Dlaczego nie chcemy miec dzieci?

[sine.ira]

Napisane przez Luba

Czyli trzeba od razu zniżać się do poziomu?

Ale nie mów, że nie było takiego postu. Właśnie od niego - autorstwa pani - matki zarzucającej bedzietnej interlokutorce egoizm w ostatnich postach pojawiła się niemiła atmosfera.

Nie wiem jak mogłaś to przeoczyć, swoją drogą.

Napisane przez Luba

Ludzie oceniali i będa oceniać, ci dzieciaci tez słyszą, że mają dzieci, bo wpadli, a dlaczego tylko jedno, a jak troje to juz patologiczna wielodzietnośc itd.
I co z tego. Olać po prostu, bo z kolei przerzucanie się obraźliwymi insynuacjami tez jest zwyczajnie poniżej.

Problem w tym, że to bezdzietni są postrzegani jak wybryk natury i tylko przez to częściej niż ci dzieciaci są przez otoczenie krytykowani i wytykani paluchami. Są traktowani jak każda mniejszość w naszym pieknym kraju.
Olać, pewnie. Ale ja pytam - po jaką cholerę włażą tu baby, które dzieci mają i ich temat nie dotyczy i pouczają tych, których temat dotyczy kiedy nikt ich o to nie prosił no i walą permanentny OT na tym wątku ? Chore są czy co im jest ?

[Deede]

Napisane przez Luba

Tyle tylko, że to jest wzajemne. Ta niejaka pogarda.
Popatrz na ostatnie wypowiedzi w tym wątku. Nie ma tu ani jednej mamuśki, która by powiedziała cos niemiłego. Ale są panie, które dzieci miec nie chcą i jadą na dzietne. Tak sobie, we własnym gronie.
Oczywiście mogą, kto im zabroni. Ale potem cóż za ból i zdziwienie, że mamuśki odpłacają tym samym.
Czyli pogardą. Nie gardzcie, by nie byc wzgardzonymi, chciałoby sie powiedzieć.

Tak jak pisałam, robi się coraz bardziej niemiło, nakręcacie sie wzajemnie i jeszcze chwila a wpadnie tu mod z punktami a zaraz za nim jakaś mamuśka, której moze się nie spodobać, że ktoś ją tu obraża. I będzie jeszcze gorzej. A panie bezdzietne będa się kreować na napadnięte niwinności, bo przyszła mamuśka i się wtrąca.
Nie, nie jesteście niewinne. Jesteście tak samo winne wieszania psów na innych i zaglądania innym w macicę i wysmiewania po co sobie dzieci robią.

Ale weź pod uwagę, że to właśnie te kobiety, które nie chcą mieć dzieci (bo jak chcą, ale nie mogą, to chociaż im reszta współczuje..), są w realu częściej atakowane. Samo wypytywanie - a nie masz? Ale że nie chcesz, czy nie możesz? NIE?? Ale dlaczego..?! A będziesz żałować.. - to już jest atak, bo moich koleżanek dzieciatych nikt nie wypytuje - a czemu masz? A czemu chciałaś? A chciałaś czy wpadłaś? Więc kto tu komu w macicę zagląda..?Po kilku latach można się wk.. i uprzedzić po prostu i być nieco przewrażliwionym
A tak przy okazji (se ponarzekam..) - zauważyłam taką dziwną tendencję u kobiet mających dzieci lub przynajmniej męża z papierkiem (i nie wiem, czy to tylko w moim środowisku takie cuś się spotyka) - otóż od momentu urodzenia dziecka tudzież zamążpójścia (legalnego), nagle stają się Dorosłe, Wszystkowiedzące O Życiu. I co jakiś czas gdzieś wbijają szpile, że co tam ja (bez dziecka, bez Męża na legalu) mam problemy? Ja mam obowiązki? Ja narzekam na brak czasu? Jakim prawem? One wiedzą lepiej.. Czują bardziej.. Mają więcej (lub mniej - w zależności od sprawy) Nawet taka, która poza dzieckiem i ogarnięciem domu innych obowiązków nie ma, bo szczęśliwie może siedzieć z dzidziem w domu, z automatu ma "gorzej" ode mnie i więcej o tym życiu wie.. Bo "dzieci wszytko zmieniają".. (jakiś dodatkowy czakram się chyba otwiera) Bo mąż z papierem wszytko zmienia - jakby ten bez papierka się nie liczył - to takie gówniarskie i nie na poważnie przeca, nie..? Że kupę lat razem, różne polki się przerabiało? Phi! Że często do domu wracam tylko na noclegi i bywają okresy, że nie mam czasu dosłownie na nic - gdzie tam, co to jest? Phi! Problemy w firmie, finansowe, zawodowe, mieszkaniowe, inne? - Phi..! A ja naprawdę sporo w życiu przerobiłam, pomimo niezbyt zaawansowanego wieku - Phi..
Phi

