Totalny Brak Kondycji- Jak sobie pomoc

[LifeMyDreams]

Cześć Dziewczyny
Piszę tutaj , ponieważ w weekend się załamałam.
Wiedziała, ze z moja kondycją jest źle , ale nie myślałam,z e az tak bardzo, już po przejechaniu km na rowerze mięsnie nóg odmawiały posłuszeństwa


Mój tryb życia przez ostatnie kilka lat wyglądał tak : praca- dom-zrobienie tego co musze-kanapa- spanie- praca i tak w kółko.
Przez co moja kondycja jest fatalna nawet przy dłuższym chodzeniu się mece i poce jak nie powiem co


Żle mi z tym i chce poprawić kondycje przede wszystkim dla zdrowia.


Była któraś z Was w podobnej sytuacji ?
Jak mogę sobie pomoc ?


Z góry dzięki za rady

[Agafitness]

Zacznij od jakiejś aktywności nie wymagającej dużego wysiłku np.spacerów,byle była to regularna aktywność. Z czasem kondycja się poprawi i będziesz mogła robić coś bardziej intensywnego bez uczucia wyczerpania

[staska_stasia]

Problem z mięśniami w czasie jazdy na rowerze może wynikać również z nieodpowiednio dobranego przełożenia. I tak np. mogłaś jechać pod górę na zbyt twardych trybach i mogło się ciężko pedałować, albo też po płaskim na zbyt miękkich i w efekcie mieliłaś tą korbą jak chomik kołowrotkiem, co też prowadzi do zmęczenia. Ewentualnie też kwestia ustawienia siodełka (ja męczę się bardzo, ale to bardzo! jak mam za nisko, do tego stopnia, że jak przejadę w ten sposób z 5 km, to potem jedzie mi się bardzo źle mimo odpowiedniego ustawienia).

Ogólnie rower jest fajny na wyrobienie kondycji, bo zakręcisz kilka razy pedałami i spokojnie przejeżdżasz jakiś kawałek, a biegając trzeba np. cały czas tymi nogami machać. Ale jeśli dla Ciebie jest to aż tak bardzo męczące, to faktycznie- zacznij od marszu. Najpierw spacery, z czasem szybkie marsze. Na nordic walking też można się zmęczyć.

[Agafitness]

Mnie po dłuższej jeździe rowerem,potwornie boli kość ogonowa.Nie pomagają spodenki z wszytymi pieluchami. Najgorsze jest to,że taki ból utrzymuje się przez kilka dni

[Miss Saeki]

Napisane przez Agafitness

Mnie po dłuższej jeździe rowerem,potwornie boli kość ogonowa.Nie pomagają spodenki z wszytymi pieluchami. Najgorsze jest to,że taki ból utrzymuje się przez kilka dni

Kup sobie nowe, większe siodełko, możliwe, ze to co masz niewspółgra z budową Twoich kości. W nakładki żelowe raczej się nie baw.

Napisane przez staska_stasia

Problem z mięśniami w czasie jazdy na rowerze może wynikać również z nieodpowiednio dobranego przełożenia. I tak np. mogłaś jechać pod górę na zbyt twardych trybach i mogło się ciężko pedałować, albo też po płaskim na zbyt miękkich i w efekcie mieliłaś tą korbą jak chomik kołowrotkiem, co też prowadzi do zmęczenia. Ewentualnie też kwestia ustawienia siodełka (ja męczę się bardzo, ale to bardzo! jak mam za nisko, do tego stopnia, że jak przejadę w ten sposób z 5 km, to potem jedzie mi się bardzo źle mimo odpowiedniego ustawienia).

Ogólnie rower jest fajny na wyrobienie kondycji, bo zakręcisz kilka razy pedałami i spokojnie przejeżdżasz jakiś kawałek, a biegając trzeba np. cały czas tymi nogami machać. Ale jeśli dla Ciebie jest to aż tak bardzo męczące, to faktycznie- zacznij od marszu. Najpierw spacery, z czasem szybkie marsze. Na nordic walking też można się zmęczyć.

Zgadzam się co do części o przełożeniach, prawdopodobnie były źle dobrane.
Nie wiem jaki cel w jeżdzie na rowerze ma autorka, czy po prostu dla przyjemności, kondycji czy może chce schudnąć. Jeśli to ostanie to niestety ale powinna wlaśnie kręcić korbą jak chomik kołowrotkiem (boskie skojarzenie, uwielbiam chomiki).

