![]() |
#4081 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 66
|
Dot.: Dda
Z cech charakteru jakie się przypisuje do DDA mam:
* lęk przed uczuciami: kiedyś nie potrafiłam wyrażać swoich uczuć nawet jeśli kochałam jakiegoś chłopaka nigdy mu wprost o tym nie powiedziałam dopiero jak poznałam swojego obecnego męża to on pierwszy wyznał mi miłość i choć mi było trudno również powiedziałam ze go kocham . * lęk przed konfliktem: strasznie nie lubię się z kimś kłócić a wręcz nienawidzę jeśli ktoś się przy mnie kłóci podnosi głos itd. wówczas denerwuje sie nie mogę opanować drżenia rąk, szybciej bije mi serce, przypomina mi się dzieciństwo piskliwy głos mojej matki kiedy darła się na ojca jak wrócił pijany, *trudno mi odmówić, kiedy ktoś prosi mnie o pomoc * Poczucie winy nie raz przepraszam za rzeczy, które nie wymagają przeprosin *czasem wolę skłamać, niż przyznać się do popełnionego błędu *w mojej rodzinie na porządku dziennym były wrzaski, krzyki, wzajemne obwinianie *mam nałogowy (obsesyjny) stosunek do: punktualności *mam skłonność do nawiązywania blizszych znajomosci z osobami, które zostały zranione lub są trudno dostępne *gdy staję wobec jakiegoś problemu, trudno mi wymyśleć więcej niż jedno rozwiązanie *życie w mojej rodzinie było albo martwą ciszą, albo piekielnym sztormem *tak bardzo próbuję nie myśleć o przeszłości, a wciąż mnie ona prześladuje *kiedy opowiadam historie o mojej przeszłości, mam tendencję do odcinania się od swoich uczuć *nauczyłam się, że nie mogę na nikim polegać ---------- Dopisano o 19:52 ---------- Poprzedni post napisano o 19:41 ---------- Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
#4082 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dda
kiedyś tu pisałam. U mnie w domu nigdy nie było dobrze ale to co się stało... Mój ojciec miał atak padaczki alkoholowej. Nie bylo mnie w domu, wiem ze bylo ogromne przerazenie. Zobaczylam go kilka godzin po tym, byl niesamowicie slaby i czerwony, wygladal na osttro przepitego. Nie przejelam sie tym bo czesto go takiego widzialam... A okazalo sie, ze wlasnie wrocil ze szpitala i odpoczywal.
Nie potrafie tego ogarnac, ojciec pracuje za granica, w ten sposob ucieka przed problemem, rzadko bywa w domu, ale za kazdym razem wyglada coraz gorzej, trzesie sie, jest poobijany, a ta padaczka... to chyba ostatni etap. Przestraszyl sie, bo wczesniej byl w garazu zupelnie sam, gdyby tam go napadlo. boje sie, nie wiem co zrobic ![]()
__________________
W życiu chodzi o ludzi których spotykasz na swojej drodze i o wszystko co z nimi możesz stworzyć! |
![]() ![]() |
![]() |
#4083 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 6 595
|
Dot.: Dda
Ewelka ja swojemu ojcu alkoholikowi,zmarłemu już, nie potrafiłam okazywać uczuć...mimo, że w przerwach był dobrym człowiekiem...nigdy sobie tego nie daruje, niczego tak nie żałuję jak tego. obwiniam się o jego śmierć, ze nie chciałam, nie potrafiłam mu pomoc,że dzień przed tym jak umarł życzyłam mu śmierci.
Nigdy z tym sobie nie poradzę, i pewnie zawsze będę sama, bez wartościowego mężczyzny u boku,który potrafiłby mnie zrozumieć nie wyrzucając mi w kłótni że robię z siebie ofiarę i wszystko sprowadzam do alkoholizmu..
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
#4084 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 256
|
Dot.: Dda
Witam, mogę dołączyć?
|
![]() ![]() |
![]() |
#4085 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 6 595
|
Dot.: Dda
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
#4086 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 256
|
Dot.: Dda
To może się przedstawię. Trochę Was podczytywałam,ale nigdy nie miałam odwagi napisać. Mój ojciec jest alkoholkiem, pije już od hm, 10/15 lat? Odkąd pamiętam- zawsze pił. Nie lubie jego rodziny, bo mój dziadek również nadużywał i często zapraszał mojego tatę do siebie i pili sobie razem. Moja babka, ciotka i reszta na to patrzyli i nie reagowali. Ja byłam wtedy mała, niezupełnie świadoma,ale pamietam, jak ojciec wracał potem taki pijany na rowerze, wioząc mnie ze sobą.... Z dzieciństwa pamiętam kłótnie i starania mojej mamy, by było lepiej. Mój tata jest na wysokim stanowisku, wykształcony , mądry,ale nie mam do niego szacunku. Powoli w mojej małej miejscowości wszyscy się przekonują do tego, jaki jest naprawdę. Zwłaszcza,że teraz już z pracy wraca podpity,a przecież ma do czynienia z młodzieżą. Zazwyczaj wytrzymuje tylko 1 dzień w trzeźwości, potem jest rozdrażniony, wrzeszczy i wszytsko go irytuje. Napije się w południe, kupi litr wódki, a wieczorem znowu mu mało i robi się agresywny, chce znowu wychodzić do sklepu i mimo tego,że kazdy próbuje go powstrzymać- idzie po zapas i znowu widzę jego tępą minę i czerwone oczy. Zazwyczaj włącza się wówczas u niego syndrom ojcowski i wygłasza swoim bełkotem różne dziwne umoralniajające mowy. Obiecuje wtedy,ze zabierze moją mamę do Grecji/ Francji/ Hiszpanii itd
![]() Przepraszam,ze się rozpisałam,ale musiałam. Pozdrawiam Was ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
#4087 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
|
Dot.: Dda
Dziewczyny za 3 godz mam obrone
![]() ![]() obronilam sie na 5 ;D
__________________
Mia i Tosia <3 Edytowane przez Czarnooka_Paula Czas edycji: 2011-06-21 o 14:18 |
![]() ![]() |
Najlepsze Promocje i Wyprzedaże
![]() |
