|
|
#1051 |
|
Catleesi Morza Kocimiętki
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 978
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Witajcie Wizażanki
Tak sobie czytam te opisy Waszych najgorszych randek i aż się chce dorzucić coś od siebie w tej sprawie ![]() Uwaga, będzie długo! ![]() Żeby w pełni zrozumieć sytuację, trzeba zrobić drobne wprowadzenie. Bohaterowie : ja i Mirek (imię niezmienione, wątpię, żeby szukał wzmianek o sobie na wizażu) Czas akcji : upalny, letni dzień. Prolog : z Mirkiem znam się od półtora roku. Taki kumpel, znośny tylko w paczce, na osobności strasznie dziwny człowiek ... Na urodziny mojego brata przyszedł w białej albie twierdząc że jest propokiem ✂✂✂oji, na przerwach w szkole pił mleko z kartonika i nosił ze sobą walizeczkę z "turbonitrokawą" w razie gdyby potrzebował kofeiny. A, i trzymał butelkę po wódce w szafce szkolnej. Niestety, szybko Mirek zaczął do mnie strzelać maślanymi oczkami i propozycją spotkań. Gdy odmawiałam, obrażał się (oczywiście konwersacje na gg, podejść odwagi nie miał). Ale pewnego dnia w końcu przymusił mnie do spotkania (zapomniałam odwołać dzień wcześniej)... Akcja właściwa : Spotkanie mieliśmy umówione na godzinę 9 rano. O 8.30 dostaję smsa mniej więcej o treści : "Weź żakiet, ma być chłodno dzisiaj, a przecież NIE BĘDĘ CIĘ OBEJMOWAŁ CAŁY CZAS (zonk). A, i bądź na kłądce o 8.50" Ki czort mu te 10 minut robiło - nie mam pojęcia. Założyłam długie spodnie i byle jaki top, bo stwierdziłam, że stroić się dla niego nie będę. No i idę, z miną cierpiętnicy, w dodatku głodnej. Myślę sobie - podejdziemy do sklepu i sobie chociaż jogurt kupię. Ha, dobre sobie. Przyszedł spóźniony 5 minut, podchodzi do mnie i chce mnie pocałować w policzek na dzień dobry ! Udało mi się wykręcić tak, że cmoknął mnie ślimakiem w ucho. Głośno było. Pada pytanie, gdzie idziemy. Na co on, że jedziemy na Hel (mieszkamy oboje w Gdyni). To się wkurzyłam, powiedziałam, że na Hel kategorycznie nie jadę i koniec. Po pierwsze, nie miałam ochoty jechać tam z nim (gdyby to było miłe towarzystwo to pewnie), po drugie wciąż byłam głodna. No to jedziemy do centrum Gdyni. W tym czasie zdążyło się zrobic upalnie. Pożałowałam strasznie decyzji załozenia długich spodni, ale pomyślałam sobie, że ten chłopina na moje nogi gapić się nie będzie. I siadamy w cieniu, po długiej walce. Zaczyna mi wypominać długie spodnie. Ja twardo milczę. Pyta się mnie, co teraz. Mówię, że bym coś zjadła. - A co byś zjadła? - Sushi (jestem ogromnąfanką sushi, mogę to jeść na okrągło) - Ale na sushi jest za wcześnie, możemy tam iść na obiad (ke? że niby ja mam z nim być do pory obiadowej?!) - No to na cokolwiek, jestem głodna. - Aj tam, marudzisz. Idziemy na plażę. No i poszliśmy na plażę, tuż nad wodę, bo tam jest najchłodniej :P z głodu już mnie kręci w brzuchu. A on wyciąga ręcznik i lornetkę (?!) i zaczyna obserwować ratowników na łódce. Potem zaczyna ze mną rozmawiać na dziwne tematy, typu co bym chciała zrobić, żeby być lepszym człowiekiem, co jest moim ukrytym marzeniem (chyba po to są ukryte marzenia, żeby się z nich nie zwierzać?) i o muzyce. To tam wymieniam zespoły, on się mnie pyta, dlaczego ich słucham. To odpowiadam, że dlatego, że poruszają ważne tematy walki z samym sobą, ze światem, z zepsuciem i o ważnych sprawach, a nie śpiewanie o miłości. A, no i najważniejsze, powiedziałam, że poruszają temat konfliktów wewnętrznych. Na co on wypala (pamiętam to do dziś) - A czy uważasz, że nieszczęśliwa miłość jest konfliktem wewnętrznym? Pytanie tak mnie zszokowało że zapomniałam, co odpowiedziałam, ale chyba odparłam że tak. Po jakimś czasie, kiedy kiszki z marszu przerzuciły się na tryb scream-metalu po prostu wstałam (przewaga, nie miałam skarpetek i butów wiazanych i ręcznika) i powiedziałam, że fajnie spoko, ale ja w trybie natychmiastowym idę do sklepu po coś do jedzenia. No i poczłapał za mną, opierniczając mnie jeszcze że tak szybko idę. Idziemy do sklepu, on sobie cos tam gada, ja przytakuję. Biorę jogurt pitny i wychodzę ze sklepu, a on bierze całe opakowanie jogutru, coś jeszcze i się pyta, czy mają łyżki Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale krócej się nie dało
|
|
|
|
|
#1052 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 4 657
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
To mnie rozwaliło, mówisz że jesteś głodna a facet ma to w czterech literach. Koszmar.