Tak więc nie wiem, czy tylko moje znajome mężate i dzieciate tak mają, czy to jakiś ogólny trend, ale wpienia mnie to maksymalnie.
To se ponarzekałam.
Dziękuję.

[4c2ea920fcf0cb3d39288a6c961f1efcc2286102_684b5c001d1f4]

Napisane przez Deede

Ale weź pod uwagę, że to właśnie te kobiety, które nie chcą mieć dzieci (bo jak chcą, ale nie mogą, to chociaż im reszta współczuje..), są w realu częściej atakowane. Samo wypytywanie - a nie masz? Ale że nie chcesz, czy nie możesz? NIE?? Ale dlaczego..?! A będziesz żałować.. - to już jest atak, bo moich koleżanek dzieciatych nikt nie wypytuje - a czemu masz? A czemu chciałaś? A chciałaś czy wpadłaś? Więc kto tu komu w macicę zagląda..?Po kilku latach można się wk.. i uprzedzić po prostu i być nieco przewrażliwionym

Dokładnie, zgadzam się z tym stwierdzeniem w 100%

[dzustam]

Czuję się indywidualnie , nie utożsamiam się z grupą matek czy bezdzietnych, chociaz nie posiadam dzieci.


Owszem, są ludzie, którzy bardzo natarczywie wypytują mnie lub mojego męża o rozmnażanie.

Ostatnio uzgodniliśmy, że jeżeli ktoś przegnie (bo to się wyczuwa, czy ktoś pyta o filozofię życiową, czy chce poprowadzić rozmówcę jedynie słuszną ścieżką) oprócz rozmów o chęci partycypacji pytającego w wydatkach na dzidzię (świetnie działa, polecam), zupełnie poważnie zaczynamy rozmowę o życiu seksulanym naszego rozmówcy

Nie ma to tamto. Akcja-reakcja. Pytanie o dzidziusia? Po drugiej stronie pytanie o apetyt seksualny, jak się w łóżku układa, menopauzę, erekcję i jeszcze inne sprawy, które nas zupełnie nie interesują ...

ale skoro rozmówca (bardzo często dalszy znajomy) czuje się uprawniony, to nam nie pozostaje nic inego niż przejście na poziom rozmówcy .

Ludzie chyba uważają, że dzieci to się biorą z kapusty .

[sine.ira]

Napisane przez dzustam

Czuję się indywidualnie , nie utożsamiam się z grupą matek czy bezdzietnych, chociaz nie posiadam dzieci.

Każdy się czuje indywidualnie, a jednak do którejś grupy przynależy

Napisane przez dzustam

ale skoro rozmówca (bardzo często dalszy znajomy) czuje się uprawniony, to nam nie pozostaje nic inego niż przejście na poziom rozmówcy .

No wszystko cudnie piknie, a ja jednak bym wolała, żeby mnie nikt do tego poziomu wnikliwości w kwestię co w gaciach piszczy nie sprowadzał Idealistka, wiem.

