich uczuć. Powiedziałam, że taka jestem po prostu. Chciaż na początku byłam inna. I teraz nie dawno śnił mi się Q. Od tego momentu coś mi się stało. Zaczełam pragnać spotkania z nim, jego wzroku. Zaczełam za nim tęsknić. Znowu wszystko wróciło po takim czasie. Zaczełam wchodzić na profil (odblokowałam na insta i polubiłam nawet fotke, żeby wiedział, że jestem) nie wiem po co.. czułam się z tym podle jakbym zdradzała W i powiedziałam mu o wszystkim, był zły ale nie wyciągnął konsekwencji, powiedział, żebym się zastanowiła nad wszystkim. Że widzi, że mi nie mineło i nadal coś czuje do Q. Bo powiedziałam, że nie moge o nim zapomnieć i już nie wiem co mam zrobić. Dziewczyny co mam zrobić ? Jak zapomnieć ? Jak to sobie ułożyć ? Mam porządnego faceta, który mnie kocha a ja sama nie wiem czy ja go też. Boje się, że przez te częste kłótnie nie przetrwamy. Tyle razy już o tym rozmawiałam jest lepiej ale nadal nie tak. Nie wiem czy powinnam zerwać z nim ? i dać sobie czasu by zapomnieć ? Ale wiem, że już wtedy do niego nie wrócę. A z Q nie wiem czy nawet coś było - pewnie dawno o mnie zapomniał, a mimo wszystko czuję do niego coś więcej niż do W i nie rozumiem, dlaczego potem mnie tak olał... byłam zbyt natrętna? czy szukał laski do zaliczenia ?. I boję się, że to nie minie, bo wystarczy mały impuls i to wszystko wraca, chce byś okej ale czuję, że ranię W nie wiem co zrobić. To jest silniejsze ode mnie....
Dziękuję, za przeczytanie tych ogromnych wypocin ! i dziękuję za rady negatywne jak i te pozytywne
O co cho z pogrubionym?
A faceta trza olać, niestety, z tej mąki chleba nie będzie.
201703061049 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-04-07, 14:57   #7
ewelatosck
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 53
Dot.: Co zrobić, może ktoś doradzi ?

Cytat:
Napisane przez smuciak Pokaż wiadomość
Cześć wszystkim jestem tu nowa, założyłam to konto by poradzić się w sprawie sercowej. Być może podobne wątki już są ale potrzebuje opinii kogoś obcego, męczę się z tym problemem

