Dlaczego nie chcemy miec dzieci?

[Hultaj]

Jak wogóle ośmieliłyśmy się taki wątek założyć.
Że jest taki temat, w którym osoby bezdzietne oczekują podzielenia się swoimi odczuciami, i nie bycia za to wyśmianym.

gdybyś się zainteresowała odczuciami, którymi ktoś tu się z Tobą podzielił, wiedziałabyś, że dziecka nie urodziłam i nie adoptowałam.

O tak, jakie my głupie że nie chcemy mieć dzieci...

No widzisz, to jest właśnie zaślepienie.

Często słyszy się - nie chcesz mieć dzieci = jesteś egoistką. To kompletna głupota.

Można np. powiedzieć, że się nie jest egoistą z wygody czy kierowanym wygodnictwem, bo np. nie odczuwa się potrzeby pogadania z samotnym sąsiadem, którym się mało kto interesuje.
Nie powiedziałam, dla uściślenia że jeśli ktoś miałby wybrać wspinanie się po górach czy siedzenie w amazońskiej dżungli, czy ''tylko'' głaskanie kota, to jest przez to tzw. gorszym człowiekiem, a jego życie nie może być fajne, wzniosłe i wartościowe.

[Varicella]

Napisane przez Ratatuj

no i o tym jest

Tak, ale są i tacy, którzy zwykli traktować ten wątek jak miejsce do przekonywania o swoich racjach. Tak jakby tytuł brzmiał ,,Dlaczego nie chcecie mieć dzieci?!".

[Puntodivista]

Napisane przez Foczka 81

O tak, jakie my głupie że nie chcemy mieć dzieci...
Jak wogóle ośmieliłyśmy się taki wątek założyć.
Że jest taki temat, w którym osoby bezdzietne oczekują podzielenia się swoimi odczuciami, i nie bycia za to wyśmianym.

Na wizażu jest mnóstwo tematów w stylu "w oczekiwaniu na bobasa", "pierwszy kroczek", "pierwszy roczek" i inne duperele. Jest caaały dział "Mama z klasą" Jakoś nie chodzę tam żeby wciskać kobietom chcącym bądź mającym dzieci, że lepiej jest ich nie posiadać...

Dlaczego neguje się i ocenia kobiety, które nie chcą mieć dzieci?
Egoistką nie jestem. Nie boję się o figurę, pieniądze i o wszystko czym musiałabym się podzielić. Nie wiem tylko co to jest instynkt macierzyński... sądzę, że gdybym go miała potrafiłabym wywrócić swoje życie do góry nogami. Ale go nie mam i jest mi z tym dobrze. I nie będę spełniać na siłę kobiecego "obowiązku" posiadania dziecka. Bo prokreacja i bo emerytury... (tylko, że jakbym faktycznie miała mieć dziecko to rząd, wprowadzający programy zachęcające do rodzenia dzieci i zatrudniania matek, wcale mi nie pomoże A tak się piętnuje ludzi chcących najpierw się czegoś dorobić - że kasa ważniejsza od dziecka. Nie. Kasa dla dziecka )
I tak samo się piętnuje dziewczyny nie chcące dzieci. Bo wszystko ważniejsze a one są egoistkami. Bzdura

[Hultaj]

uczepiłyście się tego stwierdzenia, i nie wiem, czy chodzi o reakcję na moje posty, czy ogólnie wywlekane żale, czy jedno drugie.
Więc pozwolę sobie odpowiedzieć tak:

a one są egoistkami.

Jasne. Bo 80% (jak nie lepiej) tego, co, pozwolę sobie nazwać: przeciętny- człowiek robi w swoim zyciu i ze swoim zyciem robi dla innych i z myślą o innych. Pozdrawiam.

---------- Dopisano o 00:06 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:37 ----------

Kobieta zajmując się dzieckiem zajmuje się jakby sobą. Dla niej świat zamyka się na "ja", "moje", "my", "nam". Np w przychodni w kolejce do lekarza nie ma nic gorszego jak kobieta z dzieckiem, taka samica z małym która uważa że należą jej się wszystkie prawa.

a powyższe stwierdzenie uznałam za bzdurne, bo wybacz, ale śmiem przypuszczać, że wszystkie kolejki świata pełne są ludzi, ktorym spieszy się bardziej niż innym i mają na głowach więcej niż inni spraw do załatwienia.
Na Ja My Moje i Nam to ''zamyka się'' wg mnie znakomita większość ludzi, i posiadanie czy nieposiadanie dzieci nie ma tu nic do rzeczy. Rozumiesz sens powiedzonka:
wszyscy myślą o sobie a tylko ja myślę o mnie?
To się cieszę.
I zakładam, że Ty jak się zajmujesz np. swoim dziadkiem, który wymaga opieki czy pomocy, to też zajmujesz się ''jakby sobą''? Jak facetowi robisz kanapkę, to też robisz ją "jakby dla siebie''? Tak myślałam.
Dobranoc.

[Puntodivista]

Napisane przez Hultaj

Jasne. Bo 80% (jak nie lepiej) tego, co, pozwolę sobie nazwać: przeciętny- człowiek robi w swoim zyciu i ze swoim zyciem robi dla innych i z myślą o innych. Pozdrawiam.