#4088 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Mazowsze
Wiadomości: 2 400
|
Dot.: Dda
Cytat:
![]() ![]() Mam jeszcze na koniec pytanie do Ciebie - mieszkasz nadal z rodzicami? Z postu wywnioskowałam, że chyba tak. Ile masz lat? Pytam, bo ja jestem zawsze za tym w takich sytuacjach by jednak zrobić wszystko, co tylko można, by wyprowadzić się z takiego domu jak najszybciej. Nie mówię o uciekaniu, o zrywaniu więzi z rodziną itp. Mówię o rozpoczynaniu normalnego, zdrowego i przede wszystkim SWOJEGO życia. Zmagania się ze SWOIMI problemami, nie ciągle żyć zmartwieniami innych. Ja nie mieszkam z rodzicami już 6 lat i nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Pozdrawiam Cię mocno i zachęcam do pisania ![]()
__________________
![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
#4089 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 6 595
|
Dot.: Dda
Cytat:
![]()
__________________
|
|
![]() ![]() |
![]() |
#4090 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 256
|
Dot.: Dda
Cytat:
Bardzo się cieszę,że zostałam tu tak miło przyjęta ![]() Mam 19 lat, mieszkam z rodzicami,bo nie miałam innego wyboru. Teraz chyba też tak zostanie,bo odrzucili moją prośbę o lokum w akademiku- niestety mieszkam zbyt blisko miasta,w którym zamierzam studiować. Może poszukam jakiegoś mieszkania ,ale boję sie,że nie nie dam rady finansowo. Wiadomo,że z koleżanką byłoby mi łatwiej coś wynająć,ale żadna póki co- nie jest chętna. Chciałabym się odciąć od rodzinnych problemów i funkcjonować jak normalny człowiek. Pracuję, potem zazwyczaj nie ma mnie w domu, bo po prostu nie cierpię siedzieć i patrzeć na mojego ojca w takim stanie. Dziś akuart jest miło, bo wiadomo- jeden dzień trzeźwości. Jutro znów będzie to samo. Nie lubię się nikomu zwierzać, bardzo przeżywam wszystkie kłopoty,którymi zostałam siłą woli obarczona. Zawsze, jak wspominam o tym,że tata pije- nie umiem sie powstrzymać i placzę,a wtedy czuje się taka słaba. Z jednej strony nie żałuję,ze mój TŻ się dowiedział o wszytskim, bo nie wymyślam kolejnych preteksów,by tylko nie odwiedzał mnie w domu..A często musiałam tak robić, bo dostawałam nieoczekiwanie smsa,ze ojciec w nieciekawym stanie i jest awantura,więc wstyd,nie chciałam,żeby był świadkiem takiej patologii. Chociaż z drugiej strony oczekiwałam od niego więcej zrozumienia, być może jestem przewrażliwiona,ale uważam,że on sam zaczyna mieć problem z alkoholem, pije codziennie po 2 piwa. Kocham go,ale nienawidzę, jak ktoś pije obok mnie, przez to moje uczucie do niego maleje. Myślałam,że skoro teraz wie, jaka sytuacja jest u mnie, to może sam się zorientuje,że jego piwo jest elementem nie na miejscu,ale nie- on nie widzi w tym nic złego.Ja rozumiem,ze jest młody ( ma 22 lata) a młodość ma swoje prawa- można się napić piwa,ale on nie wyobraża sobie dnia bez tego, co mnie zaczyna niepokoić. Czuje się samotna, przyjaciół, znajomych chyba straciłam, bo gdy zapraszali mnie na imprezy- zazwyczaj odmawiałam. Wiedziałam,że skończy się piciem,a ja po prostu nie cierpię smrodu wódki i widoku ludzie pod jej wpływem. Wiem,zachowuje się jak histeryczka,ale próbowałam, mimo szczerych chęci, nie ra,z nie dwa dotrzymac im towarzystwa,ale usłyszałam już wiele komentarzy na swój temat,że siedzę i pije sok,że jestem sztywna, dziwna. Nie było to przyjemne, bo obcym ludziom, nie będę wyjaśniałą,czemu tak jest. A zwykłe " nie lubie" - nikogo nie przekonuje. Staram się zajmować sama sobą, praca, siłownia,potem TŻ i jakoś leci. Chyba dobrze mi z dala od ludzi, choc wiem,ze tak nie do konca powinno być... |
|
![]() ![]() |
![]() |
#4091 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
|
Dot.: Dda
Cytat:
witaj ![]() bardzo fajnie że się odezwałaś ![]() ja miałam bardzo podobnie w domu. I nie uważam że jestes histeryczka! Masz prawo wyboru... do czego to doszło, żeby sie musiec zmuszac aby wypić bo ludzie zaraz od sztywniaków wyzywaja ![]() Chociaz dzisiaj mialam bardzo podobna sytuacje, obroniłyśmy sie wiec gadka i świetowaniu i oczywiscie opijaniu mgr. No ok, batdzo fajny pomysł, wszyscy po fuul wielkim browarze a Paula co? wziela sobie 0,3 ;D i co? od razu teksty? a ci co? czemu nie wypijesz z nami itp. Ale ja juz przywykłam do tego i leje na to ![]()
__________________
Mia i Tosia <3 |
|
![]() ![]() |
![]() |
#4092 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Dda
A ja tam wypiję od czasu do czasu piwko czy mocniejszy trunek (za piwem jakoś szczególnie nie przepadam). Też długo bałam się picia alkoholu i nie lubiłam jak ludzie z mojego otoczenia pili, ale kuzynka która też jest DDA nauczyła mnie z czasem że wszystko jest dla ludzi, tylko we wszystkim trzeba mieć umiar
![]()
__________________
10.05.2011 ![]() 26.11.2014 ![]() 18.09.2015 ![]() 21.06.2018 - nasza córeczka już z nami ![]() 2.05.2017 - 5tc[*]
![]() 26.04.2019 - 9tc[*] ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
#4093 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dda
ja tez od czasu do czasu wypije drinka czy lampke wina ale piwa nie lubie wiec sie nie zmuszam.
kiedys potrafilam pic codziennie, pozniej troche sama sie tego zaczelam bac i jakos tak wyszlo ze przestalam. Na ten moment zdaza mi sie przy jakiejs okazji wypic lampke czy dwie ale tez i nie wypada aby matka dwojki dzieci sie upila.. a co jeszcze istotniejsze dla mnie to ograniczenie kalorii ktorych przy % jest sporo.