|
|
|
|
|
#1053 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 24
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
hehehe.... Moja wyglądała tak , choć nie wiem czy można to nazwać randką (raczej nie) , prędzej spotkaniem zapoznawczym :
-Cześc = Cześć ....10min nie zamieniliśmy ze sobą słowa po czym on -Chcesz fajka? =Nie, dzięki ![]() .....mija 20 min... ja...=Dobra muszę juz lecieć...To narazie -no, cześć A najlepsze jest to w tym, że z tym o to facetem jestem już kilka lat w związku i okazał się być bardzo rozgadanym gościem lecz wstydliwym. Teraz już niestety nie ma za grosz wstydu :P hehehe |
|
|
|
|
#1054 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 307
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Mialam kilka randek, ale zadnej nie wspominalam z taka niechecia
![]() Otoz spotkalam sie z pewnym chlopakiem, z ktorym pisalam na komunikatorze, po roku czasu stwierdzilam, ze czas sie spotkac, no i sie spotkalam, co bylo kompletnym niewypalem. Nie dosc, ze chlopak mial lekcewazacy stosunek do wszystkiego, to zostawil mnie na drodze i poszedl sobie z kumplem do domu Nie byloby tragedii, gdybysmy wczesniej nie pisali, bo co jak co, ale wydawal sie byc idealny dla mnie
|
|
|
|
|
#1055 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 3
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Witajcie drogie Panie
Postanowiłem tu napisać ponieważ czytając wasze randkowe porażki nie mogę przestać dziwić się tym wszystkim pseudo-mężczyznom. Chciałbym kilka randek przedstawić od mojej męskiej strony… Utarło się że to mężczyzna „zaczepia” kobietę, zaprasza ją gdzieś, podtrzymuje rozmowę, dba o nastrój i płaci za kolacje. Jak się okazuje jest to dla nas stresujący i nie lada wyczyn a także nie tylko my potrafimy psuć tą zabawe! 1 Zaprosiłem na randke dziewczyne z pracy (inne piętro) która tak bardzo mi się podobała, że spać po nocach nie mogłem jaki to z niej jest ideał , wybrałem przytulną knajpke, nie przesadzałem z komplementami, opowiadałem o sobie na tyle żeby nie zanudzić, słuchałem jej uważnie i odpowiadałem pełnymi zdaniami, zamówiłem co innego żeby mogła spróbować… wszystko niby jak z jakiegoś poradnika… az w pewnym momencie panna zaczęła płakać. I nie ze śmiechu tylko płaczem rozpaczliwym… ludzie się patrza z byka ze ją pewnie uraziłem albo coś wiec się pytam czy cos się stało czy zrobiłem coś nie tak… a ona na to …nie po prostu tak ma i rzuciła we mnie spaghetti! Siedziałem wryty… jak się po 15 minutach uspokoiła to ją odwiozłem. Napisala w pracy maila z przeprosinami ze nie wie dlaczego tak zrobiła… no i do dziś mnie unika![]() 2. Tak naprawdę randka któraś tam z kolei, wszystko na medal… żarty, smiechy, wzrok zatrzymywany na całe lata świetlne, palpitacje serca itd. Zaprosiła mnie do siebie, poszła do kuchni zrobić kawe ja musialem się przewietrzyć poszedłem na balkon… patrze a tu kotek na krześle leży, no to go pogłaszcze, gdy go tylko dotknąłem sierściuch tak się wystraszył że wyskoczył z 6 piętra… i po randce. ![]() 3. Wspaniałe koleżanki umówiły mnie w ciemno z jedną z ich koleżanek… Spotkalismy się na rynku poszliśmy do knajpy na lampke wina… musialem cały czas nawijac a jak się o cos pytałem to nie rozumiała pytan a ja żeby jej nie było głupio zmieniałem tematy jak mechanik koła na wulkanizacji. Jak wyszliśmy to zapytała gdzie zaparkowałem, wiec powiedziałem ze nie jestem autem bo nie prowadze jak pije, na to ona: „łeee pewnie wstydzisz się bo masz brzydkie auto” to tak jak ja bym jej powiedział ze ma brzydkie buty Idąc spacerkiem co chwile mówiła o kosmetykach, ciuchach, dzieciach, że ja taki fajny jestem to byłbym dobrym ojcem jej dzieci …i czy się zabezpieczam?! TAK to powiedziała kobieta… odprowadziłem ją do domu niestety nie obiecałem wspólnego życia.![]() Takie właśnie mam szczęście do kobiet. Gdzie się podziały pasje, oryginalne zainteresowania i ten elegancki styl bycia kobietą…? widocznie za dużo wymagam
|
|
|
|
|
#1056 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 1 166
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Cytat:
Jak to się skończyło? Przeżył kot?