I tu chyba leży przyczyna tej dyskusji. Jeśli ktoś robi inaczej niż przeciętny człowiek nie ma co liczyć na tolerancję. Już nie mówię o akceptacji bo to już by totalnie nie przeszło Tylko, że cokolwiek człowiek robi ze swoim życiem to jego sprawa

Varicella ładnie napisała,

Tak, ale są i tacy, którzy zwykli traktować ten wątek jak miejsce do przekonywania o swoich racjach. Tak jakby tytuł brzmiał ,,Dlaczego nie chcecie mieć dzieci?!".

Ja tu weszłam żeby porozmawiać z dziewczynami o podobnych odczuciach a nie żeby wykonywać jakieś dziwne analizy

[Foczka 81]

Napisane przez Puntodivista

Egoistką nie jestem. Nie boję się o figurę, pieniądze i o wszystko czym musiałabym się podzielić. Nie wiem tylko co to jest instynkt macierzyński... sądzę, że gdybym go miała potrafiłabym wywrócić swoje życie do góry nogami. Ale go nie mam i jest mi z tym dobrze. I nie będę spełniać na siłę kobiecego "obowiązku" posiadania dziecka.

Zgadzam się z tym, my dziewczyny tu piszące po prostu "nie czujemy" chęci posiadania dziecka, a reszta argumentów jest tylko dodatkowa. Nikt tu nikogo nie przekona racjonalnie żeby zachcieć albo nie.

tylko, że jakbym faktycznie miała mieć dziecko to rząd, wprowadzający programy zachęcające do rodzenia dzieci i zatrudniania matek, wcale mi nie pomoże

Mnie wręcz program rządowy upokarza rządzący uważają że wystarczy zamachać kobiecie 2tysiącami złotych przed nosem, i ona już nagle pała pragnieniem zajścia w ciążę....

---------- Dopisano o 12:01 ---------- Poprzedni post napisano o 11:45 ----------

Napisane przez Puntodivista

Varicella ładnie napisała, Ja tu weszłam żeby porozmawiać z dziewczynami o podobnych odczuciach a nie żeby wykonywać jakieś dziwne analizy

Wątek powinien mieć pod tytuł "Nie chcę mieć dzieci, i jak przez to moje życie wygląda inaczej niż osób dzietnych"
Mnie się nie podoba że niektóre tu osoby łapią za słówka zamiast pojąć ogólny przekaz.

Moje życie bezdzietne wygląda inaczej również pod względem seksualnym.
(dla przyczepiających się do wszystkiego podkreślam, że to nie jest przyczyna niechęci do dzieci, ale pozytywny skutek życia bez nich)

Z okazji walentynek przypomniało mi się, że moi znajomi posiadający dzieci zaczynają dzielić przestrzeń. Jest przestrzeń dla wszystkich, i zamknięta sypialnia prywatna. Niektórzy nie mają nawet klucza, i w momentach intymnych obawiają się że wejdą obudzone dzieci.
Sama pamiętam, jak coś mi się złego wieczorem przyśniło i pukałam: mamo mamo chodź jeszcze poczytaj bajkę!

U mnie przestrzeń jest jedna, mogę swobodnie wychodzić po kąpieli nago, albo zapalić romantyczne świeczki i kadzidełka, i leżeć sobie w środku dnia na kanapie w salonie tylko w koronkowej haleczce. Kąpiel też często bywa wspólna, i to bez zachowania ciszy.
Wieczorem nie jestem zmęczona, nie muszę czekać aż dzieciaki położą się spać, pilnuję żeby być powabną i pachnieć wieczorem ładnymi perfumami
Dzięki temu po 10latach wspólnych z mężem nie narzekamy na nudę

[Hultaj]

Jeśli ktoś robi inaczej niż przeciętny człowiek nie ma co liczyć na tolerancję. Już nie mówię o akceptacji bo to już by totalnie nie przeszło

No to mieszkasz w małej miejscowości albo nie umiesz żyć olewając większość opinii innych.
Na szczęście nie żyjemy w warunkach, w których bezdzietne kobiety byłyby łapane na ulicach, zamykane w laboratoriach i na siłę inseminowane.

Ja tu weszłam żeby porozmawiać z dziewczynami o podobnych odczuciach a nie żeby wykonywać jakieś dziwne analizy

A ja wyraziłam pogląd, notabene nie jako matka i poczułam się zaproszona do dyskusji, bo mimo, że własnych dzieci nie mam i nie planuję śmiem uważać, że człowiek jako taki dzieci ogólnie mieć powinien. (To powinien to taki mocno naciągany cudzysłów, żeby już znowu nie wciągać się w dyskusję, i w ogóle w dyskusję). I że rodzina potrafi być czymś dużo bardziej wartościowym niż najlepsze perfumy.
Natomiast mam tylko wrażenie, że część pań nie ma nic sensownego do powiedzenia poza banalnym ''nie bo nie'' i haselka np. o egoizmie spadają jak z bajki. Mają się na czym skupić.
Bo zaczynam się zastanawiac, czy kazda następna osoba w tym wątku, czy w tym na intymnie o zimnych babach, będzie pisać o nie-egoizmie, jak to, mniej więcej, wygląda jak dotąd.
Nie jest egoistą.
No i fajnie, to bardzo ładnie.
Tylko dla mnie egoistą nie jest taki człowiek, który np. zrezygnuje świadomie, z 3 czy 4 pary dżinsów, i pieniądze na nie podaruje schronisku dla piesków. A nie taki który nie ma dzieci bo mu się ich zwyczajnie mieć nie chce.

