TŻ kocha fast foody

[Odriana]

Ja mam 25, on 30 lat. Ma lekką nadwagę i kocha - ale naprawdę KOCHA - fast foody. Już na pierwszej randce stwierdził że codziennie je w McDonnaldzie i nigdy tego nie zmieni. Więc ja od razu - jak to ja, lubię wyzwania - postawiłam sobie za cel skłonić go żeby przestał. Tłumaczyłam, argumentowałam - właściwie to był główny motyw każdego spotkania, przez pół roku, a on w kółko powtarzał "na coś umrzeć trzeba". Linkowałam mu filmiki o zdrowym odżywianiu, artykuły o chorobach spowodowanych złą dietą. W pewnym momencie możliwe nawet, że zaczęłam przesadzać z tymi naciskami, bo już ani nie czytał tych artykułów, ani nie oglądał filmików (a wysyłałam codziennie, naprawdę codziennie po kilka). Potem jednak stwierdził OK, niech będzie.

Przez pół roku udawał że zdrowo się odżywia i byłam w siódmym niebie aż znalazłam w jego kieszeni paragon z KFC. Poczułam się zdradzona i oszukana. A on tylko stwierdził coś w rodzaju "przepraszam, od początku mówilem że nie zmienię odżywiania. Tak naciskałaś że bałem się wejść na GG, bo już mnie zasypywałaś linkami, więc dla świętego spokoju skłamałem. Ale skoro to się wydało to teraz już zawsze będę mówił prawdę".
No i mówi. Codziennie kupuje frytki, tortille, niezdrowe burgery, a ja nie wiem jak mam go zmienić. On sobie kompletnie nic z moich pogadanek nie robi i nawet zaproponował mi żebym przestała go pytać, czy dziś jadł coś niezdrowego, skoro nie umiem się pogodzić z prawdą.

Próbowałam gadać z jego najlepszym kumplem żeby na niego wpłynął, ale on tylko powiedział "sam palę a Wojtka mam pouczać?". Od małego bardzo dbam o zdrowie więc może to stąd moja troska. Najgorsze że kiedy zaczynam temat, Wojtek nie próbuje ze mną rozmawiać, nie odnosi się do moich argumentów tylko powtarza "ok, fajnie, mówiłaś już to". Pewnie wie, że mam rację, i dlatego boi się dyskusji na argumenty. Dostaję furii. Jak go przekonać? Odpuścić? Jednak kocham go i zależy mi na jego zdrowiu, więc odpuszczenie zdaje mi się olewaniem jego zdrowia.

[Adrianna_8]

Jakas masakra... Nigdy nie lubilam takiego zachowania, jakie Ty przejawiasz.
Albo zaakceptujesz jak sie odzywia, albo nie. Jego sposob odzywiania jak widac to problem tylko dla Ciebie. On sie czuje z tym dobrze. Jak Ci to nie odpowiada, to znajdz sobie faceta, ktory odzywia sie lepiej.

Czy on jest dzieckiem, ze gadasz z jego kolega? No smiech na sali.

Zwiazalas sie z doroslym czlowiekiem, ktory jest taki a nie inny i albo go akceptujesz, albo idziesz dalej. To samo tyczy sie palenia, picia, jakis pasji itp.

Jakby mnie facet meczyl filmikami i artykulami na jakis temat, to albo tez bym zaczela klamac, albo go rzucila.

Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 12:36 ---------- Poprzedni post napisano o 12:36 ----------

Sadze, ze nie chodzi o to, ze wie, ze masz racje, tylko ma dosc tej paplaniny...

Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka

[Djuno]

Napisane przez Odriana

Więc ja od razu - jak to ja, lubię wyzwania - postawiłam sobie za cel skłonić go żeby przestał.

Na tym nie polega związek. Masz niezdrowe podejście do relacji międzyludzkich.

[thirky]

Troll czy naprawdę jesteś taka?