|
|
|
|
|
|
#1057 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Bad Königsdorff
Wiadomości: 5 676
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Cytat:
Przepraszam, w tym momencie zwijam się ze śmiechu i bardziej odpowiednia dla mnie jest Dobrze, że mój sierściuch nie wychodzi na balkon
__________________
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym. Ponadto autor zastrzega sobie prawo zmiany poglądów, bez podawania przyczyny
curl it, baby! |
|
|
|
|
|
#1058 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 307
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#1059 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2006-12
Wiadomości: 794
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
to z tym kotem to historia stara jak świat. nawet na kwejku ostatnio była.
|
|
|
|
|
#1060 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 1 692
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Ja też już to gdzieś czytałam w tym tygodniu, o tym kocie.
__________________
2 more months...
|
|
|
|
|
#1061 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: in Terra Mirabili
Wiadomości: 6 560
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Cytat:
![]() A historię z kotem też słyszałam już nie raz. Bajkopisarz-powielacz.....
__________________
My whole life is about doing better tomorrow, that's a solid philosophy. ~ Hank Moody |
|
|
|
|
|
#1062 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 1 166
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
|
|
|
|
|
#1063 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 307
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
szok..
|
|
|
|
|
#1064 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 15
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Hmm...ostatnio mi się taka przydarzyła:P były przed nią co prawda gorsze ale tym razem nie spodziewałam się takiego obrotu spraw bo koleś z którym się planowałam spotkać wydawał się być bardzo sensowny
ale nie za duże,takie w sam raz)i na 5 roku kierunku bardzo przyszłościowego, pracujący w zawodzie, nie zadufany w sobie,z poczuciem humoru, świetnie nam się rozmawiało na pierwszym spotkaniu...no, ideał ...prawieNa tym spotkaniu 1:1 było bardzo sympatycznie aczkolwiek czysto po koleżeńsku, co kolega tłumaczył tym że jest nieśmiały " a na moje subtelne zagajenia osochozi odpowiadał że a tak po prostu ma taki nastrój. I znowu pare dołujących smsów, m.in. taki że jakby nie praca to nie miałby po co wstawać z łózka i takie w podobnym tonie. Ja nie należę do osób które lubią narzekać i użalać się nad sobą, zamiast godzinę gadać do koleżanki jaka jestem nieszczęśliwa wolę np.przespacerować się i wymyślić jakiś plan działania. Ale ok, każdy może mieć gorszy okres, a ja jestem tolerancyjna tak?Pewnego dnia mi napisał (jakieś 4 dni przed naszym planowanym spotkaniem) że koleżanka go zaprosiła na wesele jako os. towarzyszącą na ten dzien w ktory sie umowilismy (sobota) ale on oczywiscie woli isc ze mna. Aha ok czyli nie ma problemu-pomyslalam sobie.Tylko ze temat wesela ciagle powracal (ze niby tej dziewczynie kiedys wyswiadczyl przysluge i z nia poszedl i ona sie teraz na niego obrazila ze on z nia nie chce i nikogo na zastepstwo nie znalazl, a ponoc szukał) no więc ja mu napisałam że niech idzie na to wesele, ze sie absolutnie nie obraze, ze jak sie mamy spotkac to i tak sie kiedys spotkamy. O my God jak on mnie zaczal wtedy męczyć że na ile procent ja bym chciala