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
#4094 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 256
|
Dot.: Dda
Ja też piłam,ale z czasem zauważyłam,że mam szczególny pociąg do wódki, którą piłam po prostu jak herbatę. Jak już zasiadałam do drinkowania, to tylko mi się kompani przy stole zmieniali,a ja w siebie wlewałam i wlewałam. Przestraszyłam się, teraz mam uprzedzenie. Piwo mi nie smakuje. Jak już pije,to wino, zwłaszcza takie domowe, mama mojego TŻ zawsze mnie takim poczęstuje.
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
#4095 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Dda
Dziewczyny, sama jeszcze zupełnie w to nie wierzę, ale pokłóciłam się dziś ze współlokatorką tak na całego i wypowiedziałam umowę na mieszkanie. Spakowałam część rzeczy i przeniosłam się do TŻ. Ale jeszcze teraz wszystko się we mnie trzęsie jak o tym myślę. Fakt, że mamy ostatnio spore problemy z mieszkaniem, ale jej podejście to już mnie do reszty dobiło. Cały czas oczekuje ode mnie jakiegoś rozwiązania i tylko potrafi ciągle gadać że mamy problem i nieustannie mnie krytykuje. Ciągle wywiera na mnie presję i wpędza w poczucie winy za to że jest jak jest, choć nie ma w tym mojej winy. Po prostu oczekuje ode mnie cudów. Przez to ostatnie 3 doby spędziłam w mieszkaniu tż, bo miałam jej dosyć, to od wczoraj ta jędza do mnie wydzwania i biadoli mi to samo przez telefon. Dzisiaj po kolejnym telefonie nie wytrzymałam i się rozpłakałam. TŻ stwierdził, że dość tego, pojechaliśmy do mojego mieszkania, powiedzieliśmy co o tym myślimy, spakowaliśmy moje graty i na razie jestem u niego. Nie wiem co dalej, mam totalny mętlik w głowie. Nie wiem jak rozwiązać te problemy z mieszkaniem (bo chodzi o sporą kasę), nie wiem czy zostać u TŻ czy szukać innego mieszkania (jesteśmy parą dopiero 3 miesiące i nie spodziewałam się, że tak szybko razem zamieszkamy, naprawdę nie wiem czy to dobry pomysł), nie wiem też czy znajdę gdzieś tani pokój bo teraz masakra jest z cenami w Toruniu. Dzisiaj jestem naprawdę mega splątana, więc pewnie muszę się z tym przespać - mam nadzieję że jutro będzie lepiej. Jest mi jakoś dziwnie, ale cieszę się, że się stamtąd wyniosłam - poczułam ulgę. Nie wiem tylko co dalej...
__________________
10.05.2011 ![]() 26.11.2014 ![]() 18.09.2015 ![]() 21.06.2018 - nasza córeczka już z nami ![]() 2.05.2017 - 5tc[*]
![]() 26.04.2019 - 9tc[*] ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
#4096 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
|
Dot.: Dda
Cytat:
i bardzo dorze zrobilas! niech sie buja debilka ;D moze sie teraz przestraszy i da Ci spokój? ![]() a jak nie to teraz wakacje to chyba łatwiej znalesc pokoik co? studenci sie wynosza to moze cos znajdziesz, bo jak dla mnie to by bylo za wczesnie na mieszkanie z facetem po 3 miesiacach bycia razem, chociaz czasami jest tak ze sie idealnie uklada i czujesz ze to to wiec po co czekac ;D no i taka sytuacja wynikla glupia wiec moze zostan u niego ? ![]() ja tez sie poklocilam ze swoimi wspollokatorami i znalazlam mieszkanie tanie i sie tam wynioslam z moim TŻ, bylismy razem pół roku. Ale nie załuje ![]() ![]() ![]() wiec głowa do góry, a tamta niech sie buja ![]() ![]() ![]() ![]() ![]()
__________________
Mia i Tosia <3 |
|
![]() ![]() |
![]() |
#4097 | |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Dda
Cytat:
Na razie mieszkam u TŻ, do starego mieszkania na pewno nie wrócę - chyba, że po resztę rzeczy ![]() Także do końca miesiąca daję sobie czas na decyzję co dalej. Ale umowę o mieszkanie już wypowiedziałam i na pewno tam nie wrócę - albo zostanę u TŻ albo poszukam jakiejś jedynki w przystępnej cenie.
__________________
10.05.2011 ![]() 26.11.2014 ![]() 18.09.2015 ![]() 21.06.2018 - nasza córeczka już z nami ![]() 2.05.2017 - 5tc[*]
![]() 26.04.2019 - 9tc[*] ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
#4098 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
|
Dot.: Dda
mi sie zaczyna powoli zakret na mojej drodze...
Zaczynam panikowac ![]() do konca miesiaca tylko pracuje i sie zwolniam. Bo mam dość pracy jako niania- i to na czarno ![]() juz mam na karku 24 lata, ile można. Niby mam juz w garści dyplom mgr, ale co z tego pracy nie ma. Mój TŻ sie broni 5 lipca, a 6 wyjezdzamy na tydzien nad morze. Chcemy odpocząc i troche pobalowac za mgr-a ![]() ale jak wróce to musze sie brac w garsc i zaczac szukac pracy, juz normalnej. Takiej z umowa, ubezpieczeniem. Juz widze jak nie bede spala po nocach i sie martwiła. Mam troszke oszczednosci, na 2 miesiace zycia na bezrobociu starczy, na stancje itp. Ale dalej to juz czarna dziura...