[chwast]

Ty masz jakis kompleks matki Teresy? Związałas sie z gościem, który ma poważne problemy z odżywianiem, które skutkują lub z pewnością bedą długotrwałym uszczerbkiem zdrowia i brzmisz tak, jakby wlasnie to wydało ci sie wyzwaniem dla ciebie... Serio brzmi na trola całość wyprowadzi, ale dobra nie mnie oceniać. Słowo zostało napisane w końcu.

Z reszta nikt nie rzuci czegokolwiek od tak. Musi zacząć zmieniać częstotliwości i porcje, zastępować czym innym.


Wysłano z iPhone 6

[Arsonist]

Zgadzam się z powyższymi postami. Skąd Ci się wzięło, że związek to ma być wyzwanie i zmienianie partnera pod swoje widzimisię? Już na 1. randce dowiedziałaś się, że TŻ ma przyzwyczajenia, które Tobie nie odpowiadają. Mogłaś znaleźć sobie pasującego faceta, a nie uczepić się tego i próbować go zmieniać.

Tak ogólnie to wcale Ci się nie dziwię, że masz z tym problem, bo dla mnie zdrowie (w tym zdrowe odżywanie i tryb życia) stoi wysoko w hierarchii wartości i zwyczajnie nie mogłabym być z kimś, kto ma na to tak odmienne poglądy. Nawet jak widzę kolegów pijących hektolitry energetyków albo żywiących się przetworzonym żarciem, to mi słabo, a co dopiero, jakby to był TŻ. W związku z tym mam TŻ, który podziela moją wizję żywienia.

On Ciebie wkurza podejściem do diety, Ty go wkurzasz jojczeniem na ten temat. Po co się męczyć nawzajem?

[Odriana]

Napisane przez chwast

Ty masz jakis kompleks matki Teresy? Związałas sie z gościem, który ma poważne problemy z odżywianiem, które skutkują lub z pewnością bedą długotrwałym uszczerbkiem zdrowia i brzmisz tak, jakby wlasnie to wydało ci sie wyzwaniem dla ciebie... Serio brzmi na trola całość wyprowadzi, ale dobra nie mnie oceniać. Słowo zostało napisane w końcu.

Z reszta nikt nie rzuci czegokolwiek od tak. Musi zacząć zmieniać częstotliwości i porcje, zastępować czym innym.

No wiążąc się z nim zdecydowałam, że go jakoś zmienię, pokażę mu zdrowe nawyki odżywiania. Czy to jest robienie z siebie Matki Teresy - może tak to wyglądać. Ale to chyba normalne że troszczymy się o bliskich.

[night prowler]

Fastfoody fastfoodami, ale jestem zszokowana, że on coś takiego wytrzymał.

Jeden z wątków, gdzie mam nadzieję na trolling.

[Djuno]

Napisane przez Odriana

Ale to chyba normalne że troszczymy się o bliskich.

On nie jest ci bliski. Ty go nie akceptujesz i ciągle kontrolujesz. Gdzie w tym sens.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Odriana

Ja mam 25, on 30 lat. Ma lekką nadwagę i kocha - ale naprawdę KOCHA - fast foody. Już na pierwszej randce stwierdził że codziennie je w McDonnaldzie i nigdy tego nie zmieni. Więc ja od razu - jak to ja, lubię wyzwania - postawiłam sobie za cel skłonić go żeby przestał. Tłumaczyłam, argumentowałam - właściwie to był główny motyw każdego spotkania, przez pół roku, a on w kółko powtarzał "na coś umrzeć trzeba". Linkowałam mu filmiki o zdrowym odżywianiu, artykuły o chorobach spowodowanych złą dietą. W pewnym momencie możliwe nawet, że zaczęłam przesadzać z tymi naciskami, bo już ani nie czytał tych artykułów, ani nie oglądał filmików (a wysyłałam codziennie, naprawdę codziennie po kilka). Potem jednak stwierdził OK, niech będzie.