zeby szedl na wesele a na ile zeby poszedl ze mna na spotkanie. Jeeeeny z 10 smsow napisal z ta prosba a ja pisalam zeby sie tak nie przejmowal, ze tego sie tak nie da ocenic albo zbywalam to zartem bo juz naprawde to zakrawało o komizm I w koncu dostalam finalna wiadomosc w przedzien spotkania-on nie idzie na wesele. Aha ok. Ale uwaga- jakie sa plany na dzien naszego spotkania? mielismy isc na impreze a potem on mial u kogos przenocowac albo zalatwic sobie transport. mial na to 1,5 tygodnia i nie zalatwil tego sobie a naprawde ma duzo znajomych a to nie sa takie wielkie odleglosci...w moim miescie sa tanie hotele studenckie itp. I co on wymyslil w zwiazku z tym? ze ja mam z nim poczekac na pksie do 8 rano, kiedy spotkac sie mielismy o 17 facepalm o to sobie porandkowalam-pomyslalam.Napisalam mu jeszcze ze przeciez moze przyjechac wczesniej w sobote to pojedzie ostatnim busem ktorego wcale tak wczesnie nie ma bo o 22. A on na to: "żartujesz prawda?" a potem kolejny sms "skoro nie chcesz czekac ze mna to trudno, sam sobie pomarzne, nie pierwszy i nie ostatni raz" ekhm nic na to nie odpisalam poniewaz mnie zatkalo ale same przyznacie że wiele stracilam nie czekając z nim tyle romantycznych godzin na pksie...nie?
|
|
|
|
|
#1065 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 3
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Przepraszam drogie panie ale historia o kocie jest mojego autorstwa opisana w znanym portalu dla panów 25 maja 2006 roku ...az tak głupiutki nie jetem zeby bezsesnu cos powielać
swoja droga to ze gdzies to przeczytałyscie to nic! ja raz siedzialem przy barze ze znajmomy i slyszelismy jak ją stolik obok gosc opowiadał jako swoją wybuchnelismy smiechem zanim skonczył pozdrawiam
|
|
|
|
|
#1066 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 2 430
|
Cytat:
.
|
|
|
|
|
|
#1067 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 1 047
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
A skąd pewność, że to nie jego historia? Czyjaś na pewno, więc może akurat jego?
Wszyscy na wizażu węszą prowokacje i oszustwa
|
|
|
|
|
#1068 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 11 005
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Cytat:
a co w tym złego ? przecież nie opowiada żadnych intymnych rzeczy jak to był z dziewczyną, więc akurat w tym nic złego nie ma .
__________________
Świat jest mały. Ostatecznie wszyscy kiedyś spotkamy się w łóżku. |
|
|
|
|
|
#1069 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 24
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Cytat:
buahaha..... to gratuluje tak wspaniałych wspomnien Zobacz ile kobiet potrafisz doprowadzić do łez bo ja miałam niezły ubaw ![]()
|
|
|
|
|
|
#1070 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: in Terra Mirabili
Wiadomości: 6 560
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Cytat:
__________________
My whole life is about doing better tomorrow, that's a solid philosophy. ~ Hank Moody |
|
|
|
|
|
#1071 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 2 430
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Cytat:
Więc może warto się nad tym zastanowić panie normalny facet,zamiast narzekać,że się spotyka nieodpowiednie kobiety,może się boją ,że będę słyszały takie opowieści o sobie za jakiś czas.Ja bym się nie umówiła na randkę z facetem,który tak brzydko plotkuje-może tu tkwi cały problem .To taka moja osobista uwaga,proszę potraktować z przymrużeniem oka.