Ja tam odpalam jednym krótkim - to moja sprawa. I cześć.

Napisane przez dzustam

Ludzie chyba uważają, że dzieci to się biorą z kapusty .

No ale to, że ktoś nie ma dzieci nie oznacza, że żyje w celibacie Czy oznacza ?

[Luba]

Ja to serio nie zazdroszczę takich jakichś dziwacznych ludzi, których spotykacie.
Ja mam znajomych bezdzietnych i nawet kiedys tam była rozmowa na ten temat, czy ktos się ich czepia czy aluzyjki czyni na temat bezdzietności i wszyscy mówili, że nie, tylko czasem mama czy tata postękają na temat wnuków Ale obcy ludzie to generalnie nie mają śmiałości na te tematy wchodzić. A że sobie może ktos coś za plecami czy w domu pokomentuje to norma, nie tylko jesli chodzi o dzietnośc.

[muszynianka]

Ludzie chyba uważają, że dzieci to się biorą z kapusty .

a tam, że się z kapusty biorą, postronni chyba uważają że to kapusta się dzieckiem zajmie, wychowa i przyniesie pieniądze do domu

[Hultaj]

sporo ludzi nie chce mieć dzieci albo ma 1 dziecko, i więcej nie planuje, ja tam się pytam jak już pytam człowieków, czy chcą mieć czy nie, bo właśnie skończyły się czasy, gdy jak ktoś nie miał to znaczyłoby to, że musi nie być płodny; dziś można nie chcieć mieć dzieciaków bo woleć się realizować na różnych płaszczyznach, czemu posiadanie rodziny mogłoby nie pomagać.

[muszynianka]

Olać, pewnie. Ale ja pytam - po jaką cholerę włażą tu baby, które dzieci mają i ich temat nie dotyczy i pouczają tych, których temat dotyczy kiedy nikt ich o to nie prosił no i walą permanentny OT na tym wątku ? Chore są czy co im jest ?

Kurcze, szkoda że nikt nie odpowiedział

[Hultaj]

No ale co niby ma Ci kto odpowiedzieć; ja np. udzielam się w temacie na temat garów czy dzieci całkiem nierzadko, a nie powiedziałam nigdzie, czy mam dziecko czy nie.

[Luba]

Napisane przez sine.ira

Olać, pewnie. Ale ja pytam - po jaką cholerę włażą tu baby, które dzieci mają i ich temat nie dotyczy i pouczają tych, których temat dotyczy kiedy nikt ich o to nie prosił no i walą permanentny OT na tym wątku ? Chore są czy co im jest ?

Pewnie po taką samą cholerę, po jaką włażą bezdzietne na wątki na Mamie z Klasą i tłumaczą jak dzieci chować
I zwykle post zaczyna się tak: Ja dzieci nie mam, ale ...

Polacy (no, jakoś u innych nacji w mniejszym dużo natężeniu to spotykam) sa generalnie fachowcami. Są mądrzejsi od lekarzy, lepiej wiedzą co sobie zaaplikować itd. Każdy jest idealnym trenerem, zwłaszcza piłkarskim. Każdy idealnie sprawdziłby sie jako minister finansów czy sprawidliwości a juz z pewnościa jako minister zdrowia. Itd
I to samo jest w życiu codziennym. Większość jest fachowcem od cudzego zycia
No i to widac tez na forum, każdy z nas, w jakimś mniejszym czy większym stopniu jest "fachowcem od cudzego życia".

[muszynianka]

Uderz w stół a nożyce się odezwą?

[Hultaj]

tak po prawdzie, to wydaje mi się, że większą pogardę wyczuwa się jednak ze strony jakże wyzwolonych nieródek w stronę mamusiek niż na odwrót. Natomiast jest pewna tendencja wg mnie, żeby rzeczywiście, wmawiać tym, co dzieci nie mają czy mają tylko jedno, że koniecznie muszą sobie machnąć bejbika lub kolejnego bejbika.