__________________
Mia i Tosia <3 |
![]() ![]() |
![]() |
#4099 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Dda
Paula, nie zazdroszczę. Tym bardziej, że za 2 lata pewnie będę w podobnej sytuacji. Też jakoś nie wyobrażam sobie jak to będzie, że nie będę miała z czego żyć, że będę musiała pożyczać kasę itp.
Teraz właśnie szukam pracy na wakacje - kontrahent firmy, w której miałam pracować zerwał kontrakt i nie ma tam teraz dla mnie pracy. Starają się o kolejną umowę z kimś innym, ale nie wiadomo czy wypali. Także rozsyłam CV po sklepach, fabrykach, knajpach i gdzie się tylko da ![]()
__________________
10.05.2011 ![]() 26.11.2014 ![]() 18.09.2015 ![]() 21.06.2018 - nasza córeczka już z nami ![]() 2.05.2017 - 5tc[*]
![]() 26.04.2019 - 9tc[*] ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
#4100 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 2
|
Dot.: Dda
Cześć dziewczyny.........Dawno sie nie odzywałam ,ale czas i zdrowie mi nato nie pozwalały. Nie dawno dopiero wyszłam ze szpitala,ale mniejsza o to. Może wam sie wydać głupie,,ze ne odzywalam sie az tu nagle taka prośba.jestem dda.....podjełam sie napisania pracy mgr na temat relacji partnerskich dda,,,jak same pewnie wiecie strasznie mało jest informacji na ten temat.....Tym bardziej chcialabym wzbogadzić te wiedzę....Do rzetelnego przeprowadzenia badań potrzebna jest mi pomoc innych dda. Stąd moja prosba...czy nie chciałabyście odpowoedziedziec mi na kilka pytań (wywiad) obiecuje że wszystko odbedzie sie anonimowo a wyniki badań przesle na e-meil.Bardzo prosze o pomoc...Nic nie stracicie a możemy pomóc sobie i innym.pozdrawiam karolina nr gg 4255197
|
![]() ![]() |
![]() |
#4101 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 6 595
|
Dot.: Dda
dziewczyny, coraz bardziej zaczynam sie irytowac;/
jak przekonać matke i brata, ze nie jestem wierząca i nie widze potrzeby chodzenia do kosciola? moze zycie jest jakie jest, modlilam sie o ojca i wiele innych i nic to nie dalo. (tu juz pewnie byla by dorobiona ideologia ze Bog tak chcial, ze Bog wie lepiej sratatata) na roku szkolnym uczylam sie w innym miescie i matka sama sobie wmawiala ze tam chodze do kosciola. teraz siedze w domu i ciagle jestem zmuszana chodzic do kosciola. po co mam tracic czas skoro i tak mysle o niebieskich migdalach? alee niee. bo to kuwa cos da. tak sie boja o moje zbawienie. to jest dopiero tolerancja! a dla swietego spokoju tez nie bede chodzic. kazda odmowa z argumentem " pojde, jesli poczuje taka potrzebe" konczy sie fochem, krzykiem i glupim usmiechem ze jestem "mormonem, zydowka" ![]() ![]() ![]() ![]() ![]()
__________________
|
![]() ![]() |
![]() |
#4102 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 13
|
Dot.: Dda
hej. ja tez jestem DDA. dlugo sie zastanawialm czy tutaj napisac, bo mi wstyd. moja mama jest alkoholiczka. tata z nami nie mieszka, odwiedza nas gdy mu sie zachce. nie moge tego dluzej trzymac w sobie... nikomu o tym nie mowilam . nawet moim przyjaciolkom.ich chyba nawet nie interesuja moje problemy. zawsze sie chwala swoimi rodzicami, udanym wypadem do dziadkow. i mysla, ze u mnie tez jest tak pieknie. otoz nie. u mnie jest cholernie ciezko i wiem , ze dluzej sobie z tym nie poradze. moja mama codziennie pije, jak nie wodke to piwo. ciagle narzeka , ze nie ma pieniedzy, ale jakby nie wydawala codziennie po 30 zl na picie to pieniadze by byly. ona nie widzi swojego problemu . mam dosc ciaglych awantur i bijatyk. najgorsze bylo moje dziecinstwo. ojciec wtedy sie nawet do nas nie przyznawal. mijal nas szerokim lukiem. teraz mu sie przypomnialo o naszym istnieniu. mam do niego zal , ze pozwolil na ta, zeby mama przez cale zycie traktowala nas jak smieci. od malego pamietam ja z " tym wyrazem twarzy". gdy sie napila to nas bila kablem, oblewala wrzatkiem , pomiatala i gnebila. czesto chodzila do baru. tam sie upijala i wracala nad ranem. a ja czekalam zawsze na nia. odpedzalam zmeczenie , bo sie o nia boalam . nie zasypialam wczesniej niz ona nie przyszla do domu. najgorsze byly zimowe weiczory. zawsze sie balam , ze jak sie obali to zamarznie. pamieietam jak na mojej komuni sie upila i zaczela nas przy wszystkich gosciach wyzywac. za kazdym razem w nocy wstawalam i sprawdzalam czy jest przykryta koldra, czy nie zostwila odkreconego gazu albo zapalonego papierosa. zawsze mialam nadzieje, ze sie zmieni. teraz mniej pije, ale i tak czesto po 2-3 piwach juz zaczynaja sie awantury. teraz gdy nie moze sie nade mna znecac fizycznie zneca sie psychicznie. nie wiem czemu , ale ona od zawsze mnie nie lubila. zawsze liczyl sie dla niej synus i moje siostry. a ja zawsze jak smiec gdzies z boku. nad siostrami tez sie znecala fizycznie. ale teraz wyrzywa sie tylko na mnie. one sa teraz dobre i kochane , a ja wciaz jak pasozyt, parobek. zawsze gdy jest cos do zrobienia to ja to musze robic, a ksiezniczki siedza