Mój pierwszy raz - wątek zbiorczy!

[Leosia69]

Napisane przez Dotka90

Hmm...
Wybacz, ale nie mogłam się się nie uśmiechnąć

ja również

[yum]

Napisane przez Leosia69

ja również

No byyywa .

[Brook]

i jahehe

[zagubiona89r]

Napisane przez yum

. I jak coś to jesteśmy pewni, że będziemy ze sobą do końca życia, nie ma innej możliwości, a wyznanie o naszej miłości traktujemy jakoby małżeństwo, o.

.

I ja się mogę uśmiechnąć, tylko mam nadzieję, że Ty tak nie na serio. Bo takie bajki 16-latce już nie przystojną (nie twierdzę, że nie będziecie razem całe życie, tego wam bardzo życzę, ale takie stwierdzenia i poglądy to okres przedszkola i wczesnej podstawówki był.)

[watashi]

ojj tam czemu? Nie napisała ze już się szykuje do ślubu ale że są pewni że będą ze sobą do końca życia a wyznanie miłości traktują tak serio. To miłe mieć taką pewność bo większość z nas jej pewnie nie ma a słowa kocham cię z czasem pewnie powszednieją

[zagubiona89r]

Napisane przez watashi

ojj tam czemu? Nie napisała ze już się szykuje do ślubu ale że są pewni że będą ze sobą do końca życia a wyznanie miłości traktują tak serio. To miłe mieć taką pewność bo większość z nas jej pewnie nie ma a słowa kocham cię z czasem pewnie powszednieją

Tylko takie stwierdzenie, że kocham Cię jest jak małżeństwo i są pewni, że będą ze sobą przez całą wieczność brzmi mega pretensjonalnie niedojrzale i jak kwestia z tanich romansideł.

Nic nie mam przeciwko pewności uczuć drugiej osoby. Dobrze taką pewność mieć. Śmieszy mnie tylko taki sposób jej wyrażania bo jak dla mnie jest on dziecinny. No, ale... każdy jakiś może mieć. Więc niech dziewczyna ma sobie taki.

[watashi]

Napisane przez zagubiona89r

Tylko takie stwierdzenie, że kocham Cię jest jak małżeństwo i są pewni, że będą ze sobą przez całą wieczność brzmi mega pretensjonalnie niedojrzale i jak kwestia z tanich romansideł.

Nic nie mam przeciwko pewności uczuć drugiej osoby. Dobrze taką pewność mieć. Śmieszy mnie tylko taki sposób jej wyrażania bo jak dla mnie jest on dziecinny. No, ale... każdy jakiś może mieć. Więc niech dziewczyna ma sobie taki.

I nigdy nie mowiłaś swojemu facetowi że go nigdy nie zostawisz i chcesz z nim być do końca rzeczy itp?

Owszem to brzmi trochę dziecinnie ale stwierdzenie że są pewni ze będą ze sobą do końca życia nie brzmi dla mnie niedojrzale czy pretensjonalnie. a już zwłaszczaw wieku 16 lat takie stwierdzenia to norma Dopiero później nabywamy tej goryczy i mówimy będzie co ma być zamiast Jesteś tym jedynym i wiem że będziemy się razem starzeć

Mnie tam facet czasem mówi że chcę być ze mną już do końca życia, że nigdy mnie nie zostawi, że się razem zestarzejemy i tym podobne dziecinne, niedojrzałe i pretensjonalne I ja np to uwielbiam I nie wierzę że żadna z was tego nie traktuje jako romantycznego wyznania zamiast niedojrzałej paplaniny

[Brook]

jakby mi tak wyznal facet teraz( krotki staz) to raczej by brzmilo by to dla mnie dziecinne ja osobiscie nie lubie takich wyznan
bo nigdy nie wiaodmo co bedzie

[zagubiona89r]

Istnieje różnica między stwierdzeniem: chcę z Tobą być, chcę się z Tobą zestarzeć, mam nadzieję, że będziemy już razem zawsze, a stawiania znaku równości między kocham cię a małżeństwem.

Ja nie neguję samej wiary w bycie razem już zawsze i na wieki. Natomiast sam sposób wyrażania uważam za mocno dzieciuchowaty.

[Brook]

otoz to sedno sprawy
kocham nie oznacza slubu jeszcze

[watashi]

Ja to z małżeństwem odebrałam raczej jako metaforę Że powiedzenie komuś "kocham cię" traktują bardzo serio..