Pewnego dnia to było ponad rok temu założyłam sobie Tindera. I jeden gość mnie znalazł i napisał na fejsie. Zaczeliśmy pisać, lecz nie byłam tym zainteresowana.. ale odpisywałam jak miałam wolną chwile. Gadaliśmy codziennie, pisało się super ale dalej to olewałam np. potrafiłam odpisać tylko kciukiem. Po 3 tygodniach padała propozycja spotkania. Nie zależało mi więc na początku mówiłam nie mam czasu, aż w końcu na 2 tydzień powiedziałam, że będę z koleżankami w klubie a on wykorzystał to mówiąc, że to możemy się na chwile spotkać - zgodziłam się. W dalszym ciągu miałam to gdzieś ubrałam się przeciętnie. Pisał do mnie,pytał się gdzie będę. Odpowiedziałam, że tu i tu. W końcu po jakimś czasie straciłam już nadzieję, że przyjdzie. I nagle dostrzegłam ciemnego, wysokiego bruneta, wystrojonego w czarną koszule i jasne spodnie. Myślałam sobie to na pewno nie on. Sprawdziłam kątem oka tak, żeby mnie nie widział - i jednak się myliłam to on. Poszłam tańczyć z koleżanką, w takie miejsce, żeby mieć go na oku i żeby on mógł zobaczyć mnie. Poźniej on siedział na loży z koleżankami i przyczepił się do mnie jakiś facet, zaczął mnie obejmować i podrzucać do góry na jego oczach. Nie chciałam, żeby to tak wyszło, bo bałam się że nazwijmy go Q. sobie pomyśli, daje się każdemu obejmować. Poźniej nagle go nie było. Zobaczyłam, że kieruje się w stronę wyjścia. Był sam. Stwierdziłam, że podejdę. Przywitałam się i miał coś takiego w oczach... odpowiedział i zaproponował, żebyśmy poszli spokojnie porozmawiać, w inne miejsce. Zgodziłam się wyszłam z nim. Weszliśmy do knajpy. Opowiadał o swojej byłej dziewczynie z którą był 6 lat ja opowiedziałam o swoim długim związku.. rozmawiało mi się z nim tak dobrze i swobodnie. Zamówiłam kawę za którą zapłacił, puścił mnie w drzwiach. I nagle znalazła mnie moja koleżanka - padł mi telefon i nie wiem jak to się stało.. przyszła do nas, że inne koleżanki już idą. Powiedziałam, że w takim razie nie zostawie Cie samej. Q poszedł z nami. I wszyscy wrociliśmy do klubu. Tanczyłiśmy we 3jke. Poźniej zadał mi pytanie czy może zatańczyć ze mną i czy koleżanka nie będzie zła. Opowiedziałam, że nie i tańczylismy... bez jakiś obmacanek prawił mi komplementy. Poźniej koleżanka powiedziała, że musi już iść, powiedziałam, że musze ja odprowadzic i czy Q idzie ze mna, odpowiedział, że tak. I pojechała. Popatrzyłam o której ja mam tramwaj okazało się, że albo biegnę 6 minut albo czekam godzinę. Ale Q zaproponował, że przejdziemy się do pijalni. Zgodziłam się. Zamówił piwo - i piliśmy na spółkę. Dużo rozmawialiśmy - wtedy wiem, że byłam już nim kompletnie zauroczona. Chociaż dużo rozmawialiśmy o jego pracy. Mieliśmy tyle tematów, że nawet nie wiedziałam kiedy zleciał ten czas. Odprowadził mnie na przystanek. Ale okazało się, że mój tramwaj już czeka. Wsiadłam odpowiadając na jego "mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy - może lub pewnie tak. Kiedy wysiadłam i prawie byłam już w domu napisałam, że bardzo miło spędziłam czas - dziękuję. Od tego momentu kontakt się osłabił. Dając mi do zrozumienia, że chce żebym to ja czasem odezwała się jako pierwsza. Tak, też zrobiłam. I dałam mu do zrozumienia, że jestem nim zainteresowana - lekko flirtując. Poźniej pisaliśmy już coraz rzadziej. I ja stwierdziłam, że 1 się nie odezwę już. Ale po tygodniu nie wytrzymałam. Napisałam i dostałam sms - że chyba za bardzo się angażuję w tą znajomość, żebym dała na luz. Stwierdziłam ok będzie tak jak na początku będę mieć wyrąbane na niego, ale nie miałam. Po 2 tygodniach napisałam, czy będzie może w klubie, bo będę to moglibyśmy się zobaczyć - napisał, że postara się. Ale tego dnia nie przyszedł. Napisałam czemu.. a on, że bardzo chciał ale miał dużo pracy i spał do 14. Poźniej jeszcze raz się odezwałam z propozycją spotkania ale coś tam znowu, że nie może. Ok stwierdziłam, przestań dziewczyno być natrętem. Przestałam się odzywać. Aż pewnego dnia pogadaliśmy chwilkę. Napisał 1 miesiąc pożniej pogadaliśmy 5 minut i go zbyłam. Po tygodniu odezwałam się ja - miał wtedy jakiegoś doła - tym, że ma mało znajomych, że nie ma czasu na hobby, pocieszyłam go i spytałam czy mam trzymać kciuki na egzaminie odpowiedział, że tak. Na drugi dzień spytałam jak poszło? Odpisał krótko. Czasem jeszcze spytałam do dobrą nutę ale to nie były rozmowy takie jak kiedyś. Czułam, że już tak dobrze się nie rozmawia a jednak z każdą jego odpowiedzią serce łomotało jak głupie. Aż po pewnej takiej rozmowie - zgadaliśmy się o francuskim - odpowiedział, że zna w praktyce. Że lubi jak dziewczyny łapią oddech przy ścianie. I tak dalej. Po tym stwierdziłam, że albo chce mnie zniechęcić albo faktycznie tak jest i wyrywa tylko dla jednego. Jednak nie chciało mi się w to wierzyć lecz po tej rozmowie nie odezwałam się już. Po kilku miesiącach oburzony - napisał mi sms, że złożył mi życzenia na dzień kobiet na snapie - czemu nie odczytałam- zepsuł mi się wtedy telefon i nie mogłam