z pomalowanymi paznokciami. ksiezniczki moga wychodzic z domu kiedy chca, a ja gnije ciagle w czterech scianach. teraz pije mniej. jej zachowanie wykancza mnie psychicznie. potrafi za byle co wyzwac mnie od kur.wy, dziw.ki suk.i. gdy sie upije to zawsze przez pol dnia sie wydziera. i tylko wysluchuje" ty suko, zebys ty zdechla. niczego ci nie zycze jak tego , zebys urodzila takiego znajdora jakim sama jestes. moglam cie powiesic w przejsciu dla przykladu" . nie wiem czemu ona mnie tak nienawidzi. co ja jej zrobilam? zawsze sie staralam, zeby mogla byc ze mnie dumna: w szkole same piatki, zadnych skarg. mam 18 lat a nigdy nie pilam piwa ani wodki, nie jaralam zadnego swinstwa. a ona i tak tego choc po czesci nie docenia,. przeciez ja to robie dla niej. chce zeby zauwazyla jak sie staram. nigdy nie powiedziala mi " kocham cie". w grudniu cala przerwe swiateczna spedzilam w szpitalu. mdlalam , mialam uczucie mdlosci, wciaz bolala mnie glowa. powiedzieli mi , ze mam dda.tata w rozmowie z psychologiem powiedzial, ze mam matke alkoholiczke. oczywiscie zaprzeczylam. bo jakbym miala pozniej do domu wrocic?mialam chodzic do poradni. jestem dwubiegunowa. jeden dzien euforia, a nazajutrz smutek i bol. ale co obchodza kogos moje problemy? psycholog mnie wyslucha , a jak wyjde to powie" co za oferma". nie potrzebne mi to. dzisiaj w domu jestem sama. mama i moje siostry pojechaly na jakis wypad , zeby " odpoczc". ja zostalam w domu. pewnie jak wroci to bedzie awantura...
kiedys nie myslamam o smierci... mowilam sobie" jestes silna. tylko tchorz popelnia samobojstwo". dziasiaj inaczej na to wszystko patrze. nie mam juz sil. za dlugo udawalam i za dlugo bylam silna. coraz czesciej o tym mysle. ale boje sie, ze nie dala bym rady odebrac sobie zycia. wierze, ze Bog nie przez przypadek tak sprawil, ze mam taka rodzine. dal mi ten krzyz ktory powinnam uniesc. powinnam, ale nie mam sily. |
![]() ![]() |
![]() |
#4103 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Mazowsze
Wiadomości: 2 400
|
Dot.: Dda
owocowaxxd na początek chcę powiedzieć, że bardzo dobrze zrobiłaś, że przełamałaś się i napisałaś ten post na forum - wiem jak ciężka to była dla Ciebie decyzja i gratuluję Ci, że się zdecydowałaś na napisanie jej tutaj
![]() Sytuacja, w której się obecnie znajdujesz jest na pewno nie łatwa dla Ciebie, ale musisz trzymać się myśli, że nie zawsze tak będzie! Masz dopiero 18lat, całe życie przed Tobą, za jakiś czas wyprowadzisz się z tego domu i wtedy na pewno będzie Ci o wiele łatwiej, a do tego czasu musisz być silna i myśleć pozytywnie. Nie zawsze będzie tak jak teraz. Jesteś bardzo mądrą i wartościową osobą, z Twojego podejścia do życia - z tego jak tłumaczysz sobie obecną sytuację, z tego że sama unikasz wszelkiego rodzaju używek, że starasz się żyć inaczej niż swoja matka widzę, że dużo w życiu osiągniesz. Jesteś bez wątpienia bardzo silną osobą i tego Ci szczerze gratuluję. Myślę, że Twoja matka tak bardzo uwzięła się na Ciebie właśnie dlatego, że jesteś taka jaka jesteś, że nie poddajesz się, dążysz do tego by Twoje życie było lepsze, że mocno pracujesz nad sobą - ona Ci tego zwyczajnie zazdrości. Widzi w Tobie kogoś, kim sama nigdy nie będzie jeśli nie zmieni swojego podejścia do życia. Współczuję jej z jednej strony, bo sama musi być bardzo nieszczęśliwą i słabą psychicznie osobą. Ty jesteś inna. Ty dasz sobie radę w życiu i nie powielisz jej błędów. Twoja postawa uświadamia jej jak wiele was różni, jak ona skopała swoje życie. Myślę, że jest jej strasznie wstyd przed Tobą, a nie potrafiąc wziąć się za siebie, wziąć odpowiedzialności za swoje porażki życiowe zwyczajnie się na Tobie wyżywa. Ludzie słabi psychicznie, którzy nie potrafią utrzymywać z innymi normalnych, ludzkich stosunków reagują agresją, zwłaszcza na takie osoby jak Ty, bo Ty stanowisz jej całkowite przeciwieństwo. To musi wywoływać u niej ogromną frustrację, pretensje o swoje liche życie, które woli zrzucić na Ciebie niż uczciwie przyznać przed sobą, że to ona odniosła porażkę i że na tę chwilę jest nic nie wartą, zgorzkniała kobietą. Twoje rodzeństwo z tego co piszesz (cytat "księżniczki") nie kontrastuje z nią tak mocno, dlatego ich się nie czepia. Oni nie uświadamiają jej tak jasno, jak wielką nieudaczniczką jest, jak robisz to Ty (oczywiście w pełni nieświadomie). Nie wiem czy dla tej osoby jest jakiś ratunek, jeśli sama nie przejrzy kiedyś na oczy, to Ty niestety jej nie zmienisz w żaden sposób. Ty powinnaś troszczyć się o siebie! O swoje zdrowie, spokój psychiczny. Ty jesteś na najlepszej drodze do normalnego przyszłego życia, lepszego niż to, które ona sobie sama ułożyła. Musisz dalej trzymać się tego jaka jesteś teraz. Zobaczysz, że kiedyś, może jak będzie już stara i zniedołężniała zdobędzie się na odwagę i wyzna Ci, że zawsze zazdrościła Ci Twojej silnej woli, Twojej chęci spędzenia życia w godny