[zagubiona89r]

Napisane przez watashi

Ja to z małżeństwem odebrałam raczej jako metaforę Że powiedzenie komuś "kocham cię" traktują bardzo serio..

A ja to odebrałam całkiem na poważnie. Może dlatego, że nie zdarzyło mi się mówić kocham Cię nie na serio

No, ale. Dziewczyna ma jeszcze czas dorosnąć.

[watashi]

A bardzo wiele osób traktuje takie słowa może nie lekko ale "lżej" "kocham cię" powiedziane na 3 randce czy po miesiącu spotykania się

Ja nie widzę tutaj nic do dorastania Jeśli tylko oboje mają takie same poglądy to nic tylko gratulować i się cieszyć razem z nimi Bez żadnych wątpliwości i stresu, strachu.. bajka Gorzej by było gdyby jedno z nich było tak mocno zaangażowane to drugie mogłoby się wystraszyć, a tak to..

[ciri15]

Napisane przez watashi

I nigdy nie mowiłaś swojemu facetowi że go nigdy nie zostawisz i chcesz z nim być do końca rzeczy itp?

Owszem to brzmi trochę dziecinnie ale stwierdzenie że są pewni ze będą ze sobą do końca życia nie brzmi dla mnie niedojrzale czy pretensjonalnie. a już zwłaszczaw wieku 16 lat takie stwierdzenia to norma Dopiero później nabywamy tej goryczy i mówimy będzie co ma być zamiast Jesteś tym jedynym i wiem że będziemy się razem starzeć

Mnie tam facet czasem mówi że chcę być ze mną już do końca życia, że nigdy mnie nie zostawi, że się razem zestarzejemy i tym podobne dziecinne, niedojrzałe i pretensjonalne I ja np to uwielbiam I nie wierzę że żadna z was tego nie traktuje jako romantycznego wyznania zamiast niedojrzałej paplaniny

watashi zgadzam się z każdym zdaniem, które napisałaś. Wierząc w to, łatwiej iść przez życie.
Poza tym niektóre związki są tak silne, że są jak małżeństwo, brakuje tylko przysięgi w kościele albo urzędzie. Oprócz tego przed i po nic się nie zmienia.
Z drugiej strony to, że ktoś weźmie ślub nie oznacza, że będzie ze swoim współmałżonkiem do końca życia. Więc w sumie niewielka różnica.

---------- Dopisano o 15:22 ---------- Poprzedni post napisano o 15:21 ----------

Napisane przez watashi

Ja to z małżeństwem odebrałam raczej jako metaforę Że powiedzenie komuś "kocham cię" traktują bardzo serio..

[watashi]

Napisane przez ciri15

watashi zgadzam się z każdym zdaniem, które napisałaś. Wierząc w to, łatwiej iść przez życie.
Poza tym niektóre związki są tak silne, że są jak małżeństwo, brakuje tylko przysięgi w kościele albo urzędzie. Oprócz tego przed i po nic się nie zmienia.
Z drugiej strony to, że ktoś weźmie ślub nie oznacza, że będzie ze swoim współmałżonkiem do końca życia. Więc w sumie niewielka różnica.

---------- Dopisano o 15:22 ---------- Poprzedni post napisano o 15:21 ----------

Dokładnie.

[aktaga13]

Napisane przez watashi

I nigdy nie mowiłaś swojemu facetowi że go nigdy nie zostawisz i chcesz z nim być do końca rzeczy itp?

czasem słyszę od tż "chciałbym się z tobą zestarzec". albo inne aluzje apropo dzieci, wspolnego domu. ale takie obiecywanie sobie czegokolwiek (zwlaszcza przed slubem, czy też w młodym wieku) może nieść za sobą późniejsze rozczarowania i łzy. zamiast obiecywać dawajmy więcej od siebie. okazujmy naszą miłość na każdym kroku, rezygnując jednocześnie z pustych obietnic takie moje zdanie...

[201610310857]

Nieźle było.