Mnie się nie podoba że niektóre tu osoby łapią za słówka zamiast pojąć ogólny przekaz.

Powiedz, jak można nie łapać za słówka jak wyjeżdżasz z takimi tekstami:

Moje życie bezdzietne wygląda inaczej również pod względem seksualnym.
(dla przyczepiających się do wszystkiego podkreślam, że to nie jest przyczyna niechęci do dzieci, ale pozytywny skutek życia bez nich)

przeciętna kobieta jak dla mnie zaczyna się zastanawiac o co Ci kaman;
o rozstępy, rozciągniętą pochwę czy o to, że może matka zaczyna uprawiać jakieś inne formy seksu czy jak;
nie każdą kobietę ciąża rujnuje, to raz, po drugie są takie co je stać na zrobienie sobie operacji plastycznej.
po trzecie ludzie mają dzieci i odkrycie roku, potrafią z seksu nie rezygnować i cieszyć się nim dalej

po czym wyjaśniasz:

U mnie przestrzeń jest jedna, mogę swobodnie wychodzić po kąpieli nago, albo zapalić romantyczne świeczki i kadzidełka, i leżeć sobie w środku dnia na kanapie w salonie tylko w koronkowej haleczce. Kąpiel też często bywa wspólna, i to bez zachowania ciszy.
Wieczorem nie jestem zmęczona, nie muszę czekać aż dzieciaki położą się spać, pilnuję żeby być powabną i pachnieć wieczorem ładnymi perfumami
Dzięki temu po 10latach wspólnych z mężem nie narzekamy na nudę

i nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać,
po pierwsze, są ludzie, którzy nie krępują się nagosci jako takiej przy dzieciach, mówię o nagości, nie o seksualności,
po drugie, możesz sobie leżeć w środku dnia na kanapie w salonie w koroneczce, a nie każdy zwyczajnie musi mieć taką potrzebę, żeby mu się chciało bawić ''w jestem rusałką'', po drugie tak samo Ci może przeszkodzić listonosz i musisz ruszyć tyłek z sofy i ubrać szlafrok, po trzecie część ludzi pracuje i nie w wolnych zawodach i nie ma zbytnio możliwości do tego, by sobie w środku dnia na tej kanapce w bieliźnie poleżeć (a dzień wolny żal by mu bylo przeznaczać na leżenie na kanapie ;-)), po 4te, nie wiem, co jest ogólnie zdrożnego czy niewłaściwego w bieliźnie jako takiej, chcesz chodzić po domu w majtkach i staniku i możesz.
Rozumiem wydźwięk, ale podałaś argument z rodzaju: a ja mogę się zajadać z bitą smietaną i nikt mi w tym nie przeszkadza i nie podjada. A ktoś na to odpowie, fajnie, a ja zrobię więcej bitej śmietany i starcza dla dwojga czy trojga.

U mnie przestrzeń jest jedna,

fajnie, ale nie jest niczym rzadkim dzielenie domowej przestrzeni na prywatną i publiczną/ogólną, i większość ludzi nie ma specjalnej potrzeby żeby nago kręcić się po kuchni ; zresztą, dla mnie to byłoby bardziej niehigieniczne np.

Wieczorem nie jestem zmęczona

można mieć do dzieci niańkę i ma kto położyć dziecko spać wieczorem a samemu móc zając się sobą czy partnerem; więc to jest bardziej kwestia pieniędzy niż posiadania potomstwa, po drugie, już wspominałam, że częśc ludzi pracuje i praca też potrafi zmęczyć, nie sądzisz.

pilnuję żeby być powabną

no i jak się z tego nie zaśmiać, bo dzieci to z definicji konieczność niedbania o siebie, no, na pewno.

i pachnieć wieczorem ładnymi perfumami

No i co znowu insynuujesz, że matki nie dbają o higienę osobistą? Czy że Ty jako matka byś o nią nie dbała.
Dla mnie perfum wieczorem używa nie nieródka/matka, a osoba, która infantylnie mówiąc, lubi otaczać się ładnymi zapachami.

Dzięki temu po 10latach wspólnych z mężem nie narzekamy na nudę

To dobrze , tak samo jako sa rodziny, małżeństwa z dziećmi, które po 10 latach też na nudę (sobą) nie narzekają.
Także ogólnie nie podałaś żadnego powodu który by tłumaczył, dlaczego dzieci mieć nie możesz, co najwyżej zasugerowałaś, że posiadając rodzine raczej nie byłoby Cię stać na prowadzenie życia na takim poziomie do jakiego się przyzwyczaiłaś. Skojarzenie, nie piszę złowśliwie.


Ogólnie to za przeproszeniem napieprzacie (część z pań) na dzietne laski, jakie to sa wsłuchane w macicę, bezmózgie, i w ogóle biedne, bo mierzi was, że ciotka na rodzinnym przyjęciu albo sąsiadka z bloku nie może przeżyć, że dzieciaków nie chcecie, i na koniec wychodzi na to, że wylewacie taką samą frustrację jak te ''umordowane matki które przecież z czystej zazdrości nie znoszą tych co nie muszą się użerać z bachorami''. Tak to mi wygląda.

[Puntodivista]

Napisane przez Hultaj

No to mieszkasz w małej miejscowości albo nie umiesz żyć olewając większość opinii innych.
Na szczęście nie żyjemy w warunkach, w których bezdzietne kobiety byłyby łapane na ulicach, zamykane w laboratoriach i na siłę inseminowane.

