Wasze największe sukcesy i porażki mijającego roku

[wiatr86]

Hej od kilku dni próbuje podsumować ten kończący się już rok i stwierdzam, że był to naprawdę świetny okres w moim życiu, nie obyło się w nim bez smutków, rozczarowań i porażek ale i takie rzeczy moim zdaniem były potrzebne, bo nauczyły mnie kilku istotnych umiejętności. Do moich największych porażek mogę zaliczyć utratę mojej najlepszej przyjaciółki, zerwanie dwuletniej znajomości i nie dostanie się na wymarzony kierunek studiów i chyba zmniejszenie się mojej wiary.Do sukcesów mogę śmiało zaliczyć zdanie maturki, dostanie się na studia i bycie z nich niezwykle zadowoloną, przeżycie wspaniałego związku, polepszenie kontaktów z moim tatą. Zauważyłam także że stałam się silniejsza psychicznie, bardziej wytrwała, niezależna, samodzielna i dlatego mam nadzieję, że kolejny rok będzie równie owocny.

A jak jest z Wami drogie Wizazanki??? Co Wy zaliczacie do swoich porażek a co do sukcesów??Jak ogólnie możecie podsumować rok 2005??

[Kasiulka22]

W 2005 roku w lutym mój TŻ oświadczył się W 2006 roku zostanę jego żoną To jest mój największy sukces. Zakończyłam pomyślnie drugi rok studiów na pedagogice, niestety nie mam stypendium w tym roku ;( ;( Myślę, że zmieniłam się w tym roku na korzyść, w czym pomógł mi oczywiście mój największy Skarb Jestem silniejsza psychicznie, bardziej świadoma swojej wartości, uodporniona na przykrości, które zdarzają się w moim życiu. Ten rok, jeszcze mocniej utwierdził mnie w przekonaniu jaką jestem szczęśliwą osóbką. Nie przypominam sobie, żebym doświadczyła dużych porażek. Największa to chyba wspomniany wcześniej brak stypendium, który daje się we znaki, ale można to przeżyć Ogólnie wielki plus dla roku 2005 i z wielką nadzieją i niecierpliwością czekam na Nowy 2006 Roczek

[Ania_P]

Moim sukcesem może być zdana matura (chociaż nie rewelacyjnie) i studia, o których marzyłam. Poza tym cały rok to była jedna wielka porażka niestety . Moge powiedzieć, że straciłam bardzo bliską mi osobę- po tym straciłam już wiarę w sens życia, wogóle przestałam wierzyć w siebie, nie potrafię się w żaden sposób docenić, moje zachowanie spowodowało wiele nieprzyjemnych sytuacji, wogóle dowiedziałam się o sobie wielu negatywnych rzeczy, nie mogłam znaleźc pracy ponieważ nie mam doświadczenia no i wogóle się nigdzie nie nadaję , koleżanki znają mnie tylko jak coś chcą, no i przeze mnie czesto wybuchają kłótnie z Moim Ukochanym- i tylko dzięki niemu jeszcze się wogóle trzymam. To był naprawdę cięzki rok, najgorszy w moim życiu i mam nadzieję, że szybko się skończy i następny będzie o wiele lepszy.

[agulla]

Mój największy sukces tego roku to zdecydowanie obrona pracy licencjackiej , a porażka to szukanie pracy, szukm juz pół roku i nic zawsze trafiam na jakis wyzysk za marne grosze . Mam nadzieje że kolejn rok przyniesie mi w tym wiecej szczęscia

[layla_lbn]

Największ porażka:
*Słabo zdana matura z matmy
Największy sukces:
*Mimo wszytsko dostałam się na kierunek, który chciałam

[Voodia]

Sukces: wygrałam z chorobą z którą walczyłam od ponad siedmiu lat
Porażka: nie mogę znaleźć pracy. Wciąż studiuję (na 2.roku),ale mam dość bycia na utrzymaniu rodziców Poszukiwania pracy niestety, ale na razie są bezowocne.

[justyskaa]

Jako że się nie uczę i aktualnie nie pracuję zawodowo w tym roku jako takich porazek ani sukcesów nie było. Były jednak sytuacje, które sprawiły mi ogromną radosć. Najszczęśliwsi zmężem jesteśmy głównie z narodzin naszego syneczka. A ja dodatkowo mogę być dumna z mojego męża, który w tym roku awansował i - nie da sie ukryć - w tym roku w swojej pracy był w centrum uwagi.

[jucha]

to i ja postaram się podsumować ten rok, bo był wyjątkowo szczęśliwy i pełen sukcesów:
*przede wszystkim zmieniłam pracę na taką o jakiej marzyłam, po krótkim czasie dostałam awans i moja kariera kwitnie
*skończyłam studia i uzyskałam tytuł magistra
*dużo podróży zagranicznych:prywatnych i służbowych
*kwitnący związek z moim Ukochanym TŻ
a porażki: może to nie porażki, ale coraz częściej spotykam się z dowodami ludzkiej zazdrości...