[Enula21]

Mój pierwszy raz przeżyłam z chłopakiem po trochę ponad 1 miesiącu chodzenia ze sobą 15.08.2006 nie żałujemy ani troche do dziś jesteśmy razem już ponad 3 lata i on był moim pierwszym, a ja jego pierwszą

[201610310857]

Napisane przez Enula21

Mój pierwszy raz przeżyłam z chłopakiem po 1 miesiącu chodzenia ze sobą 15.08.2006 nie żałujemy ani troche do dziś jesteśmy razem już ponad 3 lata i on był moim pierwszym, a ja jego pierwszą planujemy wspólną przyszłość

gRATULUJĘ

[watashi]

Napisane przez aktaga13

czasem słyszę od tż "chciałbym się z tobą zestarzec". albo inne aluzje apropo dzieci, wspolnego domu. ale takie obiecywanie sobie czegokolwiek (zwlaszcza przed slubem, czy też w młodym wieku) może nieść za sobą późniejsze rozczarowania i łzy. zamiast obiecywać dawajmy więcej od siebie. okazujmy naszą miłość na każdym kroku, rezygnując jednocześnie z pustych obietnic takie moje zdanie...

Takie samo rozczarowanie jak związek bez tych wyznań z dawaniem siebie i okazywaniem miłości na każdym kroku
Puste obietnice? Jeśli się wierzy w to co się mówi w danej chwili to to nie są na pewno puste obietnice

[aktaga13]

Napisane przez watashi

Takie samo rozczarowanie jak związek bez tych wyznań z dawaniem siebie i okazywaniem miłości na każdym kroku
Puste obietnice? Jeśli się wierzy w to co się mówi w danej chwili to to nie są na pewno puste obietnice

w moim przypadku nie.
przeżyłam w życiu kilka "przyjaźni na zawsze". mam wpisy w pamiętnikach: "zawsze będę cię kochać jak siostrę". kiedy przyjaźń się rozpadała, wspomnienie tych słów bolało najbardziej. podobnie z partnerami. ilu osobom w życiu można powiedzieć "na zawsze"? bo przecież mało komu świat się zaczyna i kończy na jednym tż. a skąd mamy pewność, że ten obecny będzie ostatnim i na zawsze? w moim otoczeniu już nawet zaręczyny stały się czymś powszechnym. nie mówiąc już o misiowaniu, pysiowaniu, kochaniu i całowaniu na każdym kroku. słowo kocham najbardziej wyświechtanym ze słów. ja wolę inaczej...

kocham mojego tż całym sercem. jesteśmy ze sobą długo. ale kto wie co przyniesie nowy dzień. jesteśmy młodzi, jeszcze nie do końca ukształtowani. życie niesie nowe szanse, możliwości. także zagrożenia, pokusy... nie wykluczam niczego i zazwyczaj w duchu liczę się z najgorszym.
być może właśnie z tego powodu obietnice złożę mu dopiero podczas ślubu (jeśli się kiedyś zdecydujemy).
jak to mówią: "u mnie słowo droższe od pieniędzy". kiedy coś deklaruję, to nie po to, żeby się tymi słowami później (mówiąc kolokwialnie) podetrzeć. są rzeczy, które po raz pierwszy powiedziałam dopiero przy tym tż. tak samo jak uczucia, którymi jako pierwszy mnie obdarzył...

jestem chyba strasznie staroświecka

[zagubiona89r]

Napisane przez aktaga13

w moim przypadku nie.
przeżyłam w życiu kilka "przyjaźni na zawsze". mam wpisy w pamiętnikach: "zawsze będę cię kochać jak siostrę". kiedy przyjaźń się rozpadała, wspomnienie tych słów bolało najbardziej. podobnie z partnerami. ilu osobom w życiu można powiedzieć "na zawsze"? bo przecież mało komu świat się zaczyna i kończy na jednym tż. a skąd mamy pewność, że ten obecny będzie ostatnim i na zawsze? w moim otoczeniu już nawet zaręczyny stały się czymś powszechnym. nie mówiąc już o misiowaniu, pysiowaniu, kochaniu i całowaniu na każdym kroku. słowo kocham najbardziej wyświechtanym ze słów. ja wolę inaczej...

kocham mojego tż całym sercem. jesteśmy ze sobą długo. ale kto wie co przyniesie nowy dzień. jesteśmy młodzi, jeszcze nie do końca ukształtowani. życie niesie nowe szanse, możliwości. także zagrożenia, pokusy... nie wykluczam niczego i zazwyczaj w duchu liczę się z najgorszym.
być może właśnie z tego powodu obietnice złożę mu dopiero podczas ślubu (jeśli się kiedyś zdecydujemy).
jak to mówią: "u mnie słowo droższe od pieniędzy". kiedy coś deklaruję, to nie po to, żeby się tymi słowami później (mówiąc kolokwialnie) podetrzeć. są rzeczy, które po raz pierwszy powiedziałam dopiero przy tym tż. tak samo jak uczucia, którymi jako pierwszy mnie obdarzył...

jestem chyba strasznie staroświecka

Bardzo podoba mi się Twoje podejście Ja mam 20 lat... z tym Tż jestem prawie 1,5 roku i to był jedyny chłopak, któremu powiedziałam kocham Cię. A wcześniej kilku ich było, ale związki się rozpadały bo czułam, że to nie to. Słowa są bardzo ważne. Lepiej coś usłyszeć po roku czy dwóch niż po 2 dniach... Przynajmniej ja tak uważam. Bo to znaczy, że dana osoba ważnymi dla niej słowami nie szasta na prawo i lewo.