[201604190949]

Napisane przez Hultaj

No ale co niby ma Ci kto odpowiedzieć; ja np. udzielam się w temacie na temat garów czy dzieci całkiem nierzadko, a nie powiedziałam nigdzie, czy mam dziecko czy nie.

[muszynianka]

Brawo Hultaj, otwierasz oczy. Mów dalej, może znowu coś ciekawego usłyszymy

[Hultaj]

A powiedziałam? Naprawdę? Gdzie? Może rzeczywiście nie pamiętam.

[Daeva]

Napisane przez Luba

Tyle tylko, że to jest wzajemne. Ta niejaka pogarda.
Popatrz na ostatnie wypowiedzi w tym wątku. Nie ma tu ani jednej mamuśki, która by powiedziała cos niemiłego. Ale są panie, które dzieci miec nie chcą i jadą na dzietne. Tak sobie, we własnym gronie.
Oczywiście mogą, kto im zabroni. Ale potem cóż za ból i zdziwienie, że mamuśki odpłacają tym samym.
Czyli pogardą. Nie gardzcie, by nie byc wzgardzonymi, chciałoby sie powiedzieć.

Częściowo się z Tobą zgodzę, ale tylko częściowo Nie przyszłoby mi do głowy mówić słówko na osoby dzieciate, dopóki jakiś czas temu nie usłyszałam prosto w twarz, że jestem skończoną egoistką, która nie respektuje praw natury i nauki kościoła (rozłożyło mnie to ostatnie i dostałam ataku śmiechu)

Napisane przez ViLLeMkA

Lubo, wybacz, ale post Bartessy - mamusi był poniżej pasa. Tak samo poniżej pasa jest wytykanie komukolwiek egoizmu, gdy właściwie każdy człowiek jest egoistą [pomaganie, wspieranie, dbanie o rodzinę/dzieci, przyjaciół także jest formą egoizmu].

Dokładnie tak, nic dodać, nic ująć.

Napisane przez Luba

Czyli trzeba od razu zniżać się do poziomu?

Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom. Jeżeli ktoś mnie najzwyczajniej w świecie obraża, nie będę stać z założonymi rękami i potakiwać zastanawiając się w duchu, czy też może nie ma racji. Czasem dla świętego spokoju trzeba zniżyć się do poziomu rozmówcy, bo inaczej zwyczajnie nie dociera.

Napisane przez Deede

A tak przy okazji (se ponarzekam..) - zauważyłam taką dziwną tendencję u kobiet mających dzieci lub przynajmniej męża z papierkiem (i nie wiem, czy to tylko w moim środowisku takie cuś się spotyka) - otóż od momentu urodzenia dziecka tudzież zamążpójścia (legalnego), nagle stają się Dorosłe, Wszystkowiedzące O Życiu. I co jakiś czas gdzieś wbijają szpile, że co tam ja (bez dziecka, bez Męża na legalu) mam problemy? Ja mam obowiązki? Ja narzekam na brak czasu? Jakim prawem? One wiedzą lepiej.. Czują bardziej.. Mają więcej (lub mniej - w zależności od sprawy) Nawet taka, która poza dzieckiem i ogarnięciem domu innych obowiązków nie ma, bo szczęśliwie może siedzieć z dzidziem w domu, z automatu ma "gorzej" ode mnie i więcej o tym życiu wie.. Bo "dzieci wszytko zmieniają"