napisałam, żeby sobie darował. Odpowiedział, że w takim razie wielka szkoda. Później los chciał, że zapoznałam innego chłopaka. Wtedy kiedy z Q była kilka miesięcy ciszy rozmawiałam z tym drugim nazwijmy go W. No więc W też się fajnie mi pisało... w końcu zaproponował spotkanie i umówiliśmy się. Po spotkaniu stwierdziłam, że jest fajny miły i tak dalej. Ale nie ma tego czegoś nie ma chemii. Później gadaliśmy z W codziennie aż pewnego dnia czułam, żę do Q coś nadal czuje - napisałam mu, żeby się nie angażował. Był miesiąc przerwy. Aż poźniej pod wpływem alkoholu napisałam do niego. Kontakt wrócił od nowa. I pod koniec marca zostaliśmy parą - czyli wszystko potoczyło się dość szybko. Po 2 miesiącach od 1 spotkania byliśmy już razem. Przez pierwsze 3 miesiące było cudownie, nie zwracałam uwagi na jakieś drobne fochy z jego strony. Sytuacja się zmieniła gdy Q zaczał lajkować moje zdjęcia. Zaczelam o nim myśleć ale zaraz przeszło. Poźniej kilka miesięcy dalej sytuacja się powtórzyła - ale tym razem wszystko wrociło, nie mogłam przestać myśleć o Q. A w moim związku z W nie było najlepiej mieliśmy okres docierania i kłótni średnio 2 w tygodniu. Powiedziałam o tym W żeby być fer - zabolało. Ale zrobiłam wszystko, żeby zapomieć po miesiącu udało się. Mimo, że z W dużo zaczeło się psuć nie było już tej namiętności a w dodatku przez 3 miesiące mieszkałam 100 km dalej od niego. Czyli głownie do siebie dzwoniliśmy a rzadko się widywaliśmy. Kiedy znowu miekszaliśmy w jednym mieście - trochę się poprawiło. Ale czułam, że moje uczucie się wypala. Częste kłotnie które w dalszym ciągu były - sprawiły, że powiedziałam dość - zerwałam by tego samego dnia ze łzami w oczach pojechać do niego i powiedzieć, że go kocham i do siebie wrócić. Po tym incydencie było miedzy nami lepiej już nie kłóciliśmy się aż tyle. Moje uczucie jednak osłabło zaczełąm się zastanawiać czy to nie jest tylko zauroczenie. W. sam mi powiedział, że wydaje mu się, że jestem z nim dlatego bo mi dobrze. Że w ogóle nie okazuje swoich uczuć. Powiedziałam, że taka jestem po prostu. Chciaż na początku byłam inna. I teraz nie dawno śnił mi się Q. Od tego momentu coś mi się stało. Zaczełam pragnać spotkania z nim, jego wzroku. Zaczełam za nim tęsknić. Znowu wszystko wróciło po takim czasie. Zaczełam wchodzić na profil (odblokowałam na insta i polubiłam nawet fotke, żeby wiedział, że jestem) nie wiem po co.. czułam się z tym podle jakbym zdradzała W i powiedziałam mu o wszystkim, był zły ale nie wyciągnął konsekwencji, powiedział, żebym się zastanowiła nad wszystkim. Że widzi, że mi nie mineło i nadal coś czuje do Q. Bo powiedziałam, że nie moge o nim zapomnieć i już nie wiem co mam zrobić. Dziewczyny co mam zrobić ? Jak zapomnieć ? Jak to sobie ułożyć ? Mam porządnego faceta, który mnie kocha a ja sama nie wiem czy ja go też. Boje się, że przez te częste kłótnie nie przetrwamy. Tyle razy już o tym rozmawiałam jest lepiej ale nadal nie tak. Nie wiem czy powinnam zerwać z nim ? i dać sobie czasu by zapomnieć ? Ale wiem, że już wtedy do niego nie wrócę. A z Q nie wiem czy nawet coś było - pewnie dawno o mnie zapomniał, a mimo wszystko czuję do niego coś więcej niż do W i nie rozumiem, dlaczego potem mnie tak olał... byłam zbyt natrętna? czy szukał laski do zaliczenia ?. I boję się, że to nie minie, bo wystarczy mały impuls i to wszystko wraca, chce byś okej ale czuję, że ranię W nie wiem co zrobić. To jest silniejsze ode mnie....
Dziękuję, za przeczytanie tych ogromnych wypocin ! i dziękuję za rady negatywne jak i te pozytywne
Wiesz, my dziewczyny już chyba tak mamy, że pociągają nas faceci, którzy są dla nas niedostępni. Nie mówię, źe w każdym wypadku, ale tak się jednak zdarza. Co do Q, nie sądzę, żebyś czuła do niego coś więcej niż pociąg fizyczny (ale to jest naturalne), a co do W, no to radzę Ci przemyśleć sobie dokładnie co i jak. Bez sensu jest tkwić w związku na siłę, bo tak Ci wygodnie. Pamiętaj! Najważniejsze to nie oszukiwać samego siebie i podchodzić do wszystkiego z ostrożnością.
__________________
2016: 4/100
ewelatosck jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2016-04-07, 15:21   #8
adult90
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 700
Dot.: Co zrobić, może ktoś doradzi ?

Nie bądź na siłę z W, "bo jest dobry".

A Q chciał romansu, flirtu, seksu... Ty pokazałaś że Ci zależy, a jemu nie w głowie były spotkania i randki, po prostu po długim związku odczuł jak to jest nie mieć się z kim kochać, był wyposzczony.

Gdyby coś miało z tego wyjść to by wyszło, dążyłby do spotkań z Tobą a tak nie było. Nie kliknęło z jego strony, a Ty byłaś nachalna...

Rada? Pobądź sama, zajmij się swoim życiem, poznaj więcej mężczyzn ale nie flirtuj z nimi. Po prostu ich obserwuj bacznie.
adult90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-04-07 16:21:39


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 04:50.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.