[aktaga13]

Napisane przez zagubiona89r

Bardzo podoba mi się Twoje podejście Ja mam 20 lat... z tym Tż jestem prawie 1,5 roku i to był jedyny chłopak, któremu powiedziałam kocham Cię. A wcześniej kilku ich było, ale związki się rozpadały bo czułam, że to nie to. Słowa są bardzo ważne. Lepiej coś usłyszeć po roku czy dwóch niż po 2 dniach... Przynajmniej ja tak uważam. Bo to znaczy, że dana osoba ważnymi dla niej słowami nie szasta na prawo i lewo.

cieszę się, że nie jestem odludkiem kojarzę Cię z wielu wątków i wiem, że jesteś mądrą i dojrzałą młodą kobietką. a mimo to wracając na wątek bałam się linczu zdaje sobie sprawe, ze to co napisałam wydaje sie wzniosłe (byc moze przez to puste, albo nienowoczesne), ale chyba inaczej nie potrafię.

słowa są ważne, ale tylko dla tych, którzy potrafią słuchać i przywiązują do nich wagę. dopiero niedawno nauczyłam się cedzić obietnice znajomych przez gęste sito. "jasne, że się spotkamy!", "zadzwonie!", "oczywiście, że jedziemy wszyscy razem na wakacje" - ja naiwniak zawsze wierzyłam. to w porównaniu z tżtowym "na zawsze" to oczywiście błahostki ale mimo wszystko zdarzyło mi się uronić łezkę, kiedy obietnice nie były dotrzymywane. jestem zadowolona, że tż ma podobne podejście i jest powściągliwy w obietnicach. nie daje zapewnień bez pokrycia, nawet w głupich, codziennych sprawach.

cieszę się, że potrafimy to w sobie wzajemnie docenić drobiazgi, które daje każdy kolejny dzień. i nie tracimy czasu na "nazawszowanie"

[adka1991]

Dziewczyny mam problem.
Chcieliśmy z moim chłopakiem uprawiać seks, ale on nie mgół we mnie wejść, bolało i patrze-krew leci..
co to może być;(

[aktaga13]

Napisane przez adka1991

Dziewczyny mam problem.
Chcieliśmy z moim chłopakiem uprawiać seks, ale on nie mgół we mnie wejść, bolało i patrze-krew leci..
co to może być;(

Twoja błona dziewcza?

[201610310857]

Napisane przez adka1991

Dziewczyny mam problem.
Chcieliśmy z moim chłopakiem uprawiać seks, ale on nie mgół we mnie wejść, bolało i patrze-krew leci..
co to może być;(

Mialam to samo. Jak nie wszedł głęboko to może jakieś otarcie, ja tak miałam.

[mParis]

Napisane przez aktaga13

cieszę się, że nie jestem odludkiem kojarzę Cię z wielu wątków i wiem, że jesteś mądrą i dojrzałą młodą kobietką. a mimo to wracając na wątek bałam się linczu zdaje sobie sprawe, ze to co napisałam wydaje sie wzniosłe (byc moze przez to puste, albo nienowoczesne), ale chyba inaczej nie potrafię.

słowa są ważne, ale tylko dla tych, którzy potrafią słuchać i przywiązują do nich wagę. dopiero niedawno nauczyłam się cedzić obietnice znajomych przez gęste sito. "jasne, że się spotkamy!", "zadzwonie!", "oczywiście, że jedziemy wszyscy razem na wakacje" - ja naiwniak zawsze wierzyłam. to w porównaniu z tżtowym "na zawsze" to oczywiście błahostki ale mimo wszystko zdarzyło mi się uronić łezkę, kiedy obietnice nie były dotrzymywane. jestem zadowolona, że tż ma podobne podejście i jest powściągliwy w obietnicach. nie daje zapewnień bez pokrycia, nawet w głupich, codziennych sprawach.

cieszę się, że potrafimy to w sobie wzajemnie docenić drobiazgi, które daje każdy kolejny dzień. i nie tracimy czasu na "nazawszowanie"

Ale wasze podejście nie powinno być chyba niczym specjalnym. Ja oczywiście bardzo poważnie traktuję takie kwestie, mimo kilku poważnych związków żadnej kobiecie nie powiedziałem że ją kocham, przyjacielem nazywam tylko jedną osobę i to po 6 latach wspólnego pomagania sobie. To nie nasza wina, że społeczeństwo zdeprecjonowało znaczenie słów "miłość" czy "przyjaźń" przez wpływ zachodniej kultury 'MTV'...