Przez pół roku udawał że zdrowo się odżywia i byłam w siódmym niebie aż znalazłam w jego kieszeni paragon z KFC. Poczułam się zdradzona i oszukana. A on tylko stwierdził coś w rodzaju "przepraszam, od początku mówilem że nie zmienię odżywiania. Tak naciskałaś że bałem się wejść na GG, bo już mnie zasypywałaś linkami, więc dla świętego spokoju skłamałem. Ale skoro to się wydało to teraz już zawsze będę mówił prawdę".
No i mówi. Codziennie kupuje frytki, tortille, niezdrowe burgery, a ja nie wiem jak mam go zmienić. On sobie kompletnie nic z moich pogadanek nie robi i nawet zaproponował mi żebym przestała go pytać, czy dziś jadł coś niezdrowego, skoro nie umiem się pogodzić z prawdą.

Próbowałam gadać z jego najlepszym kumplem żeby na niego wpłynął, ale on tylko powiedział "sam palę a Wojtka mam pouczać?". Od małego bardzo dbam o zdrowie więc może to stąd moja troska. Najgorsze że kiedy zaczynam temat, Wojtek nie próbuje ze mną rozmawiać, nie odnosi się do moich argumentów tylko powtarza "ok, fajnie, mówiłaś już to". Pewnie wie, że mam rację, i dlatego boi się dyskusji na argumenty. Dostaję furii. Jak go przekonać? Odpuścić? Jednak kocham go i zależy mi na jego zdrowiu, więc odpuszczenie zdaje mi się olewaniem jego zdrowia.

ojezu. miesiąca bym z tobą nie wytrzymała, gdybyś mi tak zrzędziła. jak dla mnie to krótka piłka - albo to akceptujesz, albo kończysz związek. gderaniem nad uchem niczego nie zmienisz i mam wrażenie, że dopóki nie będzie miał problemów ze zdrowiem czy bardziej się nie roztyje, nie przestanie tego jeść. swoją drogą, na bogato. nie ma jakiegoś celu, na który mógłby przeznaczyć kasę?

[ellen72]

Ej, jak masz misje wychowawcza, to zrob sobie dzieci. Bedziesz mogla je nauczyc wszystkiego, co uwazasz za dobre.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Odriana

No wiążąc się z nim zdecydowałam, że go jakoś zmienię, pokażę mu zdrowe nawyki odżywiania. Czy to jest robienie z siebie Matki Teresy - może tak to wyglądać. Ale to chyba normalne że troszczymy się o bliskich.

no sorry, ale nienormalne jest ciągłe wysyłanie filmików na jeden i ten sam temat, kiedy ktoś ma dany temat w dupie.

[Djuno]

Napisane przez ellen72

Ej, jak masz misje wychowawcza, to zrob sobie dzieci. Bedziesz mogla je nauczyc wszystkiego, co uwazasz za dobre.

Nie z tym poziomem kontroli. Dzieci szkoda. Pies lepszy, one doceniają zainteresowanie na każdym etapie życia.

[ellen72]

Jak zacznie realizowac misje wychowacza, gdy dzieci beda mialy dwa lata, a nie dwanascie, to poziom kontroli bedzie zupelnie na miejscu.

[Odriana]

Napisane przez Adrianna_8

Zwiazalas sie z doroslym czlowiekiem, ktory jest taki a nie inny i albo go akceptujesz, albo idziesz dalej. To samo tyczy sie palenia, picia, jakis pasji itp.

Serio uważasz, że poznając kogoś pijącego też nie powinnam nic zmieniać? Przecież chyba jest oczywiste, że picie jest dużo szkodliwsze. Po co ktoś ma sobie robić taką krzywdę.
Ale nie odbierz mnie źle, być może to co napisałaś o alko było po prostu metaforą, a ja zbyt dosłownie to odbieram. Zgadzam się na pewno, że jest dorosły i nie powinnam gadać z jego kumplem, ani zadręczać tymi linkami. Tylko że jestem już bezsilna.

[Djuno]

Napisane przez ellen72

Jak zacznie realizowac misje wychowacza, gdy dzieci beda mialy dwa lata, a nie dwanascie, to poziom kontroli bedzie zupelnie na miejscu.

