Uczniowie umieją coraz mniej ,czyli jak to jest z tą edukacją w Polsce ...

[Fresa]

Temat jak najbardziej na czasie -sądząc chociażby po pojawiających się również na naszym forum wątkach o pomoc w odrobieniu zadania,czy prezentacji maturalnej.


http://miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34939,3629476.html

Uczniowie nie umieją pisać ani rozwiązywać zadań problemowych, a na maturze często wybierają przedmioty, które "łatwo zdać". Nierzadko nie posiadają podstawowej wiedzy - mówią o tym wyniki tegorocznych egzaminów zewnętrznych przeprowadzonych w zachodniopomorskich szkołach.



Źle na każdym poziomie kształcenia

- Najsłabsi uczniowie kończący podstawówki praktycznie czytają i rozumieją co trzecie słowo, a pozostałe umiejętności sprawdzane w szóstej klasie mają opanowane w 10 proc. - mówiła podczas spotkania z dyrektorami szkół Anna Przybył-Prange z Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Na spotkaniu omawiano wyniki tegorocznych egzaminów zewnętrznych.

- Jeśli chodzi o gimnazjalistów, to zaledwie 11 proc. posiadło wszystkie sześć ocenianych umiejętności w stopniu zadowalającym. Natomiast aż 23 proc. nie ma praktycznie żadnych wiadomości i zupełnie nie potrafi rozwiązywać zadań problemowych - informuje Przybył-Prange.

Jak wynika z analiz z OKE, te same problemy ciągną się za uczniami przez cały cykl kształcenia. - Wyniki egzaminów ujawniły dramatyczny brak elementarnej wiedzy w poszczególnych dziedzinach, nieznajomość podstawowych pojęć i terminów - mówił Albert Łukaszewicz z OKE. - Uczniowie nie potrafią stworzyć własnego tekstu, a w tych napisanych straszy liczba błędów i ograniczone słownictwo.

Uwstecznianie w gimnazjach

Na dodatek po porównaniu wyników sprawdzianu szóstoklasisty i egzaminu gimnazjalnego okazało się, że w obrębie poszczególnych umiejętności uczniowie zamiast rozwijać się i podnosić swój poziom, wręcz się cofają.

- Siatka godzin, szczególnie z przedmiotów ścisłych jest tak okrojona, że trudno jest nadganiać braki, z którymi uczeń przyszedł do szkoły i jednocześnie realizować program - przyznaje Beata Misiak, dyrektorka Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2. - Jeśli mówimy np. o pisaniu, to rzeczywiście nauczyciele powinni więcej zadawać, potem to rzetelnie sprawdzać i omawiać. Ale przy trzydziestoosobowej klasie to jest praktycznie niemożliwe. Dlatego np. w naszej szkole nauczyciele mają konsultacje, podczas których mogą poświęcić uczniom dodatkowy czas.

Zawodówki nie uczą zawodu

W tym roku egzaminy potwierdzające kwalifikacje zawodowe zdawali też po raz pierwszy absolwenci szkół zawodowych i techników.

- Wypadło to rozmaicie na różnych kierunkach i w różnych ośrodkach - mówi Elżbieta Majka, egzaminatorka z Zachodniopomorskiego Centrum Edukacji. - Największy problem sprawiało zadanie teoretyczne, w którym uczniowie musieli omówić projekt, a nie go wykonać. I tak u nas na kierunku technik elektromechanik zdało ok. 60 proc. Na pozostałych kierunkach już znacznie mniej - ok. 30-40 proc.

W skali całego województwa dobrze wypadli przedstawiciele takich zawodów, jak sprzedawca, ślusarz, ekonomista czy handlowiec. Bardzo źle: ogrodnicy, stolarze czy mechanicy.

Jak temu zaradzić?

Zdaniem przedstawicieli OKE bardzo ważne jest, aby dyrektorzy dokładnie przeanalizowali wyniki, nawet poszczególnych uczniów i do nich dopasowywali plany dydaktyczne.

- Dyrektorzy gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych powinni przyjrzeć się, jacy uczniowie i z jakimi umiejętnościami przychodzą do ich placówek - apelował Albert Łukaszewicz. - Trzeba też koniecznie położyć nacisk na realizację podstaw programowych, a także egzekwowanie i utrwalanie wiadomości. Uczniowie powinni również więcej pisać.

A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Zapraszam do dyskusji .

[Gizmiatko]

uczniowie mniej umieja, bo czytaja wypracowania lektor zamiast same lektory ktore chcac nie chcąc ćwicza wyobraźnie, teraz dzieciaki albo kuja na blache zamiast cos zorzumiec, albo pisza na ściągach, wola czas spędzac na wymyslaniu co rusz to nowych metod na ściagnie niz sie czegokolwiek nauczyc!!!