[hefalumpa]

ten rok to byly same sukcesy (co nie znaczy ze non stop bylo rozowo)

* skonczylam studia i odrobilam prace mgr
* wyszlam za maz za najukochanszego na swiecie mezczyzne ( malo brakowalo a zarecznyny tez moglabym tu wpisac - bo 24.XII. 2004 ;/)
* dostalam zadawalajaca i rozwijajaca mnie prace;
*po 2 miesiecznej tulaczce z papierami w ta i spowrotem udalo mi sie doprowadzic do zarejestrowania Stowarzyszenia
*jestem szczesliwa, i duzo pracowalam w tym roku nad swoim charakterem, duzo zrozumialam, wielu dobrych rzeczy sie nauczylam

oby rok nastepny by tez wspanialy!

[Agucia]

mój sukces: obrona pracy magisterskiej i otworzenie wlasnej firmy
moja porażka:brak samodyscypliny do ćwiczen

[Angie144]

Hmm, dla mnie rok 2005 nie był zbyt różowy mimo iż spotkało mnie w nim największe szczęście w życiu bo zaręczyłam się i wyszłam za mojego wymarzonego mężczyznę, nie uważam go za udany. Właściwie ślub był jedynym pozytywnym wydarzeniem w tym roku, no i może jeszcze odnalezienie się naszego autka które zostało skradzione w zeszłym roku (niestety nadal nie jest w naszym posiadaniu bo policja nie potrafi dojść do tego że jest nasz). Za to porażek mogę wymienić nieco więcej:
- straciłam nasze dziecko, znaczy to niby nie moja wina (wina genetyczna płodu, obumarł w 8tyg. ciąży a lekarze odkryli to w 13 tyg.), ale ja to traktuję jako moją własną porażkę, pewnie każda mama zrozumie co mam na myśli,
- schudłam mimo założenia że w tym roku przytyję (może to niezbyt wielka porażka ale wpływa na moją samoocenę, niezbyt dobrze się z tym czuję, a jakoś nie umiem temu zaradzić),
- od sierpnia nie udało mi się jeszcze urządzić naszego 'gniazdka' (po częsci nie moja wina, po prostu już ponad dwa miesiąca spóźnia się facet z meblami kuchennymi - mieszkamy z teściami, a obiecaliśmy wigilię rodzinną u nas)
- ten punkt jest po części następstwem poprzedniego NADAL NIE NAUCZYŁAM SIĘ GOTOWAĆ,
- nie mam ciągle na nic i dla nikogo czasu, a jednocześnie ciągle się obijam, straszliwy leń mnie dopadł w tym roku.

Nie jestem w stanie chyba wymienić reszty porażek, może były mniejsze ale skutecznie psują nastrój. Tak na prawdę marzę by ten rok już się skończył, a następny był od niego lepszy, bo mam go już serdecznie dosyć.

[agusia_1]

Praktycznie same porażki, ech... szkoda gadać Mam nadzieję że następny rok będzie bardziej udany

[windykatorka]

Ja bardzo cieszę się że ten rok już się kończy.Jakos nie przypadł mi do gustu

[paula78]

mam nadzieje ,ze nastepny nie bedzie gorszy.

porazki hmm:ciągly brak godziwej pracy i pieniędzy.

sukcesy,wlasciwie niezalezne ode mnie :moja rodzina jest zdrowa ,jestem z moich ukochanym juz 7 rok,nasze dziecko jest zdrowe ,swietnie sie rozwija, radzi sobie, mamy własny dach nad głowa i pełna lodówke (czasami pelna światła

[paula78]

mam nadzieje ,ze nastepny nie bedzie gorszy.

porazki hmm:ciągly brak godziwej pracy i pieniędzy.

sukcesy,wlasciwie niezalezne ode mnie :moja rodzina jest zdrowa ,jestem z moich ukochanym juz 7 rok,nasze dziecko jest zdrowe ,swietnie sie rozwija, radzi sobie, mamy wlasny dach nad głowa i pełna lodówke (czasami pelna światła

[hefalumpa]