|
|
|
|
|
|
#1072 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: in Terra Mirabili
Wiadomości: 6 560
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Gostek jest podwójnym klasykiem jak dla mnie. Nie ma to jak zarejestrować się na forum X, w pierwszym poście walnąć wtopę w postaci powielenia historyjki krążącej już masę czasu w necie. A jak się okaże, że użytkownicy nie przełknęli jej łatwo, bo ją oczywiście dobrze znają, to walnąć klasycznym "ej, wiecie, bo to ja to wymyśliłem"
. No oczywiście, że to Ty. In the internet I can be a dog (że tak walnę parafrazą). No żałość ogarnia
__________________
My whole life is about doing better tomorrow, that's a solid philosophy. ~ Hank Moody |
|
|
|
|
#1073 |
|
Catleesi Morza Kocimiętki
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 978
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Przypomniała mi się jeszcze jedna sytuacja. Nie tyle co randka, ale próba zaproszenia na nią. Oczywiście przez gg
![]() Historia ta ciągnęła się za mną od 3 gimnazjum do 2 liceum. Bohaterem był Oskar, chłopię tragicznie we mnie zakochane. Skądś zdobył mój numer gg (telefonu na szczęście nie) i zaczął mnie zasypywać wiadomościami, że jak się mam, czy chcę się spotkać. W końcu stwierdziłam, że jak mu nagadam do słuchu na żywo (chodziliśmy do jednego gimnazjum, ale on... klasę niżej), to się odczepi. W końcu nadarzyła się okazja - tragicznie dzień Kobiet. Piszę mu, żeby czekał o tej godzinie pod szkołą (to, ze musiał czekać godzinę, mu nie przeszkadzało). On do mnie podchodzi, a ja mówię, że zapomniałam psa nakarmić i że muszę lecieć, bo nie chcę mieć psa na sumieniu ![]() I tu by się historia zakończyła, gdyby nie fakt, że nieszczęśliwie spotkałam go, jak szłam do mieszkania kończyć remont, w 2 liceum. On się strasznie zmienił - z tzw przeze mnie "baranich loczków" miał burzę loków do ramion i jedno oko zakryte gazą i opatrzone - podobno wypadek na budowie jego rodziców. "Mogę nawet stracić wzrok", tak mówił i on do mnie na całą ulicę :-niepaaaa? myślę sobie, ki czort, nie przyjaźnię się z żadnym pseudo-metalowym loczkiem awanturnikiem. Podchodzi bliżej. Cholera, to Oskar Stoimy i gadamy, ja nie chcę iść z nim pod mieszkanie, żeby nie wiedział, gdzie mieszkam, ale zadzwoniła mama i powiedziała że potrzebuje mojej pomocy i gdzie przepadłam. To idziemy i gadamy już pod blokiem. Na co się wychyla mama za okno i się pyta, czy wpadnie do nas ![]() I kiedy w końcu wypędziłam go z tego mieszkania, znowu zaczęły się zaczepki na gg, tylko bardziej natarczywe i niegrzeczne, typu : on -"czy nosisz krótkie spódniczki?" ja - "nie" on - "szkoda, świetnie byś w nich wyglądała" albo on - "a czy kiedy się spotkamy to mnie pocałujesz?" musiałam coś szybko wymyśleć. ja - "wiesz, nie mogę, bo jestem biseksualna ze skłonnościami do kobiet, bo faceci mnie za bardzo w życiu skrzywdzili" (wcale nieprawda, jestem jak najbardziej hetero, do osób homoseksualnych i biseksualnych nic nie mam a to moje całe "cierpienie" po facetach to było zerwanie po związku trwajacym 3 tygodnie, gdzie nawet nie chciałam się angażować)Potem w opisie ustawiłam cyfrę i buziak - takie symboliczne odliczanie, aż przyjaciółka z anglii przyleci. Oczywiście pełna kontrola. on - "co to za liczba i buźka?" ja - "wiesz, odliczam dni do przylotu mojej dziewczyny" Wiec stwierdził, że nawet pocałunek w policzek byłby zaszczytem dla niego. Że wypiękniałam od gimnazjum, że och i ach. Kiedy stał się bardziej natarczywy i chamski, po prostu go zablokowałam. I nie mam z nim kontaktu aż do dzisiaj. I wcale nie żałuję. Wybaczcie za długość, ale ja już tak mam, że się rozpisuje
|
|
|
|
|
#1074 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 1 494
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
sub
|
|
|
|
|
#1075 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: in Terra Mirabili
Wiadomości: 6 560
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Cytat:
![]() Najpierw sama kazałaś mu przyjść, a potem walnęłaś takim testem? Milusio.
__________________
My whole life is about doing better tomorrow, that's a solid philosophy. ~ Hank Moody |
|
|
|
|
|
#1076 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 1 047
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Jak zwykle idealne Wizażanki muszą się czepiać szczegółów.
Milusio ![]() (gdzie ten wizaż sprzed lat...) Edytowane przez Wolha Czas edycji: 2011-10-02 o 13:21 |
|
|
|
|
#1077 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: in Terra Mirabili
Wiadomości: 6 560
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Nie no, spoko. Obsmarowywać kogoś na forum, a samemu zachowywać się jak ostatni cham, rzeczywiście szczególik.