i szczęśliwy sposób, wolny od nałogów. Myślę, że ona gdzieś w głębi duszy Cię bardzo kocha, tylko jest zbyt słaba psychicznie, by Ci to okazać. Woli tuszować to wyzwiskami i agresją. Powinnaś starać się nie brać do siebie niczego z tego co ona mówi do Ciebie, o Tobie. Wiem, że to niełatwe i ciężko się będzie tego nauczyć, ale dopóki musisz obcować z tą osobą nie masz innego wyjścia. Jesteś silna i odważna i na pewno Ci się to uda! Pisz na tym forum kiedy tylko będziesz chciała, ja i pozostałe dziewczyny zawsze postaramy się jakoś Cię wesprzeć, a jeśli nawet nie uda nam się znaleźć odpowiednich słów to już samo opisanie problemów, wyrzucenie ich z siebie, nie duszenie ich gdzieś tam głęboko w środku siebie samej, trochę Ci już pomoże. Inna sprawa, że ja radziłabym Ci też z całego serca przemóc się i udać jednak na terapię. Ja sama odważyłam się na ten krok dopiero teraz, w wieku 24 lat. Myślę jednak, że na takie rzeczy nigdy nie jest za późno. A co dopiero Ty, która masz dopiero 18lat. Nie wiem z jakiego miasta jesteś, czy jest w nim dużo tego typu placówek? Ale mogę Cię zapewnić, że one działają w pełni anonimowo, nikt nigdy się nie dowie, że tam chodzisz jeśli sama tego nie powiesz. Zapewniam Cię także, że żaden psycholog/terapeuta nigdy nie wyśmieje Twoich problemów, ani nie pomyśli o Tobie złego słowa - gwarantuję Ci to. Spróbuj, nic nie ryzykujesz. Z takiej terapii możesz przecież w każdej chwili zrezygnować, jeśli będziesz czuła się na niej źle/niekomfortowo lub odniesiesz wrażenie, że nie pomaga Ci ona. Trzymaj się mocno i oby tak dalej! ![]()
__________________
![]() |
![]() ![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#4104 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dda
Cześć dziewczyny, ja też dda
![]() Na szczęście albo i nieszczęście już po przejściach, bo ojciec nie żyje już od 4 lat i ostatnie 4 lata zaliczam do najlepszych do tej pory przeżytych. Wszystko się unormowało, wreszcie mam w domu spokój, mogę się spokojnie uczyć i nie muszę się niczego bać,nikt nie traktuje mnie po żołniersku, nie musztruje. Moja historia jest taka, jak u wielu z was. Moja siostra, która zwiała z kraju kiedy mogła, usprawiedliwia picie mojego ojca depresją - być może ma trochę racji, ale boli mnie to, bo tak naprawdę nie wie, przez co przeszłyśmy z mamą, mieszkając z nim. Spłyca temat, mimo że sama chodziła z tym do psychoterapeuty. Podczas gdy mama była duszona, bita, i ojciec złamał jej nos - mam jej za złe, że nigdy nie poszła z tym na policję, że NIGDY NIC NIE ZROBIŁA. Inna sprawa, że ona - moja siostra - pamięta go innego i ma też miłe wspomnienia z dzieciństwa. A ja sobie takowych nie mogę przypomnieć. Skutki jednak pozostają do dziś, mimo, że ojca już nie ma. Najbardziej wszystko odbija się do tej pory na mnie i na moim związku, na moim charakterze. Ale o tym za chwilę. Czuję, że mogę polegać tylko na sobie, co wychodzi przy rozmowach z tż na temat pieniędzy, wspólnego mieszkania. Boję się, że nie będę w stanie pójść dalej, zaangażować się mocniej. Nie ze strachu przed tym że tż pije, ale przed tym, że nie poradzę sobie SAMA. Tak jak zawsze musiałam liczyć tylko na siebie, bo moje problemy i sprawy były niczym w porównaniu ze sprawami rodziców, ja się nie liczyłam, dziecko we mgle. Gdzieś tam się błąkałam po domu i innych miejscach, ale tak naprawdę mnie nie było. Do tej pory uważam, że moje zdanie w żadnej sprawie się nie liczy. Dlatego nie umiem czasami samodzielnie podjąć rozmowy. Nie umiem nikogo o nic prosić, choć wymagam bardzo dużo od siebie i innych -z obawy przed tym, żeby nie stać się taka jak małżeństwo moich rodziców. "Terapia wywraca cały Twój dotychczas budowany świat do góry nogami", czytałam w Wysokich Obcasach- a co, jeśli ktoś tak naprawdę nigdy go chyba nie posiadał, skupiał tylko na dniu dzisiejszym, nie marzył jako dziecko, dopiero niedawno zaczął, bo od zawsze musiał był dorosły, pilnować żeby ojciec nie zostawiał wody na gazie, wylewać alko do zlewu w tajemnicy? Czy może raczej stwarzał tak naprawdę pozory tego, że jest odważny i dzielny, w środku trzęsąc się ze strachu? Poczucie niebezpieczeństwa - to termin który towarzyszy mi ostatnio wyjątkowo często. Tyle się trąbi o poczuciu bezpieczeństwa itd., a ja dopiero teraz, w wieku 22 lat zaczynam rozumieć, czym ono tak naprawdę jest. Teraz, kiedy ojca już nie ma. Odpowiedzialność... kolejne wielkie słowo. Moi rodzice nigdy nie wiedzieli, co ono oznacza. Od zawsze byłam nadodpowiedzialna, za samą siebie też, i wychowywałam samą siebie - i całkiem nieźle mi to wyszło, nie licząc cech nabytych dzięki moim ukochanym rodzicom. Pił nie tylko ojciec, ale i matka, do towarzystwa - nie liczę dni, kiedy wstydziłam się za nich, kiedy byłam wściekła, chciałam uciec z domu, żeby może wreszcie otrzeźwieli... chciałam mieszkać w domu dziecka, bo wszędzie byłoby lepiej niż w tzw "domu". Jeśli