To akurat było moje spostrzeżenie po przeczytaniu tego wątku, nie uwaga z mojego życia wzięta

Napisane przez Hultaj

Tylko dla mnie egoistą nie jest taki człowiek, który np. zrezygnuje świadomie, z 3 czy 4 pary dżinsów, i pieniądze na nie podaruje schronisku dla piesków. A nie taki który nie ma dzieci bo mu się ich zwyczajnie mieć nie chce.

Zwyczajnie się nie chce a nie czuć instynktu do posiadania to chyba co innego

[invisible_01]

Mam 21 lat i czuję, że nie chcę mieć dzieci. Wiem, że to mało, ale niektóre moje koleżanki rówieśniczki chciałyby mieć już dzieci, a decyzję tą odkładają tylko ze względu na studia czy pracę albo wiedzą, że kiedyś dzieci będą mieć na pewno, bo czują taką potrzebę. Ja za dziećmi nie przepadam, kiedy inni zachwycają się ślicznymi minkami maluchów, ja modlę się w duchu, żeby nie zaczęło płakać. Nie potrafię bawić się z dziećmi, mówić do nich, nie cieszy mnie ich gaworzenie. Może kiedyś zmienię zdanie, ale póki co się na to nie zanosi. Nie wyobrażam sobie być matką, jest to dla mnie coś totalnie kosmicznego. Możecie to nazwać egoizmem, niedojrzałością, czy czymś innym, ale ja póki co dzieci mieć nie chcę, a instynktu macierzyńskiego nie czuję wcale.

[Ratatuj]

Napisane przez Foczka 81

U mnie przestrzeń jest jedna, mogę swobodnie wychodzić po kąpieli nago, albo zapalić romantyczne świeczki i kadzidełka, i leżeć sobie w środku dnia na kanapie w salonie tylko w koronkowej haleczce. Kąpiel też często bywa wspólna, i to bez zachowania ciszy.
Wieczorem nie jestem zmęczona, nie muszę czekać aż dzieciaki położą się spać, pilnuję żeby być powabną i pachnieć wieczorem ładnymi perfumami
Dzięki temu po 10latach wspólnych z mężem nie narzekamy na nudę

dziwne podejście masz do dnia codziennego

daję słowo,że mając dzieci też można spędzać romantyczne chwile,gdzie wyznacznikiem nie jest chodzenie nago i leżenie na kanapie

z całą resztą zgadzam się z postem Hulaja

[Hultaj]

To akurat było moje spostrzeżenie po przeczytaniu tego wątku, nie uwaga z mojego życia wzięta

A ja mówię bardziej o tym, że żyjemy w społeczeństwie, i to nie jak kraj długi i szeroki ale świat długi i szeroki, w którym jedni mówią drugim co mają robić ze swoim życiem.
Zawsze znajdzie się ktoś, kto będize drugiemu mówił, że powinien się odchudzić, albo przytyć, poszukać sobie pracy, w wątkach na wizażu dziewczyny gorliwie zapewniają, że trzeba się myć 2 x dziennie, a włosy 7 x w tygodniu bo inaczej jest się brudasem czy niechlujem, czy próbują wymusić na autorze wątku, żeby się przyznał do zdradzenia partera, jeśli chce wg którychś wizażanek mieć prawo uważać o sobie, że ma w sobie choć kawałek porządnego charakteru.
Mało tego, narzucaniem zdania mogłabym nazwać trendy modowe, kiedy grupa ludzi decyduje, czego ubieranie pozwala na identyfikowanie się z fajnością i dobrym gustem, a jakoś nikt nie podnosi wrzasków protestu, w każdym razie, za bardzo chyba nie słychać. Ludzie chętnie tłumaczą innym, jaka wiara jest najlepsza, bądź brak wiary, i gorąco przekonują, na którą partię należy głosować w wyborach. Natomiast, co jest nieco dziwne, to właśnie temat dzieci bądź ich braku bywa istną kością niezgody. Dosyć ciekawe.

Zwyczajnie się nie chce a nie czuć instynktu do posiadania to chyba co innego

Użyłam zwrotu 'zwyczajnie się nie chce' wiedząc, że można to zinterpretować co najmniej dwojako, i o to mi tym razem chodziło. Natomiast skomentuję, że fajnie, tylko ludzie wywodzą, że nie chca mieć dzieci, no i spoko, ale ja myślę jedynie o czymś takim, że jakoś bardzo mało kto rezygnuje z chęci posiadania partnera, mało tego, gdzie nie spojrzysz każdy by tęsknił za 'miłością', a część ludzi np. w zamian lub do tego sprawia sobie zwierzatko, któremu serca nie żałuje. Mówię o tym, że potrzeba kochania w człowieku siedzi, i to mocno, z różnych powodów niektórzy tej potrzeby nie mają zamiaru ukierunkowywać na potomstwo, i jak dla mnie mają do tego prawo, tylko że ja akuratnie nie kupuję dorabiania do tego ideologii, gdy uważam, że z czymś takim 'miałabym mieć' do czynienia.
Na temat egoizmu dostałam w tym wątku całą wykładnię, dla mnie takie słowa jak te:

U mnie przestrzeń jest jedna, mogę swobodnie wychodzić po kąpieli nago, albo zapalić romantyczne świeczki i kadzidełka, i leżeć sobie w środku dnia na kanapie w salonie tylko w koronkowej haleczce. Kąpiel też często bywa wspólna, i to bez zachowania ciszy.
Wieczorem nie jestem zmęczona, nie muszę czekać aż dzieciaki położą się spać, pilnuję żeby być powabną i pachnieć wieczorem ładnymi perfumami
Dzięki temu po 10latach wspólnych z mężem nie narzekamy na nudę

są właśnie tego, co ja sobie uważam, potwierdzeniem; chce ktoś sobie leżeć na kanapie w salonie w koronkowych majtkach czy biorąc różę w zęby nie martwić się, że może wpaść dzieciak, ok, ja się tego nie czepiam, ale jak słowo daję, osobiście altruizmu jako takiego/jakiegoś to tu nie stwierdzam.
Serdecznie pozdrawiam.

[Bartessa]

Napisane przez invisible_01

Mam 21 lat i czuję, że nie chcę mieć dzieci. Wiem, że to mało, ale niektóre moje koleżanki rówieśniczki chciałyby mieć już dzieci, a decyzję tą odkładają tylko ze względu na studia czy pracę albo wiedzą, że kiedyś dzieci będą mieć na pewno, bo czują taką potrzebę. Ja za dziećmi nie przepadam, kiedy inni zachwycają się ślicznymi minkami maluchów, ja modlę się w duchu, żeby nie zaczęło płakać. Nie potrafię bawić się z dziećmi, mówić do nich, nie cieszy mnie ich gaworzenie. Może kiedyś zmienię zdanie, ale póki co się na to nie zanosi. Nie wyobrażam sobie być matką, jest to dla mnie coś totalnie kosmicznego. Możecie to nazwać egoizmem, niedojrzałością, czy czymś innym, ale ja póki co dzieci mieć nie chcę, a instynktu macierzyńskiego nie czuję wcale.

ja też nie lubie dzieci- ale tylko obcych, swoje kocham

ale zanim zaszlam w ciąże tzn zaliczylam wpadke to mialam identyczne podejscie jak ty, niedojrzale podejscie moim zdaniem... a co do instynktu to przychodzi on wraz z dzieckiem, tak bylo u mnie bynajmniej... takze nie martw się, nie jestes odmienna.

ja teraz jestem z drugim w ciązy i bardzo dlugo zabiegalam o to szczescie.

[Deede]

Napisane przez Puntodivista

To akurat było moje spostrzeżenie po przeczytaniu tego wątku, nie uwaga z mojego życia wzięta
Zwyczajnie się nie chce a nie czuć instynktu do posiadania to chyba co innego

Ja już to tu wałkowałam - bez skutku. Niektórzy nie rozróżniają kwestii "nie mam, bo Wygodniej mi bez" od "nie mam, bo nie mam tej potrzeby i nawet się nie zastanawiam, czy mi wygodniej bez czy z.."
Dla mnie to ogromna różnica, także w skutkach, bo te pierwsze mogą kiedyś żałować tego, że nie urodziły, a te drugie raczej nie. Chyba, że mając 60 lat nagle poczują instynkt macierzyński

[Puntodivista]

Napisane przez Hultaj

Mało tego, narzucaniem zdania mogłabym nazwać trendy modowe, kiedy grupa ludzi decyduje, czego ubieranie pozwala na identyfikowanie się z fajnością i dobrym gustem, a jakoś nikt nie podnosi wrzasków protestu, w każdym razie, za bardzo chyba nie słychać. Ludzie chętnie tłumaczą innym, jaka wiara jest najlepsza, bądź brak wiary, i gorąco przekonują, na którą partię należy głosować w wyborach. Natomiast, co jest nieco dziwne, to właśnie temat dzieci bądź ich braku bywa istną kością niezgody. Dosyć ciekawe.

Kwestia kości niezgody jest dla mnie dyskusyjna. Jesteśmy w tym wątku i tutaj chodzi o brak dzieci. Pójdź na wątek o kościele, tam będzie zażarta dyskusja. Czy tak jak mówisz o zdradzie, gdzie dziewczyny wyznaczają definicję człowieka z charakterem.

Napisane przez Hultaj

Użyłam zwrotu 'zwyczajnie się nie chce' wiedząc, że można to zinterpretować co najmniej dwojako, i o to mi tym razem chodziło. Natomiast skomentuję, że fajnie, tylko ludzie wywodzą, że nie chca mieć dzieci, no i spoko, ale ja myślę jedynie o czymś takim, że jakoś bardzo mało kto rezygnuje z chęci posiadania partnera, mało tego, gdzie nie spojrzysz każdy by tęsknił za 'miłością', a część ludzi np. w zamian lub do tego sprawia sobie zwierzatko, któremu serca nie żałuje. Mówię o tym, że potrzeba kochania w człowieku siedzi, i to mocno, z różnych powodów niektórzy tej potrzeby nie mają zamiaru ukierunkowywać na potomstwo, i jak dla mnie mają do tego prawo, tylko że ja akuratnie nie kupuję dorabiania do tego ideologii, gdy uważam, że z czymś takim 'miałabym mieć' do czynienia.