Jak Ci się ten "nowy" wizaz nie podoba, to zarzuć wypowiadanie się tutaj, proste nie?
__________________
My whole life is about doing better tomorrow, that's a solid philosophy. ~ Hank Moody |
|
|
|
|
#1078 |
|
Catleesi Morza Kocimiętki
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 978
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Suvia, a nie przyjęłaś do wiadomości faktu, że specjalnie szukałam wymówki, żeby mu się odechciało spotkań ze mną? Poza tym, proszę Cię, nie nazywaj mnie ostatnim chamem, skoro mnie nie znasz
I pokaż mi, gdzie go obsmarowałam? Napisałam, że śmierdzi, że jest gruby, brzydki, zapchlony albo że ma rodzinę wariatów? Nie Kurczę, aż strach cokolwiek napisać na forum, zaraz użytkownicy korzystający dłużej ode mnie z tego forum obrażają, a innym każą się nie wypowiadać. Wrzuć na luz i nie atakuj i nie obrażaj innych. Na forum powinna być swoboda wypowiedzi i jej dowolność, nie dyktowana przez innych. |
|
|
|
|
#1079 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 1 047
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
Cytat:
Wiesz, jakoś nie mam ochoty porzucać kilku lat na wizażu przez osoby, którym nic nie pasuje, na szczęście więcej jest fajnych osób niż tych czepialskich. |
|
|
|
|
|
#1080 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: in Terra Mirabili
Wiadomości: 6 560
|
Dot.: Wasza najgorsza randka ;)
No, ja też nie mam zamiaru porzucac forum. I wykorzystuję je do tego, do czego powstało - wypowiadam się na nim i będę się wypowiadać, jak mnie coś dziwi i nie ma to związku z jakąś szeroko pojętą "idealnością wizażanek", cokolwiek ma to znaczyć.
Jak uważam jakieś zachowanie za chamskie, to czuję się wolna, żeby o tym napisać i nie będę sobie tej wolności ograniczać.
__________________
My whole life is about doing better tomorrow, that's a solid philosophy. ~ Hank Moody |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Forum plotkowe
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:08.







, wybrałem przytulną knajpke, nie przesadzałem z komplementami, opowiadałem o sobie na tyle żeby nie zanudzić, słuchałem jej uważnie i odpowiadałem pełnymi zdaniami, zamówiłem co innego żeby mogła spróbować… wszystko niby jak z jakiegoś poradnika… az w pewnym momencie panna zaczęła płakać. I nie ze śmiechu tylko płaczem rozpaczliwym… ludzie się patrza z byka ze ją pewnie uraziłem albo coś wiec się pytam czy cos się stało czy zrobiłem coś nie tak… a ona na to …nie po prostu tak ma i rzuciła we mnie spaghetti!
Siedziałem wryty…
jak się po 15 minutach uspokoiła to ją odwiozłem. Napisala w pracy maila z przeprosinami ze nie wie dlaczego tak zrobiła… no i do dziś mnie unika

Idąc spacerkiem co chwile mówiła o kosmetykach, ciuchach, dzieciach, że ja taki fajny jestem to byłbym dobrym ojcem jej dzieci …i czy się zabezpieczam?! TAK to powiedziała kobieta… odprowadziłem ją do domu niestety nie obiecałem wspólnego życia.






ale nie za duże,takie w sam raz)i na 5 roku kierunku bardzo przyszłościowego, pracujący w zawodzie, nie zadufany w sobie,z poczuciem humoru, świetnie nam się rozmawiało na pierwszym spotkaniu...no, ideał
" a na moje subtelne zagajenia osochozi odpowiadał że a tak po prostu ma taki nastrój. I znowu pare dołujących smsów, m.in. taki że jakby nie praca to nie miałby po co wstawać z łózka i takie w podobnym tonie. Ja nie należę do osób które lubią narzekać i użalać się nad sobą, zamiast godzinę gadać do koleżanki jaka jestem nieszczęśliwa wolę np.przespacerować się i wymyślić jakiś plan działania. Ale ok, każdy może mieć gorszy okres, a ja jestem tolerancyjna tak?
że na ile procent ja bym chciala zeby szedl na wesele a na ile zeby poszedl ze mna na spotkanie. Jeeeeny
o to sobie porandkowalam-pomyslalam.
![:]](http://static.wizaz.pl/forum/images/smilies/krzywy.gif)