Tylko ona nie przestanie, jak dzieci będą miały 12. A jak przypadkowo uprą się, że nie jedzą zielonego, bo nie i taki etap, to nie ma przebacz, żeby nie przemycała groszku w marchewce. I dorosłym dzieciom dalej będzie linkować pouczające filmy, podrzucać ulotki i opowiadać anegdotki.

Napisane przez Odriana

Serio uważasz, że poznając kogoś pijącego też nie powinnam nic zmieniać? Przecież chyba jest oczywiste, że picie jest dużo szkodliwsze. Po co ktoś ma sobie robić taką krzywdę.
Ale nie odbierz mnie źle, być może to co napisałaś o alko było po prostu metaforą, a ja zbyt dosłownie to odbieram. Zgadzam się na pewno, że jest dorosły i nie powinnam gadać z jego kumplem, ani zadręczać tymi linkami. Tylko że jestem już bezsilna.

Nie rozumiesz. Poznając kogoś, kto ci nie odpowiada, nie powinnaś się z nim wiązać.

[Arsonist]

Napisane przez Odriana

Serio uważasz, że poznając kogoś pijącego też nie powinnam nic zmieniać? Przecież chyba jest oczywiste, że picie jest dużo szkodliwsze. Po co ktoś ma sobie robić taką krzywdę.
Ale nie odbierz mnie źle, być może to co napisałaś o alko było po prostu metaforą, a ja zbyt dosłownie to odbieram. Zgadzam się na pewno, że jest dorosły i nie powinnam gadać z jego kumplem, ani zadręczać tymi linkami. Tylko że jestem już bezsilna.

Jest łatwiejsze rozwiązanie: można się nie związywać z pijącym, jeżeli Ci to nie pasuje.

[MissChievousTess]

Najstarszy przejaw kobiecej głupoty? On się dla mnie zmieni bo mnie kocha.
Lubisz wyzwania? Zapisz się na kurs nurkowania albo wspinaczki skałkowej, a nie na siłę próbujesz zmienia człowieka, który jest zadowolony z tego jaki jest. I jedyny sposób na to by zaspokoić Twoje wymagania z jego strony to oszukiwanie Ciebie.
Lubisz facetów, którzy się zdrowo odżywiają? To szukaj takiego, który tak je, a nie bierz się za reformowanie miłośnika fast foodów.

[Odriana]

Napisane przez skazana_na_bluesa

ojezu. miesiąca bym z tobą nie wytrzymała, gdybyś mi tak zrzędziła. jak dla mnie to krótka piłka - albo to akceptujesz, albo kończysz związek. gderaniem nad uchem niczego nie zmienisz i mam wrażenie, że dopóki nie będzie miał problemów ze zdrowiem czy bardziej się nie roztyje, nie przestanie tego jeść. swoją drogą, na bogato. nie ma jakiegoś celu, na który mógłby przeznaczyć kasę?

No dokładnie, na bogato. jest masa rzeczy, na które można by przeznaczyć te SETKI złotych miesięcznie, ale to chyba tak jak z hobby. Ten argument zresztą do niego nie trafia, jak robiłam mu miesięcznie podliczenia (żeby go uświadomić ile wydaje) to mówił po prostu że je za swoje. Dziwi mnie że wszystkie komentarze skupiają się na tym, co ja robię źle, ale jakoś nie skupiacie się nad tym, że on też sobie za bardzo dogadza.

[zakonna]

Nie należy się wiązać z osobami których nie akceptujemy. Próby zmieniania kogoś i taka potrzeba przerobienia ludzi na swoją modłę są niezdrowe i źle świadczą o tobie.

[night prowler]

Napisane przez Arsonist

Jest łatwiejsze rozwiązanie: można się nie związywać z pijącym, jeżeli Ci to nie pasuje.