Wydaje mi sie takze ze komputery i dostep do internetu nie raz zamiast ułatwiac sprawe to ja pogarsza,dzieciaki wymieniaja sie pracami domowymi itd, czerpia juz gotowe odpowiedzi zmaiast samemu cos wymyslec, i dlatego nasze panstwo zacyzna sie pograzac w głupoocie bo jelsi sie czegos nie zmieni to za50 lat dzieciaki sie nie beda umialy dogadac z rowieśnikiem bez komputera, juz nie pwominajac o podstawowych informacjach na temat sowjego kraju czy jakiego kolwiek zagadnienia.

Ludzie kotrzy teraz maja ponad 25 lat umieja kojarzyc fakty jakas wiedze maja na kazdy temat, natomiast dzieciaki w podstawowkach lub liceum umieja tylko to co jest minimum :|


Prosze o nie krytykwoanie mojej wypowiedzi pamietajmy ze kazdy ma prawo do swojej wypowiedzi z kotra sie z gadza bądź nie

[Buena Dzidzia]

Fresa coś jesteś ostatnio zmienna z tymi avatarkami

[Fresa]

Napisane przez Buena Dzidzia

Fresa coś jesteś ostatnio zmienna z tymi avatarkami

Kobieta zmienną jest .

[cheer]

Napisane przez Gizmiatko

(...)
Prosze o nie krytykwoanie mojej wypowiedzi pamietajmy ze kazdy ma prawo do swojej wypowiedzi z kotra sie z gadza bądź nie

Nie skrytykuję Twojego zdania, wręcz przeciwnie - zgodzę się z nim w pełni.
I tak napisałaś o problemie w baaaaaaaaaaaaaardzo złagodzonej formie.

[Jula]

Moim zdaniem to wina wszechobecnych opracowań - po co czytac lektury i samemu dojść do własnych wniosków, skoro mozna pójść na gotowe. Druga rzecz, szkoła uczy zdawania egzaminów a nie poszerza horyzontów, nie skłania do samodzielnego myslenia (vide: matura, czyli jak dopasowac sie do klucza). Miedzy moją siostrą a mna są 4 lata róznicy, załapała sie na nowy system edukacji i nowa maturę i naprawde widze ogromna róznice w jakości nauczania. Można wykuć na pamięć różne rzeczy, dopasować się do wymagań, ale czy to uczy myślenia?

[rambo]

Hmmm... jestem bez konkretnego zdania Po prostu nie potrafię się ustosunkować. Wpływa na to kilka czynników

Po pierwsze nasze społeczeństwo rozwija się. Rozwój zazwyczaj prowadzi do tego, że co raz więcej ludzi chce się kształcić - wiadomo, że mniej wykształceni mają po prostu w życiu gorzej.

Jednak w związku z rozwojem, demokracją i w ogóle nowoczesnością szeroko pojętą równolegle do elit społecznych, ludzi wykształconych rozwiją się biedne dzielnice, poszerza się krąg bezrobotnych oraz rodzin, które nie są w stanie zapewnić dzieciom odpowiedniego wykształcenia.

Teoretycznie poszerza się także krąg analfabetów, dyslektyków i w ogóle innych "dys-". Ale jednocześnie kiedyś nie zwracano na te "dys-" uwagi. Dopiero współcześnie kieruje się uczniów na badania psychologiczne. Kiedyś było to mniej popularne, o ile w ogóle istniało

Mogłabym tak dywagować jeszcze trochę Stwierdzam jednak, że polskie szkolnictwo powoli idzie w dobrym kierunku (pomijając wszelakie próby jego udoskonalenia przez Naszego Szanownego Pana Minisra Edukacji Pana Romanka G. ). Przynajmniej będę w to wierzyć, efekty czas pokaże.

[karolina2020]

Jestem w klasie maturalnej, no i niestety musze sie zgodzic z tym artykulem. Nie czuje, ze LO rozwinelo moje umiejetnosci, raczej nauczylo mnie jak kombinowac zeby przezyc na przedmiotach do ktorych nie mam zdolnosci. Nie znaczy to, ze nie ucze sie, ale czasami po prostu inaczej sie nie da. Co do ograniczonego slownictwa wsrod mlodziezy, to calkowicie sie zgadzam, latwo to zaobserwowac przy jakiejkolwiek odpowiedzi ustnej z polskiego. Mam to szczescie, ze rodzice zaszczepili mi milosc do ksiazek juz we wczesnym dziecinstwie, wiec potrafie poslugiwac sie literackim jezykiem, gdy sytuacja tego wymaga. Co do milosci do ksiazek, to wstyd sie przyznac, oslabla mi troche, bo nienawidze byc zmuszana do czytania czegos, a poza tym denerwuje mnie to, ze jest tylko jedna, 'prawdziwa' interpretacja danego utworu, ktora podaje nauczyciel i trzeba ja wkuc na pamiec, wiec to czy sie przeczyta cos czy nie, jest sprawa drugorzedna Najwazniejsze, zeby znac interpretacje...
Moge sobie ponarzekac, ale najsmutniejsze jest to, ze z lekturami tak bylo i bedzie i jakos nie zanosi sie na to, zeby mialy nastapic jakiekolwiek zmiany Przykro to mowic, ale traktuje to jako rzecz ktora trzeba przejsc w cyklu ksztalcenia, a nie jako dziedzictwo narodowe.