Potrzeba kochania w człowieku siedzi. Kwestia wyboru gdzie pośle te swoje zwały miłości to indywidualna sprawa każdego człowieka - może mieć 5 dzieci, zostać singlem i mieć stado kotów, czy związać się z kimś i kupić chomika albo chomika nie kupić. Mi to lotto.
Ty nie kupujesz dorabiania ideologii a ja nie kupuję szufladkowania

[Bartessa]

ja sądzę, że dopóki się nie urodzi dziecka to nie można tak do konca wiedzieć czy się faktycznie go chce, czy nie ma sie instynku, czy sie nie bedzie kochac malucha... sądzę, że tylko kobiety które mają coś nie tak z psychiką nie bedą w stanie pokochac własnego dziecka.. i sądze, że wiele z was mówiąc, ze nie chce miec dziecka po prostu nie wie co mówi, bo nie wie co to znaczy mieć dziecko...


to tylko takie moje skromne zdanie.

[Deede]

Napisane przez Bartessa

ja sądzę, że dopóki się nie urodzi dziecka to nie można tak do konca wiedzieć czy się faktycznie go chce, czy nie ma sie instynku, czy sie nie bedzie kochac malucha... sądzę, że tylko kobiety które mają coś nie tak z psychiką nie bedą w stanie pokochac własnego dziecka.. i sądze, że wiele z was mówiąc, ze nie chce miec dziecka po prostu nie wie co mówi, bo nie wie co to znaczy mieć dziecko...


to tylko takie moje skromne zdanie.

Wielce "skromne"..
To co - mam urodzić, żeby się przekonać??

[Bartessa]

Napisane przez Deede

Wielce "skromne"..
To co - mam urodzić, żeby się przekonać??

absolutnie nie to mialam na mysli napisalam wprost jak sądze...

chodzi o sam fakt tego ze uwazam, że niektore z kobiet nie chcących miec dzieci tak naprawde może się mylic.

takie jest moje zdanie. wiem ze niektorzy uwazają inaczej i nie mam zamiaru udowadniac nikomu bo to nie moj biznes, zresztą ja na tym nie tracę...

[Deede]

Napisane przez Bartessa

absolutnie nie to mialam na mysli napisalam wprost jak sądze...

chodzi o sam fakt tego ze uwazam, że niektore z kobiet nie chcących miec dzieci tak naprawde może się mylic.

To żadne odkrywanie Ameryki, że większość kobiet nie chcących mieć dzieci, jak wpadnie i zdecyduje się urodzić, pokocha te swoje dzieci. To jest normalne. Natomiast co to wnosi do kwestii "chcenia" posiadania dziecka? Nic. Jeśli absolutnie nie czuję potrzeby rodzenia i wychowywania dziecka - nigdy jej czułam, tak mam "od nowości", to po kiego mam się w to pakować? Bo powinnam? Bo emerytury? To ma świadczyć o mojej niedojrzałości? Że nie wiem, o czym mówię, bo nie urodziłam?
O to mi chodzi, że jeśli ktoś jest naprawdę świadom tego, czego mu w życiu potrzeba, to nie będzie żałował tych swoich decyzji.

[agison]

witam. Nie chcę mieć dzieci, ponieważ: nie lubię dzieci, nie czuję instynktu macierzyńskiego, nie mam na nie czasu (kariera zawodowa), mam charakter który dyskwalifikuje mnie jako matkę - a przynajmniej mi się tak wydaje

może kiedyś poczuję to pragnienie i zdecyduję się na dziecko, ale to moja sprawa.

podczytuję Was od niedługiego czasu i zdecydowałam się napisać głownie dlatego, że nie rozumiem tej bezsensownej indoktrynacji kobiet "dzietnych", które wszelkimi siłami próbują przekonać te bezdzietne że są egoistkami, że nie wiedzą co tracą, że pokochają, że to, że tamto ... za mną już od jakiegoś czasu uganiają się wszyscy, od własnej babci po sprzątaczkę w pracy, wołając ze "to już ten czas!!! najwyższy czas na dziecko!!! muszę się zdecydować bo potem będę żałowała!!" i takie tam. A mnie zastanawia - co im do tego? to decyzja moja i mojego partnera i my będę ponosić jej konsekwencje.
zarzuty o rzekomym egoizmie są imo strasznie bezsensowne. Każdy świadomie decyduje się na 'nie posiadanie' dzieci, więc chyba jest raczej masochistą, skoro odebrał sobie tyle radości o której wszyscy rodzice trąbią wszem i wobec
a już to co wypisuje Bartessa to po prostu jakaś kpina ... mam urodzić dziecko bo dopiero wtedy na 100% zdecyduję że chcę je mieć? a jeśli nie to co? porzucić w 'okienku nadziei', a może poćwiartować i do beczki?

żyj i pozwól żyć innym ... w sposób, w jaki inni chcą. Każdy ma swoje zycie do przeżycia i robi z nim co chce. Takie jest moje zdanie.

[Bartessa]

Napisane przez Deede

To żadne odkrywanie Ameryki, że większość kobiet nie chcących mieć dzieci, jak wpadnie i zdecyduje się urodzić, pokocha te swoje dzieci. To jest normalne. Natomiast co to wnosi do kwestii "chcenia" posiadania dziecka? Nic. Jeśli absolutnie nie czuję potrzeby rodzenia i wychowywania dziecka - nigdy jej czułam, tak mam "od nowości", to po kiego mam się w to pakować? Bo powinnam? Bo emerytury? To ma świadczyć o mojej niedojrzałości? Że nie wiem, o czym mówię, bo nie urodziłam?
O to mi chodzi, że jeśli ktoś jest naprawdę świadom tego, czego mu w życiu potrzeba, to nie będzie żałował tych swoich decyzji.