Ja bym jazdę na rowerze połączyła z jakimś treningiem siłowym.

Inną kwestią jest może sam rower. Sama przez to przechodziłam, miałam tower trekkingowy i po przejechaniu dosłownie kawałka miałam serdecznie dość. Bolało mnie wręcz wszystko. W tym roku zmieniłam rower, stary sprzedałam i kupiłam zwykły górski. Nagle się okazało, że wycieczka 10 km nie jest żadnym wyzwaniem

[staska_stasia]

Napisane przez Miss Saeki

Nie wiem jaki cel w jeżdzie na rowerze ma autorka, czy po prostu dla przyjemności, kondycji czy może chce schudnąć. Jeśli to ostanie to niestety ale powinna wlaśnie kręcić korbą jak chomik kołowrotkiem (boskie skojarzenie, uwielbiam chomiki).

Akurat z tym się nie zgodzę.
Żeby schudnąć, to trzeba mieć deficyt, a to jak się pedałuje jest bez znaczenia.
Co więcej- nie wydaje mi się, żeby jazda ze zbyt wysoką kadencją była zdrowa, chociaż bardziej niebezpieczna jest zbyt niska na twardych przełożeniach.
Na pewno wysoka kadencja w żaden sposób nie buduje wytrzymałości. Wręcz przeciwnie, może zniechęcić do aktywności. Po zakupie roweru szosowego, który ma zupełnie inne przełożenia niż góral, nie mogłam się przyzwyczaić i padałam na trasach po 40-50 km, mimo że na góralu w tym samym czasie jeździłam nawet po 120 km. Jeśli nie ma lekkiego oporu, to nie wzmacnia się też mięśni, a te przydają się choćby do stabilizacji stawów kolanowych.

[Miss Saeki]

Napisane przez staska_stasia

Akurat z tym się nie zgodzę.
Żeby schudnąć, to trzeba mieć deficyt, a to jak się pedałuje jest bez znaczenia.
Co więcej- nie wydaje mi się, żeby jazda ze zbyt wysoką kadencją była zdrowa, chociaż bardziej niebezpieczna jest zbyt niska na twardych przełożeniach.
Na pewno wysoka kadencja w żaden sposób nie buduje wytrzymałości. Wręcz przeciwnie, może zniechęcić do aktywności. Po zakupie roweru szosowego, który ma zupełnie inne przełożenia niż góral, nie mogłam się przyzwyczaić i padałam na trasach po 40-50 km, mimo że na góralu w tym samym czasie jeździłam nawet po 120 km. Jeśli nie ma lekkiego oporu, to nie wzmacnia się też mięśni, a te przydają się choćby do stabilizacji stawów kolanowych.

Deficyt to jedno, ale właśnie o mięśnie chodzi. Jeśli chcesz stracić centymetry a nie rozbudować mięśnie to jak najbardziej: niskie przełożenia i pedałujemy. Nie mówię, że należy pedałować jak wariat i stać przy tym prawie w miejscu, ale machnięcie kilka razy nogami na dużym przełożeniu a potem przejechaniu pół kilometra bez pedałowania odchudzaniu nie służy. Lekkie (ale zauważalne) obciążenie i pedałujemy cały czas w racjonalnym tempie.

[Parabelka]

Napisane przez staska_stasia

Akurat z tym się nie zgodzę.
Żeby schudnąć, to trzeba mieć deficyt, a to jak się pedałuje jest bez znaczenia.
Co więcej- nie wydaje mi się, żeby jazda ze zbyt wysoką kadencją była zdrowa, chociaż bardziej niebezpieczna jest zbyt niska na twardych przełożeniach.
Na pewno wysoka kadencja w żaden sposób nie buduje wytrzymałości. Wręcz przeciwnie, może zniechęcić do aktywności. Po zakupie roweru szosowego, który ma zupełnie inne przełożenia niż góral, nie mogłam się przyzwyczaić i padałam na trasach po 40-50 km, mimo że na góralu w tym samym czasie jeździłam nawet po 120 km. Jeśli nie ma lekkiego oporu, to nie wzmacnia się też mięśni, a te przydają się choćby do stabilizacji stawów kolanowych.