[januszpolak]

Napisane przez Odriana

Serio uważasz, że poznając kogoś pijącego też nie powinnam nic zmieniać? Przecież chyba jest oczywiste, że picie jest dużo szkodliwsze. Po co ktoś ma sobie robić taką krzywdę.
Ale nie odbierz mnie źle, być może to co napisałaś o alko było po prostu metaforą, a ja zbyt dosłownie to odbieram. Zgadzam się na pewno, że jest dorosły i nie powinnam gadać z jego kumplem, ani zadręczać tymi linkami. Tylko że jestem już bezsilna.

No bo nie powinno się xd

[Odriana]

Napisane przez Arsonist

Jest łatwiejsze rozwiązanie: można się nie związywać z pijącym, jeżeli Ci to nie pasuje.

No tak, ale to byłoby pójście na łatwiznę. Trudno znaleźć zresztą kogoś, kto jest idealny i w ogóle nic nie musi w sobie zmieniać. Każdy czymś może irytować.

[ellen72]

Ja tez bywam bezsilna. W wywolywaniu ladnej pogody.

Sa takie rzeczy, na ktore nie masz wplywu. Skad pomysl, ze mozesz mu zmienic sposob odzywiania?

[Djuno]

Napisane przez Odriana

No tak, ale to byłoby pójście na łatwiznę. Trudno znaleźć zresztą kogoś, kto jest idealny i w ogóle nic nie musi w sobie zmieniać. Każdy czymś może irytować.

Dobra, masz rację, nie ma co iść na łatwiznę, życie to walka a związek to pole bitwy, następnym razem podbij mu oko.

[thirky]

Napisane przez Odriana

No tak, ale to byłoby pójście na łatwiznę. Trudno znaleźć zresztą kogoś, kto jest idealny i w ogóle nic nie musi w sobie zmieniać. Każdy czymś może irytować.

powiedz że sobie zartujesz, proszę.

[Djuno]

Napisane przez thirky

powiedz że sobie zartujesz, proszę.

Nie żartuje, co ty, przecież ona jest esencją tej filozofii i robi wszystko, żeby irytować.

[3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891]

Wtf, to jest chore. Kto normalny wiąże się z człowiekiem z góry wiedząc, że będzie go zmieniał.
Wyobraziłam sobie faceta, który wchodzi w związek z laską akceptującą swoją nadwagę z mocnym postanowieniem, że ją odchudzi. Albo przekona do zmiany stylu ubierania. Albo przyjęcia chrztu. Milusie.

Facet jest uczciwy. Powiedział ci o swoich poglądach wprost, tak wcześnie, jak się dało. Miałaś czas, żeby się wycofać i poszukać kogoś, kto ci pasuje, ale nie, musiałaś się zabawić w mamusię i wpychać mu do gardła swoje zdanie. W sumie nie rozumiem jednego - co jest z tym gościem nie tak, że nie ewakuował się od razu?

Napisane przez Odriana

W pewnym momencie możliwe nawet, że zaczęłam przesadzać z tymi naciskami

[Odriana]

Napisane przez zakonna

Nie należy się wiązać z osobami których nie akceptujemy. Próby zmieniania kogoś i taka potrzeba przerobienia ludzi na swoją modłę są niezdrowe i źle świadczą o tobie.

O mnie źle świadczy że chcę mieć zdrowego faceta, bez problemów z wątrobą albo rakiem (otyłość zwiększa szanse zachorowania)... Nie mogę tego zrozumieć.
Ale OK, powiedzmy że zgadzam się z tobą. Źle o mnie świadczy o kimś że chce zmieniać innych pod siebie. Ale jakoś wytyczne zdrowego żywienia są obiektywne, tzn. każdy lekarz powie że fast foody szkodzą. Więc ja nie chcę go zmieniać pod swoje widzimisię, tylko chcę żeby DLA SIEBIE dbał o zdrowie.

[Djuno]

Napisane przez Odriana

O mnie źle świadczy że chcę mieć zdrowego faceta, bez problemów z wątrobą albo rakiem (otyłość zwiększa szanse zachorowania)... Nie mogę tego zrozumieć.

To świadczy o tobie wspaniale, wystarczy, że sobie takiego znajdziesz.