Tak jest chyba wszędzie. Swoją drogą to znam jeszcze lepszy numer: laska, w tym momencie chyba lat 21 lub 22, urodziła w wieku 16. Wpadka z 10 lat starszym typem, który dziecka co prawda nie uznał, ale łoży na niego sam z siebie solidnie, a z mamusią do czynienia mieć nie chce (wcale mu się nie dziwię). Panna zachowuje się, jakby była alfą i omegą w każdej możliwej dziedzinie. Dlaczego? Bo ona ma dziecko. Ona wie dużo o życiu, dużo przeszła i jest doskonała, bo wychowuje. Ale co tam. Do pracy nie pójdzie, bo przecież mieszka z rodzicami, skończy dzienne i tata mieszkanie kupi albo znajdzie sobie męża, który ją i dzieciaka utrzyma. Poza tym bez żadnego doświadczenia to ona max 1200 zarobi i jej się nie opłaca. Lepiej ciągnąć rodzinne na dziecko, wszystkich naokoło pouczać, że ich życie jest puste i niespełnione przy okazji startując z pazurami do ludzi w tramwaju, którzy zwrócili uwagę, żeby jej bachorek nie krzyczał, pasażerów nie kopał, nie przeszkadzał. Ale to przecież tylko dziecko, a ona jest matką, dała dupy więc trzeba się jej kłaniać.

Z powyższego wynika prosta rzecz: daj się zaciążyć na nieświadomce po speedzie, a posiądziesz absolut wiedzy na każdy temat. Amen.

[Deede]

Napisane przez Luba

Ja to serio nie zazdroszczę takich jakichś dziwacznych ludzi, których spotykacie.
Ja mam znajomych bezdzietnych i nawet kiedys tam była rozmowa na ten temat, czy ktos się ich czepia czy aluzyjki czyni na temat bezdzietności i wszyscy mówili, że nie, tylko czasem mama czy tata postękają na temat wnuków Ale obcy ludzie to generalnie nie mają śmiałości na te tematy wchodzić. A że sobie może ktos coś za plecami czy w domu pokomentuje to norma, nie tylko jesli chodzi o dzietnośc.

Ostatnio u fryzjera miałam 1,5-godzinną przemowę n/t zalet posiadania dzieci.. Żeby nie to, iż znam obie dziewczyny, które to mnie molestowały (no ale czemu nie? nie lubisz? bla bla) i w sumie je lubię, to zareagowałabym "po cygańsku" (jak ktoś oglądał "Przekręt", to wie, jak bywa "cygańska reakcja" ). Nie chcę wykłócać się z ludźmi o takie pierdoły, ale czasami niektórym należy się potężny opierdziel za włażenie z butami.
O rodzinie nie wspomnę..

Hultaj - "wyzwolonych nieródek"?? WYZWOLONYCH.. Tia.. Bo kariera - czyli egoizm i takie tam.
Pogarda z naszej strony?

[Hultaj]

Brawo Hultaj, otwierasz oczy. Mów dalej, może znowu coś ciekawego usłyszymy

troszkę nie wiem, jak odczytać Twój post, natomiast mam zarówno rozmnożone jak i nierozmnożone koleżanki, te, które dzieci nie mają, dzieci lubią lub nie. Te, które lubią zachowują się, jakby miały stosunek sympatyczny lub obojętny, te, które nie lubią traktują dzieci właściwie to chyba ze wstrętem (i mam wrażenie, że ten wstręt to się tak trochę jakby rozszerza na odpowiedzialnych za ten stan rzeczy albo i nawet na tych, co wstrętu rzeczonego nie podzielają ). Dla mnie to jest trochę dziwne, ja sama za dziećmi specjalnie nie przepadam, ale było nie było, dzieciakiem mniej lub bardziej upierdliwym był każdy no i nie traktuję czy to swojego młodszego kuzyna jako dopust boży (mimo tego, że najwięcej z nim rozmawiam o jego szczurach i co wybudował ostatnio z klocków lego ), lubię go.

[Deede]

Napisane przez Luba

Pewnie po taką samą cholerę, po jaką włażą bezdzietne na wątki na Mamie z Klasą i tłumaczą jak dzieci chować
I zwykle post zaczyna się tak: Ja dzieci nie mam, ale ...