Pamiętasz zjawisko nazywane pociągiem US Postal podczas Tour de France, w latach kiedy Armstrong wygrywał ? że był na dopingu to inna sprawa i nie o to chodzi - ale o technikę , kolarze tej grupy własnie mielili -z niewielkim oporem ale mielili . I w ten sposób można przejechać cały dzień - nie na takim przełożeniu żeby nogi przelatywały , tylko z niewielkim , niemęczącym oporem . Można sobie wrzucić twardsze jak się dobrze rozbujasz do większej prędkości, ale idzie własnie o utrzymanie stałego tempa mielenia . I na szosówce tak samo i na góralu , przy czym oczywiście na szosówce , która jest lżejsza , ma większe koło i inne przełożenia , taki sposób jazdy jest niesłychanie efektywny . Ja jeżdżę wyłącznie amatorsko , ale mieląc byłam w stanie przejechać 60-100 km bez trudu (i trekingiem na ramie i z przełożeniami szosówki i góralem). Poza tym mielenie znakomicie wyrabia kondycję i nie uszkadza mięśni ani stawów , tak jak ulubiona przez większość kolarzy-amatorów jazda na twardym - ledwo ten pedał przepycha, aż się pochyla takie twarde przełożenie wrzucił, ale nieeeee, twardo jedzie , a potem ani kroku nie może zrobić
Przestawienie się ze sportowej jazdy górskiej na szosę jest strasznie ciężkie bo zupełnie inny typ pracy , nic dziwnego że padałaś , podobnie - albo i gorzej - byłoby gdyby szosowiec przesiadł się na górala . Jazda szosowa i górska to zupełnie inny typ wysiłku, inny typ treningu , nawet pod względem budowy ciała inaczej dobiera się górali inaczej szosowców , zawodnicy mają inny typ wytrzymałości .
A pamiętaj, że szosa to wyścigi wieloetapowe , przeciętny etap szosowy to jest 150-200-250 km dziennie, i się jedzie głównie na mieleniu (bo inaczej nogi wysiądą po kilku godzinach jazdy), więc to działa , jest skuteczne i krzywdy nie robi , wydolność krążeniowo-oddechowa i kondycyjna szosowców jest świetna . Trening szosowy rozwija wytrzymałość długodystansową, kondycyjną , bardziej niż siłową która jest konieczna w jeździe górskiej , i robi się to właśnie przez mielenie , dające kondycję , wytrzymałość i rewelacyjnie wyrabiające wydolność układu krążenia i oddechowego . Jeżeli chce się wyrobić kondycję , trzeba zaczynać od mielenia , najpierw na krótkie dystanse , żeby w ogóle przyzwyczaić organizm i nogi do ruchu , a potem stopniowo zwiększać przejeżdżane odcinki , trzymając się równego tempa i miękkiego przełożenia .

[aguniaaaaa041986]

Ja po pierwszej przejażdżce w tym roku miłąm tak miękkie nogi jak zeszłam z roweru, ze myślałam , ze się wywrócę

[Malinkna1986]

Ja zaczęłabym od zrobienia podstawowych badań jeśli męczysz się nawet przy dłuższym chodzeniu. Na początku nie forsuj się za bardzo.

[staska_stasia]