[cheer]

Napisane przez Jula

szkoła uczy zdawania egzaminów a nie poszerza horyzontów, nie skłania do samodzielnego myslenia

Jak nic na tym świecie...wręcz powiedziałabym, że szkoła (taka jak nasza) zabija to, co w człowieku kreatywne, twórcze, odstające od ogólnieprzyjętego (zwłaszcza przez nauczycieli nie widzących potrzeby własnego ciągłego przeszkalania się, doedukowywania, itd.) kanonu.

[kamuha]

Napisane przez karolina2020

Jestem w klasie maturalnej, no i niestety musze sie zgodzic z tym artykulem. Nie czuje, ze LO rozwinelo moje umiejetnosci, raczej nauczylo mnie jak kombinowac zeby przezyc na przedmiotach do ktorych nie mam zdolnosci. Nie znaczy to, ze nie ucze sie, ale czasami po prostu inaczej sie nie da. Co do ograniczonego slownictwa wsrod mlodziezy, to calkowicie sie zgadzam, latwo to zaobserwowac przy jakiejkolwiek odpowiedzi ustnej z polskiego. Mam to szczescie, ze rodzice zaszczepili mi milosc do ksiazek juz we wczesnym dziecinstwie, wiec potrafie poslugiwac sie literackim jezykiem, gdy sytuacja tego wymaga. Co do milosci do ksiazek, to wstyd sie przyznac, oslabla mi troche, bo nienawidze byc zmuszana do czytania czegos, a poza tym denerwuje mnie to, ze jest tylko jedna, 'prawdziwa' interpretacja danego utworu, ktora podaje nauczyciel i trzeba ja wkuc na pamiec, wiec to czy sie przeczyta cos czy nie, jest sprawa drugorzedna Najwazniejsze, zeby znac interpretacje...
Moge sobie ponarzekac, ale najsmutniejsze jest to, ze z lekturami tak bylo i bedzie i jakos nie zanosi sie na to, zeby mialy nastapic jakiekolwiek zmiany Przykro to mowic, ale traktuje to jako rzecz ktora trzeba przejsc w cyklu ksztalcenia, a nie jako dziedzictwo narodowe.

Zgadzam się z calutką Twoją wypowiedzią

Szkoła uczy, ale uczy jak kombinować, jak i co zdać, żeby było łatwiej, co zrobić, żeby wpasować się w klucz. Osoby, które mają naturalny dar, do "drążenia dziury w całym"-samodzielnie myślące i rozwiązujące wszelkie zadania, problemy itp. - dadzą sobie radę...cała reszta zginie w tłumie osób wpasowujących się w wymogi kluczu

[rzastin]

Wprowadzenie gimnazjów to największy idiotyzm, jaki wprowadziło w życie Ministerstwo Oświaty /zaraz obok amnestia/.

Dziecko idzie do podstawówki, uczy się 5 lat, w szóstej klasie powtórka do testu.
Idzie do gimnazjum, to przez rok powtórka podstawówki, bo trzeba wyrównać poziom /oczywiście równają do dołu/. W trzeciej klasie gimnazjum powtórka gimnazjum, bo znów trzeba test napisać.
W końcu liceum. Na początku powtórka gimnazjum, żeby wiedzę ugruntować. Potem w trzeciej klasie matura, więc znów powtórki. Nie ma czasu na porządne przerobienie materiału, tylko wszystko idzie 'po łebkach'.
Zawsze zaczyna się od antyku, potem średniowiecze, itd. na każdym poziomie edukacji, nigdy współczesność nie jest zrobiona, jak nauczyciel dojdzie do II wojny światowej, to sobie w duchu gratuluje sukcesu pedagogicznego.
Wrzuca sie do jednego wora dzieciaki w najbardziej rozszalałym wieku, do gimnazjum musi iść każdy, klasy po 35 osób, zanim nauczyciel wszystkich spamięta, to już ich nie ma.
W domu rodzice nie pomagają w lekcjach, bo sami mają dużo pracy, więc dzieciakiem nikt się nie interesuje. Na wywiadówkach rodziców nie widać, bo to szkoła ma wychować, oni tylko utrzymują. Łatwiej włączyć dziecku telewizję, niż poczytać książkę.
Długo jeszcze można gadać.

[kamuha]

Napisane przez rzastin

Zawsze zaczyna się od antyku, potem średniowiecze, itd. na każdym poziomie edukacji, nigdy współczesność nie jest zrobiona, jak nauczyciel dojdzie do II wojny światowej, to sobie w duchu gratuluje sukcesu pedagogicznego.