Napisane przez Angie144

- straciłam nasze dziecko, znaczy to niby nie moja wina (wina genetyczna płodu, obumarł w 8tyg. ciąży a lekarze odkryli to w 13 tyg.), ale ja to traktuję jako moją własną porażkę, pewnie każda mama zrozumie co mam na myśli,

bardzo ci wspolczuje z powodu dziecka,3maj sie cieplo

[rolofka]

rok dość dziwny......
-po roku studiowania (zdawało mi się, że mojego wymarzonego kierunku) zrezygnowałam z uczelni w Poznaniu i dostałam się na zupełnie inny kierunek w Krakowie....
-w życiu prywatnym nic się nie zmieniło....serducho jak było samotne tak jest nadal
-moja mama nareszcie wygrała po 2 latach walki z rakiem (i mam nadzieję, że ten etap w naszym życiu jest już zamknięty)
-poprzez w/w fakt jestem zdecydowanie silniejsza i inaczej patrzę na świat, samą siebie i innych ludzi
-spełniłam swoje marzenia dt wyjazdu do Pragi i Lwowa
-jestem na dobrej drodze do spełnienia kolejnego marzenia...wyjazdu na Zimową Olimpiadę do Turynu

[Juliettt]

To byl rok pełen wrażeń
Porażki:
-otworzyłam własną firmę, coś o czym zawsze marzyłam, po czym zrozumiałam, że to mi nie daje szczęścia :-(
-wciaż mieszkam z rodzicami
-nie potrafię porozumiewać się z moimi bliskimi (ciągle za wiele agresji)
-nie pracowałam nad swoim charakterem :-(

Sukcesy:
-bardzo dobra średnia na studiach i........stypendium
-kupno mojego pierwszego samochodziku (zdanie egzaminu na prawo jazdy
-mój związek kwitnie
-poprawia stosunków z wieloma znajomymi
-od paru miesięcy znowu zaczęłam sumiennie uczyć się włoskiego

[Jula]

To był dziwny rok, mam nadzieję, że przyszły przyniesie więcej pozytywnych doświadczeń.

Plusy:
- jestem już na 3 roku studiów, zaczynam pisać pracę licencjacką
- jestem w stałym (od stycznia) związku, kocham i jestem kochana- tego mi brakowało przez ostatnie kilka lat
-spędziłam świetne wakacje, byłam i w górach, i nad morzem
-zrobiłam 2 kursy, byłam na 2 warsztatach, poznałam kilku sympatycznych ludzi

Minusy:
-straciłam pracę i przez ponad pół roku siedzę w domu, bez pieniędzy, na garnuszku u rodziców
-łapię z powodu powyższego ogromnego doła, ten stan się pogłebia i chyba będę musiała wybrać się do specjalisty
-jeszcze nie odkryłam, co jest moim życiowym powołaniem i co by dało mi pełnię szczęścia

[bluegirl]

ten rok nie był udany, nadal nic nie sprawia mi przyjemności, chyba że czasem gotowanie ale to marne szczęscie
nic się nie zmienia, wszystko jest takie same, ponure, kolejny rok straty, juz 2004 był lepszy, i od tego czasu tęsknię za tamtymi wydarzeniami, a czas nie działa na moja korzyśc, nie moge sie wziąść w garść i walczyć o Aniołka
wiedziałam że jesli w minie 2004 to będzie juz dystans do uczucia do niego, 2005 nadal brak dystansu, a zaczynam żałowac że nic wcześniej nie zrobiłam, teraz jest juz za późno nawet nie wiem czy jednak sie rozwiódł czy może ma juz kogos nowego i własnie dlatego ten rok jest taki zły, bo nic w tym kierunku nie zrobiłam bo tłumaczyłam sobie że nie mam prawa, a czas ucieka
było cos dobrego w tym roku wogóle?
zdałam maturę, dostałam się na studia, pracowałam 6 miesiecy na stażu i uzbierałam pieniadze na aparat ortodontyczny
ale to mnie nie cieszy bo pustka nadal jest
wątpie czy nastepny bedzie lepszy, bo czas leci ale tak jakos w samotności
straciłam swojego Anioła

[amika79]

Bardzo fajny wątek. 2005 rok był dla mnie naprawdę wyjątkowy bo:
- wiosną wyszłam za mąż;
- kupiliśmy mieszkanie (małe, ale bardzo przytulne);
- znalazłam pracę w bardzo dobrej państwowej szkole, a oprócz tego mam coraz więcej pracy na kursach językowych i jestem coraz bardziej doceniana jako lektor ;

A niepowodzenia to:
- przestałam się intensywnie rozwijać intelektualnie. Dopadł mnie leń straszliwy. Po pracy nie mam na nic siły. Idę na łatwiznę i czytam jedynie tygodniki ("Polityka", "Przekrój"). Od 6 miesięcy nie przeczytałam ani jednej książki (no, było kilka, ale to podręczniki do nauki języka, z których korzystam na lekcjach, więc się nie liczą, nie wniosły nic nowego do mojego życia), nie uczę się języków, nie chodzę na lekcje śpiewu ani chór.
- nie dbam o moje stare znajomości. Nie pielęgnuję ich. Zamykam się w świecie pracy i mojego małżeństwa. Oj, niedobrze, niedobrze...