Polacy (no, jakoś u innych nacji w mniejszym dużo natężeniu to spotykam) sa generalnie fachowcami. Są mądrzejsi od lekarzy, lepiej wiedzą co sobie zaaplikować itd. Każdy jest idealnym trenerem, zwłaszcza piłkarskim. Każdy idealnie sprawdziłby sie jako minister finansów czy sprawidliwości a juz z pewnościa jako minister zdrowia. Itd
I to samo jest w życiu codziennym. Większość jest fachowcem od cudzego zycia
No i to widac tez na forum, każdy z nas, w jakimś mniejszym czy większym stopniu jest "fachowcem od cudzego życia".

O sorry very macz, ale mnie na "ciążowych", "ślubnych" czy innych nie spotkasz..

[muszynianka]

Oh well, a ja tam jestem? Może o czymś nie wiem?

[Deede]

Napisane przez muszynianka

Oh well, a ja tam jestem? Może o czymś nie wiem?

Jednakowoż o wychowywaniu dzieci coś tam wiem. O syfach w związkach też,. Kurna, chyba zacznę tam bywać. Pójdę zasiać swe ziarno - ziarno ZUA..

Ok, ale nie przesadzajmy w druga stronę, bo doprowadzając sprawę do ściany, to wychodzi na to, że choremu psychicznie może doradzać tylko inny chory psychicznie - no bo co tam zdrowy może wiedzieć?

[Hultaj]

Napisane przez Deede

Jednakowoż o wychowywaniu dzieci coś tam wiem. O syfach w związkach też,. Kurna, chyba zacznę tam bywać. Pójdę zasiać swe ziarno - ziarno ZUA..

Ok, ale nie przesadzajmy w druga stronę, bo doprowadzając sprawę do ściany, to wychodzi na to, że choremu psychicznie może doradzać tylko inny chory psychicznie - no bo co tam zdrowy może wiedzieć?

no wreszcie coś orzeźwiająco konstruktywnego.
Oto klarowny dowód że niematki też potrafią się nie czepiać.

[Luba]

Napisane przez Deede

O sorry very macz, ale mnie na "ciążowych", "ślubnych" czy innych nie spotkasz..

A czy ja powiedziałam, że konkretnie Ty?
Niektórzy tam wchodzą niektórzy nie, tak samo jak na inne wątki.

Napisane przez Deede

Jednakowoż o wychowywaniu dzieci coś tam wiem. O syfach w związkach też,. Kurna, chyba zacznę tam bywać. Pójdę zasiać swe ziarno - ziarno ZUA..

Ok, ale nie przesadzajmy w druga stronę, bo doprowadzając sprawę do ściany, to wychodzi na to, że choremu psychicznie może doradzać tylko inny chory psychicznie - no bo co tam zdrowy może wiedzieć?

No właśnie, nie przesadzajmy. Przyjmijmy, że wszyscy mogą się wypowiadać wszędzie i nie jest to oznaką choroby

[Hultaj]

Przyjmijmy, że wszyscy mogą się wypowiadać wszędzie i nie jest to oznaką choroby

No to jeszcze Siniuchna musiałaby to przyklepać.

[Luba]

Napisane przez Hultaj

No to jeszcze Siniuchna musiałaby to przyklepać.

Prędzej Ci (nam) w michę klepnie

[Deede]

Napisane przez Hultaj

no wreszcie coś orzeźwiająco konstruktywnego.
Oto klarowny dowód że niematki też potrafią się nie czepiać.

No, tylko jak w temacie dla niechcących mieć dzieci wyskakuje ktoś, że dla niego (dla niej) nasze podejście to egoizm, wygodnictwo, no to jednak coś nie halo. Ja nie wchodzę na ślubne i nie wywalam moich teorii o pędzie do ołtarza (wywalam je gdzie indziej )

[dzustam]

Mnie jakiś czas temu pewna Pani w sklepie rybnym zagadnęła

a za mną kolejka

To, że się nie utożsamiam z żadną z grup, daje mi poczucie, że część aluzji i otwartych pytań przelatuje koło mnie. Nie mam potrzeby robienia koktajli mołotowa na jakiejkolwiek barykadzie.