II Wojnę Światową zrobiłam w całości dopiero w 3 klasie liceum, przy czym będąc na profilu biol-chem nikt z historii matury nie zdawał, to i nikt na niej nie uważał, bo nie było to potrzebne

[karolina2020]

Napisane przez kamuha

Zgadzam się z calutką Twoją wypowiedzią

Szkoła uczy, ale uczy jak kombinować, jak i co zdać, żeby było łatwiej, co zrobić, żeby wpasować się w klucz. Osoby, które mają naturalny dar, do "drążenia dziury w całym"-samodzielnie myślące i rozwiązujące wszelkie zadania, problemy itp. - dadzą sobie radę...cała reszta zginie w tłumie osób wpasowujących się w wymogi kluczu

A juz sadzilam, ze ktos mnie bedzie chcial "zjesc" za ta wypowiedz Co do klucza, to jest dla mnie najgorsza rzecz Kiedys napisalam na polskim analize tekstu, oczywiscie 2 strony A4, wydawalo mi sie ze zanalizowalam go szczegolowo, bez lania wody W calej pracy mialam 2 bledy interpunkcyjne, polonistka dala mi 3 i jeszcze stwierdzila, ze w zasadzie to mi naciagnela ocene, bo prawie w ogole nie mialam pktow za model odpowiedzi. Przy czym powiedziala klasie, ze ma sie wzorowac na moim stylu pisania... To ja przepraszam bardzo, w takim razie sama nie wiem jak ja moglam pisac 2 strony A4, o niczym
Ciezko widze ta mature z polskiego, z rozszerzonej juz sie chyba wyleczylam

[libra22]

Pare dni temu w Teleexpresie padło zdanie..."W Polsce jest największy procent młodzieży nieuczącej się i niepracujacej" chodzi tu na szczęscie a może i na nieszczęście o Europe, ale to nie ważne. Zgadam się z tematem całego wątku . Nie uważam się za Alfe i Omege, ale ręce mi opadają jak w autobusach słyszę wypowiedzi gimnazjalistek, nie potrafiących złożyć zdania, nie mówiąc już o przerywnikach jakie stosują...typu ****a, *******e i takie tam. Moja siostra miała w tym roku maturę...dla mnie tegoroczna matura z polskiego to śmiech na sali, nie nauczyła mojej siostry niczego, jedynie bazowania na internecie i szukania tam ratunku, oraz wkuwania swojej pracy na pamięć ahh...

[Daenerys]

Napisane przez karolina2020

Nie czuje, ze LO rozwinelo moje umiejetnosci, raczej nauczylo mnie jak kombinowac zeby przezyc na przedmiotach do ktorych nie mam zdolnosci.

Ja co prawda już dawno jestem po liceum, ale uważam dokładnie tak samo. Tam bowiem wszyscy kombinowali, byleby nauczyć się jak najmniej. Właściwie to większość jechała na ściągach gdzie tylko się dało. Lektur nie czytał nikt.

[rzastin]

Napisane przez kamuha

II Wojnę Światową zrobiłam w całości dopiero w 3 klasie liceum, przy czym będąc na profilu biol-chem nikt z historii matury nie zdawał, to i nikt na niej nie uważał, bo nie było to potrzebne

Nie było potrzebne, bo się z tego matury nie pisało , super podejście.
Wg mnie każdy człowiek, mający się za istotę w miarę rozumną, powinien mieć pojęcie o historii najnowszej, sztuce, literaturze, nie mówię, że trzeba byc ekspertem, ale choć trochę kojarzyć.

[cheer]

Napisane przez libra22

Nie uważam się za Alfe i Omege, ale ręce mi opadają jak w autobusach słyszę wypowiedzi gimnazjalistek, nie potrafiących złożyć zdania, nie mówiąc już o przerywnikach jakie stosują...typu ****a, *******e i takie tam.

Napisane przez rzastin

Wg mnie każdy człowiek, mający się za istotę w miarę rozumną, powinien mieć pojęcie o historii najnowszej, sztuce, literaturze, nie mówię, że trzeba byc ekspertem, ale choć trochę kojarzyć.

Dlatego rzadko kiedy wychodzę z domu (a jeśli już, to jestem nieszczęśliwa)

[---AgA---]

Ja sie tak zastanawiam po co zrobiono tę trzy letnią przechowalnie dla trudnej młodzieży przechdzącą wiek dojrzewania , nazywaną ładnie "gimnazjum" ????
Te 3 lata nic nie wnoszą w edukacje, a wrecz przeciwnie maturzysta ma o rok mniej do pożądnego przygotowania sie do matury!!! ( bo jak to już wcześniej napisano 1kl powtórka z gimnazjum dla wyrównania poziomu 2 kl nauka a 3 kl powtórka do matury). Godziny z danych przedmiotów są maksymalnie okrojone a materiału przecież nie ubyło. Nauczyciel staje na głowie aby w niecałe 3 lata zrealizować to co według starego systemu realizowano w 4. NIe ma czasu na pożadnę wytłumaczenie, odpytanie i powtórzenie na koniec.
I jak tu żadać dobrych wyników??