Napisane przez Parabelka

Pamiętasz zjawisko nazywane pociągiem US Postal podczas Tour de France, w latach kiedy Armstrong wygrywał ? że był na dopingu to inna sprawa i nie o to chodzi - ale o technikę , kolarze tej grupy własnie mielili -z niewielkim oporem ale mielili . I w ten sposób można przejechać cały dzień - nie na takim przełożeniu żeby nogi przelatywały , tylko z niewielkim , niemęczącym oporem . Można sobie wrzucić twardsze jak się dobrze rozbujasz do większej prędkości, ale idzie własnie o utrzymanie stałego tempa mielenia . I na szosówce tak samo i na góralu , przy czym oczywiście na szosówce , która jest lżejsza , ma większe koło i inne przełożenia , taki sposób jazdy jest niesłychanie efektywny . Ja jeżdżę wyłącznie amatorsko , ale mieląc byłam w stanie przejechać 60-100 km bez trudu (i trekingiem na ramie i z przełożeniami szosówki i góralem). Poza tym mielenie znakomicie wyrabia kondycję i nie uszkadza mięśni ani stawów , tak jak ulubiona przez większość kolarzy-amatorów jazda na twardym - ledwo ten pedał przepycha, aż się pochyla takie twarde przełożenie wrzucił, ale nieeeee, twardo jedzie , a potem ani kroku nie może zrobić
Przestawienie się ze sportowej jazdy górskiej na szosę jest strasznie ciężkie bo zupełnie inny typ pracy , nic dziwnego że padałaś , podobnie - albo i gorzej - byłoby gdyby szosowiec przesiadł się na górala . Jazda szosowa i górska to zupełnie inny typ wysiłku, inny typ treningu , nawet pod względem budowy ciała inaczej dobiera się górali inaczej szosowców , zawodnicy mają inny typ wytrzymałości .
A pamiętaj, że szosa to wyścigi wieloetapowe , przeciętny etap szosowy to jest 150-200-250 km dziennie, i się jedzie głównie na mieleniu (bo inaczej nogi wysiądą po kilku godzinach jazdy), więc to działa , jest skuteczne i krzywdy nie robi , wydolność krążeniowo-oddechowa i kondycyjna szosowców jest świetna . Trening szosowy rozwija wytrzymałość długodystansową, kondycyjną , bardziej niż siłową która jest konieczna w jeździe górskiej , i robi się to właśnie przez mielenie , dające kondycję , wytrzymałość i rewelacyjnie wyrabiające wydolność układu krążenia i oddechowego . Jeżeli chce się wyrobić kondycję , trzeba zaczynać od mielenia , najpierw na krótkie dystanse , żeby w ogóle przyzwyczaić organizm i nogi do ruchu , a potem stopniowo zwiększać przejeżdżane odcinki , trzymając się równego tempa i miękkiego przełożenia .

Ale oni mielą na przełożeniu, na którym przeciętny zjadacz kartofli już musi stawać na pedały, bo nie ma takiego kopyta No i jednak tam jest wytrenowanie, przygotowanie siłowe, oni robią tylko to, co do zasady nie pracują zawodowo, jedynie trenują i odpowiednio się odżywiają. Jeżdżą w butach SPD-SL, więc nie tylko pchają pedał, ale i ciągną w górę. No i koksują
Nie mówię o bardzo twardej jeździe, tylko utrzymywaniu kadencji 80-90 obrotów, mielenie to dla mnie znacznie większa kadencja. A jadąc komuś na kole, szczególnie na szosie, jest o niebo łatwiej jechać i utrzymywać stała kadencję (jak jeździłam ze znajomymi na treningi szosowe i jechałam za nimi to mnie wręcz do nich dociągało). Stosując swój sposób jazdy również jeżdżę po 100 i więcej kilometrów (rekord to 217). Jednak uważam, że szczególnie na początek nie ma co mielić jak ten przysłowiowy chomik, bo tylko człowiek się zraża, na początku do budowania kondycji jeździć coraz dalej, wybierać sobie zróżnicowane trasy (żeby było i z górki, i pod górę, po korzeniach, dołkach- wychodzi naturalny interwał). Nie mówię też o pchaniu pedałów na siłę, a szczególnie jak ktoś nie wie jak postawić na nich stopy i pedałuje podbiciem albo nawet piętą

Odpowiednie przełożenie pozwala obudowywać staw mięśniami i wzmacnia ścięgna (nie bez przyczyny lekarka zaleciła koleżance po rekonstrukcji ACL jazdę na rowerze, oczywiście po upływie pewnego czasu). Tego wzmocnienia nie osiągnie się przy mieszaniu powietrza nogami, a znowu zbyt twarda jazda też nie wpłynie korzystnie.

[Parabelka]

No dokładnie o tym mówię, przy czym oczywiście nie mam na myśli dosłownie zawodowych przełożeń szosowych, tylko technikę i zasadę .
Ale od dość wysokiej kadencji z niewielkim oporem - dobranym do możliwości danej osoby- dobrze jest zaczynać, bo się nowicjusz nie zmęczy , nie skatuje nóg a pojedzie . I oczywiście, że lekko zróżnicowany teren, zróżnicowane tempo itp. Czyli po prostu przez mielenie rozumiemy coś nieco innego , ale wiem o co ci chodzi
A jazda na twardym i pedałowanie piętami - uuuuu, moje ulubione i jeszcze kolana na boki koniecznie do tego