To dziwne, obserwuję zjawisko, wiem, że jest przykre, ale traktuję je jak element badań i zagadnienie, nad którym należy się zastanowić...

A i tak najbardziej przerypane mają matki, które bardzo chcą mieć dzieci i nie mogą. Wtedy dopiero te bezmyślne pytania potrafią zdenerwować.


I jeszcze myślę, że sporo robi wiek. Dojrzałym ludziom rzadziej zadaje się takie pytania (może uznaje się, że to na pewno przez bezpłodność).
Może kto miał wypytać, to już wypytał. Mnie też rzadziej spotykają takie pytania. Może to przez to, że pierwszy babyboom wśród moich koleżanek minął (20-25 lat, potem będzie druga fala spóźnionych karierowiczek i nawróconych egoistek tu do fanatyzmu bardzo blisko,w końcu czymś trzeba uzasadnić zmianę poglądów

[Vixy]

To ja dołączę do jakże burzliwej dyskusji
Na chwilę obecną mam 20 lat i dzieci mieć nie chcę. Nie wiem co będzie jak dobiję do 30-stki, ale nic, no po prostu NIC mnie tak nie drażni jak ktoś mówi: pewnie za 3 lata ci się odwidzi, młoda jesteś więc gucio na ten temat wiesz, każda młoda dziewczyna twierdzi, że nie chce mieć dzieci, a potem ma w wieku 23 lat.
I tu bym polemizowała, bo znam mnóstwo osób, które w wieku 20 lat rozmyślają o niedalekiej przyszłości, w której będzie oczywiście mała, słodka dzidzia.
Moje refleksje są natomiast inne ;] Nie ma we mnie krzty matczynego instykntu i jeśli się pojawi to z pewnością dosyć późno... Mam mnóstwo planów do realizacji, marzeń do spełnienia i żadna z tych rzeczy nie ociera się myśli związane z dzieckiem. Chciałabym się rozwijać zawodowo, hobbystycznie (jest takie słowo? ), mieć stabilną sytuację z partnerem, a przy tym zaznać błogiego spokoju bez bandy bejbusiów
Niektórzy argumentują to niedojrzałością... dla mnie to nie chęć posiadania dzieci jest tego wyznacznikiem ;]
Zresztą wiele osób w moim wieku dajmy na to w razie wpadki mówi 'no trudno, pokocham je', dla mnie byłby to mega mega szok, dlatego tfu tfu odpukać zabezpieczam się póki co skutecznie i niech tak pozostanie

[Deede]

A ja jeszcze jedno lubię - kiedy ktoś zaczyna mi wmawiać, że "jeszcze mi się zmieni".. Zmienieni czy nie - co komu do tego? Ja się nie zarzekam, że nigdy w życiu na 100% - na ten moment mówię "nie" i raczej nie przewiduję wielkiej szansy, żeby mi się odwidziało. Nie mam 18 lat.. Szybciej przewiduję, że chopu się zmieni i zechce kiedyś przelać swe cudne geny na mniejszą wersję - wytresować następcę, wpoić mu swoje mądrości Ale - wie, że czasu aż tak wiele nie ma (a nie jestem zwolenniczką rodzenia po 40-tce - sorry Sine), więc marne szanse, że się wyrobi

Ja to sobie powinnam jakąś teorię do tego dorobić, bo jak mówię, że "nie chcę, bo nie, nie czuję potrzeby" to mi jakoś nikt nie wierzy.. Żebym karieryję wielką robiła albo coś, to by sobie znaleźli wymówkę, a tak to co im zostaje - egoizm pełną gębą, jak nic