Po pierwsze, powiedzialam ze niektore z was, ja nie wiem ktore naprawde nie chcą z róznych powodów ( np. matka ma chorobę której nie chce przekazac dziecku itd) a ktore sobie ułatwiają zycie czy nawet boją się tej decyzji bo np nie wiedzą czy zdołają pokochac.....

po drugie czy ja kogos zmuszam do rodzenia dzieci??

tj tylko moje zdanie

i powtarzam agison, spojrz na 1456 post ktory napisalam,

[invisible_01]

Napisane przez Bartessa

ja sądzę, że dopóki się nie urodzi dziecka to nie można tak do konca wiedzieć czy się faktycznie go chce, czy nie ma sie instynku, czy sie nie bedzie kochac malucha... sądzę, że tylko kobiety które mają coś nie tak z psychiką nie bedą w stanie pokochac własnego dziecka.. i sądze, że wiele z was mówiąc, ze nie chce miec dziecka po prostu nie wie co mówi, bo nie wie co to znaczy mieć dziecko...


to tylko takie moje skromne zdanie.

Wybacz, ale nie będę ryzykować i nie zdecyduję się na dziecko, zanim nie będę go chciała przed zajściem w ciążę Gdybym miała dziecko, to na pewno bym je pokochała, ale mimo to dziecka nie planuję i nie chcę mieć. Może po porodzie odezwałby się we mnie instynkt macierzyński, a może nie? Przeraża mnie to, że wg Ciebie posiadanie dziecka i kochanie go to wszystko. Sądzę, że jeśli miałabym dziecko, to kochałabym je bardzo, ale jestem przekonana, że nie nadaję się na matkę. Nie chcę ponieść ciężaru wychowania człowieka, wielkiej odpowiedzialności za niego, bycia matką... Nie czuję takiej potrzeby, a nie chciałabym mieć dziecka z wpadki, z przypadku.

[Deede]

Napisane przez Bartessa

Po pierwsze, powiedzialam ze niektore z was, ja nie wiem ktore naprawde nie chcą z róznych powodów ( np. matka ma chorobę której nie chce przekazac dziecku itd) a ktore sobie ułatwiają zycie czy nawet boją się tej decyzji bo np nie wiedzą czy zdołają pokochac.....

po drugie czy ja kogos zmuszam do rodzenia dzieci??

tj tylko moje zdanie

i powtarzam agison, spojrz na 1456 post ktory napisalam,

Bo to trochę tak zabrzmiało, wiesz..
Ale dobra, nie ma co bić piany.

[agison]

Napisane przez Bartessa

i powtarzam agison, spojrz na 1456 post ktory napisalam,
[/U]

post 1456 sugeruje że my tracimy, nie chcąc mieć dzieci. A ja nie uważam że tracimy, bo jak można tracić na nieposiadaniu czegoś, czego sie nie chce? to raczej chyba zysk, prawda?

a nawet jeżeli te kobiety się mylą, to co za różnica? nie mając dzieci, nie odczują tego. Zresztą jest prosty sposób żeby sie przekonać czy ma się chociaż jakiś śladowy instynkt macierzyński, nie trzeba od razu rodzić swojego dziecka. Ja miałam ostatnio na rękach swieżo narodzone dziecko mojej przyjaciółki. Rzeczywiście wyjatkowo fajny, mały robaczek. Rozumiem jej miłość do niego, ale sama nie odczuwam chęci urodzenia sobie takiego robalka. I co tracę?

[tiramisu_]

Napisane przez Bartessa

ja sądzę, że dopóki się nie urodzi dziecka to nie można tak do konca wiedzieć czy się faktycznie go chce, czy nie ma sie instynku, czy sie nie bedzie kochac malucha... sądzę, że tylko kobiety które mają coś nie tak z psychiką nie bedą w stanie pokochac własnego dziecka.. i sądze, że wiele z was mówiąc, ze nie chce miec dziecka po prostu nie wie co mówi, bo nie wie co to znaczy mieć dziecko...


to tylko takie moje skromne zdanie.

Ta...
A czy któraś w tym wątku napisała, że ewentualnego dziecka na pewno by nie kochała? Ja nie zauważylam, ale może przeoczyłam Zakładając czysto hipotetycznie: jakbym miała dziecko, to pewnie bym je bardzo kochała ale nie chcę go mieć. My dzieci tak po prostu mieć nie chcemy z różnych powodów. Ja z kilku a niektóre zakrawają o egoizm i przynaję się do tego oficjalnie

[agison]

Napisane przez invisible_01

Gdybym miała dziecko, to na pewno bym je pokochała, ale mimo to dziecka nie planuję i nie chcę mieć. Może po porodzie odezwałby się we mnie instynkt macierzyński, a może nie? Przeraża mnie to, że wg Ciebie posiadanie dziecka i kochanie go to wszystko. Sądzę, że jeśli miałabym dziecko, to kochałabym je bardzo, ale jestem przekonana, że nie nadaję się na matkę. Nie chcę ponieść ciężaru wychowania człowieka, wielkiej odpowiedzialności za niego, bycia matką...

dobrze powiedziane, podpisuję się rękami i nogami

poza tym szczerze mówiąc (i nie chcę tu absolutnie nikogo obrażać) szkoda mi kobiet, dla których ich dziecko/dzieci to wszystko. Jest przecież tyle innych dziedzin w których można się spełniać! nawet będąc matką. Przeraża mnie to, że niektóre dziewczyny na forach podpisują się jako np. "mamaLoli" nawet jeśli kiedyś zostałabym matką, to na pewno bycie matką nie stałoby się całym moim jestestwem ...