miałabym się klasyfikować zgodnie z podziałem z artykułu w WO, byłabym nadodpowiedzialnym dzieckiem, które chodzi na paluszkach i modli się, by nikt go nie zauważał i nie zaczepiał, nie krzyczał. Dolega mi tylko to, co większości DDA - okresowe napady niepewności siebie, depresyjne nastroje, niewiara w siebie, bierność, nieśmiałość, brak umiejętności komunikowania się, bo u mnie w domu, zamiast mówić, krzyczało się, i zamiast rozmawiać, przekazywało tylko polecenia. Nigdy nie czułam potrzeby rozmowy ze swoimi rodzicami, zawsze raczej byłam przygotowana na to, że: albo nie mają mi nic ciekawego do powiedzenia na trzeźwo, albo nie są w stanie ze mną porozmawiać, albo to co ja powiem, ich na pewno nie zainteresuje, albo uznają, że jestem młoda i co ja wiem o życiu. To ostatnie to był standardowy tekst, jaki słyszałam, kiedy się "wymądrzałam" - obojętne, czy chodziło o ich picie, czy o coś co było niezwiązane z nimi. Wiecznie byłam w błędzie i nikt nawet nie próbował mi wykazać, dlaczego - po prostu byłam, bo jestem młodsza o nich i gówno wiem o życiu - jedyny argument jaki słyszałam przy okazji. Niczego mnie przy okazji o tym "życiu" nie nauczyli, niczego nie pokazali, nie zainteresowali żadną dziedziną - od zawsze dbałam sama o siebie, mimo braków środków na rozwój takich, jak u moich rówieśników. Uważam za spory sukces to, że zdałam maturę i dostałam się na studia, biorąc pod uwagę to, co działo się w domu - tym bardziej, że matura mierzy nie stopień inteligencji potrzebnej do poradzenia sobie w życiu, ani nawet nie stopień wiedzy, tylko umiejętność wykucia formułek, z czym miałam problem, bo miałam na głowie umierającego ojca w szpitalu i zalewającą z tego powodu banię matkę... Moim rodzicom - takie odnoszę wrażenie - w pewnym momencie nie interesowało to, jak się miewam, jak dorastam, co jest w mojej głowie. Ja mogłam skoczyć z okna, i nikt by tego wtedy nie zauważył, bo moi starzy byli pochłonięci pijackimi dyskusjami i wypominaniem sobie całego swojego nieudanego życia, łącznie ze swoim dzieckiem - wpadką, które urodziło im się w dość późnym wieku (mieli po 42 lata). Matka piła razem z ojcem, bo uważała, że tak będzie lepiej (sic!), będzie mniejsza awantura jak uwalą się razem... Czułam się kompletnie niepotrzebna w domu, a skoro tak się czułam, to prawie nigdy mnie w tym domu nie było - albo wychodziłam, albo siedziałam zamknięta w pokoju, robiąc sobie wcześniej jedzenie i picie. Nigdy nie dostałam od rodziców na gwiazdkę nic, co by mi się autentycznie podobało i świadczyło o ich zaangażowaniu i wiedzy na temat tego, czym się interesuję. Nawet w Wigilię obchodziło ich tylko, czy wódka jest na stole, moje potrzeby w ogóle się nie liczyły, mnie tam w ogóle nie było i nie było osoby, która zadbałaby o mnie wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebowałam. Zresztą w ogóle pojęcie moich "potrzeb" nie istniało, przestałam je nawet zgłaszać, pocieszając się tym, co było w domu dostępne, a więc jedzeniem. Matka wyjątkowo chętnie kupowała mi słodycze, aż wreszcie w gimnazjum i w liceum rozrosłam się do 75-80 kg. Zdając maturę, tyle właśnie ważyłam. Mój problem zajadania problemów był niezauważalny, bo zawsze byłam przy kości i nikt nie analizował tego, dlaczego się tak obżeram - to nie była bulimia, bo nie wymiotowałam, to było tylko leczenie smutku, bardzo doraźne. Dziś ważę 66, w porywach do 68 kg przy wzroście 175 cm i chcę jeszcze parę kilo zgubić. To dość symboliczne, tak jakbym gubiła swoją przeszłość. ;-) Cały okres życia mojego ojca zlewa mi się w jedno, a właściwie w dwa: okres przed chorobą i choroby, oraz okres po śmierci, kiedy ja urodziłam się na nowo. Czuję się czasami jakbym nic nie przeżyła, i niczego ciekawego się nie nauczyła, przez tyle lat. A jednocześnie czuję się tak staro, bez inicjatywy, bez wiary w lepszą przyszłość. Okres przed jego chorobą (a właściwie listą chorób spowodowanych piciem) jest dla mnie jedną wielką czarną plamą. Nie potrafię przytoczyć żadnych ciepłych anegdotek związanych z życiem rodzinnym, żadnych ciepłych wspomnień. Bo nawet jeśli działo się coś miłego (np mama dostała na urodziny od ojca kosz róż), to i tak kończyło się to pijaństwem i wszystkim co z tym związane. Kiedy myślę o tym, i przypominam sobie, jak nie mogłam zasnąć, kiedy bałam się, że ojciec zaraz wejdzie do mojego pokoju i zacznie mi grozić śmiercią, mówić, że jestem pasożytem i żebym zamknęła ryj, bo nie mam nic do powiedzenia i nic nie wiem o życiu, albo groził tym, że nas wyp***oli z mieszkania, nie mogę zasnąć i wszystko trafia szlag. Czasami jeszcze w wyobraźni, którą staram się na tę okoliczność wyłączać, słyszę jego kaszel i głos, jego żołnierski ton który doprowadzał mnie do szału. Doprowadzał mnie do sytuacji, w której groziłam mu z nożem, żeby przestał mnie wyzywać. Bardzo szybko się denerwuję, kiedy mój chłopak robi coś nie po