Ale jak widać na zrekompensowanie niskich wyników matur jest sposób..... AMNESTIA
za pare lat w ogóle nie bedzie matury bo po co???
I tak każdy ją zdaje a jak nie to sie jeszcze obniży standardy np trzeba zdać 15% + amnestia

[paulinka3110]

Myślę że zależy to również od programów nauczania w szkołach.
Zauważyłam, że nauczycieli za bardzo nie obchodzi czy rozumiesz dane zagadnienie, liczy się tylko "zrealizowany materiał".

Np, ja miałam 2 tyg na przeczytanie całego "Potopu", którego następnie przerabialiśmy przez ok. 4 lekcje! Książka sama w sobie cieżka do przeczytania, a tu tak mało czasu na jej przerobienie! Nie dziwie się, że uczniowie wolą sobie przeczytać streszczenie czy opracowanie!
To poprostu jest bezsensu!

Pozatym wg.mnie szkoła w dużej mierze nie uczy nas rzeczy przydatnych w dorosłych życiu. Można zacząc od matmy na chemi skończywszy!

Czemu nie uczą nas wypełniac przelewów do banku, wypełniania pitów czy jakiś deklaracji! To jest przydatne a nie jakieś tasiemcowe równania!

Ostatnio też słyszałam jak pewien dziadek rozmawiał z drugim dziadkiem na temat szkoły.
" Wpajają im jakieś durnoty, a jak pytam się mojej wnuczki jakie to drzewo to ona robi zdziwiona minę i mówi, że nie wie...Tego powinni uczyć!"
Popieram tego pana w 100%

[Gizmiatko]

Napisane przez cheer

Nie skrytykuję Twojego zdania, wręcz przeciwnie - zgodzę się z nim w pełni.
I tak napisałaś o problemie w baaaaaaaaaaaaaardzo złagodzonej formie.

[Gizmiatko]

paulinka3110 wąłsnieo tym mowie ludzie nauczyciele czy kto to wsytzsko wymyslil daja uczniom do przecyztania dosc grube i trudne ksiazki, daja śmieszne terminy okolo2 tygodni a wiaodmo jak jest z mlodzieza raczej uczyc si eim nie hcce a co dopiero czytac ksiazki, wola opracowania zreszta 2 tygodnie hmm podejrzewam ze te dwa tygodnie to oni przysfajaja wiadomosc z wypracowan bądź ściąg.

tak jest w przydaku wszystkich przedmiotów.

Wiecie ja sama skonczylam liceum zawodowe, z czego sie bardzo ciesze bo przysfoilam na tyle materialu zpolskiego czy matematyki i historii by sie nie"zgubic" w świecie a uczono mnie rzeczy bardziej przydatne do wykonywanego zawodu w przyslzosci.

nie mowie ze liceum ogolno kształcące jest gorsze badz odwortnie, jednak teraz patrzac na to wsytsko z biegiem czasu ciesze sie ze w ciągu 4 lat zdobylam wykształcenie zawodowe oraz mature czyli upieklam dwie pieczenie na jednym ogniu.
nawte jesli nie zdalabym matury w terminie to tak czy siak mialam juz jakis tytul zawod w kieszeni, a mature moglabym pisac za rok.


Ale wracajac do tematu weldug mnie powinno sie uczyc rzecyz przydatnych owszem lektury i dobro nasze kulturalne powinnismy miec zaszczpeiane clay czas, historie narodu, abysmy wiedziali jak to wsytzsko sie zaczelo, pwinnismy skubnac troche chemi fizyki itd zeby sie orientowac w temacie, wiaodmo ze kazda z nas jest dobra w cyzm innym, jedna w historii, druga chemi itd. Wiaodmo ze w skozle podstawowej material si enie zmienia od parunastu lat i wtedy w sumie wybieramy nasza droge zyciowa czy chcemy isc do liceum technikum czy zawodowki, wiemy wtedy w jakim kierunku sie ucyzc i wybieramy skzoly o profilu kotry nam odpowiada.


Szkoda tylko ze jelsi ktos wybral mat-fiz olewa chemie czy historie, czy inne przedmioty kotre nie sa potrzebne delikwentowi.
w ten sposob rodzi sie gro osb kote podstawowych dat nie znaja z historii wlasnego kraju.


Tak jak juz ktos powiedzial, powinnimy orientowac sie w kazdej dziedzinie zycia bo nigdy nie wiadomo do czego nam sie nasza wiedza przyda!!!