[aktaga13]

Napisane przez mParis

Ale wasze podejście nie powinno być chyba niczym specjalnym. Ja oczywiście bardzo poważnie traktuję takie kwestie, mimo kilku poważnych związków żadnej kobiecie nie powiedziałem że ją kocham, przyjacielem nazywam tylko jedną osobę i to po 6 latach wspólnego pomagania sobie. To nie nasza wina, że społeczeństwo zdeprecjonowało znaczenie słów "miłość" czy "przyjaźń" przez wpływ zachodniej kultury 'MTV'...

no nie nasza wina, ale w takim świecie czuję się jak zacofana staruszka

[Marien]

Napisane przez Niebieski motylek

Ja swój pierwszy raz mam jeszcze przed sobą. Mam 22 lata, ale ten moment się zbliża. Cieszyłam się bardzo aż do momentu gdy ginekolog powiedziała mi, że moja błona dziewicza jest tak ułożona, że pierwsze kilka razy będzie dla mnie prawdziwym koszmarem (użyła takich słów). Mina mi zrzedła. Boję się bardzo i myślę tylko jak ten ewentualny ból złagodzić.... Mam nadzieję, że przeżyje

Sama nie wystraszyłam! Czy przy masturbacji (jeśli się masturbowałaś) to bolało? Chociaż wiadomo palec to nie penis.

[kt86]

u mnie było tak:
3 lata przyjaźni a potem "coś więcej"
stopniowe zbliżanie się do siebie, smakowanie bliskości, odkrywanie mocy dotyku, różne przeróżne cudowne pieszczoty.
po 4 miesiącach
byłam totalnie gotowa i zdecydowana, te 4 miesiace moj chlopak rozegrał trzeba przyznac po mistrzowsku, w za***isty sposób wprowadzil mnie w tą sferę życia, pozwolił mi cieszyc sie kazdym etapem, tak że sama pragnełam TEGO bardzo bardzo

no i stało sie, w domu za miastem, w piekne słoneczne niedzielne wrzesniowe popołudnie
(zeby nie było tak bajkowo to uczciwie przyznam ze poprzedniej nocy mielismy totalnie nieudaną próbe, hehe teraz mi sie smiac chce jacy nieporadni bylismy. nie szło totalnie, problem z ekhm... twardoscią, gumą, trafianiem, słownie podręcznikowa porażka)

nastepnego dnia podejscie 2- tym razem udane
okropnie bolało ale u mnie bylo to absolutnie sprawa drugorzędną. byłam tak ucieszona i podekscytowana, ze od bólu intensywniejsza była wzniosłość chwili. no i ta BLISKOŚŚĆĆ! bylismy wczesniej "blisko" ale TEGO nie da sie porównac z niczym innym.
wytrzymałam jakies 15 minut, akt sie odbył, ja się trzęsłam z wrażenia i chyba z bólu. potem ukkochany sprawil mi niesamowity "francuski" prezent, poprzytulał i - niestety- pojechał, bo musiał.


a ja zamknełam za nim drzwi i uderzyłam w absolutnie wulkaniczny płacz, który trwał jakies 4 godziny( bez przesady, i bez przerwy
nie z smutku, nie z radości, nie z żalu- po prostu to jest tak niesamowicie emocjonalne przezycie ze zagotowało we mnie i sie przelało. totalne katharsis.

NIE WYOBRAZAM sobie zrobic (jak i robić) tego z kims na kim mi nie zależy. jest to wbrew lansowanemu podejściu cos niesamowicie ważnego i wzniosłego i najgorsze co mozna zrobic to spieszyc sie, zeby miec z głowy. ja mialam 23 lata i nie zaluje ani jednego dnia z tych 23 lat czekania i dojrzewania.warto!

no a teraz..mmmmmm z kazdym razem coraz lepiej