[ufcio]

porazka:
zawiodłam przyjaciol, stalam sie przez moment osoba ktora stac sie nie chcialam; wpadlam w kilkomiesieczna "depresje" a raczej stan obnizenia psychiki... czesto sie klocilam/kloce z rodzicami, uswiadomiono mnie, ze jestem niedojrzala do jakiegokolwiek uczucia...
sukces:
dali mi jeszcze jedna szanse utwierdzajac mnie w przekonaniu, ze sa prawdziwi
dostalam sie do LO, zakochalam sie, lecz nie potrafilam byc z ta osoba, a wiec jest to sukesowa porazka rozwinelam sie pod wzgledem jezykowym: moj francuski jest na poziomie lekko zaawansowanym , zaczelam sie tez rozwijac muzycznie

[hefalumpa]

Napisane przez amika79

A niepowodzenia to:
- przestałam się intensywnie rozwijać intelektualnie. Dopadł mnie leń straszliwy. Po pracy nie mam na nic siły. Idę na łatwiznę i czytam jedynie tygodniki ("Polityka", "Przekrój"). Od 6 miesięcy nie przeczytałam ani jednej książki (no, było kilka, ale to podręczniki do nauki języka, z których korzystam na lekcjach, więc się nie liczą, nie wniosły nic nowego do mojego życia), nie uczę się języków, nie chodzę na lekcje śpiewu ani chór.
- nie dbam o moje stare znajomości. Nie pielęgnuję ich. Zamykam się w świecie pracy i mojego małżeństwa. Oj, niedobrze, niedobrze...

eh niestey ja tez skads to znam ;/

[Ally83]

Może nie tyle sukcesy, ale udało mi się:
- przefarbowałam się na jasną blondynkę, a to sukces, bo latami bałam się pójść do fryzjera na rozjaśnienie , mój naturalny to baaardzo ciemny blond, najpierw odważyłam się na balejaż, potem rozjaśniałam, teraz chcę jeszcze jaśniejszy kolor
- przeprowadziłam się (dwa razy zmieniałam stancję, w lipcu i październiku)
- stałam się bardziej odpowiedzialna
- zmieniłam szkołę językową i jestem baardzo z niej zadowolona, tak bardzo, że aż zapisałam się na drugi kurs językowy tam
- zdałam ciężkie egzaminy w terminie i na satysfakcjonujące mnie oceny

A porażki:
- byłam rozrzutna
- za mało imprezowałam

[jowisia]

Rozstalam sie z, jak mi sie wydawalo, miloscia mojego zycia, przeprowadzilam sie, wyjechalam na wakacje do Kaliforni, znalazlam super prace, zaliczylam studia, mam nowych przyjaciol, przewartosciowalam swoje zycie, i przygotowuje sie do tego 2006, ktory MUSI BYC CUDOWNY!!

[April007]

-przytylam pare dobrych kilo
-nadal czuje sie najgorsza i nieporadna lajza czym wkurzam otoczenie, ktore uwaza ze "zdziwiam"
-nie moge dojsc do ladu z cera - to juz 9 lat walki z tradzikiem...
-nadal jestem samotna
-koncze szkole i nie wiem co dalej ( plany niby sa ale jak wybrac co najpierw? )
Sukcesow raczej brak...
To nie byl najlepszy rok w moim zyciu.

[Juda]

Oj dużo by wymieniać
Najpierw może te złe rzeczy, po których napiszę dobre i poprawię sobie nimi humor
Złe strony 2005 roku:
pokłóciłam się z wieloma naprawdę fajnymi ludźmi,
zawaliłam szkołe swoją głupotą,
zawaliłam praktyki w hotelu także swoją głupotą,
rozwaliłam swojego kochanego
peugota 206,
ze swojej winy leżałam w szpitalu,
pokłóciłam się na dobre z ojcem...

Dobre strony 2005 roku :
znalazłam miłość życia i zaręczyłam się,
bedę Ciocią
wyjechałam całkiem sama do Rzymu na pogrzeb Papieża (nie piszę, że śmierć Papieża jest czymś dobrym, tylko chodzi mi o przesłanie, że stanęłam na rzęsach żeby zdobyć tą kasę na bilet i stałam w gigantycznej kolejce za biletem po czym przejechałam tyle km i przez tyle godzin, sama zwiedziłam Rzym i nie potrzebowałam nikogo by mnie za rączkę prowadził )

udało mi się żyć dalej,
pozdawałam wszystkie poprawki,
poznałam masę cudownych ludzi,
pomimo nauki spędziłam cudowne wakacje,
i wiele wiele innych wspaniałych spraw

[Megaan]

Kolejny raz wygralam z choroba. Mam nadzieje, ze tym razem juz na zawsze. To jest moj najwiekszy sukces. Reszta nie ma znaczenia.