Jesli cos niezorzumialego napsialam to przepraszam i zycze milej dalszej rozmowy

[Nektarynka]

Ech a ja mam sąsiadów w wieku 13-18 lat, którzy przychodzą do mnie gdy mają jakiś problem z napisaniem wypracowania. Strasznie mnie to wkurza !! Mi nikt nie pomagał będąc w ich wieku i jakoś nie było źle a im w głowie tylko komputer i jakieś gry komiczne :/ Muszę zaznaczyć jednak, że są to b. dobrzy sąsiedzi. Znamy się dłuuugo. Nasi rodzice bardzo się lubią a chłopacy uchodzą raczej za dobrych uczniów.
Kazałam im zawsze przed przyjściem samemu spróbować coś napisać. Byłam załamana gdy zobaczyłam co "wymyślili". Pełno błędów ortograficznych, stylistycznych. Mają internet i nie potrafią tego docenić. Ostatnio jeden z nich przyszedł do mnie, poprosił czy mu pomogę. Zapytałam czy sam próbował a on odp. tylko, że szukał w necie ale nie mógł nic znaleźć. Bzdury ! - nawet nie próbował. Ja po wpisaniu jednego hasła odrobiłam mu zadanie domowe.
Wiedzą, że bardzo mnie to denerwuje, ale wiedzą też, że ulegnę :/

[quietly]

Up

[nutella.a]

A teraz ja się wypowiem jako przyszła nauczycielka!

Nie uważacie, że na poziom edukacji wpływa także stosunek do nauczyciela? W dzisiejszych czasach nauczyciel stoi na samym dole piramidy. To uczniowie są najważniejsi, nic nie można im powiedzieć, skrytykować, opieprzyć... Już 7latek potrafi powiedzieć do nauczyciela (widziałam taką sytuacje na własne czy), że nic go nie obchodzi to, że nie ma zadania i że ta jedynka to mu zwisa i powiewa!

Co do poprzednich wypowiedzi - zagadzam się z dziewczynami, ściągi, nieumiejętność czytania ze zrozumieniem, jakieś opracowania no i "płatne pomoce naukowe" czyli osoby, które za kase napiszą zadanie domowe, czy rozwiążą problem... ehhh...

[nati__xxx]

Napisane przez karolina2020

Jestem w klasie maturalnej, no i niestety musze sie zgodzic z tym artykulem. Nie czuje, ze LO rozwinelo moje umiejetnosci, raczej nauczylo mnie jak kombinowac zeby przezyc na przedmiotach do ktorych nie mam zdolnosci. Nie znaczy to, ze nie ucze sie, ale czasami po prostu inaczej sie nie da. Co do ograniczonego slownictwa wsrod mlodziezy, to calkowicie sie zgadzam, latwo to zaobserwowac przy jakiejkolwiek odpowiedzi ustnej z polskiego. Mam to szczescie, ze rodzice zaszczepili mi milosc do ksiazek juz we wczesnym dziecinstwie, wiec potrafie poslugiwac sie literackim jezykiem, gdy sytuacja tego wymaga. Co do milosci do ksiazek, to wstyd sie przyznac, oslabla mi troche, bo nienawidze byc zmuszana do czytania czegos, a poza tym denerwuje mnie to, ze jest tylko jedna, 'prawdziwa' interpretacja danego utworu, ktora podaje nauczyciel i trzeba ja wkuc na pamiec, wiec to czy sie przeczyta cos czy nie, jest sprawa drugorzedna Najwazniejsze, zeby znac interpretacje...
Moge sobie ponarzekac, ale najsmutniejsze jest to, ze z lekturami tak bylo i bedzie i jakos nie zanosi sie na to, zeby mialy nastapic jakiekolwiek zmiany Przykro to mowic, ale traktuje to jako rzecz ktora trzeba przejsc w cyklu ksztalcenia, a nie jako dziedzictwo narodowe.

Całkowicie zgadzam się z Twoją wypowiedzią

A co do tematu-czy Polacy i tak nie są jednym z lepiej wykształconych narodów? Wiadomo, zależy od osoby, ale obiło mi się kiedyś o uszy że dobrze wykształceni Polacy są np. w USA bardzo cenieni. Porównajcie sobie chociaż ile materiału musi przerobić polska młodzież, a ile ta w USA. Z tego co wiem-dużo mniej /być może się mylę/
Zdarzyło mi się natomiast-i to już dwa razy-raz gdy byłam w Paryżu ktoś mnie zapytał czy w Polsce mamy wieczną zimę a raz w Hiszpanii-właśnie podczas wizyty w szkole (!) uczniowie klasy maturalnej (bachillerato) pytali nas czy my w ogóle mamy dostęp do morza :|
Patrząc na tamtą młodzież-myślę że Polscy nauczyciele na prawdę nie mają na co narzekać
Pomijając to-faktycznie muszę przyznać że źle się dzieje w polskich szkołach. Ale nie zwalajmy wszystkiego na uczniów-wielu nauczycieli wychodzi teraz z założenia że wystarczy odbębnić temat i koniec. On jest wobec siebie w porządku bo on temat zrealizował i koniec-reszta, to czy uczeń zrozumie czy nie-jego problem, najwyżej weźmie korepetycje
Tego problemu się rozwiązać nie da-będzie tylko przerzucanie winy z uczniów na nauczycieli i na odwrót. Ten kto będzie chciał się uczyć będzie to robił, ten co nie-nie.