mojej myśli, w ogóle bardzo szybko się denerwuję. Wiem, że nigdy bym go nie uderzyła, choć jednocześnie wyżywam się na przedmiotach kiedy coś mnie zdenerwuje. Czuję się niepewna siebie, mój tż mówi, że 80% moich kompleksów to moje własne urojenia. Ale jak mam być pewna siebie, skoro nikt nigdy mnie nie chwalił, tylko wiecznie gnoił, wiecznie TO ZE MNĄ było coś nie tak? Ojciec tylko raz w życiu powiedział, że jest ze mnie dumny, na dodatek do sąsiadki... Teraz, po tych 4 latach wiele rzeczy na pewno jest lepszych niż było, w moim zachowaniu i w matki - mimo że nadal zdarza jej się wypić za dużo, co doprowadza mnie do szału, bo jak niską inteligencję emocjonalną trzeba mieć, żeby robić coś takiego swojej córce po takich przejściach z ojcem? Często łapię się na tym, że cieszę się, że już go nie ma, bo nic pozytywnego z jego obecności w moim życiu nie wynikało, nic dobrego nie wnosił. Przepraszam za tak długi post, niemal wykład, rozpisałam się. No i jeśli kogoś uraził mój stosunek do ojca. Bo naprawdę nie mam pojęcia czy go kochałam - więzy krwi i wytłumaczenie "to jest Twój ojciec", jeśli nawet jest najpodlejszym sku*****, to jednak nie wszystko.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
![]() ![]() |
![]() |
#4105 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
|
Dot.: Dda
Cytat:
Witaj ![]() Bardzo dobrze że się wygadałaś, a forum jest doskonałe, nie przerywa tylko milczy- az sie skonczy ![]() Bardzo dobrze Cie rozumiem. Mój ojciec-alkoholik żyje. Ja go kocham, a jednocześnie jak jest piany w ciagu to życzę mu wpadniecia pod solidnego tira.... Tak to juz jest. ![]() ![]()
__________________
Mia i Tosia <3 |
|
![]() ![]() |
![]() |
#4106 | ||
Zakorzenienie
|
Dot.: Dda
Cytat:
Mój ojciec miał ciąg w sposób ciągły - niemal codzienny, niemal bez przerwy. To wystarczający powód do tego, by go nienawidzić. I to go zabiło, sam sobie na to zapracował. I choćby z tego powodu nie widzę powodu dla którego miałabym cokolwiek mu wybaczać, już po fakcie. Tym bardziej że kiedy żył, miał w dupie, że go o cokolwiek proszę i uważał, że nie robi mi krzywdy. Bo gdyby jeszcze między ciągami był dobrym ojcem, wszystkim byłoby łatwiej, przejawiałabym w jego kierunku jakiekolwiek pozytywne uczucia. Choć zdaję sobie sprawę, że życie na takiej huśtawce również nie należy do przyjemności. Mój tż radzi, bym mu przebaczyła, dla dobra samej siebie, ale ja nie potrafię, ciągle jest ten żal. Nie rozumiem, jak można doprowadzić się samemu do takiego stanu, praktycznie do śmierci, i jak można być tak biernym jak moja matka. Jednocześnie jednak chcę wierzyć, że kiedy umierał, i przyszłam do niego do szpitala, próbował mnie przeprosić, mówił chyba to, ale nie mogłam go dosłyszeć. Co czuję? Nienawidzę go i mam żal do obojga. Ale już się chociaż nie obwiniam, nie boję się o tym mówić, czasem nawet popłakać, i to jest plus, który udało mi się wypracować w ciągu ostatnich 4 lat. ---------- Dopisano o 19:33 ---------- Poprzedni post napisano o 19:23 ---------- Cytat:
![]() A w byciu żydówką nie ma chyba nic złego. W końcu wg idola katolików, JP2 żydzi i chrześcijanie to bracia :P
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." Edytowane przez ulicznica Czas edycji: 2011-06-28 o 18:28 |
||
![]() ![]() |
![]() |
#4107 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 19 306
|
Dot.: Dda
hej dziewczyny, mogę się przyłączyć, a raczej prosić o radę? tu mój wątek:https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...5#post27805265
|
![]() ![]() |
![]() |
#4108 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
|
Dot.: Dda
Cytat:
Masakra! ![]()
__________________
Mia i Tosia <3 |
|
![]() ![]() |
![]() |
#4109 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: mazowieckie
Wiadomości: 112
|
Dot.: Dda
może to nie do końca w porządku, ale wolałabym, gdyby mój ojciec, który staje się po upiciu potworem, nie żył. Albo po prostu nas opuścił. Ja już nie wytrzymuję tego, to trochę jak pranie mózgu.Jednego dnia robi w domu piekło,a następnego taki przykładny tatuś,co zakupy zrobi,spyta się czego ci potrzeba itd. i jeszcze dziwi się, jak mu w odpowiedzi 'odburknę',albo nie odezwę się wcale, to wtedy jeszcze próbuję wyrzuty sumienia we mnie wzbudzic...nie mogę tak dalej funkcjonowac, jak na hustawce. Juz nie moge myslec, gdybym nie wziela sie do kupy w ostatnim momencie to juz kompletnie zawalilabym studia. Nie mam warunkow do nauki,nawet jak pozornie nic sie nie dzieje, ciagle o tym mysle i czuje sie sparalizowana. Tak bardzo chcialabym sie usamodzielnic i wyprowadzic
|
![]() ![]() |
![]() |
#4110 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 11 023
|
Dot.: Dda
Cytat:
ja znalazłam robote i wyprowadziłam sie z domu. Teraz mam spokój- teoretycznie-bo myslenie o tym nigdy nas nie opusci.
__________________
Mia i Tosia <3 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:37.