[Arin_a]

Nie chcemy, nie chcieliśmy, a teraz to nawet nie możemy dzieci mieć.
Dlaczego nigdy nie chciałam?
A z przeróżnych powodów. Bo dzieci nie lubię. Bo dzieci w szczególności małe są brzydkie, płaczą, śpią i nic poza tym. I niemowlęta mają taki zapach, że wywołuje on we mnie mdłości. Bo nie po to latami walczyłam o świetną figurę, żeby ją teraz dziewięcioma miesiącami spartolić. Bo nasz dochód jest świetny na dwie osoby i dwa koty, ale już przy trzeciej osobie nie byłoby tak komfortowo. Bo lubię iść do pracy i skupić się na niej, a nie zaprzątać sobie głowy tym, czy dziecko zrobiło kupę/zjadło/beknęło/cokolwiek. Bo po pracy mogę wrócić do domu i do późnej nocy czytać książkę, albo oglądać filmy i jak nie chcę to nie chodzić na palcach. A później rano lubię się wyspać. Aha, koty nie zastępują mi dzieci, wiem, że to koty, pomimo, że są mądrzejsze od paru osób, które znam. Jak ludzie mają dzieci, to niech je mają, ale proszę je trzymać ode mnie z daleka. Nie zjem ich, ale zarówno ja w ich towarzystwie, jak i one w moim nie będą się czuły dobrze.
Działa mi natomiast na nerwy argumentacja:
że kto mi poda szklankę wody na starość. Proponuję wszystkim mamom, które tak mówią do bezdzietnych zacząć mówić swojemu dziecku, że wychowujemy je na służącego na siwe lata.
Że instynkt macierzyński musi być u każdej kobiety? Bzdura. Jakby był, to by się nie zdarzały takie patologie jak marynowanie w beczce noworodków.
Że przecież musi się mieć dziecko! (a jak nie to dwadzieścia pięć lat w zakładzie o zaostrzonym rygorze)
Że jak to można nie lubić dzieci? Można. Tak samo, jak szpinaku, czekolady i pająków.
Dobra, bo w słowotok zaraz wpadnę

[agison]

no właśnie, jeszcze ten nieśmiertelny argument "szklanka wody", z którego btw mamy z TŻtem niezłą radochę
skoro tyle kochających dzieci wydały matki na świat, to co robią ci wszyscy starzy, samotni, smutni ludzie w domach starców, z których dzieci zabierają ich (albo i nie) np. tylko na święta?
i jakim egoistą musi być człowiek, który zakłada że urodzi i wychowa sobie dziecko, żeby zajmowało się nim na starość??

[Arin_a]

Napisane przez agison

no właśnie, jeszcze ten nieśmiertelny argument "szklanka wody", z którego btw mamy z TŻtem niezłą radochę
skoro tyle kochających dzieci wydały matki na świat, to co robią ci wszyscy starzy, samotni, smutni ludzie w domach starców, z których dzieci zabierają ich (albo i nie) np. tylko na święta?

Tym ludziom nie chcę się pić na starość

[agison]

Napisane przez Arin_a

Tym ludziom nie chcę się pić na starość

a .... to już wszystko jasne nie wzięłam tego pod uwagę

[201803300917]

Napisane przez Bartessa

ja też nie lubie dzieci- ale tylko obcych, swoje kocham

ale zanim zaszlam w ciąże tzn zaliczylam wpadke to mialam identyczne podejscie jak ty, niedojrzale podejscie moim zdaniem... a co do instynktu to przychodzi on wraz z dzieckiem, tak bylo u mnie bynajmniej... takze nie martw się, nie jestes odmienna.

ja teraz jestem z drugim w ciązy i bardzo dlugo zabiegalam o to szczescie.

ale czekaj co jest niedojrzałego w tym podejściu?
mnie Zwyczajnie dzieci ...nuda. może to straszne ale dzieci budzą we mnie wyłącznie znużenie i irytacje. nie znoszę tych wszystkich zabawy, dziecinnych rozmów ip. pracowałam z dziećmi jakiś czas i irytowało mnie to strasznie. za to prace z nastolatkami/dorosłymi lubię bardzo.
wiem, że jestem młoda i może mi się zmieni. może kiedy się zakocham albo zegar biologiczny zacznie tykać. ale wolałbym chyba, żeby się nie zmieniło

Napisane przez Bartessa

ja sądzę, że dopóki się nie urodzi dziecka to nie można tak do konca wiedzieć czy się faktycznie go chce, czy nie ma sie instynku, czy sie nie bedzie kochac malucha... sądzę, że tylko kobiety które mają coś nie tak z psychiką nie bedą w stanie pokochac własnego dziecka.. i sądze, że wiele z was mówiąc, ze nie chce miec dziecka po prostu nie wie co mówi, bo nie wie co to znaczy mieć dziecko...


to tylko takie moje skromne zdanie.

tak tylko, że lepiej w takiej sytuacji się nie rozmnażać niż urodzić dziecko i stwierdzić ,, nie, nie chciałam go". bo to decyzja której cofnąć się nie da.