[*Claire*]

Ja sie wypowiem jako gimnazjalistka.
Otóż w szkole,uczymy sie rzeczy wogole nie potrzebnych np.z matematyki;/ (po co mi wykonywac jakies skomplikowane dzialania ,no nie wiem ,np.funkcje liniowe itp.,jak mi to w zyciu nie bedzie na nic potrzebne?
Druga sprawa to własnie wszechobecne powtórki.Ledwo zdążymy cos materiału przerobic a tu już test gimnazjalny i trzeba ciągle powtarzac.
Pozatym w kwestii stosunków z kolegami-ledwo zdążyłam ich poznac,a tu już sie musimy rozstac Wszystko to zawdzięczamy gimnazjum.
Ponadto dla nauczycieli liczy sie tylko jak zrealizowac temat,jak czegos nie rozumiesz-twoja strata.
I tak mi sie jeszcze nasuneło-na początku roku robia jakies składki,które wynosza
nie mało,moja mama pewnie za mnie i siostre zapłaciła oprócz książek(razem za nie chyba z 500 zł)opłaty szkolne w wysokości 50 zł dla każdej komitet+ubezpieczenie+skł adka na cele szkolne.Bezpłatna edukacja?? Smieszne.
Jak sie dowiedziałam co sie wyrabia w liceach w Krakowie to doznałam szoku-podobno oni siedzą tak od rana(coś koło 7) do 17-18!!To jest wg.mnie chore i nienormalne.A gdzie znaleźć czas zeby sie jakoś rozwijac?Pielęgnować hobby??

I jeszcze jedno-mowie tu o czasach dawnych- czy kiedys w szkole wymagali od naszych rodziców znajomości obsługi komputera?Czy wymagano tak obszernej znajomości jezykow jak teraz?

[aga21087]

Ja jako ze do szkoły jako takiej juz nie chodzie wypowiem sie tak :

Dla mnie przedwszystkim nowa matura to jedna wielka pomyłka Ja zdawałam stara musiałam umiec wszystko od A do Z a teraz???? jakis temat co znam od miesiecy?? ide z gotowym!! ucze sie tylko tego . I jeszcze jakies pisanie przez kogos prac pomaganie Paranoja !!!! .

Jezeli chodzi o program nauki dla klas 1-3(podstawowki) (mam kuzynke w takim wieku przyznam ze dziecia glowe zasniecaja jakimis bzdurami po co to komu ????
a juz te testy po 6 klasie po 3 gimnazjum(kuzyn własnie chodzi do 3 gimnazjum) to dlamnie cos nie pojetego przeciez oni nic innego nie robia tylko wkólko powtarzaja znany im materiał nie uczac sie nic nowego

[paula007]

Napisane przez aga21087

Ja jako ze do szkoły jako takiej juz nie chodzie wypowiem sie tak :

Dla mnie przedwszystkim nowa matura to jedna wielka pomyłka Ja zdawałam stara musiałam umiec wszystko od A do Z a teraz???? jakis temat co znam od miesiecy?? ide z gotowym!! ucze sie tylko tego . I jeszcze jakies pisanie przez kogos prac pomaganie Paranoja !!!! .

Jezeli chodzi o program nauki dla klas 1-3(podstawowki) (mam kuzynke w takim wieku przyznam ze dziecia glowe zasniecaja jakimis bzdurami po co to komu ????
a juz te testy po 6 klasie po 3 gimnazjum(kuzyn własnie chodzi do 3 gimnazjum) to dlamnie cos nie pojetego przeciez oni nic innego nie robia tylko wkólko powtarzaja znany im materiał nie uczac sie nic nowego

Racja.
Utworzenie gimnazjum i te testy po szóstej i trzeciej klasie to jedna wielka pomyłka.

Sprawdzian kompetencji po szóstej klasie mogłabym jeszcze zrozumieć, gdyby nie fakt, że jest on powodem, jakby nie bło, zaniżenia poziomu edukacji w podstawówce. Większości nauczycieli i dyrekcjom szkół nie zależy na przekazaniu dziecom jak najwięszej ilości wiedzy, tylko na nauczeniu ich, jak uzyskać największą ilość punktów na teście, bo to podobno świadczy o poziomie szkoły. W praktyce wygląda to tak, że przez trzy lata podstawówki dzieci uczą się rozwiązywania testów i umiejętności wbijania się w klucze odpowiedzi. Tragedia.

Tak samo jest w przypadku gimnazjum, które skończyłam w tym roku i wiem o tym coś więcej. Przez trzy lata nauczyciele powtarzali nam, że musimy jak najlepiej napiać testy i tego też nas uczyli. Tzn. nie było to tak, że nie realizowaliśmy w ogóle programu. Realizowaliśmy, ale przy tym ciągle musiliśmy ćwiczyć rozwiązywanie testów i zadania, które mogą się tam pojawić. Szczerze mówiąc i tak mam wrażenie, że testy wypadłyby lepiej, gdybyśmy nie ćwiczyli ich rozwiązywania przez kilka lat, ale normalnie realizowalibyśmy program, kształtowanoby w nas umiejętność logicznego myślenia (a nie wbijania się w klucze, bo to jest różnica!).

Teraz jestem w liceum i coś mi się wydaje, że i tu będzie podobnie. Wiem co nieco o nowej maturze i w ogóle mi się ona nie podoba. A już zwłaszcza matura i ustna, i pisemna z polskiego. Paranoja. Czasami mam wrażenie, że tę maturę najlepiej zdają nie inteligentne, oczytane osoby, które same potrafią wyciągać wnioski, ale uczniowie o ograniczonym punkcie widzenia, którzy wspaniale opanowali umiejętność wbijania się w klucze odpowiedzi.

[rzastin]

Napisane przez *Claire*

Ja sie wypowiem jako gimnazjalistka.
Otóż w szkole,uczymy sie rzeczy wogole nie potrzebnych np.z matematyki;/ (po co mi wykonywac jakies skomplikowane dzialania ,no nie wiem ,np.funkcje liniowe itp.,jak mi to w zyciu nie bedzie na nic potrzebne?


I jeszcze jedno-mowie tu o czasach dawnych- czy kiedys w szkole wymagali od naszych rodziców znajomości obsługi komputera?Czy wymagano tak obszernej znajomości jezykow jak teraz?

A skąd wiesz, że Ci to nie będzie potrzebne? Może nagle w liceum zechcesz zostać architektem, wtedy będziesz w rok robic matematykę od podstaw? Bez przesady- to może zostawić tylko w-f, godzinę wychowawczą i "okienka" ?
Nigdy nie wiadomo, jak potoczą się twoje losy.

A co do drugiego akapitu- czasy się zmnieniają: kiedyś nie trzeba było czytać i pisać

[Luba]

Napisane przez rzastin

A skąd wiesz, że Ci to nie będzie potrzebne? Może nagle w liceum zechcesz zostać architektem, wtedy będziesz w rok robic matematykę od podstaw? Bez przesady- to może zostawić tylko w-f, godzinę wychowawczą i "okienka" ?
Nigdy nie wiadomo, jak potoczą się twoje losy.

A co do drugiego akapitu- czasy się zmnieniają: kiedyś nie trzeba było czytać i pisać

Zgadzam sie, nigdy nie wiadomo co nam sie w zyciu przyda.
A co do wymagan, to ja jestem pewnie mniej wiecej w wieku rodzicow Claire i fakt nie wymagano od nas znajomosci komputera, ale bardzo tego zaluje. Musialam sie sama tego wszystkiego uczyc. A co do wymagan w kwestii jezykow, to w szkole wlasnie nauczylam sie francuskiego (bez dodatkowych korepetycji) i umiem w tym jezyku mowic dosyc biegle. Wiec chyba w szkole wymagano w tym wzgledzie wiele. Mam wrazenie, ze teraz w szkole jesli chodzi o jezyk wymaga sie mniej. Bez dodatkowych lekcji nie nauczysz sie w szkole jezyka.
A wracajac do tematu:
Mam 12to letniego syna ktory uczy sie w Niemczech i siostrzenice w tym samym wieku uczaca sie w Polsce. Wydaje mi sie, ze szkolna wiedze maja na podobnym poziomie. Nie wiem czy na wysokim czy niskim, ale na podobnym. Wydaje mi sie, ze nie odstaja tez od reszty rowiesnikow, czyli poziom nauczania w Polsce i Bawarii jest podobny. A nie nalezy mylic szkol bawarskich ze szkolami niemieckimi, bo jest roznica. Na korzysc Bawarii
Wydaje mi sie, ze szkoly w Polsce nie stoja zle jesli chodzi o wiedze, ale stosunek do nauczyciela jest na skandalicznym poziomie.
Jesli chodzi o wiedze, to jedynie w kwestii tych nieszczesnych jezykow mam zastrzezenia. Moja siostrzenica nie miala szans nauczyc sie dobrze mowic po angielsku bez dodatkowych lekcji. W szkole w ciagu jednego roku nawet 3 razy zmienial sie nauczyciel.